x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
To chyba moja ulubiona wersja tej historii, chociaż do japońskiej dramy też mam sentyment. Obejrzałam je jedna po drugiej i polubiłam obie równie mocno. Mimo że moja przygoda z dramami nie trwała długo i póki co nie zapowiada się na jej odświeżenie, często przychodzi mi ochota na obejrzenie któregoś z tych dwóch właśnie tytułów. Przede wszystkim po raz pierwszy w życiu nie mogłam zdecydować się(mam na myśli trójkąt romantyczny), komu kibicuję. Jun Pyo i Ji Hoo, obydwaj są cudowni. Faktycznie jednak trochę za mało chemii między główną parą, ale nie zmienia to faktu, że są razem uroczy.
Moja krótka miłość do dram była absolutna. Zdaję sobie więc sprawę, że zwykle jest to wszystko przesadzone, przedramatyzowane, zbyt różowe… Ale nic to, bawiłam się przednio, polubiłam bohaterów i kibicowałam im, więc uważam seans za udany. O zdolnościach aktorskich nie będę się wypowiadać, bo już od dłuższego czasu uważam, że mało który Azjata takowe posiada, ale muszę wspomnieć o jednej ważnej rzeczy. Dla mnie (i podkreślam dwa pierwsze słowa tego zdania, bo wiem, że o gustach się nie dyskutuje) F4 koreańskie wyprzedza to japońskie o jakieś milion lat. Wszyscy są śliczni, a w HYD szczerze mówiąc dziwiłabym się dlaczego te wszystkie panienki tak piszczą na ich widok.
Hana Yori Dango jest ciekawą historią i przede wszystkim uroczym romansem. Ja, gdy już zaczęłam nie potrafiłam skończyć, stąd po obejrzaniu zarówno japońskiej jak i koreańskiej wersji oraz mangi wciąż było mi mało. Żeby jednak się spodobało nie można podchodzić do tego tytułu zbyt poważnie, bo jest to historia nierealna, mocno przesłodzona. Dlatego też trzeba ją potraktować z mocnym przymrużeniem oka.
Trochę jestem zawiedziona tą dramą. Wiele osób mi ją zachwalało, niestety momentami okropnie się dłużyła. Nie był to czas stracony, ale po tylu recenzjach spodziewałam się hitu, którego wciągnę w kilka dni. W rzeczywistości oglądałam ją pół roku. Ze względu na zajęcia szkolne totalnie o niej zapomniałam :-/ . Dopiero w wakacje uznałam że czas to zakończyć. Teraz przejdźmy do konkretów.
kliknij: ukryte Po pierwsze nie mogłam się przekonać do JunPyo, na ogół zawsze kibicuje tzw. złym chłopcom. W tym przypadku tak się nie stało. Przez cały czas postępował strasznie egoistycznie i dziecinnie. Nie czułam dużej chemii między nim a JanDi. O wiele bardziej podobał mi się jak to ładnie WooBin określił autystyczny JiHoo. Zdziwiłam się też, że bohaterka nie skończyła ze swoją bratnią duszą. Nie wiedziałam, kto to będzie, ale cały czas wydawało mi się, że ten z chłopaków, który się nią okaże będzie z dziewczyną. Po za tym jak by nie patrzeć naprawdę przejmował inicjatywę, nie tak jak stalker ShinWoo z You are beautiful.
Bardzo też żałuje, że więcej czasu nie poświęcono WooBinowi, wydawał się całkiem sympatyczny i ciekawy. Mogli więcej mu poświęcić chociażby kosztem tych ciągłych akcji z dziewczynami JP i jego amnezją, JaeKyung była nawet fajna, ale ta druga Yumin, złodziejka tożsamość to jakaś masakra :!: . O wiele bardziej z wątków romantycznych ciekawił mnie wątek mojego ulubionego Casanovy YiJunga z przyjaciółką JanDi. Byli razem naprawdę uroczy.
Na duży plus mogę zaliczyć świetną ścieżkę dźwiękową. Zwłaszcza motyw przywodni SS501 – Because I'm stupid ;-)
Zgadzam sie z Tobą, sa dramy które potrafiłam obejrzeć w kilka dni, a ta mi sie dłużyła (pierwszy raz w 6 odc. – nuda, nuda na tej wyspie!), przerywałam ją 3 razy, bo w jednym ciągu sie jej nie dało obejrzeć. Te pioseneczki Paradise i inne zaczeły mnię wręcz irytować, b. duży budżet musiał miec ten serial i jak dla mnie ta cała wystawność miała na celu łatać nudy w fabule. Co do głównej pary kliknij: ukryte Jan Di i Goo Joon Pyo – także w ogóle nie widział chemii, miłości między nimi, nieprzekonywująca relacja.
Moja krótka miłość do dram była absolutna. Zdaję sobie więc sprawę, że zwykle jest to wszystko przesadzone, przedramatyzowane, zbyt różowe… Ale nic to, bawiłam się przednio, polubiłam bohaterów i kibicowałam im, więc uważam seans za udany. O zdolnościach aktorskich nie będę się wypowiadać, bo już od dłuższego czasu uważam, że mało który Azjata takowe posiada, ale muszę wspomnieć o jednej ważnej rzeczy. Dla mnie (i podkreślam dwa pierwsze słowa tego zdania, bo wiem, że o gustach się nie dyskutuje) F4 koreańskie wyprzedza to japońskie o jakieś milion lat. Wszyscy są śliczni, a w HYD szczerze mówiąc dziwiłabym się dlaczego te wszystkie panienki tak piszczą na ich widok.
Hana Yori Dango jest ciekawą historią i przede wszystkim uroczym romansem. Ja, gdy już zaczęłam nie potrafiłam skończyć, stąd po obejrzaniu zarówno japońskiej jak i koreańskiej wersji oraz mangi wciąż było mi mało. Żeby jednak się spodobało nie można podchodzić do tego tytułu zbyt poważnie, bo jest to historia nierealna, mocno przesłodzona. Dlatego też trzeba ją potraktować z mocnym przymrużeniem oka.
Zmarnowany potencjał
kliknij: ukryte Po pierwsze nie mogłam się przekonać do JunPyo, na ogół zawsze kibicuje tzw. złym chłopcom. W tym przypadku tak się nie stało. Przez cały czas postępował strasznie egoistycznie i dziecinnie. Nie czułam dużej chemii między nim a JanDi. O wiele bardziej podobał mi się jak to ładnie WooBin określił autystyczny JiHoo. Zdziwiłam się też, że bohaterka nie skończyła ze swoją bratnią duszą. Nie wiedziałam, kto to będzie, ale cały czas wydawało mi się, że ten z chłopaków, który się nią okaże będzie z dziewczyną. Po za tym jak by nie patrzeć naprawdę przejmował inicjatywę, nie tak jak stalker ShinWoo z You are beautiful.
Bardzo też żałuje, że więcej czasu nie poświęcono WooBinowi, wydawał się całkiem sympatyczny i ciekawy. Mogli więcej mu poświęcić chociażby kosztem tych ciągłych akcji z dziewczynami JP i jego amnezją, JaeKyung była nawet fajna, ale ta druga Yumin, złodziejka tożsamość to jakaś masakra :!: . O wiele bardziej z wątków romantycznych ciekawił mnie wątek mojego ulubionego Casanovy YiJunga z przyjaciółką JanDi. Byli razem naprawdę uroczy.
Na duży plus mogę zaliczyć świetną ścieżkę dźwiękową. Zwłaszcza motyw przywodni SS501 – Because I'm stupid ;-)
Re: Zmarnowany potencjał
Co do głównej pary kliknij: ukryte Jan Di i Goo Joon Pyo – także w ogóle nie widział chemii, miłości między nimi, nieprzekonywująca relacja.
tragedia
Hyhy.
świetne