Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Hourou Musuko

  • Avatar
    A
    TomE 19.10.2018 10:56
    Początkowo seria porwała mnie oryginalnym tematem i bardzo ciekawymi postaciami. Potem było gorzej, bo jakby autorowi brakowało pomysłu, co z tym zrobić. Wyszło trochę naiwnie i zbyt słodko, zabrakło tu jakichś mocniejszych emocji, jakby bohaterowie żyli w szklarni, gdzie wszystko jest cacy.
  • Avatar
    A
    enrinvin 20.08.2013 18:46
    7/10
    Dobre, na pewno oryginalne anime niestety nieco przesłodzone i nie życiowe. Otóż podeszłam do tego anime z wielkim entuzjazmem, pomyślałam o coś nowego, niestety nie podeszła mi kreska i zawiodła fabuła. Cała ta historia i otoczka była zbyt cukierkowa jak na taki poważny temat. Do tego większość bohaterów była zbyt tolerancyjna, dajmy na to oba przedstawienia w których wszyscy wzięli udział. W pierwszym wszyscy zagrali w zasadzie bez żadnego problemu, a gdy Nitori przyszedł do szkoły w dziewczęcym mundurku zrobiło się wielkie halo, mimo iż jego koledzy z klasy nie tak dawno sami paradowali w sukienkach podczas przedstawienia, mało tego po całym zamieszaniu znowu zrobili przestawienie o podobnej tematyce. Na sam koniec dodam, że dobiło mnie to, że w zasadzie nikt oprócz Maho w tym anime w zasadzie nie przejmował się upodobaniami Shuuichiego. Mimo wszystko seria nie była zła, bardzo szybko pochłonęłam te 11 odcinków.
    • Avatar
      flavia 17.09.2013 22:15
      Re: 7/10
      No cóż może i chwilami było zbyt utopijnie ale akurat sprawa żeńskiego mundurka Nitoriego była pokazana całkiem sensownie. W mojej szkole też kiedyś robiliśmy takie przedstawienie (zupełnie inaczej niż w anime ale mniejsza z tym) i chłopcy z pewnym narzekaniem ale jednak ubrali sukienki. Jestem pewna, że gdyby któryś z nich przyszedł tak do szkoły to wyśmiewano by go jeszcze długo. Mogę sobie wyobrazić, że jeśli Schuuichi byłby bardziej śmiały i „przebojowy” to obróciłby całą sprawę w żart. Jednak dla niego był to swoisty test odwagi, głupi i nie do końca przemyślany ale jednak. Takie zwrócenie uwagi z rodzaju „Ja to robię na poważnie!”.
  • Avatar
    R
    Qashqai 4.07.2012 18:18
    Fajnie, że ktoś napisał recenzję, skądinąd bardzo sympatyczną, ale wkradł się pewien błąd: o „znajomym transwestycie” należy pisać w formie żeńskiej. Proponuję to poprawić, bo jak jakaś osoba trans- się przypadkiem przypałęta, to tak autora recenzji za to objedzie, że się nie pozbiera :P swoją drogą, też uważam, że seiyuu płci żeńskiej, i to z takim kobiecym głosem, dla tej postaci to była pomyłka.
    • Avatar
      hitsujin 4.07.2012 20:04
      Dziękuję za troskę, ale sądzę, że jakoś się jednak pozbieram ;p

      A tak serio, przyznaję się bez bicia, że nie interesuję się tym tematem, mylę „tranwestycyzm” z „transseksualizmem” i popełniam inne zbrodnia przeciw ludzkości – ale wiem jedno: w języku polskim wyraz „tranwestyta” jest rodzaju męskiego (a przynajmniej nie zdarzyło mi się dotąd słyszeć tego słowa odmienionego wg rodzaju żeńskiego). Tak że niestety, nie zamierzam zmieniać zasad gramatyki tylko ze względu na poprawność polityczną ^^'
      • Avatar
        Qashqai 4.07.2012 21:42
        Ci ludzie potrafią pojechać, wiem z doświadczenia :D

        Z tym, że to nie jest transwestyta (tudzież transwestytka – w słowniku języka polskiego się znalazło to słowo), tylko „osoba transseksualna”; uproszczając, transwestyta to ktoś, kto się przebiera, a osoba transseksualna to ktoś, kto faktycznie uważa się za przedstawiciela płci przeciwnej i zapewne przechodzi operację zmiany płci (w przypadku tej bohaterki można to założyć na 99% :P).
        • Avatar
          hitsujin 4.07.2012 22:04
          Niby tak, ale gdybym napisała „tranwestytka/ transseksualistka”, czytelnik prawdopodobnie nie wiedziałby, o kogo chodzi, czy o mężczyznę czującego się kobietą, czy odwrotnie… Tak to od razu skojarzenie jest prawidłowe ^^

          A co do „pojechania”, to… hm, tak już jest, że ludzie pozbawieni elementarnej kultury szkodzą przede wszystkim sobie.
          • Avatar
            Qashqai 4.07.2012 23:05
            Może i tak, skoro wygodę nieuświadomionego czytelnika stawiamy ponad poprawność merytoryczną użytych określeń, to niech lepiej zostanie tak jak było^^;

            No, przez takich „walecznych rycerzy”, którzy obrażają osoby, którym zdarzyło się popełnić błąd, mam teraz negatywny pogląd na osoby trans- i aktywistów. Dziwne tylko, że sama pilnuję, żeby używano wszelkich powiązanych określeń poprawnie^^; cóż, „the more you know” i tak dalej…
            • Avatar
              hitsujin 4.07.2012 23:30
              Przepraszam, to ja w pierwszym rzędzie jestem tym nieuświadomionym itd. ^^"

              Ale to ciekawe, swoją drogą. Rozumiem, że „tranwestyta/ transseksualista” to osobnik fizycznie będący kobietą, a uważający się za mężczyznę, zaś „tranwestytka/transseksualistka” to fizycznie mężczyzna uznający siebie za kobietę? Prawdę mówiąc, przed przeczytaniem Twojego wyjaśnienia z założenia uznawałam, że jest na odwrót. Hm, zastanawiam się tylko, na ile wynika to z prawidłowego użycia języka polskiego, a na ile wymuszone zostało właśnie przez aktywistów, co by zmienić sposób postrzegania…
              • Avatar
                Qashqai 5.07.2012 01:08
                Oj tam, ale te najbardziej mylące się terminy już znasz xD

                Hmm, w sumie kiedyś czytałam, że wypada mówić „osoba transseksualna” niezależnie od płci, przy czym mówić „on/ona” odpowiednio do płci z którą identyfikuje się dana osoba. Ale teraz spojrzałam dla sprawdzenia na Wikipedię i jest tam napisane właśnie, że o K/M (kobieta uważająca się za mężczyznę) mówi się transseksualista, a o M/K (mężczyzna uważający się za kobietę) – transseksualistka. Co do transwestytów, to w sumie inny przypadek, bo skoro nie identyfikują się z przeciwną płcią, można ich nazywać zgodnie z płcią biologiczną. Chyba, może zależy od osoby? Tak czy siak, to by wychodziło… że (przynajmniej w anime, gdzie nie było deklaracji na zasadzie „jestem dziewczynką/chłopcem”, tylko „udaję dziewczynkę/chłopca” i „chcę być dziewczynką/chłopcem”) Shu to taki transwestyta, Yoshino – transwestytka, a Yuki (bo chyba tak się nazywała tamta znajoma) to M/K – transseksualistka. :D
                • Avatar
                  hitsujin 5.07.2012 09:39
                  Hm… jest tylko jeden problem: podczas festiwalu, Yuki przychodzi do szkoły w męskim garniturze. Domyślam się, że jest to jego/jej dawna szkoła, z dobrodziejstwem inwentarza w postaci znajomych nauczycieli, nie mniej to zastanawiające. Co więcej, w tej scenie ma krótkie włosy, co oznacza, że na co dzień nosi perukę, a to z kolei sugeruje, iż woli pozostawić sobie furtkę umożliwiającą w każdej chwili powrót do oryginalnej płci… tak że nie jestem pewna, czy ta identyfikacja rzeczywiście jest taka pełna – ale to tylko takie rozważania na boku ^^'
                • Avatar
                  Rainbowdashisthebestponyever 3.08.2012 08:59
                  Właśnie ta chęć to transseksualizm. Gdyby Shu i Yoshino mówili 'jestem dziewczynką/chłopcem ale raz na jakiś czas chce się przebrać za dziewczynkę/chłopca i nim/nią pobyć' to jest transwestycyzm. Chęć przebrania się, aby poczuć się (często tylko na parę godzin) osobą płci przeciwnej.
                  Shu i Yoshino deklarują 'Chcę być chłopcem/dziewczynką'. Mówią tu o ich fizycznych ciałach, bo psychicznie bardziej czują się ich preferowaną płcią. F.ex. Shuichi mówi 'chcę być dziewczynką' = 'chcę, żeby inni postrzegali mnie jako dziewczynkę i chcę długodystansowo żyć jako dziewczynka'. Psychicznie deklaruje się już jako dziewczynka. To transseksualizm.

                  Aha, i jeszcze do głosu Yuki: Seiyuu jest dobrze dobrana, choć racja możecie tego nie wiedzieć ^^; Przy terapi hormonalnej typu m/k podaje się hormony estrogenu, które podwyższają męski głos. Poza tym, osoby transseksualne często spędzają dużo czasu ćwicząc: manualnie obniżająć (k/m) lub podwyższająć (m/k) ich głos aby pasował do preferowanej płci. Po godzinach takich ćwiczeń + terapia hormonalna, biologiczna kobieta może mówić jak facet i odwrotnie. :D

  • Avatar
    A
    Zantax 2.07.2012 18:03
    Ha, a jednak wciąż da się nakręcić 'okruchy życia', które zaprzeczają stereotypowi jako gatunku, gdzie nic się nie dzieje. I że fabuła w okruchach życia może polegać na czymś więcej, niż wzdychaniu kolejnych członków romantycznych wielokątów, jacy to oni nie są nieszczęśliwie zakochani, albo oglądaniu absolutnie zwyczajnego życia nudnych bohaterów.

    Hourou Musuko jest serią poruszającą i zmuszającą do refleksji na temat płciowości, tolerancji i stereotypów (dlaczego dziewczyna mająca na sobie męskie ciuchy jest 'cool', a chłopak noszący sukienkę odbierany jest jako obleśny zboczeniec). Trudno powiedzieć, na ile wydarzenia i postawy osób mające miejsce w tej serii są realistyczne, bo nie miałem nigdy w życiu do czynienia z takimi sprawami, ale na pewno jest to wszystko przedstawione wiarygodnie i na pewno niezbyt radośnie.

    Boli jednak trochę, że najwyraźniej anime to tylko wycięty kawałek mangi i to wcale nie początkowy. Od pierwszego odcinka zostajemy wrzuceni w świat zawierający wiele istotnych fabularnie bohaterów, między którymi są już wykształcone konkretne i dość stabilne relacje. Trochę można się zagubić, a sam dopiero około 3 odcinka przestałem się zastanawiać kto jest kim i co ma wspólnego z innymi, i mogłem skupić się na fabule. Cóż, mały minus…

    Warto też wspomnieć o dość nietypowej, ale mającej urok grafice. Pastelowe, jasne barwy o wiele bardziej pasują do przedstawionej tematyki niż styl typowy dla innych współczesnych produkcji.

    Ostatecznie moja ocena wynosi 9/10. Do pełnej dziesiątki zabrakło jednak tego czegoś, no i fakt, że dostaliśmy tylko wycinek fabuły mangi może zawieść. Dla refleksji i odchamienia się jak znalazł.
  • Avatar
    A
    Grisznak 1.07.2012 10:10
    Seria świetna, choć zupełnie niedzisiejsza. Pod pewnymi względami bliżej jej do starszych tytułów, nawet tych z lat 70, acz od nich odróżnia ją stosunkowo niski stopień dramatyzmu. Owszem, nie jest to anime hurraoptymistyczne, ale brak tu wielkich tragedii, trupów itd, z którymi pewnie mielibyśmy do czynienia, gdyby tytuł ten powstał w tamtych czasach.
    Czasami miałem wrażenie, że było nawet trochę za słodko, ale chyba jednak dobrze, bo w końcu nie każdego człowieka z takimi problemami jak bohaterowie musi czekać los Claudine z mangi Ikedy pod tym samym tytułem. Zwraca za to uwagę świetna grafika, z jednej strony współczesna i technicznie bez zarzutu, z drugiej wyróżniająca się na tle dzisiejszej papki.
    Rzecz bez dwóch zdań godna uwagi i polecenia każdemu, kto szuka produkcji ciekawych i nietuzinkowych. W dzisiejszych czasach to prawdziwy skarb.
  • Avatar
    A
    Subaru 11.06.2012 12:37

    Bardzo dobre okruchy życia, zajmujące się tematem oryginalnym jak na anime, bo nie spotkałem go jeszcze w żadnej serii, nigdzie nie jest potraktowany na poważnie, jeśli w ogóle występuje.

    Temat transseksualizmu sam w sobie jest bolesny, więc ta 11 odcinkowa seria do radosnych nie należy, ale brakuje w niej też nastroju depresyjnego, najlepiej z płaczliwą muzyczką w tle. Pokazuje przeciwności losu, z jakimi muszą sobie radzić takie osoby, reakcje otoczenia, kwestie ubrań i akceptacji samych siebie. Zachowania bohaterów są wiarygodne, nie tylko głównej dwójki, ale także wszystkich kolegów i koleżanek z klasy, rodzeństwa. Dużo kwestii nie jest powiedzianych wprost, widz musi domyślić się, co bohater chciałby powiedzieć, co czuje.

    Gdy przysiadamy do tego anime, musimy uzbroić się w dużą dawkę empatii, ta seria tego wymaga. Nie ma scen pełnych patosu, jakie spotykamy często w dramatach, autorzy nie pokazują palcem momentów, które powinny wzruszyć. Temat osób trans nie jest jest potraktowany z wszelkimi szczegółami, zmiana płci nie jest tu tak naprawdę tematem, nie mówi się o niej.

    Tematem jest dorastanie, poznawanie siebie, odpowiedzi na pytanie: czego tak naprawdę pragnę i czy mam odwagę być szczęśliwy/szczęśliwa? Czy mam nadzieję na życie, w którym będę akceptowany/akceptowana? Pytania jak widać uniwersalne, więc absolutnie nie zaliczyłbym tego anime do serii skierowanych do wąskiej grupy osób.

    Grafika jest dość ciekawa, bo wszystko zasnuwa jakby mgła, kolory są w niej skąpane, pastelowe.

    Bardzo dobra pozycja, fani okruchów życia nie powinni być zawiedzeni. Gorąco polecam, niezwykłe anime, choć tak mało znane i niedocenione.

    9/10.

  • Avatar
    A
    NoWave 26.01.2012 12:33
    Spoko
    Hourou Musuko przyciągnęło mnie swoją tematyką -„chłopiec który chce być dziewczyną i na odwrót, dziewczyna która chce być chłopcem”. Trzeba przyznać temat przewodni anime nie najgorszy,wręcz bardzo ciekawy. Lecz samo anime w porządku,ale nic więcej. Rozwinięcia fabularne były różne ,czasem ciekawe, czasem mniej, czasem do przewidzenia i czasem nie. Zakończenie warte tych 10 odcinków­‑zdecydowanie ,nie spodziewane i jest dużą zaletą serii. Graficznie słodko,ładnie lecz bez fajerwerków(po takiej serii nawet nie sądzę by wymagania co do grafiki powinny być znacząco większe) Co do postaci, u mnie wywołały znikome emocje , nie zżyłem się z żadną lecz były takie które lubiłem mniej lub bardziej. Mimo wszystko były dość płytko przedstawione ,w sumie to nawet nie było takiej potrzeby, ale szkoda ,że wszystko kręciło się w okół jednego bohatera tak na prawdę ,który dla mnie był jedną z gorszych postaci w Hourou. Muzyka akurat mi,średnio przypadła do gustu OP i End kiepskie natomiast w anime byłą miła dla ucha lecz bez szału.

    Każdy kto lubi obserwować wolną akcję,przeżycia bohatera i kogo zainteresuje temat przewodni anime powinien je obejrzeć. Stratą czasu nie będzie. Lecz nie nastawiajcie się na nie wiadomo co. Seria mimo wszystko jest dobra 6/10
    Ps: Wkurzył mnie kolejny festyn szkolny…
  • Avatar
    A
    Felsis 13.05.2011 22:54
    Cudo : )
    Zostałam absolutnie zauroczona Hourou Musuko. Już od pierwszego odcinka poczułam ciepły klimat serii i stwierdziłam, że będzie to coś wartego obejrzenia. Nie zawiodłam się ani na chwilę i z radością śledziłam każdy kolejny odcinek.

    Głównym plusem serii byli bohaterowie. Niby można powiedzieć, że to tylko dorastające dzieci, jednak twórcą udało się stworzyć niepowtarzalne charaktery, które wydawały się niezwykle rzeczywiste. Postacie ciągle zmieniały się. Nie gwałtownie, ale z odcinka na odcinek. Spokojnie i powoli jak w prawdziwym życiu. Nikt nie został obdarzony żadną traumatyczną przeszłością, wszyscy mieli normalne rodziny i opiekujących się nimi rodziców. Główny bohater, mimo swojej 'przypadłości', nie tracił czasu na płakanie w kącie, próbując ciągle zmierzać naprzód; a nawet walczyć o bycie tolerowanym takim, jakim w rzeczywistości był. Twórcy (na szczęście) nie zrobili przy tym z Nitoriego jakiegoś wielkiego cudotwórcę, zmieniającego poglądy wszystkich dookoła, jednak moim zdaniem odniósł jakiś sukces chociażby przez samo to, że dorósł i zaczął tolerować zachodzące w nim samym zmiany.

    Jego koleżanki wyróżniały się wyraźnie swoimi indywidualnymi charakterami. Każda z nich miała swoje zdanie (nie wyglądało to jednak sztucznie) i każda w inny sposób pokazywała swoje emocje. Dziewczęta powoli stawały się coraz starsze, a przy tym coraz bardziej rozumiały otaczający je świat i relacje międzyludzkie. Pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie także to, że siostra Nitorgiego- Maho, nie była tak naprawdę rozkrzyczaną, rozpieszczoną nastolatką rodem z amerykańskich filmów. Mimo swojego egoizmu ciągle dbała i przejmowała się swoim bratem. Swoje uczucia, te w stosunku do brata i te w stosunku do swojego chłopaka, pokazywała jednak na swój własny sposób. Tak samo zresztą jak pozostałe dziewczęta.

    Historia opowiadana była wolno, ale nie nudno. Temat, który na początku wydawał się najważniejszy, z czasem został odrobinę zepchnięty na bok, a głównym zmartwieniem bohaterów stało się najzwyklejsze w świecie dorastanie. Oczywiście Nitori przechodził ten okres tak, jak moim zdaniem przechodziłby chłopiec w jego sytuacji. O ile oczywiście byłby wystarczająco silny (a trzeba przyznać, że on wbrew pozorom taki był). Nie widziałam żadnych nieścisłości, lecz powiem szczerze, że nawet jeżeli takie wstąpiły, były najprawdopodobniej dla mnie nie do zauważenia.

    Grafika cudownie podkreślała nastrój serii. Ciepłe, delikatne i przyjemne dla oka kolory idealnie współgrały z treścią ,,Hourou Musuko”. Nie zauważyłam żadnych zgrzytów w animacji. Wszystko wydawało się do siebie pasować i być na swoim miejscu. To samo zresztą mogę powiedzieć o muzyce, która może nie była jakimś specjalnym hitem, jednak prezentowała się dobrze i co najważniejsze- pasowała.

    Jak dla mnie absolutna wspaniała wspaniałość ;)
  • Avatar
    A
    Qashqai 31.03.2011 23:05
    Anime się skończyło i muszę powiedzieć, że naprawdę zaskarbiło sobie moją sympatię końcówką. Ale ogólnie – pomijali mnóstwo z mangi, co mi się oczywiście nie podobało; mimo to udało im się jakoś zrobić to anime w miarę sensownie, chociaż na początku, przed lekturą mangi, gubiłam się. Grafika i muzyka były za to naprawdę super, no i tak jak mówiłam – bardzo podobał mi się koniec.
     kliknij: ukryte