x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Anime fajne, ale nowelki lepsze!
I w sumie nie żałuję.
Po obejrzeniu anime przerzuciłam się na czytanie nowelek i to był strzał w dziesiątkę! (Od The Demon Child zaczynając, fanom Taiki polecam gorąco!)
Co do imion postaci/nazw wszelakich, zgadzam się – są naprawdę zmylne. Dopiero przy czytaniu historii o Gyousou zrozumiałam różnice między Taiki a Taika.
Teraz mogę się pochwalić, że wiem co to Chousai a co to Daishikou czy Daishiba, ale nazwy poszczególnych miejsc w pałacach są ponad moje siły.
Każdemu zainteresowanemu nowelkami polecam wyszukać w google „Eugene Woodbury”, mi zajęło trochę czasu zanim tam trafiłam więc cieszę się, że mogę się podzielić tymi wspaniałymi tłumaczeniami wszystkim tym, którym anime nie starcza!
Ja z swojej strony polecam przeczytać The Wings of Dreams (tłumaczone przez Eugene Woodbury), historia o tym jak dwunastoletnia Shushou została królową Kyou.
kliknij: ukryte
Scena spoliczkowania Kyouki bezcenna!
A jeśli chodzi o Shoryu polecam poczytać Kizan, krótka powiastka, która naświetla jego charakter. (Jest tam też Rikou, też swoją drogą ciekawy jegomość)
Albo z grubszych Poseidon of the East (tłumaczone przez Eugene Woodbury), co prawda jest skoncentrowane na Rokucie, ale Shoryu też gra tam swoją rolę.
spojler:
kliknij: ukryte
Jak się skapłam że Kouya, którego Enki zaprzyjaźnił to Kenroushin to zaliczyłam niezły ZONK! Swoją drogą Shoryu, Kouya wciąż czeka!
Nie dla wszystkich
The Twelve Kingdoms jest zrobione na podstawie powieści i to widać. Wszystko od przedstawienia historii do zawiłości świata przedstawionego sprawia, że seans przypomina raczej ślęczenie z książką na fotelu niż wygodne rozwalenie się na łóżku z laptopem. I tu pojawia się pierwszy problem – nie wszyscy zaakceptują taki stan rzeczy.
Drugim potencjalnym problem jest właśnie świat przedstawiony. Duży, skomplikowany i zdecydowanie obcy osobom, które są przyzwyczajone do bardziej „zachodniego” fantasy. Ogarnięcie wszystkiego jest prawie niemożliwe i szczerze mówiąc oglądałem z otwartą zakładką na wiki.
Trzecim problemem jest podział na akty. Zabieg wydaje się w porządku, ale niestety nie sprawdza się w momencie gdy w zasadzie tylko 2 z 4 aktów są poprowadzone odpowiednio. Ponad to, po każdym akcie następuje odcinek retrospekcji, co jest tak pomocne jak i wkurzające.
Jeśli potrafisz przeboleć te trzy rzeczy, to czeka Cię naprawdę świetna przygoda. W zasadzie wszystko w tym anime przypadło mi do gustu i gdyby nie to, że jeden z aktów jest po prostu nie zakończony na pewno dałbym dychę. Ale po kolei.
Postaci jest masa i co gorsza niektóre o podobnie brzmiących imionach. Na szczęście ten tabun jest bardzo interesujący, a postaci główne mają w sobie mnóstwo charakteru, dojrzewają i zmieniają się z biegiem serii. Na najwyższe noty zasługuje Youko, która z bardzo pasywnej i miałkiej dziewczyny staje się dynamiczną królową z krwi i kości. Dwie inne dziewczyny, bohaterki trzeciego aktu Suzu i Shoukei to też bardzo udane postaci. Moim ulubieńcem jednak zostaje Shoryu czyli król królestwa En. Naprawdę złodupiec jakich mało. Ogólnie daję Duży Plus w tej kategorii.
Każda część ma w zasadzie swoją historię, z których każda jest interesująca i wciągająca. Pierwszy akt to wprowadzenie do historii i może być dla niektórych odpychający ilością ekspozycji i brakiem mocnego protagonisty (Youko jest jeszcze w fazie marności), ale jest istotny i niezbędny w tej historii. Najwyższe noty zbiera akt trzeci opowiadający o rebelii. Nie chcę za dużo mówić żeby nie spoilować, ale całość jest przedstawiona w bardzo ciekawy i realistyczny sposób, a zakończenie jest niezwykle satysfakcjonujące. Niestety, akt drugi jest urwany, a czwarty jest tylko takim dodatkiem, więc nie mogę dać Dużego Plusa. Daję za to Plusik Średni. Wydaje mi się że dużo lepiej by było, gdyby seria składała się tylko z aktów pierwszego i trzeciego. Pewnie każdy już na to wpadł i o tym pisał :D
Największy Plus The Twelve Kingdoms dostaje jednak za swój świat. Jestem wielkim fanem literatury fantasy, a w szczególności historii, w których mogę się zatopić w poznawaniu świata przedstawionego. Interesuje mnie wszystko, od kultury ludności przez geografię aż po bestiariusz. I tu The Twelve Kingdoms jest absolutnym i niepokonanym mistrzem. Żadne inne anime jakie widziałem nie przedstawiło tak złożonego, realistycznego i ciekawego świata. Zapewne jest to zasługą pierwowzoru, więc duże brawa dla autorki. Jedynym w zasadzie minusem jest wymóg otwartej wiki, ale mogę to przeżyć bo jest zdecydowanie warto poświęcić te kilka chwil na przeglądanie artykułów. Tu też pragnę zaznaczyć, że wiki przydaje się do przypominania sobie co czym jest, bo seria zazwyczaj przedstawia wszystko, tylko że tyle tego jest, że ciężko spamiętać.
Kreska i muzyka są w porządku, chociaż mogłyby być nawet słabe i tak nie zmieniło by to mojej opinii.
Pozostaje tylko stwierdzić komu to polecić. I tak jak pisałem na początku – mogę to polecić tylko tym osobom, które są w stanie poświęcić czas i porządnie zaangażować się w tę serię. Każde inne podejście będzie z góry skazane na porażkę.
Dlaczego brak kontynuacji?
Wiele historii jest niedokończonych, zwłaszcza kliknij: ukryte najciekawiej zapowiadający się wątek o chłopcu, który był Kirin i wrócił do Japonii. Jest to o tyle irytujące, że w ciągu 45 odcinków znalazło się miejsce dla ponad 20 niewnoszących prawie nic do fabuły. Dlatego zastanawiam się dlaczego nie ma kontynuacji?
Re: Dlaczego brak kontynuacji?
Pytanie za tysiąc punktów
PS: W jednym odc. ktoś (nie pamiętam teraz z imienia) mówi Youko kliknij: ukryte że nie może mieć dzieci bo żadne drzewko jej nie obrodzi. Ale czy jako urodzona na ziemi jako człowiek, nie może normalnie zajść w ciążę? Chociażby z Królem En w dalekiej przyszłości?]
Re: Pytanie za tysiąc punktów
Re: Pytanie za tysiąc punktów
Re: Pytanie za tysiąc punktów
@ blob – popieram :P
Re: Pytanie za tysiąc punktów
Aby odpowiedzieć na to pytanie nie trzeba znać powieści – w anime w którymś momencie mignęła prostytutka, więc jak najbardziej – uprawiają.
Re: Pytanie za tysiąc punktów
Re: Pytanie za tysiąc punktów
kliknij: ukryte Król Hou chyba nie słyszał o tym, bo skubany ma aż czworo dzieci! kliknij: ukryte Z drugiej strony wszystkie czworo miał zanim został królem, więc… ;)
Natknęłam się natomiast na niespójność, w jednej z książek napisane było że w pałacu rośnie drzewo, na którym rośnie potomstwo władcy. (Ale to mogła być wtopa tłumacza)
kliknij: ukryte
Możliwe, że to było w historii o Gyousou, który ubłagał bogów o nasiono pewnego owocu.
A co do Youko urodzonej w Japonii z całą przyległą anatomią, musisz sobie przypomnieć jak pierwsze co się stało gdy trafiła do 12 Kingdoms było to że jej wygląd się całkowicie zmienił, można wysnuć wniosek, że kiedy jest w Japonii, jest normalną kobietą, ale kiedy jest w 12 Kingdoms ma taką samą fizjonomię co ludzie w 12 Kingdoms.
Co do uprawiania seksu, do jakiego przybytku wiodła ją i Yukę ta stara baba, którą chcieli okraść na początku anime? Do burdelu przecież!
Co do pociągu seksualnego to nie wiem, ale wiem, że Riboku wyznaje zasadę: „nie ma ślubu, nie ma dziecka” ;)
Juuni Kokki jest zwykłą powieścią, nie light novel.
symboliczna baśń
Właśnie nie rozumiem oco chodzi z jej włosami. Raz sa farbowane raz nie. Na razie 9 odc i jest nieźle. Szczególnie fajna metafora z chodzeniem z nagim mieczem. Po pokonaniu tego sposobu myślenia który symbolizował „złośliwy duch małpio niebieski „pojawiła się pochwa.
Pierwszych 12 odcinków
Dobre
Zarazem polecam. 9/10
Ja, odmieniec.
Przeciętne
good... and that's all?
Coś w stylu„pokazał się, powiedział jak mu nie dobrze na tym świecie, pogadał z główną bohaterką i zginął”.
Na plus zasługuje konstrukcja świata, jest wystarczająco zrozumiała, że nawet małe dzieci rozumieją. polecam dla fanów fantasy ale nie polecam dla tych co oczekują dobrego zakończenia.
beznadziejne...
Czy większość tutaj komentujących to dzieci?!
Re: beznadziejne...
Bardzo często dzieci co mają po 10‑15 lat piszą że np. komentujący to dziecko
Re: beznadziejne...
Tym bardziej że sam piszesz że nie jest to odosobniony przypadek…
na pewno dla fanatyków fantastyki. Chociaż nie rozumiem po co te ostatnie 5odc było… xD
Atrakcje subkreacji
Myślę, że wszyscy ci, którzy chętnie odpowiedzieliby na apel dziadka współczesnej fantastyki spod znaku magii i miecza, powinni wciągnąć „YK” na listę swoich must‑see‑series. To właśnie niepowszednie bogactwo świata przedstawionego jest bowiem znakiem rozpoznawczym historii Dwunastu Królestw. Amatorzy wtórnie stworzonych, egzotycznych uniwersów będą na bank ukontentowani. Ja w każdym razie byłam. Na tyle, by z łatwością wybaczyć potok trudnych nazw, zamotaną intrygę polityczną, całkowity brak romansu (toż to wprost niegodziwe machać człowiekowi przed nosem takim Shoryu i nie zrobić z niego właściwego, tj. matrymonialnego ;P, użytku) oraz nieobecność „wysokiego współczynnika przygodowości” (element podobno charakterystyczny dla fantasy i często – jako schlebiający „plebejskim” gustom – traktowany przez krytyków jak kamień obrazy). Paradoksalnie, nie uważam za wadę „niedokończonej” fabuły serii. W moim odczuciu owo otwarcie idealnie zgrywa się z jej charakterem, potęgując jeszcze odczucie kreacyjnego rozmachu. YK przypomina misterny narracyjny gobelin – śledzenie wielobarwnego, wyrafinowanego splotu zastępuje satysfakcję z ogarnięcia całego wzoru. To tak trochę (z naciskiem na trochę ;) jak u mistrza Tolkiena – czytając „Władcę Pierścieni”, natykając się na różne imiona, historie z przeszłości, wzmianki o osobach i miejscach, zyskujemy przeświadczenie, ze ogarniamy jedynie skraweczek wielkiego, obcego, fascynującego kosmosu (Nawet mój ukochany „Silmarillion” nie domyka jeszcze wszystkich wątków). Skutkuje to efektem specyficznej „głębi”, trójwymiarowości. Miłym poczuciem, że tam, gdzieś w dali ciągle i niezmiennie pozostaje coś jeszcze. Inną cechą, która zbliża YK do fantasy tolkienowskiej jest osadzenie w micie (chińskim dla odmiany) rozumianym jako historia naznaczona sacrum. Brak tu może wysokoheroicznych motywów z rodzaju ratowania świata przed upadkiem (i dobrze, bo koncept od czasów Profesora trochę się „wytarł”), ale pojawia się od czasu do czasu to samo odczucie nieuchwytnej powagi, przejmującego majestatu pokazanych stworzeń i wydarzeń. Dla mnie taką właśnie sakralną aurę mają miłosierne kiriny, które uznaję za niezwykle ważny składnik atrakcyjności serii. Zwłaszcza urzekł mnie Taiki. Jego historia, była jedną z dwóch, które mnie naprawdę poruszyły (a wzruszeniu w czasie oglądania YK nie ulegałam często – może właśnie dlatego, że wiele tu postaci, które irytują, wiele takich, które imponują, a niewiele tych, które z miejsca budzą żywą sympatię). Scenę kliknij: ukryte zmagania malca z Toutetsu uznaję za jeden z bardziej efektownych momentów całej serii – wbiła mnie po prostu w fotel.
Podsumowując: za imponującą epicką rozlewność, za powiew egzotyki w najlepszym guście, za czarnego kirina (i za białego też, zwłaszcza za jego rozbrajające wzdychanie w wykonaniu jak zawsze niezawodnego Takehito Koyasu :), za przesłanie afirmujące aktywne i odpowiedzialne kształtowanie swojego losu zamiast narzekania, użalania się nad sobą i obwiniania innych, oraz za podobieństwo starochińskiego sztafażu do „Saiunkoku Monogatari”, czyli tytułu, od którego wszystko się dla mnie zaczęło – naprawdę mocne 8.
Re: Atrakcje subkreacji
uwaga! wywód aksjologicznie niezborny ;)
Gadam, gadam i czuję, że niewiele z tego wynika – to znaczy w kwestii Twojego pytania, co się tam w środku YK ostatecznie „wykraja” :) I czy jest to warte wysiłku przedzierania się przez nudnawe intro? Hmm… Ja nakładów czasu i skupienia nie żałowałam. Nawet zerkam łakomie w stronę powieści (zwłaszcza że brak w niej postaci Sugimoto i Asano, które przez większość seansu działały mi na nerwy i moim zdaniem mocno obniżyły wartość początku). Ale jeśli dotrzesz do wątku kirina z Tai i Ci się nie spodoba, to chyba możesz odpuścić resztę.
Re: uwaga! wywód aksjologicznie niezborny ;)
Co do drugiej części, to mnie wciągnęły właśnie te rozważania i wątki polityczne – lubię pojedynki i walki w filmach czy anime, ale nic mnie tak nie odrzuca, jak ich nadmiar i przerysowanie.
Stawiam z czystym sumieniem 10/10 i polecam każdemu, kto lubi czasem pomyśleć, zreflektować się, czy wzruszyć.
słabe
Co złe:
Świat- statyczny i uporządkowany, wszelkie zmiany są wymuszone i nielogicznie uzasadnione.
ŹLI- szaleńcy bez wyjątku, sprzeciwiają się prawom, będącym w tym świecie pewniakami na równi z grawitacją.
Nie do końca wyjaśnione potencjalnie interesujące wątki- jak władca całości i kilka innych.
Niespójny świat: ludzie rosną na drzewach i mają dwie płcie, ludzie- zwierzęta, itd., pełno dziwolągów nie wiadomo po co. Z drugiej strony normalna gospodarka i technologia. Świat jest zupełnie inny niż nasz- „fizyka” obejmuje również ludzi i ich zachowania, a jednak zbyt podobny do naszego- moim zdaniem nietrafione.
Opowiastki 2 i 4.
Długi start bohaterek 3 części…
Pełen, utopijny komunizm- od państwa dostajemy w dzierżawę pole, uprawiamy, ileś % płacimy, jak jesteśmy fajni to jesteśmy nieśmiertelnymi urzędnikami, dzieci są z drzew, więc przeciętny mieszkaniec nie ma nic: ani prawdziwych dzieci, ani prawdziwej własności, ani prawdziwej wolności- i wszystko zależy od nieomylnego, wybieranego przez zwierzaka nadurzędnika- „króla”. Aha, ten zwierzak to wskaźnik gospodarczy- jak choruje jest źle.
Jakieś niby „przesłanie”, nie wiem czy przypadkiem nie takie, że nawet jak jesteś tylko trybikiem w maszynie masz być człowiekiem? Jakoś tak bym to ujął, zdaje się, że trafnie oddaje to ironię i bezsens rozważania potencjalnej „głębi” tego nudnego fantasy.
Co dobre:
Część pierwsza.
Część 3 była niezła przygodowo, jeśli nie wchodziła na wątpliwe rozważania moralne. Ogólnie, jak wcześniej napisałem, w świecie różniącym się od naszego w kluczowych kwestiach, jakakolwiek moralność to tylko zgodność z niezmiennymi, egzekwowanymi, podobnymi do fizycznych prawami, a nie faktyczna moralność jako niezależny wybór jednostki.
Muzyka, szczególnie op.
Animacje, widoczki, sceny bitew.
nierówne
Znakomite, ale...
Jest jedno małe ale – niedokończone opowieści, mam na myśli przede wszystkim intrygującą historię czarnego Kirina.
12 królestw to obraz, na którym tylko niektóre fragmenty są skończone. Większość to tylko szkic, który domaga się wypełnienia. Szkoda, że na razie nie zapowiada się na kontynuację.
Prawie ideał
I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie zła kolejność i zawartość części. Jak dla mnie trzeba było zostawić 1 i 3. A reszty albo się pozbyć, albo zrobić oddzielną skończona historię z czarnym kirinem w roli głównej.
Wygląda jednak na to, że wszystkiego mieć nie można.
9/10
Muzyka zrzuca z krzesła, świat pochłania głębią.
Niedościgniony wzór anime fantasy. Od jego obejrzenia, wszystkie są mierzone jego miarą. Tak jak we wstępie do recenzji – świat niesamowicie spójny.
Parę postaci było może denerwujących. Nie wszystkie serie (jest kilka historii) podobały mi się po równo. Ale przedstawiony świat wciąga swoją sugestywnością oraz bajkowością.
Na prawdę warto obejrzeć.
Rozbudowany świat, mimo, że sprawiał na początku kłopoty z zapamiętaniem, naprawdę tworzył fajny klimat.
Ja dałem 10 co robię naprawdę rzadko ale tylko przy tej serii tyle nocek zarwałem:P
p.s. fakt, żal jeżeli nie będzie kontunuacji…
Muszę przyznać, że to anime jest warte obejrzenia dla samej części traktującej o rebelii w Kei. Wspaniały splot historii trzech dziewczyn, a szczególnie królowej dogłębnie poznającej najlepsze i najgorsze strony swojego królestwa. Mimo jednego lub dwóch zbędnych wątków całość historii jest bardzo zręcznie skonstruowana i przykuwa uwagę widza.
Podsumowując serię należy ocenić raczej pozytywnie.
Coś wspaniałego!
A mnie sie podobało
Re: A mnie sie podobało
Przegadane...
Świetna seria
Gorąco polecam 10/10!
super :)
W zasadzie pisze tego posta w poszukiwaniu podobnych anime, ktore pod wzgledem fabularnym i opisem swiata stoja na podobnym poziomie, no i oczywiscie dzieja sie w „japonskim fantasy”. Czy sa jakies pozycje ktore mozecie mi polecic ?
rewelacyjna seria
nie było tak źle ;)
Jednak jak sie juz przebrnie przez te 10+ odcinkow to zaczyna wciągać ;]Dałbym 6/10 – ale Dam 8/10 – coby nie spadło w rankingach ;] Seria raczej dla fanow fantasy(w JP klimatach) – ja sie do owych chyba nie zaliczam ;]
Nie żałuję poświęconego czasu.
Jednakże jeden wątek nie został dokończony, albo przynajmniej tak mi się wydaje. Mianowicie chodzi o tego Kirin, który przeniósł się do normalnego świata, wrócił i z powrotem się przeniósł. Co się z nim dalej działo i tak w ogóle dlaczego wrócił z powrotem? Nie jest to przedstawione (chyba że przez przypadek pominęłam jeden odcinek, mogło mi się zdarzyć).
Równocześnie uważam też, że odcinek 40 mógłby był ostatnim. Dla mnie nie było potrzeby zapoznawania się z historią królestwa En. 50 odcinków chyba by wystarczyło.
Pozdrawiam ;*
ZAJE...FAJNE
8/10 z małym ale!
doskonałe anime
Muzyka też fajna ale na pewno nie jest najlepszą częścią tego anime, ale te zmiany charakterów były świetne.
To anime ani przez chwilę nie było nudne wbrew temu co piszą niektórzy.
Rzadkość wśród anime...
Od strony technicznej, zawodzi niestety grafika – na dzień dzisiejszy trochę już przestarzała. Niemniej jednak, polecam – fabułą Juuni Kokki można by obdzielić ze dwa tasiemce po 50 odcinków.
Co ja myśle o tym anime.
...
Przesadzone
Jesli chodzi o postaci to rozumiem,ze mozna sie uzalac nad soba…ale nie przez ponad 30 odcinkow!!! przynajmniej byly to jeki w wydaniu kilku roznych osob:P
Wspaniale sa chyba wszystkie watki,a najbardziej te pourywane :) moza sie wsciec gdy zaglebiamy sie w historie kliknij: ukryte czarnego kurina a tu nagle KONIEC i nie wiadomo po co to bylo,zreszta tak samo jest z ostatnimi szscioma odcinkami.
Poza tym mozna dostac szalu,ogladajac po raz 4‑ty ta sama retrospekcje,ktora trwa ponad polowe odcinka,w dodatku wyposazona w muzyke,ktora zostala uzyta w grze heroes :) Zreszta tak jak w recenzji – trzeba sie zaglebic w serie,zeby zrozumiec budowe calego swiata etc. ale ile razy mozna to powtarzac? a jeszcze te specjalne odcinki „na wszelki wypadek” gdyby ktos nie zrozumial…zenuna…. Autorzy chyba sami nie wiedzieli co chca zrobic:/
A wiec koniec z minusami,czas na zalety:
fauna,flora,ogolnie caly swiat jest ciekawym pomyslem.Zapewne potworki nie wygladaja jak pokemony:P za co nalezy sie plus. ubior jest bardzo szczegolowy,i to chyba na tyle…;/
Wydaje mi sie,iz to anime zostalo zbyt wysoko ocenione,aczkolwiek moge sie mylic.Takie przynajmniej jest moje przekonanie.
Chcialbym sie jeszcze przyczepic do tego iz,za kazdym razem gdy ktos byl zabijany,krew bryzgala na wszystkie strony,lecz miecz zabojcy pozostawal czysciutki.
Niezłe
świetne
O fabule na razie się nie wypowiadam, choć zapowiada się niezmiernie ciekawie i poważnie.
Z całą premedytacją jednak będę wychwalała muzykę, a zwłaszcza ending, w którym zakochałam się od pierwszych dźwięków – jest cudny! Takie wrażenie zrobił na mnie jeszcze tylko opening i ending z Kino no Tabi.
Muszę też przyznać, że mimo iż utwory bez wokalu niezbyt mnie pociągają, to muzyka rozpoczynająca odcinek też jest naprawdę piękna.
Słowem: Polecam!
Re: świetne
Czy wątek Tai Taiho kliknij: ukryte naprawdę tak się kończy i nic więcej nie mówią na ten temat? Żadnych aluzji, nawiązań, podpowiedzi? Naprawdę nic??
Jak można było zostawić taki wątek nierozwiązany? Rozumiem, że został użyty jedynie jako historia opowiedziana przy innej okazji, ale wydaje mi się, że choćby na sam koniec serii, twórcy powinni poświęcić mu choć kilka odcinków wyjaśnienia, lub przynajmniej zasugerować widzom, czy stało się to, w co wszyscy w głębi wierzyli, że się stanie (happy end, znaczy się ;)
- wydaje mi się, że to naprawdę ujmuje serii czyniąc ją niepełną, pozostawiając ogromny niedosyt, przynajmniej mi, bo przypuszczanie i nadzieje a jasna wskazówka to spora różnica.
(pisane w afekcie po -chyba- 20 odc.)
Ukryto spoilery.
Moderacja
Re: świetne
Taiki !!!
A samo anime – REWELACYJNE !!! W końcu jakaś mądra historia – cóż za odmiana po tych wszystkich bezmyślnych bijatykach i łzawych romansach… Co prawda na początku wydawało mi się, że mapka do tego świata jest trochę zbyt regularna, a pierwsze odcinki zrobiły na mnie wrażenie, jakby historia ta została napisana przez znudzoną uczennicę, która zbyt wiele czasu spędziła grając w komputerowe, japońskie RPGi (te wszystkie youma i magiczne miecze), ale zagłębiając się dalej w świat Juuni Kokki zmieniłam zdanie… Nie żałuję ani jednej minuty spędzonej z tym anime!!!
Usunięto odwołanie do nielegalnego źródła. Moderacja
Nareszcie bez romansu
Juuni Kokki
Mimo wszystko gorąca polecam. Naprawde żadkie dzieło. W ani jednej sekundzie się nie nudziłam.
Zamaskowano spojlery – moderacja.
Re: Juuni Kokki
Re: Po prostu super :-))
Re: Po prostu super :-))
***
polecam :)
Po prostu super :-))
Przymierzałam się do oglądaniecia juz od jakiegoś czasu… A jak zaczełam, to się oderwać nie mogłam. Zostałam totalnie wciągnieta w świat dwunastu królestw…
Yoko trudno polubić, ale jej metamorfoza wydaje się całkiem przekonująca, tak samo jak i paru innych postaci. Właściwie seria mogłaby się zamknąc w pierwszych chyba 13 odcinkach, tworzących pierwszą część serii – jeden z wydawałoby się głównych wątków anime zostaje rozwiązany, bez zbędnych dlużyzn i naginaczy. I w takich momentach kończy się większość anime – i jesli Juuni Kokki by się konczylo w tym momencie, to by nie wyróżniało sie…
Ale Junni Kokki kontynuuje wciąganie nas we wnętrze swojego świata, jakże podobnego a zarazem całkowicie innego niż nam znane. Yoko pozornie osiągneła cel, ale wcale nie tak łatwo go kontynuować. Poznajemy też watek młodego czarnego jednorożca, unikatowego – ale niestety pozostaje on w połowie otwarty, z powodu bazowania na ksiazce… A wielka szkoda, czuć niedosyt. Ale historia Yoko spina się całkiem przyzwoicie w 39 odcinku serii i zakończenie nie jest bynajmniej spalone. Seria ma pare scen humorystycznych, ale zarazem parę scen bardzo smutnych.
A muzyka pojawiająca sie od drugiej części serii moze przywodzic wspomnienia… Gdyż kawałki będą doskonale znane graczom gry RPG Heroes of Might & Magic IV na PCta :PPP
Szczerze polecam miłośnikom fantasy i tym, którzy lubią zagłebiać się w fabułę.
Juuni Kokki
Dla mnie zdecydowana dziesiąteczka. I chociaż seria może odkrywcza nie jest i wykorzystuje stare sprawdzone schematy, to jednak korzysta z nich w sposób jak najbardziej dopracowany. Bohaterowie, intryga, akcja, a przede wszystkim świat – wszystko to jest niemalże zapięte na ostatni guzik, sprawdza się przez całe 45 odcinków.
Czy seria ma jakieś wady – może i ma, ale ja ich nie zauważyłem, ponieważ zostałem całkowicie pochłonięty przez świat 12 Królestw, a to dla mnie świadczy jak najlepiej o tytule. Nawet niedokończona druga historia jakoś nie kłuła mnie w oczy, ponieważ kolejna opowieść nadrobiła z nawiązką niedokończenie poprzedniczki.
Zdecydowanie jedna z najlepszych pozycji jakie zdarzyło mi się obejrzeć, i polecam zdecydowanie wszystkim tym, którzy mają ochote na kawałek naprawdę porządnego fantasy w klimatach z dalekiego wschodu.
Tak mało dziś dobrego fantasy
W prawdzie wyraźnie widać, że jest to niedokończona ekranizacja , nie mniej jednak styl snucia opowieści jest wyraźnie różny od typowego dla anime. Dodatkowo seria urzeka przemyślanym, spójnym, choć bardzo odmiennym od naszego światem, bardzo dużo czerpiącym ze starożytnych Chin i ich wierzeń. Dobrym pomysłem było oparcie intryg głównie o politykę, a nie przygody dzielnych bohaterek (choć i tych nie zabraknie). Urzekający pomysłowością jest rónierz skomplikowany i rozbudowany bestiariusz (choć w terminologii i nazewnictwie stworzeń można czasem się pogubić).
Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów fantasy w starym, dobrym stylu profesora Tolkiena.
wiecej, wiecej, wiecej :)
kreska tego anime wydawala mi sie srednia dopoki nie zobaczylem wygladu calego swiata, bestii, czy wlasnie omawianych szczegolow. dbalosc o szczegoly naprawde robi wrazenie.
akcja i fabula… co moge powiedziec – zanurzylem sie w nia i tylko zal, ze niektore watki nie zostaly dokonczone (miejmy nadzieje, ze jednak kiedys seria zostanie uzupelniona). ostrzegam fanow fantasy, ze jak sie zacznie ogladac ta serie, to nie mozna sie oderwac ;)
muzyka – nic dodac, nic ujac. po sciagnieciu serii i uslyszeniu muzyki pierwszym krokiem bylo zdobycie kompletu soundtrackow. pasuja idealnie do klimatu serii, a wprowadzenie tradycyjnej dalekowschodniej muzyki bylo jak najbardziej na miejscu
moja ogolna ocena – gdyby historia zostala dokonczona byloby 10, a tak pozostaje tylko 9 i moja scisla czolowka ulubionych anime…
Fantasy w najlepszym stylu
Biorąc pod uwagę że wszystkie 46 odcinków obejrzałem w ciągu dwóch dni, odpowiedź brzmi: TAK. Jest to niezaprzeczalnie jeden z najlepszych seriali, jakie miałem możliwość poznać.
Rzadko mam do czynienia z równie logicznie poukładanym uniwersum, postaciami z krwi i kości, cudownymi rysunkami oraz doskonałą muzyką. Elementy te spotkać można w wielu anime, lecz nigdy nie występują jednocześnie. Juuni Kokuki ma to wszystko jednocześnie.
Fabuła powstała na bazie cyklu powieści Fuyumi Ono. Scenariusz na szczęście dorównuje poziomowi książki. Widać że scenarzysta (Shou Aikawa
)przyłożył się do swej pracy. Postaci w przeważającym procencie doskonale scharakteryzowane (tu rzeczywiście jest niemiły zgrzyt związany z Yoko). Intrygi jakby żywcem wzięte z codzienności, nie ma naciągania.
Kreska i muzyka nie odstają poziomem od fabuły. Jeśli ktoś chciałby posłuchać muzyki do tego anime to ze wszech miar polecam soundtrack „12 Kokki. Kokyu – Memories” (dla mnie doskonały).
Pozostaje mi zgodzić się z @avellana we wszystkich punktach oprócz jednego. Historia kirina i króla Tai ma (lub miała) zostać dokończona. To samo tyczy się innych wątków bądź całkowicie pominiętych lub tylko wzmiankowanych. Wtedy też serial zasłuży sobie na miano doskonałego. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy ludności świata Dwunastu Królestw.
Re: Fantasy w najlepszym stylu