Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 6/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

brak

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Gamer2002)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Muteki Koujin Daitarn 3

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1978
Czas trwania: 40×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Invincible Steel Man Daitarn 3
  • 無敵鋼人ダイターン3
zrzutka

James Bond ze 120­‑metrowym robotem, czyli stara seria dla tych, co nie boją się blasku słońca.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Gamer2002

Recenzja / Opis

W przyszłości na skolonizowanym Marsie zbuntowały się androidy zwane Meganoidami, które podbiły całą Czerwoną Planetę, przerabiając ludzi na swych pobratymców. Pod przywództwem króla Don Zauthera i królowej Koros Meganoidy postanowiły zbudować galaktyczne imperium i w pierwszej kolejności zaatakowały Ziemię. Jednakże naprzeciwko nim stanął wielki transformujący się robot Daitarn 3, pilotowany przez multimilionera Harana Banjo, który postanowił dla świata i ludzi powstrzymać Meganoidów.

Reżyser Yoshiyuki Tomino sławę zawdzięcza cyklowi Mobile Suit Gundam, a dzięki zakończeniom swych poważniejszych tytułów zyskał w fandomie anime przydomek „Zabij Ich Wszystkich Tomino” oraz renomę twórcy z depresją. Trzeba zaznaczyć przy tym, że Turn A Gundam ostatecznie wyleczył go z depresji i uczynił go Szczęśliwym Tomino. Jednak mimo swej reputacji, Nieszczęśliwy Tomino był skomplikowanym osobnikiem, który niejednokrotnie po serii mrocznej tworzył natychmiast anime radosne: po znanym jako jedno z jego najcięższych tytułów Densetsu Kyojin Ideon stworzył swe najzabawniejsze dzieło, Combat Mecha Xabungle, zaś tragiczne zakończenie Zeta Gundam prowadziło bezpośrednio do Gundam ZZ, którego opening był o tym, że seria nie jest anime. Nie inaczej postąpił Tomino przy pierwszej własnej serii, Muteki Choujin Zanbot 3, w którym miasta były niszczone, ludzie przerabiani na żywe bomby, a obsada oczywiście została w większości wybita. W roku 1978 powstał Muteki Koujin Daitarn 3, czyli krótko mówiąc, James Bond ze 120­‑metrowym robotem.

Chociaż oba wymienione tytuły zawierają cząstkę Muteki i promują tę samą linię zabawek, nie są ze sobą w żaden sposób powiązane fabularnie. Właściwie są wręcz pod wieloma względami swymi przeciwieństwami. Zanbot 3 był pierwszym podejściem twórcy Gundama, by w gatunku o wielkich robotach opowiedzieć konkretną historię zawierającą kilka powiązanych wątków. Daitarn 3 jest w pełni epizodyczną serią ze starej szkoły, która za cel stawiała sobie jedynie wykreowanie fajnych postaci przeżywających przygody dostarczające frajdy dzieciom. Wbrew temu, co można myśleć, takie pójście o krok w tył nie świadczyło źle o Tomino. Jeżeli chcesz rewolucjonizować jakiś gatunek, musisz przede wszystkim umieć zrobić w jego ramach dobre dzieło – w przeciwnym razie stworzysz coś o tym, jak to gatunek razem z tymi, którzy go lubią, jest do niczego. Tomino za pomocą Daitarn 3 udowodnił, że od początku wiedział, za co się zabiera.

Dlatego też położył nacisk na to, na co należało, największą siłą serii czyniąc jej głównego bohatera. Haran Banjo posiada wszystkie najlepsze cechy Jamesa Bonda, Tony’ego Starka, Bruce’a Wayne’a i im podobnych postaci. Czyni go to doskonałym bohaterem kina akcji, jakim chciałby się stać każdy mały chłopiec. Pierwszy odcinek doskonale go wprowadza: dynamicznie wchodzi na scenę, jasno określa swój cel i przystępuje do działania, jednocześnie zachowując się jak rasowy playboy. Oglądając Daitarna 3, aż chce się zobaczyć, co jeszcze Banjo zrobi niesamowitego, albo też zabawnego, bo nawet ktoś tak doskonały jak on ma dla równowagi stronę komiczną. Jednakże Banjo to nie tylko klasyczny bohater, jest on też człowiekiem wielu tajemnic: kim jest, skąd pochodzi, skąd ma środki na swoje działania, a przede wszystkim, czym naprawdę się kieruje. Choć Haran pozostaje bohaterem pozytywnym, który potrafi docenić honor przeciwnika, a także dojrzeć w nim okruchy dobra, już w pierwszym odcinku pokazuje, jak wielką nienawiścią darzy Meganoidy. Przyparty do muru okazuje się zdolny do niesamowitej bezwzględności, a odcinek 20., w którym po raz pierwszy musi się zmierzyć z Koros, w pełni to ukazuje. Wciąż jednak to nic w porównaniu z finałem serii, gdzie Banjo pokazuje swą prawdziwą twarz.

Każdy bohater potrzebuje jednak wsparcia, a Banjo posiada je w postaci asystentek Beauty i Reiki oraz kamerdynera Garrisona. Beauty jest dość typową blondynką, jej uczucia względem Banja są zazwyczaj ukazane żartobliwie, zaś sama dziewczyna jest też źródłem lekkiego fanserwisu. Trzeba jednak zaznaczyć, że niejednokrotnie bywa ona użyteczna i ma więcej godności niż dowolna dzisiejsza lolitka tsundere. Reika jest agentką Interpolu, która w pierwszym odcinku traci partnera (nigdy więcej nie wspomnianego…) i postanawia dołączyć do Banja w walce z Meganoidami. Z obu dziewczyn to ona jest bardziej brawurowa i inteligentna, łączy ją także poważniejsza relacja z Banjo, choć miewa swoje komediowe wpadki. Spokojnego Garrisona najrzadziej widzimy w akcji, jest jednak w stanie zachwycić bardziej niż sam Banjo, a raz nawet sam pilotuje Daitarna. Szkoda tylko, że jest on jedyną z ważniejszych postaci, o której nie dowiadujemy się praktycznie niczego, nie wiadomo nawet, kiedy i dlaczego dołączył do Banja. Poza nimi pojawia się jeszcze dzieciak imieniem Toppo, z którym mali widzowie mieli się utożsamiać. W rzeczywistości jest głównie bezradnym elementem komediowym, a choć bywa użyteczny, to jednak w porównaniu z głównym bohaterem, dwiema niezłymi laskami i superkamerdynerem jest na najniższym szczeblu fajności. Co gorsza, w jednym z odcinków epizodyczną postacią jest młodzieniec w jego wieku, będący znacznie ciekawszą i lepiej umotywowaną postacią, który mógłby dołączyć do ekipy Banja… Gdyby nie to, że stwierdził, iż musi wpierw dorosnąć. Tomino bywa czasem perfidny.

Główni złoczyńcy, czyli Koros i Don Zauther, rozczarowali mnie w pierwszej połowie serii. Rzeźnik Zabójca w Zanbot 3 był jednocześnie straszny i zabawny, co czyniło go świetnym złym, którego kochało się nienawidzić. Tutaj Don Zauther jedynie świeci i pomrukuje, zaś Koros tłumaczy jego słowa, przekazując podwładnym te same „nie zawiedź nas swym planem”. Są oni, krótko mówiąc, nudni i boleśnie standardowi. Postać Koros jednak znacznie się poprawiła w odcinku, w którym sama wkroczyła do akcji i udowodniła, że potrafi być poważnym zagrożeniem. Stała się też znacznie bardziej interesująca dzięki scenom ukazującym jej przemyślenia – niestety, takie sceny pojawiały się sporadycznie, a w działaniu mogliśmy ją zobaczyć ponownie dopiero w ostatnim odcinku. Zauther natomiast przez całą serię robi to samo, czyli nic, chociaż w ostatnim odcinku poznajemy powód ku temu i jest to jedno z większych zaskoczeń finału, zmieniające spojrzenie widza na główną złą parę. Rewelacja ta nie wzięła się znikąd, a scena z wcześniejszego odcinka, w której Banjo po raz pierwszy widział Zauthera i Koros, kompletnie zmieni znaczenie w świetle tej wiedzy.

Niestety omówionej w poprzednim akapicie pary było mało i można było wykorzystać ich lepiej. Na szczęście Daitarn 3 posiada całą plejadę przeciwników epizodycznych, głównie komandorów Meganoidów. Choć część z nich jest typowymi złoczyńcami przekonanymi o doskonałości swego planu, to jednak większość jest znacznie ciekawsza. Przeciwnicy Banja bywają zabawni, groźni, honorowi, sympatyczni, tragiczni albo też łączą kilka z tych cech. Co prawda dziś są to już stare i dobrze znane typy, zaś połowa przeciwników tragicznych nie potrafi wzruszyć widza, ale są oni jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz, jaki będzie następny. Udowadnia to wyższość schematu Przeciwnika Tygodnia nad Potworem Tygodnia i stanowi ulepszenie względem Zanbot 3.

Jako prosta przygodówka seria nie zawodzi. W jednym odcinku Banjo rozpracowuje plan komandora niczym James Bond, inny został w całości poświęcony na starcia w maszynach, gdzie indziej Banjo jest na safari albo pracuje jako ochroniarz na statku kosmicznym z 500 gwiazdami filmowymi z całego świata. Jest całkiem różnorodnie. Owszem, seria ma słabe punkty wynikające z przyjętej konwencji: powracające wątki z innych odcinków to margines, świat przedstawiony nakreślony jest bardzo niedbale i wszystko ostatecznie zawiera się w formule „Kolejny komandor Meganoidów planuje porwać ludzi/zniszczyć Daitarna/stworzyć nową broń, Banjo wpada na jego trop i pokonuje go Daitarnem” z niezmiennym status quo. Z powodu tej epizodyczności ucierpiał nieco finał: przydałby mu się dodatkowy odcinek na ostateczne starcie z Koros i Don Zautherem. Wciąż jednak dostajemy dobre zakończenie serii, może nie tak poruszające emocjonalnie, jak w przypadku Zanbot 3, ale odcinek był efektowny, dobrze zrealizowany i potrafił parokrotnie zaskoczyć.

Pod względem technicznym seria jest znacznie lepsza od Zanbot 3. Wprawdzie Tomino musiał zmontować ze stworzonych wcześniej scen dwa odcinki powtórkowe i wciąż widzimy recykling animacji i to nie tylko taki należący do standardów konwencji, ale jednak te wady są mniej zauważalne. Może trudniej było mi wyłapać wtórności, ponieważ seria była dwa razy dłuższa, jednakże widać włożony w produkcję większy budżet. Jak na standardy czasów, w których ten tytuł powstał, animacja trzyma niezły i stały poziom: nieraz widzimy dobrze pokazane zniszczenia terenu podczas walk, a bohaterowie sporo się poruszają i mają bardziej różnorodną mimikę. Sekwencja transformacji Daitarna jest przeważnie skracana, a nie powtarzana trzykrotnie w odcinku, jak to było w poprzednim tytule tego twórcy. Muzyka także bardziej przypadła mi do gustu, nawet jeżeli wciąż jest to przeciętna ścieżka dźwiękowa. Jedynie ending mi się nie podoba – pokazuje Toppo i samo to za siebie świadczy.

Głosu głównej postaci użyczył świętej pamięci Hirotaka Suzuoki, znany z takich ról, jak kapitan Bright z Mobile Suit Gundam czy Tenshinhan z Dragon Ball. Hirotaka nie był jedynym pojawiającym się tu aktorem, który współpracował z Yoshiyukim Tomino przy Gundamie: podkładająca głos Reiki You Inoue wcieliła się potem w Saylę Mass, zaś Fuyumi Shiraishi po Toppo zagrała Mirai Yashimę. Ponadto fani Mobile Suit Gundam mogą jeszcze wyłapać epizodyczną rolę Banjou Ginga (w Gundamie Gihren Zabi), a także debiut Shuuichiego Ikedy, który już rok później był utożsamiany z legendarnym Charem Aznable.

Daitarn 3 podobał mi się i w swojej lidze jest niezłym tytułem, ale nie mam zamiaru twierdzić, że jest tak samo wart obejrzenia, jak Zanbot 3. Współczesny widz, który oczekuje fabuły, może od oceny końcowej odjąć oczko lub dwa. Jeżeli ktoś jednak żywi sentyment do serii takich jak G.I. Joe czy Daimos, a przy tym potrzebuje epizodycznej odskoczni od współczesnych tytułów, może bez obaw sięgnąć po Muteki Koujin Daitarn 3. Jest to tytuł lekki, przyjemny, a nawet zabawny, trzymający poziom i kryjący parę zaskakujących niespodzianek.

Gamer2002, 7 stycznia 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Autor: Hajime Yatate, Yoshiyuki Tomino
Projekt: Kunio Ookawara, Norio Shioyama
Reżyser: Yoshiyuki Tomino
Scenariusz: Hiroyuki Hoshiyama, Souji Yoshikawa
Muzyka: Takeo Watanabe, Yuushi Matsuyama