Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 70
Średnia: 5,9
σ=2,3

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Sengoku Otome ~Momoiro Paradox~

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Battle Girls: Time Paradox
  • 戦国乙女~桃色パラドックス~
Gatunki: Przygodowe
Postaci: Samuraje/ninja; Rating: Nagość; Pierwowzór: Gra (inna); Miejsce: Japonia, Świat alternatywny; Czas: Przeszłość
zrzutka

Jak zrobić coś z niczego, czyli kolejne spojrzenie na okres Sengoku w historii Japonii – tym razem na wesoło i w alternatywnej rzeczywistości.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Młoda Yoshino nie należy do specjalnie bystrych i błyskotliwych uczennic, a perspektywa zbliżającego się testu z historii Japonii zdecydowanie nie napawa jej optymizmem. Porażka może oznaczać konieczność uczęszczania na dodatkowe zajęcia w czasie wakacji, co skutecznie storpeduje wszelkie rozrywkowe plany. W poszukiwaniu wsparcia duchowego (bo na naukę już ciut za późno…) Yoshino udaje się do lokalnej świątyni, by złożyć datek i pomodlić się o pomyślność na sprawdzianie. Wrodzona ciamajdowatość bohaterki i zwyczajny pech powodują jednak, że trafia w sam środek tajemniczej okultystycznej ceremonii i w błysku błękitnego światła przenosi się w inny czas i miejsce.

Późniejsza akcja rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości nawiązującej dość luźno, bo w zasadzie jedynie imionami postaci i stopniem rozwoju cywilizacyjnego, do słynnego okresu Sengoku z dziejów Japonii, kiedy to liczni panowie feudalni walczyli o władzę. Nie jest to jednak zwyczajna podróż w czasie, ponieważ nowy świat zamieszkiwany jest tylko i wyłącznie przez kobiety (problem kolejnych pokoleń rozwiązuje się poprzez wytrwałe przeszukiwanie pól kapusty), a posiadanie przez żeńskich samurajów nadprzyrodzonych mocy nie jest traktowane jako coś szczególnie dziwnego. Pomysł sam w sobie może i niezbyt oryginalny, ale wystarczająco intrygujący, żeby zachęcić do oglądania, zwłaszcza że Sengoku Otome nie było projektowane jako anime przepełnione fanserwisem i rozwiązaniami typowymi dla haremówek. Co prawda elementów tych nie jest pozbawione, zwłaszcza w postaci obcisłych i skromnych zbroi, w jakich paradują wojowniczki, albo też drobnych aluzji w stylu yuri (z jednym całkowicie poświęconym temu odcinkiem), ale to jedynie skromny dodatek do stricte przygodowej historii prowadzonej lekko, przyjemnie i, nie oszukujmy się, chwilami bez specjalnie wyrafinowanych planów. Ot tak, żeby się toczyła.

Scenariusz Sengoku Otome skonstruowano w taki sposób, że główna bohaterka zbyt istotnej roli w nim nie odgrywa. Początkowo trafia na służbę do rudowłosej wersji Ody Nobunagi, po czym większość czasu spędza na pałętaniu się w jej pobliżu. Nie posiada żadnych nadzwyczajnych umiejętności, a jej jedyny potencjalnie skuteczny oręż w postaci telefonu komórkowego i podręcznika historii Japonii pozostaje w zasadzie niewykorzystany. Szkoda, ponieważ istniał potencjał do przygotowania na bazie anime całkiem solidnego materiału edukacyjnego, niekoniecznie szczegółowego i w stu procentach wiarygodnego, ale przynajmniej pozwalającego w ogólnych zarysach przybliżyć widzom erę Sengoku. Tak się jednak nie stało i anime ma do zaoferowania tylko całkiem sporo humoru (niekoniecznie pierwszej świeżości), trochę w miarę udanych scen walk i parę dość wątpliwych zwrotów akcji. O dziwo nie skończyło się to źle i wystarczyło, aby skutecznie przykuć do ekranu – przez całą serię ani na moment nie odczuwałem nudy i nie miałem wrażenia, że przy serialu trzyma mnie tylko recenzencki obowiązek.

Zasługi należy w tym przypadku przypisać rozsądkowi autorów, którzy zdając sobie sprawę z ograniczeń swojej produkcji, ani na moment nie usiłowali zrobić czegoś ponad swe skromne możliwości i uparcie trzymali się obranej ścieżki. Żeby zaś widza przygodowo­‑komediowymi scenami nie zanudzić, wstawili kilka chwytliwych dodatków, jak choćby gadającego psa Shiro – jedynego samca w opanowanym przez kobiety świecie, będącego dla Yoshino zarówno przyjacielem, jak i niezastąpionym źródłem informacji. Ciekawie ukazano także osobowości poszczególnych alter ego rzeczywistych panów feudalnych – pośród wielu postaci trudno doszukać się kogoś stuprocentowo normalnego i pozbawionych charakterystycznych dla siebie dziwactw. Momentami wprost nie mogłem się doczekać, co też znowu zmalują, ponieważ nawet proste z pozoru przygotowanie sztuki teatralnej dla ludu z czasem zamienia się w festiwal nieporozumień i błędów.

Zainteresowanych głównym wątkiem fabularnym uprzedzę z kolei, żeby na zbyt wiele nie liczyli. Fabuła dotyczy konieczności skolekcjonowania przez Nobunagę fragmentów legendarnej zbroi pozwalającej przejąć władanie nad całą Japonią, ale jest to historia od początku do końca przewidywalna. Wszystko, łącznie z knowaniami niektórych postaci, wyłożono jak na tacy i zwolennicy zaskakujących zwrotów akcji nie znajdą ich tu wcale. Ze względu na lekki i komediowy charakter serialu kuleją także trochę motywacje poszczególnych bohaterek – wydaje się, jakby żyły w całkowicie beztroskim świecie, gdzie nawet wojna traktowana jest jak niezobowiązująca zabawa. Na szczęście brak jest większych błędów merytorycznych i logicznych, przez co rozwój wypadków nie straszy naiwnością.

Poziom charakterystyczny dla całego anime trzyma również warstwa audiowizualna. Obywa się więc bez większych zarzutów, ale też nie sposób liczyć na szczególnie imponujące fajerwerki. Cieszy przede wszystkim wykorzystanie różnorodnych barw i miły dla oka rysunek postaci – nawet w sytuacji, kiedy czujny widz dostrzeże pojawiające się wcale nie tak rzadko spadki jakości, jego uwagę natychmiast odwrócą inne, tym razem ciekawie wykonane elementy (rozbrajająca momentami mimika albo sceny, w których producent hojniej sypnął groszem). Przyczepiłbym się jedynie do środków oszczędnościowych pojawiających się intensywnie pod koniec serii – nadmiaru scen rozgrywających się w nocy, a także do robionych bez przekonania efektów komputerowych. Jako że mamy do czynienia z anime przygodowym, nie zabraknie też walk, traktowanych może i z przymrużeniem oka, ale wykonanych przyzwoicie, choć bez tych kilku klatek animacji więcej, które to pozwoliłyby nadać akcji większą dynamikę.

Udźwiękowienie serialu zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych elementów, głównie za sprawą chwytliwej i świetnie dobranej muzyki oraz pozostałych odgłosów, jak choćby tzw. ilustracja eyecatchów, czyli melodyjki wstawiane pomiędzy przerywnikami reklamowymi. Wykorzystane zostały zarówno instrumenty nowoczesne, jak i bardziej tradycyjne, dzięki czemu muzyka nie stanowi jedynie monotonnego zlepku niegodnych uwagi melodyjek. Seiyuu też spisują się na miarę oczekiwań, chociaż zastanawia fakt zatrudnienia oprócz mniej znanych aktorek także Megumi Toyoguchi. Poza nazwiskiem na liście płac jej obecność nie czyni żadnej różnicy, a jej gra w tym konkretnym przypadku wydaje się nastawiona na minimalizm – zarobek bez specjalnego przejmowania się jakością pracy. Równie dobrze można było zatrudnić kogoś mniej znanego, ale skłonnego dać z siebie 120%, byle tylko zaistnieć, a efekt byłby zapewne lepszy.

Jako ciekawostkę warto na sam koniec podać fakt, iż Sengoku Otome powstało na bazie popularnych w Japonii gier pachinko, co stanowi idealny dowód na to, że nawet bazując na niezbyt ambitnym materiale źródłowym, da się stworzyć coś ciekawego, pod warunkiem, że zabierze się za to kompetentna i myśląca ekipa. Nie żałuję czasu spędzonego przy tej serii i jeśli ktoś ma ochotę na lekkie kino kręcone na przejrzystych i uczciwych wobec widza zasadach, ten najpewniej również poczuje się usatysfakcjonowany.

Tassadar, 23 października 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: TMS Entertainment
Autor: Heiwa
Projekt: Kouji Yamakawa, Shirogumi
Reżyser: Hideki Okamoto
Scenariusz: Touko Machida