x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Z przymrużeniem oka na fizykę
Wiele elementów mi się podobało, ale są też takie, które drażniły kliknij: ukryte np częściowa przewidywalność (zwłaszcza odgrywanych ról), oraz niektóre wątki za co odjęłam jeden, czy dwa punkty.
Początkowe epizody mogą uśpić niejednego widza, kliknij: ukryte Ale mnie akurat te niestandardowe postacie i niesztampowe dialogi bawią, więc dla mnie było dobre od początku :) W połowie serii klimat całkowicie się zmienia - z niepokojąco sielankowego – na po prostu dramatyczny. A tempo akcji gwałtownie rośnie. kliknij: ukryte Na szczęście zakończenie (ostatnie dwa odcinki) zamyka spójną klamerką całość.
Seria łączy nietypowe okruchy życia (albo okruchy z udziałem raczej nietypowych osób) z elementami sci‑fi, wynalazczości i prób manipulacji czasem i zdarzeniami, oraz momentami – z kinem akcji i napięciem fabularnym.
Na pewno jest to dosyć ciekawa pozycja na tle innych tego typu w anime.
Czegoś mi w niej trochę zabrakło, żeby z czystym sumieniem wystawić najwyższe noty. Może to kwestia oprawy wizualnej, może żeńskich postaci. Mimo to polecam.
Po pierwszym odcinku
Odc 6
Może jeszcze będzie ciekawie, ale na razie jest przewidywalne.
Dobre, całkiem niezłe
Wizualnie dużo mniej mi odpowiada niż Ergo Proxy.
Za to fabularnie ciekawe, do końca z zainteresowaniem śledziłam wydarzenia na ekranie.
Z postaci – tylko Mayuri mnie zaskoczyła (pozytywnie zresztą), reszta była dokładnie taka jak się spodziewałam.
Jedynie dziwi mnie, że mając wiedzę z ostatnich zdarzeń główny bohater i jego ekipa nie podjęli wielu środków ostrożności. Ale bycie inteligentnym nie jest tożsame z byciem rozsądnym ;)
Ogólnie taka nieco lżejsza wersja Dwunastu Małp, efektu motyla i doświadczeń Nikolasa T.
Steins Gate
Re: Steins Gate
Re: Steins Gate
Niskie umiejętności społeczne też tu grały rolę przy jego podejmowaniu decyzji.
Steins Gate
Główny bohater
Maurenn… Zastanów się (jezeli to kiedyś przeczytasz) i odpowiedź na pytanie.
Czy protagonista krzywdził kogoś, lub stanowił zagrożenie dla zdrowia lub życia innych zachowując się niekonwencjonalnie, oraz głosząc swoje tezy?
To by dystopia dopiero była, jakby tak zacząć gdzieś wprowadzać w życie takie pomysły z zamykaniem ludzi.
Albo regres kilkaset lat wstecz.
A to zdanie to już w ogóle rozwala.
Film jak film (tzn seria), ale takie komentarze jak zacytowane, to dopiero stawiają włosy dęba na głowie.
Trudne do jednoznacznej oceny
Może zacznę od fabuły. Jakieś pierwsze trzy odcinki kiepskie, choć nie na tyle fatalne, żeby nie spodziewać się rozkręcenia tej imprezy. Poczekałem i się doczekałem. Gdzieś w piątym odcinku zaczęło się naprawdę ciekawie i emocjonująco. Co później poszło nie tak? Generalnie narzekam na totalny brak oryginalności. Nie zobaczyłem tutaj nic nowego, niespodziewanego, czegoś, czego wcześniej bym nie widział. Rozczarowujące jest to nie dlatego, że spodziewałem się pionierstwa w dziedzinie Si‑Fi, a dlatego, że pierwsze odcinki wskazywały na coś „innego”.
Zazwyczaj motyw podróży w czasie albo utrzymuje się w konwencji przygodówki, albo kina fatalnego. „Stein; Gate” utwierdzał nie w przekonaniu, że będzie to kino zrównoważone pomiędzy jednym a drugim, a dzięki temu dostaniemy coś naprawdę fajnego. Niestety, mniej więcej w odcinku, w którym kliknij: ukryte Maiyuuri została zamordowana, zaczynamy dostawać coś pomiędzy Terminatorem, a Efektem motyla. Nie podobało mi się to. Było to zdecydowanie za ciężkie w odbiorze (nie pod względem intelektualnym, a emocjonalnym)i seria zgubiła swój swoisty klimat, do którego z początku ciężko mi było się przekonać, ale jednak później bardzo się do niego przywiązałem. Gdzieś pod koniec chciałem już zrezygnować, ale stwierdziłem, że skoro już jestem na tym etapie, to trochę głupio byłoby porzucać to anime. Zostałem. Ostatnie 2/3 odcinki mnie usatysfakcjonowany i nie żałuję, że nie przerwałem seansu.
Postaci nie są pierwszego sortu (hoho, jak politycznie to dziś brzmi), ale mnie kupiły. Sam główny bohater z początku mnie drażnił, ale dość szybko przekonał mnie do siebie (zresztą tak, jak wcześniej wspomniany klimat, który w dużej mierze tworzył właśnie on). Nie ukrywam, że mnie najpierw rozczarował, bowiem po „szalonym naukowcu” spodziewałem sie czegoś więcej; niemniej później ciężko mi było sobie wyobrazić, że to mógłby być ktoś inny. „Christina”, choć sympatyczna, była na wskroś szablonowa i jednowymiarowa. Myślałem, że może okaże się kliknij: ukryte tym szpiegiem, dzięki czemu pokaże coś więcej, ale jednak tego nie zrobiła. Maiyuuri robi za tą głupiutką, czego nie lubię, ale jednocześnie była tak dziwna, specyficzna i oryginalna, że ją polubiłem chyba najbardziej. Reszta była do lubienia, ale jakoś nie zbliżyłem się do nich na tyle, żeby nad nimi się rozprawiać.
Akcja była bardzo nierówna. Z nudy przeskakiwała na najwyższe obroty, potem jednak za długo utrzymywała się w wysokim napięciu, przez co zaczynała męczyć, a później zaczynała wpadać w rutynę, żeby zaraz znów podkręcić obroty. Zdecydowanie zabrakło tutaj subtelności i umiejętności planowania.
Kreska aż nadto pospolita. Nie było w niej niestety nic charakterystycznego, przez co za niedługo najpewniej mi się rozmyje w pamięci, jak tysiąc innych pospolitych anime, a szkoda, bo seria warta jest zapamiętania. Na szczęście nie była brzydka, a jej poziom był wyrównany przez wszystkie odcinki. Była to chyba jedyna równowaga, jaką nam zaserwowali.
Soundtrack również ciężki do określenia. Czasami go brakowało, czasami był zbyt pospolity, czasami były zgrzyty pomiędzy ścieżką dźwiękową, a akcją, ale czasami aż powodowała ciarki na całym ciele.
Całą serię oceniam na 7. Gdyby poprawić gorsze strony i uniknąć paru błędów, to mogłoby być nawet 9, przy dobrych wiatrach- kto wie- może nawet 10. Pomysł, choć już przetarty, to został dobrze obmyślony, ale jego realizacja była już trochę gorsza. Nie nazwę tego anime zmarnowanym potencjałem, jednak niewątpliwie popełniono tu błędy, których naprawa z tylko „dobrego anime”, mogłaby zrobić dzieło zapamiętywalne na lata. Sądzę, że również budżet mógł mieć tu wiele do powiedzenia, choć na tych sprawach w ogóle się nie znam. 7, to średnia całości, bowiem znajdą się tu aspekty warte dziewiątek, ósemek, ale również szóstek. Siódemka wydaje mi się surowa, ale sprawiedliwa.
Re: Trudne do jednoznacznej oceny
POLECAM!
Re: POLECAM!
Re: POLECAM!
A im dalej w serial tym było już tylko lepiej!! Rewelacja!! Do tej pory jest to jedna z moich ulubionych serii!!
Chętnie cofnęłabym się w czasie i obejrzała jeszcze raz.
Gdzieś od szóstego odcinka fabuła zaczyna niesamowicie wciągać. Muszę przyznać, że przez prawie całą serię bałam się, że twórcy gdzieś się poplączą, pomylą i po kolei będą wychodzić z ekranu małe, logiczne nieścisłości, ale na szczęścia akcja została poprowadzona po mistrzowsku. Naprawdę olbrzymi plus za to!
Z bohaterów najbardziej polubiłam głównego bohatera. Jest sympatyczny, oryginalny i zabawny. Daru również można opisać tymi słowami. Za to nie rozumiem, dlaczego przy prawie każdym anime ludzie się tak rozpływają nad jakąś tsundere ( i oczywiście zawsze pada tekst „bo ona nie jest typową tsundere). To tak a propos Kurisu, której zachowania typu „wcale cię nie lubię, po prostu nie mam nic lepszego do roboty” przyprawiały mnie o mdłości.
Muzyka jest przyjemna, szczególnie ending warto posłuchać, a nie wyłączyć.
Irytowała mnie trochę ta haremowa otoczka wokół głównego bohatera. Według mnie anime wypadło by trochę lepiej,jakby z tego wianuszka dziewczyn wyjąć ze dwie panienki i zastąpić je męskimi postaciami. Wyszło by trochę naturalniej i dojrzalej. No ale co kto lubi. Jednym się to spodoba, drugim nie.
To takie anime, które chce się wyłączyć po minucie oglądania. Jest facet, może mieć około trzydziestki, choć gada i reaguje w sposób sugerujący, że jest znacznie młodszy. Jest też jego opóźniona w rozwoju…eee przyjaciółka z dzieciństwa (???), dziewczyna w kapeluszu na głowie wyglądająca jak trzynastolatka. Pojawią się też inne panie, bo to kolejne anime, w którym dostaniemy samca i mnóstwo panienek biegających wokół niego.
Dialogi denerwują, postaci odrzucają, albo nudzą, kreska nie powala, choć grafika estetyczna… Jedyne co może się spodobać to fabuła, mimo to zdecydowałam, że jednak nie dam temu tworowi szansy.
Na opinię mógł mieć wpływ fakt, że niedawno skończyłam oglądać trzymający w napięciu: Kiseijuu: Sei no Kakuritsu. Tam też są denerwujące panienki, ale fabuła, klimat, kreska, i pozostali bohaterowie mocno wynagradzają zgrzyty.
To jest częsty problem ludzi. Naprawdę tak ciężko czasem zrozumieć, że to co nam się nie podoba wcale nie musi być złe?
Ma całe 18 lat. Widocznie anime trochę Ci spaczyło patrzenie na wiek kreskówkowych postaci. Chociaż to zawsze jest i będzie problem.
Przesadzasz i to mocno. To nie jest typowa animowa haremówka. A że kręcą się dziewczyny, to cóż. Taki już jest ten świat. Żeby nie było, faceci też się koło niego kręcą. I ogólnie, ludzie się kręcą koło niego. Dziwne trochę, no ale jest szalonym naukowcem.
Ja z kolei lubię dialogi w S;G. Ba, uważam że w seriach dla młodzieży to czołówka pod tym względem. Bo, nie oszukujmy się, scenarzyści pornosów piszą lepsze dialogi niż Japończycy. Trzeba tylko odpowiednio się wczuć. Serial jest specyficzny, tak można go określić. Interakcje Szalonego Naukowca, z Krystyną czy z supa hakerem wyszły moim zdaniem bardzo zabawnie.
Ok. pierwszych 13 odcinków (dawno nie oglądałem, więc właściwie nie jestem pewien) to taki wstęp, preludium do dalszego ciągu. I o ile początek też mnie w Steins;Gate nudził, tak teraz doceniam starania twórców w zbudowanie podwalin pod to co będzie się działo potem i ukształtowanie relacji pomiędzy postaciami.
Nie wiem właściwie gdzie przerwałaś, ale jeżeli nie dotrwałaś do, tu spoiler: kliknij: ukryte śmierci Mayuri, to polecam oglądać jeszcze trochę ;).
SG panuje za duży chaos, za duży pośpiech. Mam wrażenie, że zaczynam oglądać jakby… od środka. Uwielbiasz to anime, ciesz się, należysz do większości, nikt Cię tu nie zje za niepochlebny komentarz ;P. Mnie się SG nie podobało, paskuda taka…
Nie wiem czy dobrze Ciebie zrozumiałam, ale… Oczekuję,że anime/film/książka mnie czymkolwiek wciągnie. Może to być sama fabuła, albo bohaterowie, przynajmniej jeden. Napisałam już co mnie odrzucało w Gate, nic więcej nie dodam, bo to z tych anime które uciekają z pamięci.
O co chodzi, Michas, będziemy się z tym szarpać ;) ? Nie podzielam Twojego zdania, Ty nie podzielasz mojego. Dla mnie spoko ;)
S;G zdecydowanie znajduje się w tym gronie.
Dziękuję, dobranoc! ^^
A co do tego „emocjonującego Pasożyta” to bym bardzo polemizował, szczególnie biorąc pod uwagę denną końcówkę (ostatnie 5‑6 odcinków).
A że przyjdzie im kliknij: ukryte zmierzyć z wydarzeniami z pierwszej linii czasowej… welp, to było coś, czego nie dało się przewidzieć już po paru pierwszych epach. Potrzebne były po prostu elementy, które wymuszą taki bieg wydarzeń.
Nie zmienia to fakt, że Steins;Gate uważam za dobrze napisaną historię.
A jeżeli uważasz, że jej argumenty są błędne, to je obal merytorycznie (bo przecież obejrzałeś serię, więc to dla ciebie nie powinno stanowić problemu). Bo jak na razie twoje wypowiedzi można podsumować zdaniem: „nie znasz się ty, znam się ja”. Innymi słowy: zalecam zmienić strategię obrony serii na bardziej merytoryczną :v
Tak sobie myślę…jednak obejrzę jeszcze parę odcinków, ale wcale nie dlatego, że tupiesz nogą.
Jednakże, drażni mnie tendencja jaką ostatnio widzę wręcz notorycznie na tanuki – mianowicie komentarze użytkowników, którzy oceniają anime po 1‑2 odcinkach.
Przy tak „głębokim” zapoznaniu się z fabułą, naprawdę ciężko jest określić psychikę i powód takiego a nie innego zachowania bohaterów.
Rozumiem ocenę openingu, może i muzyki, kreski oraz animacji, ale nic poza tym.
Oczywiście może seria nie podejść pod gust, ale to nie znaczy by zrażać tym innych potencjalnych, nadal wahających się fanów anime.
Obejrzyj do końca. Wtedy napisz: „obejrzałam – Steins to gniot nad gniotami”. Dorzuć kilka ciekawych argumentów wtedy możemy podyskutować.
P.S Wiek nie gra tutaj roli. Na tanuki wszyscy jesteśmy dziećmi…
I te zarzuty nie są tak z nikąd, jakbyś chciał to zasugerować, a podważanie kompetencji komentującego nie stanowi dobrej linii obrony :P
kliknij: ukryte Chyba, że to zwykły trolling, ostatnio słabo się w tym ogarniam xD
mocne 8/10
Anime jak najbardziej godne uwagi:
*Sama koncepcja wehikułu czasu stworzonego przez – great!!!!
Fabuła – zaskakująca nie idzie się nudzić, po kazdym odcinku chce się jeszcze i jeszcze.
Bardzo sympatyczne postacie, dobrze wykreowane indywidua.
Z jednej strony mamy naukowca fantazjujacego prze różne wymyślne nazwy a z drugiej Super Haka Daru namiętnie upajającego się henati`em który świetnie ripostuje główną postać (przezabawne dialogi).
Muzyka – jest ok :) nie ma co tu za duzo o niej napisać:)
Polecam gorąco ten tytuł, 24 odcinki idą jak masło dla wytrawnego widza:)
8/10
Postaci: 8/10 – Większość jest naprawdę dobrych (z Makise Kurisu na czele), jednak są też postaci płytkie i nieciekawe. Główny bohater niektórych będzie irytował, a inni bardzo go polubią. Dla mnie jest drugą najlepszą postacią w tym anime. Nie wolno też zapomnieć o Mayuri i jej „Tutturu!”
Klimat: 9/10 – Czasem komediowy, czasem dramatyczny jest naprawdę specyficzny od samego początku, aż po sam koniec, w budowaniu go pomaga bardzo dobra ścieżka i również specyficzna grafika.
Grafika: 8/10 – Jest naprawdę dobra tylko trzeba się do niej przyzwyczaić.
Muzyka: 9/10 – Wspaniała i niezwykle klimatyczna (aż czuć podróże w czasie) do tego świetny opening i ending.
Ogółem: 9+/10 – Jedno z najlepszych anime jakie jak dotąd obejrzałem (na mojej liście numer 3), trzeba jednak dać temu tytułowi czas, aby się rozwinął ponieważ pierwsza połowa choć bardzo dobra nie może równać się z genialną drugą tego anime.
Bohaterowie są świetni. Polubiłam wszystkich, nawet nieco irytującą Mayuri. Główny bohater jest bezbłędny, nie wyobrażam sobie serii bez niego. Momentami parskałam głośnym śmiechem jak coś palnął, w każdym bądź razie jest genialny.
Zakończenie i ogólnie ostatnie kilka odcinków też na plus, historia została po prostu ładnie poprowadzona, a kliknij: ukryte happy endteż jak najbardziej jest tutaj na miejscu.
9/10, jest to seria naprawdę warta poświęconego czasu.
Tuturuuu!!
Ekhem, do rzeczy…
Tak naprawdę pierwsze odcinki… wogóle mnie nie zachwyciły. Miały jakiś sielankowy klimat, humor niby był, ale jakiś przeciętny. Trójka przyjaciół wiedziona pasją zaczyna coś majstrować na poddaszu i zaskakują wszystkich, nawet siebie, bo oto coś wybuchło, coś zasyczało i mamy maszynę czasu! Nie, to też mnie nie przekonało.
Od rzucenia tej serii powstrzymywały mnie jedynie komentarze w stylu: „pierwsze odcinki są nudne, ale warto poczekać”. Więc czekałam. Gdy w kolejnym (chyba 6 już odcinku) nie zaiskrzyło już, już miałam wrzucić to cudo do kosza, gdy na scenę wkroczyła ona: czerwonowłosa, z niebieskimi oczami śniętej ryby, wyrazem twarzy, który mówi, że nic jej nie zaskoczy. Przedstawiam państwu Kurisu Makise alias Krysia alias Zombie alias Celty‑17, najlepsza asystentka jaką poznałam. Z początku wydawała mi się zarozumiała lolitką, dopiero potem otworzyła swoje tsunderowe wnętrze. Niby każdy tsundere już widział, każdy zna do bólu te dialogi, recytuje na pamięć: „chcę z tobą pobyć, ale to nie tak, że cię lubię czy coś”, a jednak coś mnie w niej zachwyciło, tak, że oglądałam ten serial tylko dla niej, dla jej występów, zarozumialstwa, dumy i mądrze brzmiących monologów. Prawdę mówiąc uratowła mnie od popełnienia bardzo poważnego błędu. Od rzucenia tego anime.
Potem się zaczęło. Fabuła wciągała mnie coraz bardziej i bardziej. Zachwycały mnie kolejne zwroty akcji. Gdy myślałam, że wiem jak to się skończy autorzy znów nabijali mnie w butelkę. A największy podziw budzi we mnie tak absurdalna logiczność wątków, jaka w anime jest rzadko spotykana.
Postaci to wielki plus tego „animca”. O ile Hououiiiiuououin Kyoma mnie irytował swoimi gadkami bez ładu i składu, o tyle potem zachwycił mnie swoja dojrzałością i poświęceniem dla członków zespołu. Na końcu nawet podobało mi się, że znów zaczął gadać bzdety. Mayuri była dla mnie głupiutką chodzącą „Tuturuu!” dopóki również nie zauważyłam, że potrafi powiedzieć coś bardzo głęboką i poważną myśl, nawet jeśli używa dziecinnych słów. Dzięki temu chyba pokochałam to granie na trąbce. Krysia to istne cudo, która też potrzebowała czasu, ale znacznie mniej niż inne postacie. Tak było ze wszystkimi, powoli je wszystkie pokochałam w miarę rozwoju ich osobowości.
Na początku odrzucało mnie też oświetlenie i jakieś dziwne matowe barwy. Przyzwyczaiłam się jednak i z ręką na sercu mogę powiedzieć że rysunki sa więcej niż dobre. to samo z muzyką. Opening rozkochał mnie w sobie dopiero w 15 odcinku.
Podsumowując, nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. A moje koncowe wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Myślę, że spokojnie może trafić na drugie miejsce najlepszych anime jakie kiedykolwiek obejrzałam
A to wszystko za sprawą Krysi.
Anime szalone jak sam główny bohater...
Z postaci czasami wkurzały mnie Moeka i Mayuri. Mayuri nie mogę za to winić, bo po prostu taka była jej rola w tym anime. Moeki nie potrafiła mnie przekonać w żadnym odcniku, no może poza tym, kliknij: ukryte w którym umiera.
Mamy jeszcze szalonego naukowca, Okabe Rintarou, które chyba nie da się nie lubić. Jego wybuchy śmiechu, zmiany tonu głosu, dla mnie jest to bohater jedyny w swoim rodzaju.
Makise Kurisu, inteligenta asystentka naszego szalonego naukowca. Bałem się, że będzie ona tsundere i uświadczę wiele fanserwisu z nią związanych, ale na szczęście tak nie było i Bogu dzięki.
O reszcie bohaterów mogę powiedzieć, że nie była zła. Cieszę się, że autorzy pokazali nam historie z ich życia i byli oni jakby częścią anime, a nie tylko pustką, która wypełniała luki.
Muzyki za wiele tam nie ma, ale opening bardzo mi się podobał, ten pierwszy i drugi ze zmienionym tekstem. Ending może być, ale zanim zdążyłem się wsłuchać, już włączałem kolejny odcinek.
Jeżeli chodzi o grafikę, to widziałem lepsze, ale ta do najgorszych nie należy, można powiedzieć, że jest bardzo dobra choć do najlepszej trochę zabrakło.
Dla mnie to anime jest pozycją obowiązkową, a ja sam żałuję, że wcześniej tego nie obejrzałe. Trzeba też być skupionym na tym co się ogląda, bo czasami nie przeczytamy, zauważymy czegoś i jesteśmy zdezorientowani w następnym odcinku.
Ode mnie solidne 10/10 i oby takich więcej.
.
Grafika, kreska na wysokim poziomie, trzeba przyznać. Anime zaczęło mnie wciągać od jakiegoś 14 odcinka, by pod koniec znowu stracić moje zainteresowanie.
Serio nie kumam tego zajarania tą serią. Owszem, dobre anime, nawet bardzo..ale nie czuje się jakoś związana z tą serią.
Najciekawszą postacią był ten naukowiec, ta dziecina w czapce mnie irytowała cały seans, ta w czerwonych włosach mi kogoś przypomina, ale nie mogę sobie przypomnieć jaką postać i z jakiej serii.
Założenia fabuły ciekawe, ale chyba liczyłam na coś więcej..
Jedno z lepszych
Główny bohater jest niezwykle uroczy, taki szalony naukowiec, do tego niezłe ciacho :P (no i to seiyu!!!) Niektóre postacie żeńskie mnie wkurzały, ale inaczej być nie mogło. Pomysł mi się spodobał, obejrzałam nawet filmy (co robię rzadko).
Anime zasługuje na uwagę, jednak trzeba się nastawić na dosyć nudny początek.
Bardzo dobra seria
Całość uważam za naprawdę udaną; fabuła jest oczywiście oryginalna, fantastyczna wręcz i mocno wciąga (odcinki 11‑24 obejrzałam w ciągu jednego dnia z małymi przerwami…). Zdarzały się absurdalne rzeczy, ale na szczęście były bardzo nieliczne kliknij: ukryte (mam tu na myśli m.in. wybór płci dziecka poprzez zmianę diety matki… wtf?). Nie spodobał mi się tylko ten kliknij: ukryte romantyczny wątek między Rintarou, a Makise. Mimo wszystko zakończenie było zadowalające.
Muzyka: opening bardzo średni, lecz piosenka Toki Tsukasadoru Juuni no Meiyaku naprawdę świetna i wpada w ucho.
Zostaje sprawa postaci. Świrniętego wynalazcę Okabe polubiłam za upartość i siłę umysłu (pod tym względem przypomina Homurę z MSMM), Daru to z kolei unikalna i ciekawa postać, jaką niezbyt często znajduje się w przeciętnych seriach anime, Mayuri chociaż trochę wkurzająca, to nie dało się jej nie polubić. I Kurisu… nie cierpię tsundere, więc chyba nie muszę pisać, że jej reakcje przyprawiały mnie o mdłości… No cóż, są różne gusta, ne?
Podsumowując całość, wystawiam ocenę 9/10.
Po obejrzeniu serii mogę powiedzieć jedno – nie żałuję spędzonego z nią czasu. Po dość ospałych, ale w miarę intrygujących pierwszych 4 odcinkach akcja rusza do przodu. Fabuła jest wciągająca i zaskakująco logiczna.
Bohaterowie również są ciekawi i sympatyczni, na nerwy działała mi jedynie ciapowata „tutturu” Mayuri. Kreska jest staranna, muzyka dopasowana do klimatu anime.
Podsumowując ode mnie wędruje 9/10, za owe początkowe odcinki i Mayuri. Na uwagę zasługuje jeszcze zakończenie, jest pełne i kompletne. Bez żadnych otwarć, półotwarć i niedopowiedzeń.
Świetne
no nie wiem
Re: no nie wiem
Re: no nie wiem
Nieprawda
Zaczyna się niewinnie jakby ospale , ekscentryczni bohaterowie i ospała atmosfera niewinnej zabawy nie do końca zachęcają , ale jednak z każdym odcinkiem fabuła nabiera tempa , bohaterowie zdobywają twoją sympatie , wspaniałe piękne anime , przeradza się w ciężki dramat stąd tytuł mojego posta , nigdzie nie jest wspomniane że to dramat są odcinki odciążające atmosfere nie zdradze które , w jednym , najsilniej odciążającym tak ciężki dramat jakbyś miał tonę na klatce piersiowej , mnóstwo wspaniałego humoru.
Na niektóre wydarzenia czeka się kiedy w końcu się pojawią.
Z zapartym tchem ogladasz do samego konca wypatrując jak się zakończy.
Opening i ending są składnia całości opowiadajacą o zdarzeniach ,
dla jeszcze nierozumiejących po pierwszych kilku odcinkach preludium
nadciągających zdarzeń , są tak piękne , że to moje pierwsze anime ,
w życiu spośród wszystkich które ogladałem że nie przewijam
w każdym odcinku słucham openingu i endingu.
Szczerze polecam wszystkim.
najlepsze anime
Coś bardzo dobrego. Seria, której nie da się pomylić z żadną inną.
Sama teoria efektu motyla nie jest niczym nowym, bywała wykorzystywana w różnych filmach, ale chyba nigdy nie była bazą dla całego anime. Myślę, że jest to temat nadal niewykorzystany w pełni, a bardzo ciekawy i dający dużo możliwości, między innymi taką zabawę motywem, jaką daje ta seria.
Obszerna ilość odcinków to duże pole do manewru, wszystko jest świetnie omówione, ma swoje miejsce, tempo i czas. Niewątpliwie całą serię „ciągnie” główny bohater, który jest po prostu sympatycznym wariatem :) Niesamowita rola Mamoru Miyano, kapitalne, absurdalne teksty, cały wymyślony własny świat. Reszta postaci wydaje się być przy nim blada, ale nadal bardzo interesująca. Kurisu też ma wyraźniejszą osobowość i, co ważne – udała się sztuka stworzenia… naturalnej, wiarygodnej tsundere, dzięki temu da się ją bezproblemowo lubić. Relacje między bohaterami są pełne, kompleksowo przedstawione, na tym polu nie ma się czego czepić.
Jedyną postacią, która była irytująca, to Mayuri. Niestety, postać bardzo ważna, ale nieznośna w swojej fajniusiej niewinności, czy jak to nazwać. W Japonii mówienie o sobie w trzeciej osobie i śpiewanie melodyjki „tutturutu” na przywitanie jest słodkie, ale zagranicznego widza anime denerwuje, bo przypomina to bardziej chorobę umysłową. Ot różnica kulturowa.
Totalną bzdurą jest też kliknij: ukryte zmiana płci dziecka poprzez jedzenie określonych rzeczy podczas ciąży... Zwłaszcza zdrowych rzeczy, no niesamowite.
Niektóre odcinki mi się dłużyły, ale znacząca większość mijała mi błyskawicznie, fabuła wciąga i co rusz zaskakuje. Zakończenie jest takie, jakie powinno być, a ostatnie odcinki, sam pomysł z kliknij: ukryte oszukaniem samego siebie – dla mnie rewelacja.
Na uwagę zasługuje też fantastyczny opening, którego słuchałem z przyjemnością i nadal go sobie nucę.
Coś pomiędzy 8‑9/10.
To był wybór Bramy Steina!
El. Psy. Congroo.
El Psy Congroo!
Tak… akcja zdecydowanie została tu umiejętnie poprowadzona.
Sam pomysł z podróżami w czasie wskazywał na to, że seria będzie miała zapewne dość poplątaną fabułę, jednakże nie sposób się w niej zgubić. Wszelkie zawiłości są dokładnie i „nienudno” objaśniane przez bohaterów, którzy notabene potrafią ująć widza swoimi ciekawymi, choć z lekka szablonowymi charakterami. kliknij: ukryte (Mam tu na myśli choćby tsundere – Makise Kurisu, która, jednak mimo swojej osobowości jeszcze dawała się lubić. O jakiejkolwiek sztampowości nie mogę mówić jednak w przypadku Okabe – on zdecydowanie trafia na moją listę najlepiej skonstruowanych postaci anime i myślę, że niejeden oglądający zapała do niego olbrzymią sympatią.
Serię zrealizowano bardzo dobrze pod względem animacji oraz muzyki – muzyka z endingu wpadła mi w ucho. Jedyne co może zniechęcać do zapoznania się z tym anime to klimat, jaki dla niektórych może być nieco ciężkostrawny. Nie poleciłabym tej serii także osobom oczekującym historii lekkiej, przy jakiej nie trzeba zbytnio wytężać szarych komórek.
Dla fanów schi‑fi pozycja obowiązkowa.
Rewelacja
Właściwie, mówiąc zupełnie subiektywnie, jest to dla mnie tytuł wzorowy: animacja jest schludna, oprawa graficzna sprawia wrażenie bardzo solidnej pracy. Muzyka nie kradła show, ale była adekwatna. Fabularnie rewelacja, bez nudy, bez boleśnie naciąganych rozwiązań, bez sztampy, a za to ze świeżym podejściem do w gruncie rzeczy znanego pomysłu. No i bohaterowie, czyli najmocniejsza część serii. Pełnokrwiści, konkretni, przemyślani.
To anime zdecydowanie wpisuje się w listę moich ulubionych.
Bardzo głupie pytanie
Re: Bardzo głupie pytanie
Re: Bardzo głupie pytanie
Czyżby?
Swoją drogą jak się wgryźć w historię Titora, to nie ma jak udowodnić, że to faktycznie był oszust. Postać została stworzona bardzo precyzyjnie.
Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Po odkryciu w ubiegłym roku bozonu Higsa, LHC obecnie przechodzi modernizację aby w połowie 2014 roku rozpocząć badania nad antymaterią i ciemną materią. Wielu fizyków całkiem poważnie liczy na to, że przy pełnej mocy uda się wytworzyć i przebadać maleńkie czarne dziury…
Btw, jest taka opcja jak „odpowiedz” przy każdym komentarzu :)
Hentai kinshi! - hentai tensai shoujo
KURISUUUUTIIINA~!
Musiałam to zrobić. Musiałam. To mój nowy dzwonek będzie.
A poważnie… Dawno temu trafiłam na anime o tytule Chaos Head. Zmierziło mnie do tego stopnia, że nie chciałam mieć z nim do czynienia. Kiedy pojawiło się Steins Gate i przeczytałam, że jest to seria powiązana z Chaos Head od razu zakwalifikowałam anime jako nie nadające się do oglądania. Kiedy zdecydowałam się na cosplay Kurisu i siłą rzeczy zechciałam zamieć jakieś pojęcie o postaci porzuciłam uprzedzenia i sięgnęłam po anime. Będę sobie gratulować jeszcze długo tej decyzji. Była to jedna z najlepszych dotyczących anime jakie podjęłam w życiu. Seria jest niesamowita, zostawiła mnie z małym niedosytem i potężną ilością ciepła w środku. Chora jestem, ciepło się bardzo przydało.
Pierwsze kilka odcinków nie było zachęcających. Dziwny główny bohater (sigh, bądźmy szczerzy, boję się wariatów), psychodeliczny klimat, fartuchy. Nie wyglądało to zachęcająco dla mnie. W 5 odcinku jednak zauważyłam pewne zmiany. Nagle zorientowałam się jak niesamowicie żywe są dialogi Kurisu i Okabe. Oglądanie pewnych tytułów często zbiega się z aktualną sytuacją życiową oglądającego w taki sposób, że trudno odciąć własne doświadczenia od tego co widzimy na ekranie. Obserwowanie interakcji Kurisu i Okabe było niesamowicie fascynującym doświadczeniem. Iskry jakie moim zdaniem się pojawiały przy każdej rozmowie widziałam aż za dobrze. Kurisu od początku mnie kupiła. Już nawet nie wiem dokładnie czym. Może tym, że ona naprawdę dotrzymywała Okabe kroku? A może tym, że ktoś polecający mi ją jako potencjalną postać do cosplayowania nie brał pod uwagę jedynie wyglądu? Nie wiem. Hentai tensai shoujo (i klasyczne tsundere) bezapelacyjnie podbiła moje serducho. Nie powinnam zapewne pisać więcej na temat relacji Rina i Christiny. Będę się powtarzać jak zdarta płyta, że są cudowni, jestem nimi zachwycona i głównie dla TYCH rozmów tę serię obejrzałam.
Postaci postaciami ale choć psychodeliczny klimat na początku mi przeszkadzał, potem zaintrygowało mnie to co się dzieje w serii. Nie jestem fanką science fiction, na dodatek oglądałam pierwsze odcinki w bardzo dziwny sposób. Uczenie się japońskiego (takie bardziej) skrzywiło mnie pod pewnymi względami i teraz strasznie się skupiam na tym co dokładnie postaci mówią w oryginale. Na dodatek starałam się uchwycić wszystkie charakterystyczne cechy Christiny potrzebne do cosplayu. Fabuła mi więc nieco umknęła, co nie jest dziwne ponieważ dla mnie naprawdę logika i sens fabuły nie jest kluczowym elementem w serii. Kluczowe są postaci. Niemniej jednak zaintrygował mnie pomysł powrotów do przeszłości i związana z tym kołomyja. Myślenie nad tym co się dzieje dostarczyło mi mnóstwa rozrywki. Do momentu w którym zaczęło do mnie powoli docierać w jak tragicznej sytuacji znajduje się Rin. Do 12 odcinka byłam serią zachwycona, po 12 odcinku seria robi się ciężkostrawna. Mrok i beznadzieja wylewały się z ekranu. Na szczęście po kilku kolejnych odcinkach wszystko wraca do mniejszej lub większej normy, znowu mamy piękne rozmowy głównych bohaterów i zostajemy wyrwani z błędnego koła. kliknij: ukryte Cały czas podziwiam Rina za to, że się nie załamał i mimo wszystko brnął głębiej i głębiej próbując samemu udźwignąć ciężar odpowiedzialności za życie bliskich ludzi. Ba, uważam nawet, że abstrahując od absurdu całej sytuacji, to co się z nim działo było bardzo realistyczne. Poza jednym aspektem. Wiek. Ja naprawdę nie wiem gdzie Japończycy mają problem i z czym konkretnie. Ich obsesja żeby przedstawiać ludzi genialnych jako niedojrzałe dzieciaki jest przerażająca. Jestem w stanie przełknąć Christinę, która się zachowywała jak nastolatka, niemniej Rin to było przegięcie. Oczywiście on też miał swój świat i zdecydowanie nie był normalny, ale dawanie mu 18 lat to przesada. 25 przyjęłabym z pocałowaniem ręki, 18 nie jestem w stanie. Obciążenia psychiczne załamałyby nastolatka. Jestem tego pewna. Tymczasem Rin daje sobie świetnie radę, wykazuję się niesamowitą siłą charakteru i odwagą. Poza tym jest uroczym człowiekiem. Tak po prostu. kliknij: ukryte Nie mogę nie wspomnieć o scenie z 21 odcinka? Byłam ciekawa za którym razem zmięknie i po którym „I won't remember you calling me Kurisu?” trafi go szlag ostatecznie. Ucieszyłam się też niezmiernie (no dobrze, może nawet się bardziej zdziwiłam niż ucieszyłam i to zdziwiłam na granicy zawiedzonego zdziwienia), że nie było tam sceny seksu. Naprawdę jestem twórcom wdzięczna za oszczędzenie tego jednego momentu. Był zbyt piękny żeby niszczyć go zwykłym banalnym seksem.
Zostawiając na moment moją ulubioną aktualnie parę szalonych naukowców (swoją drogą będzie wtręt osobisty przeszłam wesołą i długą drogę od pragnienia posiadania własnego Kazehayi do prawie‑posiadania własnego Okarina, way to go), reszta bohaterów również zasługuje na uwagę. Irytująca do szaleństwa Mayuri zdecydowanie nie należała do moich ulubieńców ale była potrzebna w tej serii. Była kluczowa w niektórych momentach i wcale nie mam na myśli teraz tych najbardziej oczywistych. Ruka był jednym wielkim zaskoczeniem dla mnie i to co się z nim działo przez całą serię było po prostu… rozbrajające. Ten facet zawsze wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Ba! Nawet teraz pisząc o nim „facet” nie mogę się przestać śmiać. Może nie powinnam… Jednak miano najbardziej zaskakującej postaci zaskarbiła sobie kliknij: ukryte Suzuha. Oraz to kogo nazywała ojcem. 12 odcinek zostawił mnie ze szczęką na podłodze. Dla takich momentów się ogląda anime (i dla romansów). Zaskoczył mnie też mr Braun bo ani przez moment nie przeszło mi przez myśl, że może z nim być coś nie tak. Można z tego wnioskować, że cały czas byłam zaskoczona. Jedno jest pewne, Steins Gate wywołało wiele uczuć, w większości bardzo pozytywnych. Pod tym względem oczywiście największych emocji dostarczyło zakończenie. Było niesamowicie emocjonujące kliknij: ukryte i naprawdę bałam się do samego końca co twórcy zaserwują widzom. Na szczęście nie zawiodłam się. Naprawienie linii czasowych, uratowanie świata a przede wszystkim scena spotkania i fakt, że ona „pamiętała”... It simply made my day. Cała akcja z wysyłaniem do siebie filmiku z przyszłości też niesamowicie mi się podobała. Wtf‑owanie widzów ftw! TAKIE romanse ftw.
Ponadto nie jestem w stanie przestać się rozpływać nad tym jak pokazano powstającą więź Rina i Christiny. Więź która zacieśniała się chociaż tylko jedna osoba pamiętała o tym co się dzieje. To było dla mnie niesamowite. Rin mimo wszystko rozbudzał w niej za każdym razem dokładnie te same uczucia i to nawet nie przez to, że po każdym time leapie zostawały w niej resztki tych uczuć. Fakt, że dziewczyna proponowała mu pomoc, to co razem wymyślali, wzajemne dopełnianie i wspieranie się. Znajduję najpiękniejsze i najbardziej satysfakcjonujące wątki romantyczne w najdziwniejszych miejscach i bardzo się cieszę, że ciągle udaje mi się odnaleźć w anime TAKIE postaci i TAKIE relacje.
Na dodatek Mamorek pokazał klasę w tej serii. Od samego początku miałam skojarzenia z Kirą, a czasami w zachowaniu Rina widziałam Tamakiego. Co ciekawe nie przeszkadzało mi to zupełnie. Dziki śmiech (Kira), KURISUUUTIINA (pokochałam tego faceta za sposób w jaki wypowiadał to imię, za to samo mniej więcej pokochałam Kurisu, za celowo podkreślane Houoin‑san w pierwszym odcinku), mroczne momenty słabości Rina, scena wyznania uczuć… Mamoru odwalił kawał dobrej roboty, byłam pod ogromnym wrażeniem.
Komu polecić? Paradoksalnie? Fankom romansów! Moja ciągle spragniona iskrzących relacji dusza została nakarmiona do wypęku podczas oglądania Steins Gate. Oglądam anime dla postaci i dla relacji. Fabuła mi nie przeszkadza. Pod tym względem Steins Gate jest serią idealną. Zawiera niesamowity główny pairing i zupełnie niezasłużenie z obiektywnego punktu widzenia (którego nie ma) seria ode mnie dostaje 10/10. I tego mam zamiar się twardo trzymać. Jestem pod wrażeniem, że po tylu latach oglądania anime jakaś seria jest w stanie mnie skłonić do takiej oceny i do takiego komentarza <3
A tak abstrahując od wszystkiego… POWAŻNIE?!!! Telefoniczna mikrofalówka?! Żelowe banany?! Kto to wymyślił?!!!!
Odnośnie całości
Oczywiście odnośnie całości 10/10
Parę teorii - czy fabuła aby na pewno nielogiczna?
A więc do dzieła.
kliknij: ukryte - Za jedną z najpopularniejszych „nielogiczności” uznawane jest to, że przy wysyłaniu d‑maili mających skasować poprzednie, Okabe wraca na poprzednią linię czasu, a nie tworzy się nowa. Także pojawienie się wspomnień z innych światów u Kurisu czy Mayuri. Cóż, te fakty uznaję za elementy konwencji przyjęte przez twórców, tak jak sam „Reading Steiner”. Trudno byłoby zarzucać twórcom jego istnienie, bo na jego działaniu oparta jest historia, a poprzez próby wyjaśnienia, skąd się wziął itd. moglibyśmy skończyć na jakimś metafizycznym badziewiu psującym odbiór fabuły jako takiej. Na możliwości skakania po liniach czasu oparta została oś historii, więc musimy przyjąć, że takie zasady po prostu zaproponowali nam twórcy. Inny tutejszy użytkownik ładnie nazwał to „bezwładnością rzeczywistości” – po prostu nie zastosowano tu klasycznej formy efektu motyla.
- Dlaczego Okabe nie mógł uratować Mayuri, a Feyris uratowała swojego ojca? Zauważmy, że śmierć Mayuri zawsze następowała, gdy Okabe wykonywał skok w czasie, a Feyris uratowała ojca za pomocą d‑maila. Dopiero, gdy Okarin kasował poprzednie d‑maile, czas śmierci Mayuri zmieniał się. Może w jej przypadku mowa była o jednym dniu, a w przypadku ojca Feyris – o 20 latach? Może atraktory konwergencji pola (dobrze napisałem?) działają różnie w stosunku do różnych osób? Myślę więc, że tutaj sprawa jest wytłumaczalna.
- Sprawa najbardziej kontrowersyjna, czyli zakończenie. Jak to mogło być według mnie: Okabe i Suzuha skaczą wehikułem w przeszłość, do nowej linii czasu (nie tej z 1 i 23 odcinka, w której to Okarin jest zabójcą). Jako, że mamy do czynienia z nową formą podróży (wcześniej były tylko d‑maile, przy których pojawiała się nowa linia czasu, w której lądował Okarin, oraz skoki, przy okazji których Okarin lądował w swoim dawnym ciele), to pojawia się też problem dwóch Okarinów na raz. I teraz: Okarin ratuje Kurisu (znaleźli się w świecie, w którym atraktor konwergencji pola nie skazuje ją na śmierć), po czym pozoruje, że jest martwa. Po co to wszystko? Ano, żeby pozbyć się drugiego Okarina, który pod wypływem tego, co zobaczy, wyśle d‑maila o tym, że „ktoś zabił Kurisu” i przeniesie się w linię czasu, w której Kurisu żyje, ale Mayuri umiera (tak jak Okarin z 1 odcinka). Tymczasem Okarin, który uratował Kurisu, wraca wehikułem do przyszłości TEGO SAMEGO ŚWIATA, więc spotyka Kurisu dziękującą mu za ocalenie. Tutaj też autorzy wykorzystują to, że nadali innym bohaterom zdolności przypominające reading steiner (konwencja!) i mamy wzruszające zakończenie. Jeszcze jedno: dlaczego to wszystko, nawet jeśli naciągane, jest zgodne z założeniami i logiką? Bo stało się to dzięki przybyciu Suzuhy w „pierwszym” świecie, ale przybyła ona 21 sierpnia. Nie mogliśmy przewidzieć tego zwrotu akcji, ponieważ pierwszy świat opuszczamy w pierwszym odcinku 28 lipca, gdy Okabe wysyła d‑maila. Jest to świat, w którym SERN nie ustanawia dystopii, więc Daru nie ginie i może ulepszyć/ukończyć wehikuł czasu.
No, i to na tyle. Zapraszam do dyskusji i konfrontacji a propos tej wersji wydarzeń. El. Psy. Congroo.
Re: Parę teorii - czy fabuła aby na pewno nielogiczna?
- świat alfa od momentu otrzymania d‑maila dotyczącego śmierci Kurisu w pierwszym odcinku do 22 odcinka
- świat beta od momentu skasowania d‑maila do momentu uratowania Kurisu
- świat Bramy Steina końcówka anime od momentu powrotu ze skutecznej akcji ratunkowej Kurisu
Moim zdaniem konwergencja atraktora pola odnosi się raczej do całego wszechświata, niż do poszególnych osób/zdarzeń z osobna.
Kluczem do zrozumienia, dlaczego jedne zmiany przechodziły bez przeszkód, a inne nie, jest licznik rozbieżności czasu. Gdy np Okabe chciał wygrać na loterii, albo ratował Mayuri to mu się nie udawało, bo rozbieżność była zbyt mała, a z drugiej strony skutecznie udało się uratować ojca Feyris i zmienić płeć Ruki. Zwróć uwagę, że dwa ostatnie zdarzenia nie miały jednak innych konsekwencji i wszyscy ciągle byli przyjaciółmi. Tak więc przesunięcie było na tyle duże, aby uciec od wpływu atraktora pola, ale nie na tyle duże aby wpłynęło to np. na stosunki pomiędzy tą grupą osób.
Mamy tu do czynienia z teorią światów równoległych, które rozgałęziają się w nieskończoność (fraktale). Załóżmy teraz, że masz 2 drzewa:
- pień „drzewa 1” (stopień 0)
-- z pnia wyrastają 2 gałęzie A i B (stopień I)
--- z gałęzi A wyrastają gałęzie A1 i A2 (II stopień), a z gałęzi B wyrastają B1 i B2 (II stopień)
---- z gałęzi A1 wyrastają A1.1 i A1.2 (III stopień);
---- z gałęzi A2 wyrastają A2.1 i A2.2 (III stopień);
---- z gałęzi B1 wyrastają B1.1 i B1.2 (III stopień);
---- z gałęzi B2 wyrastają B2.1 i B2.2 (III stopień);
- pień „drzewa 2” (stopień 0)
-- z pnia wyrastają 2 gałęzie A i B (stopień I)
--- z gałęzi A wyrastają gałęzie A1 i A2 (II stopień), a z gałęzi B wyrastają B1 i B2 (II stopień)
---- z gałęzi A1 wyrastają A1.1 i A1.2 (III stopień);
---- z gałęzi A2 wyrastają A2.1 i A2.2 (III stopień);
---- z gałęzi B1 wyrastają B1.1 i B1.2 (III stopień);
---- z gałęzi B2 wyrastają B2.1 i B2.2 (III stopień);
I teraz najważniejsze. Dla utrwalenia niektórych zmian wystarczy niewielka rozbieżność gdzieś na poziomie III stopnia np. przejście z gałęzi A1.1 na A1.2; z A2.1 na A2.2; z B1.1 na B1.2 itd. Ale dla niektórych zdarzeń odziaływanie konwergencji atraktora pola może być znacznie silniejsze i konieczne staje się zejście z drzewa 1 i wejście na drzewo 2. W skrócie oznacza to, że nasza filmowa Mayuri dopóki znajduje się na dowolnej gałęzi na „drzewie 1” zawsze umiera i stąd wrażenie nieuchronności śmierci. Liczba podejmowanych prób jej ratowania (tworzenia kolejnych gałęzi) w obrębie drzewa 1 będzie zawsze nieskuteczna. Ta sama sytuacja dotyczyła Moeki.
Widzę jednak pewne niedociągnięcie. Mianowicie dlaczego po drugim powrocie wehikułem Okarin nie spotkał swoich dwóch wersji z przeszłości (na dodatek wylądowali w tym samym czasie): tej która była na wykładzie oraz tej która zabiła Kurisu?
Re: Parę teorii - czy fabuła aby na pewno nielogiczna?
kliknij: ukryte Nie miało to czasem coś wspólnego filmem który odtworzył w telefonie po 1 skoku ?
Re: Parę teorii - czy fabuła aby na pewno nielogiczna?
I żyli dłuuuugo i szczeeeń-śliwie
Obok Noeina to już drugie anime które porusza zagadnienia fizyki kwantowej, zahacza o teorię Everetta III. Okabe można porównać do Haruki z Noeina, „obserwatora absolutnego”. Zresztą obie produkcje mają trochę wspólnego, okruchy życia, równoległe światy (w Steins;Gate brakuje efektownych walk rzecz jasna).
Mimo oceny 7/10 to jedno z najlepszych anime jakie zdarzyło mi się oglądać.
Re: I żyli dłuuuugo i szczeeeń-śliwie
A tak na temat: osobiście uważam, że zakończenie nie było przesłodzone – Okarin wycierpiał się na tyle dużo, że inne byłoby po prostu melodramatyczne. Dlatego daję 10/10 :D
Re: I żyli dłuuuugo i szczeeeń-śliwie
Co do oceny, troszkę zmieniłem zdanie. Ogląda się na tyle przyjemnie, że po powtórnym obejrzeniu dałem 8/10 i do ulubionych.
~~~"Steins;Gate"
Gdy oglądnęłam 22 odcinki, coś we mnie przeskoczyło i nie wiedziałam, czy dalej oglądać. Myślałam, że to będą doklejone na siłę o ratowaniu świata. kliknij: ukryte A tu – hyc! Okazuje się, że trzeba ratować Makise Kurisu. Ostatnie epizody – świetne… ogółem całe anime jest niesamowite.
+ Świetne openingi i endingi
+ Ciekawa fabuła
+ Wątek kliknij: ukryte miłosny Kurisu i Okabe
+ Informacje wzięte ze świata fizyki
+ Niesamowite postacie
+ Zakończenie
+ Ogólne i szczególne wrażenie
+ Bardzo dobry odcinek specjalny – kliknij: ukryte I ten moment przy zachodzie słońca ...
Polecam. Nic tego anime nie przebije… żałuję, że tak długo wahałam się z oglądaniem odcinku.. Myślę, że lepszego nie znajdziecie. Polecam.
Wycięto informację o nielegalnym źródle… Po co ona była? Klawiatura swędziała?! Moderacja
~~~"Stains;Gate"
This is the choice of Steins Gate.
Początek serii jest „ciężki” w zrozumieniu. Zostajemy wprowadzeni w życie szalonego naukowca, zwanego Okarin, Okabe bądź też Kyouma Hououin, który najwyraźniej jest niezrównoważony psychicznie. Obraca się w AŻ dwuosobowym gronie swojego laboratoryjnego zespołu, który „dla czystej zabawy” próbuje osiągnąć naukowy sukces przy użyciu zwykłej mikrofalówki. Co dziwniejsze, pierwszy odcinek to pierwszy krok, który jest kluczem do serii zdarzeń z okolic 10 odcinka. Przyznam szczerze, że wydawało mi się to co najmniej dziwne. Byłam dość zdezorientowana, zwłaszcza, że kliknij: ukryte śmierć Kurisu z początku zdawała się mieć niewiele wspólnego z następującymi zdarzeniami. A skoro już przy tym jesteśmy to zastanawiałam się czy fakt, że wehikuł czasu nie zdewastował wówczas budynku stacji radiowej (o ile dobrze pamiętam), to znaczy, że Suzuha miała zamiar Makise wówczas uratować, ale Okabe przesunął granice do świata alfa, w którym wehikuł wylądował nieodpowiednio, a Kurisu żyła, prawda?
Szczerze się przyznam, że porzuciłam na jakiś czas oglądanie po 5 odcinku. Było to o tyle ciężkie, że więcej gadali aniżeli robili, a ich życie było całkowicie normalne i całkiem „wesoło‑niepodobne” jak na „thriller”. Ale wczoraj coś mnie tchnęło, aby obejrzeć dalej – no i dopiero „ten dzień”, kliknij: ukryte do którego Okabe wraca przez długi czas w znany nam sposób, rozwinął u mnie gamę różnych emocji, przez co seria stała się naprawdę ciekawa. Sposób w jaki to rozegrali był dobry i w miarę zaskakujący, bo widz zdawał się sądzić, że z tej sytuacji ciężko będzie wyjść. Ale twórcy jak to twórcy, wymyślili coś konstruktywnego. Sama fabuła była zrozumiała i pewnie na siłę mogłabym się doszukiwać wielu niedociągnięć, które widzę nawet teraz, ale wolę nie psuć sobie opinii i nacieszyć się, że w końcu trafiłam na godne uwagi anime.
Jeśli chodzi o bohaterów, zostali naprawdę dobrze wykreowani. NAPRAWDĘ. Każdego charakteryzowała jakaś szczególna cecha. W szczególności podobał mi się właśnie główny bohater – jego działania były nie do przewidzenia. Nawiązane więzi były na tyle mocne, że potrafił dla nich zrobić dosłownie wszystko. A ta determinacja – tak, to najbardziej mi się podobało. Nawet jeśli sytuacja była beznadziejna, on się nie poddawał.
Tak poza tym to chyba jedno z nielicznych anime, gdzie podobają mi się żeńskie postacie. Mayuri skradła moje serce, choć teoretycznie powinna mnie irytować – ale była tak urocza, bezinteresowna i „głupiutka”, że aż trudno było jej nie pokochać. Co do Moeki – ta postać od początku nie budziła mojego zaufania. Nie, nie jestem jasnowidzem kliknij: ukryte i nie przewidziałam tego, co zrobiła, ale miałam dziwne wrażenie, iż coś jest nie w porządku. I znowu ludzka reakcja Okabe w stosunku do niej była realistyczna i uzasadniona – dzięki Bogu nie zrobili z niego wszystkowybaczającegozbawcyświata. A Makise Kurisu? Równie dobrze ukształtowany charakter, adekwatnie do zdarzeń jej postępowanie się zmieniało. I to mi się podobało. W dodatku wątek miłosny w tak „poważnym” klimacie został przeprowadzony po mistrzowsku.
Seria naprawdę godna polecenia. Nie tylko pokazuje jak ważne są więzi ludzkie i ile jesteśmy w stanie poświeci dla bliskich nam osób, ale także jak trudno jest manipulować czasem oraz wbrew wszystkiemu lepiej pozostawić wybór „Bramie Stein'a”, tak, abyśmy nie mieli możliwości naprawiania swoich błędów.
Re: This is the choice of Steins Gate.
Można doszukiwać się luk w fabule czy śmiać się z mikrofalówek...
To anime nie jest co prawda majstersztykiem, który zapisze się na kartach historii anime, o którym do końca świata będziemy pamiętali, jednak ogląda się go z radością, a po obejrzeniu większość ludzi będzie miała sporą satysfakcję.
Myślę, że zbyt szczegółowo niektórzy rozpatrują fabułę serii, że nadmiernie zwracacie uwagę na takie pierdoły, jak to, iż częścią wehikułu czasu stanowił sprzęt AGD. Jasne, można się tego czepiać, bo dobry serial(którym z pewnością jest Steins; Gate)powinien być w miarę logiczny i nie wywoływać litościwego wyrazu twarzy.
Ale trzonem serii były uczucia bohaterów, ich przeszłość, charaktery, sympatie itp. Stąd na przykład odcinek kliknij: ukryte z randką Okarina i Ruki, który mnóstwo ludzi uważa (moim zdaniem niesłusznie) za niepotrzebny.
Natomiast nawet jako fanka serii, muszę przyznać, że pomysł kliknij: ukryte na zmianę płci dziecka poprzez jedzenie lub nie jedzenie czegoś wydał mi się zapychaczem czasu ekranowego i nie dziwię się, że wielu widzom nie przypadł do gustu.
Nie twierdzę jednak, żeby to jakoś szczególnie psuło ogólne wrażenie, a jest ono (przynajmniej u mnie) dobre ze względu na odmienność, lecz jednocześnie harmonię we współdziałaniu postaci. Każda miała jakieś charakterystyczne zachowania, była indywidualnością – oczywiście, najbardziej główny bohater, którego wręcz pokochałam, bo pozornie nadawał się do zakładu psychiatrycznego, ale tak naprawdę był świetnym gościem, który był autentycznie oddany przyjaciołom. Co więcej, ważne, że jego działania nie były czymś w rodzaju „zdejmę wszystkie koty z drzew i ludzie będą szczęśliwi, hurra!” i nie brały się niewiadomo skąd, tylko naprawdę czuło się jego uczucia i przywiązanie.
Poza tym ogromny plus za dwie bohaterki – Kurisu i Mayuri. Obie to pozornie schematyczne postaci (zdolna tsundere i słodziutko‑niewinna dziewczyneczka w kapelusiku). Kurisu pokazuje jednak swoją drugą twarz w bardzo nienachalny sposób, a Mayuri nie jest denerwująca. wręcz przeciwnie, to autentycznie miła osoba, dzięki której zespół nie padł jeszcze z głodu ;)
nie będę się rozpisywać o Daru, ale też zyskał moją sympatię, bo wniósł do serii sporo nienaciąganego i całkiem strawnego humoru. To rzadkość w anime, mówię Wam ^^
OGROMNY plus za kreskę i kliknij: ukryte sprawnie poprowadzony wątek miłosny między Kurisu i Okarinem. Ich naukowa odmienność i ciągłe sprzeczki to było coś pięknego, w miarę czasu przerodziły się w pełne autentyzmu uczucie. Co prawda wiedziałam, że tak będzie od początku, ale scena pocałunku pozytywnie mnie powaliła. Była po prostu przecudowna! Jak na sentymentalną dziewoję przystało, łzy napłynęły mi do oczu ^^"
Strasznie się rozpisałam. Podsumowując – serię polecam BARDZO, jest warta Waszego czasu, przy czym bardziej nadaje się dla miłośników wyrazistych bohaterów niż mistrzowskiej fabuły. Ale tym drugim też powinno się choć trochę spodobać ;)
widzę, że...
Boskie, wspaniałe, najleprze anime świata!
Pewien poziom tu jednak obowiązuje. Zmoderowano.
Morg
lol
Co do fabuły, układa się w jasną i spójną całość, rzeczą wiadomą jest, że zaciekawienie i wytłumaczenie widzowi o czym jest tu mowa będzie nudniejsze i bardziej wymagające niż rozmienianie co? gdzie? i dlaczego? Toteż początek może się dłużyć i okazać się nudnawy, zaś środek i koniec przybierać na rozpędzie. dlatego też, niczym odkrywczym jest fakt, że możemy podzielić to anime na 2 części, z których pierwsza wyjaśnia „co i jak”?, zaś druga stara się wyjaśnić fundamentalne pytanie „Dlaczego nie”?
Nie ukrywam, że trochę tematyka mi odpowiadała, a fakt, że profesor z Polibudy Warszawskiej tłumaczył w jednym z wykładów, że jeśli potwierdzi się, że osiągnięto cząstkę szybszą od światła i potwierdzi to amerykański odpowiednik CERN to możliwość podróży w czasie wstecz, zaznaczę, że tylko wstecz nie będzie już fikcją. Ile jest w tym prawdy być może pokaże czas, ale wiem, że nigdy nie ujrzała by światłą dziennego taka powszechna wiadomość. A wiecie dlaczego? Dlaczego w 2012 roku nie zmilitaryzowaliśmy Księżyca, Dlaczego nie wdraża się nowych znanych technologii w różnych dziedzinach? Bo wielkie korporacje zarabiają na nas, a i dzięki temu mogą kontrolować społeczeństwo w liczbie- ile to już nas jest? – 7‑9 miliarda?
I jak twórcy to powiedzieli, coś takiego jak cofanie w czasie nam ludzkości jest do czterech liter potrzebne. Nie łudźmy się, że moglibyśmy zażegnać katastrofy, wypadki, itp… Bo ileż można, raz, dwa, a potem milion, miliard… A w międzyczasie to by sobie Panowie panowali jak królowie, bo mogą zmienić bieg wydarzeń.
Fabułą ciekawa, ładnie złożona w sensowną całość, uważam, że każdy odcinek był ważny dla całości, bo wiadomo zdarzają się lepsze i gorsze, ale opinie ma się po obejrzeniu całości, tylko i wyłącznie. Kreska ciekawa,bo oddaje klimat i mi osobiście się bardzo podobała, muzyka ok. czego chcieć więcej. No i kapitalny zestaw bohaterów z głównym szalonym naukowcem:p
I na pewno nie jest to happy wesoła historia.
19 odcinek
kliknij: ukryte Cała ta sprawa z randką była zupełnie niepotrzebna. A następującą po niej sprawę z Moeką można było rozwiązać, po prostu wysyłając do samego siebie d‑maila zabraniającego dopuszczać Moekę do mikrofalówki, albo nawet zakazującego włączać ją do zespołu. Ojć, boli ta rysa, boli
Warzywa...
Re: Warzywa...
Re: Warzywa...
Re: Warzywa...
Re: Warzywa...
Re: Warzywa...
Re: Warzywa...
I co ma obojnactwo do tego? Też jest warunkowane genetycznie, a nie przez dietę matki.
Re: Warzywa...
Re: Warzywa...
Re: Warzywa...
Aż dziwi...
Pierwsze co rzuca się w oczy, to grafika. Jest to pod tym względem jedno z lepszych anime, ponieważ grafika w pełni oddaje klimat anime, będąc przyjemną dla oka.
Następnie postaci… Jak już mówiłem, początek pierwszego odcinka nie przechodził mi zbyt płynnie, żeby być szczerym – ciągnął się niemiłosiernie. Z powodu… Okabe. Okabe Rintarou (lub Hououin Kyouma, whatever) zaskoczył mnie charakterem. Był szorstki i mocno ekscentryczny, co niezbyt umożliwiało mi utożsamienie się z nim. Jednak z czasem zacząłem podchodzić do niego jak do kiepskiego żartownisia, co znacznie zaplusowało. Pozostałe postaci zabarwiły tę serię i dodały nieco uroku, za co należy się kolejny plus.
Fabuła. A raczej supeł zrobiony z wielu sznurów, niekoniecznie łatwy do rozwiązania. Czytając komentarz Hexa, miałem podzielone zdanie – kliknij: ukryte zgodziłem się z tym, że to trochę dziwne, że nikt się nie zainteresował „satelitą” w dachu, ale to w końcu anime, które od realności nieco odbiega, nieprawdaż? Z tym powróceniem do tej samej granicy świata i odczynianiem d‑maili to również się zgadzam, bo zbytnio się nie da. Za to reszta opinii jest wg mnie zupełnie bez sensu. Reading Steiner? Żadna inna postać nie posiadała tej umiejętności – ich wspomnienia z alternatywnej granicy świata zostały przebudzone wskutek działań Okabe, w końcu niczego od razu nie pamiętali. Te długie poszukiwania IBM 5100 (whoops, IBN, te nawiązania mnie wykończą kiedyś), kiedy zniknął – to też da się prosto wytłumaczyć. Czy gdybyś miał taki harem, potrafiłbyś skojarzyć dość zawikłe fakty? Dodatkowo będąc zajęty poprawianiem innych, by mówili na ciebie Hououin Kyouma, gadając do wyłączonego telefonu i zmyślając gadki w stylu „El Psy Congroo”, czy wymyślając nazwy operacji (Nordycka mitologia)...? Nie sądzę. W każdym razie. Fabuła dla mnie na plus, dużo się dzieje, zagmatwane ale da się rozwiązać + wątek kliknij: ukryte romantyczny Okabe i Kurisu = miodzio.
Oprawa dźwiękowa bez zarzutu, opening jak i ending wpadły mi w ucho.
+ ciekawa fabuła
+ świetna grafika
+ wpadająca w ucho muzyka
+ projekty postaci
+ wątek kliknij: ukryte romantyczny Okabe i Kurisu
+ liczne nawiązania do realizmu (IBN [czy IBM], John Titor…)
- niektóre elementy nie były zbyt spójne (mały minus wg mnie)
- dłużenie się pierwszego odcinka i dość nudna kliknij: ukryte pętla czasowa Mayuri („Zegarek się zatrzymał. Dziwne… Dopiero go nakręcałam.”)
Ocena końcowa: 9. Polecam.
Re: Aż dziwi...
Re: Aż dziwi...
Co do Mayuri… Wątek nie wydał mi się tylko nudny (chociaż to uczucie dominowało, w końcu ile razy można słyszeć, że zegarek jej się popsuł, wiedząc, co za chwilę się stanie…). To było po prostu… chore. Biorąc pod uwagę wcześniejsze założenia dotyczące linii czasu, to kliknij: ukryte przeskakiwanie między granicami, można by założyć, że skoro kliknij: ukryte na jednej granicy świata umarła, to na drugiej będzie sobie spokojnie żyła. Z drugiej strony, to, jak sprawy się potoczą, zależy od decyzji ludzi. Różne decyzje prowadzą do różnych rozwiązań (taki diagram drzewa), przynajmniej w moim rozumowaniu. Ale biorąc i to pod uwagę, to i tak liczba kliknij: ukryte śmierci Mayuri to zwyczajne przegięcie.
Szczerze mówiąc, skomplikowanie tego anime zaliczam na plus, ale jeżeli pewnych okoliczności twórcy nie potrafią wytłumaczyć, mogą sobie te okoliczności oszczędzić, prawda? :)
Fajnie, Fajnie, ale...
Do Steins;Gate Podchodziłem z lekką rezerwą, co na szczęście uchroniło mnie przed rozczarowaniem.
Co wybiło z rytmu ten zegarek? co okazało się ziarenkiem piasku, które unieruchomiło mechanizm ciekawego anime?
To co najłatwiej skiepścić – Fabuła. Nie postacie, które naszkicowano całkiem‑całkiem, nie otoczenie, tylko właśnie fabuła. Arghhh!
Twórcy pokazują nam wszystkie teorie związane z podróżami w czasie… ale co z tego, skoro paręnaście odcinków naprzód sami obalają te teorie. No sorki bardzo, ale nie da się „wykasować” efektu motyla. kliknij: ukryte Wysyłając D‑mail'a (mam nadzieję że nie zaspoilerowałem) żeby anulować poprzedniego D‑mail'a powinno tworzyć nową historię, a ją kasować, abyśmy wylądowali w punkcie wyjścia :P no helloł!.
Drugim ciosem zadanym przez fabułę, jest tempo akcji. Gdzieś do 12 odcinka fabuła rozwija się jak papier toaletowy w domu, który ktoś odwiedza raz na pół roku, aby po 12 odcinku zacząć zap*******ć szybciej, niż Usain Bolt na 100m. A tego nie lubię, mimo że fabuła jest tak przyjemnie pogmatwana.
żeby nie było – Steins;Gate da się oglądać, i naprawdę bardzo przyjemnie wspominam te 24 odcinki.
Nie wiem dlaczego, ale podziwiam gościa od kreski. Zaprawdę‑naprawdę nie wiem jak to zrobił, ale zaj******e oddał klimat. I właśnie zyskał nowego fana :D
Troszkę o postaciach? No problem – Tutaj mamy odwrócenie sytuacji o 180 stopni względem fabuły. Każda z postaci została przedstawiona realistycznie, albo mi się tak wydawało.Tak czy tak większość postaci, jeżeli nie wszystkie, została bardzo ciekawie nakreślona, tak pod względem charakteru, jak i jej zachowań. Tutaj, jak gnoiłem fabułę, tak będę wychwalał pod niebiosa ludzi odpowiedzialnych za projekty postaci. Panowie, mam nadzieję że dostaniecie podwyżkę :)
Jeżeli po przeczytaniu powyższych moich wypocin, nadal nie wiesz czy obejrzeć Steins;Gate'a, spójrz na to, czy lubisz pogmatwaną fabułę,ciekawą kreskę oraz bohaterów, no i czy drobne babole(a czasem nawet średnie) fabularne ci nie przeszkadzają. Jeżeli na co najmniej 3 z powyższych pytań odpowiedziałeś „lubię” – oglądaj śmiało. Na pewno nie pożałujesz. A jak się nie spodoba, możesz mnie walnąć wszędzie, byle nie w twarz :)
ps: <śmiech szalonego naukowca>
Overrated
Moderacja nie bawi się wycinanki łowickie i zgadywanie, co może być spoilerem…
Re: Overrated
Co do technicznych aspektów – Przestałem je brać na serio od chwili kliknij: ukryte podłączenia telefonu do mikrofalówki , a jako że dalej nie było nic bardziej durnego co zwróciłoby na siebie moją uwage to nie zawracałem tym sobie głowy.
Re: Overrated
Re: Overrated
Re: Overrated
Re: Overrated
Re: Overrated
Celem Okabe jest dostanie się z numeru 3 do 4 a nie 1, gdzie trafia za pierwszym razem próbując ratować Kurisu. Numer 2 nie jest barany pod uwagę, bo przeszłość tam jest powiązana z numerem 1 i zależna od tej zmiany – pamiętaj, że odgałęzienia rzeczywistości mogą się w krytycznych punktach przeplatać. Następnie po dostaniu się z 3 do 4, podróżuje w czasie z powrotem w przyszłość, ale tym razem nadal w obrębie rzeczywistości numer 4.
Plus tak zupełnie na marginesie – ilość gałęzi jest nieskończona i zmiana nie powoduje tyle powstanie nowej, co przejście na inny tor w określonym punkcie, jak przy przełączeniu zwrotnicy dla pociągu.
Re: Overrated
- dlaczego Kurisu w świecie Alfa wieży w podróże w czasie a w Beta nie? Jeśli w tym świecie nastąpiła tak duża zmiana w jej ideologi, to to samo mogło się stać z pozostałymi bohaterami i równie dobrze mogli się nigdy nie spotkać i obrać różne ścieżki w życiu. No chyba, że poprzestaniemy na tym, że efekt motyla został potraktowany bardzo pobłażliwie;
- jak niby oszukanie samego siebie, że Kurisu nie żyje miałoby zmienić jej przeznaczenie? No dobra, Okabe widzi ją niby martwą, ale przeznaczenia tak łatwo nie oszukasz i zaraz powinna zginąć w jakiś inny sposób (jak poprzednio Mayuri);
- teraz nie daje mi spokoju jeszcze jedna myśl. Jeśli SERN w przyszłości bawił się w podróże w czasie, to oznacza, że ich zabawy w czasie również powinny nieźle zamieszać w próbach odkręcenia tego co się stało. To samo ma się do rzeczywistości, w której każdy miał wehikuł czasu (3 Wojna Światowa).
Koniec końców, podwyższę ocenę o jedno oczko. Wracam do oceny, którą chciałem wystawić na początku – 4/10 :) No i fakt, są trafiają się gorsze anime, jak Code Geass R2 (2/10).
Re: Overrated
Re: Overrated
Drugi zarzut, czyli kliknij: ukryte fakt, że teoretycznie wystarczyło by wysłać jeden e‑mail do Daru i rozwiązać problem też tłumaczy się powyższą konstrukcją idei podróży w czasie. Tak znaczący bodziec mógłby wywołać kolejną trudną do przewidzenia reakcję, co zresztą sam mniej więcej skutecznie objaśniłeś. Dlatego powrót do punktu wyjścia małymi kroczkami był pewniejszy, bo skala pojedynczych zmian był mniejsza i choć miały one prowadzić do tego samego wyniku, to łatwiej było kontrolować rezultaty na poszczególnych etapach.
Z kolei kliknij: ukryte Reading Steiner to nic innego jak „zdolność” odpowiadająca za deja vu i u Okarina zwyczajnie silniej się manifestowała. a u innych, jak choćby Kurisu w 24 odcinku, pojawiała się w odpowiedzi na konkretny bodziec.
Z kliknij: ukryte „satelitą” się zgodzę, bo też wydawało się to nieco dziwne, ale to element pewnej konstrukcji lokacji w świecie i nie ma się go za bardzo czepiać. Zresztą mogło być przecież tak, że kliknij: ukryte SERN wiedział co się stało i tylko czekał, żeby przybysz się ujawnił i przez swoje wtyki zablokował działania służb rządowych.
Re: Overrated
Re: Overrated
Re: Overrated
Re: Overrated
Re: Overrated
Re: Overrated
Re: Overrated
W każdym bądź razie pobudziłeś moją ciekawość badawczą wobec anime. Bee musiał kiedyś w wolnym czasie przeanalizować to jeszcze dokładniej i rozrysować sobie wszystko w formie układu zależności, co powinno pomóc w rozpracowaniu niuansów i potwierdzenia/obalenia ewentualnych luk fabularnych. Przydała by się tez opini kogoś kto zna visual novel, bo nie wykluczam, że w anime mógł zostać (choćby przez czysty przypadek) pominięty element istotny dla obrazu całości. Tak czy inaczej, o wiele wolę takie serie gdzie trzeba nieco pogmerać żeby dojść do sedna niż kolejne wersje fabuł prowadzących widza za rączkę i podtykające mu pod nos każdą możliwą informację.
Re: Overrated
El Psy Congroo...
Miejsce akcji trzyma się przeważnie laboratorium, działania bohaterów są zrozumiałe (no Moeka jest pewnym wyjątkiem) i występują różne ograniczenia czasowe ( kliknij: ukryte np. skok max o 48 h.) oto kilka wyznaczników, które sprawiają, że fabuła nie jest przekombinowana. Wielu osobom jak widzę po komentarzach przeszkadza początkowo powolny rozwój akcji gdzie dopiero zaznajamiamy się z bohaterami. Nie wnikam czy można było rozegrać to szybciej, czy było to konieczne… Moim zdaniem fabuła się rozpędza z każdym odcinkiem i stopniowo przy dwudziestym którymś osiąga znakomitą prędkość i początek wcale mnie nie zniechęcił.
Rozwiązania fabularne były dobre. Akcja wciągająca i bardzo ładnie rozegrana.
Bohaterowie również byli bardzo udani. Jedynie Moeka była moim zdaniem irytująca, choć znakomicie pasowała na kliknij: ukryte szwarc charakter. Rukako, Feyris córki fabuły. Miały swoje zadanie i tyle. Mayuri to chyba najmniej irytująca „słodka i urocza” postać z gatunku „niosę dobro i pokój”. Sama byłam zdumiona jak przyjemną postacią była i jak ważną. II miejsce w moim rankingu postaci. Naprawdę można ją s‑tolerować. Daru również zajmuje tą… To miejsce (jego dowcipy >_< uech) humor z tego gatunku był mi raczej obojętny. Suzuha i Makise mają ex‑aequo II miejsce. Przez nie najwięcej beczałam.
I miejsce Okabe. Był najbardziej zabawny, mam chyba podobne poczucie humoru ^^'. Bez przesadnego patosu, a tylko z takim udawanym. Bohater pełną gębą. Podobało i się w jaki sposób pozyskiwał ludzi i jak ich traktował. Bez ogródek ale i ciepło. Nie żaden „wiotki Bish” ani wioskowy rębajło, nie zagubiony nieśmiały chłopaczek ani też żaden trudny charakter. Taki prawdziwy, chciało by się powiedzieć normalny… Nie jest to może do końca prawdą, ale się o nią ociera ;D.
Pozostaje kilka pytań ale dzięki temu mam wrażenie, że gdzieś mi tam w mózgu ta historia nadal funkcjonuje. Dla fanów SF obowiązkowa pozy… masaraksz! Obowiązkowe anime.
Re: El Psy Congroo...
kliknij: ukryte zastanawia mnie, czy celowa była zmiana tekstu openingu gdy Okabe wraca z rzeczywistości alfa do beta(albo jak tam było)? Szkoda że nie zmienili też openingu po ostatnim D‑mailu. ^^ ciekawe wyjście ;).
Nareszcie
Zainteresowanym polecam przeczytanie recenzji Costlyego, z zastrzeżeniem, że autorowi przed ekranem z filmem siedział dziobak, a później sprostowanie błędów za pomocą recenzji Tassadara.
Od siebie dodam, że anime nie prezentuje nic bardzo porywającego w żadnym zakresie, aczkolwiek brak błędów z miejsca stawia je wyżej od części produkcji. Jest interesujące o tyle, że postaci i ich zachowanie są przedstawione bardzo realistycznie, adekwatnie do sytuacji oraz charakteru, a nie do tego jaka miała być puenta. Oczywiście okoliczności są nierealne.
Chaos;HEAd dostał od mnie wyższą ocenę, bo czyścił szare komórki, Steins;Gate tego nie robi, trzyma się mocno tematu, logiki, realiów i konsekwentnie realizuje fabułę.
A „tutturu” miażdżyło.
Co to za ocena?
Dziwi mnie trochę stosunkowo niska ocena redakcji, z której oceną w większości przypadków zgadzałem się jak dotąd całkowicie (jest to dla mnie pierwszy przypadek, w którym zauważyłem że ocena czytelników jest mi znacznie bliższa).
Ogólnie rzecz biorąc ocena dla tego anime, moim skromnym zdaniem, powinna zawierać się w przedziale 8‑9
Re: Co to za ocena?
Ocena anime
Brawa należą się też twórcom za sprawne zaadaptowanie do swojej historii metody na podróże w czasie ze słynnego opowiadania J.T. McIntosha „Tenth Time Around” – w Polsce wydane pod tytułem „Dziesiąte podejście” w antologii opowiadań autora noszącej ten sam tytuł co wspomniane opowiadanie.
Także przy opisie postaci pozwolę sobie się nie zgodzić – Makise Kurisu stanowczo nie jest typową tsundere. Owszem, zawiera elementy tego typu postaci, jednak posiada sporo innych cech w znacznie większym stopniu określających jej osobowość. Powiedziałbym, że to chyba niestety trwający od jakiegoś czasu trend na zbyt szerokie używanie tego słowa i nazywanie tsundere każdej postaci, której zdarza się wyrazić coś innego niż zachwyt głównym bohaterem ;-)
Główny bohater natomiast szalonym naukowcem owszem jest, nawet jeśli większa część kliknij: ukryte jego zachowania to poza służąca poprawieniu samopoczucia Mayuri. Nie trzeba mieć tytułu naukowego, aby być szalonym naukowcem w końcu – a biorąc pod uwagę dość dużą wiedzę bohatera oraz fakt, że przypadkiem, bo przypadkiem, ale jednak skonstruował wehikuł czasu – cóż, spełnia wymagania. Lekkiego fioła owszem ma, ale nadal kliknij: ukryte większa część tego to poza obliczona i wykonywana dla Mayuri
Re: Ocena anime
A z tą biedną Kurisu nic nie poradzę, siła wrażenia była zbyt wielka.
Re: Ocena anime
Ogólnie, twórcy gry będącej pierwowzorem anime wyraźnie bawili się wykorzystywaniem i łączeniem w jedną całość kilku różnych popularnych metod i teorii podróży w czasie – w mojej opinii wyszło im to całkiem dobrze. Jest to też smaczek dla osób, które tak jak ja lubią ten motyw i zapoznały się już z pewną ilością dzieł o tym traktujących ;D
Re: Ocena anime
Re: Ocena anime
Re: Ocena anime
Autor nie zrozumiał serii, albo chciał się podzielić tym, jak zrozumiał. „Organizacja” to dużo więcej niż element jego „megalomanii” (autorze, wieszli Ty, co to znaczy megalomania?) i o to chodzi… A to że jest studentem 1 roku nie ma znaczenia. Ani razu na te studia nie zagląda i odbiór serii nie byłby inny nawet gdyby był trzydziestolatkiem lub przerośniętym uczniem gimnazjum. Tutaj poprawne i wyczerpujące określenie brzmi „szalony naukowiec”. Tak, Ichigo to zwykły licealista i jego moc to elementy manii chronienia innych ludzi, Lag Seeing to przeciętny listonosz szukający kolejnych okazji do płaczu, a Lelouch PO PROSTU jest troskliwym bratem, który dobrze gra w szachy.
Niepotrzebne porównanie i nietrafione, bo raz) chas:head nie starał się być naukowy i dwa) te serie są podobne w kilku aspektach (harem), ale poza tym nic ich nie łączy. Oglądając osobno Ch:h i S:g nie przyszłoby mi do głowy żeby jakkolwiek te dwie serie skojarzyć. Poza tym niepotrzebny komentarz do Chaos:HEAd, ale to już tak.
Parodia? Może jednak zostanie to rozwinięte, bo żadnej parodii tam nie było. Ani ośmieszania. Owszem, nieczęste żarciki i kultura moe. Chyba recenzent uznał za odkrywcze zauważyć, że S:g to nie jest komedia.
Jednak! Steins:gate jako przykład komedii sci‑fi opartej na autoparodii. Rzeczywiście mały problem na linii anime‑widz.
Mhm. Dokładnie w każdym anime haremowym wszystkie tsundere są takie. kliknij: ukryte <-to ironia!
Koniec był zagmatwany? Serio? Oglądaliśmy to samo? Przecież to było zupełnie klarowne: kliknij: ukryte trzeba było poodkręcać zmiany czasu i uratować Kurisu, gdzie tu komplikacje? Owszem, nuda. Ale zagmatwanie!?
Podsumowując. Chodzi mi o to, że recenzja prezentuje dużo tez błędnych, niezgodnych z treścią anime i podstawową logiką. Chyba rzeczywiście mały problem na linii anime‑widz. Poza informacją, że nic nie ma wspólnego z Ch:h, neutralnym opisem grafiki i muzyki praktycznie z niczym nie mogę się zgodzić.
Zdecydowanie warte uwagi
Reszta bohaterów również mi się spodobała, ale ze wszystkich zdecydowanie najbardziej polubiłam Okarina. No ta postać to była dla mnie totalnie epic + Mamoru Miyano to już wgl cud miód. Co do fabuły to uważam, że była bardzo dobra: wciągająca i trochę pogmatwana, ale jednocześnie w pełni zrozumiała.
Opening również na + za ciekawą grafikę i dobry klimat (endingu nie pamietam zbytnio). To samo mogę powiedzieć o grafice, która nadała właśnie taki nieco ponury nastrój i sprawiający wrażenie jakby bohaterowie żyli w takim trochę własnym świecie. Ja również bardzo polecam Steins;Gate bo to kawał świetnej rozrywki:D
Naprawdę?
Ale mniejsza z tym, wróćmy do samego anime. A jest do czego wracać. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że Steins będzie aż tak dobry. Pierwszy odcinek wzbudził moją ciekawość, jednak nie w aż takim stopniu żebym z wypiekami oczekiwał kolejnych. Może to i dobrze, przynajmniej nie rzuciłem się na serię od razu i nie byłem torturowany całotygodniowym czekaniem na każdy następny odcinek. Już dawno w żadnym anime nie widziałem tak wciągającej, spójnej i nieprzekombinowanej fabuły, która po pewnym czasie nie zamienia się w pseudonaukowy bełkot. A biorąc pod uwagę, że seria traktuje o podróżach w czasie to nie lada wyczyn.
Przejdźmy do postaci. Okarin z miejsca wzbudził moją sympatię, będąc totalnie innym od większości współczesnych „bohaterów”, czyli przeciętniaków/głupków/mścicieli/badassów itp. Jest zakręcony, a przy tym strasznie naturalny i taki „ludzki”. Dodatkowo Mamoru Miyano jak jego seyiuu spisał się wyśmienicie, jeszcze bardziej dodając mu charakteru.
To samo mogę napisać o Kurisu. Zupełnie nie wiem, dlaczego w recenzent „zminusował” ją jako postać. Toż to chyba najbardziej naturalna tsundere jaką dane mi było kiedykolwiek oglądać. Jest całkiem normalną dziewczyną z głową na karku, a ta lekka nutka „tsunderowatości” w jej zachowaniu, dodaje jej tylko uroku.
kliknij: ukryte Gdy wydawało się, że w końcowych odcinkach twórcy chcą ją uśmiercić, miałem ochotę wybrać się do Japonii i wystrzelać wszystkich po kolei.
Reszta postaci również jest mocno sympatyczna, nie wyróżniają się może jak wyżej wymieniona dwójka, ale przyjemnie się ich wszystkich ogląda.
Jeśli chodzi o kreskę, nie mam tutaj nic do zarzucenia. Nie jest może wyjątkowej jakości, ale zdecydowanie ma swój niepowtarzalny klimat, dzięki czemu Steinsa ciężko pomylić z jakimkolwiek innym anime. Muzykę i udźwiękowienie uważam za znakomite. Świetna gra seyiuu, klimatyczny opening jak i ending.
No i polecam przesłuchać utworek Yakusoku no Paradigm, powiązany z Kurisu. Mnie wręcz zachwycił.
Tak więc koniec końców, gorąco polecam Steins;Gate, kto jeszcze nie oglądał ten jak najszybciej powinien nadrobić zaległości. Gwarantuje, że każdy będzie zadowolony.
Re: Naprawdę?
Recenzent ma prawo mieć swoje zdanie, dlatego wyrzucać mu tej opinii nie będę, ale totalnie się z nią nie zgadzam. Makise to najsłodsza tsundere, jaką w ostatnim czasie widziałam. Jeśli już jesteśmy przy postaciach… Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mnie nie przypadł do gustu moment, kiedy wokół Okarina zaczął tworzyć się barwny haremik (gdybym była chłopakiem, może uznałabym to za zaletę), ale na szczęście w porę wszystko się ustabilizowało, w dodatku anime ma jeden piękny moment – kliknij: ukryte cudowną scenę pocałunku, która skojarzyła mi się z tą w Toradora!.
Anime polecam, seans był świetny i oczekiwanie na kolejne odcinki wspominam bardzo miło.
Re: Naprawdę?
Tak, recenzent jak najbardziej ma prawo do własnej oceny, ale przyrównując Kurisu do najzwyklejszej w świecie tsundere, w moich oczach jest po prostu ignorantem. Bo takie porównanie w tym wypadku ma się jak pięść do nosa.
Zresztą jak cała recenzja, która wygląda jak napisana na szybko na kolanie. Mam nadzieję, że ktoś weźmie się i napisze taką recenzję na jaką Steins zasługuje.
Re: Naprawdę?
Zanim zapomne
Makis Kurisu to postać na której powinny wzorowane być wszystkie przyszłe tsundere. Na razie to tyle.
top 5 ;)
Re: top 5 ;)
Dodam że Cut mi sie podobało że doktorek Okabe kliknij: ukryte nie dostał bohaterskiej gorączki i nie walnął jakiejś utopijnej mowy na temat ratowania swiata ,szczęscia itp. tylko chciał ratować kogoś dla siebie ważnego.
Co powinieniem wystawic? ;D odnosze wrażenie że wcześniej chyba zanizylem troszkę ocene ;P 9,5/10 (wcześniej oceniłem an 9/10).Anime klasa nie ma co mówić o czym swiadczy choćby średnia ocena na myanimelist .
Nie, maskowanie wulgaryzmów też nie przejdzie.
IKa
Zielone banany~!
Świetnie bawiłam się nie tylko podczas seansu, ale również między kolejnymi odcinkami, kiedy zastanawiałam się nad poszczególnymi wątkami. Przez parę pierwszych odcinków kilka razy płynnie przechodziłam ze zdania „o co chodzi?” na „ale nudne”, ale już przed dziesiątym epizodem wiedziałam, że seria będzie dobra. Pytanie jednak brzmiało, jak długo.
Dla mnie do końca. Choć przyznaję, że wśród moich teorii było parę ciekawszych rozwiązań, cieszę się jednak, że wyszło to, co wyszło, bo złe z pewnością nie było. Czuję się usatysfakcjonowana, głównie dlatego, że zwykle serie dążące do bycia czymś powyżej przeciętnej mają albo wyciągnięte nie powiem skąd zakończenia albo przeistaczają się w egzystencjalny kleik z sosem o smaku moralność‑religia‑symbole‑inni partyzanci walczący o dobro, miłość, prawo i sprawiedliwość. Steins;Gate w moim odczuciu nie aspirowało do miana wzniosłej serii i w całym swoim bycie było po prostu dobrą rozrywką dla osób, które chcą czegoś lepszego, ale niekoniecznie z najwyższej półki. Było w miarę logicznie, zgodnie z założeniami i przede wszystkim – potrafiło nieźle zaskoczyć.
Okabe Rintarou, mózg operacji, maddo saienchisuto, Hououin Kyoma. Okarin to postać, która zaskoczyła mnie w całej swojej rozciągłości. Mimo szalonego charakteru i niezbyt bishounenowatego lica zgromadził wokół siebie ładny harem i dba o niego aż do końca ( miła odmiana od walecznych tsundere ratujących bohatera takiego‑jak‑ty ). Aby gościa opisać, mój komentarz musiałby być dłuższy co najmniej dwukrotnie, a że i tak nikt tego nie czyta, po prostu napiszę, że warto oglądać tę serię nawet tylko dla niego samego. Dla bohatera, który myśli, ale nie jest jednocześnie wojem o dobro i pokój, ma swoje słabości i popełnia błędy, ale umie je też naprawiać ( chodzi mi o zwyczajne sytuacje, bez udziału kliknij: ukryte komórek, mikrofali i komputerów – ten wątek traktowałam z przymrużeniem oka ).
Makise Kurisu to kolejna niespodziewanka serii, mimo braku wielkich piersi, usposobienia moebloba albo innych rzeczy, na które fani reagują głęboki westchnięciem potrafiła wzbudzić ogromną sympatię. Może dlatego, że była taka.. naturalna? Prawie żywa, z osobowością. Właściwie większość postaci była wyjątkowo realistyczna i łatwa do polubienia. Oprócz dwójki głównych bohaterów, Mayuri, która tylko na początku irytowała, Feris i Ruki/Ruka (?) para zwariowanych, aczkolwiek kochanych postaci, Suzuhy i Daru – elementu zamykającego szalone grono, tylko Moeka pod koniec mnie denerwowała. Reszta, nawet role epizodyczne, wzbudzały sympatię.
Grafika moim zdaniem jest najsłabszą składową S;G, ale nie znaczy, że była zła. Wszechobecne pustki i wyblakłe kolory z kontrastującym błękitem nieźle budowały klimat. Animacja raczej bez szwanku, kreska miła dla oka ( kocie oczka Rumiho w szczególności ). Groteskowe przeciągnięcia graficzne jak najbardziej na miejscu, w dodatku z dobrym efektem końcowym.
Muzyka była dobra, dopóki nie odsłuchałam jej osobno. Klimat buduje, wspaniale pasuje do serii, ale na osobności traci wiele. Opening przyjemny dla ucha, choć raczej to nie mój klimat. Ending byłby wspaniały, gdyby zmienić wokalistkę, ale nawet z nią jest dobry i przyjemnie się go słucha.
Seria nieco skłania do przemyśleń, może nie tych wielkich, ale tych pomniejszych, tych, o których zwykliśmy myśleć na co dzień – co by było, gdyby..? Miło, że kliknij: ukryte kolejne cofania się w czasie nie do końca pozwalały rozwiązać problemów Okabe, bo byłoby to najprostsze i najgorsze z rozwiązań fabularnych ( również, uwaga – chora interpretacja, etycznych ). Wszelkie nawiązania do pojęć fizycznych oraz ich odbicie, może niezbyt poprawnie, ale i tak jak na anime i Japończyków, całkiem trafne i dobrze zrealizowane. O ile ktoś nie bierze wszystkiego, co jest na ekranie do serca i nie ogląda serii śmiertelnie poważnie, myślę, że ma prawo się mu podobać. Za same postaci Steins;Gate trafia do moich ulubionych, a reszta elementów sprawiła, że przy najbliższej okazji serię obejrzę jeszcze raz, bo na prawdę się na niej świetnie bawiłam i już zaczynam za nią tęsknić. ;)
Choć pod koniec troche za dużo dramatu(czego nie lubie)ale…właśnie ale nie jest to tani dramat rodem z SnS tylko dotyczacy naprawde cieżkich rozkmin ;](głownego bohatera).Następnym plusem tej serii jest to iż każdy odcinek wprowadza jakieś zmiany co uaktrakcyjnia seans.Nie stwierdziłem żadnych fillerowych wstawek typu „a dzisiaj idziemy na plaże”.Ponad to seria jest pozbawiona fanserwisu.Całkowicie lub prawie całkowicie ,ja takowych momentów nie zauważyłem.Niestety nie uchroniłem się przed uczuciem lekkiego znużenia pod koniec(serie obejrzałem na raz co mogło się do tego przyczynić ;P) albowiem jakby nie było cała akcja toczy się wokół kliknij: ukryte mikrofalówki , skutków jej działania i ich odwracania.Tu się trochę zawiodłem ,myślałem że bedzie to bardziej rozbudowane ale do tego nie starczyłyby 24 odcinki.Za cenę tego pewnie otrzymalibyśmy średniej klasy produkt finalny(więc już chyba lepiej że autorzy skupili się na jednym wątku za to lepiej zrealizowanym).Czekam na zakończenie,zobaczymy jak się zaprezentuje.Lepiej zeby był happyend bo jak nie…to wyśle D‑maila do twórców żeby zmienili zakończenie ;]No i oczywiście muszą kliknij: ukryte wskrzesić moją ulubioną moe postać xD Jak na razie daje 9(z furtką na 8 w zalezności od zakończenia).
brak słów
Świetne
El Psy Congroo
Odcinek 22
Całkiem fajne, ale
Re: Całkiem fajne, ale
Nie wiem co sądzić..
małe pytanko
Re: małe pytanko
Re: małe pytanko
Re: małe pytanko
I pooooszło!
Im dalej, tym lepiej
Fabuła niby leniwie posuwa się do przodu, lecz co odcinek dostajemy od twórców kolejne elementy układanki, często w bardzo mocny sposób, co sprawia, że napięcie oraz aura tajemniczości nie maleją.
O postaciach nie mam czasu się rozpisywać, wspomnę tylko, że są mocną stroną tej serii i paru z nich zdaje się mieć bardzo ważną rolę w całej tej historii, mimo tego że niekoniecznie mają dużo czasu antenowego.
Steins;Gate ma spory potencjał, mam tylko nadzieję, że twórcy go nie zmarnują.
Tajemnica, i brak cukierków
To taka tajemnica co chcemy oglądać dalej, i niema zadnego lukru. jak w tym przypadku.
Co prawda troche główny bohater poświrowany, ale da się to akurat wytrzymać.
Stein's Gate
Re: Stein's Gate
Za to Shiki, czyli thriller nieudolnie próbujący być horrorem przebija z łatwością, chociaż znowu – brak porównania.
Steins;Gate
O co chodzi?
Re: O co chodzi?
Re: O co chodzi?
Polecam Chaos;Head , jeśli dobrze kojarzę to S;G dzieje sie rok po C;H więc pewnie będzie seria będzie dotyczyć problematyki czasoprzestrzeni a świadomości człowieka.
Re: O co chodzi?
W samej serii sporo jest mowy o rożnych teoriach naukowych typu Efekt motyla czy Czarna dziura.