Komentarze
Steins;Gate
- Z przymrużeniem oka na fizykę : Anonimowa : 16.08.2022 17:11:31
- Re: Steins Gate : Bez zalogowania : 25.03.2022 00:17:06
- Główny bohater : Bez zalogowania : 25.03.2022 00:08:33
- Dobre, całkiem niezłe : Bez zalogowania : 24.03.2022 18:23:32
- Odc 6 : Bez zalogowania : 23.03.2022 18:37:47
- Po pierwszym odcinku : Bez zalogowania : 23.03.2022 15:44:07
- Re: Steins Gate : Zomomo : 27.11.2020 10:14:31
- Steins Gate : ziomaaal : 26.11.2020 21:33:51
- Steins Gate : Arias : 18.11.2018 17:49:44
- komentarz : michas : 17.02.2017 21:15:17
El Psy Congroo...
Miejsce akcji trzyma się przeważnie laboratorium, działania bohaterów są zrozumiałe (no Moeka jest pewnym wyjątkiem) i występują różne ograniczenia czasowe ( kliknij: ukryte np. skok max o 48 h.) oto kilka wyznaczników, które sprawiają, że fabuła nie jest przekombinowana. Wielu osobom jak widzę po komentarzach przeszkadza początkowo powolny rozwój akcji gdzie dopiero zaznajamiamy się z bohaterami. Nie wnikam czy można było rozegrać to szybciej, czy było to konieczne… Moim zdaniem fabuła się rozpędza z każdym odcinkiem i stopniowo przy dwudziestym którymś osiąga znakomitą prędkość i początek wcale mnie nie zniechęcił.
Rozwiązania fabularne były dobre. Akcja wciągająca i bardzo ładnie rozegrana.
Bohaterowie również byli bardzo udani. Jedynie Moeka była moim zdaniem irytująca, choć znakomicie pasowała na kliknij: ukryte szwarc charakter. Rukako, Feyris córki fabuły. Miały swoje zadanie i tyle. Mayuri to chyba najmniej irytująca „słodka i urocza” postać z gatunku „niosę dobro i pokój”. Sama byłam zdumiona jak przyjemną postacią była i jak ważną. II miejsce w moim rankingu postaci. Naprawdę można ją s‑tolerować. Daru również zajmuje tą… To miejsce (jego dowcipy >_< uech) humor z tego gatunku był mi raczej obojętny. Suzuha i Makise mają ex‑aequo II miejsce. Przez nie najwięcej beczałam.
I miejsce Okabe. Był najbardziej zabawny, mam chyba podobne poczucie humoru ^^'. Bez przesadnego patosu, a tylko z takim udawanym. Bohater pełną gębą. Podobało i się w jaki sposób pozyskiwał ludzi i jak ich traktował. Bez ogródek ale i ciepło. Nie żaden „wiotki Bish” ani wioskowy rębajło, nie zagubiony nieśmiały chłopaczek ani też żaden trudny charakter. Taki prawdziwy, chciało by się powiedzieć normalny… Nie jest to może do końca prawdą, ale się o nią ociera ;D.
Pozostaje kilka pytań ale dzięki temu mam wrażenie, że gdzieś mi tam w mózgu ta historia nadal funkcjonuje. Dla fanów SF obowiązkowa pozy… masaraksz! Obowiązkowe anime.
Nareszcie
Zainteresowanym polecam przeczytanie recenzji Costlyego, z zastrzeżeniem, że autorowi przed ekranem z filmem siedział dziobak, a później sprostowanie błędów za pomocą recenzji Tassadara.
Od siebie dodam, że anime nie prezentuje nic bardzo porywającego w żadnym zakresie, aczkolwiek brak błędów z miejsca stawia je wyżej od części produkcji. Jest interesujące o tyle, że postaci i ich zachowanie są przedstawione bardzo realistycznie, adekwatnie do sytuacji oraz charakteru, a nie do tego jaka miała być puenta. Oczywiście okoliczności są nierealne.
Chaos;HEAd dostał od mnie wyższą ocenę, bo czyścił szare komórki, Steins;Gate tego nie robi, trzyma się mocno tematu, logiki, realiów i konsekwentnie realizuje fabułę.
A „tutturu” miażdżyło.
Co to za ocena?
Dziwi mnie trochę stosunkowo niska ocena redakcji, z której oceną w większości przypadków zgadzałem się jak dotąd całkowicie (jest to dla mnie pierwszy przypadek, w którym zauważyłem że ocena czytelników jest mi znacznie bliższa).
Ogólnie rzecz biorąc ocena dla tego anime, moim skromnym zdaniem, powinna zawierać się w przedziale 8‑9
Ocena anime
Brawa należą się też twórcom za sprawne zaadaptowanie do swojej historii metody na podróże w czasie ze słynnego opowiadania J.T. McIntosha „Tenth Time Around” – w Polsce wydane pod tytułem „Dziesiąte podejście” w antologii opowiadań autora noszącej ten sam tytuł co wspomniane opowiadanie.
Także przy opisie postaci pozwolę sobie się nie zgodzić – Makise Kurisu stanowczo nie jest typową tsundere. Owszem, zawiera elementy tego typu postaci, jednak posiada sporo innych cech w znacznie większym stopniu określających jej osobowość. Powiedziałbym, że to chyba niestety trwający od jakiegoś czasu trend na zbyt szerokie używanie tego słowa i nazywanie tsundere każdej postaci, której zdarza się wyrazić coś innego niż zachwyt głównym bohaterem ;-)
Główny bohater natomiast szalonym naukowcem owszem jest, nawet jeśli większa część kliknij: ukryte jego zachowania to poza służąca poprawieniu samopoczucia Mayuri. Nie trzeba mieć tytułu naukowego, aby być szalonym naukowcem w końcu – a biorąc pod uwagę dość dużą wiedzę bohatera oraz fakt, że przypadkiem, bo przypadkiem, ale jednak skonstruował wehikuł czasu – cóż, spełnia wymagania. Lekkiego fioła owszem ma, ale nadal kliknij: ukryte większa część tego to poza obliczona i wykonywana dla Mayuri
Autor nie zrozumiał serii, albo chciał się podzielić tym, jak zrozumiał. „Organizacja” to dużo więcej niż element jego „megalomanii” (autorze, wieszli Ty, co to znaczy megalomania?) i o to chodzi… A to że jest studentem 1 roku nie ma znaczenia. Ani razu na te studia nie zagląda i odbiór serii nie byłby inny nawet gdyby był trzydziestolatkiem lub przerośniętym uczniem gimnazjum. Tutaj poprawne i wyczerpujące określenie brzmi „szalony naukowiec”. Tak, Ichigo to zwykły licealista i jego moc to elementy manii chronienia innych ludzi, Lag Seeing to przeciętny listonosz szukający kolejnych okazji do płaczu, a Lelouch PO PROSTU jest troskliwym bratem, który dobrze gra w szachy.
Niepotrzebne porównanie i nietrafione, bo raz) chas:head nie starał się być naukowy i dwa) te serie są podobne w kilku aspektach (harem), ale poza tym nic ich nie łączy. Oglądając osobno Ch:h i S:g nie przyszłoby mi do głowy żeby jakkolwiek te dwie serie skojarzyć. Poza tym niepotrzebny komentarz do Chaos:HEAd, ale to już tak.
Parodia? Może jednak zostanie to rozwinięte, bo żadnej parodii tam nie było. Ani ośmieszania. Owszem, nieczęste żarciki i kultura moe. Chyba recenzent uznał za odkrywcze zauważyć, że S:g to nie jest komedia.
Jednak! Steins:gate jako przykład komedii sci‑fi opartej na autoparodii. Rzeczywiście mały problem na linii anime‑widz.
Mhm. Dokładnie w każdym anime haremowym wszystkie tsundere są takie. kliknij: ukryte <-to ironia!
Koniec był zagmatwany? Serio? Oglądaliśmy to samo? Przecież to było zupełnie klarowne: kliknij: ukryte trzeba było poodkręcać zmiany czasu i uratować Kurisu, gdzie tu komplikacje? Owszem, nuda. Ale zagmatwanie!?
Podsumowując. Chodzi mi o to, że recenzja prezentuje dużo tez błędnych, niezgodnych z treścią anime i podstawową logiką. Chyba rzeczywiście mały problem na linii anime‑widz. Poza informacją, że nic nie ma wspólnego z Ch:h, neutralnym opisem grafiki i muzyki praktycznie z niczym nie mogę się zgodzić.
Zdecydowanie warte uwagi
Reszta bohaterów również mi się spodobała, ale ze wszystkich zdecydowanie najbardziej polubiłam Okarina. No ta postać to była dla mnie totalnie epic + Mamoru Miyano to już wgl cud miód. Co do fabuły to uważam, że była bardzo dobra: wciągająca i trochę pogmatwana, ale jednocześnie w pełni zrozumiała.
Opening również na + za ciekawą grafikę i dobry klimat (endingu nie pamietam zbytnio). To samo mogę powiedzieć o grafice, która nadała właśnie taki nieco ponury nastrój i sprawiający wrażenie jakby bohaterowie żyli w takim trochę własnym świecie. Ja również bardzo polecam Steins;Gate bo to kawał świetnej rozrywki:D
Naprawdę?
Ale mniejsza z tym, wróćmy do samego anime. A jest do czego wracać. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że Steins będzie aż tak dobry. Pierwszy odcinek wzbudził moją ciekawość, jednak nie w aż takim stopniu żebym z wypiekami oczekiwał kolejnych. Może to i dobrze, przynajmniej nie rzuciłem się na serię od razu i nie byłem torturowany całotygodniowym czekaniem na każdy następny odcinek. Już dawno w żadnym anime nie widziałem tak wciągającej, spójnej i nieprzekombinowanej fabuły, która po pewnym czasie nie zamienia się w pseudonaukowy bełkot. A biorąc pod uwagę, że seria traktuje o podróżach w czasie to nie lada wyczyn.
Przejdźmy do postaci. Okarin z miejsca wzbudził moją sympatię, będąc totalnie innym od większości współczesnych „bohaterów”, czyli przeciętniaków/głupków/mścicieli/badassów itp. Jest zakręcony, a przy tym strasznie naturalny i taki „ludzki”. Dodatkowo Mamoru Miyano jak jego seyiuu spisał się wyśmienicie, jeszcze bardziej dodając mu charakteru.
To samo mogę napisać o Kurisu. Zupełnie nie wiem, dlaczego w recenzent „zminusował” ją jako postać. Toż to chyba najbardziej naturalna tsundere jaką dane mi było kiedykolwiek oglądać. Jest całkiem normalną dziewczyną z głową na karku, a ta lekka nutka „tsunderowatości” w jej zachowaniu, dodaje jej tylko uroku.
kliknij: ukryte Gdy wydawało się, że w końcowych odcinkach twórcy chcą ją uśmiercić, miałem ochotę wybrać się do Japonii i wystrzelać wszystkich po kolei.
Reszta postaci również jest mocno sympatyczna, nie wyróżniają się może jak wyżej wymieniona dwójka, ale przyjemnie się ich wszystkich ogląda.
Jeśli chodzi o kreskę, nie mam tutaj nic do zarzucenia. Nie jest może wyjątkowej jakości, ale zdecydowanie ma swój niepowtarzalny klimat, dzięki czemu Steinsa ciężko pomylić z jakimkolwiek innym anime. Muzykę i udźwiękowienie uważam za znakomite. Świetna gra seyiuu, klimatyczny opening jak i ending.
No i polecam przesłuchać utworek Yakusoku no Paradigm, powiązany z Kurisu. Mnie wręcz zachwycił.
Tak więc koniec końców, gorąco polecam Steins;Gate, kto jeszcze nie oglądał ten jak najszybciej powinien nadrobić zaległości. Gwarantuje, że każdy będzie zadowolony.
Zanim zapomne
Makis Kurisu to postać na której powinny wzorowane być wszystkie przyszłe tsundere. Na razie to tyle.
top 5 ;)
Dodam że Cut mi sie podobało że doktorek Okabe kliknij: ukryte nie dostał bohaterskiej gorączki i nie walnął jakiejś utopijnej mowy na temat ratowania swiata ,szczęscia itp. tylko chciał ratować kogoś dla siebie ważnego.
Co powinieniem wystawic? ;D odnosze wrażenie że wcześniej chyba zanizylem troszkę ocene ;P 9,5/10 (wcześniej oceniłem an 9/10).Anime klasa nie ma co mówić o czym swiadczy choćby średnia ocena na myanimelist .
Nie, maskowanie wulgaryzmów też nie przejdzie.
IKa
Zielone banany~!
Świetnie bawiłam się nie tylko podczas seansu, ale również między kolejnymi odcinkami, kiedy zastanawiałam się nad poszczególnymi wątkami. Przez parę pierwszych odcinków kilka razy płynnie przechodziłam ze zdania „o co chodzi?” na „ale nudne”, ale już przed dziesiątym epizodem wiedziałam, że seria będzie dobra. Pytanie jednak brzmiało, jak długo.
Dla mnie do końca. Choć przyznaję, że wśród moich teorii było parę ciekawszych rozwiązań, cieszę się jednak, że wyszło to, co wyszło, bo złe z pewnością nie było. Czuję się usatysfakcjonowana, głównie dlatego, że zwykle serie dążące do bycia czymś powyżej przeciętnej mają albo wyciągnięte nie powiem skąd zakończenia albo przeistaczają się w egzystencjalny kleik z sosem o smaku moralność‑religia‑symbole‑inni partyzanci walczący o dobro, miłość, prawo i sprawiedliwość. Steins;Gate w moim odczuciu nie aspirowało do miana wzniosłej serii i w całym swoim bycie było po prostu dobrą rozrywką dla osób, które chcą czegoś lepszego, ale niekoniecznie z najwyższej półki. Było w miarę logicznie, zgodnie z założeniami i przede wszystkim – potrafiło nieźle zaskoczyć.
Okabe Rintarou, mózg operacji, maddo saienchisuto, Hououin Kyoma. Okarin to postać, która zaskoczyła mnie w całej swojej rozciągłości. Mimo szalonego charakteru i niezbyt bishounenowatego lica zgromadził wokół siebie ładny harem i dba o niego aż do końca ( miła odmiana od walecznych tsundere ratujących bohatera takiego‑jak‑ty ). Aby gościa opisać, mój komentarz musiałby być dłuższy co najmniej dwukrotnie, a że i tak nikt tego nie czyta, po prostu napiszę, że warto oglądać tę serię nawet tylko dla niego samego. Dla bohatera, który myśli, ale nie jest jednocześnie wojem o dobro i pokój, ma swoje słabości i popełnia błędy, ale umie je też naprawiać ( chodzi mi o zwyczajne sytuacje, bez udziału kliknij: ukryte komórek, mikrofali i komputerów – ten wątek traktowałam z przymrużeniem oka ).
Makise Kurisu to kolejna niespodziewanka serii, mimo braku wielkich piersi, usposobienia moebloba albo innych rzeczy, na które fani reagują głęboki westchnięciem potrafiła wzbudzić ogromną sympatię. Może dlatego, że była taka.. naturalna? Prawie żywa, z osobowością. Właściwie większość postaci była wyjątkowo realistyczna i łatwa do polubienia. Oprócz dwójki głównych bohaterów, Mayuri, która tylko na początku irytowała, Feris i Ruki/Ruka (?) para zwariowanych, aczkolwiek kochanych postaci, Suzuhy i Daru – elementu zamykającego szalone grono, tylko Moeka pod koniec mnie denerwowała. Reszta, nawet role epizodyczne, wzbudzały sympatię.
Grafika moim zdaniem jest najsłabszą składową S;G, ale nie znaczy, że była zła. Wszechobecne pustki i wyblakłe kolory z kontrastującym błękitem nieźle budowały klimat. Animacja raczej bez szwanku, kreska miła dla oka ( kocie oczka Rumiho w szczególności ). Groteskowe przeciągnięcia graficzne jak najbardziej na miejscu, w dodatku z dobrym efektem końcowym.
Muzyka była dobra, dopóki nie odsłuchałam jej osobno. Klimat buduje, wspaniale pasuje do serii, ale na osobności traci wiele. Opening przyjemny dla ucha, choć raczej to nie mój klimat. Ending byłby wspaniały, gdyby zmienić wokalistkę, ale nawet z nią jest dobry i przyjemnie się go słucha.
Seria nieco skłania do przemyśleń, może nie tych wielkich, ale tych pomniejszych, tych, o których zwykliśmy myśleć na co dzień – co by było, gdyby..? Miło, że kliknij: ukryte kolejne cofania się w czasie nie do końca pozwalały rozwiązać problemów Okabe, bo byłoby to najprostsze i najgorsze z rozwiązań fabularnych ( również, uwaga – chora interpretacja, etycznych ). Wszelkie nawiązania do pojęć fizycznych oraz ich odbicie, może niezbyt poprawnie, ale i tak jak na anime i Japończyków, całkiem trafne i dobrze zrealizowane. O ile ktoś nie bierze wszystkiego, co jest na ekranie do serca i nie ogląda serii śmiertelnie poważnie, myślę, że ma prawo się mu podobać. Za same postaci Steins;Gate trafia do moich ulubionych, a reszta elementów sprawiła, że przy najbliższej okazji serię obejrzę jeszcze raz, bo na prawdę się na niej świetnie bawiłam i już zaczynam za nią tęsknić. ;)
Choć pod koniec troche za dużo dramatu(czego nie lubie)ale…właśnie ale nie jest to tani dramat rodem z SnS tylko dotyczacy naprawde cieżkich rozkmin ;](głownego bohatera).Następnym plusem tej serii jest to iż każdy odcinek wprowadza jakieś zmiany co uaktrakcyjnia seans.Nie stwierdziłem żadnych fillerowych wstawek typu „a dzisiaj idziemy na plaże”.Ponad to seria jest pozbawiona fanserwisu.Całkowicie lub prawie całkowicie ,ja takowych momentów nie zauważyłem.Niestety nie uchroniłem się przed uczuciem lekkiego znużenia pod koniec(serie obejrzałem na raz co mogło się do tego przyczynić ;P) albowiem jakby nie było cała akcja toczy się wokół kliknij: ukryte mikrofalówki , skutków jej działania i ich odwracania.Tu się trochę zawiodłem ,myślałem że bedzie to bardziej rozbudowane ale do tego nie starczyłyby 24 odcinki.Za cenę tego pewnie otrzymalibyśmy średniej klasy produkt finalny(więc już chyba lepiej że autorzy skupili się na jednym wątku za to lepiej zrealizowanym).Czekam na zakończenie,zobaczymy jak się zaprezentuje.Lepiej zeby był happyend bo jak nie…to wyśle D‑maila do twórców żeby zmienili zakończenie ;]No i oczywiście muszą kliknij: ukryte wskrzesić moją ulubioną moe postać xD Jak na razie daje 9(z furtką na 8 w zalezności od zakończenia).
brak słów
Świetne