x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Nie żebym chciała to odświeżać, ale...
I serio, dzięki tej recenzji zrozumiałam, co jest nie tak z recenzenckim światem.
Problem z fanami anime (chyba tylko zachodnimi, nie wiem, nie znam się na Japonii tak dobrze) jest taki, że w większości przypadków są już za starzy na większość serii, ale za młodzi na to, by zrozumieć, ze innym mogą się te głupoty podobać. Stąd czepianie się różnych sztamp i uproszczeń, przy zapominaniu, że dla nich jest to sztampa, bo już dużo innych anime widzieli. A jak sztampę mają poznać osoby, które dopiero w anime wchodzą? Oglądając jakieś stare pokraki z kiepską (w obecnych czasach) animacją i niedostosowaniem do współczesnego świata? Jasne, ze dla tych krytyków to, ze wszyscy licealiści nie mają smartphonów jest zupełnie normalne, ale ktoś młodszy, kto został wychowany na takich urządzeniach, uzna to za absurd, nie będzie chciał dalej oglądać i wcale mu sie nie dziwię, bo jak widzę monitory ciekłokrystaliczne w filmach to aż mnie nosi. I to mimo że długo taki monitor posiadałam.
Poza tym: niedojrzałość. Pewnie, ze dla kogoś, kto żyje już ponad 20 lat szkolne romanse to pierdoły. Nie po to tyle żyjemy, by się zatrzymać na poziomie z liceum czy gimnazjum. Nikt sobie jednak nie moze jakoś przypomnieć, ze kiedyś też był młody i głupi (może nie aż tak jak bohaterowie, ale zawsze pamiętaj, że nie każdy może być takim geniuszem jak Ty!) i dla takiej, przykładowo, młodej panny, to że kolega na nią spojrzał może być powodem do zawału. Kontrolowania emocji też się trzeba nauczyć, a wytykanie takim lolitom, że są niedojrzałe emocjonalnie to dla mnie informacja, że wypowiadający się uważa się za wzór dojrzałości. Szkoda tylko, że kilka lat temu był równie niedojrzały, tylko o tym zapomniał, ewentualnie po prostu nie romansował w szkole i nie wie, jak to działa.
A to dla takiej widowni tworzy się shouneny i shoujo – serio, fandom zagraniczny wydaje się kompletnie to ignorować i chce, by świat anime rósł razem z nim. Zapytajcie dorosłych Japończyków, czy oglądają takie badziewia. Nie, chyba że chcą obejrzeć słodkie dziewczynki z biustami, a akurat tego w takich anime mają w nadmiarze. Ważne to wiedzieć, jaki się ma cel w oglądaniu. To wiedzą twórcy, a fani anime zapominają, ze istnieje coś takiego jak grupa docelowa i, o niebiosa!, nie zawsze oni do tej grupy należą! Spróbujcie obejrzeć bajki, które lubiliście w dzieciństwie, a gwarantuję, że obecnie, gdyby nie sentymenty, też byście je zjechali równo. Kiedyś natomiast na wiele rzeczy nie zwracało sie uwagi, bo styl prowadzenia fabuły, żarty i skomplikowanie bohaterów były dostosowane do naszego poziomu rozwoju. Oburzanie się na to sugeruje, że dzieciństwo się komuś nie udało, skoro nadal chciałby być dzieckiem i oglądać „bajeczki”, a jednocześnie chce też być po dorosłemu krytycznym. Można się denerwować na widok starych bajek i poziomu absurdu (który kiedyś był przecież TAKI OCZYWISTY!), można się z tego śmiać, ale trzeba sobie zdać sprawę, czemu nas to tak wkurza i albo podejść do tego dojrzale, albo sobie odpuścić, bo ani nic się do świata nie wnosi tym ględzeniem, ani nie robi się od tego mądrzejszym. Zaiste wielka to chwała wytknąć dziecku, że nie rozumie jak powinni zachowywać się dorośli ludzie. Autorzy tworów dla młodszej widowni są naprawdę godni podziwu, ze potrafią dostosować się do tej grupy. Że czasem wychodzi im to komicznie – póki grupa docelowa jest zadowolona, nie widzę z tym problemu.
A pisanie takich recenzji to brak szacunku dla młodszej widowni.
No i jeszcze PS, bo mi się to nie łączy z głównym wątkiem – a jest jeszcze to nagminne, post‑postmodernistyczne wybiórcze czepianie się elementów nierealistycznych! Śmieszy mnie to za każdym razem. Bo przecież kobieta nie może używać wielkiego kałacha, ale już bieganie po dachach, czy niemożliwe fizycznie pościgi są okej. Smoki też są okej, ale bohater noszący miecz większy od niego już nie. Serio? Nie ma to jak się przyczepić do drzewa, ignorując las wokół.
Re: Nie żebym chciała to odświeżać, ale...
Gwarantuję, że spora część oglądanych przeze mnie wtedy „bajek” nadal wydawałaby mi się bardzo udana, acz teraz ze świecą ich szukać. Natomiast regularnie wracam do ulubionych książek mojego dzieciństwa i mam poczucie, że teraz dopiero potrafię w pełni docenić ich urodę i dostrzec jeszcze to, czego jako dziecko nie widziałam. Tylko jest jeden warunek: to muszą być dobre bajki i to muszą być dobre książki… A wtedy się zawsze obronią.
Re: Nie żebym chciała to odświeżać, ale...
Gwarantuję Ci, że większość obejrzanych przeze mnie, jak to nazwałaś, starych pokrak,ma nie tylko lepszą od obecnych serii kreskę, animację, ale też lepiej odnosi się do współczesnych realiów.
Nie, bo to wstyd. I nie chodzi tu tylko o takie badziewia, a o anime ogólnie.
Grupa docelowa to nie określa inteligencji odbiorców, pozwalając na wciskanie do scenariusza największych głupot w nadziei, że ujdzie to płazem. Grupa docelowa definiuje, co dzieło może zawierać, a czego nie, nie ma zaś nic wspólnego z jakością dzieła.
Absurd musi mieć solidną podbudowę, by wpisał się w element dzieła. Jeśli zaś wynika tylko z niekompetencji autorów, to przykro mi, ale staje się wadą.
jeżeli ta seria jest przykładem anime odpowiedniego dla młodzieży, bo dostosowanego do ich intelektu, to naprawdę źle dzisiaj z młodzieżą.
Nie, grupa docelowa i jej wymagania to nie jest usprawiedliwienie dla fabularnych głupot, niedoróbek i źle napisanych bohaterów.
Zaznaczam też, że powieści młodzieżowe są zawsze bardzo uniwersalne, o ile są dobre, właśnie dlatego, że nawet dorosły się w nich odnajdzie. W Hidan no Aria znajdzie co najwyżej masę klisz i tropes, w dodatku tragicznie ze sobą skomponowanych i sklejonych na odpierdziel.
Smok w okruchach życia opowiadających o życiu w powojennej Japonii na pewno nie byłby OK, gdyby to miała być opowieść realistyczna. Smok w serii opowiadającej o powojennej Japonii, w której ludzie umieją używać magii – jak najbardziej.
Ważny jest kontekst. W przypadku Hidan no Aria świat przedstawiony w wielu miejscach był wewnętrznie niespójny.
Re: Nie żebym chciała to odświeżać, ale...
Z jednym zasadniczo się zgadzam: większość młodszej widowni łyknie bez oporów prawie wszystko. Nie przejmie się kliszami, dziurami fabularnymi, płaskimi postaciami itp. i po prostu będzie dobrze się bawić. Nic w tym złego, niech każdy cieszy się tym, czym chce. ALE to jeszcze nie znaczy, że dana seria jest dobra i nie wolno czy nie warto jej krytykować.
Nasuwa mi się tu m.in. porównanie do różnic między dobrze napisanymi książkami dla dzieci i młodzieży (dajmy na to, Potterem czy Narnią), a jakimś grafomańskim utworem: z idiotyczną, nie trzymającą się kupy fabułą, z błędami językowymi na każdej stronie, drewnianymi dialogami, niewiarygodnymi postaciami i tak dalej (ale za to z „mrocznymi” chłopcami czy czymś, co akurat jest w modzie). Jedno i drugie ma formę wydanej książki, jedno i drugie prawdopodobnie zostanie łyknięte z przyjemnością przez młode pokolenie. Ale to jeszcze nie znaczy, że między dziełami należy stawiać znak równości, a grafomana sławić za sam fakt, że cokolwiek wydał.
Wracając do anime: to, czy się podoba, czy nie, to zwykle kwestia gustu. Bywa, że ludziom podobają się badziewia albo, dla odmiany, wychodzą bokiem serie uznane przez ogół za wybitne. Ale dobrze, obok własnego „lubię/ nie lubię”, mieć jeszcze świadomość, jak wygląda względnie obiektywna ocena danego anime na tle całej reszty dokonań japońskiej animacji.
Jeszcze jedno:
Spróbowałam. I wyobraź sobie, że istnieją takie, które przetrwały próbę czasu. Choć jestem już dorosła, uważam je za dobre serie/filmy, które chętnie pokazałabym dzieciom, dla których przecież są przeznaczone. Z kolei inne po latach okazały się niechlujnie skleconym badziewiem, gdzie wady przeważają nad zaletami. Twój argument jest inwalidą.
4/10 mogę dać z czystym sumieniem.
O 'recenzji' nie będę się wypowiadać, bo była tu taka dłuższa 'dyskusja' na ten temat, lecz została zofftopowana, a jakichś problemów nie chcę mieć. Powiem tylko, że autor tej 'recenzji' powinien dostać oooooooostrą reprymendę od adminów, bo tego czegoś nawet recenzją nie można nazwać.
Dla rozjaśnienia – to co autor myśli i anime nie mnie oceniać, ale tekst zasługuje na ocenę 1/10 (bo widziałem gorsze).
A pomijając już tę kwestię, też bym chętnie przeczytał uzasadnienie tak złej recenzji tej recenzji.
Zgadzam się z zarzutami Slovy bo Hidan no Aria głupawe i nielogiczne jest okrutnie, a i cierpi przy okazji na dylemat co ma być wątkiem głównym fabuły. I wcale tych zarzutów w recenzji nie ukrywałem. Ale. Slova podszedł do tego tytułu jako potencjalnego anime sensacyjnego, stawiającego na stosunkowy realizm i w miarę logiczną fabułę. Ja z kolei po obejrzeniu pierwszego odcinka zacząłem traktować ten tytuł jako swego parodię, choćby i niezamierzoną, gatunku i przy kolejnych odcinkach zaśmiewałem się do łez nad kolejnymi mniejszymi bądź większymi absurdami. Stąd też taka a nie inna ocena. Aria dostała ją za to, że zapewniła mi kilka wieczorów przedniej, lekkiej rozrywki.
Zresztą, gdzie Yattamanowi do Arii? Kicz i głupoty też trzeba odpowiednio dawkować, jak wszystko inne zresztą, bo nawet najlepsza część składowa jeśli będzie podana w nadmiarze, zepsuje całokształt dzieła. Gdyby Aria miała nie 12 a 24, czy więcej odcinków utrzymanych w takiej stylistyce, to pewnie nie wystawiłbym jej 7. Nie jest jakoś szczególnie powtarzalna, wariactwa z poszczególnych odcinków są na swój sposób oryginalne i wznoszą się na nowe poziomy absurdu ciągle czymś przy tym zaskakując. I to wedle mojej oceny przyświecało właśnie Japończykom. Stworzenie kiczowatego pastiszu gatunku ubranego dla nie poznaki w poważne ciuszki, które trzymają się tylko na słowo honoru. A że w ostatnim odcinku przeholowali i z komedii‑parodii wyszedł im dramat psychologiczny to już inna sprawa, którą też zresztą wypomniałem w tekście.
Dlatego też nie mogę się zgodzić z Twoimi argumentami, moim zdaniem serii tak dennej, że aż tworzącej niezamierzoną parodię gatunku wystawiłeś ocenę 7.
Arię oceniałem bez zaznajamiania się z Light Novel (którą to w sumie chętnie bym poczytał), jako twór, że się tak wyrażę autonomiczny. Nie widzę sensu zaniżania bądź podwyższania oceny jakiejś produkcji tylko dlatego, że jej pierwowzór filmowy/literacki był na zgoła odmiennym poziomie niż oceniana pozycja. Oczywiście do powyższego stwierdzenia nie zaliczam takich pozycji jak choćby mangowa Girls und Panzer, która nie jest pozycją stricte autonomiczną lecz raczej uzupełnieniem fabularnym animowanego oryginału. Oczywiście mogę wspomnieć w recenzji o różnicach jakościowych między tymi adaptacjami, jeśli oczywiście obie znam, ale różnice te nie powinny mieć wpływu na ocenę ich jako odrębnych całości.
Wybacz, że nie odpisałem, ale nie zauważyłem, dopiero komentarz Cthulhoo mi przypomniał o całej sprawie.
Tak, ja również uważam, że spoilery w recenzji to zło, które nie powinno się w niej pojawić.
A bez odpowiednich argumentów nie ma ona [teza] żadnej wartości merytorycznej i nie da się z nią polemizować :P Innymi słowy: jakakolwiek rzeczowa dyskusja jest niemożliwa :P
Wywalić tych pseudo recenzentów
Re: Wywalić tych pseudo recenzentów
Re: Wywalić tych pseudo recenzentów
Poza tym: recenzja, to, mimo że względnie obiektywna, zawsze jednak opinia jednej osoby, więc radziłbym poczytać komentarze zamiast recenzji i kierować się nimi przy wyborze następnego anime do oglądania. Lepiej na tym wyjdziesz.
Re: Wywalić tych pseudo recenzentów
Re: Wywalić tych pseudo recenzentów
Re: Wywalić tych pseudo recenzentów
Re: Wywalić tych pseudo recenzentów
Re: Wywalić tych pseudo recenzentów
fajne ale nie skońcone 7-8/10
-1 pkt za zmarnowany potencjał
-1 pkt za przyśpieszenie anime
I nie wiem ale chyba też powinnam odjąć 1 pkt za to, że nasza tsundere nie do końca nią była, gdyż tylko dla tej tsundere to oglądałam. (kocham tsundere)
Muzyka fajny teks ale melodia jest straszna (lecz nie jest to minusem serii, muzyka u mnie może być ewentualnie plusem ale minusów na ogół za nią nie daje)
Fabuła tak jakby oceniłam na początku.
Postacie polubiłam (zresztą jak zawsze każda na inny sposób) Arie kocham najbardziej bo ma mój kochany głos i jest tsundere, chłopak mógł by… no nie wiem jak to ująć ale nie pasuje mi w nim coś i to dość znacznie, reszta to dla mnie tło nie warte opisywania ponieważ było dobre ale nie rewelacyjne.
Re: fajne ale nie skońcone 7-8/10
Moim zdaniem też.
Współczuję, acz rzeczywiście jedynie fani tsundere, zwłaszcza Tsunderie odnajdą tutaj jakieś pozytywy, bo Aria była do bólu generycznym przypadkiem bohaterki niemożliwej do zniesienia i wzbudzającej jedynie złość.
Re: fajne ale nie skońcone 7-8/10
autor recenzji nie zakumał
Re: autor recenzji nie zakumał
W którym miejscu Kinji był geniuszem?
Re: autor recenzji nie zakumał
Re: autor recenzji nie zakumał
Re: autor recenzji nie zakumał
Re: autor recenzji nie zakumał
Anime 8/10
Bardzo przyjemna „wariacka” komedia.
Recenzja 1/10
Jeden wielki placz i zgrzytanie zebami. Ja to bym to cos aspirujacego do miana recenzji skasowal.
Moderacja
Ale dziękuję – wolę być krytykiem, niż recenzentem, to znacznie wyższy status.
I faktycznie pomyliłem Cię z kimś innym, za co przepraszam.
No ale dobra, porzucę tą ironię na chwilę.
Seria ta jest przede wszystkim nastawiona na komedię z dodatkiem romanso‑haremu, akcji i dopiero na samym końcu sensacji. To nie jest ani żadna typowa sensacja z wartką akcją, mająca za zadanie cały czas trzymać widza w napięciu, nie jest to też połączenie komedio‑sensacji w stylu full metal panic, gdzie sceny były bardziej dramatyczne, lała się krew, wszystkie motywy operowały wokół wojska.
Hidan no Aria jest lekką komedią z niewielkimi dodatkami dramatyzmu, która ma za zadanie opowiedzenia historii romansu dwóch różnych bohaterów, wszelkie motywy pościgów, strzelania są jedynie dodatkiem tworzącym tło. W oparciu o takie założenia można by było napisać przyzwoitą recenzję, no ale przynajmniej powstało coś z czego można sobie pożartować – akapit poświęcony uzbrojeniu Arii i przemyślenia recenzenta odnośnie tego są urocze :). Jednak pomimo tych wszystkich moich złośliwości proszę o jedną rzecz – nie pisz nigdy recenzji żadnego anime ze świata fantasy, nie wytrzymam podobnego akapitu dotyczącego wielkości mieczy i analizy czemu tak szybko się one łamią.
Co do samego anime, daleki jestem od zachwytu nad nim, jest to typowa pod niemal każdym względem produkcja STAFFu, więc nic zbytnio odkrywczego się tutaj nie znajdzie. Ale komu spodobały się serie: Ognistooka Shana czy też Zero no Tsukaima, ten z pewnością przychylnie spojrzy też i na tą opowieść. Główni bohaterowie i relacje między nimi są praktycznie identyczni, różnica polega jedynie na innej otoczce całej historii.
Tym co może odróżnić to anime od jemu podobnych może być chwytliwy i dobrze dopasowany openning, a także postać Riko. Pomimo całej tej krytyki recenzenta, jest to postać świetnie zbudowana i całkiem charakterystyczna. Nie jest ona (jak to zostało napisane) kolejną zakochaną w głównym bohaterze słodką loli. Jest to przebiegła postać wykorzystująca swój seksapil jedynie do osiągnięcia własnych korzyści. Te atrybuty w połączeniu z jej francuskimi korzeniami (Francja – ojczyzna wyuzdanego seksu) dają właśnie taką mieszankę wybuchową, która może niektórych zniesmaczyć, pomimo że większość scen z jej udziałem ma zdecydowanie komediowy charakter.
Kontynuacja tej serii z pewnością będzie, Staff raczej nie pozostawia tego typu otwartych produkcji, pytanie tylko kiedy. Póki co za ten kawałek daję 6‑7/10.
Poza tym tak, jak napisałem w recenzji – aspekty komediowe i romanso‑haremowe trzymają serię na poziomie. Anime dobija cała reszta, czyli fabuła i jej debilizmy.
Dziwne, że przy scenie wyciągania mieczy ludzie padają ze śmiechu na podłogę i pytają, czy to nowy sposób na garbienie się. Te scenę specjalnie pokazuje na swoim panelu na różnych konwentach i zawsze reakcja jest taka sama – gniot.
Fantasy nie recenzuję, bo fantasy nie lubię. Natomiast fantasy ma pewne założenia, z którymi trzeba i z którymi umiem się pogodzić. HnA ich nie miało, bo fantasy nie było, a miecze nosi się w pochwie.
Te założenia byłyby słuszne, gdyby fabuła nie skupiała się na tychże pościgach, poszukiwaniu brata, intrygach i dramacie Arii i jej siedzącej w kuciu matki. Niestety, jak zaznaczyłem w recenzji i co jeszcze raz powtórzę przy okazji tego wpisu, wszystko, anime zabiło to, że nie jest tylko komedią haremową, a chciało być czymś więcej i to właśnie nie wyszło. Czytaj ze zrozumieniem, ja tę myśl wyraźnie zaznaczyłem w recenzji.
To jest herezja w czystym tego słowa znaczeniu.
Zauważ, że moja krytyka postaci prowadziła do tego, że jest to najlepsza postać z całego anime. I jedyna sensowna ponadto. Nie ładnie jest tak przeinaczać czyjeś słowa, poza tym napisałem
Wiem, że tekst jest długi, ale radzę go przeczytać w całości i uważnie, zanim zaczniesz przypisywać mi nie moje słowa i powtarzać to, co sam napisałem tylko po to, by podważyć moją opinię (chociaż się od Twojej niczym nie różni momentami).
Zdecyduj się, czy w końcu elementy komediowe są tu dobrze pokazane, czy źle i czy stanowią zaletę tej serii czy może powodują że staje się ona głupia i sprowadza widza do rangi idioty, bo z twoich chaotycznych myśli ciężko coś wywnioskować.
Jak dla mnie to jest to trochę dziecinne – szukać niedociągnięć i graficznych uogólnień w komediowej serii, która nie przywiązywała do takich elementów żadnej uwagi. To tak jakby słuchacz muzyczny zaczął naśmiewać się, że w weselnych przyśpiewkach brakuje perkusji, a babcia Jadzia nie potrafi grać przy tym na gitarze.
Motyw wyciągania mieczy „z pleców” jest popularny w anime komediowym do których wkracza akcja i sceny walki. STAFF dosyć często używa takiego uproszczenia w podobnych produkcjach.
Jakby chciało być czymś więcej – w twoim rozumowaniu dramatem, sensacją, to by miało inny charakter, poczynając od oprawy muzycznej (openning, pogodne rytmy soundtracku), poprzez grafikę (pokazanie scen z krwią, mroczniejsze barwy grafiki, ciemniejsze tła) a skończywszy na podstawowych założeniach całej tej produkcji (pistolety nie są tu pokazane jako śmiercionośna broń ale często jako element humorystyczny – strzelanie Arii w złości do swego partnera, bezkrwawe walki pomimo setek zużytej amunicji, mające często charakter komediowy, miecz przecinający wystrzelony pocisk itd. itd.). Jak dla mnie jedynie jakaś „oryginalna jednostka” nie widzi w tym komedii i bierze to wszystko na poważnie. Poza tym skoro anime jest zaklasyfikowane jako produkt końcowy do kategorii Action, Harem, Romantic comedy, to czemu oceniasz to pod względem dramatu? W takim razie oceń to dzieło też pod względem mechów, bo na ekranie można było podziwiać dwa roboty. Bezsensowna, zaślepiona upartością logika jak dla mnie.
Z tego co widzę to ani Shany ani Zero nigdy na oczy nie widziałeś i prawdopodobnie nie zobaczysz, bo jak sam napisałeś nie lubisz fantasy i nadnaturalnych rzeczy. Tak więc po co rzucać takie głupie uwagi nie mające w niczym swego pokrycia?
Hehe, pięknie zacytowałeś fragment swojej recenzji, tyle że wyciąłeś zdanie w którym piszesz, że nie lubisz tak skonstruowanych postaci odnosząc się niby do tego, że jest licealistką a już jest pełna erotyzmu i perwersji. Ja natomiast napisałem zaprzeczenie do twoich myśli, sugerując że jednak pomysł na tą postać był bardzo dobry, a cała ta otoczka perwersji bierze się z jej francuskich korzeni i intryganctwa. Więc jednak to chyba ty raczej niezbyt dobrze przeczytałeś to co napisałem, nie wspominając już o pominięciu niewygodnych fragmentów swojego tekstu ;).
To, że nie lubię tego typu postaci wcale nie oznacza, że nie lubię Riko, czego nie napisałem, bo tę postać lubię. Wyciągasz z moich słów wnioski, których tam nie ma.
Przeczytaj recenzję jeszcze raz, to się dowiesz, gdyż ciągle odnoszę wrażenie, że interpretujesz moje słowa tak, jak jest Ci na rękę. Tymczasem jeszcze raz powtórzę, że napisałem, że anime byłoby dobre jako komedia sensu stricte, a fabuła niestety je dobiła.
Ale ja przywiązuję, bo mam do tego prawo i to lubię. Po drugie komedia, nawet prosta, musi unikać oczywistych wad i śmieszyć w momentach, gdzie chcieli tego twórcy. Tymczasem HnA często jest zabawne tam, gdzie nie powinno – patrz właśnie te miecze. Niedociągnięcie graficzne, gdyż nagle ostrza zwiększyły długość, to błąd niezależnie od gatunku anime. Bycie komedią nie zwalnia od utrzymywania jakości. Jak kapela na weselu nie umie sklejać nut, a wokalista fałszuje, to zwyczajnie dostaną kopa w tyłek i nikt im nie zapłaci, bo każdy wymaga jakości, gdyż zarówno widz, jak i słuchacz na zabawie, chcą dostać dobry produkt, któremu ciężko będzie cokolwiek zarzucić tak od ręki. Niestety HnA ma masę wad, których nawet nie trzeba daleko szukać i te wady wcale nie wynikają z komediowego charakteru serii, a po po prostu z niechlujności autorów i macoszego podejścia do odbiorcy.
Patrz wyżej. Uproszczenie byłoby, gdyby poprzestano na tym, że miecza nie widać, gdy Aria ma go na plecach, bo jest schowany pod mundurkiem. Ale już samo noszenie ostrza przy skórze to głupota i proszenie się o uraz. No chyba, że inteligencję bohaterów też uprościmy. Ja jednak nie mam ochoty oglądać bohaterów, którzy są idiotami ze względów innych, niż zamierzone przez autora. A Aria ponoć jest potomkiem detektywa, więc tym bardziej powinna się wykazać nie lada intelektem.
Nie, walki były bezkrwawe, gdyż uczniowie mieli kuloodporne mundurki. Abstrahując od tego, że to bzdura (w końcu oglądamy anime i ja to mogę zaakceptować, z trudem, ale jednak), to praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb – energia kinetyczna pocisku musi znaleźć ujście. W tym przypadku w kościach i mięśniach otrzymującego postrzał. Bycie komedią nie zwalnia z przestrzegania zasad fizyki. Jakby nie patrzeć, to nawet w Fantasy każde odstępstwo od nich jest wytłumaczone chociażby przez magię etc., co należy zaakceptować. W Hidan no Aria natomiast autorzy postanowili wcisnąć widzom ciemnotę bo sami nie wiedzieli, co robią. Gdyby mundurki były chronione mocą magi czy czegoś, to bym się nie czepiał – założenia abstrakcyjne należy zaakceptować. Fizykę natomiast należy uszanować bez względu na to, co zamierzamy osiągnąć. Jej prawa można obejść, ale nie da się ich zignorować.
Poza tym wszystko to, co wymieniłeś, to nie są aspekty komediowe. To cały czas aspekty sensacyjne.
CO do mecha – broń (każda mechaniczna) się pod to kwalifikuje i jej wykonanie oceniłem w recenzji. Nie rozumiem zarzutu.
Bo ilości dramatu, jaki chciano tu wcisnąć były tak duże, że nie da się tego zignorować. Brat Kinjiego, mam Arii, przeszłość Rikko, ta potomkini Joanny d'Arc – dramatyzm. Postrzał Arii (który zniknął dlatego, że w książce go nie było, a autorzy nie wiedzieli, jak wykaraskać się z sytuacji, gdy za mocno zaingerowali w oryginalną fabułę i naważyli sobie bigosu), otoczka wokół lądowania samolotem (ingerencja rządu i te sprawy). To są ogromne pokłady dramatyzmu.
W którym momencie to wytknąłem? W żadnym. Tak, to był element komediowy i tego nie krytykowałem.
Nie, to Ty starasz się usprawiedliwić niekompetencję autorów tym, że mamy do czynienia z komedią, a tymczasem wady dalej pozostają wadami, błędów nie da się zbyć śmiechem (najwyżej szyderczym rechotem), a głupota wcale nie jest cechą gatunkową komedii.
Podsumowanie: jeżeli coś jest do chrzanu, to jest takie niezależnie od gatunku. Wady, które wymieniłem pozostałyby krytyczne nawet z świecie fantasy, sci‑fi czy jakimś protoplaście Dragon Balla.
Powiem tak, proszę obejrzyj jakąś serię anime która rzeczywiście jest dramatem i jest zaklasyfikowana do gatunku dramat, bo z tego co piszesz jasno widać, że nie masz pojęcia jak jest budowana seria w konwencji dramatu, a jak seria komediowo‑rozrywkowa z elementami dramatu. Idąc twoim upartym i bezsensownym rozumowaniem 90% serii anime jest dramatem, włączając w to nawet magical girls. Zrozum człeku kochany, że rozbicie samolotu inaczej będzie pokazane w dramacie, a inaczej w serii komediowej i to wcale nie oznacza, że motyw ten z serii komediowej będzie gorszy niż ten z dramatu, tylko dlatego że świadomie został słabiej dopracowany i uwypuklony. Ja nie wiem, czy to naprawdę tak ciężko zrozumieć?
Poza tym obejrzyj inne serie anime ze studia STAFF mające podobny charakter do HnA, czyli charakter rozrywkowy. Ilość elementów dramatycznych jest często znacznie większa, w dodatku są one pokazane w podobnych uproszczeniach. Jednak żaden recenzent do tej pory się o to tak nie pieklił i nie nakręcał tym, tak jak ty, przekreślając przez to całą serię.
I znowu dalej to samo.
Do jasnej ciasnej nie musisz nikogo uświadamiać jak w normalnym świecie zachowuje się broń, że nie istnieje coś takiego jak szkoła dzieci‑najemników, że postrzał z broni w kamizelkę powoduje łamanie kości i krwotoki wewnętrzne, że potomkowie Sherlocka Holmesa nie działają w tajnych organizacjach, że kilkunastoletnia dziewczynka nie ma pojęcia o lataniu samolotem, przecież każdy ma na tyle oleju w głowie aby wychwycić te elementy…Ale kurde, jakbym chciał oglądać realizm to bym włączył sobie jakiś film sensacyjny z normalnymi aktorami, albo jak by mi tego było mało to dramat nakręcony w oparciu o jakąś prawdziwą historię, a nie oglądałbym komediowe anime. Dopóki postacie nie zaczynają w cudowny sposób latać albo ożywać 150 razy, to ja mam w nosie twój zdrowy rozsądek i to że fizyka jest naciągana. Liczy się rozrywka, zaciekawienie widza i możliwość popuszczenia wodzy fantazji właśnie przez taki trochę nierealny klimat.
I na koniec porównam HnA z jeszcze jedną serię. Mianowicie Rushuna – wystrzałowa wojowniczka. To także jest komedia z mieczami i pistoletami. Znajdzie się w niej znacznie większa dawka dramatyzmu niż HnA – postaci są zabijane, krew tryska z każdej niemal rany, są wygłaszane szczytne przemowy. A oprócz tego brak w tym wszystkim jakiejkolwiek fizyki i realizmu – setki osób pokonywane są przez jedną postać, bohaterka unika strzałów kręcąc się w kółko, inni bohaterowie latają na pociskach. Czemu o tym piszę? Bo ty jako recenzent takiej serii zrobiłbyś to samo co z HnA – zbeształbyś je do granic możliwości i sprowadził do pozycji gniota. Jednak seria ta została oceniona na 8/10 a wiele ludzi dało jej nawet 10/10. Taka właśnie jest różnica między recenzją a „recenzją”.
Proponuję abyś pisał o seriach które czujesz, bo te twoje udawanie, że „doskonale wiesz o co w HnA chodzi” nie wychodzi nikomu na dobre – ani czytelnikom, u których wywołujesz poirytowanie, ani tobie, pieklącemu się na każdy komentarz inny od twojej hermetycznie zamkniętej wizji na temat HnA.
Och, naprawdę, powstrzymajmy się od komplementów.
Ale tak jest. Wprawdzie to dramatyzm na poziomie podstawówki, ale dostosowany do odbiorcy.
Czy tak ciężko zrozumieć, że jakość jest aspektem międzygatunkowym?
Oglądałem masę dramatów, od slice of life typu Clannad, KANON po polityczne Jin‑Roh i Patlabor.
Może moi koledzy po prostu nie wykonali należycie swojej pracy?
A może po prostu tamte anime były lepsze?
I w tym momencie udowodniłeś, że nie wiesz, co oznacza słowo „realizm”.
Ależ ja Ciebie do niczego nie zmuszam.
Jesteś idealnym widzem, na takich właśnie osobach studia nauczyły się, że nie muszą się starać, by zarobić pieniądze. Brawo, możesz być z siebie dumien.
Mam do tego prawo ni nie zawaham się go użyć, tym bardziej, że sprawiło mi to przyjemność.
Ocena widzów nie wyraża jakości, a popularność. Kierowanie się nią to właśnie kierowanie się opinią ludzi takich, jak Ty – idealnych targetów dla twórców anime. Takich, którzy łykają wszystko i jeszcze mówią, że im smakuje, bo jest lekkostrawne, chociaż jedno nie ma z drugim nic wspólnego.
Poza tym ewidentnie widać, że nie pojmujesz, że recenzja to zwyczajna opinia. Dopóki tego nie zrozumiesz, dopóty będziesz je dzielił na „recenzje” i recenzje, chociaż jedna od drugiej różni się tylko tym, że z którąś się zgadzasz, a z którąś nie.
Ależ wychodzi – masę ludzi ochroniłem przed obejrzeniem tego gniota, a ci, którzy obejrzeli zazwyczaj przyznawali mi rację.
Czuję się dobrze jako osoba, która zaoszczędziła czas innych osób pisząc tak obszerny tekst, czyli poświęcając własny czas.
Tu nie chodzi o wizję na temat anime, ale o to, że ktoś chce usprawiedliwiać intergatunkowe wady przynależnością do działu „komedia”. Jeżeli auto ma zepsuty silnik, to nie ważne, czy to Porshe, czy duży Fiat – i tak nie pojedzie. Jeżeli anime ma dziury w fabule jak stodoła, wątki, które są po prostu po to, by naświetlić niesamowitość głównej bohaterki i zwroty fabularne typu „vlad okazał się kliknij: ukryte Drakulą", to sory, ale bez kapitalnego remontu nic z tym się nie da zrobić.
Radzę nie dawać się tak wodzić za nos osobom, które chcą Ci sprzedać coś o wątpliwej jakości.
Dziwi mnie tylko fakt, że z jednej strony kreujesz się na osobę obeznaną ze światem anime, a z drugiej jesteś całkowicie zamkniętą osobą wpisaną w jedną jedyną normę, której usilnie próbujesz się trzymać. Taki styl i poglądy zupełnie nie pasują do tego świata.
Twoja „jakość”, którą zasłaniasz się na każdym kroku jest tak naprawdę pojęciem względnym. Każde anime powinno być oceniane głównie w kategorii w której powstało, uwzględniając przy tym cel danej serii i to jakie emocje starano się przez daną produkcję przekazać widzom. Jak już wcześniej napisałem, ten sam motyw będzie inaczej pokazany w anime nastawionym na śmiech i rozrywkę, inaczej w anime wywołującym wzruszenie, a jeszcze inaczej w anime budującym atmosferę akcji. I nie oznacza to, że któryś sposób przedstawienia tego będzie lepszy czy też gorszy, powinny być oceniane w takiej kategorii w jakiej powstały z uwzględnieniem ich celu i tego co widownia od nich oczekuje w danym momencie. Natomiast sposoby pokazania tych motywów mogą być najróżniejsze – od wprowadzania graficznych uproszczeń którymi charakteryzują się wszelkie komedie, poprzez spłycanie fabularne poważnych wątków, których zadaniem w komedii jest jedynie kreowanie akcji, a skończywszy na liczbie nierealnych zdarzeń, która w komedii zawsze jest większa niż w jakiejkolwiek innej grupie anime.
W swojej „recenzji” nie patrzysz na tą serię przez pryzmat powyższych reguł, tylko według własnego widzi mi się. Takie coś rzeczywiście nie może być nazwane recenzją, a jedynie samolubną opinią dziecka, które nie może znieść faktu, że seria ta nie została zrobiona w konwencji dramatu czy sensacji, tak jakby to mu najlepiej pasowało, a jedynie jest lekką komedią rozrywkową.
Mówiąc bardziej dosadnie, nie nadajesz się do pisania recenzji do tego typu anime, gdyż gubisz w tym wszystkim główny temat i przekaz serii, a przy okazji schodzisz na tory niedorzeczności (bezsensowne w tym miejscu przemyślenia na temat broni czy też scen łóżkowych).
Nie jest. Jakość to pojęcie, które da się wyliczyć, ocenić w ramach pewnych kryteriów i standaryzować. Wezmę przykład z dziedziny, którą się zajmuję – jeżeli kłoda posiada zgniliznę brunatną, a nie daj Boże dziuplę, to nie ważne, czy pochodzi z Sosny pospolitej, czy z Dębu szypułkowego – jakościowo będzie sklasyfikowana jako opał. Tak samo to działa w anime z tylko taką różnicą, że tu nie ma kryteriów. Natomiast jakość się nie zmienia nie ważne, czy jest to komedia, czy dramat. A jeżeli twórcy z góry założyli, że sobie jakość odpuszczą, bo robią komedie, to przede wszystkim są nie w prządku wobec widza, bo każdy wymaga produktu dopracowanego i satysfakcjonującego. Nikt nie chce, by była mu wciskana tandeta w ładnym opakowaniu, a potem dawane usprawiedliwienie „ale przecież to już takie jest, że nie musi być dobre”. Musi. Tak działają mechanizmy rynkowe nawet – ludzie chcą jakości, która jest wartością uniwersalną.
Widownia oczekuje jakości. I ja tu nie piszę o to, że sposób przedstawienia czegoś w HnA był zły – piszę o tym, że anime miało wady na tyle poważne, by zdyskredytować cały serial. I to były wady na poziomie wykonania, a nie na poziomie założeń koncepcyjnych. Zauważ, że nie czepiam się świata przedstawionego. Pretensję mam o to, w jaki sposób został on podany i jak nieudolnie jest tłumaczone jego działanie. Nie mam anime za złe tego, że jest komedią. Mam mu za złe to, że niektóre rzeczy śmieszą, a nie powinny. Mam pretensje o to, że niektórych wad można było uniknąć w łatwy sposób. Czy wytknąłem to, że Kinji strzela z pistoletu z nieprawdopodobną precyzją? NIE, zaakceptowałem to, bo posiada swego rodzaju „supermoc”. Niestety Aria Hulkiem nie była i nie uwierzę, że nie reagowała na postrzał. No chyba, że chroniłaby ją magia, wtedy bym to zaakceptował. Ale tak nie było, zamiast tego pojawiły się bzdurne mundurki. A wystarczyło powiedzieć, że oni wszyscy noszą pod mundurkiem kamizelki kuloodporne.
Bo to nie reguły, tylko Twoje widzi mi się. To raz. Dwa, że sam sobie ustalam kryteria i biada temu, który mi będzie je narzucał. I się tym szczycę, bo to moja recenzja i czytelnik oczekuje ode mnie MOJEJ opinii, a nie usprawiedliwiania anime dlatego, że jest komedią.
Jeszcze raz powtórzę – recenzja to opinia. Jeżeli tego nie rozumiesz, to radzę sięgnąć po definicję, bo ja nie muszę nikogo uczyć. Ponadto to jest MOJA opinia, bo taka ma być, więc z założenia musi być samolubna (chociaż tego słowa nie da się tu zastosować, bardziej trafnym jest skrajny subiektywizm, bo sam tak nazywam swoje recenzje).
I jeszcze raz – konwencja nie usprawiedliwia wad i błędów. Argumentację na to masz wyżej.
A czym był główny temat Hidan no Aria i jaki to anime miało przekaz? Wybacz, ale chyba te wszystkie niedorzeczności i błędy fabularne przesłoniły mi te dwa aspekty.
A rozmyślać mogę o czym chcę i jak chcę, tym bardziej, że zaznaczyłem, że może to być uznane za czepialstwo i nie trzeba tego zaliczać do argumentów. Czytaj uważnie.
p.s.1 – Aria i dzieciaki nosiły kamizelki kuloodporne, jest ro kilkakrotnie wspominane
p.s.2 – twój sposób porównania anime do belki drzewa jest błędny. Jeśli chciałeś rozważać kwestię jakości w temacie drewna i anime to powinieneś napisać tak: każdy rodzaj drewna przedstawia inną jakość i ma inne zastosowanie w przemyśle, dlatego nawet z najlepszej sosny nie wytworzysz porządnych mebli. Co więcej dobre dębowe deski nie będą używane jako opał do pieca. Odnosząc to do anime żadna lekka komedia nie będzie graficznie wyśrubowana i otoczona wyszukaną muzyką i żadna lekka komedia nie będzie dobrym materiałem do oddania realiów otaczającego nas świata z całą jego fizycznością. Gnicie natomiast w żaden sposób nie popsuje deski, która i tak miała być przeznaczona na opał
p.s.3 – w twoim rozumowaniu jest tyle luk, że mógłbym jeszcze długo o tym pisać i wypunktowywać je jedno po drugim, ale z mojej perspektywy przypomina to wszystko przelewanie wiaderkiem morza do wykopanego dołka na plaży, tak więc zakończę to w tym miejscu.
Pozdrawiam.
Przepraszam, ale nikt nie zmusza do czytania recenzji Slovy, ani tym bardziej do zgadzania się z nią.
Niestety, ale nikt nie płaci nam za pisanie recenzji, dlatego jesteśmy wolontariuszami i piszemy je za darmo. W związku z tym Avellana nie ma ani marchewki, ani kija do tego, żeby powiedzieć komuś, że ma napisać recenzję danego tytułu. Recenzje więc pisze ten kto chce. Może to zrobić dosłownie każdy, kto potrafi napisać poprawny językowo i logicznie tekst. Przyjmujemy również recenzje alternatywne, więc jeśli chciałbyś taką napisać, to oczywiście możesz.
Pod hasłem HnA można znaleźć kilkanaście różnych wpisów i tylko jeden tekst nazwany recenzją. W moim odczuciu takie hasło do czegoś zobowiązuje, tym bardziej gdy jest podane na pierwszej stronie pod danym tytułem.
Jak ktoś chce napisać swoją opinię o charakterze „widzi mi się”, olewając ogólne założenia danej serii przy jednoczesnym uwypukleniu i skrytykowaniu mniej istotnych elementów, to niech takie cudo będzie nazwane
recenzją testową, recenzją subiektywną, opinią czy czymś w tym stylu.
Jest jeszcze możliwość podziału ostatecznej recenzji na część zredagowaną i zatwierdzoną przez zespół i część będącą tylko i wyłącznie spojrzeniem pojedynczej osoby. Więc tego typu obrona „możesz czytać lub też nie” albo „jak się nie podoba to napisz sam wersję alternatywną” jest dziecinadą i sprowadza tanuki bardziej do rangi forum niż miejsca gdzie można znaleźć skondensowane informacje o danym anime + jakieś opinie o nim. Jak się chce to można wszystko bez potrzeby wypuszczania niesprawdzonych bubli.
Od kiedy to fabuła jest mniej istotnym elementem?
Primo – recenzja Z ZAŁOŻENIA jest SUBIEKTYWNA, więc nie ma sensu tego podkreślać.
Secundo – recenzja JEST OPINIĄ, więc nie ma sensu tego podkreślać.
Ponownie odsyłam do definicji recenzji.
Każda recenzja jest osobiście czytana i redagowana przez Avellanę i to ona zatwierdza tekst do publikacji. To raz, dwa, że narzucanie komuś komisyjnie tego, co ma napisać, mija się z sensem publikacji recenzji – to będzie zwykłe zakłamanie. Jeszce raz powtarzam – czytelnik oczekuje opinii RECENZENTA a nie zespołu redakcyjnego. Poza tym inni recenzenci podzielają moją opinię na temat tego anime, najwyżej oceniają je inaczej, tak jak to zrobił Diablo, który jednak w pełni mnie rozumie.
Odwrotnie – opinie o anime + skondensowane informacje. Przede wszystkim jest to portal z recenzjami, a nie encyklopedia.
To nie jest obrona, a stanowisko redaktorów – każdy ma prawo napisać recenzję i jest do tego gorąco zachęcany.
Jak już pisałem wszystkie teksty przechodzą przez redakcję, więc żadnych niesprawdzonych bubli tu nie ma.
Nie, uczniowie szkoły mieli KULOODPORNE MUNDURKI SZKOLNE, nie kamizelki kuloodporne. To było WIELOKROTNIE wspomniane w anime i nawet było widać jak to działa. Radzę wpierw dobrze obejrzeć anime (i uważnie), a potem dyskutować o faktach.
Nie wiesz o czym piszesz – nie dyskutuj z osobą, która ma w danej materii wykształcenie, bo w tym momencie mylisz się sromotnie.
Ale DLACZEGO NIE? Dlaczego? Z jakiego powodu tak być nie może, a powinno? To, co wymieniłeś, to główne wyznaczniki jakości, zwłaszcza grafika, którą najłatwiej ocenić i która najbardziej przyciąga uwagę. Więc dlaczego nie robić ich dobrze? Nie rozumiem. To jak strzelić sobie w stopę przed biegiem na tysiąc metrów.
Abstrahując od tego, że zgniłe drewno ma zerową wartość opałową, to oczywiście mógłbyś mieć rację, ale tylko wtedy, gdy ktokolwiek chciałby je kupić. Fakt jest taki, że zgnilizny nikt nawet do pieca nie bierze.
Ja nikogo do niczego nie zmuszam.
Proszę zrób to.
Oglądałem wersję z angielskimi napisany, gdzie było to przetłumaczone jako kamizelka kuloodporna, zresztą nie ma różnicy czy jest to kamizelka czy mundurek kuloodporny – gubisz sens czepiając się szczegółu.
Być może, jestem w tej kwestii laikiem i sosna wydała mi się najmniej wartościowym drewnem, jednak to co napisałem miało stanowić ogólne porównanie i sposób patrzenia na dany problem – znowu gubisz sens czepiając się nieistotnych szczegółów.
Dalsze czepialstwo i zagubienie sensu, tak w twoim jak i moim porównaniu zgnilizna była usterką produktu a nie wartością samą w sobie.
Echh…już o tym napisałem wcześniej.
Różnica jest diametralna – mundurek to cienka warstwa materiału. Ok, może zatrzyma pocisk, bo jest z jakiegoś super włókna, ale nie przejmie jego energii kinetycznej. Kamizelka kuloodporna to zaś gruba, wielowarstwowa i niemonolityczna osłona balistyczna, która dodatkowo pochłania znaczną część energii pocisku. To jak walnąć komuś w głowę butelką szklaną a butelką plastikową.
To, że dla Ciebie ten szczegół jest nieistotny nie znaczy, że ja mogę go zignorować. Sosnowe konstrukcje potrafią trwać ponad sto lat bez impregnacji i cholera ich nie bierze. Dla mnie to nie jest detal.
Zgnilizna jest usterką, która deprecjonuje surowiec. Sama w sobie wartości nie ma, ale jest wadą. I nie wmawiaj mi, że gubię sens na polu mojego zawodu. W obecnej chwili wszystko, co nie zgadza się z Twoją opinią uznajesz za gubienie sensu, pomimo tego, że sam go zmieniasz z braku wiedzy (a pokazałeś to już kilkukrotnie).
Nie, nie napisałeś. Napisałeś jedynie, że gatunek komedia jest usprawiedliwieniem dla wad. Ja zaś pytam o to, dlaczego nie ma sensu tworzyć komedii z ładną grafiką.
Uwaga odmoderacyjna
Proszę się więc od nich powstrzymać, albo zastosuję środki przymusu bezpośredniego.
Widział co pisałem wyżej, czy ślepy? Następnym razem będę kasować bez ostrzeżenia.
Morg
) ??? Nie musisz odpowiadac to tylko pytanie retoryczne ;] Pozdrawiam
I jeszcze raz – ocena publiczności świadczy o popularności, a nie o jakości.
A co do oceny HnA, to wielu wystawiło wysokie noty za sam fakt, że pod główną bohaterkę podkłada głos Rie Kugimiya i nie liczy się dla nich ani jakość serii, ani tym bardziej postaci. Liczy się tylko to, że ich ulubiona seiyuu ma główną rolę. Jednakże sama jej obecność nie zapewniła temu chłamowi odpowiednio wysokiej sprzedaży i, na całe szczęście, J.C. Staff nie bierze się za kontynuacje tego tworu, o którym najlepiej szybko zapomnieć , lub najlepiej nie tracić na niego czasu.
Świat w Kore wa zombie w wielu miejscach schodzi do absurdu, co oznacza że jest jeszcze bardziej karykaturalnie przedstawiony niż w HnA. Naciągnięć fabularnych (maksymalne spłycenie fabuły, omijanie rzeczy które trzeba byłoby w jakiś sposób wyjaśnić, zmiany w zachowaniach bohaterów uzasadniane w komediowy sposób) jest tam jeszcze więcej, tak samo jak i uproszczeń graficznych (wszelka fizyczność walk), jednak jest to związane właśnie z absurdalnością tego świata. Problem z HnA polega na tym, że melomani sztuki animacji próbują wynieść tą serię z poziomu rozrywkowej komedii do poziomu wyższego dzieła, które zostało schrzanione. Czemu nie potrafią zaakceptować obecnego stanu rzeczy tak jak zaakceptowali założenia absurdalności w serii KwZd, nie sposób na to znaleźć rozsądnej odpowiedzi. Widocznie każdy ma swoje „widzi mi się” które objawia się w takim czy innym miejscu.
Ogromna część dziesiątek (i jedynek) na takich stronach jest wystawiana bez chwili zastanowienia nad faktyczna jakością serii. Naprawdę, przyjrzyj się niektórym, mają listę wypełnioną dychami oraz kilka dziewiątek i pał.
Tak, zawyżaliby, bo każda tsundeRie to ich waifu, wiec kolejna też musi nią być.
W dalszym ciągu kompletnie nie rozumiesz. Absurdy w Zombie są w pełni zgodne z założeniami przedstawionego świata (przecież już pierwszy odcinek ewidentnie wykazuje, że po tym anime należy się spodziewać wszystkiego, co nie jest normalne!) i każdy w miarę rozgarnięty widz rozumiejący serię ich oczekuje. W HnA wiele absurdów to po prostu przykłady braku zdolności autora. Komedia jest z tego co najwyżej przeciętna, seria akcji (a na taką się przede wszystkim kreuje) jeszcze gorsza, i to wyraźnie. Miała być Shana z pistoletami, wyszedł crap.
Braku znajomości zachować niektórych fandomów nie mogę potraktować jak argument w dyskusji, więc nie bede polemizował z tym akapitem.
Mogę się tylko pod tym podpisać.
Dodam tylko, że świat przedstawiony w Zombie jest spójny i ma zasady, które nim kierują. Świat w HnA natomiast zmienia się z potrzeby chwili, zeby zmieścić w nim kolejne nieudane pomysły autora. Innymi słowy: jest niespójny, a reguły się zmieniają z potrzeby chwili.
Odnośnie Kore Zombie, świat w nim ukazany nie jest spójny i reguły bardzo często ulegają modyfikacjom. I aby to udowodnić wystarczy wziąć pod lupę parę pierwszych lepszych założeń – magię necromancer, której nie używała z powodu olbrzymiej mocy i tego że każde słowo może mieć jakieś magiczne znaczenie, którego nie zna – kilkakrotnie autorzy serii rezygnowali z tego założenia na potrzeby chwili; działalność wampiro‑ninja organizacji której główne cele i motywy działania zmieniają się jak w kalejdoskopie, poczynając od prac i zadań których się podejmują a skończywszy na zasadach które głoszą; występowanie potworków których pojawienie zawsze miało charakter potrzeby chwili tak w pierwszym jak i w drugim sezonie (cale to tłumaczenie że są one wynikiem emocji necromancer było zbędne, gdyż i tak wyskakują kiedy chcą i w jakiej tylko sile chcą bez jakiejkolwiek reguły) itd, itd… Tak wielkich zmian zasad w HnA z pewnością nie uświadczysz.
Pisanie że coś jest crap i totalne dno, a coś jest dobre i spójne bez jakichkolwiek logicznych argumentów jest właśnie pójściem drogą „widzi mi się” dobrze przedstawioną w tej recenzji.
A co piszesz na temat Zombie… well..
Bzdura. Jest słowa są tak mocne, że stają się rzeczywistością i ona doskonale sobie z tego zdaje sprawę.
Kolejne kwestie to czepianie się założeń świata, ktore tak właśnie wyglądają i tak naprawdę nie czepiasz się w tym momencie braku reguł, lecz na same założenia świata w kore wa Zombie Desu ka? Innymi słowy: absurd w świecie, w ktorego założeniach leży absurd nie jest niespójnością, lecz trzymaniem się przyjętych wcześniej założen.
Tak, ale nie wie często jaką formę rzeczywistości one przybiorą, dlatego ich nie używa. Zamiast od razu wyskakiwać z hasłem „bzdura”, dobrze jest czasem pomyśleć i zrozumieć co druga osoba miała na myśli. Poza tym przykład ten nie służył pokazaniu jak to działa, a uświadomieniu że są momenty w których necromancer bez problemu mówi, chociażby w końcowych scenach pierwszej serii – zmiana początkowych założeń.
Nie, czepiam się zmian reguł. O spłyceniu graficznym, fabularnym i łączącym się z tym naciąganiom reguł pisałem wcześniej, wiążąc to właśnie z absurdalnością świata.
Napisałeś że świat Zombie jest spójny, więc opisałem zmiany reguł według których rozgrywały się wydarzenia, czyli pokazałem niespójność, a nie absurd. Mimo że należy zaznaczyć, że w serii z założeniami absurdu ciężko wychwycić takie elementy. Absurd jest bliskim pojęciem niespójności, więc odbiór tego też jest inny niż odbiór niespójnych elementów występujących np. w dramacie. Może dlatego piszesz tak a nie inaczej. Ale używasz przy tym mylnej argumentacji – świat w Zombie nie jest bardziej spójny niż świat w Arii.
No jest. Ale co z tego? Kłócicie się o straszną pierdołę, na pytanie „skąd HnA ma niezłą średnią ocen” odpowiedź jest prosta – nie ma. 7 na MALu i 6 na Tanuki to nie jest niezła średnia, to po prostu totalny szmelc. Na przykładzie tego drugiego – łatwo posortować sobie pełną listę recenzji po rankingu użytkowników i zobaczyć, ile jest serii ze średnią poniżej 6/10 (podpowiedź – mało). Brutalnie szczerze – ta seria to szajs i ludzie oceniają ją jak szajs.
Ahahahah oh wow. A jakie to fakty, tak z ciekawości. Jakiś statystyk/socjolog faktycznie napisał artykuł „Analiza funkcji oceniania na portalach inetrnetowych na podstawie fandomu Kuguiyuu”? Czy jak zwykle „słyszałem coś na forcianie, więc to musi być prawda”?
Myślę że jednak jest różnica pomiędzy niczym nie wyróżniającą się przeciętnością a totalnym dnem. Poza tym zarówno na Tanuki jak i na MAL są serie oceniane poniżej 7‑6, więc do dna mimo wszystko daleko.
-> popularności,
-> siły fandomu,
-> ilości hejterów (taki LoGH był swego czasu ostro nukowany jedynkami na MALu, głównie przez osoby, które dawały 10 pozycją, ktore były niewiele za nim w rankingu).
Tak, nie wszystkie oceny są wyznacznikiem jakości. I nie piszę tego, żeby tu jakieś noty dyskredytować. Sam często daję zawyżone oceny, gdyż seria, mimo sporej ilości wad, dostarczyła mi sporo zabawy.
Gdybyś uważniej oglądał Zombie, to wiedziałbyś, że Eucliwood mogła się odzywać, gdyż podejmowano specjalne kroki ograniczające jej moc, to było sensowne. Skoro pancerz jest w stanie w pewnym stopniu kontrolować jej magię, to wynalazki najzdolniejszej Masou Shoujo też mają pełne prawo.
Reszta – właśnie o to chodzi w tej serii. Ma w niej panować nieustanny chaos. Cóż, jak widać jej nie zrozumiałeś. Aż dziw, że byłeś w stanie wystawić wysoką ocenę, skoro przeszkadza Ci tyle kwestii…
1) Żeby to dokładnie wyjaśnić i uargumentować konkretnymi przykładami musiałbym napisać tekst przynajmniej połowy długości recenzji, a tego mi się nie chce.
2) Patrząc na Twoja postawę, nie sądzę, by było warto tracić czas, bo i tak to zignorujesz.
Moderacja
Obserwacja i dyskusja z fandomem i to nie z polskimi fanami, ale zagranicznymi. O liczebności tego fandomu świadczą chociażby wyniki Saimoe czy ISML,a o oddaniu swojej seiyuu mowią komentarze meczowe z wyżej wymienionych plebiscytów, wypowiedzi na najróżniejszych portalach odnośnie jej postaci oraz serii z jakich one pochodzą etc. Nie muszę powoływać się na czyjeś opinie, gdyż sam na tyle dobrze znam ten fandom, żeby pisać opinie na jego temat.
Ależ ja o tym od początku pisałem, a przykład Rietardów miał tylko wskazać jeden z czynnikow, dlaczego średnia ocena jest taka a nie inna. I nigdzie nie wspomniałem o tym, że jest on decydujący :9
Kiedy odzywanie się Necromancer było w jakiś sposób wyjaśnione to było, jednak do tej pory w całej serii były co najmniej trzy przypadki kiedy ta reguła została pominięta a założenie tego świata zmienione.
Jakbym miał taką postawę to bym z Tobą nie pisał, więc tego typu zaczepne komentarze proponuje wsadzić sobie w buty ;).
Chyba masz olbrzymie problemy z czytaniem ze zrozumieniem, a to bardzo utrudnia dialog. Jest jeszcze opcja, że celowo przeinaczasz cudze intencje w celu obronienia swojego stanowiska…
1). jeżeli ktoś chce sprowadzić wartość czyjeś oceny do zera, to jesteś to ty atakując opinię Slovy, który jako recenzent miał prawo wystawić taką notę, na jaką w jego oczach seria zasługiwała.
2). Gdybyś czytał uważnie, a nie forsował na siłe swoich argumentów, zauważyłbyś, że wymieniłem obecność kultowej seiyuu jako jeden z czynników wpływających na średnią, a nie jako jedyny czynnik. A to jest kolosalna różnica.
3). Próbujesz cały czas zbijać nasze argumenty powołując się na tytuł o odmiennych założeniach i należący do innego gatunku. A takie porównanie mija się z celem.
4). Wytknąłem ci brak pewnej wiedzy i napisałem, na jakiej podstawie wyrażam swoją opinie, do ciebie jednak nie przemawia fakt, że pewne fandomy mają również wpływ na średnią, co chyba dla przeciętnej osoby jest rzeczą oczywistą.
Raczej powiedziałbym, że to Ty masz problem z wyrażaniem swoich myśli.
1) Zasłaniasz się recenzją o której praktycznie nie gadaliśmy, taka ucieczka i nic poza tym.
2) W jednym z pierwszych swoich komentarzy wyraźnie zasugerowałeś, że wysoka ocena HnA jest wynikiem działalności fandomu Rie Kugimiya. Po co najpierw coś wyolbrzymiać, aby na koniec stwierdzić że „ok, ale tak naprawdę to jest to tylko jakaś tam część pozytywnych ocen”?
3) Nie, próbuję pokazać, że to co piszecie jest niczym więcej jak ocenianiem w stylu „widzi mi się”, a wasza argumentacja odnośnie Zombie jest wyssana z palca, co już łopatologicznie pokazałem powyżej. Czemu akurat temat Zombie? Bo jakiś człek go rzucił do dyskusji, a reszta osób go podchwyciła, już na samym początku napisałem że założenia w Zombie są inne niż w HnA, więc nie wiem czemu atakujesz mnie takim argumentem. Poza tym nasza dyskusja zeszła na temat spójności dzieła co według recenzenta i Ciebie(tak mniemam) jest cechą uniwersalną i powinna być tak samo oceniana w każdej produkcji, bez patrzenia na otoczkę w jakiej dany twór powstał – to jest stanowisko Slavy, które ty pośrednio poparłeś kontynuując ten temat. Ja się z tym nie zgadzam, więc pisanie w moim kierunku słów : „takie porównanie mija się z celem”, pokazuje że zupełnie nie orientujesz się o co w tym wszystkim chodzi.
4) Przemawia, jednak twoje uogólnienia już nie. Dopiero tutaj wyraziłeś się w nieco bardziej sensowny sposób:
„Średnia na portalach jest wyznacznikiem:
-> popularności,
-> siły fandomu,
-> ilości hejterów”
Cała ta dyskusja od tego się zaczęła właśnie :9 Poza tym zwróciłem ci tylko uwage, że nie można komuś innemu zarzucać tego, co się samemu robi, a ja tylko przedstawiami ci mój punkt widzenia, z którym nie musisz się zgadzać :9
To w takim razie źle to odczytałeś, bo to był przykład na czynniki zawyżające ocene, co w przypadku takiej seiyuu jak Rie Kugimiya nie jest zjawiskiem żadkim (jednak nigdzie nie pisałem tutaj o 10 za seiyuu, lecz o sytuacjach (cytuję): „Seria 6/10, jednak za Rie Kugimiyę jestem w stanie podnieść ocenę o 2”. Kolejna rzecz, wyraźnie zaznaczyłem, że wpływ fandomu nie był na tyle duży, żeby produkcja się sprzedała, a to jest dużo istotniejszym elementem niż średnia na MALu (chociaż znowu mówimy tutaj o popularności, a nie jakości, gdyż dużo jest niszowych i niedocenionych serii, które niestety przegrały z papką dla mas).
Wybacz, nie kontynuowałem tematu po upomnieniu redakcji, ale nie przytoczyłeś niczego, z czym nie mógłbym polemizowac. Jednak tą dyskusję proponuję prowadzić we właściwym wątku.
Tak, każda seria powinna być spójna, jednakże ocena spójności zależy głównie od założeń i przedstawionego świata + trzymanie się pewnych reguł. W takim Zombie od początku wiemy, że seria pozwala na dużo, istnieją tam nadnaturalne stworzenia i absurd są wpisane w to universum. Natomiast w przypadku Arii mamy przedstawiony świat komedii sensacyjnej z lekkim nagięciem praw fizyki (które z biegem czasu osiąga absurdalny poziom), lecz w pewnym momencie ni z tego ni z owego pojawiają się nadnaturalne moce, bojowe włosy, zamrażające miecze itepe. I gdzie tu leży problem? No właśnie, to mieli byś wyszkoleni zabójcy, mistrzowie broni, najemnicy, a nie magiczni wojownicy walczący z potworami (ostatnie odcinki).
Bo wcześniej skupiałem się tylko na drugim podpukcje, czyli „wpływie fandomu podając za przykład fanów Rie = pisałem wyraźnie, że to jest jeden z czynników, czyli jestem świadomy, że jest ich zdecydowanie więcej (a te trzy i tak nie wyczerpują tematu‑rzeki, nad którym nie ma sensu zbytnio się rozpisywać, tylko przyjąć do świadomości, średnia ma się nijak do jakości, która tylko po części ma na nią wpływ).
O fandomie związanym z HnA też już chyba wystarczająco sobie podyskutowaliśmy. Widać że ciężko nam było się tu dogadać, ale chyba wszystko co można było na ten temat napisać zostało napisane. Jak zacząłeś dokładniej opisywać o co Ci chodzi to można było się z Tobą zgodzić, chociaż też nie we wszystkich sprawach – nadal uważam część ocen fandomu za rzetelną miarę oceny anime.
Co do recenzji Slavy, nadal nie zmieniłem swego zdania. Jego opinię nie traktuję jako bezwartościowego zera, tak jak tu napisałeś (każdy ma prawo do swoich własnych odczuć), ale recenzję już tak.
W odróżnieniu od was recenzję traktuję przede wszystkim jako wizytówkę każdego anime, a nie jako czyjąś prywatną opinię. Uważam że w takim czymś należy się trochę pohamować, czasem nawet zatrzymać i spojrzeć na daną produkcję pod innym kątem. Pisanie wszystkiego co ci ślina na język przyniesie i argumentowanie że „mam do tego święte prawo” jest amatorszczyzną i nie mającą żadnej wartości, jako recenzja, paplaniną sfrustrowanego widza. Obecny produkt ma jedynie za zadanie zainteresować czytelników osobą recenzenta, tak jak w przypadku zwykłej opinii umieszczanej na tym portalu, a nie wzbudzić zainteresowanie serią anime. Ale ciągnąć tego wątku też nie ma sensu, bo Slava nie zrobi nic innego poza bezmyślnym powtórzeniem słów że „recenzja to opinia i ma do tego prawo”, jego koledzy oleją ten mój przydługi komentarz i przyznają że Slava ma racja, a moderatorzy dadzą uwagę abym sam napisał recenzję alternatywną, ciesząc się że Slava robi jakąś tam robotę, mimo że robi ją źle. Tak więc status quo, moja opinia i tak nie wywoła tutaj jakiejkolwiek zmiany.
Niby z jakiej paki mam pisać wizytówkę czemuś, jeżeli nie mam w tym żadnego interesu? Poza tym ta recenzja to jest wizytówka serii, jeżeli iść już Twoim tokiem rozumowania. Niemniej twórcy mi za pisanie wizytówek nie płacą.
Przecież wypisałem też różne zalety anime. Było ich niewiele, ale pochwaliłem ecchi i niektóre aspekty komediowe, a także wątek Joanny.
Nigdy nie nazwałem siebie profesjonalistą, a więc masz rację.
Podejrzewam, że za tekst tej długości mógłbym zarobić na bardzo dobry obiad co najmniej.
A to fakt – frustracja w trakcie seansu HnA sięgała u mnie poziomów krytycznych, czasem musiałem zbijać ją piwem albo i dwoma.
A gdzie ja tam prezentuję swoją osobę? Bo chyba mi coś umknęło…
Na samym początku napisałem, że HnA na to nie zasługuje.
Czyli dobra recenzja to taka, która podoba się Tobie? Dobrze zrozumiałem? czy pisana wg. Twoich wytycznych, które w sumie MOŻNA uwzględnić, ale NIE TRZEBA, jeżeli nie są zgodne z moim punktem widzenia. Po po cholerę mam szukać na siłę zalet czegoś, co mi się zupełnie nie podoba? Opisuję swój punkt widzenia, a nie osób trzecich.
Nie takie złe.
A ja mimo tych wszystkich punktów wspólnych między wnioskami moimi i Slovy dałem temu tytułowi 7. Dlaczego? Bo do Hidan no Arii trzeba zwyczajnie odpowiednio podejść. W przeciwieństwie do Slovy ja już po pierwszym odcinku rzuciłem w diabły wszelkie nadzieje na realizm czy sensowną fabułę. Spodziewałem się tytułu głupawego i śmiesznego, innymi słowy lekkiego i nieszczególnie angażującego szare komórki. I to właśnie dostałem wraz z pakietem wielu salw głośnego śmiechu. Możliwe, że posuwam się zbyt daleko z interpretacją, ale myślę, że Hidan no Arię należy postrzegać jako swego rodzaju parodię kina sensacyjnego. Jeśli podejdzie się do tego tytułu w taki właśnie sposób to naprawdę można się dobrze bawić. Nie twierdzę, że na czas seansu trzeba wyłączyć mózg, ale uważam, że należy uruchomić sobie tryb pt. „hola, tu wszystko jest w gruncie rzeczy jednym wielkim jajcarstwem, więc wiele można wybaczyć”. Co prawda zakończenie bardzo mocno to wrażenie psuje i może być niezłym kubłem zimnej wody, ale mimo wszystko uważam, że warto dać Arii i spółce szansę. A pierwszy odcinek daje na temat tego tytułu naprawdę niezłe pojęcie i jeśli on się spodoba, to moim zdaniem można przeć śmiało do przodu z kolejnymi 11 odcinkami.
Re: Nie takie złe.
Re: Nie takie złe.
Poza tym, jak sam mówisz, ty od początku oczekiwałeś, że będzie bardzo słabe, ale mimo to oglądałeś dalej licząc na zwyżkę poziomu. A ja od pierwszego odcinka spodziewałem się już do samego końca dokładnie tego samego jak w pierwszym epizodzie. Jeśli w moim oczekiwaniu coś miało rosnąć to co najwyżej ilości kosmicznych pomysłów twórców i kolejne sposoby na pogwałcenie praw fizyki. I dlatego właśnie ty musiałeś przejść wielki zawód, a ja dobrze się bawiłem traktując całość opowieści jako zwariowaną komedię. I to dlatego dałem Arii ocenę taką a nie inną.
Czasem i tak bywa...
Oczywiście, gdyby od początku twórcy postanowili się skoncentrować na wątku romansu szkolnego albo samej akcji byłoby super. Może nie byłoby też najgorzej gdyby przeplatali oba wątki na zmianę ale w sposób spójny i prowadzący do czegokolwiek, chociaż widać wyraźnie że liczą na możliwość stworzenia 2‑giego sezonu zostawiając tak wiele wątków otwartych,
Super
Cenzura i tak by to zakryła.
Nie wiem, czy to od wilgotnego powietrza, nadmiaru ryżu w diecie, wieloletniej izolacji, automatów z majtkami studentek czy od wszystkich tych czynników na raz mieszkańcy twej górzystej ziemi mają tak rozwinięte umysły. Obok genialnych „zupek chińskich” zdolnych nasycić każdy damski żołądek, shinkansenów mogących pokonać odległość od Lublina do Szczecina w ciągu 2‑3 godzin, mikrofalówek, które przenoszą w czasie i przestrzeni banany ( to raczej niedaleka przyszłość niż mrzonka ) i długopisów z funkcją nagrywania filmów w HD, dzwonienia, wysyłania e‑mailów i wgranym słownikiem mandaryński‑hiszpański pojawia się mundurek szkolny zamieniający się w spadochron. Skradł on me serce i oceny niższej niż 3 za niego po prostu postawić nie mogę. Niestety, wyższej niż 3 tym bardziej.
Czerwony kolor w tytule świetnie współgra z pojedynczą radziecką gwiazdą przy recenzji. Nie widzę sensu przepisywania moich przeżyć dotyczących przygód Arii zwłaszcza, że są identyczne z przeżyciami ( zapewne tragicznymi ) Slovy.
Fanką militariów nie jestem, wiem tylko jak strzelać z wiatrówki ( z marnym efektem w dodatku ), jednak po zapoznaniu się z komentarzami mogę sobie nieco wyobrazić minę podczas seansu Hidan no Aria kogoś, kto się na tym zna. Jednak nawet przy braku rozpoznania z tym tematem RESZTA elementów odstraszała.. głupotą. Bezmyślnością ze strony twórców i ich dzieci – bohaterów. Dawno nie oglądałam tak bezsensownego kawałku szmaty, który pewnie w akompaniamencie z motywem muzycznym Ody Nobunagi wydostawał się z „krawieckich” rąk scenarzystów, wypranego z ostatniej plamy zdrowego rozsądku i innych abstrakcyjnych dla twórców koralików jak logika. Pozostał haft (a właściwie bełt ) źle zszytych elementów, których nie mam siły sobie nawet przypominać. Vlado- kliknij: ukryte Drakulo‑Wilkołak dławiący się podczas własnego śmiechu. Gul‑gul‑gul.. w takt tego dźwięku szło walić rytmicznie głową o biurko. Ale nie robiłam tego. Nie tylko za mundurko‑spadochron ta seria otrzymała 3. O niee.. wstyd przyznać, ale się nieźle podczas seansu bawiłam. W końcu mogłam się pośmiać do woli bez większych wyrzutów sumienia ( nawet, jak ktoś umiera tak epicko i pompatycznie, że nie idzie się z tego nie śmiać, to jednak resztka mojej wrażliwości walczy ze znieczulicą; tutaj zaś resztka mojej wrażliwości dołączyła do znieczulicy i na przemian wybuchały salwami śmiechu ).
Grafika przeciętna, ważne, że oczy nie krwawiły podczas oglądania. Szczerze, to nawet źle nie było. O dziwo taki fanserwis to dla mnie prawie brak fanserwisu – był na tyle lekki, że zupełnie mi nie przeszkadzał. Inna sprawa z dwa razy dłuższymi od ciała Arii katanami chowanymi gdzieś między jej stanikiem, mundurkiem a kucykami albo macko‑włosami, ale to raczej kwestia scenariusza a nie wina rysowników. Po wszystkich seriach Zero no Tsukaima, Ognistookiej Shanie, Hyakka Ryouran i jej koleżance, Queen's Blade ( Panie, co ja oglądam..?! ), tam gdzie miałczała, "baka inuwała”, nawet grała role, gdzie już nie przeszkadzała, Fullmetal Alchemist, Toradora, MariMite czy w końcu Gintamie, Kugimiya mi już absolutnie nie przeszkadza. Powiem wręcz, że mimo iż grała kwintesencję większości granych przez siebie postaci, to nie było już to zarzynanie znane i pamiętane przeze mnie na początku mojej „znajomości” z Rie. Problemem Arii jest ona sama a nie jej głos, irytowałaby mnie tak samo albo i jeszcze bardziej z innym seiyuu, nawet jakby miała głos Norio Wakamoto ( choć wtedy Hidan no Aria mogłoby ode mnie dostać nawet 9 ;). Bo Kugimiya ma swoje prawa, może dlatego tak pobłażliwie traktowałam Arię i jej wybryki. Opening i ending idealne do przewijania albo malowania paznokci. Właściwie.. przyznam, że trzy odcinki oglądałam podczas odrabiania lekcji a jeden leciał, gdy odkurzałam pokój. Na szczęście ogromna zawiłość fabuły i niesamowite zwroty akcji nie były aż tak zawiłe i niesamowite aby cokolwiek mogło umknąć mi w odbiorze historii.
Seria ma prawo spodobać się po piwie albo seansie w szerszym gronie ( gronie po piwie ). Japończycy potrafią kontrowersyjne postaci historyczne przerobić na uberprzystojnych bohaterów randkowców ( już widzę Zawiszę Czarnego jako mhrocznego bishounena albo Piłsudskiego jako element centralny otoczony wianuszkiem dziewcząt ), stworzyć porno z wielkimi ośmiornicami, wywrócić do góry nogami wszelkie założenia chrześcijańskie, nadać im nowe ukryte znaczenia i sprzedawać to ludziom pod etykietą „filozofia”, dołożyć do II Wojny Światowej latające w bieliźnie dziewuszki z laserami. Teraz, do grona lolitek z kałachami, doszła Aria kliknij: ukryte Holmes, Lupin w fartuszku i Wampir Wilkołak o imieniu Vlad.
Japonio, nie zbaczaj z tej drogi. Nie słuchaj żadnych zarzutów, olewaj oskarżenia o pedofilię i inne błahe problemy. Dąż dalej tą ścieżką. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale przynajmniej będzie się z czego pośmiać. Jedynym smutnym faktem jest to, że ktoś na tej durnej produkcji zarabia niemałe pieniądze.
P.S. Gdzie można dostać taki spadochron?
Re: Cenzura i tak by to zakryła.
Właśnie eksplodowałem.
Re: Cenzura i tak by to zakryła.
WTF
Re: WTF
Re: WTF
Re: WTF
A co do serii – owszem, da się obejrzeć. Problem w tym, że niezależnie od tego jest koszmarnie słaba, nielogiczna i niespójna wewnętrznie, całkowicie uniemożliwiając jakiekolwiek „zawieszenie niewiary”.
Re: WTF
Re: WTF
Re: WTF
A Taiga różni się od innych „Rie Kugumiya tsundere” jedną dość istotną rzeczą – jej charakter ma w sobie znacznie więcej elementów i w przeciwieństwie do pozostałych ról Rie Kugumiyi słowo „tsundere” nie wyczerpuje całości charakteru postaci.
Re: WTF
Chyba miałeś na myśli skrzeczenie a nie głos. Do tego dochodzi fakt, że większość tsundeRie samym swoim pojawieniem się na ekranie odbierają jakąkolwiek przyjemność z oglądania (vide: Taiga czy Aria, chociaż w Toradorze na szczęśćie były świetne drugoplanowe postaci kobiece, w HnA ich zabrakło).
Sama seria zaś pokazuje, w jak głęboki kryzysie siedzi teraz studio J.C. Staff.
Re: WTF
No to właśnie dlatego dwa, a nie jeden. Napisałem z resztą, że w połowie serii chciałem dać nawet 4. Ale, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Re: WTF
Aha, chętnie bym się dowiedział także, dlaczego recenzja jest beznadziejna, może uda mi się wyciągnąć wnioski na przyszłość. Czy jest beznadziejna językowo, czy beznadziejna dlatego, że oceniłem anime zbyt surowo?
Re: WTF
Re: WTF
Re: WTF
Re: WTF
Re: WTF
Re: WTF
Ja przepraszam, ale ni jestem wróżką Jadwigą – nie wiem, co sie komu spodoba.
To byłby mocny argument, gdyby nie to, że z recenzowania mogłem w każdej chwili zrezygnować, zwłaszcza, że na moje miejsce było kilka innych recenzentów.
I co dla menie ta średnia ma mówić? 50% głosów wystawiono po pierwszy odcinku, dalsze 25% to miłośnicy Kugimiyi, którzy nie zagłosowali od razu. I ja też widziałem gorsze serie, co wcale nie oznacza, że to było dobre. Przynajmniej nie na tyle, by podwyższyć ocenę.
Tak, serio, bo anime sprzed dziesięciu lat mają lepszą animację i dokładniejszą kreskę.Poza tym lazy animation dobiło całość – mogli chociaż się postarać i jakiś artyzm w to włożyć.
Poczytaj moje poprzednie teksty.
? Bez przesady, ja kocham flejm.
Re: WTF
Re: WTF
Re: WTF
Dłuższy komentarz innym razem xP
Przesadzacie
Re: Przesadzacie
Tak, problem tylko w tym, że tu już nawet podświadomość, nie tylko rozum, podpowiada, że coś jest nie tak. HnA w swoim nieskomplikowaniu (wait, ta historia jest skomplikowana, bo jest tu naćpane wątków, że aż brak w tym sensu) idzie o krok za daleko – jest tak proste, że aż uwłacza intelektowi widzów.
Re: Przesadzacie
Re: Przesadzacie
Dzień dobry.
Tym bardziej, mając krótką przygodę z anime, powinieneś to anime porównać do produkcji, które anime nie są i stwierdzić, co tutaj jest nie tak. Z resztą – finałowa walka dobitnie podsumowała całą serię.
Fakt faktem jest taki, że tej fabuły nie trzeba wcale dopracowywać – ją po prostu należy umieć zrealizować w dobry sposób. Ale żeby to zrobić, to pierw trzeba być wymienić całą ekipę twórców, z reżyserami i scenarzystą na czele. A autora nauczyć logiki.
Re: Przesadzacie
Ja się tylko zapytam, jaki jest cel w zawyżaniu oceny? Czynniki takie, jak nota wystawiona przez innych, nie powinny mieć wpływu na ilość gwiazdek wystawionych serii.
A Hidan no Aria jest doskonałym przykładem aktualnej kondycji studia J.C. Staff, które od pewnego już czasu nie jest w stanie stworzyć niczego dobrego i nawet kontynuacja takiego tytułu jak Indec jest zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Do tego główna bohaterka i jej skrzeczenie (tak, nie znoszę głosu Kugimiyi) skutecznie obrzydzały mi seans tego tworu. Osobiście wystawiłęm ocenę 4/10, ale nie dotrwałem do końca i największe debilizmy tej serii mnie ominęły (dlatego nie kwestionuję oceny recenzenta i pewnie, jakbym nie odpadł, również postawiłbym notę 2/10).
Jestem zwolennikiem teorii, że wyłączenie myślenia podczas seansu pozwala przyjąć sporą dawkę głupoty płynącą z ekranu, ale przy Hidan no Aria ta taktyka nie zdała rezultatu. Innymi słowy ten tytuł uświadomił mi, że nie da się przymknąć oka na wszystko.
Re: Przesadzacie
Moja ocena moja sprawa, mam prawo dać ile chcę, a osobiście to „skrzeczenie” podobało mi się. Poza tym myślenia nie da się wyłączyć, da się jedynie pozostać obojętnym na niektóre aspekty filmu. W Twoim przypadku tak jak piszesz technika nie zdała rezultatu więc widocznie wymagasz co innego od anime. Jeśli podchodzisz do niektórych produkcji zbyt poważnie potem widzisz same błędy, natomiast jeśli podchodzisz do nich inaczej to głupota, która jest w nich zawarta nie razi Cię aż tak, aby zepsuć seans.
„Głupota nie zawsze czyni złym, złość zawsze czyni głupim.”
Do Slova”
Faktycznie finałowa walka była hmm, tragiczna, choć nie wiem czy to oddaje w pełni słabość tej sceny. Aczkolwiek pozostałe elementy tej serii nie są aż tak złe. Piszesz abym porównał do produkcji które anime nie są, a ja Cię spytam co to da. I do czego mam porównać, dodam że moja znajomość z kinematografią jest gigantyczna(nie przesadzam, ponad 1000 filmów rocznie i tak już z 10 lat), do Przeminęło z wiatrem, do Komando, do Nagiej broni czy do polskich komedii, hmm. W zależności do czego porównam wyjdzie co innego, więc traci to sens. Poza tym zacząłem przygodę z anime, aby odpocząć nieco od normalnego kina w którym produkuje się coraz więcej gniotów i wciska się na siłę jakie one są super wspaniałe. W moim mniemaniu w anime realizm jest drugoplanowy, a jeśli ktoś go aż tak pragnie polecam Klan, Plebanie czy M jak miłość, zresztą wybór jest niestety ogromny. Wyczytałem z twych wypowiedzi że w niesmak Ci ogień ciągły w Desert Eagle (tak przy okazji również interesuję się militarystyką), więc powinieneś wiedzieć że DE ma szybkostrzelność na poziomie do 30 strzałów na minutę co daje już złudzenie ognia ciągłego (dła potwierdzenie mojej tezy proponuję link [link], druga rzecz to dekompresja, jest to zjawisko występujące tylko w pewnych określonych okolicznościach, czyli duża wysokość i prędkość. Jeśli Riko planowała ucieczkę za pomocą spadochronu (która akurat jest bardzo nierealny), musiała wziąć to pod uwagę. Najprawdopodobniej samolot leciał na relatywnie niskiej wysokości (do 2000 m.n.p.m.) przy niewielkiej prędkości. W takich warunkach nie występuje zjawisko dekompresji, przynajmniej w stopniu pozwalającym na wyssanie kogoś z wnętrza samolotu. Fakt fabuła kuleje i to mocno, choć sam pomysł nie jest zły, lecz postacie są już całkiem niezłe, zwłaszcza Riko z punktu widzenie psychologi jest dobrze skonstruowaną postacią. Fakt nie są one może cudownie dopracowane ale ogólnie nie jest źle. Natomiast animacja jest naprawdę dobra i nie wiem do czego się można przyczepić. Nie staram się na siłę przekonywać, że błędów nie ma. Wręcz przeciwnie są i to dużo istotnych błędów, lecz można dostrzec także wiele plusów jak chociażby sam pomysł na fabułę (która niestety nie została dobrze dopracowana). Nie wiem też dlaczego HnA zostało zaklasyfikowane jako sensacja, choć jest to przede wszystkim komedia i jako komedia ją traktuję. Pragnę również zwrócić uwagę na fakt, że średnia ocena użytkowników to prawie 6, czyli zdecydowanie więcej niż 2. Mam jedną prośbę, skończmy tą bezproduktywną polemikę, gdyż nie doprowadzi ona do żadnych konkretnych wniosków, ja dalej będę twierdził, że ta seria ma potencjał a Ty że wręcz odwrotnie. Tak jak pisałem wcześniej jest to kwestia gustu, a o gustach się nie rozmawia. Dziękuję za uwagę i pozdrawiam tych, którym ta seria się podobała, zresztą tych którym nie także.
Re: Przesadzacie
I to właśnie jest ukryte pod pojęciem „wyłączenie myślenia”, pod które jeszcze kwalifikuje się niedoszukiwanie się sensu i logiki w ogladanym tytule :P
Akurat nie wymagam niczego poza przyjemnym seansem, a ta seria mi tego nie zapewniła :P
Wiesz…. ten argument jest fajny, bo można za jego pomocą obronić każdy, nawet najgorszy crap. Sam go lubię używać, ale tylko w przypadku, jeżeli seria jest głupia, bo miała być głupia. Natomiast jeżeli założenia twórców były inne, lecz po prostu im coś nie wyszło, to jest to wada, na którą niekoniecznie trzeba przymykać oko.
Re: Przesadzacie
Wyłączenie myślenia a aktywne pomijanie pewnych kwestii zawartych w anime, czy czymkolwiek innym to zupełnie 2 różne sprawy.
A widzisz, mi ta seria zapewniła dość dobrą rozrywkę. Kwestia gustu.
Hidan no Aria jest błędnie oznaczone jako sensacja. Przede wszystkim jest to komedia romantyczna z wątkami sensacyjnymi, więc trudno tu o dzieło wybitne, choć się zdarzają.
Nie staram się wmówić nikomu, że HnA zasługuje na 10 czy nawet 7. Ale przynajmniej 4 lub 5, bo tyle jest warte.Autorzy mieli pomysł, niestety nie umięli go poprawnie wykorzystać.
Re: Przesadzacie
Tu nie chodzi o wytrzymałość termiczną układów czy możliwość strzelania pocisk za pociskiem – po prostu Digl to nie beretta M9 czy każdy inny klasyczny pistolet, tutaj konstrukcja nie pozwala na zastosowanie odpowiednich mechanizmów.
By można było ocenić potencjał trzeba, by ktoś go najpierw wykorzystał. W HnA się tak nie stało.
Oj, więc chyba źle trafiłeś – tutaj problem jest ten sam i to od lat.
Bo sceny w stylu „Speeda” to ewidentna sensacja. Nieudana, ale zawsze.
Re: Przesadzacie
Nie wiem dokładnie o co Ci chodzi, prawdopodobnie o metodę ryglowania zamka, jeśli nie to popraw mnie. Ale ogólnie to o złudzenia prowadzenia ognia ciągłego. Jeśli zaczęlibyśmy czepiać się takich szczegółów to są setki filmów, często dzieł uważanych za klasyki gatunków, w których występują podobne błędy, które jednakże nie przeszkadzają w jakimś istotnym stopniu.
Potencjał to jedno, a to czy ktoś go wykorzysta to drugie. Prosty przykład: kupujesz kompa za 20000zł, 4 way SLI, 16 gb ramu, procek 6 rdzeni i instalujesz na nim dos‑a lub win 95. Cały czas ma potencjał, lecz niewykorzystany.
Zdaję sobie z tego sprawę, lecz tu mam wybór, bo z normalnego kina oglądałem już prawie wszystko. Od Przeminęło z wiatrem przez Pluton do Nagiej broni i po prostu nie mam za bardzo co oglądać, w anime pozostaje mi pole manewru.
W większości spotykałem się z opisem, że HnA to komedia i tak ją traktuję. Choć muszę Ci przyznać rację, jeśli podejść do tej serii jako do sensacji jest dramatycznie źle, lecz jeśli potraktować ją jak chcieli twórcy, czyli jak komedię, da się wtedy kilka rzeczy wybaczyć i nie jest tak źle.
Podsumowując: Hidan no Aria dziełem wybitnym na pewno nie jest, aczkolwiek mi i wielu innym osobą dostarcza pewną dozę rozrywki. Ocena społeczności to 5,78 czyli nie jest tragicznie, a sprzedaż w Japonii w okolicach 20 pozycji w rankingach to całkiem niezły wynik. Z tego co zaobserwowałem seria ma swoich zwolenników i mam nadzieję że powstanie 2 sezon, dopracowany i pozbawiony błędów pierwszego, który pozwoli wam na zmianę zdania o tej serii.
Re: Przesadzacie
Co do drugiego sezonu – historia aż prosi się o kontynuację, ale nie w takiej formie… I nie w tym stylu.
Re: Przesadzacie
Re: Przesadzacie
Re: Przesadzacie
Re: Przesadzacie
Drugi sezon? Raczej powstanie, będzie można się pośmiać przez 20 minut w tygodniu. Na trzeci już raczej nie ma co liczyć.
Esencja głupoty i braku logiki
Nie polecam nikomu, nawet jeśli nie ma już absolutnie niczego innego do obejrzenia – po prostu nie warto. To anime nie ma niczego do zaoferowania widzowi. Szkoda nerwów.
Plusy i Minusy
Re: Plusy i Minusy
Re: Plusy i Minusy
Re: Plusy i Minusy
Re: Plusy i Minusy
Re: Plusy i Minusy
Re: Plusy i Minusy
Re: Plusy i Minusy
Nie, przepraszam, to już nawet nie jest głupie, to jest niedorzeczne, bo takiego czegoś po prostu nie da się zrobić.
Ja rozbierałem odcinek po odcinku i wyszło nawet więcej niedociągnięć, niż szacujesz. Sory, ale anime z taką ilością głupoty, którą zarazili je twórcy, niedociągnięć, niedorzeczności i zwyczajnego braku pomysłu na to, co chce się osiągnąć nie może być dobre. Żeby dać tej serii siedem, trzeba by zwiększyć skalę ocen do stu. Dlatego główna ocena jest taka, a nie inna – mam nadzieję, że dzięki mnie masa ludzi oszczędzi sobie takiej katorgi, jaką ja przeżyłem podczas seansu. Bo nie wiem jak można odskakiwać od codzienności w serię, która dopiero po wypiciu dwóch piw na odcinek daje się oglądać bez rwania włosów z głowy. Ja przy pierwszych odcinkach wręcz kląłem pod nosem zastanawiając się, za kogo mają mnie autorzy, próbując mi wcisnąć taką ciemnotę.
Re: Plusy i Minusy
Bardziej bolą sytuacje, w których Kanzaki mówi „zajmę się bombą, poradzę sobie sama!” po czym pięć minut wisi na autobusie i nie może jej dosięgnąć (durne dziecko…). To jest dopiero głupota i brak logiki. W tym świecie może się dziać cokolwiek, nieistotne. Ważne jest tylko to, by wydarzenia/działania postaci były zgodne z zasadami kierującymi tym światem. Jak nie spełnia się nawet tego… to wychodzi Hidan no Aria :P
Aha, jak ostatni boss się zaśmiał, to oplułem monitor, idealnie dopełnił swą niedorzeczną postać tym gulgotaniem.
Powyżej przeciętnej
Ogień ciągły na DEAGLU - czyli mamy...
Re: Ogień ciągły na DEAGLU - czyli mamy...
Nienajgorsze, tak na 5.
Spodziewałem się czegoś lepszego
-Aria
-Riko
-Shirayuki
-fabuła(na początku ciekawa, a później coraz nudniejsza(za wyjątkiem odcinka z Reki), ostatni odc obejrzałem z przymusu dokończenia tej serii)
plusy:
-Reki(wolałbym bym ją w roli głównej bohaterki)
-Kinji(ten jego stoicki spokój)
-ED
Znam gorsze anime i nie ukrywam że Recenzent trochę za słabo je ocenił, na pewno nie było to coś wybitnego ani nawet dobrego, dla mnie w rankingu jest na pozycji znośne.Dlatego daję temu anime naciągane 6/10. Ogólnie : Jak ktoś chcę niech obejrzy, ale to nie jest anime „must watch”.
No właśnie.
Za to do anime, jak już ów recenzent powiedział, „wystarczy wyłączyć myślenie” – nie da się zrobić, całkowicie popieram. Przecież takiej ilości absurdu to i dziecko nie da rady zignorować. A jednak… trudno przyznać, ale właśnie takie absurdalne serie ostatnimi czasy wciągam z zatrważającą prędkością.
No cóż, po zobaczeniu pierwszego odcinka spodziewałem się dokładnie tego, co dostałem. Co prawda, miałem nadzieję na coś ciut lepszego, ale i tak trudno było wymagać czegoś więcej po anime z gatunku „Sensacja”, z dopiskami „Ecchi” i „Supermoce”.
Dalej… Historyczne postaci, czy może raczej ich domniemani potomkowie, to pomysł nawet dobry, ale wykorzystany i porzucony, co zaliczam jako minus. Można było wyciągnąć z tego dużo więcej.
Postaci… Co tu dużo mówić, recenzent opisał je wystarczająco dokładnie, nie ma co dodawać. Osobiście mam do nich mieszane uczucia – tyle tylko powiem, że na plusie zaliczam Kinjiego, z racji jego wytrzymałości, Riko, postać zarówno komediową, jak i nierealną, oraz Shirayuki, czyli jedyną względnie normalną w całej zgrai. Na minusie zaś Arię (te same powody co recenzenta) i nauczyciela (ale powodu nie wyjawię, byłby to zbyt duży spoiler).
Fanserwis (tak jest, osobny akapit) – jednoczesne przekleństwo tego anime, jak i jego zbawienie. Już tłumaczę – ciekawe jest użycie fanserwisu ze względu na specjalną zdolność Kinjiego. Za to dokopanie na siłę m.in. sceny w przebieralni dziewczyn (w odcinku zdecydowanie przesiąkającym ecchi), która niby z Trybem Histerii miała coś wspólnego, ale została wrzucona ot tak, było jak najbardziej błędem. Fanserwis jest okej (tak jest, typowe myślenie nastolatka, którym jestem), ale nie w za dużych ilościach (a w tym anime trochę z nim przesadzono).
Ogólna ocena, niech będzie, 5/10. Bardzo mocno naciągane, ale jest.
Jedyne anime sezonu wiosennego, któremu nie podołałem
Re: Jedyne anime sezonu wiosennego, któremu nie podołałem
Re: Jedyne anime sezonu wiosennego, któremu nie podołałem
Mi się nawet podoba
Jest ono najzwyklejszą kopią świetnego anime o nazwie Zero no Tsukaima(tym co się spodobało Hidan no Aria,gorąco polecam też obejrzeć Zero no Tsukaima,powinno wam przypaść do gustu),ilość skopiowanych postaci i motywów jest ogromna.
Do tego dodałbym jeszcze słaby opening i strasznie nudna fabuła po 5 epizodzie,tak jakby twórcy chcieli na siłę zrobić jakąś kontynuację.
Anime dałbym 3/10,bo do 5 odcinka dało się to jeszcze oglądać,oprócz tego podobały mi się nawiązania historyczne.
Jak dla mnie tą serię ratują postacie. Riko i Kanzaki w trybie Histerii byli naprawdę świetni. Co do Ari mam mieszane uczucia. Czasem była naprawdę fajna a czasem mnie denerwowała. Na końcu również spodobała mi się postać Reki.
Ostatecznie daje słabe 7/10. Ale obiektywnie patrząc możecie odjąć 1 punkt od mojej oceny:P
Mogło by być tak pięknie...
Ocena 6/10