Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 10 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,60

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 404
Średnia: 7,81
σ=1,44

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Altramertes)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kami Nomi zo Shiru Sekai II

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • World God Only Knows II
  • 神のみぞ知るセカイ II
Gatunki: Komedia, Romans
Widownia: Shounen; Postaci: Anioły/demony, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Harem, Magia
zrzutka

Anime, które udowadnia, że w szkolnych komediach romantycznych mimo pewnej stagnacji gatunku wciąż tkwi duży potencjał.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Keima Katsuragi razem ze swoją towarzyszką Elsie wciąż zajmuje się łapaniem zbiegłych z Piekła dusz, do czego zobowiązuje go zawarty wcześniej kontrakt. Nic nie układa się jednak po jego myśli, bowiem Keima nie ma pojęcia, kiedy zakończy się ta „męka”, a on będzie mógł poświęcić się swojej pasji, czyli graniu. Jedyne, co może zrobić, to kontynuować swoją „pracę” z kolejnymi dziewczynami, w których rezydują złe duchy. A że nic w życiu nie przychodzi łatwo…

Wybaczcie ten bardzo koślawy wstęp, ale o fabule Kami Nomi zo Shiru Sekai II nie da się napisać za dużo. Zasadniczo nie posunęła się ona zbytnio do przodu względem swojej poprzedniczki, co u wielu może powodować zgrzytanie zębów. Wciąż dostajemy epizody poświęcone „zdobywaniu” każdej z dziewczyn osobno; jedne lepsze, inne nieco gorsze, choć generalnie odczucia po ich obejrzeniu są pozytywne. Mimo ewidentnego zmęczenia materiału, wciąż przyjemnie patrzy się na interakcje Keimy z innymi postaciami, zwłaszcza z „celami podboju”. Seria ma dużo więcej klasy, życia i humoru niż niejedna adaptacja eroge, co zawdzięcza obranej konwencji i ciekawemu, nietuzinkowemu głównemu bohaterowi. O tym jednak za chwilę. Tymczasem czuję się w obowiązku usprawiedliwić fabułę serii. Podobnie jak poprzednia część, Kami Nomi zo Shiru Sekai II jest adaptacją mangi autorstwa Wakaki Tamiki, co wedle obowiązujących obecnie standardów kręcenia jakichkolwiek adaptacji oznacza zekranizowanie jedynie wycinka fabuły, zaczekanie na wyniki sprzedaży i jeśli te okażą się satysfakcjonujące, dokręcenie kolejnej części. Problem polega jednak na specyfice materiału źródłowego, bowiem taka, a nie inna forma początkowych rozdziałów (a tym samym obu serii) jest niezbędna z dłuższej perspektywy i otrzymuje w mandze jak najbardziej logiczne i sensowne wyjaśnienie… którego anime niestety nie oferuje. W efekcie oglądamy wyrwane z kontekstu historie z ledwo trzymającym je w kupie wątkiem głównym, któremu jednak za bardzo brakuje polotu, by mógł zatrzymać widza przy ekranie. Gdyby to anime zostało nakręcone podobnie jak, powiedzmy, Fullmetal Alchemist: Brotherhood (które może uchodzić za wzór tego, jak powinno się kręcić adaptacje mang), ten problem by nie zaistniał. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że na sam koniec sezonu mamy „zapowiedź” kolejnej części, z której wyraźnie wynika, że pojawi się wreszcie tak potrzebne i długo wyczekiwane wyjaśnienie dla dotychczasowego sposobu prowadzenia historii. Nie należy jednak skakać z radości, bowiem na obecną chwilę powstanie rzeczonego trzeciego sezonu stoi pod ogromnym znakiem zapytania – czyli odpowiedzi możemy nigdy nie dostać… a szkoda, bo seria jest tego zdecydowanie warta.

Jest tak choćby ze względu na postaci w niej występujące, których opis wypada zacząć od głównego bohatera serii. Keima Katsuragi nie zmienił się nawet odrobinę od poprzedniego sezonu. Nadal jest nałogowym graczem, niemal niewidzącym świata poza eroge i wchodzącym w interakcje z innymi niemal tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Co ciekawe, nie jest on niepewnym siebie, unikającym konfliktów maminsynkiem, a osobą z jasno określonymi priorytetami, dającą z siebie wszystko i pokazującą, że nawet ktoś tak zdawałoby się odseparowany od rzeczywistości jak otaku może mieć na nią ogromny wpływ. Oczywiście wszystko to jest jedynie wyidealizowanym obrazem, niemającym wiele wspólnego z rzeczywistością. Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia, bowiem Keima jako bohater sprawdza się świetnie. Cały czas widzimy, jak ostrożnie planuje swoje posunięcia, myśli nad ich konsekwencjami i stara się osiągnąć cel jak najwydajniejszą metodą. Gdybym miał go porównać do innej postaci z anime, chyba najtrafniejszym wyborem byłby główny bohater anime Code Geass, czyli Lelouch Lamperouge. Tak on, jak i Keima, mają podobny charakter, sposób bycia, a ich podejście do odpowiednio wojny i zdobywania serca dziewczyny jest niemal identyczne. Jest to powodem ogromnej radości z mojej strony (mam nadzieję, że nie tylko mojej), bowiem stanowi zaprzeczenie obecnego modelu mężczyzny idealnego z anime, który bardziej przypomina upośledzonego emocjonalnie i umysłowo pawiana niż kogoś, na kim można by polegać.

Niestety nie mogę wypowiadać się w takich samych superlatywach o towarzyszce Keimy, Elsie. Jest ona dość typową, niezdarną dziewczyną o dobrym sercu i małym rozumku i gdyby nie fakt, że przysłano ją z Piekła oraz to, że dysponuje pewnymi nadnaturalnymi (i momentami niezwykle przydatnymi) zdolnościami, mogłaby stanowić część obsady K­‑ON! lub innego moé-pochodnego anime. Nie stanowi ona jednak źródła frustracji widza, jako że czas antenowy jej przeznaczony jest stosunkowo niewielki, bo choć często przewija się w tle, to jednak pozostaje jedynie wsparciem dla działań Keimy. Ciekawe jest to, że jej relacje z Keimą cały czas nie wykraczają poza poziom przyjaźni, bądź, co równie dobrze je opisuje, rodzeństwa (prawdziwego, nie skrzywionego obrazu serwowanego czasem w anime). Nie jest ona jednak jedyną wysłanniczką Piekła na Ziemi. Mniej więcej w połowie serii do grona ważniejszych bohaterów dołącza Haqua, czyli znajoma Elsie ze szkoły demonów. W przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, Haqua jest inteligenta i zaradna, znacznie bardziej utalentowana oraz lepiej wyszkolona: a przynajmniej takie stara się utrzymywać pozory. Bardzo ciekawie przedstawia się jej relacja z Keimą, z którym dość szybko nawiązuje współpracę w celu złapania zbiegłego ducha. Wyraźnie widać, że logiczne myślenie i zdolności planowania Keimy oraz umiejętności i wiedza Haquy tworzą z nich świetny duet, a dodatkowo fioletowowłosa demonica powoli zaczyna coraz bardziej interesować się Keimą, co oczywiście maskuje zachowaniem, które można zaklasyfikować jako klasyczne cechy tsundere.

Czas przejść do postaci, które w tym sezonie stanowią „cele podboju” ze strony głównego bohatera. Zestawienie otwiera Kusunoki Kasuga, kapitan żeńskiej drużyny karate i dziedziczka wyjątkowego dla jej rodziny stylu walki. Jest ona osobą o bardzo surowym usposobieniu, zawsze trzymającą się wyznaczonych zasad i niepozwalającą sobie na jakiekolwiek słabości. W rzeczywistości jednak pragnie być bardziej kobieca, dlatego chwilowo znajduje się w stanie konfliktu wewnętrznego pomiędzy tym, czego sama pragnie, a powinnością zachowania tradycyjnej sztuki walki przekazywanej przez rodzinę. Jej wątkowi towarzyszy utwór Nanjaku no Otome, który jest uroczą i figlarną melodią wygrywaną na flecie, doskonale pasującą do wydarzeń przedstawionych na ekranie i podkreślającą komizm niektórych sytuacji.

Kolejną postacią jest Chihiro Kosaka, koleżanka Keimy i Elsie ze szkoły. Osobiście uważam ją za najciekawszą postać obok głównego bohatera, a to ze względu na konstrukcję jej charakteru. Inaczej niż pozostałe bohaterki, jest osobą do bólu zwyczajną (co też zauważa sam Keima), pozbawioną wyjątkowych cech czy umiejętności. Dodatkowo ona i Katsuragi nie przepadają za sobą, więc nawiązanie relacji wychodzi nieco koślawo. Budowanie ich związku zostaje ukazane w nietypowy sposób: Keima wspiera Chihiro w jej staraniach zdobycia chłopaka, którym jest zainteresowana. To kolejna cecha wyróżniająca tę postać na tle jej podobnych – nie jest wyidealizowana, nie widzi jedynie samca alfa, ale podobają się jej różni faceci i często­‑gęsto zmienia obiekt uczuć (Keima trafnie zauważa, że firma, która umieściłaby taką postać w grze, splajtowałaby). Jej epizodowi przygrywa melancholijny fortepianowy utwór Ame Bakka…, ilustrujący nie tyle otoczenie Chihiro, ile jej uczucia.

Ostatnią z trójki jest Jun Nagase, która odbywa praktyki nauczycielskie w szkole Keimy. Jest to osoba niezwykle entuzjastycznie nastawiona do życia, istny wulkan energii, którą za wszelką cenę stara się zarazić wszystkich dookoła, co z początku jest odbierane pozytywnie, jednak potem zaczyna stanowić źródło problemów. Próbuje ona „nawrócić” Keimę na właściwą drogę i odwieść go od grania przez cały czas, również na lekcji. Stanowi też pewnego rodzaju wyzwanie dla bohatera, jako że reprezentuje typ kobiety „agresywnej”, z którą nijak nie może sobie poradzić. Towarzyszy jej energiczny utwór Jumbo Tsuruma no theme~O, kojarzący się z wszelkiego rodzaju filmami bokserskimi typu Rocky.

Czas powiedzieć co nieco na temat technicznych aspektów Kami Nomi zo Shiru Sekai II. Tym, co niemal od razu zaskoczy widza, jest niespodziewanie wysoki jak na tego typu serię poziom grafiki. Już pierwszy odcinek wita nas wprowadzeniem niczym z pierwszych 8­‑bitowych gier na konsole, co doskonale podkreśla charakter serii i jednocześnie stanowi bardzo miłe puszczenie oka do widzów. Reszta grafiki również trzyma poziom. Wszelkiego rodzaju animacje są płynne, brak tu drewnianych ruchów czy nienaturalnych póz. Wystarczy spojrzeć na obracaną w rękach Chihiro parasolkę, mimikę czy ruch włosów. Nawet tła rzadko kiedy pozostają statyczne, niemal zawsze coś się na nich dzieje, a już absolutną wisienką na torcie są wszelkiego rodzaju okładki gier, które widzimy podczas wizyty Keimy w sklepie. Wszystkie są wyraźne i pieczołowicie przygotowane, bez problemu można odczytać tytuły (jeżeli oczywiście znamy japoński). Kolejnym argumentem jest to, iż postaci zmieniają ubrania, co nie jest standardem nawet we współczesnych anime. W serii pełno też odniesień do innych tytułów, nie wszystkie z nich jednak to anime. Możemy wypatrzeć między innymi elementy z Dragon Ball, Godzilli, South Parku, Toki o Kakeru Shoujo, Muminków czy Gundama. Kolejnym plusem jest całkowity brak fanserwisu (chyba że za takowy uznamy pojawiające się co jakiś czas wozy strażackie), który całkowicie zniszczyłby tak pieczołowicie budowaną atmosferę.

Udźwiękowienie także stoi na wysokim poziomie. Większość utworów wykonywana jest na pianinie z akompaniamentem instrumentów smyczkowych, czasami usłyszymy również flet. Motyw przewodni, Koi ~ Kuchikaze made no Kyori II, jest naprawdę bardzo przyjemnym kawałkiem, którego miło słucha się również poza anime – jest to zresztą cecha całej ścieżki dźwiękowej, wykonanej pieczołowicie i ze smakiem. W openingu możemy usłyszeć Whole New World God Only Knows w wykonaniu Oratorio The World God Only Knows (nie pytajcie czy to zespół czy jak, nie mam pojęcia…), którego słucha się bardzo przyjemnie, choć mam wrażenie, że bardziej „podniosły” charakter miała czołówka pierwszego sezonu. Napisom końcowym towarzyszy typowo słodki i dość irytujący, choć jednocześnie pasujący do konwencji całości j­‑pop Ai no Yokan w wykonaniu Kami nomi Zo Shiri Tai (czyli pięciu seiyuu rozmaitych bohaterek tego anime). Jeśli zaś chodzi o aktorów podkładających głosy pod postaci, to w większości przypadków są to osoby o niewielkim stażu. Głosu Keimie użyczył Hiro Shimono (Akihisa z Baka to Test to Shoukanjuu, czy Takuma z Asura Cryin'), Elsie to Kanae Itou (Natsumi z Birdy the Mighty: Decode, Saten z Toaru Kagaku no Railgun), Haqua to Saori Hayami (Ikaros z Sora no Otoshimono, Wako ze Star Driver), Jun to Aki Toyosaki (Yoshino z Minami­‑ke, Yui z K­‑ON!), Kasuga to Ami Koshimizu (Kallen z Code Geass, Tenma ze School Rumble) i wreszcie Chihiro to Kana Asumi (Miya z Amagami SS, Hyouka z Toaru Majutsu no Index).

Kami Nomi zo Shiru Sekai II jest anime dobrym, z ciekawymi postaciami, świetnym głównym bohaterem i kulejącą fabułą. Graficznie dopracowana ponad przeciętną i z dobrą, wpadającą w ucho i już tam zostającą muzyką, seria ta jest definitywnie warta uwagi każdego fana szkolnych komedii romantycznych, a może również wielbicieli okruchów życia, choć tym drugim nie gwarantuje udanego seansu. Z pewnością nie nadaje się do analizowania subkultury otaku w Japonii, ale stanowi doskonałe źródło rozrywki na kilka dni. Polecam również mangę, na której jest ona oparta; jeśli anime się wam spodoba, manga tym bardziej powinna. Naprawdę warto zerknąć na obie serie Kami Nomi zo Shiru Sekai, które moim zdaniem jest jednym z najlepszych anime w swoim gatunku z ostatnich lat.

Altramertes, 4 marca 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Manglobe
Autor: Tamiki Wakaki
Projekt: Akio Watanabe
Reżyser: Shigehito Takayanagi
Scenariusz: Hideyuki Kurata
Muzyka: Hayato Matsuo