x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Pod komentarzem poniżej podpisuję się rękami i nogami.
Sam temat przewodni wydawał się ciekawy i mógł być z tego dobry dramat, ale niestety. Ja tej historii nie kupuję. Ani razu też się nie wzruszyłam, bo przedstawiona została nierealistycznie i nie mogłam się w nią wczuć.
Totalnie naciągane jest dla mnie to, że bohaterowie po tylu latach czują „coś” do małej, irytującej dziewczynki i nie mogą sobie z tym poradzić. Zresztą komentarz niżej jest w punkt, więc nie będę się nad tym rozwodzić. No może dodam, że rozumiem jeszcze, że Poppo mógł tyle przeżywać traumę z racji tego, że kliknij: ukryte był naocznym świadkiem wypadku i obraz ten pewnie zostanie z nim na zawsze.
W sumie zauważyłam teraz coś śmiesznego – obejrzałam to może tydzień temu, a już nawet nie pamiętałam dobrze, co było tym ostatecznym życzeniem Menmy. Wydawało mi się, że było to kliknij: ukryte zobaczenie sztucznych ogni, ale zobaczyłam ten komentarz i faktycznie. Tak bardzo było to nieprzekonujące, że nawet nie zapadło w pamięć.
Grafika nie była zła, ale bardzo denerwował mnie wygląd Menmy (wielgachne, naiwne oczy i ta przykrótka grzyweczka). Reszta bohaterów spoko.
Z postaci to jedynie o Anaru powiedziałabym, że mnie zainteresowała i dla niej można było oglądać. Na początku polubiłam też Yukiatsu, wydawał mi się ciekawy, ale niestety tylko do momentu, kiedy kliknij: ukryte wyszły na jaw jego przebieranki. Nie wierzę, że taki (nie jest w końcu nieudacznikiem życiowym) chłopak w takim wieku mógłby w ten sposób przeżywać traumę spowodowaną zauroczeniem z dzieciństwa.
Za Anaru i za to, że w sumie też jakoś nie męczyłam się z oglądaniem i byłam w sumie ciekawa, jak to się będzie rozwijać – daję 5.
A
wylogowało mnie
25.04.2020 09:47
Kompletnie nie rozumiem czemu to anime ma tak dobre oceny. Ja… nawet nie bardzo wiem od czego zacząć komentarz do tego anime ale spróbuję coś skleić.
Zacznijmy może od czegoś prostego – muzyka: Nie była jakaś najgorsza ale też nie najlepsza, przewijałam i opening i ending. Grafika: No tu akurat jest dobrze, właściwie to mi się podobała, była całkiem ładna.
Skoro już te kwestie mamy wyjaśnione, to przejdźmy do czegoś bardziej wymagającego w opisie. Może weźmy teraz na tapet postacie: Jak dla mnie zdecydowanie za mało czasu poświęcono na przedstawienie bohaterów gdy byli młodsi. Dałoby to pełniejszy obraz ich relacji i wspólnego życia przed śmiercią Menmy. Niby ktoś od dziecka jest „zakochany” (nie sądzę by małe dzieci wiedziały dokładnie czym jest miłość partnerska) w kimś innym, ale jak dla mnie samo anime słabo nam to pokazuje, czy to w okresie dzieciństwa, czy to w teraźniejszości.
Po śmierci Menmy, postacie niby odsuwają się od siebie na kilka lat. Niby, ponieważ Yukiatsu dalej utrzymuje bliski kontakt z Tsurumi, a Jintan dalej widuje Anaru. Jedyną postacią, która naprawdę znika jest Poppo (który potem wraca sobie z wycieczki akurat gdy głównego bohatera nawiedza duch). Rozczarowujące dla mnie było to z jaką łatwością postacie odnowiły ze sobą kontakt, i to dlatego, że główny bohater widzi ducha ich zmarłej przyjaciółki. Dość szybko mu w to też uwierzyli, czego osobiście nie potrafię pojąć. Okazuje się, że po latach bohaterowie dalej przeżywają śmierć Menmy, co mnie trochę dziwi (potrafię to zrozumieć tylko w przypadku jej matki). Co dziwniejsze i dla mnie śmieszniejsze obwiniają się za jej śmierć gdy to nie była w żadnym wypadku ich wina. Ponadto dwie postacie dalej darzą ją silnym uczuciem, mimo iż minęło tyle lat i gdy ją poznali to była ona tylko małą dziewczynką.
Postacie naprawdę wiele, wiele razy zachowują się dla mnie nielogicznie i myślę, że kompletnie nie potrafię ich zrozumieć, a co za tym idzie, polubić ich i zżyć się z nimi. Ich problemy wydają mi się w większości albo nudne, albo błahe, albo dziwaczne.
Została nam fabuła: Pod względem pomysłu fabuła brzmi nie najgorzej, czasami za sam pomysł na fabułę punkty albo podnoszę, albo obniżam. Jednak realizacja nie przypadła mi do gustu, i to tak bardzo lekko mówiąc. Życzenie Menmy wydało mi się być najzwyczajniej w świecie głupie, to prawdziwe jak i te, które bohaterowie przewidywali za to prawdziwe (w ogóle to czemu uznali, że TO akurat będzie to prawdziwe życzenie?). Już bym wolała by było to jakieś ckliwe „Chcę byśmy na zawsze byli razem” czy coś podobnego. A nie, kliknij: ukryte „Chcę by Jintan się rozpłakał” (zresztą Jintan w tym anime płakał wielokrotnie, więc nie rozumiem czemu Menma wcześniej nie zniknęła) czy kliknij: ukryte „Chcę zobaczyć sztuczne ognie”, no kurde, to jakby powiedzieć „Chcę zjeść kanapkę z serem” i o to cała afera. Zresztą dziwnym przypadkiem dla mnie było, że ojciec Menmy akurat odpowiada za kliknij: ukryte te sztuczne ognie i nie chce im ich dać. Poza tym czy oni naprawdę nie mogli poprosić kogoś dorosłego by za ich pieniądze kupił te sztuczne ognie i pomógł im je wystrzelić? Wielu, wielu rzeczy nie potrafiłam w tym anime zrozumieć, jak chociażby dlaczego Menma, pomimo iż zmarła w dzieciństwie, to jest teraz w wieku bohaterów (już nie wspominając, że dalej zachowuje się jak dziecko…)? Albo skoro Menma nie żyje, to czemu Jintan tak boi się, że coś sobie zrobi, przez co próbuje ją łapać gdy spada i upomina żeby nie biegała? Albo czemu Menma WCZEŚNIEJ nie daje przyjaciołom oznak swojej obecności? Ogólnie to mogę chyba w nieskończoność podawać przykłady braku logiki w tej serii.
Podsumowując: Anime mi się nie podobało praktycznie w ogóle (nigdy nie byłam tak rozwścieczona po obejrzeniu jakiegokolwiek anime). Nie płakałam na nim ani razu, a nawet śmiałam się, rozstawiałam ręce na boki czy chwytałam za głowę, próbując zrozumieć co tu się do diaska dzieje. Tak więc, nie polecam tej serii.
P.S. Pozdrawiam tych, którym chciało się to wszystko czytać.
Bez zalogowania
4.01.2022 17:24 Menma
kliknij: ukryte Rozczarowujące dla mnie było to z jaką łatwością postacie odnowiły ze sobą kontakt, i to dlatego, że główny bohater widzi ducha ich zmarłej przyjaciółki. Dość szybko mu w to też uwierzyli, czego osobiście nie potrafię pojąć. Okazuje się, że po latach bohaterowie dalej przeżywają śmierć Menmy, co mnie trochę dziwi (potrafię to zrozumieć tylko w przypadku jej matki). Co dziwniejsze i dla mnie śmieszniejsze obwiniają się za jej śmierć gdy to nie była w żadnym wypadku ich wina.
Twoją odpowiedzią jest Twój własny cytat. Czyli
"Postacie naprawdę wiele, wiele razy zachowują się dla mnie nielogicznie i myślę, że kompletnie nie potrafię ich zrozumieć, a co za tym idzie, polubić ich i zżyć się z nimi. Ich problemy wydają mi się w większości albo nudne, albo błahe, albo dziwaczne.”
To niestety częste. Ktoś ma inne przeżycia i doświadczenia, więc trudno mu zrozumieć motywacje innych ludzi przedstawione za pomocą postaci. Jeżeli nie przeżył śmierci kogoś bliskiego, albo swojego przyjaciela, albo nie był świadkiem śmierci kogoś na kim mu zależało, to motywacja i zachowania bohaterów tej animowanej bajki będą dla niego bardziej odległe niż księżyc.
A skoro odległe i niezrozumiałe to i oceni je po swojemu np jako nielogiczne, czy głupie.
Sama bajka ma dosyć absurdalne W TEORIIzałożenia, ale motyw niepogodzenia się z czyjąś śmiercią, czy poczucia winy, czy inne emocje przedstawione w serii mają i sens i uzasadnienie.
kliknij: ukryte Poza tym wcale łatwo mu nie uwierzyli i uwierzyć w większości nie chcieli. I gdyby nie sama Menma, to dalej myśleliby, że chłopak ma np halucynacje.
Seria momentami przeciągnięta, nużąca, jednak druga połowa trochę nadrabia.
Nieźle pokazane te urywki dotyczące rodziny Menmy.
Albo skoro Menma nie żyje, to czemu Jintan tak boi się, że coś sobie zrobi, przez co próbuje ją łapać gdy spada i upomina żeby nie biegała? Albo czemu Menma WCZEŚNIEJ nie daje przyjaciołom oznak swojej obecności? Ogólnie to mogę chyba w nieskończoność podawać przykłady braku logiki w tej ser
Niestety, oglądać trzeba uważnie.
kliknij: ukryte Było powiedziane, że główny bohater chciał tak naprawdę zatrzymać Menmę dla siebie. Bardziej mu na tym zależało, niż żeby mu uwierzyli, bo wtedy musiałby się nią „dzielić” z innymi.
A że bał się, że dziewczyna sobie coś zrobi, to dlatego, że widział ją, czuł ją fizycznie, więc odbierał jak żywą osobę, a nie jak ducha. Jego potrzeba opiekowania się i chronienia Menmy była instynktowna, a nie racjonalna.
Seria bardzo mocno emocjonalna – i jeśli trafi akurat na wrażliwego widza, to może złapać za serce i nie puścić. Mnie złapała – do dzisiaj uważam, że to jest jedno z najepszych anime, jakie w życiu widziałem. Pewnie ma ileś tam wad, ale po prostu emocje, które wywołuje, sprawiają, że się tych wad nie dostrzega. Piękna historia i bardzo przemawiając do widza bohaterowie. Obejrzałem ze dwa razy i za każdym razem serducho waliło mocno.
A
Raikami
4.08.2017 13:59 Po seansie warto przeczytać recenzję
Jedno z tych anime, które bardzo mocno dzieli widzów. Jedni odnoszą wrażenie, że jest to dzieło wybitne inni wręcz przeciwnie. Mnie chociaż do łez nie doprowadziło, uważam je za godne uwagi.
Rada na tę i każdą inną serię. Kierujcie się oceną oraz zdaniem użytkowników. Recenzenci to nie wyrocznie więc nie raz zdarzy się jeden z dziesięciu, którzy naklei łatkę „nie fajne”. To, że ktoś recenzuje dany tytuł nie czyni go ani ekspertem, ani osobą kompetentną do tego żeby przyznać co wam się będzie podobało, a co nie. Jeżeli jakiś tytuł ma słabą ocenę redakcji i recenzenta zaś użytkownicy oceniają go wysoko, znaczy, że coś jest na rzeczy. Nie jednokrotnie przekonałem się o tym, że pomimo słabej recenzji, seria jaką oglądałem była dla mnie w jakiś sposób wybitna. Powody są obszerne. Każdy z nas przeżył w życiu różne momenty, a te mogą się przewrotnie pokryć z wydarzeniami w danej serii. A może jakiś konkretny bohater? Jakaś myśl przewodnia? To co dociera do jednej osoby, nie musi docierać do drugiej.
Kierujcie się wpierw zdaniem użytkowników, potem redakcji a na końcu recenzenta. To najlepsza selekcja tytułów do oglądnięcia.
Pozdrawiam cieplutko :)
Maxromem
4.08.2017 16:43 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Niby spoko, ale jak tu kierować się oceną użytkowników, skoro większość anime jest oceniona pozytywnie?
Kamen
2.08.2018 10:07 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Co to znaczy „pozytywnie”? Bo dla mnie wszystko poniżej 7 jest słabe. Zresztą MAL ma podobnie.
Maxromem
2.08.2018 11:20 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
To znaczy, ze jestes czescia problemu.
Kamen
2.08.2018 12:39 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Zdefiniuj „problem”. Bo ja mam wrażenie, że ty po prostu wymyślasz jakąś dziwną skalę ocen.
10 Masterpiece
9 Great
8 Very Good
7 Good
6 Fine
5 Meh
4 Bad
3 Very Bad
2 Horrible
1 Appalling
Mnie tam ten MAL‑owski system zawsze pasował. Proście i przejrzyście. Co prawda, nie używam w zasadzie ocen 5‑1, ale nigdy nie widziałem takiej potrzeby. Jeśli coś jest naprawdę słabe, to się zwyczajnie porzuca i całkiem wywala z listy.
Oceny zresztą są tutaj mocno subiektywne, ale jeśli już obejrzałem do końca, to seria faktycznie musiała być co najmniej „fejn”. Ja bym właśnie powiedział, że to „pełna” skala ocen jest mało intuicyjna, bo sugeruje, że mam oglądać coś poniżej przeciętnej, a na to szkoda czasu.
Jest w sumie tylko mały problem z tymi seriami typu „tak głupie, tak słabe, że aż dobre”. Z obecnego sezonu mógłbym tu wymienić Isekai Maou to Shoukan Shoujo no Dorei Majutsu, które obiektywnie powinno mieć 3/10, ale subiektywnie dam co najmniej 7. Ot, z jakiegoś powodu dobrze się to patrzy, chociaż konstrukcja jest dość słaba. No ale większość tak będzie oceniać i raczej trudno się z tym nie zgodzić.
Przeciętnego widza raczej mało interesuje, czy dana seria ma np. nowatorskie podejście do problemu głodujących dzieci w Afryce. To raczej podejście krytyków filmowych, którzy mają zresztą na tyle specyficzny gust, że ciężko się nim sugerować.
Ergo, liczy się w sumie tylko to, czy dobrze się ogląda.
Maxromem
2.08.2018 13:36 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Wg tej skali to wszystko ponizej 5 jest slabe a mimo to mowisz, ze Ci odpowiada? To sie bezposrednio kloci z tym co napisales wczesniej.
Probelemem w tym wsyzstkim jest efekt opisany tutaj [link]. Sztucznie zawyza to srednia z 5.5 do 6.5‑7, wiec cala skala po prostu traci sens. Wiec rowniez korzystanie z niej jest tak samo bezsensowne. Konczy sie to tym, ze w zasadzie wszystko moze byc dobre, bo serii srednio ocenianych ponizej 5.5 jest moze z 5%...
Kazda ocena jest subiektywna i to w jaki sposob oceniasz zalezy tylko od Ciebie. Ale podciaganie czegos z 3/10 do 7/10 „bo sie dobrze patrzy” to jakas paranoja. Po to sa te poszeczegolne oceny, zeby ich uzywac, a nie umniejszac problem do binarnego „dobrze/nie dobrze sie oglada”. Pelna skala ocen nic Ci nie sugeruje, oddaje tylko pelen zakres mozliwych ocen. Skoro w zasadzie wszystko co widziales zasluguje na co najmniej 7, to po co w ogole uzywac 10‑stopniowej skali?
O i jeszcze ta stara spiewka o tych przekletych „krytykach filmowych”... Istota bycia krytykiem czegokolwiek jest posiadanie wyrobionego gustu. Istota recenzji jest wyrazenie swojej opinii o danym tytule. Zeby umiejetnie skorzystac z jakiejkolwiek recenzji trzeba m/w orientowac sie w guscie recenzenta i potrawic porownac go do swojego wlasnego. Inaczej recenzje nie maja sensu, wystarczylyby same opisy.
Kamen
2.08.2018 14:35 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Wg tej skali to wszystko ponizej 5 jest slabe a mimo to mowisz, ze Ci odpowiada? To sie bezposrednio kloci z tym co napisales wczesniej.
W jaki sposób się kłóci? Taka skala jest dość przejrzysta, bo możesz podzielić rozkład ocen na pół i wtedy masz oceny semi (inaczej ujemne) po lewej i dodatnie po prawej.
Probelemem w tym wsyzstkim jest efekt opisany tutaj [link]. Sztucznie zawyza to srednia z 5.5 do 6.5‑7, wiec cala skala po prostu traci sens. Wiec rowniez korzystanie z niej jest tak samo bezsensowne.
Ale technicznie to nie jest żaden problem. Skala ocen jest po prostu asymetryczna, jak zresztą chyba większość skal dla danych rzeczywistych.
Co to za znaczy „sztucznie zawyża”? Średnia to nie jest jakiś ustalony punkt na skali. To jest wartość średnia w populacji. Rozkład ocen jest lewostronny, więc średnią masz po drugiej stronie. Proste jak konstrukcja cepa.
Konczy sie to tym, ze w zasadzie wszystko moze byc dobre, bo serii srednio ocenianych ponizej 5.5 jest moze z 5%...
Znaczy co, sugerujesz, że trzeba zmienić system oceniania, bo ludzie nie potrafią zinterpretować oceny, czyli de facto wartości względnej? Wyimaginowany problem.
Ale podciaganie czegos z 3/10 do 7/10 „bo sie dobrze patrzy” to jakas paranoja.
To nie jest paranoja, tylko naturalna konsekwencja. Zrobienie czegoś na zasadzie „tak słabe, że aż dobre” to też jest pewna sztuka. Ja nawet nie potrafię powiedzieć, dlaczego tę serię oceniłbym na 7, a dziesięć innych podobnych „Isekajów” na 2. Diabeł tkwi w szczegółach, ale patrząc po ocenach w internecie, dużo ludzi ma podobne odczucia co do tej serii. To też jest pewna informacja zwrotna.
Skoro w zasadzie wszystko co widziales zasluguje na co najmniej 7.
Tutaj masz słowo klucz – co widziałem. Z tego, co widzę po znajomych, to ludzie często nie widzą sensu oceniania czegoś, co jest ich zdaniem zwyczajnie słabe. Gdyby każdy dodawał swoje 1/10 na MAL‑u to oceny mogłyby wyglądać inaczej. Zresztą MAL ma też swój system „ważony”, więc oceny od ludzi, którzy nie obejrzeli przynajmniej 20% odcinków, nie są wliczane.
To po co w ogole uzywac 10‑stopniowej skali?
Wartości skrajne. Na tej podstawie wyłaniasz największe perełki i największy syf. IMHO, to też wygodne i przejrzyste.
Swoją drogą, bodajże na AniDB stosowanie 10‑stopniowej skali jest popularniejsze, ale dla mnie oceny wydają się przez to tylko mało przejrzyste.
O i jeszcze ta stara spiewka o tych przekletych „krytykach filmowych”...
Śpiewka stara jak świat, a problem wciąż aktualny. W sumie nie wiem, czy oni od razu tacy przeklęci. Mnie raczej kojarzą się ze zwykłymi hipsterami.
Nie no, w pełni rozumiem ideę oceniania filmów za jakieś tam walory, ale dla większości to znaczenia zbytnio nie ma.
Na Tanuki jest czasem (często?) taki problem, że recenzent rozpływa się nad czymś, co nie wydaje się niczym specjalnym, albo vice versa. Tak samo do tej pory nie rozumiem, dlatego serię ecchi ma oceniać osoba, która nie lubi ecchi. Ot, taki paradoks.
Maxromem
2.08.2018 16:05 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
W taki, ze napisales, ze dla Ciebie wszystko ponizej 7 jest slabe. A nie ponizej 5.
Tylko jak wzorowac sie na ocenach widzow, skoro skala ocen jest przeciazona w strone wyzszych ocen? Jezeli wg skali 7 to dobra produkcja, a wiekszosc anime ma oceny zblizone albo wyzsze, to jak mam odseparowac gnioty (po za totalnymi gniotami) od sredniakow, a sredniaki od dobrych anime? Jest to jak najbardziej problem.
Akawashi
2.08.2018 17:32 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Oj tam, nawet jeśli ten problem by nie istniał, to kierowanie się zbiorem ocen losowych ludzi już samo w sobie nie ma sensu, bo nie mamy pojęcia na jakiej podstawie postawili daną ocenę (a jeszcze można dodać potencjalną różnicę wieku/płci). I tutaj nie zgodzę się z autorem pierwotnego posta, bo nawet jeśli recenzent jest jeden i mam tylko jeden punkt odniesienia, to jestem w stanie stwierdzić, co uważa za dobre/złe/przeciętne i dlaczego, i się do tego ustosunkować. Co innego, jeśli ktoś zostawił wartościowy komentarz, ale tych jest niewiele w stosunku do wszystkich ocen i należałoby je i tak wyodrębnić, żeby to miało sens.
Lepszy jest jeden pełny komentarz niż tysiące pustych ocen.
Maxromem
2.08.2018 17:46 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
W 100% zgadzam sie z Toba. Mam recenzentow, ktorych zdanie sobie cenie i takich, ktorzy w ogole mnie nie obchodza. I to dziala.
Lina
4.08.2017 18:56 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Akurat w tym przypadku oceny recenzentki moim zdaniem jak najbardziej pasują. A jeśli chodzi o kierowanie się ocenami użytkowników to najlepiej nie bezpośrednio tylko przez porównanie z ocenami użytkowników tytułów o podobnej treści/gatunku.
tamakara
4.08.2017 19:46 Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Dobrze kierować się zdaniem ludzi, których gust się zna i wiadomo, że jest porównywalny z naszym. A jeśli nawet skusisz się czyjąś recenzją i ostatecznie film/anime/cokolwiek Ci się nie spodoba, to świat się nie skończy, prawda? Podobnie w drugą stronę. To daje pole do dyskusji. No i tak, recenzent to też tylko człowiek, też „przeżył w życiu różne momenty” i jego opinia jest tak samo dobra jak każda inna.
p.s kliknij: ukryte nie z przymiotnikami pisze się łącznie.
A
scharlott
9.08.2016 15:59 Mimo swojej prostoty jest bardzo wartościową serią
Anohana to piękna historia o przyjaźni z dzieciństwa. Mimo swojej prostoty jest bardzo wartościową serią „z przekazem”. Potrafi wzruszyć, a nawet skłonić do refleksji. Bohaterów łatwo polubić; każdy jest inny, nieschematyczny.
Ogólnie serię gorąco polecam, mimo że nie ma w niej nagłych zwrotów akcji, wybuchów, czy wielkich „wydarzeń”. Jest dobrym przerywnikiem pomiędzy „dynamicznymi” anime akcji :)
A
qwerty
31.07.2015 11:53 Tanuki jak widze w formie
Widzę, że tanuki kontynuuje swoją hejterską tradycję i rozkłada nawet 11‑odcinkową sezonówkę na czynniki pierwsze. Na tę 'recenzję' nawet nie ma co patrzeć; to smutne, że na 12 osób tylko 3 dały coś więcej niż 7 (po jednej osobie na 8,9 i 10).
Nie wiem jak wy, społeczności tanuki, ale ja na ostatnim odcinku ryczałem jak bóbr, na przedostatnim w sumie też. Tak bardzo, że mnie cały dzień potem głowa bolała :/
No i jeszcze ten ending… i niech mi ktoś teraz powie, że nie istnieją dobre endingi.
Ale widzę niektórzy hmm obejrzeli dramat spodziewając się „zwrotów akcji, jak chociażby w Angel Beats lub TasogarexOtome Amnestia.” No tak, za mało wybuchów i pościgów było.
Od początku było wiadome, że ta seria to po prostu wyciskacz łez. Czy tani? Tanie to byłoby, gdyby postaci nie obchodziły widza. Chyba nigdy nie ryczałem na anime, a tu mi się zdarzyło- bo przez 11 odcinków zżyłem się z postaciami, nawet jeśli nie były aż tak wyraziste… no ale to sezonówka, nie oczekujcie cudów.
michas
31.07.2015 14:25 Re: Tanuki jak widze w formie
Ale te oceny to chyba nie z tego anime wziąłeś. U mnie graf wygląda „lekko” inaczej.
qwerty
31.07.2015 20:32 Re: Tanuki jak widze w formie
oczywiście mówię o 'ocenie redakcji'.
jolekp
31.07.2015 20:58 Re: Tanuki jak widze w formie
Nigdy nie zrozumiem tych narzekań w stylu „Jak żeście mogli dać 1 mojemu ulubionemu anime, które jest najlepsze na świecie, bo ja tak powiedziałem, a wy jesteście głupi i się nie znacie. Foch.”
Ludzie są różni i każdemu podoba się trochę co innego, więc to dosyć oczywista sprawa, że nie będą oceniać tak samo. Serio, co cię obchodzą oceny innych? Tobie się podobało i to najważniejsze, wystaw 10 i poklep się po brzuszku. A że innym osobom się nie podobało? To ich problem, że zmarnowali czas na coś, co do nich nie trafiło.
Jedynym anime na jakim płakałam jak dziecko z rozbitym kolanem było „Tokyo Magnitude 8.0”, a recenzji też nie ma jakiejś ekstremalnie przypochlebnej. I guzik mnie to obchodzi, dla mnie to było wielkie.
Tak że wiesz – oglądaj, wzruszaj się, ciesz się, wystawiaj swoje dziesiątki i gwiazdeczki, a innych miej w nosie :)
qwerty
31.07.2015 21:04 Re: Tanuki jak widze w formie
kto ci powiedział, że dałem 10?
jolekp
31.07.2015 21:15 Normalnie wzięłam i zwątpiłam -__-
Lubię to. Tyle się naprodukowałam, a ty wyłapałeś akurat ten najmniej istotny element mojej wypowiedzi -_-'. Zatem errata, żeby było jasne, bo przecież precyzja musi być:
„Oglądaj, wzruszaj się, ciesz się, wystawiaj swoje oceny i gwiazdeczki TAK JAK CHCESZ, a innych miej w nosie”.
Teraz już dobrze będzie? Bosz.
qwerty
31.07.2015 22:24 Re: Normalnie wzięłam i zwątpiłam -__-
Ciekawe, czy gdybym napisał, ze zgadzam się z recenzją, też byś coś odpisała?
jolekp
1.08.2015 10:43 Re: Normalnie wzięłam i zwątpiłam -__-
Skoro chcesz odbierać mój post jako atak na ciebie, to nic na to nie poradzę, ale zdecydowanie nie taki był mój zamiar. Po prostu dziwi mnie to, że niższe oceny tego anime odbierasz jako hejt, ale nie muszę wszystkiego rozumieć.
Przepraszam, że miałam czelność się odezwać.
Pierce
1.08.2015 20:59 Re: Tanuki jak widze w formie
Recenzja to nie jest jakiś neutralny, encyklopedyczny wpis. Jest subiektywna, ale tylko do pewnego stopnia, inaczej traci całkowicie swój sens. Tutaj recenzje są pisane aby „naprawiać świat”: 1. bo ludzie nie potrafią się poznać na „arcydziele”, 2. bo seria ma się dobrze a recenzent nie rozumie jej fenomenu. Skrajność w jedną ze stron, i co potem z tego tekstu wydobyć?
Są dwa główne powody sięgania po tego typu tekst (po recenzję): szukasz serii wartej polecenia lub kontrujesz swoją opinię ze zdaniem innych. Kiedy czytasz komentarz, że najlepiej jakby recenzent sam wydrukował swój tekst i użył w toalecie zgodnie z zastosowaniem, obecność takich wpisów to coś naturalnego i absolutnie to ja się dziwię że ktoś się dziwi :D . To odpowiedź na zmarnowany czas, na zmarnowany czas w imię ??? no właśnie czego?
Yagami1
31.07.2015 22:38 Re: Tanuki jak widze w formie
Męczyłem tą serię przez pół roku, a do porzucenia się nie nadawała. Porzucam jedynie gnioty nie mające sensu w ogóle.
W tej serii wkurzyło mnie sztuczne podtrzymywanie napięcia tymi samymi scenami(chyba strumyk i but), MH obwiniający się na każdym kroku za tragedię, której nie spowodował. Taki psychiczny masochista. W dodatku tchórz i ***, jak napotyka jakiś problem, to ucieka w siną dal i emuje się jaki on biedny i pokrzywdzony przez los, bo tylko on ma urojenia.
Save the planet, kill yourself, please.
Jedyną postacią dobrze wykreowaną jest ta dziewczyna z pomarańczowymi włosami ( nie pamiętam imienia). Reszta jest albo bezpłciowa, albo irytująca. Nie wiem dlaczego na tym ryczałeś, skoro nie ma w tym nic wzruszającego ;)
qwerty
1.08.2015 21:25 Re: Tanuki jak widze w formie
1.Scena z butem pojawiła się raz, powtórzę- raz. Może ze dwa razy były retrosy, że ktoś był przy tej rzecze. No i 30‑sekundowa scena, gdy ojciec przychodzi do mc i mu mówi, że 'coś się stało'.
2.MC się obwinia o śmierć Menmy, no bo to jego wina. Skłamał, uciekł, Menma go goniła i kilka minut później się utopiła.
3.Reszta się obwinia, bo nic z tym nie zrobili
4.Chyba mało wiesz o kulturze Japonii, jeśli pierwszy lepszy hikikomori cię dziwi
Yagqmi1
1.08.2015 23:36 Re: Tanuki jak widze w formie
1. Dałbym sobie rękę uciąć, że było więcej tych „przypominajek”, a że tą serię oglądałem ponad rok temu, to za bardzo nie pamiętam.
2.A może to wina Menmy, bo nie umiała pływać? Dupa a nie wina. Nieszczęśliwy wypadek i tyle. A że MC jest idiotą to już wina autorów.
3.85% postaci robiło za statystów, fabuła głównie toczyła się pomiędzy Menmą,Jintą i Anjou, bo ta ostatnia czuła miętę do MC. Taki trójkącik. Reszta postaci miała nikły wpływ na fabułę.
4. Jest na odwrót, za dużo naoglądałem się tych samych schematów, dlatego zachowanie niektórych postaci mnie po prostu wnerwia. Dlatego przepadam za animu z koksami od początku. Hagure Yuusha no Estetica taki przykład, animu denne, ale ma wzorowego MC lub MC z TWGOK.
Daerian
2.08.2015 02:06 Re: Tanuki jak widze w formie
No tak, za mało wybuchów i pościgów było.
Raczej za mało sensu, logiki wydarzeń i czegokolwiek interesującego.
Czy tani? Tanie to byłoby, gdyby postaci nie obchodziły widza. Chyba nigdy nie ryczałem na anime, a tu mi się zdarzyło
Nie wiem jak wy, społeczności tanuki, ale ja na ostatnim odcinku ryczałem jak bóbr, na przedostatnim w sumie też. Tak bardzo, że mnie cały dzień potem głowa bolała :/
Ludzie płakali też nad „Trędowatą”. Nie czyni to raczej tej książki arcydziełem literatury.
Tanie to byłoby, gdyby postaci nie obchodziły widza
No mnie właśnie zdecydowanie nie obchodziły. Aż dziwne, że wystawiłem temu aż 6, litościwy chyba byłem wtedy.
Nie wiem czy kiedykolwiek na jakiejkolwiek serii tyle płakałam, nie no co ja mówię…Wyłam Jak Bóbr!! (co odcinek coś!!).
Drażniła mnie trochę, ale tylko troszkę, postać Menmy (jej zachowanie, głos i wygląd także), jednak bez niej całej tej serii by nie było, to jest właściwie jedyny minus (jednak na tyle istotny, że nie mogę dać 10ki).
P.S. Przepadam za Anaru, ending był cudowny, i ta melancholia, tęsknota i to, że jest to takie strasznie sentymentalne. Uwielbiam!!
Podobało mi się. Seans upłynął mi bardzo przyjemnie. Lubię gdy jest dużo przeżywania, uwielbiam te wszystkie traumy i poczucia winy. Na początku jednak ostatniego odcinka (scena pod świątynią) cały ten ból zaczął mi się wydawać nieco groteskowy.
A
Yagami1
18.03.2015 18:29 Sztuczny dramat
Ano‑Hana‑czyli w skrócie sztuczny dramat. Ktoś na siłę chciał wcisnąć jak najwięcej dramatyzmu i tragedii w te 11 odcinków.Efekt był odwrotny, widząc jak każdy się emuje na swój sposób z powodu pewnego zdarzenia, miałem banana na twarzy. W kółko jedno i to samo i ta sama sekwencja scen.
Dwa razy można przypomnieć widzowi co się wydarzyło, ale nie kilkanaście razy! Postacie bez charakteru, nijakie. Bez woli, tylko Menma tamto, Menma sramto. W ogóle skupienie się tylko na jednym wątku, spowodowało seans nudnym, bo domyślałem się, co wydarzy się w następnym epie. Tj. „Co będą robili z Menmą?” Animacja i muzyka średniawe, nic coby zapadło w pamięć. Brak zwrotów akcji, jak chociażby w Angel Beats lub TasogarexOtome Amnestia. Brak stosownego humoru w takich produkcjach, żeby widz mógł trochę odetchnąć. Dużo wad, mało zalet. Ocena 4/10. I nie polecam, lepiej obejrzeć ww produkcje, jeśli ktoś szuka dramatu/tragedii.
Pozdrawiam
A
adeon
18.03.2015 03:17
Polecam nie kierować się opinią recenzentki i spróbować dać szansę temu anime.
Wysoki ranking na animelist (38) dowodzi, że seria zdecydowanie w sobie „coś” posiada i osobiście się nie zawiodłem. Jedyną rzeczą, w której zgadzam się z autorką recenzji jest fakt, że Menma była wstanie wpływać na obiekty i mogli tym samym błyskawicznie udowodnić fakt, że istnieje, a to by zdecydowanie wiele zmieniło w początkowej fazie anime.
W każdym razie był to dobry seans, a głos Menmy był przeuroczy. ;p
Cam
18.03.2015 11:12
Wysoki ranking na animelist (38) dowodzi, że seria zdecydowanie w sobie „coś”
Dowodzi tylko tego, iż dzieciarnia wali wysokimi notami dla byle średniaków.
adeon
18.03.2015 11:23
Więc co twoim zdaniem wychodzi po za miano „średniaka”.
Oczywiście w klimatach stosunkowo podobnych do tego anime, bo przecież wrzucanie tutaj death nota fma:b byłoby nie na miejscu.
Cam
18.03.2015 14:07
Jeśli idzie o okruchy życia, choćby Mushishi.
A
2
31.08.2014 03:51
Co jak co ale opening jest genialny ;d
Anastazja
4.08.2017 01:15
Zgadzam się 😊😂
A
Wiku-san
8.07.2014 18:52 ...
Podchodziłam dwa razy do tego anime. Mój pierwszy raz skończyłam na 2 odcinku. Po jakimś czasie postanowiłam dać mu drugą szansę. Niestety, zawiodłam się. Cała seria jest poprawna, ale brak w niej logiki. Było dużo niedociągnięć w tym temacie, np. Menma śpi przykryta kocem, wchodzi ojciec do pokoju i co? Nie zwraca uwagi, że koc nienaturalnie wisi w powietrzu. Można by jeszcze wymieniać, ale nie ma chyba większej potrzeby tego robić. I jeszcze ten wielokąt miłosny…Nie lepiej było skupić się na głównym wątku, pomyśle, koncepcji? I tak każdy olewał każdego, dlatego poniekąd uważam to anime za niewypał. Tylko postacie w jakiś sposób mnie zaintrygowały. Reszta jest bardzo przeciętna. Jedynym określeniem jakie pasowałoby do tego anime to: „Tani wyciskacz łez bez logiki, zrobiony z myślą o ludziach (odbiorcach) z małymi oczekiwaniami wobec serii z dobrą koncepcją”. Osobiście nawet łezka mi nie poleciała przy ostatnich odcinkach, i nie dlatego, że mam serce z kamienia. Płacz może się u mnie objawić nawet przy dobrym anime z jedną smutną sceną, która tych łez nie powinna powodować. A ta cała seria była tworzona z myślą o rozczuleniu, i wzięciu na litość jak największej liczby odbiorców. W moim przypadku się nie udało. Może miałam zbyt duże wymagania co do tej produkcji, chociaż wątpię…Naprawdę jestem zła na twórców, że tak tanim kosztem zepsuli całą serię. A mogło być tak pięknie.
Fajne anime. Dobre na smutki, chociaż ani szczególnie ambitne ani zaskakujące, ale ma parę dobrych momentów i pokazuje jak to jest z tymi przyjaźniami z dzieciństwa. Zaczęłam je oglądać w dzień gdy zmarła moja przyjaciółka i muszę powiedzieć, że bardzo pomogło.
Bardzo ciepłe anime z dość prostą, jednak ciekawą historią o relacjach przyjaciół, spodziewałem się szczerze mówiąc troszkę więcej po pierwszych dwóch odcinkach ale nie jestem zawiedziony, dzięki tego typu serii mam jeszcze nadzieję dla dobrych serii, które mogą się jeszcze pojawić w przyszłości.
Ciekawie przedstawiono relacje przyjaciół i jak powierzchowne były niektóre zachowania utrzymywane nawet przez lata – brakowało mi natomiast troszkę większego rozeznania w okresie ich późniejszego dorastania, bo w obecnej formie był tylko niewyraźny obraz dzieciństwa i później okres wieku „liceum”, praktycznie nic pomiędzy.
Postacie przypadły mi do gustu mimo, że raczej można by było przypasować charakterystyki do pewnych schematów, to mimo wszystko bohaterowie byli „wyraźni”, ciężko tutaj mówić o utożsamianiu się ale i tak było dobrze. Menma była momentami trochę irytująca ale pozostała na szczęście na poziomie akceptowalnym(bynajmniej dla mnie), kliknij: ukryte również nie rozczulała się nad sobą i była świadoma swego stanu i jego następstw, co było dość imponujące, jak na taką nierozgarniętą postać.
Co mi przeszkadza po raz kolejny(i chyba nie tylko mi) – kliknij: ukryte wątki miłosne, postacie są zakochane w taki sposób, że praktycznie nie ma możliwości normalnych relacji, trochę wychodzi przez to naciągana drama i uważam, że dałoby się to zrobić też inaczej, nie jest to coś specjalnie przeszkadzającego ale zbyt często się to widuje w romansach, czy nawet obyczajówkach z wątkiem miłosnym. Poza tym trochę ciężko mi uwierzyć, że bohaterowie się tak mocno w sobie zakochali już w tak młodym wieku(mowa o wczesnym dzieciństwie) – zauroczenie, być może ale prawdziwa miłość to trochę za dużo.
Można by powiedzieć nieco więcej ale zapewne powieliłbym komentarze innych :)
Pomijając kilka błędów i historię, która mogła być opowiedziana trochę lepiej, to jestem i tak zachwycony i szczerze mogę polecić – ode mnie mocne 8/10
A
Początkująca
10.09.2013 21:44 Stracona szansa na coś dużo większego
Powielę opinie, które już się wyżej pojawiły. Anime, które uważam miało szansę na wybitność. Mogło stać się naprawdę niezwykłą historią o dojrzewaniu, utracie dzieciństwa i przyjaźni, życiu w cieniu dramatu, który wydarzył się w przeszłości. Mogło, ale się nie stało. Zamiast tego ostatecznie otrzymaliśmy festiwal gremialnych beków oraz dziwaczne, nieprawdopodobne konfiguracje miłosne, tym bardziej dziwaczne, że nawiązane w okresie głębokiego dzieciństwa.
Brakowało mi rozbudowanej fabuły dotyczącej tego, co według mnie byłoby tu najważniejsze – pokazania tego, co działo się przez te lata z bohaterami w sensie „psychologicznym”, jak to sie podziało, że po wiadomym zdarzeniu oddalili od siebie i ogólnie zgubili drogę. A tu mamy efekt, a nie ma procesu, który byłby w tym najciekawszy. Zamiast tego dostaliśmy fajerwerki wyglądające jak… nawet nie wiem jak to opisać :) A także tanie chwyty miłosne, oczywiście traumy, sztuczne egzaltowane dramaty, a nawet jakieś elementy zaburzen psychicznych to znaczy kliknij: ukryte pewien osobnik w sukience i peruce biegający po lesie
Pomimo tego powyżej – anime serdecznie polecam. Ogląda się ze wzruszeniem i przejęciem mimo wszystko. Anime ma siłę, więc tym bardziej szkoda, że nie zostało to lepiej zrobione, bo aż sobie wyobrażam, czym mogłoby być, gdyby tę historię nieco inaczej poprowadzić.
P.S. Duży plus za postac Anaru – moja wielka sympatia (Menma również może być, rozczulała mnie, zamiast irytować, pomimo tej ociekającej słodyczy). I plus za openig, podoba mi się.
Nie było odealnie, w niektórych momentach się nudziłam, ale polubiłam bohaterów, są naprawdę pełni ciepła, mimo iż mają swoje wady. Podoba mi się, że każdy z nich jest na swój sposób egoistyczny. Anime dostaje ode mnie 8/10, bo na samym końcu płakałam jak dziecko.
Zgadzam się z twoim komentarzem w całej rozciągłości. :)
Rzadko zdarza się, żeby w zasadzie, żadne z bohaterów nie było idealne a wręcz pełne wad, a mimo to dało się chi lubić, może dlatego, że te ułomności charakteru czyniły z nich postacie bardziej ludzkie. Ktoś tam już pisał też o tym, że w głębi duszy pozostali tymi samymi dziećmi, co też było ładnie pokazane na końcu.
Właśnie ten nieszczęsny finał, też się potwornie wzruszyłam xp chyba aż tak silnie emocjonalne serie nie są dla mnie, już we wcześniejszych epizodach bywało, że serce mi się krajało -_-" ale ten ostatni to już była masowa histeria xp myślałam, że się odwodnię xp. Bardzo wskazane jest posiadanie tony chusteczek podczas seansu xD.
Wspaniałe anime, na paru odcinkach tylko się wzruszyłam, ale na tych ostatnich to ryczałam masakrycznie :'( Nie mogłam się opanować w ostatnim odcinku… Ostatnio tak mocno ryczałam na Angel Beats!
Jednakże tak jak wpomniał/a 'Natsu' (poniżej) też irytowało mnie to że kliknij: ukryte długo nie wierzyli Jintcie, właściwie to uwierzyli dopiero w ósmym odcinku.
Bardzo polubiłam Anaru i Poppo :> To tyle + te fajerwerki były okropne… gorszych już po prostu nie dałoby się zrobić xD Polecam każdemu kto lubi dramat i okruchy życia, iż dla niektórych to anime może być nudne jeśli nie lubią tych gatunków.
Mieszane odczucia. Przez większość czasu mnie irytowało, ale ostatecznie polubiłam i na koniec pojawiły się łzy
Pierwsza sprawa, która mnie irytowała to kliknij: ukryte to, że przez dłuższy czas nikt nie wierzył Jintanowi, że widzi Menme. A dało się to przecież tak łatwo udowodnić. Choćby krzesło podnieść. Cokolwiek. To już bym wolała, żeby Menma była kompletnie niematerialna, tzn. by przenikała przez rzeczy. Wtedy miałoby to jakiś większy sens, a na pewno mniej mnie irytowało.
Anaru dopiero z czasem zyskała w moich oczach, Yukiatsu niestety już nie polubię, nawet kliknij: ukryte ostatnia, wzruszająca (co przyznaję) scena nie sprawiła, bym zaczęła rozumieć i tolerować tę postać. No i te fajerweki. Nie mogę o nich nie wspomnieć xD a właściwie to kliknij: ukryte nie fajerwerki, a jakaś farba wylana na niebie xD strasznie to byłoxD No i wracając do postaci, to za straaaasznie naciągane uważam kliknij: ukryte ten wielokąt miłosny. No po prostu nie.
To było smęcenie. Bo ogółem anime mi się podobało. kliknij: ukryte Zwłaszcza ta ich przyjaźń. To, że na pierwszy rzut oka się zmienili, ale tak naprawdę, w środku to wciąż pozostali tamtymi dziećmi. I to było piękne. Ogółem anime bym poleciła. Mimo, że tak na nie najeżdżam xD bo po prostu ma w sobie coś takiego, że nie zauważa się tych wad aż tak:) no po prostu wzrusza:)
Anime jest przyjemne, zabawne, lekkie w odbiorze. W ostatnich minutach zwyczajnie ryczałam jak bóbr, ale wcale się tego nie wstydzę. Ano hi Mita jest wzruszające, pozwala zastanowić się nad wartością szczerej przyjaźni i kruchością życia. Szkoda, że w rzeczywistości nie zawsze znajdujemy tak wspaniałych przyjaciół, jacy bywają ci z anime. T_T
A
Desu-chan
25.05.2013 16:42 ...
Chyba nienawidzę tego anime. Dlaczego 'chyba'? Może dlatego, że się przez nie popłakałam, a płakać nienawidzę. Jestem dumną zatwardziałą idiotką, która lubi shouneny… A dzisiaj darłam się, jak idiotka do ekranu mojego laptopa, a z oczu leciały mi łzy. Nie wiem, ile anime jeszcze wzruszy mnie do tego stopnia. Wiem, że kocham nienawidząc Anohanę. Moja opinia nie jest złożona, ani konstruktywna – moja opinia powinna być jedynie szczera. Bo tego anime, przynajmniej moim zdaniem… nie da się podsumować bez choćby dwóch, czy trzech łezek… W moim przypadku trzech… Cholerne oczy.
A
Fumi Asahi
30.03.2013 17:32 Spo
Spooooooileeeer!: kliknij: ukryte
która pragnie ponownego zjednoczenia dawnych przyjaciół
– czy to przypadkiem nie główny watek tego anime? Mimo to został ukazany w recenzji.. Małe niedopatrzenie, a tak ważne dla czytającego.
Może i główny, ale nie spoiler. Spoilerem byłoby raczej wyjawienie zakończenia, jak się potoczyły losy bohaterów, co z Manmą itd. A o tym, że Menma chce zjednoczyć przyjaciół to, faktycznie, główny wątek, ale widać to od pierwszego odcinka. O tym jest w sumie anime.
Spoilerem byłoby, gdyby, abstrahując (nie ma to nic wspólnego z fabułą), Menma stała się duchem w połowie serii i dopiero próbowała jednoczyć przyjaciół.
Przepraszam, ale dopiero co wyszedłem z kąta w którym to sobie cichutko szlochałem. Teraz mogę skupić się na odczuciach związanych z Ano Hi Mita (nie będę używał pełnej nazwy, bo choćbym uczył się jej przez lata i tak bym nie zapamiętał). Zacznę od wielkiego "-". Nie znoszę, gdy główny bohater do przesady kocha dziewczynę, z którą nie może być. Po prostu robi mi się wtedy słabo, spada mi ciśnienie, ledwo ruszam palcami po klawiaturze. W takich momentach widzę swoje życie, w których niestety sfera miłości jest masakrowana przez rzeczywistość, bo moje durne serce lokuje swoje „chcice” w niewłaściwych obiektach. Jak mam grupkę bohaterów to chcę żeby na koniec potworzyły się jakieś fajne pary. No co? Lubię happy end'y i nikt mi nie zabroni. Widzę tu trochę „Clannad”. Główny bohater zmienia pozytywnie swoje życie dla ukochanej. I jest również rywalka do jego serca, którą on ma gdzieś. I tu na scenę wkracza Anaru (a skoro Japończycy zamiast „l” mówią „r” i na koniec lubią sobie dodać „u” to można by było napisać Anal (Anaru)? Ona jest po prostu słodziutka. Te sceny, w których tak słodko się czerwieni zostaną ze mną na dłużej. kliknij: ukryte Wyznaje miłość Jintanowi, a ten pozostaje niewzruszony. A potem faceci mają zszarganą opinię. Jintan mnie po prostu wkurzył. Nie lubię go. Anaru… wyjdziesz za mnie? :) Poppo- dobry towar ziom. I pozostała nieciekawa trójka. Tak, tak. Menma też mi nie przypadła do gustu. kliknij: ukryte Nawet duch nie może być tak głupi żeby nie wiedzieć, że skoro pojawił się wśród żywych to ktoś musi cierpieć. To musi kogoś boleć. Wszystkich albo tylko jedną osobę, ale musi. Ktoś będzie radosny, że ma szansę się pożegnać, a ktoś inny smutny, że znów musi przez to przechodzić. Jeśli chodzi o akcję to niestety jest zbyt wiele niedoróbek. Ale ocenić trzeba… Postaci – 9 (zawyżam dla Anaru) Fabuła – 8 Grafika – 10 Muzyka – 8 Ocena końcowa – 9.
A
Lin
18.01.2013 12:42 poprawnie, ale bez fajerwerków
Całkiem przyjemnie się to oglądało, były momenty ładne, były momenty wzruszające, ale ogólnie poziom mnie trochę rozczarował. Spodziewałam się czegoś bardziej realistycznego emocjonalnie. Tymczasem rozmiar traumy, tak w przypadku poszczególnych postaci, jak w ujęciu grupowym, był tak niedorzecznie ogromny, że zaprzepaścił szansę na realizm. Cześć problemów tych dzieciaków była dla mnie po prostu mocno przedramatyzowana – tak już na siłę, byle tylko zmusić widza do płaczu. kliknij: ukryte Sam pomysł, że 6‑letnie dzieci pozakochiwały się w sobie w takich kombinacjach (w taki niewielkiej grupie!) i z taką intensywnością, że mimo rozłąki uczucia przetrwały w stanie niezmienionym (wręcz zaostrzonym!) przez kolejne 10 lat, odbiera postaciom realizmu psychologicznego.
Nie powiem, bywały momenty wzruszające – sama końcówka ostatniego odcinka zrobiona została naprawdę ładnie – kliknij: ukryte choć poprzedzająca ją scena, w której 5 bohaterów gromadzi się przed świątynią i zaczynają maraton wyznań i histerycznego płaczu, przyprawiła mnie raczej o zniesmaczenie, aniżeli wzruszenie. Ale całościowo miałam poczucie, że ktoś tutaj próbuje mnie dość prymitywnie podejść, żebym jak najszybciej i jak najwięcej płakała :P
Na pewno dużą zaletą była postać Menmy – urocze stworzenie, kliknij: ukryte warto zauważyć, że choć cały dramat kręcił się wokół jej osoby, to była ona jedyną z grona przyjaciół, która nie miała mrocznych i traumatycznych przemyśleń, każących stale się jej nad sobą rozczulać. Zaskarbiła sobie tym moją sympatię, czego nie bardzo dokonać mogli pozostali bohaterowie.
Także seans poszedł mi szybko i dość przyjemnie, ale nie nazwałabym tego anime jakimś wybitnym i poruszającym do głębi dramatem. Ot, ładna i trochę naiwna historia.
Pierwszy odcinek mnie jakoś nie porwał. kliknij: ukryte Ot jakiś facet widzi ducha swojej nieżyjącej przyjaciółki z dzieciństwa. co w tym oryginalnego?. Ale jakoś tak od drugiego odcinka zaczęłam się wciągać w tą serię i jakoś tak wyszło, że skończyłam tego samego dnia. Świetnie się przy niej bawiłam, a na koniec ryczałam jak opętana ( w sumie to jak sobie przypomnę to kliknij: ukryte Menma o mitsuketa to mam łzy w oczach.
Muzyka świetnie dobrana ( mnie ten sposób przedstawienia kliknij: ukryte ostatnich chwil Menmy, kiedy ją zobaczyli, czyli że kliknij: ukryte smutne zakończenie + w sumie wesoła piosenka bardzo z Toradorą się skojarzyło ).
Bohaterowie świetni. Oby takich było więcej. Bardzo prawdziwie zostali przedstawieni.
Anime polecam. Jest to naprawdę wspaniała historia z przesłaniem. Takie anime rzadko się widuje.
A
Orihime-chan
14.09.2012 19:06
Po pierwszym odcinku miałam mieszane uczucia. O co w tym wszystkim chodzi? Jednakże zabrałam się do oglądania. I co? Po drugim odcinku się zakochałam w tej serii. Urzekły mnie próby nawiązania ze sobą kontaktu, uczucie rodzące się między Jintanem i Menma. Spodobał mi się optymizm Poppo, skrywane uczucia Anaru i Tsuruko. Nawet pedantyczny i zimny Yukiatsu nie zepsuł mi wrażenia o tej serii. Grafika nie była piękna, była po prostu ładna. Bez żadnych uniesień. Muzyka to natomiast inna poprzeczka. Szukam ciągle strony z której ściągnę bezproblemowo opening i ending. Często spotykałam się z twierdzeniem, że ta seria ma za dużo dramatyzmu, że studio A‑1 Pictures Inc. robiło wszystko byleby widz się rozpłakał. Bzdura- przynajmniej moim zdaniem. Tylko ostatni odcinek sprawił, że płakałam jak bóbr. I myślę, że żaden odcinek nie był zmarnowany. Dlatego nie zgadzam się z autorem tej recenzji. Daje 8\10. :)
Jestem na prawdę pod wrażeniem, może wstyd się przyznać ale ryczałem prawie co odcinek a nie jestem już taki młody żeby się wzruszać oglądając anime, film czy cokolwiek innego. Nie jestem jakimś super znawcą anime chociaż obejrzałem już dość dużo serii, gdy coś oglądam interesują mnie tylko moje odczucia, nigdy nie staram się jakąś dogłębnie wszystkiego analizować, nie szukam dziur w fabule, niekonsekwencji a do recenzji nawet nie zaglądam bo niby dlaczego miałbym się sugerować zdaniem kogoś innego. Oglądając „Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai” naprawdę przeżywałem to co się działo razem z bohaterami. Nie żałuje że sięgnąłem po to anime. Polecam wszystkim i życzę wam takich odczuć jak ja miałem podczas oglądania tego anime.
Sztorm69
27.03.2013 13:39 Dokładnie tak samo, Anime Godne Polecenia
Mam takie samo zdanie dla mnie także liczą się tylko emocje które dana anime u mnie wzbudzi. To było coś niezwykłego gdy łzy co odcinek spływały mi po policzkach i słyszałem jak spadają na moja bluzę. Dla mnie to dowód że anime miało głębokie znaczenie, znam uczucie gdy umiera ktoś bliski z mojego najbliższego otoczenia. A nie wszyscy przeżyli taki moment w życiu (i nikomu tego nie życzę), więc wiem że emocje nie były ani trochę przesadzone. Menma dobrze odegrała swoją rolę tak jak reszta przyjaciół miała swoje ukryte powody dla których chciała pozostać wśród żywych i sprawić żeby wszyscy byli znów przyjaciółmi. Każdy kto umie skupić się, wczuć w rolę postaci, i jest szczery ze swoimi uczuciami wielce doceni to wyjątkowe anime. To jest moje indywidualne zdanie, typowo subiektywna wypowiedź. Jako anime typu okruchy życia w 100% daję ocenę WYJĄTKOWE !!!
A
Yachiru
12.05.2012 22:09
Anime całkiem urocze, bardzo podobał mi się klimat w miarę utrzymywany na tym samym poziomie przez całą serię i ogólny zarys fabuły. Tylko był jeden, dość poważny problem. Moja głęboko zakorzeniona nienawiść do Menmy. Czyli wszystkie sentymentalne bzdety, miłości i tak dalej – to wszystko było dla mnie irytujące. Właśnie przez Menmę i fakt, że wokół niej się wszystko kręciło.
Wystawiam ocenę 6/10. Nie płakałam, nie przeniosłam się mentalnie do czasów dzieciństwa, nie było mi nawet smutno na ostatnim odcinku. Może nie mam serca.
A
Yuupi
5.05.2012 23:18 nokaut
Zawsze zadawalem sobie pytanie jak mozna plakac na Titaniku? Ostani raz lezka mi sie zakrecila jak dotychczas na filmie „Grobowiec świetlików”.
Ten film powala na kolana. Jedni twierdza ze jest to tani wyciskacz lez, drudzy ze nie ma w nim logiki, z tym ze niektorzy zapominja ze to jest bajka o duchu – wiec gdzie jest tu miejsce na logike? nie mowiac juz o innych elementach zawartych w filmie?Nie nalezy brac wszystkiego doslownie co jest pokazane w tej kreskowce, a raczej skupic sie na istocie filmu z elementami metafizycznymi, ktore nie mozna w sposob naukowy wytlumaczyc :).
Jest to przepiękna opowieść o przyjazni i miłosci grupki przyjaciol, których drogi sie rozstaja na wskutek tragicznego wypadku jednej z bohaterek filmu‑dziewczynki Menmy.
Duch tej dziewczynki powraca zza swiatow do jednego z przyjaciol aby ten spelnil jej ostatnie zyczenie, aby ona mogla w spokoju odejść do nieba. Prośba ta wymaga jednak uczestnictwa pozostalej czworki bohaterow, co nie jest latwe, gdzyz od dawna nie utrzymuja ze soba bliskiego kontaktu. Kazdy z bohaterow ma inna osobowosc, co sprawia ze mozna utozsamiac sie z jednym z bohaterow lub z pewnymi cechami osobowosciowymi jednej z nich.
Opennig filmu moim zdanie jest taki sobie mily dla oka i ucha,ale ending -majac na mysli muzyke i tresc piosenki w polaczeniu z fabula kreskowki, powala na kolana, trudno szukac czegos podobnego w innym filmie.
Moja ocena tego filmu to 6/6 lub 10/10 jak kto woli :). Na portalu kreskowka.pl sredia ocena tego filmu to 6/6 i jak to napisal jeden z uzytkownikow na tym forum poswieconym filmowi – „Trzeba być naprawdę zatwrdziałym chu…m, żeby łezka nie zakrecila sie w oku”
Polecam, przeniescie sie w sentymentalna podroz w czasy dziecinstwa :)
„śpiewane przez pana ukrytego po pseudonimem Galileo Galilei”
Po -> pod
„Każde z bohaterów”
Bohater -> rodzaj męski -> każdy.
„zwanego Jin‑tan”
Po słowie „zwany” należy wstawić formę odmienioną przez odpowiedni przypadek (podpowiem nawet, że chodzi o ablativus).
No i anime się nie kręci… Choć co do tego ostatniego nie mam pewności.
A
Thorn
2.05.2012 17:52 op&end
Dla mnie ogromny plus za piosenki z openingu i endingu. Przegenialne.
A
Ponyo_Abe
27.04.2012 22:24 'Bawię się w chowanego...'
Ano Hana prezentuje, wbrew pozorom, bardzo zdrowe podejście do skrajnych emocji, jakie budzi w ludziach śmierć osoby, którą się kochało. Na ten temat się milczy, a przecież powinno się krzyczeć, prawda? Jednak parę rzeczy mnie skonfundowało. Po pierwsze – Yukiatsu i jego… hm, fetysz?; po drugie – wyjście na jaw uczuć, którymi darzyli się ‘Super Kolesie Niosący Pokój’. Zdarza się, wiem. Ale ta kumulacja (zwłaszcza w ostatnim odcinku) trochę mnie przygniotła. Co nie zmienia faktu, że anime pokochałam. I trudno napisać mi coś jeszcze, bo muszę się… pozbierać O,o.
A
Zantax
10.04.2012 23:01 Jednak tylko tani wyciskacz łez...
Po pierwszym odcinku miałem nadzieję, że będzie to przede wszystkim seria o grupie przyjaciół. Gdzie główny bohater będzie (za namową przyjaciółki – ducha) po kolei odzyskiwał dawnych przyjaciół, w trakcie czego będziemy przy okazji będziemy poznawali ich historie. Jak się poznali, dołączyli do grupy i jak wyglądało to, że się rozeszli. Jak kroś grał w Little Busters to miałem nadzieję na coś takiego, jak tam w Refrenie.
Niestety dość szybko okazało się, że zamiast opowieści o grupie przyjaciół mamy kliknij: ukryte jeden wielki sześciokąt romantyczny. O ile oczywiście ktoś widzi coś romantycznego w tych wydumanych miłostkach sprzed 10 lat… Gdyby się to jeszcze jakoś rozwijało to pół biedy, ale tutaj bohaterowie nie tyle się rozwijają, co coraz bardziej uzewnętrzniają swoje traumy i nieszczęście.
Mimo to gdy przymknie się oko (no, często nawet oba) na szmirowatość fabuły i brak logiki to ogląda się to nawet przyjemnie. Choć jestem po seansie zawiedziony, to nie uważam, bym jakoś zmarnował czas, ani nie czuję się odmóżdżony. Po prostu taki tani wyciskacz łez – jak ktoś takie rzeczy to może spróbować – może akurat jest bardziej odporny na kliknij: ukryte szmirowate miłosne traumy z dzieciństwa.
6/10
No może jeszcze coś – mianowicie scena z 'fajerwerkiem'. kliknij: ukryte Od wielu odcinków fabuła kręciła się przede wszystkim koło tego, jak oni chcą zrobić i odpalić tą rakietę. No i w końcu po wielu odcinkach, po wielu trudach, po zdobyciu 200000 jenów na zrobienie jej epicko ją odpalają, epicko leci w powietrze i… plup…
...
Co to miało niby być? Nie mogli zapłacić trochę więcej rysownikom tak by ta scena zapierała dech w piersiach, a nie była jedynie wielką porażką? Normalnie gdybym siedział podczas oglądania tego na krześle to bym z niego spadł, a gdybym coś jadł to szczęka opadłaby mi tak, że przebiła by podłogę i wylądowała u sąsiada na stole. Po prostu żenada >.<
Gaerled
14.09.2012 19:58 Re: Jednak tylko tani wyciskacz łez...
Zgadzam się, mocno przereklamowane. Całkiem porządne, ale żaden cud natury to to nie był.
Łooo ten tytuł od razu mi się spodobał. Łyknęłam ją tak szybko że nawet nie zauważyłam a tu już koniec. A koniec…. po prostu mnie zabił. Ryczałam cały 11 odcinek. T_T
A
Łakomczuszek Pospolity
21.03.2012 14:56 Dramat bez dramatu, seria dobra ale nie dla każdego
Do Ano Hi Mita zabierałam się z pewnym dystansem, który niestety się potwierdził i utrzymał do samego końca oglądania. Hmmm… Zacznę od tego że większość bohaterów nieziemsko mnie denerwowała. Oprócz Menmy, zapowiadali się nawet interesująco, a postać Anaru wydała mi się całkiem prawdopodobna, jeśli chodzi o psychikę. Im jednak dalej, tym gorzej. Anime to oglądało się lekko i przyjemnie, ale nic poza tym. Żadnych większych (przynajmniej tych, co twórcy prawdopodobnie próbowali w widzu wzbudzić) emocji jakoś nie doświadczyłam. Ale nie byłoby źle, można powiedzieć że nawet mogłoby być dość dobrze, gdyby nie to że kliknij: ukryte wszyscy oczywiście musieli mieć traumy związane z Menmą. Już od pierwszych chwil oglądania wiedziałam że Menma będzie mnie irytować. Klei się do każdego, oczywiście ma czyściutkie i dobre serduszko, a jej otwarte wyrażanie emocji ogranicza się do wesołego latania w koło i ewentualnego płaczu. Temu typowi mówię nie. Nie czytałam zbyt uważnie recenzji, ale zdaje się że recenzentka mówi o braku realizmu w serii. Ja nie potrzebuję super realistycznej serii, mogę oglądać lukrowany świat, o ile jest on odpowiednio ładnie przedstawiony. Mogę wybaczyć pewne nieścisłości, ale kliknij: ukryte błagam, mamy grupkę dzieci, które po zakochiwały się w sobie nawzajem. To po pierwsze – jakby dzieci miały na tyle rozwiniętą psychikę aby naprawdę kochać. Ale trudno – rozumiem, mogą odczuwać silne przywiązanie, nazywać to miłością itd. Ale nikt mi nie wmówi że ten stan rzeczy zostanie niezmienny przez wiele lat. No dobra. Tu też możemy przyjąć że uczucia powoli ewoluowały i się utrzymały. W tym wypadku dziewczynom potrafię wybaczyć, ale co innego gdy przyjaciółkę z dzieciństwa kocha się przez taki szmat czasu nie mając z nią kontaktu. No błagam, miłość ot tak się nie utrzymuje (zwłaszcza gdy nigdy jej nie było) bez jej pielęgnacji. No i już nie wyskoczę z ciekawymi rzeczami biologiczno‑chemicznymi jakich się niedawno o miłości dowiedziałam, które absolutnie przekreślają choć częściowo te dramaty miłosne, bo ekspertem nie jestem i nie chcę się kompromitować. Tsurumi, o ile na początku zbytnio nie lubiłam, z czasem wydała mi się chyba tą najsensowniejszą postacią (no dobra, jeszcze Poppo był w porządku), ale oczywiście potem musieli to zmienić, kliknij: ukryte przez oczywiście ten bezsensowny wielokąt romantyczny. Nie mam nic przeciwko żeby była zakochana w Yukiatsu, ale kiedy zaczęła to okazywać, straciła moją sympatię. Wspomniałam że Poppo był w porządku. No właśnie. I tu też jest problem, bo jako jedyny wyluzowany bohater kliknij: ukryte również musiał mieć jakąś traumę związaną z Menmą. A jakże. W pewnym momencie spodziewałam się już najgorszego w postaci „A ja kocham Jintana!”, żeby tylko włączyć go jeszcze do całej miłosnej tragedii. Aż szkoda że moje podejrzenia się nie sprawdziły. xD Właściwie to odniosłam wrażenie że wiele elementów jest idealnie na swoim miejscu i próbuje przekonać widza że ogląda wyśmienite anime, omamić na tyle by kliknij: ukryte popłakał się na koniec i stwierdził że nic piękniejszego w życiu nie widział. Bo całość oglądało się naprawdę dobrze, można powiedzieć że ta seria całkiem się „kleiła” i ładnie wciągała by zobaczyć ją do końca. Jednak jakoś nie udało jej się mnie omamić. Nie ścisnęło mnie nawet za serce przy ostatnim odcinku, a łatwiutko się wzruszam na wszelkiego rodzaju produkcjach, nawet tych, które z pozoru do płaczu się wcale nie nadają. Nie żałuję oglądania Ano Hi Mita Hany, ale jest to seria, którą równie szybko obejrzałam, jak i równie szybko zapomnę. Aż wstyd, bo w najmniej odpowiednich, „wzruszających” momentach, ot tak wybuchałam śmiechem, bo sceny te były tak dla mnie nieporuszające, że ratowałam je skojarzeniami i nagle wyskakującymi pomysłami „jak mogą urozmaicić fabułę”...
A
bassty
20.03.2012 23:26
Nie było takie złe.Początek mi sie podobał.Potem troche już mniej.Ostatni odcinek mnie zniechęcił(nie lubie takich bomb emocjonalnych).Irytował mnie Yukiatsu(transwestyta a i może nekrofil w planach)a także Yadomi czyli„kocham ducha” -_-.Zresztą jak każdy po trochu.Ogólnie można powiedzieć że jest to anime o użalaniu się nad sobą i patrzeniu w przeszłość(czy świat jest mały??).Ale nie było takie złe xD – 7.Potrafi na swój sposób zaciekawić.
A
Gennie-chan
18.03.2012 20:34 Opowieść o duchu, która początkowo irytuje by na końcu skraść serce
No i obejrzałam ten (potencjalny) wyciskacz łez. Czy był nim w rzeczywistości? To zależy od indywidualnego podejścia, ja mogę pisać jedynie za siebie :) Zaczynając od początku muszę wspomnieć, że najpierw przeczytałam recenzję i co tu będę ukrywać, nie zachęciła mnie zbytnio do seansu. Dość chłodna ocena może dawać mylne zdanie o anime, bo choć w połowie popieram zdanie recenzentki to jednak nie do końca. Pewnie gdybym nie przeglądała listy najpopularniejszych tytułów na MAL‑u to AnoHana przepadłaby gdzieś w gąszczu innych propozycji. Zaskoczona (i zaciekawiona) tak rozbieżnym podejściem w ocenie (i nie będę ukrywać, również w komentarzach) postanowiłam jednak dać szansę ten animowanej wersji Uwierz w ducha :)
Na początek minusy. Do odcinka 8 historia była dla mnie najzwyczajniej nudna. Naprawdę nie wiem czemu nie urzekła mnie ta cała oprawa (prócz odcinka pierwszego – on był bardzo dobry). Byłam zdziwiona, ponieważ jestem fanką dramatów i płaczę na nich obficie, a tu taki zawód. Nie umiałam się odnaleźć w tej całej stylistyce, nie utożsamiałam się z bohaterami (prócz Anaru) i coraz częściej myślałam, że tym razem nie będę podzielać zachwytów większości widzów. Nudziłam się coraz bardziej i tylko mój wrodzony upór i fetysz oglądania każdego anime do końca nie pozwolił mi wyłączyć przed finałem. Cały czas zastanawiałam się, gdzie tu niby mam znaleźć zaczepienie do wzruszenia, co ma mnie chwytać za serce, powodować nadmierną wilgotność oczu… I gdy już straciłam nadzieję, nadszedł 9 odcinek :) Ale jeszcze o minusach… Tak więc seans AnoHany był dla mnie niejaką męczarnią przez postać naszego kochanego duszka – Menmy. Wiem, że jasnowłose dziewczę ma wielu fanów ale ja przez większość odcinków życzyłam jej jak najszybszej wycieczki do upragnionego Nieba. Drażniła mnie niesamowicie tym dziecinnym zachowaniem (niby argumentem obronnym może być zgon w młodym wieku, ale też nie przesadzajmy. Wyglądało to tak, jakby twórcy postarali się nadać jej nastoletni wygląd zapominając o sferze emocjonalnej), ciągłym czepianiem się szyi Jinty i powtarzaniem jego imienia. Naprawdę, przy czwartym odcinku miałam już tego dość. Ja po prostu nie lubię takich przesłodkich, kochanych, oddanych wszystkim bohaterek. Nigdy nie byłam fanką postawy a la Matka Teresa z Kalkuty. Nie odbieram tego jako wady, po prostu to nie mój target, ja zawszę utożsamiam się z bardziej wyrazistymi postaciami. Menma mnie po prostu nudziła, bardziej skupiałam się na relacjach wewnątrz grupy niż na pomocy jej. No więc oglądając tak AnoHanę i nie mogąc znieść Menmy coraz bardziej skłaniałam się ku zdaniu Enevi, że coś z tym anime jest nie tak. Aż nadszedł wspomniany 9 odcinek i nagle karta się odwróciła…
Coś, co początkowo mnie nudziło stało się ciekawą opowieścią o żalu, tęsknocie i niemożności powiedzenia ostatecznego „żegnaj”. Akcja zaczęła być ciekawa, a ja włączałam kolejne odcinki nie z potrzeby dociągnięcia kolejnego tytułu do końca, lecz z czystej ciekawości i chęci zobaczenia jak to się skończy. I choć na mojej twarzy, aż do finałowego odcinka, nie pojawiła się ani jedna łza anime zaczęło zbierać swoje punkty. Bohaterowie nabrali głębi, zaczęło mi na nich zależeć i co najważniejsze, również na główną bohaterkę zaczęłam spoglądać życzliwiej. Już nie irytowała, zaczęłam dostrzegać jej punkt widzenia, to wszystko co ukształtowało jej charakter, a gdy dowiedziałam się jakie faktycznie było jej marzenie… no cóż – Ci, co widzieli wiedzą, że po tym Menma zyskuje w oczach i to dużo :) Aż w końcu nadszedł finał, (i choć pierwsza połowa trochę przypominała mi przesadzony melodramat), a szczególnie jego druga część całkowicie stopił moje serce. Od akcji w lesie non stop płakałam. Nie mogłam się powstrzymać, choć naprawdę się starałam, to twórcy z premedytacją atakowali mnie kolejną rozczulającą sceną. I wtedy zrozumiałam, że tak naprawdę to przyjaźń była najważniejsza, nie ważne co było i będzie później – w tamtym momencie tylko ona się liczyła. Te wszystkie miłosne perypetie, złamane serca i małe dramaciki przegrały z siłą prawdziwej i nierozerwalnej więzi między bohaterami. Można utyskiwać, że postacie były czasem płaskie jak kartki papieru, miały trociny zamiast mózgu ale pod koniec nabrały takiej wyrazistości, że aż miło było patrzeć. Byli bardziej ludzcy od niektórych żywych postaci. Finał był idealnie skrojony pod tych, którzy są wrażliwi na takie chwyty – na te wszystkie czułe słówka i łzy bohaterów, ale wiecie co, mi osobiście to nie przeszkadza. Nie czuję się źle z tym, że po raz kolejny płakałam na anime. Co więcej życzyłabym sobie więcej takich opowieści. Bo choć całościowo AnoHana nie zasługuje (według mnie) na najwyższe oceny, to pięknie pokazuje siłę przyjaźni, a na mnie to zawsze działa. A do końcowych dziesięciu minut jeszcze nie raz powrócę, bo niewiele tytułów potrafiło tak bardzo mnie wzruszyć finałową zagrywką. Także popieram (w pewnych aspektach) zdanie recenzentki. Może do połowy to i tani melodramat, ale ostatnie odcinki kupiły mnie w całości i naprawdę podziwiam tych wszystkich, którzy wytrzymali do końca bez uronienia łez. Dodatkowe brawa należą się twórcom ścieżki dźwiękowej – dla mnie cudo. Bez wątpienia jedna z najsilniejszych stron anime, a ending to mistrzostwo i magia w jednym. To samo odnosi się do grafiki – Anaru w rozpuszczonych włosach wyglądała prześlicznie. Co zaś tyczy się bohaterów nie miałam większych problemów z obdarzeniem ich sympatią i prócz Menmy nikt mi nie przeszkadzał. Szkoda jedynie, że rodziny naszego duszka było tak mało na ekranie.
Podsumowując – gdybym oglądanie AnoHany zarzuciła po początkowych odcinkach przegapiłabym jeden z najbardziej wzruszających finałów w anime (ostatnimi latami twórcy nie rozpieszczają nas dobrymi dramatami). Nie przekonałabym się również, że bohaterowie mogą tak ładnie ewoluować – z obojętnych mi postaci zmienili się w bohaterów, z którymi żegnałam się ze łzami w oczach. Twórcom trzeba oddać jeszcze jedno – dzięki ich opowieści sama poczułam tęsknotę za moją paczką z dzieciństwa i zapragnęłam, by te beztroskie letnie dni wróciły jeszcze raz… By choć przez moment nie być dorosłą lecz znów bawić się w chowanego na ulubionej polanie :) Ocena ogólna – 8/10 – początkowo chciałam dać 6 ale odcinek 11 podwyższył ocenę o dwa oczka. Nieczęsto zdarza się, że infantylna i nudna historia zamienia się pod koniec w jeden z najbardziej poruszających dramatów.
Trudno mi powiedzieć czy jest to oryginalny dramat, czy też tani wyciskacz łez, jednakże oglądało mi się świetnie i uważam, że przedstawiona historia jest naprawdę wzruszająca i piękna. Już po pierwszym odcinku wiedziałam, że to będzie jeden z lepszych tytułów jakie ostatnio oglądałam. Wszyscy bohaterowie dają się lubić, podobało mi się jak każdy na swój własny sposób przeżywał stratę przyjaciółki. Nawet Menma ani trochę nie działała mi na nerwy, uważam wręcz, że jest bardzo sympatyczną i uroczą postacią. Świetnie spełnia się jako powód do odnowienia starych więzi z przyjaciółmi, które zakończyły się właśnie przez jej śmierć, albo raczej niemożność poradzenia sobie z nią przez bohaterów. Seria posiada też dość ładną kreskę i bardzo przyjemny opening. Świeżo po obejrzeniu miałam wystawić 10, teraz jednak, gdy emocje już opadły wystawiam od siebie w pełni zasłużone 9/10.
długo czekałem, żeby dac jakiemuś anime ocenę 10, podczas oceniania innych pozycji nawet przez chwile nie przeszło mi przez myśl, żeby wystawi maxa, ale po obejrzeniu Ano Hi Mita nie miałem wyjścia. Rzadko mi się zdarza płakac, ba! generalnie to prawie nigdy nie płakałem, gdyż wyznawałem zasadę „chłopaki nie płaczą” no ale jak to zwykle bywa od każdej reguły są wyjątki, historia przedstawiona w Ano Hi Mita jest niesamowicie piękna, wzruszająca, no po prostu od pierwszego odcinka chwyta za serce i nie chce puścic, co prawda czasami uścisk słabnie, ale chyba tylko po to by zaskoczyc widza i ścisnąc pikawe jeszcze mocniej. Fakt twórcy kilka razy się potknęli, ale można im to wybaczyc, bo specjalnie się w oczy nie rzucają. Postacie wykreowane moim zdaniem świetnie, każda ma jakąś swoją unikalną cechę, każdy ma swoją historie, swój sekret, swoje skryte pragnienia, oraz potężny bagaż emocjonalny. Ich perypetie nie są w żaden sposób naciągane, wręcz przeciwnie, bo dramaty przeżywane przez bohaterów są jak najbardziej realne, oczywiście jedyną nierealną rzeczą jest duszek Menma, ale to też zależy od tego w co kto wierzy. Do grafiki nie mam żadnych zastrzeżeń, co prawda nie powala, ale zła też nie jest. Muzyka dobrana jest świetnie, a wręcz doskonale. Jeśli mam byc szczery, to fakt, że Ano Hi Mita nie będzie miało kontynuacji napawa mnie smutkiem, ale z drugiej strony historia jest zakończona w sposób idealny, no ale zawsze zostaje jednak ten niedosyt. Cholera zacząłem się roztkliwiać zbytnio… starczy. dodam tylko, że Ano Hi Mitę mogę polecic każdemu. Sam nie przepadam za tym gatunkiem, ale kumpela mnie namówiła na obejrzenie i nie żałuje, wręcz przeciwnie, w końcu po latach wypociły mi się oczy .
Chciałam dać 6, ale ostatni odcinek tak do mnie trafił, że daje 8 :)) Piękna historia.
A
Oiazoo
7.01.2012 16:59 Faaajneee... :)
Może i momentami jest zrobione na siłe żeby wzruszyć widza, ale to zadanie spełniło wyśmienicie. :) Nie rozumiem jak można ryczeć na każdym odcinku, bo mnie pod tym względem jakoś specjalnie nie ruszały (co nie znaczy że nie byly fajne), ale podczas ostatniego odcinku ryczałam jak debilka. Sam pomysł fajny, najlepsi przyjaciele z przeszłości teraz kompletnie inni. Menma jest takim środkiem łączącym ich wsztstkich, i chociaż dużo osób mówi, że było wkurzająca ja sie nie zgadzam. Była tak fajnie dziecinna, ale to pewnie dlatego ze umarła jako dziecko. Inni bohaterowie też psychicznie dopracowani, ciekawa była postać Yukiatsu. Kreska nie była jakaś super, ale fajnie wpasowywała się w klimat. Animacje i tła były za to bardzo miłe dla oka. Muzyczka piękna. Ani razu nie przewinęłam openingu. Ogólnie 9/10 :)
A
Neversilion
10.12.2011 03:13 8,5/10
Interesujące anime, obejrzałem w tym roku z 25 anime i uważam że będzie w 5 najciekawszych które udało mi się obejrzeć.
Postacie – Wiecie… oni nie muszą być wcale inteligentni, wspaniali i zimni niczym lód żeby można było ich polubić. I bohaterowie tego anime to właśnie tacy normalni ludzie. Którzy niekiedy mają głupie problemy, użalają się nad sobą. Nie są superinteligentni niczym Lelouch czy Light. Bo nie o to tu chodzi. Podobało mi się to, że kliknij: ukryte zgrana paczka po śmierci Menmy rozbiła się. I podobało mi się to jak z powrotem się połączyli. Brakowało mi tu tylko więcej wspomnień z dzieciństwa. Wiecie, jakieś przygody, wspólne wyścigi itp. Trochę tego tu jest, ale jednak więcej wspominek by nie zaszkodziło. Tak więc postacie polubiłem, byli naprawdę świetni.
Fabuła jest prosta, ale piękna. Tyle o niej napiszę.
Kreska jest naprawdę prześliczna. Muzyka też nie przeszkadza, ale i nie wpada w ucho, bo już jej nie pamiętam. Ale, ale! Panowie! Opening i ending. Boskie! Piękne! Jeej. Naprawdę.
Prosta historia pięknej przyjaźni ubrana w piękne szaty. Tak właśnie można podsumować to anime. Wystawiłbym 8‑9, ale końcówka tak mnie zmiażdżyła, wzruszyła i rozciapciała, że dycha musi być! Pewnie jest to ocena zawyżona, bo oceniam zakończenie, a nie całą serię, ale co mnie to obchodzi. Tak mi wskazuje mój Żałościomierz, a tego zignorować nie mogę. Polecam i pozdrawiam. To anime o przyjaźni. I to jest w nim świetne.
Powtórzę raz jeszcze: Ja naprawdę uwielbiam wzruszające historie.
Takie jest moje zdanie, i mimo absurdalności oraz wciskania niekiedy scen oblanych solidną dawką plastiku wystawiam mocne 8.5 Za tła i za wzruszającą historię. Nie muszę chyba dodawać, że praktycznie po każdym odcinku musiałam godzić się ze spuchniętą od łez twarzą. Nie spodobał mi się za to projekt Menmy – naprawdę przesłodzony, choć dopasowany do charakteru postaci. Szczególnie złe wrażenie wywarł na mnie Yukiatsu. Gdy tylko był na ekranie, miałam ochotę wywalić monitor przez okno. Choć muszę przyznać – sama w jego sytuacji zachowałabym się podobnie. Zaś do samego końca reszta postaci była naprawdę przekonująca i mile oglądało się ich perypetie. Najbardziej do gustu przypadła mi Tsuruko, urocza postać, o mocnym charakterze. koniec był dość przewidywalny (rozważałam podobną opcję), ale pozostawił za sobą miłe wrażenie.
A
Yuiss
4.11.2011 18:18 "Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai"
Anime oglądałam dość dawno, więc nie mogę się rozpisać, żeby czegoś nie poprzekręcać. Ale bez wahania powiem, że z recenzją się nie zgadzam. Zachowanie Menmy było jakie było, bo w końcu zmarła kiedy była mała. My przecież nie wiemy czy ona przez cały czas od śmierci przebywała w naszym świecie, czy może dopiero po tylu latach uświadomiła sobie, kliknij: ukryte że w końcu da radę sprawić, by Yadomi się popłakał i dopiero wtedy wróciła. Tak przynajmniej ja myślę, nikt się ze mną zgadzać nie musi. Ta seria jest wzruszającą opowieścią o miłości i przyjaźni – nie żałuję, że poświęciłam jej czas, co więcej cieszę się.
... i w głowie mi się nie mieści jak łatwo was wszystkich zadowolić O_o To anime to szmira!!! Przereklamowany i nadmuchany dramacik z kompletnie idiotycznymi postaciami. OK, teraz na pewno wzbudziłem waszą ciekawość i agresję wobec mojej osoby :P Zapewne chcecie bym poparł swój osąd jakimiś przykładami? No pewnie że to zrobię, bo uwielbiam się nad wami pastwić ^_^
No to lecimy z tym koksem: Yadomi - główny idiota, ulubieniec emo, wygrał nominację na najbardziej upośledzoną postać w tym anime. How stupid can he be?! Dosłownie przez cały seans użalał się nad sobą i swoim losem. Człowieku, chwyć swoje życie w obie ręce i zacznij coś z nim robić albo z nim skończ i przestań dręczyć swoich „przyjaciół” i widzów przed ekranami. Menma - irytujący duch dziecka, które samo do końca nie wie czego chce. Jej umysł umarł wraz z jej ciałem, lata pobytu na ziemi w postaci ducha nie pomogły jej zrozumieć otaczającego ją świata. Skubana jest wyjątkowo odporna na naukę skoro przez tyle lat bycia duchem, nie mając nic lepszego do roboty, nie mogła po prostu uczyć się świata. Duchy przeważnie są mądre. Ten nie jest. Anjou - żałosna dziewczyna. Ładna i nawet trochę mądra, mimo to wciąż żyje przeszłością i dziecięcym zauroczeniem (bo miłością bym tego szczeniackiego uczucia nie nazwał). Tu zacytuję siebie – „Kocham go… jak byliśmy dziećmi to był fajny i grał ze mną w Tamagotchi… a i poczęstował mnie paczką chipsów… kocham go! – Jezu dziewczyno obudź się i popatrz na niego teraz! To emo oferma, jak można kochać takiego niedorajdę?!”. W dodatku, dziewczyna jest nierealna… takie laski nie są aż tak niewinne (Wciąż dziewica? Are You Cut Kidding Me?!). Ona jest po prostu za ładna by taką być. Znam z autopsji, wiem co piszę :P Nie próbujcie mi wmówić, że jest inaczej, za dużo już widziałem w swoim życiu by wierzyć w garbate aniołki ;] Hisakawa - za dzieciaka był głupkowaty jak to zwykle bywa w przypadku zapatrzenia w ulubionego kolegę z podwórka. Teraz… prawie się nie zmienił, poza nabraniem „paru” kilogramów jego rozum nadal nie przytył od nadmiaru inteligencji. Chłopak nadal z przesadnym optymizmem (co jest bardzo niezdrowe) brnie przez życie. A wiemy, że życie nas nie rozpieszcza. Najwyraźniej jego poziom optymizmu zasłania mu rzeczywistość. Nawet pod koniec serii jego wybuch emocji był… zbyt banalny. Matsuyuki - „przyczajony twardziel, ukryty Cut". Bo jak inaczej można nazwać gościa skrycie kochającego się w duchu i przebierającego się w damskie łaszki, „za dnia” zaś udającego człowieka o wielkim ego, twardo stąpającego po ziemi, człowieka wybuchowego, gotowego do bójki z byle błahostki, odważnego i w ogóle och ach? A nie czekaj… już wiem jak jeszcze można określić takiego typka… Cut! Tsurumi - typowe… nosze okulary więc jestem mądra, mądrzejsza od was. Wiesz dziewczyno, ja też nosze okulary ale nie noszę z tego powodu Cut wyżej niż głowy. Co ciekawe, babka ma pociąg do odmieńców (Matsuyuki)... taki fetysz xD Ludzie „światli” mają zwykle spaczone hobby :P Jest też wredna, pamiętliwa i mściwa… jak każda niekochana/odrzucona kobieta xD
No dobra, wystarczy że skupiłem się na idiotyzmach głównych bohaterów anime, nie będę was dobijał zachowaniami ich rodziców i rodzeństwa bo jeszcze przypadkiem przyznacie mi rację a tego byśmy nie chcieli, prawda?
Do rzeczy. Anime jest tragiczne… i nie chodzi tu o tragedię jaka się wydarzyła w serialu. Jedyne plusy jakie wywindowały temu tytułowi ocenę 6/10 to kreska/animacja oraz muzyka. Reszta jest do dCut. I dlatego nadziwić się nie mogę, jak łatwo daliście się omamić tej „Modzie na sukces”.
Usunięto wulgaryzmy. I tak, maskowanie ich nic nie daje. Moderacja
Tak jak pisałem, jedyne plusy to kreska/animacja oraz muzyka. Te i tylko te podpunkty dają łączną ocenę 6. Postaci ode mnie dostają 1, fabuła 3, kreska 7, muzyka 7. Zdaję sobie z tego sprawę, że nie daje to łącznie oceny 6, choćbyś nie wiem jak starał się to obliczyć ale taką właśnie ocenę postanowiłem dać w rozrachunku ogólnym. Istnieje również prawdopodobieństwo obniżenia na 5 ale to może za rok :P
Nie jestem fanem tego tytułu i wyraźnie daję o tym znać w moim pierwszym komentarzu. Mówisz o porównaniach ze świata realnego… a niby jak miałem oceniać te postaci skoro na każdym kroku twórcy próbowali je urealnić? Dystans bym może i miał, gdyby to były realne postaci, które znam osobiście. Nie dane mi było ich poznać (dzięki Bogu) z tej lepszej strony, więc trudno bym oceniał ich bardziej pozytywnie. Zwyczajnie ich nie lubię.
Co do Twojej opinii to każdy ma prawo do własnej oceny, takie jest prawo. Jedyne co mi nie pasuje, to stereotypy którymi się kierujesz. Pomimo tego, że potrafisz podać argumenty dlaczego nie lubisz danej postaci itp. to nadal wydaje mi się, że mierzysz wszystkich jedną miarą. Od kiedy to dziewczyna jak jest ładna, to nie może być dziewicą? Czy takie dziewczyny się nie szanują? Powagi trochę. Inna sprawa to, że nie wydaje mi się, że Matsuyuki cierpiał na jakikolwiek fetysz. Prędzej bym nazwała to traumą. Jego postać była irytująca, ale raczej taka miała być od samego początku.
LUDZIE takie komentarze trzeba olewać. Taka osoba spodziewa się odzewu i nie powinna go była dostać. Ale cóż, stało się. Mi osobiście nawet nie chciało się marnować czasu na czytanie tego komentarza, zerknęłam tylko na ten stek bzdur i szkoda mi było oczu. To jedno z najwspanialszych anime, jakie widziałam w całym moim życiu, ciach Wycięto wycieczkę osobistą. Moderacja
Myślę, że postacie nie są oryginalne, jednak nie ma co przesadzać. Ludzie są różni z całą pewnością nie idealni. Rozśmieszył mnie Twój tekst o dziewicach. Przecież nie zajrzałeś każdej dziewczynie do majtek, więc nie możesz mówić takich głupot. Mi anime się podobało i wcale nie czuję się z tego powodu gorsza.
A
lastwhisper
13.10.2011 23:52 "Menma, we found you!"
Jest wiele aspektów, nad którymi mogłabym polemizować, jeśli chodzi o recenzje – ale zdanie autorki tego tekstu nie jest zależne ode mnie, więc niby po co miałabym je kwestionować? Według mnie ocena jest dość surowa, ale z drugiej strony Ano Hana nie zasługuje na najwyższe noty. Historia jest sama w sobie perłą, jeśli doszukujesz się wartości przyjaźni i momentami przesadnego dramatyzmu. Sama koncepcja stworzenia uciążliwego problemu z wyzbyciem się poczucia winy związanej z przeszłością jest niezwykle ciekawa i trafna. Podobało mi się, że sprawa kliknij: ukryte śmierci Menmy tyczyła się każdej odrębnej postaci oraz wiązała się z nią emocjonalnie, tak, że nawet element fantastyczny nadaje tej wykreowane rzeczywistości realizmu – a przynajmniej ja tak to odczułam. Co jeszcze działa na plus serii? Postacie. Nieważne kto i nieważne jak bardzo działał mi na nerwach albo wręcz odwrotnie – każdy był inny i budził różne emocje. Szczerze, to nie lubię jednolitych bohaterów, którzy oscylują w granicach absurdalnego ideału. A tutaj mamy po prostu nastolatków, którzy próbują uporać się z tym ciężarem w samotności – niestety, bez skutku. Bez skutku, dopóki nie zaczynają współpracować. Kolejny plusik – grafika. Wszystko płynnie i na swoim miejscu, choć z początku irytowało mnie to niesamowite podobieństwo do HOTD. Nawet, jeśli łzy zalewały mi obraz nie tyle co na ekranie komputera, ale i w moich oczach, to jednak było w tym coś wiarygodnego. Jednakże trzeba przyznać, że „scena wyznaniowa”, jeszcze bez Meiko, była trochę patetyczna. Przy końcówce to już się nawet nie myślało – tylko wodospad. W sumie fabuła wcale nie wygląda najgorzej, choć to oczywiste, że brakuje pewnych elementów, które mogłyby jeszcze ją ubarwić. kliknij: ukryte W gruncie rzeczy spełnianie życzeń Menmy na początku wydawało się zabawne i niedorzeczne, ale miłym zaskoczeniem okazało się jej prawdziwe pragnienie. Gdyby odstawić na bok wszelkie emocje, to – niestety – wyłączylibyśmy serię po jednym, co najwyżej dwóch odcinkach. To przykre, co cała historia, bądź co bądź, mogła zachować się w niesamowitych ryzach, gdyby dodać coś porywającego i nie przekoloryzowanego. Choć akurat tej serii bez Menmy sobie nie wyobrażam – była urocza, sympatyczna i przede wszystkim taka, jaką ją zapamiętali. Cena ostateczna? 7/10. Bo wypłakałam cały stres z tego tygodnia i utożsamiałam się z bohaterami, a także w jakiś sposób wzruszyła mnie historia szóstki przyjaciół. Dopóki nie doszłam do końca, czułam się przygnębiona przez oglądanie tej serii. Ale ostatnie minuty sprawiły, że zmieniłam zdanie na bardziej pozytywne. To chyba dobrze, prawda?
Bardzo mi sie podobało, zgadzam się w pełni z recenzentetem, że jest to wyciskacz łez, aczkolwiek zdecydowanie nietani. Anime wzbudziło we mnie podobne emocje jak Clannad ale wydaje mi się, że jest znacznie lepiej dopracowane. Miło jest obejrzeć produkcję, która przypomina mi o tym, że anime to coś wiecej niż bijatyki i szkolne komedie :)
Jak dla mnie, to nie ma o co sie klocic. Kazda osoba sama interpretuje czy zachowanie bohaterow bylo realistyczne czy tez nie. Przeciez autorzy nie wyjasniaja dokladnie co czuja 2planowe postacie. Ja tam sie zgadzam z zensc'em. Wedlug mnie, po prostu nie umieli pogodzic sie ze kliknij: ukryte smiercia przyjaciolki i kazdy reaogwal na to inaczej.
I to mówi człowiek, który wystawił najwyższe noty Death Note czy Elfenliedowi… Oh joy… Serio, trudno mi zrozumieć ludzi, dla których frajdą wydaję się konieczność dzielenia serii na tru i nietru.
Ogólnie bardzo mi się podobało ładna grafika, muzyka ciekawa fabuła i postacie. Dla mnie największy minus to multum wylanych łez przez głównych bohaterów takiej powodzi to chyba jeszcze nigdy nie widziałem, naprawdę przesadzili. Zdradzać fabuły nie ma co, samemu trzeba zobaczyć by docenić w pełni i analizować nie ma po co po prostu bardzo ciekawa historia z ledwie kilkoma minusami. Oglądać bo warto.
A
Kanaria.
8.09.2011 19:07 "Kintan,kocham Cię tak,że mogłabym zostać Twoją żoną"
Recenzje tego anime czytałam już wcześniej i pomimo niezbyt przychylnej oceny,postanowiłam je obejrzeć.Absolutnie się nie zawiodłam i absolutnie nie zgadzam się z recenzantką.Wystawiłam temu anime maksymalną ocenę i już wyjaśniam dlaczego. Ano Hana ma coś,czego nie zawsze możemy dojrzeć w produkcjach anime,a mianowicie – oryginalną fabułę. kliknij: ukryte Nie często duch zmarłej wraca na „Ziemię” aby wywołać płacz u swojego ukochanego (bo przecież to okazało się być celem Manmy),a zwłaszcza w produkcjach anime To jak zastały przedstawione relacje nastoletnich bohaterów nasuwa pewną rozterkę: „Że co!? Że niby oni mieli być kiedyś paczką najlepszych przyjaciół? To jakiś nonsens!” Ale właśnie dzięki temu nonsensowi to anime u mnie zapunktowało.Anime wyraźnie pokazało jak często ludzkie tragedie,zamiast zbliżać,oddalają.Piątka głównych bohaterów,to na pierwszy rzut oka zwyczajna młodzież (aczkolwiek skrywająca elementy pewnej traumy).Mają różne charaktery i co najważniejsze – nie są to standardowe osobowości,kreowane u bohaterów niezliczonej ilości anime.Mam tu na myśli typową nieśmiałą,jąkającą się dziewuszkę czy pana o lodowatym sercu kliknij: ukryte choć tu leci oczko w stronę Yukiatsu,aczkolwiek jego dystans jak najbardziej usprawiedliwiony.Kreska również mi się podoba.Kolory są przyjemne,a cała oprawa graficzna jest po prostu ładna.Dotyczy to również postaci kliknij: ukryte chociaż Tsuruko z krótkimi włosami wygląda okropnie,a Manma dzięki swojej fryzurze ma twarz pociągłą jak u konia.Opening i ending to bez wątpienia najładniejsze piosenki jakie do tej pory słyszałam.Dotyczy to szczególnie endingu właśnie (polecam przesłuchać pełna wersję).Jednak oczywiście są też wady (aczkolwiek to tylko pojedyncze przypadki).Był taki jeden moment,że pomyślałam sobie: „Jeny,jakie to żałosne”.Ci którzy oglądali,z pewnością będą wiedzieli,że chodzi o scenę,w której kliknij: ukryte nastąpiło grupowe wyznanie żalów przyprawione obfitym potokiem łez.To naprawdę (nawet dla mnie mnie,fanki Angel Beats) było wyjątkowo śmieszne.Dodam również,że postać Menmy rzeczywiście trochę irytowała,ale pod koniec okazała się przesympatyczną dziewczynką kliknij: ukryte zginęła gdy miała zaledwie 7 czy 8 lat,jak nie mniej,więc to jakoby tłumaczy jej rozwydrzone zachowanie..Nie podobał mi się również fakt,iż kliknij: ukryte Manma wróciła w doroślejszej postaci.Czy duchy rosną? Chociaż gdyby wróciła jako 7‑8 letnie dziecko,nie zrobiłoby to takiego efektu i oczywiście Jinatn nie mógłby się w niej ponownie zakochać. W recenzji padło zdanie,które okropnie mnie zirytowało
Jeśli jednak ktokolwiek liczył na udany dramat psychologiczny,poruszający istotne problemy,to srodze się zawiedzie.Produkcji tej znacznie bliżej do melodramatycznego Uwierz w ducha niż faktycznego studium psychologicznego postaci w obliczu śmierci wspólnej przyjaciółki.
Uważam,że właśnie w Ano Hana pokazano i to bardzo wyraźnie jaki stosunek to tego mają bohaterowie. kliknij: ukryte Yukiatsu nigdy się z tym nie pogodził,niby dlaczego tak reagował na Jintana? Bo wiedział,że to jego kochała Menma,a wkurzał się jeszcze bardziej gdy to właśnie Jinatn mógł ją zobaczyć i dotknąć.A Anri?Przecież sama powiedziała,że gdy Menma umarła cieszyła się z tego powodu,bo wierzyła,że Jintan wreszcie ją zauważy.Jintan również ukazał swój stosunek do tego.Po śmierci Menmy,stał się outsiderem;na początku nic nie obchodziło go,co się stanie z Menmą,jednak później nie chciał by odchodziła i tu właśnie jest pokazane jak bardzo Jintan przeżywał i przeżywa śmierć Meiko.Ludzie on wiedział,że Menma jest duchem,wiedział,że w każdej chwili może zniknąć,wiedział,że razem nie mają żadnej przyszłości,ale pomimo tego nie chciał jej stracić,on nawet nie próbował oszukać własnej świadomości,że Meiko tak naprawdę nie ma.To świadczy o tym jak bardzo był zdesperowany. Ano Hana jest naprawdę wyjątkowe.Wzruszyć naprawdę potrafi i to już po 1 odcinku.Zakończenie było jasne i piękne.Po seansie naszła mnie jednak dziwna,smutna myśl kliknij: ukryte pomimo obietnicy,że będą przyjaciółmi na zawsze zrozumiałam,że jest to jednak niemożliwe.Meiko umarła.Nigdy już nie wróci,a każdy z Sekretnej Bazy z czasem zapomni.Na pewno nie za rok,nie za dwa,ale kiedyś na pewno.Każdy z nich musipogodzić się z odejściem Menmy i zaakceptować,że jej już nie będzie,a to jest bardziej bolesne niż sama kwestia śmierci.
Zazwyczaj produkcje i sceny nastawione na maksymalne wzruszenie widza wywołują we mnie efekt odwrotny do zamierzonego, podczas kliknij: ukryte śmierci Euphemii z „Code Geass” krzyknąłem z radości, a gdy tonął „Tytanic”, wydarłem się na całe kino „Jeszcze jeden!”. Zatem trudno mnie za target „AnoHany” uznać. Przypadek też zrządził, że sięgnąłem po to anime. I, choroba jasna, uczciwie muszę to powiedzieć – trafiłem na jedną z lepszych produkcji ostatnich lat. „AnoHana” łapie za gardło, trzyma i nie puszcza aż do samego końca, ściskając tak mocno, że aż boli. Nie brak tu scen, które w innym wydaniu wywołały by u mnie zapewne dziki śmiech, ale w tej, szczególnej konwencji, waliły w serce jak seria z chainguna. Udało się to twórcom, nie powiem. Nawet obecność najbardziej moe ducha w dziejach anime nie raziła, a nie jest tajemnicą, że za moeblobami nie przepadam. Różne są rodzaje wrażliwości, jednego bierze na płacz, gdy w ecchi haremówce cycata idiotka wyznaje miłość gapowatemu kretynowi (który w międzyczasie zdążył obskoczyć jej koleżanki), inni chlipią na „Totoro” (serio, widziałem!), a są i tacy, których do żywego cięła śmierć kliknij: ukryte Aeris w „Final Fantasy VII”. Nie mnie to oceniać. Jednak właśnie „AnoHanie” udała się rzadka sztuka nie pozostawienia mnie obojętnym na to, co oglądam. Dycha w pełni zasłużona, a anime ląduje na półce z tymi kilkoma ponadczasowymi produkcjami (jak „Utena”, „Yamato”, „Belladona of Sadness” itd.), do których zapewne nie raz będę wracał.
technik
4.09.2011 10:23 Re: Coś wyjątkowego
Mimo że AnoHana tak właściwie nie wywarło na mnie jakiegoś większego pozytywnego wrażenia, to wydaje mi się, że dokładnie rozumiem czemu ci się tak spodobało. Kwestia wrażliwości jest tutaj kluczowa i to co nas chwyta za serducho. Miałem tak samo w przypadku Tokyo Magnitude.
Anime krótkie,ale ma w sobie wiele zalet i przesłań.Malutka perełka dla każdego.Obejrzałam do końca,a mimo to,że czytałam wiele opinii gdzie pisali o łzach przy wielu odcinkach,mi nie uroniła się ani jedna.Przyznaję,że Menma mnie trochę denerwowała,ale tylko momentami.Kreska bardzo przyjemna dla oka,postacie też w porządku,fabuła,no fabuła…przeciętna,ale trzyma poziom.Anime jedno z tych lepszych stworzonych w 2011 roku.Polecam. :)
Bardzo dobre anime oczywiście popłakałam się przy ostatnim odcinku.Mimo wszystko skończyło się dobrze. Grafika i muzyka jak najbardziej pasująca.W grafice też było sporo szczegółów jak pędzące za siatką samochody,każdy inny.POlecam
A
Yuno
14.08.2011 00:10
Kurcze naprawdę świetna seria anime, aż łzy mi ciekły jak z kranu, nie wiedziałem, ze jestem taki wrażliwy, ale mam nadzieje, ze to pozytywna, a nie negatywna cecha hehe. Drugi raz nie dałbym rady obejrzeć, załamałbym się psychicznie… :D innymi słowy 100/10 :D
A
Sezonowy
12.08.2011 10:36 Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Choć przepadam za anime z gatunku dramat i okruchy życia, to tym razem nie byłem w stanie obejrzeć serii do końca. Gdzieś tak w połowie trzeciego odcinka zacząłem przewijać obraz do przodu i ani się obejrzałem, jak przewinąłem dwa następne odcinki. Trzeciego już nie przewijałem, ponieważ doszedłem do wniosku, że nie ma to najmniejszego sensu. Skoro do tej nie udało się twórcom zainteresować mnie swoim dziełem, to z kolejnymi odcinkami nie będzie lepiej. Klasyfikuję anime jako porzucone, choć robię to z żalem, przyznaję, bo wizualnie przypadło mi do gustu.
Jak sądzę, problem polega głównie na tym, w jaki sposób historia została opowiedziana. Początek pokazano tak, jakby film był kontynuacją pierwszej serii (a przecież takowej nie było), ja zaś powinienem świetnie znać bohaterów i wydarzenia, wokół których kręci się opowieść. Żadnego wprowadzenia, wstępu, nic z tych rzeczy. To sprawiło, że od razu czułem się zagubiony i poirytowany, co mnie bardzo do filmu zraziło. I do tego jeszcze postać Menmy, tak irytująca dziecinnym (choć w tym przypadku zrozumiałym i umocowanym w fabule) zachowaniem. Miałem wrażenie, że pochodzi z anime przeznaczonego dla o wiele młodszej grupy wiekowej. Do reszty bohaterów pasowała jak pięść do nosa. Plus, pojawiające się co i rusz retrospekcje zakłócały narrację, a w konsekwencji odbiór całości. Wszystko to razem nie pozwalało mi, niestety, cieszyć się filmem.
Wydaje mi się, że anime powinno wrócić na stół montażysty i zostać zmontowane od nowa. W jego obecnym kształcie, przynajmniej dla mnie, stanowi kąsek trudny do przełknięcia.
kapplakk
12.08.2011 11:00 Re: Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Sezonowy napisał(a):
Początek pokazano tak, jakby film był kontynuacją pierwszej serii (a przecież takowej nie było), ja zaś powinienem świetnie znać bohaterów i wydarzenia, wokół których kręci się opowieść. Żadnego wprowadzenia, wstępu, nic z tych rzeczy. To sprawiło, że od razu czułem się zagubiony i poirytowany, co mnie bardzo do filmu zraziło.
A ja uważam wręcze przeciwnie – początek był bardzo ciekawy i intrygujący, a pomysł na zawiązanie akcji na prawdę niezły. To właśnie pierwszy odcinek uwazam za najlepszy. Niestety im dalej, tym gorzej, anime zostało sknocone pod wieloma innymi względami. Tendencja spadkowa utrzymała się aż do końca. Ostatnie odcinki uważam za najgorsze, a finał pozostawiam bez komentarza.
Sezonowy
12.08.2011 12:46 Re: Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
W twoich słowach znajduję potwierdzenie, że nic nie straciłem odpuszczając sobie serię po pierwszych odcinkach. Naprawdę finał był aż tak fatalny? W takim razie cieszę się, że nie dotrwałem do końca, bo w taki wypadku moje rozczarowanie byłoby jeszcze większe.
Szkoda, kurde, bo wizualnie wyglądało to całkiem zachęcająco.
kapplakk
12.08.2011 13:21 Re: Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Sezonowy napisał(a):
Naprawdę finał był aż tak fatalny?
Nie był fatalny, rzekłbym, że po prostu kiepski…
Pomysł na serię był fajny, jednak jak dla mnie twórcy w pewnym momencie obrali niewłściwy kierunek. No i pewne założenia fabularne okazały się ślepym zaułkiem.
Metriv
14.08.2011 00:44 Re: Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Ale to wszystko zalezy od gustu. Mi sie osobiscie podobala seria i mimo faktycznego przedsramatyzowaniu niektorych scen, serie uznaje za udana. Czesc mysli, ze fabula jest schematyczna, a jaka ma byc w tym gatunku? Kazda serie ma w sobie oklepany schemat. Ogolnie nie polecam po jednym komentarzu odrzucac calej serii (chyba, ze ktos po prostu nie lubi danego gatunku), to samo sie yuczu recenzji, bo to tylko subiektywna opinia innej osoby.
A
mith
12.08.2011 01:11 Kilka tygodni po zakończeniu serii
Wpadłem tutaj, żeby zobaczyć, czy może ktoś napisał recenzję i przyjrzeć się ocenom innych osób. Wniosek, jaki mi się nasunął jest taki, że nie czasami opinia krytyków nijak ma się do odbioru szerokiej publiczności ;) Ale w tym wypadku tym lepiej to dla publiczności! Ja też staję po jej stronie :) To niedoceniona świetna seria!
PL
18.11.2011 16:56 Re: Kilka tygodni po zakończeniu serii
Nie lubię takich anime ale to .... mnie poruszyło. Bardzo przyjemne sympatyczne ale także jednocześnie dramatyczne. Kreska jest jak najbardziej dopasowana do tego anime. Na końcu się popłakałam. Bardzo ciepła historia i ma tak niewiele odcinków,że w 1 dzień się zobaczy. Nie głupia i nie przesadzona z dramatyzmem . Tylko główny bohater przypomina mi inna postać z anime :P
A
Iness
11.08.2011 20:17 Cóż...
Absolutnie nie zgadzam się z recenzją. Dla mnie anime było piękne, nie przepadam za patetycznym dramatyzmem, ale tutaj był jak najbardziej na miejscu, nie potrafiłam go nie polubić. kliknij: ukryte Okej, fragment, w którym wszyscy płaczą i histeryzują był może przesadzony, ale do przełknięcia. Bywają gorsze anime z postaciami o problemach tak bezsensownych, że tutaj śmierć koleżanki i niewyjaśnione kwestie przyjaźni stanowią powód do smutku i pewnego rodzaju załamania.Końcówka- u mnie pełna łez, a już samo ostatnie zdanie o kliknij: ukryte nazwie kwiatu, zwyczajnie poruszające. Zdecydowanie polecam.
A
Noramal-Men
8.08.2011 17:49 było bardzo fajne
Moim zdaniem piękne anime przy którym się mocno wzruszyłem i nie ma czego sie wstydzic bo porusza do głebi
R
Intanise
6.08.2011 12:56 my jesteśmy jacyś dziwni!
Przeczytawszy recenzję, mocno się zawiodłam. Zawiodłam się, bo miałam nadzieję, że jednak recenzję napisze ktoś wrażliwy, kogo ta seria poruszyła – nie stało się tak jednak. Zamiast tego dostajemy pełen rozczarowania i zawodu, a nawet irytacji tekścik jakiejś, niespełnionej chyba, pani psycholog. Po dramatach nie należy się spodziewać logiki ani głębi. Dramaty mają wzruszać i to jest ich jedyne zadanie. A z tego Ano Hana wywiązuje się znakomicie. Poleganie jedynie na uczuciach okazało się w moim przypadku zgubne, gdyż nie należę do osób, które łatwo wzruszyć, a wysłużone schematy i skrajne emocje niezwykle łatwo doprowadzić do absurdu bądź spłycić – a przez to pozornie dramatyczne wątki mogą co najwyżej nudzić i irytować. Może to kwestia moich wygórowanych wymagań, ale mam wrażenie, że twórcom plany się odrobinę posypały bądź nie mieli dostatecznie konkretnej wizji tego, o czym chcą nakręcić anime. Myślę, że to kwestia Twoich wygórowanych oczekiwań. Yumi221, to doprawdy śmieszne, że uważasz się za osobę wrażliwą. Osoby wrażliwe płakały(-by) na każdym niemal odcinku i w żadnych wypadku nie miały(-by) okazji ani chęci, ani nawet czasu (w końcu osoby wrażliwe fabuła i ukazane emocje wciągają), by zastanawiać się nad brakiem logiki tego małego arcydziełka. Osoby wrażliwe po prostu by oglądały i płakały, i współczuły bohaterom, a nie „wyłączały się”, by pozastanawiać się, dlaczego ktoś postąpił tak, a nie inaczej. Być może recenzentka miała rację – może użyto prostych, tanich chwytów. Nie wiem tego, ponieważ tak naprawdę po raz pierwszy oglądałam dramat. I nie żałuję, że moim pierwszym była Ano Hana. Stawiam 10/10, a wśród dramatów wędruje ona u mnie na 1 miejsce. NIEODWOŁALNIE. Jeśli jesteś osobą naprawdę wrażliwą, myślącą sercem, a nie – jak recenzentka – rozumiem, ZGRZESZYSZ, jeśli nie obejrzysz tego anime!
moshi_moshi
6.08.2011 13:34 Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
Odmoderatorsko – Intanise, można się nie zgadzać z recenzją i komentarzami innych użytkowników, ale prosiłabym o powstrzymanie się od wycieczek osobistych. Nie znasz ani Yumi, ani Enevi, ocenianie ich charakteru po przeczytaniu kilku zdań, jest nie na miejscu.
Na razie nic nie wycinam, ponieważ być może będą one chciały się bronić przed twoimi zarzutami. Ale każdą kolejną wycieczkę usunę bez wcześniejszego ostrzeżenia.
Yumi
6.08.2011 14:20 Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
Radzę uważać na słowa – w swoim komentarzu nie atakowałam ani użytkowników, którym się anime spodobało (tak naprawdę, co mnie to obchodzi?) ani nawet nie wyraziłam się ostro na temat samego anime. Przeciwnie, staram się traktować AnoHana jak najłagodniej, bo to nie jest złe anime. To tylko anime, które mnie nie zachwyciło…
Nie jestem kimś, kto będzie bez chwili namysłu przyjmował to, co ogląda i wzruszał się tylko dlatego, że bohaterom jest źle. Wolę raczej pomyśleć, czy naprawdę mają powody, by robić tyle hałasu i czy aby nie wyolbrzymiają swoich problemów. I na pewno nie będę płakać dlatego, że tak wypada, bo oglądam dramat… A już na pewno nie dlatego, że Ty uważasz, że osobę wrażliwą można rozpoznać na podstawie tego, czy wzruszyło go AnoHana (czyż nie zakrawa to na ciężki absurd?). I uważam się za człowieka wrażliwego z miliona powodów, o których nie masz najmniejszego pojęcia.
(Ciekawe, kiedy ludzi zrozumieją, że każdy ma prawo do własnej opinii…)
Intanise
9.08.2011 12:04 Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
Bynajmniej nie traktuję Ano Hany jak świetny test na to, czy ktoś jest wrażliwy. Traktuję ją jak dramat, an którym osoba wrażliwa naprawdę się mocno wzruszy, a inne – nie. ;3 Poniekąd dramaty są od tego, żeby na nich płakać. A co do mojego komentarza – nie zamierzam przepraszać. Mam już dość tego, że recenzenci wychwalają serie beznadziejne, a mieszają z błotem te naprawdę dobre! I pewnie znajdzie się chociaż kilka osób, które w tym aspekcie zgodzą się ze mną.
Enevi
9.08.2011 13:26 Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
A mi się wydaje, że próbujesz narzucić innym swoje standardy,a to chyba niekoniecznie najlepszy sposób na dyskusję… Każdy ma inny próg wrażliwości i nie oczekuj, że każdy człowiek się z Tobą zgodzi w tej czy innej kwestii. Poza tym, zwróciłam na to uwagę w recenzji, więc nie wiem skąd te wszystkie zarzuty (w dodatku mało konkretne), bo mam wrażenie, że główną wadą tego tekstu jest fakt, iż mam inny gust niż Ty.
W kwestii dramatu. Niby skąd przyszło Ci do głowy, że główną jego funkcją jest wzruszanie widza za wszelką cenę, wykorzystując motywy niekoniecznie sensowne i ciekawe. To, o czym mówisz to bardziej melodramat w powszechnym rozumieniu tego słowa. Moim zdaniem dramat powinien nie tylko wzruszać, ale przede wszystkim zmuszać do refleksji, a tu potrzeba czegoś więcej niż rozchwianych emocjonalnie nastolatków, ducha i traumy z przeszłości. Ich uczucia były zbyt płytkie i mało zróżnicowane, bo zamiast opowieści o trudnej przyjaźni dostajemy olbrzymi kliknij: ukryte wielokąt miłosny, w którym każdy kocha każdego od dawna i tak samo nieszczęśliwie… To już ludzie nie znają innych uczuć? Szkoda.
Intanise napisał(a):
Mam już dość tego, że recenzenci wychwalają serie beznadziejne, a mieszają z błotem te naprawdę dobre!
To jest zarzut bardzo ogólny… I nie bardzo wiem, jak konkretnie jest związany akurat z tą recenzją. Używasz liczby mnogiej – czyli nie zgadzasz się przynajmniej z częścią osób piszących na Tanuki.pl. Problem w tym, że takie narzekanie w niczym nie pomoże, jeśli nie przedstawisz konkretów (tytułów i recenzentów). Jeśli chcesz kontynuować tę dyskusję, proponuję skupienie się na jednej osobie i wymianie argumentów na temat danej produkcji, gdyż w innym przypadku zarzuty mają dość kruche podstawy i trudno jest rozmawiać o gustach ogólnie. Powtórzę za Yumi prawdę odwieczną, a jednocześnie niesamowicie marginalizowaną: każdy ma prawo do własnej opinii.
Yumi
9.08.2011 15:02 Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
Intanise napisał(a):
Bynajmniej nie traktuję Ano Hany jak świetny test na to, czy ktoś jest wrażliwy. Traktuję ją jak dramat, an którym osoba wrażliwa naprawdę się mocno wzruszy, a inne – nie.
Oznacza to dokładnie tyle, że traktujesz ją jako właśnie taki test. Zaprzeczanie samej sobie nie świadczy zbyt dobrze o nikim, zwłaszcza w takiej dyskusji.
Proponuję przeczytać jeszcze raz moją wypowiedź, tym razem ze zrozumieniem. Zwracam uwagę zwłaszcza na ostatnie zdanie drugie akapitu. Oraz sugeruję zastosować się do rad Enevi albo zamilknąć, albowiem milczenie jest złotem.
NEBUKADNECCAR
30.09.2011 20:14 Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
W dużej części przyznaję ci rację. Zdziwiła mnie tak niska ocena „Ano Hi Mita…..”. Gdyby nie pewien zagraniczny portal na, którym ma bardzo wysokie oceny, to nigdy nie sięgnęłabym po to anime. Nie byłoby to jednak tak irytujące,gdyby nie fakt,że często o wiele wyższe oceny dostają produkcje, którym blisko do dna.
A
Yumi
31.07.2011 14:09 Zapowiadało się obiecująco...
W zasadzie zgadzam się z komentarzem Alarta. Seria zapowiadała się naprawdę dobrze i uważam, że zmarnowała całkiem spory potencjał.
Należę do osób wrażliwych, ale to, co przedstawiono tutaj mnie nie poruszyło. Pierwsze odcinki wprawiły mnie w melancholijny nastrój, bo założenia serii – to jest cała historia szóstki przyjaciół z przeszłości i ta część o prawdziwym życzeniu Memny naprawdę mi się podobała. Tak samo jak sytuacja rodziny Meiko, ich udział (chociaż jest zbyt mały). A cała reszta była na minus. Niby poszczególne wątki są całkowicie zrozumiałe, tak samo jak motywy i uczucia wszystkich bohaterów. Teoretycznie wszystko okej, ale coś było jednak nie tak. Nie poruszyło mnie po prostu. Nie mam pojęcia dlaczego. Może winę ponosi sposób ukazania zdarzeń? Patrzyłam na te szczególnie dramatyczne momenty, kiedy bohaterowie wyznawali sobie różne rzeczy albo płakali, a w mojej głowie pojawiała się myśl „To już? To jest ten moment, w którym powinnam wzruszyć się do łez i rzewnie płakać wraz z nimi?”. Skoro to seria, która gra na emocjach, to co pozostaje temu, kogo nie poruszyła? Prawda jest taka, że w tym momencie nie ma na dla niej ratunku. Gdy spojrzeć na całość trzeźwym okiem, nie przez pryzmat emocji, pozostaje bardzo niewiele. Wymienione już w recenzji i niektórych komentarzach dziury fabularne. I głupi, naprawdę głupi bohaterowie, udające dorosłych dzieciaki. Albo gorzej – dzieciaki, które manifestują swoją bezradność, napawają się nią, taplają się w niej i nie chcą wyjść. Ale domyślam się, że to akurat było zamierzone i nie mam pretensji – taka konwencja, która ukazana w ten sposób mi się zwyczajnie nie podoba. Mimo wszystko nie potrafię powstrzymać przychodzącego mi wciąż na myśl słowa „melodramat”. To nie jest nawet obelga, to zwyczajne stwierdzenie faktu.
Lepsza byłaby ta historia bez Menmy. Wcale nie dlatego, że jej nie lubię – przeciwnie, sympatyczna z niej była bohaterka. Po prostu opowieść o przyjaciołach, którzy usiłują odnowić stare więzi i poradzić sobie z przeszłością byłaby bardziej przekonująca i zapewne nie tak rzewna. Jeżeli mam płakać przy danej historii, musi być ona realistyczna – Meiko ten realizm odbiera i może właśnie z jej powodu odbieram całość w ten sposób. Jej pojawienie się było rozdrapaniem ran na nowo. Zbędnym, bo ze wszystkim mogli się bohaterowie uporać całkiem inaczej.
Moja ocena oscyluje między 6 a 7 i na razie nie potrafię raz na zawsze zadecydować, więc na moim profilu widnieje to drugie. Ale może ulec zmianie…
Yumi
31.07.2011 14:25 Re: Zapowiadało się obiecująco...
ups… wylogowało mnie, za długo pisałam. Mogę prosić moderację o dołączenie komentarza do mojego profilu?
Uff… seria budzi na prawdę skrajne emocje. Mnóstwo komentarzy z cyklu 10/10, a po opublikowaniu nieprzychylnej recenzji – obrońców, może nie fanatycznych, ale zatwardziałych. Ja uplasowałem się gdzieś po środku tego całego zamieszania.
Uważam, że ocena z recenzji jest zbyt surowa, ale Ano hi Mita nie zasługuje na najwyższe noty.
Nie rozpisując się, dwie największe wady to przedramatyzowana jak dla mnie końcówka oraz fabuła grubymi nićmi szyta, kliknij: ukryte bo poszukiwania życzenia Menmy jest dla mnie trochę absurdalne ze względu na to, że przecież Jinta nie spróbował jej nawet o to zapytać a rozmawiali praktycznie o wszystkim. Poza tym duch, który wcina ramen i bierze prysznic jest trochę przesadzone. Ale na te tematy można mieć rózne opinie.
Moja ocena: 7/10 – świetny pomysł i zawiązanie akcji oraz wspaniali bohaterowie (poza Menmą, trochę mnie denerwowała, choć nie przez cały czas), ale też fabularne niedoróbki i trochę absurdalne lamenty/emocje postaci w ostatnim odcinku, które urosły do groteskowych rozmiarów.
p.s. opening jest cudny, jeden z moich ulubionych.
Pojawiła się możliwość, to obejrzałem to anime. I muszę przyznać, że całkowicie zgodzę się z recenzją. Jako, że większość komentarzy stoi w opozycji do recenzji to uzasadnię. Pierwszy i drugi odcinek: zawiązanie się fabuły i przedstawienie sytuacji i pomysłu- oceniłbym wtedy serię bardzo wysoko. Lecz później stopniowo traciła walory. Miejsce delikatnej historii o przyjaciołach z dzieciństwa zajęły dwie beznadziejnie zakochane, rozczarowane dziewczyny. Zamiast jasnej, kolorowej i pogodnej kreski pod koniec poruszamy się nocami w ciemnym lesie i zdaje się, że jest coraz gorzej kliknij: ukryte , a świr ogarnia ekipę coraz bardziej. Nie wybaczam też zmarnowanych, a atrakcyjnych wątków- tutaj motyw Anaru i koleżanek. kliknij: ukryte Sorry, dziewczyna jest uznana za dupodajkę, zajmuje to łącznie około odcinka, a następnie zupełnie naturalnie przechodzi się nad tym do porządku dziennego i głównego wątku, jakby tematu nigdy nie było. Strata jednego odcinka na niepotrzebny wątek w 11 odcinkowej serii to dużo. kliknij: ukryte Zamiast failowego odcinka z Anaru z chęcią zobaczyłbym proces szukania i odkrywania życzenia Menmy, który dominuje na początku- to jest naprawdę niezłe. Spokojnie dałbym już wtedy co najmniej 8. Mógłbym kilka rzeczy jeszcze napisać, ale pomińmy i jeszcze jedno: kliknij: ukryte wątki miłosne- na początku delikatne i przyjemnie naszkicowane pod koniec przyjmują postać dwóch rozhisteryzowanych, wrzeszczących na swoich wybranków i sarkających na ducha nastolatek. Nie, sorry, głębi tu nie ma. To jest śmieszne. Przyznam, końcówka wzruszająca. Ostatecznie u mnie 5/10. Na + oryginalność, a na – zmarnowanie pomysłu i przerost emocji nad treścią. Nie byłbym taki surowy, ale się po prostu bardzo zawiodłem.
A
guuren
25.07.2011 12:05
Powtarzać po większości nie będę, ale anime warte jest obejrzenia. Czy ma zaskakującą głębię? Szczerze powiedziawszy to wydaje mi się, że nie, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Przyjemnie się oglądało, kiedy trzeba wzruszało. Jeżeli ktoś ma problem z „tanimi chwytami” to ciekawe, czy to samo mówił np. o pierwszym albo drugim sezonie „Clannad”, gdzie oklepanych motywów było od groma i tylko kilka świeżych.. I też mi to nie przeszkadzało.:) Warto zobaczyć i przekonać się samemu.
Ja nie wiem co miał w głowie recenzent, gdy pisał tę recenzję. Moim zdaniem pojechał je po całości,
„Brzmi oryginalnie? Owszem, seria miała szansę stać się ciekawym i niecodziennym dramatem obyczajowym.”
człowieku to jest oryginalna seria do bólu, jeżeli mało ci w tym oryginalności, to pochwal się czymś co miało w sobie to coś co ma Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai.
„Jeżeli ktoś zarzuci mi, że ocena jest „nie fair”, to będzie miał całkowitą rację.”
jak najbardziej jest „nie fair” i nie pisz że ocena jest oparta na indywidualizmie widza, bo wiele osób ma podobne zdanie jak ja, więc to chyba nie my oceniamy to dzieło „nie fair”. Poza wszystkim co to za ocena 6/10 człowieku tu się należy co najmniej 9/10 za fabułę i postaci o muzyce nie wspominając bo to ona jest brakującą „jedynką” do pełnej oceny 10/10. Cholera żaden film który oglądałem nie potrafił mnie poruszyć, wzruszyć, ale z anime jest jakoś inaczej, konkretami waląc z TYM anime jest inaczej. kliknij: ukryte Ostatni odcinek był niezłym ciosem w moje lodowe serce i zdołał ten lód rozpuścić z łatwością.
Z całego serca polecam tym którzy mają problem ze zbyt suchymi oczami, piękna historia przyjaźni, miłości, naprawdę polecam.
Anime obejrzałam w 2 dni. Podobało mi się strasznie. Nie jestem osobą, która łatwo daje ponieść się emocjom, tym bardziej złapać na dramatyczne sztuczki i płaczliwe sceny. Co śmieszne – nie dałam się do końca odblokowac również temu tytułowi. Jednak „Ano Hi Mita Hana..” ma coś takiego w sobie, że ogląda się to niesamowicie dobrze, że ma się tak wielką ochotę zobaczyć kolejny odcinek. Bo mimo tego, że nie uroniłam żadnej łzy, to relacje między bohaterami, więzi, problemy były tak zwyczajnie ludzkie i normalne, że pochłonęło mnie to bez reszty. Już w pierwszym odcinku miałam taką nostalgiczną myśl do sytuacji głównego bohatera „eh narzekasz chłopaku, a nie jeden by chciał móc się pożegnać z umarłą, lubianą osobą”. Spodobali mi się również bohaterowie, tacy różni od siebie, ale każdy zadziwiająco dał się lubić. Całkiem normalne również było, że kliknij: ukryte na swój sposób każdy z nich obwiniał się o śmierć Menmo, bo w takich sytuacjach każdy z nas czuje – zupełnie bezpodstawnie, jak w tym anime – że miał niekorzystny wpływ na śmierć danej osoby.
Osoby lubiące dramat myślę, że pokochają ten tytuł. Ja zakochałam się w naturalności „Ano Hi Mita Hana..”, bohaterach, ich fajnych relacjach, w pokazaniu złożoności problemów w nastoletnim wieku, muzyce w openingu i endingowi, i przede wszystkim – tytuł pobudził mnie do myślenia, do wczucia się w sytuację bohaterów (na swój własny sposób), takiej lekkiej nostalgi. Dawno nie miałam takiego odczucia, i dawno tak nie pochłaniałam odcinków jak przy tym anime. Tutaj nie ma co szukać dziur w logice, tylko oddać się klimatowi.
regi
18.07.2011 19:12 Re: 9/10
Ja bardzo lubię dramaty i jestem dosyć wrażliwą osobą lecz to anime mnie nie wzruszyło. Ich emocje były bardzo przerysowane i często ich zachowanie nie miało nic wspólnego z logiką.
Natomiast Madoka, Air, Bokurano, Angel Beats nie miały żadnych problemów żeby wzruszyć mnie do łez.
A
Bmvr
18.07.2011 02:09
Dawno sie tak nie poryczalem ogladajac anime, po przejrzeniu obecnego sezonu poza Usagi Drop nie widze rywala dla Aoi Hana w kategorii Anime 2011
Mnie anime się podobało…nawet bardzo. Nie uważam to za najlepszy tytuł roku, bowiem ten się jeszcze nie skończył. Natomiast za najlepszy tytuł sezonu wiosennego już tak (niestety, albo stety, jak kto woli). Otrzymaliśmy w sumie prostą, ale przede wszystkim zakończoną, historię o dorastaniu grupki przyjaciół, niestety nie tak różowym jak być powinno. Owszem seria w miarę upływu odcinków coraz bardziej przestawała mi się podobać, ale skończyło się na tym, że zamiast spodziewanej 10 dostała ode mnie 8. Co do recenzji to- owszem- uważam ją za krzywdzącą, chociażby przy zestawieniu z innymi tytułami z metką „okruchy życia” (przykładowo, taki Clannad, który przez większą część jest po prostu zwykłą haremówką i również na siłę wzrusza, by dopiero pod sam koniec wyciągnąć coś więcej, dostał aż dwa oczka wyżej; Mahou Tsukai ni Taisetsu na Koto również, chociaż tam normalnych uczuć bohaterów i jakiejkolwiek fabuły to ze świecą szukać). Przeciętny widz, który postanowiłby sobie coś takiego obejrzeć, sugerując się ocenami, najprawdopodobniej nie dojdzie do tego tytułu, uznając go już za zbyt beznadziejny, bądź co najwyżej przeciętny. Owszem, recenzent ma prawo wystawić taką ocenę, jaką chce, i o ile ją dobrze umotywuje to recenzja będzie na poziomie. Szkoda tylko, że przez to ciężej będzie o w miarę obiektywny przegląd danych tytułów z jednego gatunku. W takim razie recenzje będą mijać się z celem, bo nikt nie będzie się nimi sugerował…
I tak się składa, że każdą z wyżej wymienionych recenzji napisała inna osoba, jasnym jest więc, że każda oceniła dany tytuł przez SWÓJ pryzmat oczekiwań, dorobek serii obejrzanych i obserwacji własnych.
Wiem. Zresztą każdy tutaj już się pewno nasłuchał sporo na temat „zbyt krzywdzących” recenzji danych anime, więc nie chcę zbytnio kontynuować tego tematu. Po prostu zaznaczyłam swoją opinię, porównawszy ową reckę do innych, traktujących o tym samym gatunku- wydaję mi się, że dałoby się je pisać w o wiele bardziej obiektywny sposób. Ja zdania nie zmienię, a Tanuki nie zmieni przecież ot tak sposobu pisania recek i tyle xd
A
☻
17.07.2011 19:03
Pisałem już wcześniej, ale wypowiem się raz jeszcze mając obejrzane dawno temu wszystkie odcinki. Seria była ok do momentu jak Menma kliknij: ukryte dała o sobie dobitnie znać innym, wtedy cały klimat się jakoś posypał.
Mam po dziury w nosie tych monotematycznych wypocin, które obrzydzają w zasadzie każde uznane przeze mnie anime. „To jest bee i zaraz wam udowodnię” – zdaje się myśleć recenzent. Sprawia to wam tak więlką frajdę? W jakiś sposób dowartościowuje? Zjechać – na dzień dzisiejszy – najlepsze anime roku z którym o tytuł powalczyć może co najwyżej Usagi Drop jeśli poziom serii się utrzyma, by potem wychwalać kolejne power girls albo starcia mechów. Ludzie! Jak Ano hi mita ma 6/10 to ja się pytam gdzie jest te 500‑800 serii które oceniono wyżej? Czy japończycy zapewnili nam bezpieczną ilość udanych anime, byśmy mogli wybrzydzać? Za kilka sezonów może się okazać że 100% wydanych tytułów będą stanowić wcześniej wspomniane power girls, mechy oraz coraz popularniejsze serie, którym głównym „argumentem” są skąpo ubrane lolitki, a Ano Hi Mita było jednym z najbardziej wartościowych dzieł które było dane nam zaznać.
Nie mówię że seria jest idealna, ale porównując do tego co do tej pory wyszło musimy wykazać się większą wyrozumiałością, zaakceptować wady i doceniać to co mamy.
Rok się jeszcze nie skończył, a Natsume Yuujinchou San to poważna konkurencja. Japończykom wciąż zdarza się rzucić coś fajnego, tak, że nie musimy brać wszystkiego jak leci. Zresztą jeśli nawet
Za kilka sezonów może się okazać że 100% wydanych tytułów będą stanowić wcześniej wspomniane power girls, mechy oraz coraz popularniejsze serie, którym głównym „argumentem” są skąpo ubrane lolitki, a Ano Hi Mita było jednym z najbardziej wartościowych dzieł które było dane nam zaznać.
Wtedy dokończę spokojnie Tezukę i zabiorę się za hodowlę marchewek naciowych.
A tak na serio- w którym miejscu seria została „zjechana”?
Burächan
17.07.2011 19:17 Re: Same wady?
Opinie, opinie…
Ponieważ średnio co roku wychodzą dwie OAVki Gundam Unicorn to właśnie „anime o starciach mechów” jest w tej chwili według mnie najlepszym tytułem. Jakość anime jest w ostatnim czasie naprawdę niska, nawet kreskówki w stylu My Little Pony: Friendship Is Magic są bardziej warte uwagi.
Skoro „jakość anime w ostatnim czasie jest niska” to polecam cofnąć się o kilka dobrych (jak nie kilkanaście) lat. W lata kiedy anime 'początkowało', a serie były oryginalne i czuło się powiew świeżości…
Wydaje mi się, że ta seria została po prostu oceniona przez pryzmat poprzednich serii. Coraz trudniej wymyślić coś nowego i zachwycającego pod każdym względem. Schematy niestety, powtarzają się.
Kari
17.07.2011 20:36 Re: Same wady?
Ale zaraz zaraz kto je zjechał? Ocena 6/10 to jakieś zjechanie? Fanom może się to nie podoba, ale 6/10 oznacza, że recenzentka uznała je za niezłe. Jak chcesz poczytać recenzję w której się jedzie po jakieś serii to przeczytaj recenzje chociażby To love‑ru czy mang Mayu Shinjo. Najlepsze anime roku? Litości – ledwo minęła połowa roku, jeszcze jest ten sezon i następny. Dla mnie np. już się lepsze serie ukazały w tym roku. I dlaczego starcia mechów mają być wgl gorsze od Ano Hany bądź innego anime obyczajowego? Wszystko zależy od poziomu danej serii a nie od samego gatunku bo to nie on decyduje czy seria jest fajna, głęboka, wciągająca itd.
„Czy japończycy zapewnili nam bezpieczną ilość udanych anime, byśmy mogli wybrzydzać?”
Ja imo uważam, że tak. Jest bardzo wiele anime bardzo udanych z najróżniejszych gatunków. A nawet jeśli by ich nie było dostatecznie dużo to nie powód, żeby zachwycać się byle czym (nie mówię o Ano Hana, ale ogólnie).
„Za kilka sezonów może się okazać że 100% wydanych tytułów będą stanowić wcześniej wspomniane power girls, mechy oraz coraz popularniejsze serie, którym głównym „argumentem” są skąpo ubrane lolitki”
Osobiście uważam, że moment w którym miałyby być tylko loli produkcje, mechy, shouneny itp. nigdy nie nadejdzie. Takich produkcji jest pewnie najwięcej, ale zawsze znajdzie się też wiele innych anime, które są bardziej ambitne. Po za tym to jest moda:xd Np. z 10 lat temu fanserwisu praktycznie w seriach nie było, albo było ich mało. Teraz jest widocznie ludzie chcą oglądać fanserwis i loli:/ . A za kolejne 10 lat przyjdzie czas na inny trend. No i nie ukrywajmy, że większość ogląda anime dla czystej rozrywki, a nie żeby przy nich rozmyślać nad sensem życia.
„Nie mówię że seria jest idealna, ale porównując do tego co do tej pory wyszło musimy wykazać się większą wyrozumiałością,"
A dla mnie zdecydowanym winem jest Gintama. Czy to oznacza, że nie mam dobrego gustu/ zadowala mnie byle co/ nie umiem docenić jakiś dzieł? No i w końcu co można nazwać dziełem i jak je rozpoznać? Dla mnie to imo żadne dzieło, ale spokojnie można je polecić. Skoro sam napisałeś, że seria nie jest idealna to po co narzekasz? Że ocena jest niższa o tę jedną/półtorej gwiazdki? No i recenzentka wcale nie pisała o samych wadach.
Burächan
19.07.2011 19:11 Re: Same wady?
Marilee napisał(a):
Skoro „jakość anime w ostatnim czasie jest niska” to polecam cofnąć się o kilka dobrych (jak nie kilkanaście) lat. W lata kiedy anime 'początkowało', a serie były oryginalne i czuło się powiew świeżości…
Kilkanaście lat? Chyba co najmniej trzydzieści. Jestem akurat fanem starych serii, więc dzięki za radę ale już od dawna się obracam w tym kręgu. Wcale nie potrzeba żadnej innowacyjności i można powielać schematy, tylko trzeba to robić z wyczuciem i gracją.
A do ludzi, którzy myślą, że zalewa nas masa mecha anime, to chyba powinniście się udać do szpitala. Rocznie wychodzi około 7 takich tytułów z czego tylko ze 2‑3 są warte uwagi…
Po zapoznaniu się z tekstem nie miałbym najmniejszej ochoty sięgnąć po to anime, nawet gdyby mój trud gratyfikowano w dolarach. Definitywnie jest to zjechanie, dowiedziałem się wielu negatywnych rzeczy i wszystko byłoby ok gdyby ilość bardziej udanych serii rzeczywiście zapisywana była w postaci trzech cyfr. Nie zrozumcie mnie źle. Nie zaprzeczam zawartym w recenzji spostrzeżeniom, są bardzo subiektywne, ale prawdziwe. Problemem jest właśnie przesadna stronniczość, która w łatwy sposób doprowadza mnie do szału oraz naiwne twierdzenie, że istnieje tona lepszych produkcji. Wszystkie, nawet wasze najbardziej ukochane anime mają mnóstwo mankamentów po prostu niektórych nie dostrzegacie, a innych wcale nie macie ochoty ujrzeć. Zastanawiające, że sposobność rzucenia surowym okiem na inne serie nie stanowi problemu.
Co do gwiazdek. Mają znaczenie. Olbrzymie. Ludzie są leniwi, a szóstka, gdzie noty 5 i poniżej ma zdecydowana mniejszość produkcji [i są to raczej same ochłapy], stanowczo odstrasza. Czy oczko w górę zrobiłoby róznicę? Jak widzę znacznie gorsze anime zbierające niemal komplet, to zaczynam mieć wiele wątpliwości, czy ocenianie w ogóle ma sens. Nikomu nie ujmując – profesjonalni krytycy pracujący w wąskim gronie bądź w pojedynkę potrafią nakreślić takie kryteria, że odnoszenie się do ich rankingu najlepszych np. dramatów coś znaczy. W przypadku wielu autorów[m.in. na tanuki, filmwebie] kolejność jest całkowicie losowa. Sugerowanie się czyimś zdaniem jest wówczas sportem ekstremalnym.
1
18.07.2011 01:18 Re: Same wady?
Na mal'u AnoHana w czołówce najlepszych anime.
2
18.07.2011 06:33 Re: Same wady?
Na podstawie średniej wieku użytkowników mal'u, a średniej osób oceniających w tej chwili Ano Hanę można wysnuć wniosek, że to niezła bajeczka jest.
A
yoda
17.07.2011 16:10 Sztuczny pseudodramat
Anime nie podobało mi się choć na początku miałem pewne nadzieje. Jednak czym dalej tym gorzej.
R
Otōsan
17.07.2011 16:06 O gustach się nie dyskutuje...
Osobiście bardzo mi się podobała ta seria i jak parę osób tu pisało czekałem z niecierpliwością na kolejne odcinki. A na koniec spłakałem się jak bóbr:) Także trochę mnie rozczarowała niska ocena w recenzji, która może odstraszyć nowych widzów od zobaczenia tego anime, wiec pozwolę sobie na wyrażenie swojej opinii.
Ograne chwyty i brak logiki to główne zarzuty pani recenzentki w stosunku do tej serii. To może zacznę od ogranych chwytów… Jakim to sposobem chciała by autorka doczekać się z każdą serią nowych zagrywek emocjonalnych tym bardziej że ludzie jako tacy wzruszają się , śmieją czy złoszczą zazwyczaj w podobnych sytuacjach ? Nie mówimy tu o socjopatach u których błogo rozanielony uśmiech może wywołać np scena ćwiartowania ofiary na żywo. To całkiem naturalne że pisarze czy scenarzyści używają podobnych schematów -są sprawdzone i prawdziwe a co najważniejsze działają na odbiorcę… Więc pretensje że twórcy serii użyli „oklepanych” i płytkich chwytów to trochę takie żalenie się że koło nie jest wynajdywane ciągle od nowa. Oczekiwanie że w każdym dialogu i działaniu bohaterów zawrą się fundamentalne i na dodatek nowe prawdy o życiu , śmierci, miłości, przyjaźni, nienawiści i powstaniu wszechświata to trochę za duże wymagania moim skromnym zdaniem…Tak samo jak narzekanie na zbyt płytkie ukazanie motywów działań bohaterów. W serii składającej się z jedenastu odcinków trudno się wgłębiać we wszystkie meandry młodych, a już skołatanych traumą sprzed lat dziesięciu serduszek. Pewne sprawy należałoby sobie dopowiedzieć samemu, no chyba że ktoś jest tak rozleniwiony że liczy że wszystkie odpowiedzi będzie miał podane na tacy.
Drugim zarzutem jest brak logiki działań u bohaterów. Większość z tych bohaterów,co trzeba podkreślić, to nastolatki. A także duch dziewczynki która zginęła w wieku lat pięciu i na takim poziomie w zasadzie jej logika powinna funkcjonować, choć na szczęście nie jest chyba aż tak źle. Ale wracając do żywych nastolatków to burze emocjonalne wywołane buzowaniem hormonów tzw wieku dojrzewania są bardziej prawdopodobne niż spójne logicznie, pozbawione irracjonalnych motywów działania. Trzeba też powiedzieć że moim zdaniem w tej serii nie logika jest najważniejsza tylko uczucia. I to nimi się postacie kierują , jako że nie zajmują się rozwiązywaniem paradoksu dziadka tylko swoimi problemami wywołanymi śmiercią Menmy i tym jak jej śmierć zmieniła ich relacje z reszta członków gangu i rzeczywistością… Poza tym trochę dziwne są pretensje o brak logiki w stosunku do serii której fabuła jest zbudowana wokół pojawienia się ducha (duchy i logika…?). Ogólnie to czytając tą recenzje miałem wrażenie że pani Enevi szuka dziury w całym i stara się dorobić teorię do prostego faktu że anime nie trafiło w jej gust. A o gustach się nie dyskutuje, więc na tym zakończę ;)
1
17.07.2011 16:14 Re: O gustach się nie dyskutuje...
Ogólnie to czytając tą recenzje miałem wrażenie że pani Enevi szuka dziury w całym i stara się dorobić teorię do prostego faktu że anime nie trafiło w jej gust.
Nic dodać, nic ująć.
Kari
17.07.2011 17:04 Re: O gustach się nie dyskutuje...
Ja po części też się zgadzam z tym cytatem, jednakże taki brak logiki to owszem występował. Chociażby przykład z recenzji: dawni przyjaciele nie mogli zobaczyć Menmy. Tylko przecież Jin‑tan mógł łatwo udowodnić że Menma istnieje jako duch np. mógłby ją poprosić aby w ich obecności coś wzięła do ręki/rzuciła czymś/coś upuściła itp. Dlatego chociażby fabuła jest pozbawiona logiki, bo gdyby Anaru, Yukiatsu, Tsuruko i Poppo przekonali się, że Menma rzeczywiście jest to anime skończyło by się na góra 6 odcinkach… Dlatego myślę, że można odnieść takie wrażenie ale imo recenzentka umie uzasadnić swój wybór także uważam, że nie ma się o co czepiać. A ode mnie 7/10
kako
17.07.2011 18:44 Re: O gustach się nie dyskutuje...
Po przeczytaniu recenzji pozostaje mi tylko podpisać się pod tą opinią. Rozumiem, że nadmiar dramatyzmu (albo jak kto woli – sentymentalizmu) może drażnić (zwłaszcza w ostatnim odcinku). Nie każdy lubi, nie każdy lubić musi. To co jednych wzruszy, innych może poirytować itp., itd. Natomiast jeśli chodzi o żelazną logikę – czy właśnie tego należy się spodziewać w opowieści o relacji pomiędzy nastolatkiem i duchem dziewczynki? >:) Nie każde anime (zwłaszcza to przeznaczone dla trochę młodszego odbiorcy) musi być logiczną łamigłówką. W tym konkretnym wypadku postawiono na prostą, ale piękną historię pisaną emocjami. Ostatecznie to od widza zależy, czy po sensie pozostanie mu jakaś mniej lub bardziej głęboka refleksja czy też potraktuje to anime sztuczny ''wyciskacz łez''.
Kari
17.07.2011 19:57 Re: O gustach się nie dyskutuje...
Nie chodzi tu o żadną logiczną łamigłówkę czy coś w tym stylu. Po prostu każdy, kto oglądał te anime z jako taką uwagą zauważy, że istnienie Menmy można było udowodnić już w pierwszych odcinkach a nie na samym końcu. Nie wymagam od tego anime nie wiadomo czego, ale akurat ten błąd logiczny jest dość poważny i sprawia, że całe anime po pierwsze dużo traci, a po drugie staje się co najmniej z lekka bez sensu. Nie wiem czy innym to przeszkadzało, ale mi owszem. Czasem może się zdarzyć jakaś wpadka, ale ta jest tak ewidentna, że aż kłuje w oczy.
kako
17.07.2011 21:44 Re: O gustach się nie dyskutuje...
istnienie Menmy można było udowodnić już w pierwszych odcinkach
– być może, ale w jakim celu? Warto wziąć pod uwagę to, że jednym z ważniejszych wątków w tej historii jest kwestia ''uczłowieczenia'' Jintana, który jest na dobrej drodze do zostania rasowym hikikomori. To konieczność przekonania (na słowo!) całej paczki o istnieniu Menmy sprawia, że nasz bohater – czy chce czy też nie chce – musi rozbić swoją skorupę i wejść w rolę protagonisty. Pozostali, chcąc nie chcąc, też muszą porzucić swoje pozy, maski itp. Zbyt wczesne pojawienie się Menmy zaburzyłoby ten (dość prosty, ale jednak ważny) proces przemiany bohaterów. Tylko tyle.
A
Reisen
17.07.2011 13:48 Świetna recenzja
Zgadzam się i z przedmówcą i samą recenzją. Anime zaczęło się kapitalnie, ale im dalej w las, tym gorzej. Niedomówienia, nachalność w próbie wzruszenia widza, głupota postaci (Za wyjątkiem Anaru)... Ode mnie również 6/10, są lepsze serie na których można się wzruszyć.
Przejmująca historia. Najbardziej smuci mnie to, że Menma której z biegiem odcinków nie da się nie pokochać jest tak naprawdę jedynym spoiwem pomiędzy bohaterami. To dzięki temu, że dziewczyna jest taka pogodna, troszczy się o każdego z przyjaciół i to właśnie jej najbardziej na wszystkim zależy, ta grupka jest w stanie ze sobą obcować. Wystarczyłoby, gdyby np. Menma zmieniła zamieszkanie, a wówczas cała paczka by się nawzajem zagryzła. Była dawką altruzimu, odtrudką na nieznośne charakterki pozostałych postaci. Zastanawiające jest to, czy bohaterowie rzeczywiście kochają Meiko, czy też bóstwią samych siebie, jakimi się przy też świętej dziewczynie stają.
kliknij: ukryte Sam pilot z dodatkiem kilku bonusowych scen mógbły stanowić jeden z najlepszych dramatów. Następne epizody czerpią więcej ze zjawisk paranormalnych, pojawia się też intensywna dawka cierpienia, płaczu, lecz co najbardziej istotne anime traci na mistyczności [w sensie tajemniczości] i na 3‑5 epków przed końcem mamy wszystko na tacy z wyjątkiem szczegółów sceny finałowej. Oraz oczywiście „fajnaru” jako całość może pozostawić niesmak, przecież mając doczynienia z ideałem oczekujemy stosownego pożegnania z ukochaną serią, zwłaszcza, że możliwość wydania nowego sezonu nie istnieje. Po przeszło 24h jestem w stanie stopniowo akceptować to co ujrzałem na ekranie i z minuty na minutę oceniam to optymistyczniej.
Nie wiem jak wy, ale Pierce nie ogląda dramarów żeby sobie trochę popłakać. Po seansie każdej serii pokroju „Ano hi mita…” staję się odorobinę innym człowiekiem. Jeśli widzę sposobność by nawiązać bliski kontakt z serią, utożsamić się z bohaterami oraz tym co dzieje się na ekranie, to za każdym razem bardzo przeżywam owe anime, nawet jeszcze kilka, kilkanaście dni po jego zakończeniu. Ano hi mita działa na mnie depresyjnie. Ta niezniszczalna paczka przyjaciół to w większości zbiorowisko do bólu egoistycznych zwierząt. Życiowe spostrzeżenie. Ludzie widzą jak Jin‑tan opiekuje się swoim gankiem. W scenie gdy tłumaczy Anaru by zaprzestała opuszczać zajęcia w szkole wygląda to realistycznie. Problem w tym, że są to jedynie momenty fałszujące rzeczywisty obraz. Bohater główny ma w pupie uczucia Anaru, nie jest w stanie wykonać drobnego gestu by jej nie ranić – nie mówię przecież że ma udawać miłość lub na siłę się w niej zakochywać, niemniej szacunek, delikatność w działaniach wydaje się być obowiązkowa. On tego nie czyni. Ma swoją Menmę, którą gdyby mógł ukryłby przed swoimi przyjaciółmi i przetrzymywał tylko dla siebie, z czysto egoistycznych powodów.
Mam kilka pytań do pozostałych fanów anime. Czy dobrze wywnioskowałem, że Menma zginęła spadając z krawędzi mostu? Zdaje się, iż okoliczności śmierci nie zostały jednoznacznie przedstawione, brakuje szczegółów. Jeszcze jedna istotna rzecz to moja teoria. Menma składa mamie Jin‑tan'a obietnicę, że sprawi by chłopak doznał różnych udczuć, w tym dowiedział się jak smakuje pradziwy płacz. Kobieta opowiada Meiko o reinkarnacji, wydaje się że dziewczynka -zważając na to że jest troszeczkę głupiutka- bierze tą historię na serio. Czy jest to waszym zdaniem możliwe by Menma celowo zabiła się aby spełnić ostatnie życzenie umarłej kobiety? To jedynie moje przemyślenia, niemniej nie mogę powiedzieć bym znalazł argumenty pozwalające obalić tą teorię, jednocześnie fakty które zostały przedstawione pozostawiają furtkę na podobne domysły.
Ocena to musi być 10/10. Jeśli Ano Hi Mita nie zasługuje na całą pulę, to żadne inno anime nie powinno przypisywać sobie tej notki.
O ile za pierwszym razem przeszłam koło tej serii obojętnie, to po drugim stwierdzam, że było całkiem dobre. Jednakże nie podzielam tych wszystkich zachwytów, nie wzruszyło mnie jakoś specjalnie, może jedynie w ostatnim odcinku. Ta białowłosa raczej denerwowała, ale w sumie wszystkie postacie były sympatyczne. 7/10
Jak dla mnie, troszeczke przedramatyzowali koncowke, mimo wszystko anime mi sie bardzo podobalo. Dawno nie odczuwalem takich emocji.
A
PiteR Tha Don
12.07.2011 18:26 Od pierwszego odcinka wiedizałem...
Od pierwszego odcinka wiedziałem że seria będzie perełką sezonu i się nie zawiodłem minusem jest zbyt mało odcinków,nie wierzę że nie zobaczę już ich przygód i Menmy a szkoda,szkoda że seria nie liczy 24 odcinków.Mogło by się bardziej rozbudować wszystko,seria byłby wtedy wyśmienita.Opening i Ending dodają klimatu tej serii zwłaszcza przy ostatnim i dziesiątym odcinku.Przy ostatnim odcinku trochę wylałem łez,ostatnio mi się tak bardzo przy drugiej serii Clannad.Animacja,kreska,postacie wszystko na plus, co w nich nie lubić hee ???
Ocena 10-/10
odpowiedzi: 0Anime to gniot 3.07.2011 04:24:16 - komentarz usunięto
W pierwszym odcinku, to coś białe i piszczące, co się nazywa Menma, strasznie wkurza, ale wystarczy, że poczeka się do końca, kiedy to wiele się wyjaśnia, a Menma przestaje denerwować i nawet… budzi współczucie. Dlatego radzę nie zrażać się i nie wyłączać po pierwszych 5 minutach (zwłaszcza, że kreska jest po prostu prześliczna). ;)
Pięknie, wzruszające anime. Ja, oglądając je, płakałam na KAŻDYM odcinku, a ostatni przepłakałam niemal w 80%, aż migreny dostała. Ale polecam, w moim prywatnym rankingu najlepszych anime powędrowało na 1 miejsce i pewnie już z niego nie zejdzie!
Przepiękne anime, które naprawdę warto zobaczyć. W zalewie generic shounenów, ecchi itd. Anohana wyróżnia się pod każdym względem poczynając od pięknej animacji i grafiki a kończąc na bardzo dobrej fabule. Do tego dochodzą bardzo piękne opening i ending, które z każdym odcinkiem niosą ze sobą coraz większy ładunek emocjonalny. Ogromną zaletą jest to, że Menma nie jest jedną z irytujących kawaii dziewuszek, których jedynym celem jest lądować na najbliższym osobniku płci męskiej przy każdej okazji, lecz w pełni ukształtowaną postacią, którą można polubić. Polecam szczególnie fanom Noein.
Chyba nie mam tutaj zbyt wiele do dodania, bo to co chciałam napisać, można przeczytać w komentarzach pod spodem. Po co więc się powtarzać? (: Z mojej strony powiem tylko tyle, że jest to mała perełka której szukałam już od bardzo dawna. Spokojna, piękna i dająca do myślenia. Pozycja której głównym tematem jest dawna przyjaźń nastolatków, a nie miłość która po latach rozkwita [ kliknij: ukryte chociaż i jej nie brakuje]. Opening i Ending to coś co chciało by się słuchać w nieskończoność. Bohaterowie sa bardzo sympatyczni i jeśli się ich nie polubi, to stają się jedynie obojętni. Odcinki wciągają i aż do samego końca nie jest się pewnym jak to się wszystko zakończy. Cudowna historia! Prawdziwa i realna, przez co niektórym łezka może sie w oku zakręcić oglądając to anime oraz wspominając swoje dawne, utracone przyjaźnie. No ale co tu się z drugiej strony dziwić? W końcu za tą produkcję byli odpowiedzialni twórcy Toradory! Oby więcej takich perełek, bo dzięki takim serią jest się po prostu dumnym, że ogląda się anime. [ajć… jednak się powtórzyłam ;]
A
Panasiux
29.06.2011 01:21
Anime to jest magiczne, niby nic się nie dzieję, jednak człowiek po 1 odcinku nie może doczekać się kolejnego. Historia grupy przyjaciół, która poróżniła się w przeszłości z powodu śmierci bliskiej im osoby, spotyka się ponownie, aby pomóc przyjaciółce. Wyciska łzy na potęgę, ale właśnie o to chodzi. Właśnie na takie anime czekałem. Jak dla mnie, jedeno z faworytów 2011 roku i najlepsze tej wiosny. Muzyka na wysokim poziomie, to samo z grafiką (trafia się kilka małych błędów np: oczy Tsuruku przenikają przez oprawki, kiedy ta stoi bokiem), postacie i fabuła. Nic tylko oglądać :)
Nigdy nie pomyślałabym, że oglądanie anime o duchach sprawi mi tyle zabawy. A tu… niespodzianka! Mało tego! Chodź to bardzo rzadkie w moim przypadku to łapałam się na tym, że przy seansie było mi naprawdę smutno!
Nie mogę powiedzieć żeby był to ideał, ale seria miała w sobie coś niezwykłego. Już po pierwszym odcinku dało się wyczuć spokojny, odrobinę nostalgiczny klimat. Na szczęście twórcy nie stworzyli w tym wypadku jakiegoś dramatu (i chwała im za to), tylko ciepłą historię o przyjaźni, dorastaniu i radzeniu sobie ze stratą bliskiej osoby.
Niesamowite było dla mnie to, że niewyrośnięte, białowłose dziewcze może być aż tak mało irytujące. Na początku były takie chwile, w których chciałam Menmę po prostu ‘przewinąć’, ale pod koniec serii zostały one zapomniana, a sama główna bohaterka uzyskała moje rozgrzeszenie i przychylność. Na odwrót byłą z Jintą, ale na szczęście pod koniec doszedł do tego, że coś jest jednak nie tak z jego myśleniem. Najważniejsza dla mnie była jednak Tsuruko. W każdym odcinku ze zniecierpliwieniem oczekiwałam jej pojawienia się. Każdy jej krok był dla mnie logiczny i z każdym odcinkiem odkrywałam coraz więcej jej pozytywnych jak i negatywnych cech, dzięki którym zdobywała moją coraz większą sympatię.
Warto jeszcze wspomnieć o przeuroczym endingu i wcale nie gorszym openingu. To niesamowite, ale ich nie przewijałam. Było wręcz przeciwnie! Łapałam się na tym, że były dla mnie za krótkie i spokojnie mogłyby lecieć dalej.
Wracając co komentarzy o ‘najlepszości’ Ano Hany w roku 2011 mogę powiedzieć tylko, że według mnie seria ta uratowała tegoroczny sezon wiosenny ;)
Dziwna sprawa – z początku myślałam, że Ano Hana będzie czymś nieco innym, niż to, co zaserwowali nam twórcy. Właściwie nie za bardzo potrafię powiedzieć, czego oczekiwałam. Chyba liczyłam na trochę więcej optymizmu i inaczej przebiegającą naprawę relacji, a to, co otrzymałam trochę się z tym rozminęło, ale czy było źle? Na pewno nie. Na każdy odcinek wyczekiwałam z niecierpliwością, każda końcówka zaskakiwała mnie mniej lub bardziej, ale zawsze pozostawiała po sobie jakieś emocje ( kliknij: ukryte nie zapomnę tego, kiedy na jaw wyszło, że Yukiatsu przebierał się za Menmę!). Paczka przyjaciół to cudowna gama postaci. Dawno nie spotkałam się z anime, w którym polubiłabym tylu bohaterów i którzy, jak na standardy anime, są realistyczni. Moją faworytką bezapelacyjnie jest Anaru, zaś funkcja irytującej przypadła Menmie (Juntan czasami też mnie wpieniał, ale było to tylko kilka momentów). Co się tyczy muzyki – rzadko się zdarza, żebym odpalając nowy odcinek, nie przewijała obydwu albo chociaż jednego. Tutaj natomiast nie ma bata, słuchanie tych piosenek i oglądanie towarzyszącej im animacji było samą przyjemnością, której nie mogłam sobie odmówić. Graficznie też bez zarzutu, podobał mi się ruch włosów Menmy i Anaru oraz buźki bohaterów. Ano Hana zostawiło po sobie miłe wrażenie i, przynajmniej dla mnie, jest jednym z lepszych anime, o ile nie najlepszym, tego sezonu.
2 minuty temu obejrzałam ostatni odcinek i wyobraźcie sobie jak musze teraz wyglądać xd. Anime bardzo wzruszające o pięknej historii . Szkoda mi było Anaru, i miałam nadzieje że pod koniec odcinka bedzie pokazane czy byla z Jintanem czy nie no ale niestety. Bez zastanowienia daje 10/10 za muzyke, kreske, postaci i całokształt.
Snooz
19.08.2011 23:13 Re: Sugoi !
Godzinę temu skończyłem ostatni odcinek Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai. Jak tylko udało mi się trochę pozbierać (rozkleiłęm się oczywiście…) odpaliłem tanuki by zobaczyć czy ktoś jeszcze ma po seansie podobne odczucia co ja. No i oto jest!:] kliknij: ukryte Ja również ogromnie polubiłem Anaru i od samego początku trzymałem za nią kciuki! Na końcu płakałem głównie z jej powodu mimo iż na sam koniec oglądamy scenę, w której Jintan oddaje jej chustkę, co jak dla mnie świadczy o tym, że ich relacje podążają w dobrym kierunku ;) Czy tylko mi się tak wydaje czy ktoś jeszcze miał podobne odczucia?
aaa , szanowny kolego, muszę powiedzieć że chyba czytasz mi w myślach :d. I feel the same way :] . Anaru jest tak prawdziwą postacią ,że to aż grzech jej nie lubić ;). Wie ktoś może, czy ma wyjść jakiś odcinek ova ?
Mocno mieszane uczucia. Do 7 odcinka bodajże byłem szczerze zachwycony, zawalona końcówka psuje jednak cały obraz. Słusznie obawiałem się, że wszystko skończy się w przedramatyzowanych i przepłakanych okolicznościach. Wielka szkoda, że zabrakło sensownego pomysłu na zakończenie i cały urok serii czmychnął gdzieś w okolicach akcji rodem z Uwierz w ducha.
właśnie skończyłem oglądać. Wiedziałem że się rozkleję, i sie rozkleiłem. Jak dotąd dokonał tego jedynie Clannad i Kanon. 10/10
A
MiszczKoszykufki
25.06.2011 19:04 „How many pages have I wasted to compose our feelings?”
Może nie jest to anime ROKU 2011, ale WIOSNY 2011 na pewno. Seria pokazała że nie potrzeba jakiś wielkich, wstrząsających zwrotów akcji w stylu Madoki by podbić serca widzów kliknij: ukryte (chociaż wątek transa Yukiatsu był niezłym szokiem :D). Historia jest prosta, obserwujemy życie codzienne grupki nastolatków – dawnych przyjaciół, których drogi w pewnym momencie się rozeszły i nagle muszą spełnić życzenie zmarłej koleżanki. Wszystko to rozwija się w dosyć wolnym tempie, ale na pewno nie powooooooolnyyyym niczym w opiewanym „Hana‑Saku Iroha”, gdzie podczas seansu wskaźnik mego hormonu szczęścia i adrenaliny zatrzymuje się na skali minusowej. Wielkim plusem serii są przekonywujący, sympatyczni bohaterowie, zwłaszcza główna postać – NIEIRYTUJĄCA Menma. Tak, to jest bardzo ważne bo zazwyczaj protagonista jest solą w oku widza. W AnoHanie (na szczęście) nie znajdziemy magii, co sprawia że anime wydaje się bardziej realistyczne. Animacja jak na obyczajówkę jest niezwykle porządna, a opening i ending są tak ładne, że aż się nie chce ich przewijać ;D Na ocenę jedynie może znacząco wpłynąć końcówka – dla jednych przedramatyzowana, rodem z kiepskich romansideł kliknij: ukryte (lol, ten zsynchronizowany płacz i stężona dawka dramatyzmu~!), dla innych po prostu piękna i wzruszająca.
Ocena – 8/10 z gwiazdką <3
A
Prox
25.06.2011 14:21 Miazga
Kolejne TOP1 do kolekcji. Anime roku 2011! Totalna miazga, wyciskacz łez do ostatniej kropli wody w organizmie. Bardzo poruszająca historia
Kotoko
25.06.2011 16:25 Re: Miazga
Właśnie jestem po ostatnim odcinku i popieram. Miazga i wyciskacz łez. Niesamowite anime.
Nie chodziło mi o jakoś serii, ale o pochopność w ocenie. Sam uważam ją za jedną z lepszych w tym sezonie, ale jeszcze do końca trochę zostało, a wystarczy kilka odcinków by zepsuć nawet bardzo dobrze zapowiadającą się serię (vide C). Poza tym pozostają jeszcze dwa sezony i choć letni, poza nielicznymi wyjątkami, nie napawa optymizmem, to jesienią może jeszcze coś pozytywnie zaskoczyć.
Eee… fakt, dobry tytuł i ma szansę być jedną z najciekawszych pozycji aktualnego sezonu, ale anime roku… nie popadajmy w przesadę, szczególnie że uważam na przykład takie Hourou Musuko za po prostu lepsze anime (a też jest z tego roku i specjalnie napisałem o nim, bo do obydwu tytułów można przypiąć karteczki slice of life i drama).
Co do Hourou Musuko kawałek dobrego anime ale kreska „cholernie” mi nie podeszła :( może dlatego nie cenie go zbyt wysoko(ale to znowu tylko moje zdanie).
Ja nie oceniam anime na podstawie kreski, chyba że jest genialna lub woła o pomstę do nieba. W innych wypadkach traktuję ją jako element mało istotny. Serie mają się bronić fabułą i klimatem bądź też humorem i frajdą z oglądania (zalezy, jaki gatunek) a nie oprawą wizualną, która tylko dopełnia całości.
W sumie racja… o gustach nie ma co dyskutować, bo do niczego sensownego się nie dojdzie i najwyżej jakieś tardwarsy z tego wyjdą ;3
mith
13.06.2011 02:20 Re: Anime roku 2011:)
Pożyjemy, zobaczymy… Ale po 9 na 11 odcinków, trzymam mocno kciuki, żeby nie zepsuli zakończenia. Jeśli utrzymają ten wysoki poziom, to to anime dołączy do mojej króciutkiej listy tytułów wybitnych.
IMO jednak przegrywa ze Steins;Gate (choć przy ósmym odcinku jeszcze prowadziło) w tym sezonie, a jeśli chodzi o rok…
Śmiem wątpić, czy w 2011 dostanę cokolwiek lepszego od Madoki.
Przecież już dostaliśmy: Oretachi ni Tsubasa i Softenni <magik>
A
Longer
13.05.2011 18:48 Serio serio
Naprawde świetna historia. Od pierwszego odcinka bez opamiętania się wciągnąłem. Anime bardzo podoba mi się od strony technicznej, uwielbiam tą kreskę i płynność animacji. Postacie są do polubienia od pierwszej chwili. Historia jest moim zdaniem bardzo smutna, ale coś w tym smutku jest że jednak nadal chce go odczuwać z każdym kolejnym odcinkiem, żeby tylko doczekać ostatniego odcinka, gdzie ten smutek przeobrazi sie w niewyobrażalne szczęście :) Polecam, naprawdę.
A
☻
3.05.2011 00:27 secret base ~Kimi ga Kureta Mono~ (10 years after Ver.) - Osama tribute
Rzeczywiście bardzo ładna seria jak na razie (dobra oprawa i animacja, ładny OP i ED, ciekawe postacie).
Taka słodko gorzka komedia ukazująca dorastanie (niegdysiejsi przyjaciele z dzieciństwa stają się dla siebie po latach prawie obcy). Animowane „Uwierz w ducha”, którego każdy odcinek ogląda się z przyjemnością. Zwykle mam gdzieś takie serie, ale ta jest do tej pory naprawdę dobra.
To anime jest przepiękne! :) Obejrzałam dopiero 3 odcinki, ale już czuję, że przy ostatnim odcinku będę uśmiechała się przez łzy. Jak ja uwielbiam coś tak prawdziwego i szczerego! :) Bohaterowie są wspaniali.
Odcinek 6
Sam temat przewodni wydawał się ciekawy i mógł być z tego dobry dramat, ale niestety. Ja tej historii nie kupuję. Ani razu też się nie wzruszyłam, bo przedstawiona została nierealistycznie i nie mogłam się w nią wczuć.
Totalnie naciągane jest dla mnie to, że bohaterowie po tylu latach czują „coś” do małej, irytującej dziewczynki i nie mogą sobie z tym poradzić. Zresztą komentarz niżej jest w punkt, więc nie będę się nad tym rozwodzić. No może dodam, że rozumiem jeszcze, że Poppo mógł tyle przeżywać traumę z racji tego, że kliknij: ukryte był naocznym świadkiem wypadku i obraz ten pewnie zostanie z nim na zawsze.
W sumie zauważyłam teraz coś śmiesznego – obejrzałam to może tydzień temu, a już nawet nie pamiętałam dobrze, co było tym ostatecznym życzeniem Menmy. Wydawało mi się, że było to kliknij: ukryte zobaczenie sztucznych ogni, ale zobaczyłam ten komentarz i faktycznie. Tak bardzo było to nieprzekonujące, że nawet nie zapadło w pamięć.
Grafika nie była zła, ale bardzo denerwował mnie wygląd Menmy (wielgachne, naiwne oczy i ta przykrótka grzyweczka). Reszta bohaterów spoko.
Z postaci to jedynie o Anaru powiedziałabym, że mnie zainteresowała i dla niej można było oglądać. Na początku polubiłam też Yukiatsu, wydawał mi się ciekawy, ale niestety tylko do momentu, kiedy kliknij: ukryte wyszły na jaw jego przebieranki. Nie wierzę, że taki (nie jest w końcu nieudacznikiem życiowym) chłopak w takim wieku mógłby w ten sposób przeżywać traumę spowodowaną zauroczeniem z dzieciństwa.
Za Anaru i za to, że w sumie też jakoś nie męczyłam się z oglądaniem i byłam w sumie ciekawa, jak to się będzie rozwijać – daję 5.
Zacznijmy może od czegoś prostego – muzyka: Nie była jakaś najgorsza ale też nie najlepsza, przewijałam i opening i ending. Grafika: No tu akurat jest dobrze, właściwie to mi się podobała, była całkiem ładna.
Skoro już te kwestie mamy wyjaśnione, to przejdźmy do czegoś bardziej wymagającego w opisie. Może weźmy teraz na tapet postacie: Jak dla mnie zdecydowanie za mało czasu poświęcono na przedstawienie bohaterów gdy byli młodsi. Dałoby to pełniejszy obraz ich relacji i wspólnego życia przed śmiercią Menmy. Niby ktoś od dziecka jest „zakochany” (nie sądzę by małe dzieci wiedziały dokładnie czym jest miłość partnerska) w kimś innym, ale jak dla mnie samo anime słabo nam to pokazuje, czy to w okresie dzieciństwa, czy to w teraźniejszości.
Po śmierci Menmy, postacie niby odsuwają się od siebie na kilka lat. Niby, ponieważ Yukiatsu dalej utrzymuje bliski kontakt z Tsurumi, a Jintan dalej widuje Anaru. Jedyną postacią, która naprawdę znika jest Poppo (który potem wraca sobie z wycieczki akurat gdy głównego bohatera nawiedza duch). Rozczarowujące dla mnie było to z jaką łatwością postacie odnowiły ze sobą kontakt, i to dlatego, że główny bohater widzi ducha ich zmarłej przyjaciółki. Dość szybko mu w to też uwierzyli, czego osobiście nie potrafię pojąć. Okazuje się, że po latach bohaterowie dalej przeżywają śmierć Menmy, co mnie trochę dziwi (potrafię to zrozumieć tylko w przypadku jej matki). Co dziwniejsze i dla mnie śmieszniejsze obwiniają się za jej śmierć gdy to nie była w żadnym wypadku ich wina. Ponadto dwie postacie dalej darzą ją silnym uczuciem, mimo iż minęło tyle lat i gdy ją poznali to była ona tylko małą dziewczynką.
Postacie naprawdę wiele, wiele razy zachowują się dla mnie nielogicznie i myślę, że kompletnie nie potrafię ich zrozumieć, a co za tym idzie, polubić ich i zżyć się z nimi. Ich problemy wydają mi się w większości albo nudne, albo błahe, albo dziwaczne.
Została nam fabuła: Pod względem pomysłu fabuła brzmi nie najgorzej, czasami za sam pomysł na fabułę punkty albo podnoszę, albo obniżam. Jednak realizacja nie przypadła mi do gustu, i to tak bardzo lekko mówiąc. Życzenie Menmy wydało mi się być najzwyczajniej w świecie głupie, to prawdziwe jak i te, które bohaterowie przewidywali za to prawdziwe (w ogóle to czemu uznali, że TO akurat będzie to prawdziwe życzenie?). Już bym wolała by było to jakieś ckliwe „Chcę byśmy na zawsze byli razem” czy coś podobnego. A nie, kliknij: ukryte „Chcę by Jintan się rozpłakał” (zresztą Jintan w tym anime płakał wielokrotnie, więc nie rozumiem czemu Menma wcześniej nie zniknęła) czy kliknij: ukryte „Chcę zobaczyć sztuczne ognie”, no kurde, to jakby powiedzieć „Chcę zjeść kanapkę z serem” i o to cała afera. Zresztą dziwnym przypadkiem dla mnie było, że ojciec Menmy akurat odpowiada za kliknij: ukryte te sztuczne ognie i nie chce im ich dać. Poza tym czy oni naprawdę nie mogli poprosić kogoś dorosłego by za ich pieniądze kupił te sztuczne ognie i pomógł im je wystrzelić? Wielu, wielu rzeczy nie potrafiłam w tym anime zrozumieć, jak chociażby dlaczego Menma, pomimo iż zmarła w dzieciństwie, to jest teraz w wieku bohaterów (już nie wspominając, że dalej zachowuje się jak dziecko…)? Albo skoro Menma nie żyje, to czemu Jintan tak boi się, że coś sobie zrobi, przez co próbuje ją łapać gdy spada i upomina żeby nie biegała? Albo czemu Menma WCZEŚNIEJ nie daje przyjaciołom oznak swojej obecności? Ogólnie to mogę chyba w nieskończoność podawać przykłady braku logiki w tej serii.
Podsumowując: Anime mi się nie podobało praktycznie w ogóle (nigdy nie byłam tak rozwścieczona po obejrzeniu jakiegokolwiek anime). Nie płakałam na nim ani razu, a nawet śmiałam się, rozstawiałam ręce na boki czy chwytałam za głowę, próbując zrozumieć co tu się do diaska dzieje. Tak więc, nie polecam tej serii.
P.S. Pozdrawiam tych, którym chciało się to wszystko czytać.
Menma
Twoją odpowiedzią jest Twój własny cytat. Czyli
To niestety częste. Ktoś ma inne przeżycia i doświadczenia, więc trudno mu zrozumieć motywacje innych ludzi przedstawione za pomocą postaci. Jeżeli nie przeżył śmierci kogoś bliskiego, albo swojego przyjaciela, albo nie był świadkiem śmierci kogoś na kim mu zależało, to motywacja i zachowania bohaterów tej animowanej bajki będą dla niego bardziej odległe niż księżyc.
A skoro odległe i niezrozumiałe to i oceni je po swojemu np jako nielogiczne, czy głupie.
Sama bajka ma dosyć absurdalne W TEORII założenia, ale motyw niepogodzenia się z czyjąś śmiercią, czy poczucia winy, czy inne emocje przedstawione w serii mają i sens i uzasadnienie.
kliknij: ukryte Poza tym wcale łatwo mu nie uwierzyli i uwierzyć w większości nie chcieli. I gdyby nie sama Menma, to dalej myśleliby, że chłopak ma np halucynacje.
Seria momentami przeciągnięta, nużąca, jednak druga połowa trochę nadrabia.
Nieźle pokazane te urywki dotyczące rodziny Menmy.
Ciąg dalszy wypowiedzi
Niestety, oglądać trzeba uważnie.
kliknij: ukryte Było powiedziane, że główny bohater chciał tak naprawdę zatrzymać Menmę dla siebie. Bardziej mu na tym zależało, niż żeby mu uwierzyli, bo wtedy musiałby się nią „dzielić” z innymi.
A że bał się, że dziewczyna sobie coś zrobi, to dlatego, że widział ją, czuł ją fizycznie, więc odbierał jak żywą osobę, a nie jak ducha. Jego potrzeba opiekowania się i chronienia Menmy była instynktowna, a nie racjonalna.
Po seansie warto przeczytać recenzję
Rada na tę i każdą inną serię. Kierujcie się oceną oraz zdaniem użytkowników. Recenzenci to nie wyrocznie więc nie raz zdarzy się jeden z dziesięciu, którzy naklei łatkę „nie fajne”. To, że ktoś recenzuje dany tytuł nie czyni go ani ekspertem, ani osobą kompetentną do tego żeby przyznać co wam się będzie podobało, a co nie. Jeżeli jakiś tytuł ma słabą ocenę redakcji i recenzenta zaś użytkownicy oceniają go wysoko, znaczy, że coś jest na rzeczy. Nie jednokrotnie przekonałem się o tym, że pomimo słabej recenzji, seria jaką oglądałem była dla mnie w jakiś sposób wybitna. Powody są obszerne. Każdy z nas przeżył w życiu różne momenty, a te mogą się przewrotnie pokryć z wydarzeniami w danej serii. A może jakiś konkretny bohater? Jakaś myśl przewodnia? To co dociera do jednej osoby, nie musi docierać do drugiej.
Kierujcie się wpierw zdaniem użytkowników, potem redakcji a na końcu recenzenta. To najlepsza selekcja tytułów do oglądnięcia.
Pozdrawiam cieplutko :)
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Mnie tam ten MAL‑owski system zawsze pasował. Proście i przejrzyście. Co prawda, nie używam w zasadzie ocen 5‑1, ale nigdy nie widziałem takiej potrzeby. Jeśli coś jest naprawdę słabe, to się zwyczajnie porzuca i całkiem wywala z listy.
Oceny zresztą są tutaj mocno subiektywne, ale jeśli już obejrzałem do końca, to seria faktycznie musiała być co najmniej „fejn”. Ja bym właśnie powiedział, że to „pełna” skala ocen jest mało intuicyjna, bo sugeruje, że mam oglądać coś poniżej przeciętnej, a na to szkoda czasu.
Jest w sumie tylko mały problem z tymi seriami typu „tak głupie, tak słabe, że aż dobre”. Z obecnego sezonu mógłbym tu wymienić Isekai Maou to Shoukan Shoujo no Dorei Majutsu, które obiektywnie powinno mieć 3/10, ale subiektywnie dam co najmniej 7. Ot, z jakiegoś powodu dobrze się to patrzy, chociaż konstrukcja jest dość słaba. No ale większość tak będzie oceniać i raczej trudno się z tym nie zgodzić.
Przeciętnego widza raczej mało interesuje, czy dana seria ma np. nowatorskie podejście do problemu głodujących dzieci w Afryce. To raczej podejście krytyków filmowych, którzy mają zresztą na tyle specyficzny gust, że ciężko się nim sugerować.
Ergo, liczy się w sumie tylko to, czy dobrze się ogląda.
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Probelemem w tym wsyzstkim jest efekt opisany tutaj [link]. Sztucznie zawyza to srednia z 5.5 do 6.5‑7, wiec cala skala po prostu traci sens. Wiec rowniez korzystanie z niej jest tak samo bezsensowne. Konczy sie to tym, ze w zasadzie wszystko moze byc dobre, bo serii srednio ocenianych ponizej 5.5 jest moze z 5%...
Kazda ocena jest subiektywna i to w jaki sposob oceniasz zalezy tylko od Ciebie. Ale podciaganie czegos z 3/10 do 7/10 „bo sie dobrze patrzy” to jakas paranoja. Po to sa te poszeczegolne oceny, zeby ich uzywac, a nie umniejszac problem do binarnego „dobrze/nie dobrze sie oglada”. Pelna skala ocen nic Ci nie sugeruje, oddaje tylko pelen zakres mozliwych ocen. Skoro w zasadzie wszystko co widziales zasluguje na co najmniej 7, to po co w ogole uzywac 10‑stopniowej skali?
O i jeszcze ta stara spiewka o tych przekletych „krytykach filmowych”... Istota bycia krytykiem czegokolwiek jest posiadanie wyrobionego gustu. Istota recenzji jest wyrazenie swojej opinii o danym tytule. Zeby umiejetnie skorzystac z jakiejkolwiek recenzji trzeba m/w orientowac sie w guscie recenzenta i potrawic porownac go do swojego wlasnego. Inaczej recenzje nie maja sensu, wystarczylyby same opisy.
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
W jaki sposób się kłóci? Taka skala jest dość przejrzysta, bo możesz podzielić rozkład ocen na pół i wtedy masz oceny semi (inaczej ujemne) po lewej i dodatnie po prawej.
Ale technicznie to nie jest żaden problem. Skala ocen jest po prostu asymetryczna, jak zresztą chyba większość skal dla danych rzeczywistych.
Co to za znaczy „sztucznie zawyża”? Średnia to nie jest jakiś ustalony punkt na skali. To jest wartość średnia w populacji. Rozkład ocen jest lewostronny, więc średnią masz po drugiej stronie. Proste jak konstrukcja cepa.
Znaczy co, sugerujesz, że trzeba zmienić system oceniania, bo ludzie nie potrafią zinterpretować oceny, czyli de facto wartości względnej? Wyimaginowany problem.
To nie jest paranoja, tylko naturalna konsekwencja. Zrobienie czegoś na zasadzie „tak słabe, że aż dobre” to też jest pewna sztuka. Ja nawet nie potrafię powiedzieć, dlaczego tę serię oceniłbym na 7, a dziesięć innych podobnych „Isekajów” na 2. Diabeł tkwi w szczegółach, ale patrząc po ocenach w internecie, dużo ludzi ma podobne odczucia co do tej serii. To też jest pewna informacja zwrotna.
Tutaj masz słowo klucz – co widziałem. Z tego, co widzę po znajomych, to ludzie często nie widzą sensu oceniania czegoś, co jest ich zdaniem zwyczajnie słabe. Gdyby każdy dodawał swoje 1/10 na MAL‑u to oceny mogłyby wyglądać inaczej. Zresztą MAL ma też swój system „ważony”, więc oceny od ludzi, którzy nie obejrzeli przynajmniej 20% odcinków, nie są wliczane.
Wartości skrajne. Na tej podstawie wyłaniasz największe perełki i największy syf. IMHO, to też wygodne i przejrzyste.
Swoją drogą, bodajże na AniDB stosowanie 10‑stopniowej skali jest popularniejsze, ale dla mnie oceny wydają się przez to tylko mało przejrzyste.
Śpiewka stara jak świat, a problem wciąż aktualny. W sumie nie wiem, czy oni od razu tacy przeklęci. Mnie raczej kojarzą się ze zwykłymi hipsterami.
Nie no, w pełni rozumiem ideę oceniania filmów za jakieś tam walory, ale dla większości to znaczenia zbytnio nie ma.
Na Tanuki jest czasem (często?) taki problem, że recenzent rozpływa się nad czymś, co nie wydaje się niczym specjalnym, albo vice versa. Tak samo do tej pory nie rozumiem, dlatego serię ecchi ma oceniać osoba, która nie lubi ecchi. Ot, taki paradoks.
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Tylko jak wzorowac sie na ocenach widzow, skoro skala ocen jest przeciazona w strone wyzszych ocen? Jezeli wg skali 7 to dobra produkcja, a wiekszosc anime ma oceny zblizone albo wyzsze, to jak mam odseparowac gnioty (po za totalnymi gniotami) od sredniakow, a sredniaki od dobrych anime? Jest to jak najbardziej problem.
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Lepszy jest jeden pełny komentarz niż tysiące pustych ocen.
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
Re: Po seansie warto przeczytać recenzję
p.s kliknij: ukryte nie z przymiotnikami pisze się łącznie.
Mimo swojej prostoty jest bardzo wartościową serią
Ogólnie serię gorąco polecam, mimo że nie ma w niej nagłych zwrotów akcji, wybuchów, czy wielkich „wydarzeń”. Jest dobrym przerywnikiem pomiędzy „dynamicznymi” anime akcji :)
Tanuki jak widze w formie
Nie wiem jak wy, społeczności tanuki, ale ja na ostatnim odcinku ryczałem jak bóbr, na przedostatnim w sumie też. Tak bardzo, że mnie cały dzień potem głowa bolała :/
No i jeszcze ten ending… i niech mi ktoś teraz powie, że nie istnieją dobre endingi.
Ale widzę niektórzy hmm obejrzeli dramat spodziewając się „zwrotów akcji, jak chociażby w Angel Beats lub TasogarexOtome Amnestia.” No tak, za mało wybuchów i pościgów było.
Od początku było wiadome, że ta seria to po prostu wyciskacz łez. Czy tani? Tanie to byłoby, gdyby postaci nie obchodziły widza. Chyba nigdy nie ryczałem na anime, a tu mi się zdarzyło- bo przez 11 odcinków zżyłem się z postaciami, nawet jeśli nie były aż tak wyraziste… no ale to sezonówka, nie oczekujcie cudów.
Re: Tanuki jak widze w formie
Re: Tanuki jak widze w formie
Re: Tanuki jak widze w formie
Ludzie są różni i każdemu podoba się trochę co innego, więc to dosyć oczywista sprawa, że nie będą oceniać tak samo. Serio, co cię obchodzą oceny innych? Tobie się podobało i to najważniejsze, wystaw 10 i poklep się po brzuszku. A że innym osobom się nie podobało? To ich problem, że zmarnowali czas na coś, co do nich nie trafiło.
Jedynym anime na jakim płakałam jak dziecko z rozbitym kolanem było „Tokyo Magnitude 8.0”, a recenzji też nie ma jakiejś ekstremalnie przypochlebnej. I guzik mnie to obchodzi, dla mnie to było wielkie.
Tak że wiesz – oglądaj, wzruszaj się, ciesz się, wystawiaj swoje dziesiątki i gwiazdeczki, a innych miej w nosie :)
Re: Tanuki jak widze w formie
Normalnie wzięłam i zwątpiłam -__-
„Oglądaj, wzruszaj się, ciesz się, wystawiaj swoje oceny i gwiazdeczki TAK JAK CHCESZ, a innych miej w nosie”.
Teraz już dobrze będzie? Bosz.
Re: Normalnie wzięłam i zwątpiłam -__-
Re: Normalnie wzięłam i zwątpiłam -__-
Przepraszam, że miałam czelność się odezwać.
Re: Tanuki jak widze w formie
Są dwa główne powody sięgania po tego typu tekst (po recenzję): szukasz serii wartej polecenia lub kontrujesz swoją opinię ze zdaniem innych. Kiedy czytasz komentarz, że najlepiej jakby recenzent sam wydrukował swój tekst i użył w toalecie zgodnie z zastosowaniem, obecność takich wpisów to coś naturalnego i absolutnie to ja się dziwię że ktoś się dziwi :D . To odpowiedź na zmarnowany czas, na zmarnowany czas w imię ??? no właśnie czego?
Re: Tanuki jak widze w formie
W tej serii wkurzyło mnie sztuczne podtrzymywanie napięcia tymi samymi scenami(chyba strumyk i but), MH obwiniający się na każdym kroku za tragedię, której nie spowodował. Taki psychiczny masochista. W dodatku tchórz i ***, jak napotyka jakiś problem, to ucieka w siną dal i emuje się jaki on biedny i pokrzywdzony przez los, bo tylko on ma urojenia.
Save the planet, kill yourself, please.
Jedyną postacią dobrze wykreowaną jest ta dziewczyna z pomarańczowymi włosami ( nie pamiętam imienia). Reszta jest albo bezpłciowa, albo irytująca. Nie wiem dlaczego na tym ryczałeś, skoro nie ma w tym nic wzruszającego ;)
Re: Tanuki jak widze w formie
2.MC się obwinia o śmierć Menmy, no bo to jego wina. Skłamał, uciekł, Menma go goniła i kilka minut później się utopiła.
3.Reszta się obwinia, bo nic z tym nie zrobili
4.Chyba mało wiesz o kulturze Japonii, jeśli pierwszy lepszy hikikomori cię dziwi
Re: Tanuki jak widze w formie
2.A może to wina Menmy, bo nie umiała pływać? Dupa a nie wina. Nieszczęśliwy wypadek i tyle. A że MC jest idiotą to już wina autorów.
3.85% postaci robiło za statystów, fabuła głównie toczyła się pomiędzy Menmą,Jintą i Anjou, bo ta ostatnia czuła miętę do MC. Taki trójkącik. Reszta postaci miała nikły wpływ na fabułę.
4. Jest na odwrót, za dużo naoglądałem się tych samych schematów, dlatego zachowanie niektórych postaci mnie po prostu wnerwia. Dlatego przepadam za animu z koksami od początku. Hagure Yuusha no Estetica taki przykład, animu denne, ale ma wzorowego MC lub MC z TWGOK.
Re: Tanuki jak widze w formie
Raczej za mało sensu, logiki wydarzeń i czegokolwiek interesującego.
Ludzie płakali też nad „Trędowatą”. Nie czyni to raczej tej książki arcydziełem literatury.
No mnie właśnie zdecydowanie nie obchodziły. Aż dziwne, że wystawiłem temu aż 6, litościwy chyba byłem wtedy.
Uczuciowe i wzruszające
Drażniła mnie trochę, ale tylko troszkę, postać Menmy (jej zachowanie, głos i wygląd także), jednak bez niej całej tej serii by nie było, to jest właściwie jedyny minus (jednak na tyle istotny, że nie mogę dać 10ki).
P.S. Przepadam za Anaru, ending był cudowny, i ta melancholia, tęsknota i to, że jest to takie strasznie sentymentalne. Uwielbiam!!
poprzeżywajmy to jeszcze raz
Sztuczny dramat
Dwa razy można przypomnieć widzowi co się wydarzyło, ale nie kilkanaście razy! Postacie bez charakteru, nijakie. Bez woli, tylko Menma tamto, Menma sramto. W ogóle skupienie się tylko na jednym wątku, spowodowało seans nudnym, bo domyślałem się, co wydarzy się w następnym epie. Tj. „Co będą robili z Menmą?” Animacja i muzyka średniawe, nic coby zapadło w pamięć. Brak zwrotów akcji, jak chociażby w Angel Beats lub TasogarexOtome Amnestia. Brak stosownego humoru w takich produkcjach, żeby widz mógł trochę odetchnąć. Dużo wad, mało zalet. Ocena 4/10. I nie polecam, lepiej obejrzeć ww produkcje, jeśli ktoś szuka dramatu/tragedii.
Pozdrawiam
Wysoki ranking na animelist (38) dowodzi, że seria zdecydowanie w sobie „coś” posiada i osobiście się nie zawiodłem. Jedyną rzeczą, w której zgadzam się z autorką recenzji jest fakt, że Menma była wstanie wpływać na obiekty i mogli tym samym błyskawicznie udowodnić fakt, że istnieje, a to by zdecydowanie wiele zmieniło w początkowej fazie anime.
W każdym razie był to dobry seans, a głos Menmy był przeuroczy. ;p
Dowodzi tylko tego, iż dzieciarnia wali wysokimi notami dla byle średniaków.
Oczywiście w klimatach stosunkowo podobnych do tego anime, bo przecież wrzucanie tutaj death nota fma:b byłoby nie na miejscu.
...
Pocieszacz
Ciekawie przedstawiono relacje przyjaciół i jak powierzchowne były niektóre zachowania utrzymywane nawet przez lata – brakowało mi natomiast troszkę większego rozeznania w okresie ich późniejszego dorastania, bo w obecnej formie był tylko niewyraźny obraz dzieciństwa i później okres wieku „liceum”, praktycznie nic pomiędzy.
Postacie przypadły mi do gustu mimo, że raczej można by było przypasować charakterystyki do pewnych schematów, to mimo wszystko bohaterowie byli „wyraźni”, ciężko tutaj mówić o utożsamianiu się ale i tak było dobrze. Menma była momentami trochę irytująca ale pozostała na szczęście na poziomie akceptowalnym(bynajmniej dla mnie), kliknij: ukryte również nie rozczulała się nad sobą i była świadoma swego stanu i jego następstw, co było dość imponujące, jak na taką nierozgarniętą postać.
Co mi przeszkadza po raz kolejny(i chyba nie tylko mi) – kliknij: ukryte wątki miłosne, postacie są zakochane w taki sposób, że praktycznie nie ma możliwości normalnych relacji, trochę wychodzi przez to naciągana drama i uważam, że dałoby się to zrobić też inaczej, nie jest to coś specjalnie przeszkadzającego ale zbyt często się to widuje w romansach, czy nawet obyczajówkach z wątkiem miłosnym. Poza tym trochę ciężko mi uwierzyć, że bohaterowie się tak mocno w sobie zakochali już w tak młodym wieku(mowa o wczesnym dzieciństwie) – zauroczenie, być może ale prawdziwa miłość to trochę za dużo.
Można by powiedzieć nieco więcej ale zapewne powieliłbym komentarze innych :)
Pomijając kilka błędów i historię, która mogła być opowiedziana trochę lepiej, to jestem i tak zachwycony i szczerze mogę polecić – ode mnie mocne 8/10
Stracona szansa na coś dużo większego
Brakowało mi rozbudowanej fabuły dotyczącej tego, co według mnie byłoby tu najważniejsze – pokazania tego, co działo się przez te lata z bohaterami w sensie „psychologicznym”, jak to sie podziało, że po wiadomym zdarzeniu oddalili od siebie i ogólnie zgubili drogę. A tu mamy efekt, a nie ma procesu, który byłby w tym najciekawszy. Zamiast tego dostaliśmy fajerwerki wyglądające jak… nawet nie wiem jak to opisać :) A także tanie chwyty miłosne, oczywiście traumy, sztuczne egzaltowane dramaty, a nawet jakieś elementy zaburzen psychicznych to znaczy kliknij: ukryte pewien osobnik w sukience i peruce biegający po lesie
Pomimo tego powyżej – anime serdecznie polecam. Ogląda się ze wzruszeniem i przejęciem mimo wszystko. Anime ma siłę, więc tym bardziej szkoda, że nie zostało to lepiej zrobione, bo aż sobie wyobrażam, czym mogłoby być, gdyby tę historię nieco inaczej poprowadzić.
P.S. Duży plus za postac Anaru – moja wielka sympatia (Menma również może być, rozczulała mnie, zamiast irytować, pomimo tej ociekającej słodyczy). I plus za openig, podoba mi się.
Fragmenty dzieciństwa
Rzadko zdarza się, żeby w zasadzie, żadne z bohaterów nie było idealne a wręcz pełne wad, a mimo to dało się chi lubić, może dlatego, że te ułomności charakteru czyniły z nich postacie bardziej ludzkie. Ktoś tam już pisał też o tym, że w głębi duszy pozostali tymi samymi dziećmi, co też było ładnie pokazane na końcu.
Właśnie ten nieszczęsny finał, też się potwornie wzruszyłam xp chyba aż tak silnie emocjonalne serie nie są dla mnie, już we wcześniejszych epizodach bywało, że serce mi się krajało -_-" ale ten ostatni to już była masowa histeria xp myślałam, że się odwodnię xp. Bardzo wskazane jest posiadanie tony chusteczek podczas seansu xD.
Aż tak płakać....
Jednakże tak jak wpomniał/a 'Natsu' (poniżej) też irytowało mnie to że kliknij: ukryte długo nie wierzyli Jintcie, właściwie to uwierzyli dopiero w ósmym odcinku.
Bardzo polubiłam Anaru i Poppo :> To tyle
+ te fajerwerki były okropne… gorszych już po prostu nie dałoby się zrobić xD
Polecam każdemu kto lubi dramat i okruchy życia, iż dla niektórych to anime może być nudne jeśli nie lubią tych gatunków.
Pierwsza sprawa, która mnie irytowała to kliknij: ukryte to, że przez dłuższy czas nikt nie wierzył Jintanowi, że widzi Menme. A dało się to przecież tak łatwo udowodnić. Choćby krzesło podnieść. Cokolwiek. To już bym wolała, żeby Menma była kompletnie niematerialna, tzn. by przenikała przez rzeczy. Wtedy miałoby to jakiś większy sens, a na pewno mniej mnie irytowało.
Anaru dopiero z czasem zyskała w moich oczach, Yukiatsu niestety już nie polubię, nawet kliknij: ukryte ostatnia, wzruszająca (co przyznaję) scena nie sprawiła, bym zaczęła rozumieć i tolerować tę postać.
No i te fajerweki. Nie mogę o nich nie wspomnieć xD a właściwie to kliknij: ukryte nie fajerwerki, a jakaś farba wylana na niebie xD strasznie to byłoxD
No i wracając do postaci, to za straaaasznie naciągane uważam kliknij: ukryte ten wielokąt miłosny. No po prostu nie.
To było smęcenie. Bo ogółem anime mi się podobało. kliknij: ukryte Zwłaszcza ta ich przyjaźń. To, że na pierwszy rzut oka się zmienili, ale tak naprawdę, w środku to wciąż pozostali tamtymi dziećmi. I to było piękne.
Ogółem anime bym poleciła. Mimo, że tak na nie najeżdżam xD bo po prostu ma w sobie coś takiego, że nie zauważa się tych wad aż tak:) no po prostu wzrusza:)
...
Bo tego anime, przynajmniej moim zdaniem… nie da się podsumować bez choćby dwóch, czy trzech łezek… W moim przypadku trzech… Cholerne oczy.
Spo
Re: Spo
Spoilerem byłoby, gdyby, abstrahując (nie ma to nic wspólnego z fabułą), Menma stała się duchem w połowie serii i dopiero próbowała jednoczyć przyjaciół.
Menma... znaleźliśmy Cię!
Zacznę od wielkiego "-". Nie znoszę, gdy główny bohater do przesady kocha dziewczynę, z którą nie może być. Po prostu robi mi się wtedy słabo, spada mi ciśnienie, ledwo ruszam palcami po klawiaturze. W takich momentach widzę swoje życie, w których niestety sfera miłości jest masakrowana przez rzeczywistość, bo moje durne serce lokuje swoje „chcice” w niewłaściwych obiektach.
Jak mam grupkę bohaterów to chcę żeby na koniec potworzyły się jakieś fajne pary. No co? Lubię happy end'y i nikt mi nie zabroni.
Widzę tu trochę „Clannad”. Główny bohater zmienia pozytywnie swoje życie dla ukochanej. I jest również rywalka do jego serca, którą on ma gdzieś.
I tu na scenę wkracza Anaru (a skoro Japończycy zamiast „l” mówią „r” i na koniec lubią sobie dodać „u” to można by było napisać Anal (Anaru)?
Ona jest po prostu słodziutka. Te sceny, w których tak słodko się czerwieni zostaną ze mną na dłużej. kliknij: ukryte Wyznaje miłość Jintanowi, a ten pozostaje niewzruszony. A potem faceci mają zszarganą opinię.
Jintan mnie po prostu wkurzył. Nie lubię go.
Anaru… wyjdziesz za mnie? :)
Poppo- dobry towar ziom.
I pozostała nieciekawa trójka. Tak, tak. Menma też mi nie przypadła do gustu. kliknij: ukryte Nawet duch nie może być tak głupi żeby nie wiedzieć, że skoro pojawił się wśród żywych to ktoś musi cierpieć. To musi kogoś boleć. Wszystkich albo tylko jedną osobę, ale musi. Ktoś będzie radosny, że ma szansę się pożegnać, a ktoś inny smutny, że znów musi przez to przechodzić.
Jeśli chodzi o akcję to niestety jest zbyt wiele niedoróbek. Ale ocenić trzeba…
Postaci – 9 (zawyżam dla Anaru)
Fabuła – 8
Grafika – 10
Muzyka – 8
Ocena końcowa – 9.
poprawnie, ale bez fajerwerków
Nie powiem, bywały momenty wzruszające – sama końcówka ostatniego odcinka zrobiona została naprawdę ładnie – kliknij: ukryte choć poprzedzająca ją scena, w której 5 bohaterów gromadzi się przed świątynią i zaczynają maraton wyznań i histerycznego płaczu, przyprawiła mnie raczej o zniesmaczenie, aniżeli wzruszenie. Ale całościowo miałam poczucie, że ktoś tutaj próbuje mnie dość prymitywnie podejść, żebym jak najszybciej i jak najwięcej płakała :P
Na pewno dużą zaletą była postać Menmy – urocze stworzenie, kliknij: ukryte warto zauważyć, że choć cały dramat kręcił się wokół jej osoby, to była ona jedyną z grona przyjaciół, która nie miała mrocznych i traumatycznych przemyśleń, każących stale się jej nad sobą rozczulać. Zaskarbiła sobie tym moją sympatię, czego nie bardzo dokonać mogli pozostali bohaterowie.
Także seans poszedł mi szybko i dość przyjemnie, ale nie nazwałabym tego anime jakimś wybitnym i poruszającym do głębi dramatem. Ot, ładna i trochę naiwna historia.
Muzyka świetnie dobrana ( mnie ten sposób przedstawienia kliknij: ukryte ostatnich chwil Menmy, kiedy ją zobaczyli, czyli że kliknij: ukryte smutne zakończenie + w sumie wesoła piosenka bardzo z Toradorą się skojarzyło ).
Bohaterowie świetni. Oby takich było więcej. Bardzo prawdziwie zostali przedstawieni.
Anime polecam. Jest to naprawdę wspaniała historia z przesłaniem. Takie anime rzadko się widuje.
Po drugim odcinku się zakochałam w tej serii. Urzekły mnie próby nawiązania ze sobą kontaktu, uczucie rodzące się między Jintanem i Menma.
Spodobał mi się optymizm Poppo, skrywane uczucia Anaru i Tsuruko. Nawet pedantyczny i zimny Yukiatsu nie zepsuł mi wrażenia o tej serii.
Grafika nie była piękna, była po prostu ładna. Bez żadnych uniesień. Muzyka to natomiast inna poprzeczka. Szukam ciągle strony z której ściągnę bezproblemowo opening i ending.
Często spotykałam się z twierdzeniem, że ta seria ma za dużo dramatyzmu, że studio A‑1 Pictures Inc. robiło wszystko byleby widz się rozpłakał. Bzdura- przynajmniej moim zdaniem.
Tylko ostatni odcinek sprawił, że płakałam jak bóbr. I myślę, że żaden odcinek nie był zmarnowany. Dlatego nie zgadzam się z autorem tej recenzji. Daje 8\10. :)
Dokładnie tak samo, Anime Godne Polecenia
Tylko był jeden, dość poważny problem. Moja głęboko zakorzeniona nienawiść do Menmy. Czyli wszystkie sentymentalne bzdety, miłości i tak dalej – to wszystko było dla mnie irytujące. Właśnie przez Menmę i fakt, że wokół niej się wszystko kręciło.
Wystawiam ocenę 6/10. Nie płakałam, nie przeniosłam się mentalnie do czasów dzieciństwa, nie było mi nawet smutno na ostatnim odcinku. Może nie mam serca.
nokaut
Ten film powala na kolana. Jedni twierdza ze jest to tani wyciskacz lez, drudzy ze nie ma w nim logiki, z tym ze niektorzy zapominja ze to jest bajka o duchu – wiec gdzie jest tu miejsce na logike? nie mowiac juz o innych elementach zawartych w filmie?Nie nalezy brac wszystkiego doslownie co jest pokazane w tej kreskowce, a raczej skupic sie na istocie filmu z elementami metafizycznymi, ktore nie mozna w sposob naukowy wytlumaczyc :).
Jest to przepiękna opowieść o przyjazni i miłosci grupki przyjaciol, których drogi sie rozstaja na wskutek tragicznego wypadku jednej z bohaterek filmu‑dziewczynki Menmy.
Duch tej dziewczynki powraca zza swiatow do jednego z przyjaciol aby ten spelnil jej ostatnie zyczenie, aby ona mogla w spokoju odejść do nieba. Prośba ta wymaga jednak uczestnictwa pozostalej czworki bohaterow, co nie jest latwe, gdzyz od dawna nie utrzymuja ze soba bliskiego kontaktu. Kazdy z bohaterow ma inna osobowosc, co sprawia ze mozna utozsamiac sie z jednym z bohaterow lub z pewnymi cechami osobowosciowymi jednej z nich.
Opennig filmu moim zdanie jest taki sobie mily dla oka i ucha,ale ending -majac na mysli muzyke i tresc piosenki w polaczeniu z fabula kreskowki, powala na kolana, trudno szukac czegos podobnego w innym filmie.
Moja ocena tego filmu to 6/6 lub 10/10 jak kto woli :). Na portalu kreskowka.pl sredia ocena tego filmu to 6/6 i jak to napisal jeden z uzytkownikow na tym forum poswieconym filmowi – „Trzeba być naprawdę zatwrdziałym chu…m, żeby łezka nie zakrecila sie w oku”
Polecam, przeniescie sie w sentymentalna podroz w czasy dziecinstwa :)
błędy
Po -> pod
„Każde z bohaterów”
Bohater -> rodzaj męski -> każdy.
„zwanego Jin‑tan”
Po słowie „zwany” należy wstawić formę odmienioną przez odpowiedni przypadek (podpowiem nawet, że chodzi o ablativus).
No i anime się nie kręci… Choć co do tego ostatniego nie mam pewności.
op&end
'Bawię się w chowanego...'
Jednak parę rzeczy mnie skonfundowało. Po pierwsze – Yukiatsu i jego… hm, fetysz?; po drugie – wyjście na jaw uczuć, którymi darzyli się ‘Super Kolesie Niosący Pokój’. Zdarza się, wiem. Ale ta kumulacja (zwłaszcza w ostatnim odcinku) trochę mnie przygniotła.
Co nie zmienia faktu, że anime pokochałam. I trudno napisać mi coś jeszcze, bo muszę się… pozbierać O,o.
Jednak tylko tani wyciskacz łez...
Niestety dość szybko okazało się, że zamiast opowieści o grupie przyjaciół mamy kliknij: ukryte jeden wielki sześciokąt romantyczny. O ile oczywiście ktoś widzi coś romantycznego w tych wydumanych miłostkach sprzed 10 lat… Gdyby się to jeszcze jakoś rozwijało to pół biedy, ale tutaj bohaterowie nie tyle się rozwijają, co coraz bardziej uzewnętrzniają swoje traumy i nieszczęście.
Mimo to gdy przymknie się oko (no, często nawet oba) na szmirowatość fabuły i brak logiki to ogląda się to nawet przyjemnie. Choć jestem po seansie zawiedziony, to nie uważam, bym jakoś zmarnował czas, ani nie czuję się odmóżdżony. Po prostu taki tani wyciskacz łez – jak ktoś takie rzeczy to może spróbować – może akurat jest bardziej odporny na kliknij: ukryte szmirowate miłosne traumy z dzieciństwa.
6/10
No może jeszcze coś – mianowicie scena z 'fajerwerkiem'. kliknij: ukryte Od wielu odcinków fabuła kręciła się przede wszystkim koło tego, jak oni chcą zrobić i odpalić tą rakietę. No i w końcu po wielu odcinkach, po wielu trudach, po zdobyciu 200000 jenów na zrobienie jej epicko ją odpalają, epicko leci w powietrze i… plup…
...
Co to miało niby być? Nie mogli zapłacić trochę więcej rysownikom tak by ta scena zapierała dech w piersiach, a nie była jedynie wielką porażką? Normalnie gdybym siedział podczas oglądania tego na krześle to bym z niego spadł, a gdybym coś jadł to szczęka opadłaby mi tak, że przebiła by podłogę i wylądowała u sąsiada na stole. Po prostu żenada >.<
Re: Jednak tylko tani wyciskacz łez...
Cudowne anime
Dramat bez dramatu, seria dobra ale nie dla każdego
Aż wstyd, bo w najmniej odpowiednich, „wzruszających” momentach, ot tak wybuchałam śmiechem, bo sceny te były tak dla mnie nieporuszające, że ratowałam je skojarzeniami i nagle wyskakującymi pomysłami „jak mogą urozmaicić fabułę”...
Opowieść o duchu, która początkowo irytuje by na końcu skraść serce
Zaczynając od początku muszę wspomnieć, że najpierw przeczytałam recenzję i co tu będę ukrywać, nie zachęciła mnie zbytnio do seansu. Dość chłodna ocena może dawać mylne zdanie o anime, bo choć w połowie popieram zdanie recenzentki to jednak nie do końca. Pewnie gdybym nie przeglądała listy najpopularniejszych tytułów na MAL‑u to AnoHana przepadłaby gdzieś w gąszczu innych propozycji. Zaskoczona (i zaciekawiona) tak rozbieżnym podejściem w ocenie (i nie będę ukrywać, również w komentarzach) postanowiłam jednak dać szansę ten animowanej wersji Uwierz w ducha :)
Na początek minusy. Do odcinka 8 historia była dla mnie najzwyczajniej nudna. Naprawdę nie wiem czemu nie urzekła mnie ta cała oprawa (prócz odcinka pierwszego – on był bardzo dobry). Byłam zdziwiona, ponieważ jestem fanką dramatów i płaczę na nich obficie, a tu taki zawód. Nie umiałam się odnaleźć w tej całej stylistyce, nie utożsamiałam się z bohaterami (prócz Anaru) i coraz częściej myślałam, że tym razem nie będę podzielać zachwytów większości widzów. Nudziłam się coraz bardziej i tylko mój wrodzony upór i fetysz oglądania każdego anime do końca nie pozwolił mi wyłączyć przed finałem. Cały czas zastanawiałam się, gdzie tu niby mam znaleźć zaczepienie do wzruszenia, co ma mnie chwytać za serce, powodować nadmierną wilgotność oczu… I gdy już straciłam nadzieję, nadszedł 9 odcinek :) Ale jeszcze o minusach… Tak więc seans AnoHany był dla mnie niejaką męczarnią przez postać naszego kochanego duszka – Menmy. Wiem, że jasnowłose dziewczę ma wielu fanów ale ja przez większość odcinków życzyłam jej jak najszybszej wycieczki do upragnionego Nieba. Drażniła mnie niesamowicie tym dziecinnym zachowaniem (niby argumentem obronnym może być zgon w młodym wieku, ale też nie przesadzajmy. Wyglądało to tak, jakby twórcy postarali się nadać jej nastoletni wygląd zapominając o sferze emocjonalnej), ciągłym czepianiem się szyi Jinty i powtarzaniem jego imienia. Naprawdę, przy czwartym odcinku miałam już tego dość. Ja po prostu nie lubię takich przesłodkich, kochanych, oddanych wszystkim bohaterek. Nigdy nie byłam fanką postawy a la Matka Teresa z Kalkuty. Nie odbieram tego jako wady, po prostu to nie mój target, ja zawszę utożsamiam się z bardziej wyrazistymi postaciami. Menma mnie po prostu nudziła, bardziej skupiałam się na relacjach wewnątrz grupy niż na pomocy jej.
No więc oglądając tak AnoHanę i nie mogąc znieść Menmy coraz bardziej skłaniałam się ku zdaniu Enevi, że coś z tym anime jest nie tak. Aż nadszedł wspomniany 9 odcinek i nagle karta się odwróciła…
Coś, co początkowo mnie nudziło stało się ciekawą opowieścią o żalu, tęsknocie i niemożności powiedzenia ostatecznego „żegnaj”. Akcja zaczęła być ciekawa, a ja włączałam kolejne odcinki nie z potrzeby dociągnięcia kolejnego tytułu do końca, lecz z czystej ciekawości i chęci zobaczenia jak to się skończy. I choć na mojej twarzy, aż do finałowego odcinka, nie pojawiła się ani jedna łza anime zaczęło zbierać swoje punkty. Bohaterowie nabrali głębi, zaczęło mi na nich zależeć i co najważniejsze, również na główną bohaterkę zaczęłam spoglądać życzliwiej. Już nie irytowała, zaczęłam dostrzegać jej punkt widzenia, to wszystko co ukształtowało jej charakter, a gdy dowiedziałam się jakie faktycznie było jej marzenie… no cóż – Ci, co widzieli wiedzą, że po tym Menma zyskuje w oczach i to dużo :) Aż w końcu nadszedł finał, (i choć pierwsza połowa trochę przypominała mi przesadzony melodramat), a szczególnie jego druga część całkowicie stopił moje serce. Od akcji w lesie non stop płakałam. Nie mogłam się powstrzymać, choć naprawdę się starałam, to twórcy z premedytacją atakowali mnie kolejną rozczulającą sceną. I wtedy zrozumiałam, że tak naprawdę to przyjaźń była najważniejsza, nie ważne co było i będzie później – w tamtym momencie tylko ona się liczyła. Te wszystkie miłosne perypetie, złamane serca i małe dramaciki przegrały z siłą prawdziwej i nierozerwalnej więzi między bohaterami. Można utyskiwać, że postacie były czasem płaskie jak kartki papieru, miały trociny zamiast mózgu ale pod koniec nabrały takiej wyrazistości, że aż miło było patrzeć. Byli bardziej ludzcy od niektórych żywych postaci. Finał był idealnie skrojony pod tych, którzy są wrażliwi na takie chwyty – na te wszystkie czułe słówka i łzy bohaterów, ale wiecie co, mi osobiście to nie przeszkadza. Nie czuję się źle z tym, że po raz kolejny płakałam na anime. Co więcej życzyłabym sobie więcej takich opowieści. Bo choć całościowo AnoHana nie zasługuje (według mnie) na najwyższe oceny, to pięknie pokazuje siłę przyjaźni, a na mnie to zawsze działa. A do końcowych dziesięciu minut jeszcze nie raz powrócę, bo niewiele tytułów potrafiło tak bardzo mnie wzruszyć finałową zagrywką. Także popieram (w pewnych aspektach) zdanie recenzentki. Może do połowy to i tani melodramat, ale ostatnie odcinki kupiły mnie w całości i naprawdę podziwiam tych wszystkich, którzy wytrzymali do końca bez uronienia łez. Dodatkowe brawa należą się twórcom ścieżki dźwiękowej – dla mnie cudo. Bez wątpienia jedna z najsilniejszych stron anime, a ending to mistrzostwo i magia w jednym. To samo odnosi się do grafiki – Anaru w rozpuszczonych włosach wyglądała prześlicznie. Co zaś tyczy się bohaterów nie miałam większych problemów z obdarzeniem ich sympatią i prócz Menmy nikt mi nie przeszkadzał. Szkoda jedynie, że rodziny naszego duszka było tak mało na ekranie.
Podsumowując – gdybym oglądanie AnoHany zarzuciła po początkowych odcinkach przegapiłabym jeden z najbardziej wzruszających finałów w anime (ostatnimi latami twórcy nie rozpieszczają nas dobrymi dramatami). Nie przekonałabym się również, że bohaterowie mogą tak ładnie ewoluować – z obojętnych mi postaci zmienili się w bohaterów, z którymi żegnałam się ze łzami w oczach. Twórcom trzeba oddać jeszcze jedno – dzięki ich opowieści sama poczułam tęsknotę za moją paczką z dzieciństwa i zapragnęłam, by te beztroskie letnie dni wróciły jeszcze raz… By choć przez moment nie być dorosłą lecz znów bawić się w chowanego na ulubionej polanie :) Ocena ogólna – 8/10 – początkowo chciałam dać 6 ale odcinek 11 podwyższył ocenę o dwa oczka. Nieczęsto zdarza się, że infantylna i nudna historia zamienia się pod koniec w jeden z najbardziej poruszających dramatów.
Piękny wyciskacz łez
Seria posiada też dość ładną kreskę i bardzo przyjemny opening. Świeżo po obejrzeniu miałam wystawić 10, teraz jednak, gdy emocje już opadły wystawiam od siebie w pełni zasłużone 9/10.
10!
Postacie wykreowane moim zdaniem świetnie, każda ma jakąś swoją unikalną cechę, każdy ma swoją historie, swój sekret, swoje skryte pragnienia, oraz potężny bagaż emocjonalny. Ich perypetie nie są w żaden sposób naciągane, wręcz przeciwnie, bo dramaty przeżywane przez bohaterów są jak najbardziej realne, oczywiście jedyną nierealną rzeczą jest duszek Menma, ale to też zależy od tego w co kto wierzy.
Do grafiki nie mam żadnych zastrzeżeń, co prawda nie powala, ale zła też nie jest.
Muzyka dobrana jest świetnie, a wręcz doskonale.
Jeśli mam byc szczery, to fakt, że Ano Hi Mita nie będzie miało kontynuacji napawa mnie smutkiem, ale z drugiej strony historia jest zakończona w sposób idealny, no ale zawsze zostaje jednak ten niedosyt. Cholera zacząłem się roztkliwiać zbytnio… starczy.
dodam tylko, że Ano Hi Mitę mogę polecic każdemu.
Sam nie przepadam za tym gatunkiem, ale kumpela mnie namówiła na obejrzenie i nie żałuje, wręcz przeciwnie, w końcu po latach wypociły mi się oczy .
Faaajneee... :)
Sam pomysł fajny, najlepsi przyjaciele z przeszłości teraz kompletnie inni. Menma jest takim środkiem łączącym ich wsztstkich, i chociaż dużo osób mówi, że było wkurzająca ja sie nie zgadzam. Była tak fajnie dziecinna, ale to pewnie dlatego ze umarła jako dziecko. Inni bohaterowie też psychicznie dopracowani, ciekawa była postać Yukiatsu.
Kreska nie była jakaś super, ale fajnie wpasowywała się w klimat. Animacje i tła były za to bardzo miłe dla oka.
Muzyczka piękna. Ani razu nie przewinęłam openingu.
Ogólnie 9/10 :)
8,5/10
Dychę dam, a co!
Teraz przejdźmy do Ano hi Mita…
Postacie – Wiecie… oni nie muszą być wcale inteligentni, wspaniali i zimni niczym lód żeby można było ich polubić. I bohaterowie tego anime to właśnie tacy normalni ludzie. Którzy niekiedy mają głupie problemy, użalają się nad sobą. Nie są superinteligentni niczym Lelouch czy Light. Bo nie o to tu chodzi.
Podobało mi się to, że kliknij: ukryte zgrana paczka po śmierci Menmy rozbiła się. I podobało mi się to jak z powrotem się połączyli. Brakowało mi tu tylko więcej wspomnień z dzieciństwa. Wiecie, jakieś przygody, wspólne wyścigi itp. Trochę tego tu jest, ale jednak więcej wspominek by nie zaszkodziło.
Tak więc postacie polubiłem, byli naprawdę świetni.
Fabuła jest prosta, ale piękna. Tyle o niej napiszę.
Kreska jest naprawdę prześliczna. Muzyka też nie przeszkadza, ale i nie wpada w ucho, bo już jej nie pamiętam. Ale, ale! Panowie! Opening i ending. Boskie! Piękne! Jeej. Naprawdę.
Prosta historia pięknej przyjaźni ubrana w piękne szaty.
Tak właśnie można podsumować to anime.
Wystawiłbym 8‑9, ale końcówka tak mnie zmiażdżyła, wzruszyła i rozciapciała, że dycha musi być! Pewnie jest to ocena zawyżona, bo oceniam zakończenie, a nie całą serię, ale co mnie to obchodzi. Tak mi wskazuje mój Żałościomierz, a tego zignorować nie mogę. Polecam i pozdrawiam.
To anime o przyjaźni. I to jest w nim świetne.
Powtórzę raz jeszcze: Ja naprawdę uwielbiam wzruszające historie.
"Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai"
Czytam wasze komentarze...
To anime to szmira!!! Przereklamowany i nadmuchany dramacik z kompletnie idiotycznymi postaciami. OK, teraz na pewno wzbudziłem waszą ciekawość i agresję wobec mojej osoby :P Zapewne chcecie bym poparł swój osąd jakimiś przykładami? No pewnie że to zrobię, bo uwielbiam się nad wami pastwić ^_^
No to lecimy z tym koksem:
Yadomi - główny idiota, ulubieniec emo, wygrał nominację na najbardziej upośledzoną postać w tym anime. How stupid can he be?! Dosłownie przez cały seans użalał się nad sobą i swoim losem. Człowieku, chwyć swoje życie w obie ręce i zacznij coś z nim robić albo z nim skończ i przestań dręczyć swoich „przyjaciół” i widzów przed ekranami.
Menma - irytujący duch dziecka, które samo do końca nie wie czego chce. Jej umysł umarł wraz z jej ciałem, lata pobytu na ziemi w postaci ducha nie pomogły jej zrozumieć otaczającego ją świata. Skubana jest wyjątkowo odporna na naukę skoro przez tyle lat bycia duchem, nie mając nic lepszego do roboty, nie mogła po prostu uczyć się świata. Duchy przeważnie są mądre. Ten nie jest.
Anjou - żałosna dziewczyna. Ładna i nawet trochę mądra, mimo to wciąż żyje przeszłością i dziecięcym zauroczeniem (bo miłością bym tego szczeniackiego uczucia nie nazwał). Tu zacytuję siebie – „Kocham go… jak byliśmy dziećmi to był fajny i grał ze mną w Tamagotchi… a i poczęstował mnie paczką chipsów… kocham go! – Jezu dziewczyno obudź się i popatrz na niego teraz! To emo oferma, jak można kochać takiego niedorajdę?!”. W dodatku, dziewczyna jest nierealna… takie laski nie są aż tak niewinne (Wciąż dziewica? Are You Cut Kidding Me?!). Ona jest po prostu za ładna by taką być. Znam z autopsji, wiem co piszę :P Nie próbujcie mi wmówić, że jest inaczej, za dużo już widziałem w swoim życiu by wierzyć w garbate aniołki ;]
Hisakawa - za dzieciaka był głupkowaty jak to zwykle bywa w przypadku zapatrzenia w ulubionego kolegę z podwórka. Teraz… prawie się nie zmienił, poza nabraniem „paru” kilogramów jego rozum nadal nie przytył od nadmiaru inteligencji. Chłopak nadal z przesadnym optymizmem (co jest bardzo niezdrowe) brnie przez życie. A wiemy, że życie nas nie rozpieszcza. Najwyraźniej jego poziom optymizmu zasłania mu rzeczywistość. Nawet pod koniec serii jego wybuch emocji był… zbyt banalny.
Matsuyuki - „przyczajony twardziel, ukryty Cut". Bo jak inaczej można nazwać gościa skrycie kochającego się w duchu i przebierającego się w damskie łaszki, „za dnia” zaś udającego człowieka o wielkim ego, twardo stąpającego po ziemi, człowieka wybuchowego, gotowego do bójki z byle błahostki, odważnego i w ogóle och ach? A nie czekaj… już wiem jak jeszcze można określić takiego typka… Cut!
Tsurumi - typowe… nosze okulary więc jestem mądra, mądrzejsza od was. Wiesz dziewczyno, ja też nosze okulary ale nie noszę z tego powodu Cut wyżej niż głowy. Co ciekawe, babka ma pociąg do odmieńców (Matsuyuki)... taki fetysz xD Ludzie „światli” mają zwykle spaczone hobby :P Jest też wredna, pamiętliwa i mściwa… jak każda niekochana/odrzucona kobieta xD
No dobra, wystarczy że skupiłem się na idiotyzmach głównych bohaterów anime, nie będę was dobijał zachowaniami ich rodziców i rodzeństwa bo jeszcze przypadkiem przyznacie mi rację a tego byśmy nie chcieli, prawda?
Do rzeczy. Anime jest tragiczne… i nie chodzi tu o tragedię jaka się wydarzyła w serialu. Jedyne plusy jakie wywindowały temu tytułowi ocenę 6/10 to kreska/animacja oraz muzyka. Reszta jest do dCut. I dlatego nadziwić się nie mogę, jak łatwo daliście się omamić tej „Modzie na sukces”.
Usunięto wulgaryzmy. I tak, maskowanie ich nic nie daje.
Moderacja
Re: Czytam wasze komentarze...
Nie jestem fanem tego tytułu i wyraźnie daję o tym znać w moim pierwszym komentarzu. Mówisz o porównaniach ze świata realnego… a niby jak miałem oceniać te postaci skoro na każdym kroku twórcy próbowali je urealnić? Dystans bym może i miał, gdyby to były realne postaci, które znam osobiście. Nie dane mi było ich poznać (dzięki Bogu) z tej lepszej strony, więc trudno bym oceniał ich bardziej pozytywnie. Zwyczajnie ich nie lubię.
ach te stereotypy...
Jedyne co mi nie pasuje, to stereotypy którymi się kierujesz. Pomimo tego, że potrafisz podać argumenty dlaczego nie lubisz danej postaci itp. to nadal wydaje mi się, że mierzysz wszystkich jedną miarą. Od kiedy to dziewczyna jak jest ładna, to nie może być dziewicą? Czy takie dziewczyny się nie szanują? Powagi trochę.
Inna sprawa to, że nie wydaje mi się, że Matsuyuki cierpiał na jakikolwiek fetysz. Prędzej bym nazwała to traumą. Jego postać była irytująca, ale raczej taka miała być od samego początku.
Re: ach te stereotypy...
Re: ach te stereotypy...
Re: Czytam wasze komentarze...
Mi osobiście nawet nie chciało się marnować czasu na czytanie tego komentarza, zerknęłam tylko na ten stek bzdur i szkoda mi było oczu. To jedno z najwspanialszych anime, jakie widziałam w całym moim życiu, ciach
Wycięto wycieczkę osobistą.
Moderacja
Re: Czytam wasze komentarze...
„Lubię tę serię, więc mocno niepochlebne komentarze nazywam złymi/niewłaściwymi/bezwartościowymi etc.”
So do komenatrza THeMoon – cóż, zbyt mocne przykładanie wydarzeń/bohaterów z anime do tych z rzeczywistości nie zawsze jest dobrym pomysłem.
Re: Czytam wasze komentarze...
"Menma, we found you!"
Historia jest sama w sobie perłą, jeśli doszukujesz się wartości przyjaźni i momentami przesadnego dramatyzmu. Sama koncepcja stworzenia uciążliwego problemu z wyzbyciem się poczucia winy związanej z przeszłością jest niezwykle ciekawa i trafna. Podobało mi się, że sprawa kliknij: ukryte śmierci Menmy tyczyła się każdej odrębnej postaci oraz wiązała się z nią emocjonalnie, tak, że nawet element fantastyczny nadaje tej wykreowane rzeczywistości realizmu – a przynajmniej ja tak to odczułam.
Co jeszcze działa na plus serii? Postacie. Nieważne kto i nieważne jak bardzo działał mi na nerwach albo wręcz odwrotnie – każdy był inny i budził różne emocje. Szczerze, to nie lubię jednolitych bohaterów, którzy oscylują w granicach absurdalnego ideału. A tutaj mamy po prostu nastolatków, którzy próbują uporać się z tym ciężarem w samotności – niestety, bez skutku. Bez skutku, dopóki nie zaczynają współpracować.
Kolejny plusik – grafika. Wszystko płynnie i na swoim miejscu, choć z początku irytowało mnie to niesamowite podobieństwo do HOTD. Nawet, jeśli łzy zalewały mi obraz nie tyle co na ekranie komputera, ale i w moich oczach, to jednak było w tym coś wiarygodnego. Jednakże trzeba przyznać, że „scena wyznaniowa”, jeszcze bez Meiko, była trochę patetyczna. Przy końcówce to już się nawet nie myślało – tylko wodospad.
W sumie fabuła wcale nie wygląda najgorzej, choć to oczywiste, że brakuje pewnych elementów, które mogłyby jeszcze ją ubarwić. kliknij: ukryte W gruncie rzeczy spełnianie życzeń Menmy na początku wydawało się zabawne i niedorzeczne, ale miłym zaskoczeniem okazało się jej prawdziwe pragnienie. Gdyby odstawić na bok wszelkie emocje, to – niestety – wyłączylibyśmy serię po jednym, co najwyżej dwóch odcinkach. To przykre, co cała historia, bądź co bądź, mogła zachować się w niesamowitych ryzach, gdyby dodać coś porywającego i nie przekoloryzowanego. Choć akurat tej serii bez Menmy sobie nie wyobrażam – była urocza, sympatyczna i przede wszystkim taka, jaką ją zapamiętali.
Cena ostateczna? 7/10. Bo wypłakałam cały stres z tego tygodnia i utożsamiałam się z bohaterami, a także w jakiś sposób wzruszyła mnie historia szóstki przyjaciół. Dopóki nie doszłam do końca, czułam się przygnębiona przez oglądanie tej serii. Ale ostatnie minuty sprawiły, że zmieniłam zdanie na bardziej pozytywne. To chyba dobrze, prawda?
9/10
Re: 9/10
Re: 9/10
Re: 9/10
Re: 9/10
Serio, trudno mi zrozumieć ludzi, dla których frajdą wydaję się konieczność dzielenia serii na tru i nietru.
9/10
"Kintan,kocham Cię tak,że mogłabym zostać Twoją żoną"
Ano Hana ma coś,czego nie zawsze możemy dojrzeć w produkcjach anime,a mianowicie – oryginalną fabułę. kliknij: ukryte Nie często duch zmarłej wraca na „Ziemię” aby wywołać płacz u swojego ukochanego (bo przecież to okazało się być celem Manmy),a zwłaszcza w produkcjach anime
To jak zastały przedstawione relacje nastoletnich bohaterów nasuwa pewną rozterkę: „Że co!? Że niby oni mieli być kiedyś paczką najlepszych przyjaciół? To jakiś nonsens!” Ale właśnie dzięki temu nonsensowi to anime u mnie zapunktowało.Anime wyraźnie pokazało jak często ludzkie tragedie,zamiast zbliżać,oddalają.Piątka głównych bohaterów,to na pierwszy rzut oka zwyczajna młodzież (aczkolwiek skrywająca elementy pewnej traumy).Mają różne charaktery i co najważniejsze – nie są to standardowe osobowości,kreowane u bohaterów niezliczonej ilości anime.Mam tu na myśli typową nieśmiałą,jąkającą się dziewuszkę czy pana o lodowatym sercu kliknij: ukryte choć tu leci oczko w stronę Yukiatsu,aczkolwiek jego dystans jak najbardziej usprawiedliwiony.Kreska również mi się podoba.Kolory są przyjemne,a cała oprawa graficzna jest po prostu ładna.Dotyczy to również postaci kliknij: ukryte chociaż Tsuruko z krótkimi włosami wygląda okropnie,a Manma dzięki swojej fryzurze ma twarz pociągłą jak u konia.Opening i ending to bez wątpienia najładniejsze piosenki jakie do tej pory słyszałam.Dotyczy to szczególnie endingu właśnie (polecam przesłuchać pełna wersję).Jednak oczywiście są też wady (aczkolwiek to tylko pojedyncze przypadki).Był taki jeden moment,że pomyślałam sobie: „Jeny,jakie to żałosne”.Ci którzy oglądali,z pewnością będą wiedzieli,że chodzi o scenę,w której kliknij: ukryte nastąpiło grupowe wyznanie żalów przyprawione obfitym potokiem łez.To naprawdę (nawet dla mnie mnie,fanki Angel Beats) było wyjątkowo śmieszne.Dodam również,że postać Menmy rzeczywiście trochę irytowała,ale pod koniec okazała się przesympatyczną dziewczynką kliknij: ukryte zginęła gdy miała zaledwie 7 czy 8 lat,jak nie mniej,więc to jakoby tłumaczy jej rozwydrzone zachowanie..Nie podobał mi się również fakt,iż kliknij: ukryte Manma wróciła w doroślejszej postaci.Czy duchy rosną? Chociaż gdyby wróciła jako 7‑8 letnie dziecko,nie zrobiłoby to takiego efektu i oczywiście Jinatn nie mógłby się w niej ponownie zakochać.
W recenzji padło zdanie,które okropnie mnie zirytowało Uważam,że właśnie w Ano Hana pokazano i to bardzo wyraźnie jaki stosunek to tego mają bohaterowie. kliknij: ukryte Yukiatsu nigdy się z tym nie pogodził,niby dlaczego tak reagował na Jintana? Bo wiedział,że to jego kochała Menma,a wkurzał się jeszcze bardziej gdy to właśnie Jinatn mógł ją zobaczyć i dotknąć.A Anri?Przecież sama powiedziała,że gdy Menma umarła cieszyła się z tego powodu,bo wierzyła,że Jintan wreszcie ją zauważy.Jintan również ukazał swój stosunek do tego.Po śmierci Menmy,stał się outsiderem;na początku nic nie obchodziło go,co się stanie z Menmą,jednak później nie chciał by odchodziła i tu właśnie jest pokazane jak bardzo Jintan przeżywał i przeżywa śmierć Meiko.Ludzie on wiedział,że Menma jest duchem,wiedział,że w każdej chwili może zniknąć,wiedział,że razem nie mają żadnej przyszłości,ale pomimo tego nie chciał jej stracić,on nawet nie próbował oszukać własnej świadomości,że Meiko tak naprawdę nie ma.To świadczy o tym jak bardzo był zdesperowany.
Ano Hana jest naprawdę wyjątkowe.Wzruszyć naprawdę potrafi i to już po 1 odcinku.Zakończenie było jasne i piękne.Po seansie naszła mnie jednak dziwna,smutna myśl kliknij: ukryte pomimo obietnicy,że będą przyjaciółmi na zawsze zrozumiałam,że jest to jednak niemożliwe.Meiko umarła.Nigdy już nie wróci,a każdy z Sekretnej Bazy z czasem zapomni.Na pewno nie za rok,nie za dwa,ale kiedyś na pewno.Każdy z nich musipogodzić się z odejściem Menmy i zaakceptować,że jej już nie będzie,a to jest bardziej bolesne niż sama kwestia śmierci.
Re: "Kintan,kocham Cię tak,że mogłabym zostać Twoją żoną"
Coś wyjątkowego
I, choroba jasna, uczciwie muszę to powiedzieć – trafiłem na jedną z lepszych produkcji ostatnich lat. „AnoHana” łapie za gardło, trzyma i nie puszcza aż do samego końca, ściskając tak mocno, że aż boli. Nie brak tu scen, które w innym wydaniu wywołały by u mnie zapewne dziki śmiech, ale w tej, szczególnej konwencji, waliły w serce jak seria z chainguna. Udało się to twórcom, nie powiem. Nawet obecność najbardziej moe ducha w dziejach anime nie raziła, a nie jest tajemnicą, że za moeblobami nie przepadam.
Różne są rodzaje wrażliwości, jednego bierze na płacz, gdy w ecchi haremówce cycata idiotka wyznaje miłość gapowatemu kretynowi (który w międzyczasie zdążył obskoczyć jej koleżanki), inni chlipią na „Totoro” (serio, widziałem!), a są i tacy, których do żywego cięła śmierć kliknij: ukryte Aeris w „Final Fantasy VII”. Nie mnie to oceniać. Jednak właśnie „AnoHanie” udała się rzadka sztuka nie pozostawienia mnie obojętnym na to, co oglądam. Dycha w pełni zasłużona, a anime ląduje na półce z tymi kilkoma ponadczasowymi produkcjami (jak „Utena”, „Yamato”, „Belladona of Sadness” itd.), do których zapewne nie raz będę wracał.
Re: Coś wyjątkowego
Duchowa perełeczka
Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Jak sądzę, problem polega głównie na tym, w jaki sposób historia została opowiedziana. Początek pokazano tak, jakby film był kontynuacją pierwszej serii (a przecież takowej nie było), ja zaś powinienem świetnie znać bohaterów i wydarzenia, wokół których kręci się opowieść. Żadnego wprowadzenia, wstępu, nic z tych rzeczy. To sprawiło, że od razu czułem się zagubiony i poirytowany, co mnie bardzo do filmu zraziło. I do tego jeszcze postać Menmy, tak irytująca dziecinnym (choć w tym przypadku zrozumiałym i umocowanym w fabule) zachowaniem. Miałem wrażenie, że pochodzi z anime przeznaczonego dla o wiele młodszej grupy wiekowej. Do reszty bohaterów pasowała jak pięść do nosa. Plus, pojawiające się co i rusz retrospekcje zakłócały narrację, a w konsekwencji odbiór całości. Wszystko to razem nie pozwalało mi, niestety, cieszyć się filmem.
Wydaje mi się, że anime powinno wrócić na stół montażysty i zostać zmontowane od nowa. W jego obecnym kształcie, przynajmniej dla mnie, stanowi kąsek trudny do przełknięcia.
Re: Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
A ja uważam wręcze przeciwnie – początek był bardzo ciekawy i intrygujący, a pomysł na zawiązanie akcji na prawdę niezły. To właśnie pierwszy odcinek uwazam za najlepszy. Niestety im dalej, tym gorzej, anime zostało sknocone pod wieloma innymi względami. Tendencja spadkowa utrzymała się aż do końca. Ostatnie odcinki uważam za najgorsze, a finał pozostawiam bez komentarza.
Re: Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Szkoda, kurde, bo wizualnie wyglądało to całkiem zachęcająco.
Re: Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Nie był fatalny, rzekłbym, że po prostu kiepski…
Pomysł na serię był fajny, jednak jak dla mnie twórcy w pewnym momencie obrali niewłściwy kierunek. No i pewne założenia fabularne okazały się ślepym zaułkiem.
Re: Nie byłem w stanie obejrzeć do końca
Kilka tygodni po zakończeniu serii
Re: Kilka tygodni po zakończeniu serii
Cóż...
Zdecydowanie polecam.
było bardzo fajne
my jesteśmy jacyś dziwni!
Po dramatach nie należy się spodziewać logiki ani głębi. Dramaty mają wzruszać i to jest ich jedyne zadanie. A z tego Ano Hana wywiązuje się znakomicie. Poleganie jedynie na uczuciach okazało się w moim przypadku zgubne, gdyż nie należę do osób, które łatwo wzruszyć, a wysłużone schematy i skrajne emocje niezwykle łatwo doprowadzić do absurdu bądź spłycić – a przez to pozornie dramatyczne wątki mogą co najwyżej nudzić i irytować. Może to kwestia moich wygórowanych wymagań, ale mam wrażenie, że twórcom plany się odrobinę posypały bądź nie mieli dostatecznie konkretnej wizji tego, o czym chcą nakręcić anime. Myślę, że to kwestia Twoich wygórowanych oczekiwań.
Yumi221, to doprawdy śmieszne, że uważasz się za osobę wrażliwą. Osoby wrażliwe płakały(-by) na każdym niemal odcinku i w żadnych wypadku nie miały(-by) okazji ani chęci, ani nawet czasu (w końcu osoby wrażliwe fabuła i ukazane emocje wciągają), by zastanawiać się nad brakiem logiki tego małego arcydziełka. Osoby wrażliwe po prostu by oglądały i płakały, i współczuły bohaterom, a nie „wyłączały się”, by pozastanawiać się, dlaczego ktoś postąpił tak, a nie inaczej.
Być może recenzentka miała rację – może użyto prostych, tanich chwytów. Nie wiem tego, ponieważ tak naprawdę po raz pierwszy oglądałam dramat. I nie żałuję, że moim pierwszym była Ano Hana. Stawiam 10/10, a wśród dramatów wędruje ona u mnie na 1 miejsce. NIEODWOŁALNIE.
Jeśli jesteś osobą naprawdę wrażliwą, myślącą sercem, a nie – jak recenzentka – rozumiem, ZGRZESZYSZ, jeśli nie obejrzysz tego anime!
Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
Na razie nic nie wycinam, ponieważ być może będą one chciały się bronić przed twoimi zarzutami. Ale każdą kolejną wycieczkę usunę bez wcześniejszego ostrzeżenia.
Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
Nie jestem kimś, kto będzie bez chwili namysłu przyjmował to, co ogląda i wzruszał się tylko dlatego, że bohaterom jest źle. Wolę raczej pomyśleć, czy naprawdę mają powody, by robić tyle hałasu i czy aby nie wyolbrzymiają swoich problemów. I na pewno nie będę płakać dlatego, że tak wypada, bo oglądam dramat… A już na pewno nie dlatego, że Ty uważasz, że osobę wrażliwą można rozpoznać na podstawie tego, czy wzruszyło go AnoHana (czyż nie zakrawa to na ciężki absurd?). I uważam się za człowieka wrażliwego z miliona powodów, o których nie masz najmniejszego pojęcia.
(Ciekawe, kiedy ludzi zrozumieją, że każdy ma prawo do własnej opinii…)
Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
A co do mojego komentarza – nie zamierzam przepraszać. Mam już dość tego, że recenzenci wychwalają serie beznadziejne, a mieszają z błotem te naprawdę dobre! I pewnie znajdzie się chociaż kilka osób, które w tym aspekcie zgodzą się ze mną.
Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
W kwestii dramatu. Niby skąd przyszło Ci do głowy, że główną jego funkcją jest wzruszanie widza za wszelką cenę, wykorzystując motywy niekoniecznie sensowne i ciekawe. To, o czym mówisz to bardziej melodramat w powszechnym rozumieniu tego słowa. Moim zdaniem dramat powinien nie tylko wzruszać, ale przede wszystkim zmuszać do refleksji, a tu potrzeba czegoś więcej niż rozchwianych emocjonalnie nastolatków, ducha i traumy z przeszłości. Ich uczucia były zbyt płytkie i mało zróżnicowane, bo zamiast opowieści o trudnej przyjaźni dostajemy olbrzymi kliknij: ukryte wielokąt miłosny, w którym każdy kocha każdego od dawna i tak samo nieszczęśliwie… To już ludzie nie znają innych uczuć? Szkoda.
To jest zarzut bardzo ogólny… I nie bardzo wiem, jak konkretnie jest związany akurat z tą recenzją. Używasz liczby mnogiej – czyli nie zgadzasz się przynajmniej z częścią osób piszących na Tanuki.pl. Problem w tym, że takie narzekanie w niczym nie pomoże, jeśli nie przedstawisz konkretów (tytułów i recenzentów). Jeśli chcesz kontynuować tę dyskusję, proponuję skupienie się na jednej osobie i wymianie argumentów na temat danej produkcji, gdyż w innym przypadku zarzuty mają dość kruche podstawy i trudno jest rozmawiać o gustach ogólnie. Powtórzę za Yumi prawdę odwieczną, a jednocześnie niesamowicie marginalizowaną: każdy ma prawo do własnej opinii.
Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
Oznacza to dokładnie tyle, że traktujesz ją jako właśnie taki test. Zaprzeczanie samej sobie nie świadczy zbyt dobrze o nikim, zwłaszcza w takiej dyskusji.
Proponuję przeczytać jeszcze raz moją wypowiedź, tym razem ze zrozumieniem. Zwracam uwagę zwłaszcza na ostatnie zdanie drugie akapitu.
Oraz sugeruję zastosować się do rad Enevi albo zamilknąć, albowiem milczenie jest złotem.
Re: my jesteśmy jacyś dziwni!
Zapowiadało się obiecująco...
Należę do osób wrażliwych, ale to, co przedstawiono tutaj mnie nie poruszyło. Pierwsze odcinki wprawiły mnie w melancholijny nastrój, bo założenia serii – to jest cała historia szóstki przyjaciół z przeszłości i ta część o prawdziwym życzeniu Memny naprawdę mi się podobała. Tak samo jak sytuacja rodziny Meiko, ich udział (chociaż jest zbyt mały). A cała reszta była na minus.
Niby poszczególne wątki są całkowicie zrozumiałe, tak samo jak motywy i uczucia wszystkich bohaterów. Teoretycznie wszystko okej, ale coś było jednak nie tak. Nie poruszyło mnie po prostu. Nie mam pojęcia dlaczego. Może winę ponosi sposób ukazania zdarzeń? Patrzyłam na te szczególnie dramatyczne momenty, kiedy bohaterowie wyznawali sobie różne rzeczy albo płakali, a w mojej głowie pojawiała się myśl „To już? To jest ten moment, w którym powinnam wzruszyć się do łez i rzewnie płakać wraz z nimi?”.
Skoro to seria, która gra na emocjach, to co pozostaje temu, kogo nie poruszyła? Prawda jest taka, że w tym momencie nie ma na dla niej ratunku. Gdy spojrzeć na całość trzeźwym okiem, nie przez pryzmat emocji, pozostaje bardzo niewiele. Wymienione już w recenzji i niektórych komentarzach dziury fabularne. I głupi, naprawdę głupi bohaterowie, udające dorosłych dzieciaki. Albo gorzej – dzieciaki, które manifestują swoją bezradność, napawają się nią, taplają się w niej i nie chcą wyjść. Ale domyślam się, że to akurat było zamierzone i nie mam pretensji – taka konwencja, która ukazana w ten sposób mi się zwyczajnie nie podoba. Mimo wszystko nie potrafię powstrzymać przychodzącego mi wciąż na myśl słowa „melodramat”. To nie jest nawet obelga, to zwyczajne stwierdzenie faktu.
Lepsza byłaby ta historia bez Menmy. Wcale nie dlatego, że jej nie lubię – przeciwnie, sympatyczna z niej była bohaterka. Po prostu opowieść o przyjaciołach, którzy usiłują odnowić stare więzi i poradzić sobie z przeszłością byłaby bardziej przekonująca i zapewne nie tak rzewna. Jeżeli mam płakać przy danej historii, musi być ona realistyczna – Meiko ten realizm odbiera i może właśnie z jej powodu odbieram całość w ten sposób. Jej pojawienie się było rozdrapaniem ran na nowo. Zbędnym, bo ze wszystkim mogli się bohaterowie uporać całkiem inaczej.
Moja ocena oscyluje między 6 a 7 i na razie nie potrafię raz na zawsze zadecydować, więc na moim profilu widnieje to drugie. Ale może ulec zmianie…
Re: Zapowiadało się obiecująco...
7/10
Uważam, że ocena z recenzji jest zbyt surowa, ale Ano hi Mita nie zasługuje na najwyższe noty.
Nie rozpisując się, dwie największe wady to przedramatyzowana jak dla mnie końcówka oraz fabuła grubymi nićmi szyta, kliknij: ukryte bo poszukiwania życzenia Menmy jest dla mnie trochę absurdalne ze względu na to, że przecież Jinta nie spróbował jej nawet o to zapytać a rozmawiali praktycznie o wszystkim. Poza tym duch, który wcina ramen i bierze prysznic jest trochę przesadzone. Ale na te tematy można mieć rózne opinie.
Moja ocena: 7/10 – świetny pomysł i zawiązanie akcji oraz wspaniali bohaterowie (poza Menmą, trochę mnie denerwowała, choć nie przez cały czas), ale też fabularne niedoróbki i trochę absurdalne lamenty/emocje postaci w ostatnim odcinku, które urosły do groteskowych rozmiarów.
p.s. opening jest cudny, jeden z moich ulubionych.
Pierwszy i drugi odcinek: zawiązanie się fabuły i przedstawienie sytuacji i pomysłu- oceniłbym wtedy serię bardzo wysoko. Lecz później stopniowo traciła walory. Miejsce delikatnej historii o przyjaciołach z dzieciństwa zajęły dwie beznadziejnie zakochane, rozczarowane dziewczyny. Zamiast jasnej, kolorowej i pogodnej kreski pod koniec poruszamy się nocami w ciemnym lesie i zdaje się, że jest coraz gorzej kliknij: ukryte , a świr ogarnia ekipę coraz bardziej.
Nie wybaczam też zmarnowanych, a atrakcyjnych wątków- tutaj motyw Anaru i koleżanek. kliknij: ukryte Sorry, dziewczyna jest uznana za dupodajkę, zajmuje to łącznie około odcinka, a następnie zupełnie naturalnie przechodzi się nad tym do porządku dziennego i głównego wątku, jakby tematu nigdy nie było. Strata jednego odcinka na niepotrzebny wątek w 11 odcinkowej serii to dużo. kliknij: ukryte Zamiast failowego odcinka z Anaru z chęcią zobaczyłbym proces szukania i odkrywania życzenia Menmy, który dominuje na początku- to jest naprawdę niezłe. Spokojnie dałbym już wtedy co najmniej 8.
Mógłbym kilka rzeczy jeszcze napisać, ale pomińmy i jeszcze jedno: kliknij: ukryte wątki miłosne- na początku delikatne i przyjemnie naszkicowane pod koniec przyjmują postać dwóch rozhisteryzowanych, wrzeszczących na swoich wybranków i sarkających na ducha nastolatek. Nie, sorry, głębi tu nie ma. To jest śmieszne.
Przyznam, końcówka wzruszająca. Ostatecznie u mnie 5/10. Na + oryginalność, a na – zmarnowanie pomysłu i przerost emocji nad treścią. Nie byłbym taki surowy, ale się po prostu bardzo zawiodłem.
Jeżeli ktoś ma problem z „tanimi chwytami” to ciekawe, czy to samo mówił np. o pierwszym albo drugim sezonie „Clannad”, gdzie oklepanych motywów było od groma i tylko kilka świeżych.. I też mi to nie przeszkadzało.:)
Warto zobaczyć i przekonać się samemu.
11/10
Z całego serca polecam tym którzy mają problem ze zbyt suchymi oczami, piękna historia przyjaźni, miłości, naprawdę polecam.
Z poważaniem wasz Barmii.
9/10
Osoby lubiące dramat myślę, że pokochają ten tytuł. Ja zakochałam się w naturalności „Ano Hi Mita Hana..”, bohaterach, ich fajnych relacjach, w pokazaniu złożoności problemów w nastoletnim wieku, muzyce w openingu i endingowi, i przede wszystkim – tytuł pobudził mnie do myślenia, do wczucia się w sytuację bohaterów (na swój własny sposób), takiej lekkiej nostalgi. Dawno nie miałam takiego odczucia, i dawno tak nie pochłaniałam odcinków jak przy tym anime. Tutaj nie ma co szukać dziur w logice, tylko oddać się klimatowi.
Re: 9/10
Natomiast Madoka, Air, Bokurano, Angel Beats nie miały żadnych problemów żeby wzruszyć mnie do łez.
Zdanie...
Co do recenzji to- owszem- uważam ją za krzywdzącą, chociażby przy zestawieniu z innymi tytułami z metką „okruchy życia” (przykładowo, taki Clannad, który przez większą część jest po prostu zwykłą haremówką i również na siłę wzrusza, by dopiero pod sam koniec wyciągnąć coś więcej, dostał aż dwa oczka wyżej; Mahou Tsukai ni Taisetsu na Koto również, chociaż tam normalnych uczuć bohaterów i jakiejkolwiek fabuły to ze świecą szukać). Przeciętny widz, który postanowiłby sobie coś takiego obejrzeć, sugerując się ocenami, najprawdopodobniej nie dojdzie do tego tytułu, uznając go już za zbyt beznadziejny, bądź co najwyżej przeciętny. Owszem, recenzent ma prawo wystawić taką ocenę, jaką chce, i o ile ją dobrze umotywuje to recenzja będzie na poziomie. Szkoda tylko, że przez to ciężej będzie o w miarę obiektywny przegląd danych tytułów z jednego gatunku. W takim razie recenzje będą mijać się z celem, bo nikt nie będzie się nimi sugerował…
Re: Zdanie...
Re: Zdanie...
Same wady?
Nie mówię że seria jest idealna, ale porównując do tego co do tej pory wyszło musimy wykazać się większą wyrozumiałością, zaakceptować wady i doceniać to co mamy.
Re: Same wady?
Za kilka sezonów może się okazać że 100% wydanych tytułów będą stanowić wcześniej wspomniane power girls, mechy oraz coraz popularniejsze serie, którym głównym „argumentem” są skąpo ubrane lolitki, a Ano Hi Mita było jednym z najbardziej wartościowych dzieł które było dane nam zaznać.
Wtedy dokończę spokojnie Tezukę i zabiorę się za hodowlę marchewek naciowych.
A tak na serio- w którym miejscu seria została „zjechana”?
Re: Same wady?
Ponieważ średnio co roku wychodzą dwie OAVki Gundam Unicorn to właśnie „anime o starciach mechów” jest w tej chwili według mnie najlepszym tytułem. Jakość anime jest w ostatnim czasie naprawdę niska, nawet kreskówki w stylu My Little Pony: Friendship Is Magic są bardziej warte uwagi.
Re: Same wady?
Wydaje mi się, że ta seria została po prostu oceniona przez pryzmat poprzednich serii. Coraz trudniej wymyślić coś nowego i zachwycającego pod każdym względem. Schematy niestety, powtarzają się.
Re: Same wady?
„Czy japończycy zapewnili nam bezpieczną ilość udanych anime, byśmy mogli wybrzydzać?”
Ja imo uważam, że tak. Jest bardzo wiele anime bardzo udanych z najróżniejszych gatunków. A nawet jeśli by ich nie było dostatecznie dużo to nie powód, żeby zachwycać się byle czym (nie mówię o Ano Hana, ale ogólnie).
„Za kilka sezonów może się okazać że 100% wydanych tytułów będą stanowić wcześniej wspomniane power girls, mechy oraz coraz popularniejsze serie, którym głównym „argumentem” są skąpo ubrane lolitki”
Osobiście uważam, że moment w którym miałyby być tylko loli produkcje, mechy, shouneny itp. nigdy nie nadejdzie. Takich produkcji jest pewnie najwięcej, ale zawsze znajdzie się też wiele innych anime, które są bardziej ambitne. Po za tym to jest moda:xd Np. z 10 lat temu fanserwisu praktycznie w seriach nie było, albo było ich mało. Teraz jest widocznie ludzie chcą oglądać fanserwis i loli:/ . A za kolejne 10 lat przyjdzie czas na inny trend. No i nie ukrywajmy, że większość ogląda anime dla czystej rozrywki, a nie żeby przy nich rozmyślać nad sensem życia.
„Nie mówię że seria jest idealna, ale porównując do tego co do tej pory wyszło musimy wykazać się większą wyrozumiałością,"
A dla mnie zdecydowanym winem jest Gintama. Czy to oznacza, że nie mam dobrego gustu/ zadowala mnie byle co/ nie umiem docenić jakiś dzieł? No i w końcu co można nazwać dziełem i jak je rozpoznać? Dla mnie to imo żadne dzieło, ale spokojnie można je polecić. Skoro sam napisałeś, że seria nie jest idealna to po co narzekasz? Że ocena jest niższa o tę jedną/półtorej gwiazdki? No i recenzentka wcale nie pisała o samych wadach.
Re: Same wady?
Kilkanaście lat? Chyba co najmniej trzydzieści. Jestem akurat fanem starych serii, więc dzięki za radę ale już od dawna się obracam w tym kręgu. Wcale nie potrzeba żadnej innowacyjności i można powielać schematy, tylko trzeba to robić z wyczuciem i gracją.
A do ludzi, którzy myślą, że zalewa nas masa mecha anime, to chyba powinniście się udać do szpitala. Rocznie wychodzi około 7 takich tytułów z czego tylko ze 2‑3 są warte uwagi…
Re: Same wady?
Co do gwiazdek. Mają znaczenie. Olbrzymie. Ludzie są leniwi, a szóstka, gdzie noty 5 i poniżej ma zdecydowana mniejszość produkcji [i są to raczej same ochłapy], stanowczo odstrasza. Czy oczko w górę zrobiłoby róznicę? Jak widzę znacznie gorsze anime zbierające niemal komplet, to zaczynam mieć wiele wątpliwości, czy ocenianie w ogóle ma sens. Nikomu nie ujmując – profesjonalni krytycy pracujący w wąskim gronie bądź w pojedynkę potrafią nakreślić takie kryteria, że odnoszenie się do ich rankingu najlepszych np. dramatów coś znaczy. W przypadku wielu autorów[m.in. na tanuki, filmwebie] kolejność jest całkowicie losowa. Sugerowanie się czyimś zdaniem jest wówczas sportem ekstremalnym.
Re: Same wady?
Re: Same wady?
Sztuczny pseudodramat
O gustach się nie dyskutuje...
Także trochę mnie rozczarowała niska ocena w recenzji, która może odstraszyć nowych widzów od zobaczenia tego anime, wiec pozwolę sobie na wyrażenie swojej opinii.
Ograne chwyty i brak logiki to główne zarzuty pani recenzentki w stosunku do tej serii. To może zacznę od ogranych chwytów…
Jakim to sposobem chciała by autorka doczekać się z każdą serią nowych zagrywek emocjonalnych tym bardziej że ludzie jako tacy wzruszają się , śmieją czy złoszczą zazwyczaj w podobnych sytuacjach ? Nie mówimy tu o socjopatach u których błogo rozanielony uśmiech może wywołać np scena ćwiartowania ofiary na żywo. To całkiem naturalne że pisarze czy scenarzyści używają podobnych schematów -są sprawdzone i prawdziwe a co najważniejsze działają na odbiorcę…
Więc pretensje że twórcy serii użyli „oklepanych” i płytkich chwytów to trochę takie żalenie się że koło nie jest wynajdywane ciągle od nowa. Oczekiwanie że w każdym dialogu i działaniu bohaterów zawrą się fundamentalne i na dodatek nowe prawdy o życiu , śmierci, miłości, przyjaźni, nienawiści i powstaniu wszechświata to trochę za duże wymagania moim skromnym zdaniem…Tak samo jak narzekanie na zbyt płytkie ukazanie motywów działań bohaterów. W serii składającej się z jedenastu odcinków trudno się wgłębiać we wszystkie meandry młodych, a już skołatanych traumą sprzed lat dziesięciu serduszek. Pewne sprawy należałoby sobie dopowiedzieć samemu, no chyba że ktoś jest tak rozleniwiony że liczy że wszystkie odpowiedzi będzie miał podane na tacy.
Drugim zarzutem jest brak logiki działań u bohaterów. Większość z tych bohaterów,co trzeba podkreślić, to nastolatki. A także duch dziewczynki która zginęła w wieku lat pięciu i na takim poziomie w zasadzie jej logika powinna funkcjonować, choć na szczęście nie jest chyba aż tak źle. Ale wracając do żywych nastolatków to burze emocjonalne wywołane buzowaniem hormonów tzw wieku dojrzewania są bardziej prawdopodobne niż spójne logicznie, pozbawione irracjonalnych motywów działania. Trzeba też powiedzieć że moim zdaniem w tej serii nie logika jest najważniejsza tylko uczucia. I to nimi się postacie kierują , jako że nie zajmują się rozwiązywaniem paradoksu dziadka tylko swoimi problemami wywołanymi śmiercią Menmy i tym jak jej śmierć zmieniła ich relacje z reszta członków gangu i rzeczywistością…
Poza tym trochę dziwne są pretensje o brak logiki w stosunku do serii której fabuła jest zbudowana wokół pojawienia się ducha (duchy i logika…?).
Ogólnie to czytając tą recenzje miałem wrażenie że pani Enevi szuka dziury w całym i stara się dorobić teorię do prostego faktu że anime nie trafiło w jej gust.
A o gustach się nie dyskutuje, więc na tym zakończę ;)
Re: O gustach się nie dyskutuje...
Nic dodać, nic ująć.
Re: O gustach się nie dyskutuje...
Re: O gustach się nie dyskutuje...
Re: O gustach się nie dyskutuje...
Re: O gustach się nie dyskutuje...
Świetna recenzja
Niesamowite
kliknij: ukryte Sam pilot z dodatkiem kilku bonusowych scen mógbły stanowić jeden z najlepszych dramatów. Następne epizody czerpią więcej ze zjawisk paranormalnych, pojawia się też intensywna dawka cierpienia, płaczu, lecz co najbardziej istotne anime traci na mistyczności [w sensie tajemniczości] i na 3‑5 epków przed końcem mamy wszystko na tacy z wyjątkiem szczegółów sceny finałowej. Oraz oczywiście „fajnaru” jako całość może pozostawić niesmak, przecież mając doczynienia z ideałem oczekujemy stosownego pożegnania z ukochaną serią, zwłaszcza, że możliwość wydania nowego sezonu nie istnieje. Po przeszło 24h jestem w stanie stopniowo akceptować to co ujrzałem na ekranie i z minuty na minutę oceniam to optymistyczniej.
Nie wiem jak wy, ale Pierce nie ogląda dramarów żeby sobie trochę popłakać. Po seansie każdej serii pokroju „Ano hi mita…” staję się odorobinę innym człowiekiem. Jeśli widzę sposobność by nawiązać bliski kontakt z serią, utożsamić się z bohaterami oraz tym co dzieje się na ekranie, to za każdym razem bardzo przeżywam owe anime, nawet jeszcze kilka, kilkanaście dni po jego zakończeniu. Ano hi mita działa na mnie depresyjnie. Ta niezniszczalna paczka przyjaciół to w większości zbiorowisko do bólu egoistycznych zwierząt. Życiowe spostrzeżenie. Ludzie widzą jak Jin‑tan opiekuje się swoim gankiem. W scenie gdy tłumaczy Anaru by zaprzestała opuszczać zajęcia w szkole wygląda to realistycznie. Problem w tym, że są to jedynie momenty fałszujące rzeczywisty obraz. Bohater główny ma w pupie uczucia Anaru, nie jest w stanie wykonać drobnego gestu by jej nie ranić – nie mówię przecież że ma udawać miłość lub na siłę się w niej zakochywać, niemniej szacunek, delikatność w działaniach wydaje się być obowiązkowa. On tego nie czyni. Ma swoją Menmę, którą gdyby mógł ukryłby przed swoimi przyjaciółmi i przetrzymywał tylko dla siebie, z czysto egoistycznych powodów.
Mam kilka pytań do pozostałych fanów anime. Czy dobrze wywnioskowałem, że Menma zginęła spadając z krawędzi mostu? Zdaje się, iż okoliczności śmierci nie zostały jednoznacznie przedstawione, brakuje szczegółów. Jeszcze jedna istotna rzecz to moja teoria. Menma składa mamie Jin‑tan'a obietnicę, że sprawi by chłopak doznał różnych udczuć, w tym dowiedział się jak smakuje pradziwy płacz. Kobieta opowiada Meiko o reinkarnacji, wydaje się że dziewczynka -zważając na to że jest troszeczkę głupiutka- bierze tą historię na serio. Czy jest to waszym zdaniem możliwe by Menma celowo zabiła się aby spełnić ostatnie życzenie umarłej kobiety? To jedynie moje przemyślenia, niemniej nie mogę powiedzieć bym znalazł argumenty pozwalające obalić tą teorię, jednocześnie fakty które zostały przedstawione pozostawiają furtkę na podobne domysły.
Ocena to musi być 10/10. Jeśli Ano Hi Mita nie zasługuje na całą pulę, to żadne inno anime nie powinno przypisywać sobie tej notki.
..
Od pierwszego odcinka wiedizałem...
Ocena 10-/10
Najlepsze!
Pięknie, wzruszające anime. Ja, oglądając je, płakałam na KAŻDYM odcinku, a ostatni przepłakałam niemal w 80%, aż migreny dostała. Ale polecam, w moim prywatnym rankingu najlepszych anime powędrowało na 1 miejsce i pewnie już z niego nie zejdzie!
Warto
30.04.2011r. - 29.06.2011r.
[ajć… jednak się powtórzyłam ;]
to chyba celowy zabieg. często sie z tym spotykam.
Kwiat wiosny ;)
Nie mogę powiedzieć żeby był to ideał, ale seria miała w sobie coś niezwykłego. Już po pierwszym odcinku dało się wyczuć spokojny, odrobinę nostalgiczny klimat. Na szczęście twórcy nie stworzyli w tym wypadku jakiegoś dramatu (i chwała im za to), tylko ciepłą historię o przyjaźni, dorastaniu i radzeniu sobie ze stratą bliskiej osoby.
Niesamowite było dla mnie to, że niewyrośnięte, białowłose dziewcze może być aż tak mało irytujące. Na początku były takie chwile, w których chciałam Menmę po prostu ‘przewinąć’, ale pod koniec serii zostały one zapomniana, a sama główna bohaterka uzyskała moje rozgrzeszenie i przychylność. Na odwrót byłą z Jintą, ale na szczęście pod koniec doszedł do tego, że coś jest jednak nie tak z jego myśleniem.
Najważniejsza dla mnie była jednak Tsuruko. W każdym odcinku ze zniecierpliwieniem oczekiwałam jej pojawienia się. Każdy jej krok był dla mnie logiczny i z każdym odcinkiem odkrywałam coraz więcej jej pozytywnych jak i negatywnych cech, dzięki którym zdobywała moją coraz większą sympatię.
Warto jeszcze wspomnieć o przeuroczym endingu i wcale nie gorszym openingu. To niesamowite, ale ich nie przewijałam. Było wręcz przeciwnie! Łapałam się na tym, że były dla mnie za krótkie i spokojnie mogłyby lecieć dalej.
Wracając co komentarzy o ‘najlepszości’ Ano Hany w roku 2011 mogę powiedzieć tylko, że według mnie seria ta uratowała tegoroczny sezon wiosenny ;)
Ano Hana zostawiło po sobie miłe wrażenie i, przynajmniej dla mnie, jest jednym z lepszych anime, o ile nie najlepszym, tego sezonu.
Miałam tam na myśli opening i ending, ale gdzieś mi zdanie wcięło.
Sugoi !
Re: Sugoi !
Re: Sugoi !
A miało być tak pięknie
poszło...
„How many pages have I wasted to compose our feelings?”
Ocena – 8/10 z gwiazdką <3
Miazga
Re: Miazga
Anime roku 2011:)
Tja
Re: Tja
A tak szczerze patrząc na ubiegły rok to nie było anime(tego rodzaju), które mogłoby konkurować z tym tytułem.
Re: Tja
Re: Anime roku 2011:)
Re: Anime roku 2011:)
Re: Anime roku 2011:)
Re: Anime roku 2011:)
Re: Anime roku 2011:)
Re: Anime roku 2011:)
Re: Anime roku 2011:)
Śmiem wątpić, czy w 2011 dostanę cokolwiek lepszego od Madoki.
Re: Anime roku 2011:)
Serio serio
Historia jest moim zdaniem bardzo smutna, ale coś w tym smutku jest że jednak nadal chce go odczuwać z każdym kolejnym odcinkiem, żeby tylko doczekać ostatniego odcinka, gdzie ten smutek przeobrazi sie w niewyobrażalne szczęście :) Polecam, naprawdę.
secret base ~Kimi ga Kureta Mono~ (10 years after Ver.) - Osama tribute
Taka słodko gorzka komedia ukazująca dorastanie (niegdysiejsi przyjaciele z dzieciństwa stają się dla siebie po latach prawie obcy). Animowane „Uwierz w ducha”, którego każdy odcinek ogląda się z przyjemnością. Zwykle mam gdzieś takie serie, ale ta jest do tej pory naprawdę dobra.
Piękne!