Komentarze
Peach Girl
- Spojlery, spojlery, ech... Nie czytać komentarzy : Bez zalogowania : 14.01.2021 10:45:05
- Re: Nie dalem rady... : Bez zalogowania : 14.01.2021 10:27:23
- Niejednorodne, nie całkiem takie jak się wydaje. : Anonimowa : 14.01.2021 09:34:56
- Podobało mi się : Jagienna&Ala : 27.09.2016 22:35:36
- Re: Płakałam... z zażenowania! : Ariel-chan : 21.03.2015 16:53:32
- Re: Płakałam... z zażenowania! : Nemuru. : 21.03.2015 16:45:41
- Re: Płakałam... z zażenowania! : AnnalenaNadjem : 20.03.2015 21:03:25
- Całkiem niezłe : Tamago-chan : 21.11.2013 21:39:34
- Re: Przeciętne, ale nie koszmarne : Hiromi : 2.07.2013 04:04:35
- Mój ulubiony romans : LaFonda : 25.04.2013 19:02:28
Spojlery, spojlery, ech... Nie czytać komentarzy
Dodam, że podobała mi się muzyka z endingu. Choć zazwyczaj takowej nie słucham. Pasowała do serii. Opening przewijałam.
I jeszcze małe co nieco do skróconego opisu z recenzji.
Bohaterka nie miała kompleksów na punkcie łatwo opalającej się cery. Po prostu w samym anime słabo to widać (w endingu w kadrach już bardziej) Wyglądała – jakby to porównać do naszych polskich realiów… Na tlenioną blondynkę, korzystającą z solarium i botoksu.A wiadomo, że większość ludzi myśli i ocenia po wyglądzie.Stąd główna postać była traktowana tak, nie inaczej.
Niejednorodne, nie całkiem takie jak się wydaje.
Po pierwszych odcinkach można odnieść wrażenie, że to anime to wydmuszka, a postacie są płaskie, niczym wycinanki z papieru. I wydarzenia irytujące na poziomie Hana yori dango, albo Itazura na kiss.
A jednak z każdym odcinkiem irytacja zaczyna ustępować i ukazane postacie są coraz bardziej trójwymiarowe.
Kto dotrwa do końca będzie po drodze mógł zastanowić się nad tym, jak często nie docenia się tego, co się ma – myśląc, że tak będzie zawsze. I że wiele osób w związkach myśli, że wystarczy być – aby wszystko układało się jak najlepiej.
A najgorsza (czytaj: z najtrudniejszym charakterem osoba) – stać się może się źródłem inspiracji – do wytrwałości. I przykładem działania, gdy działać trzeba albo odpuszczenia, gdy potrzeba odpuścić.
To, co najbardziej mi się tutaj spodobało, to pokazanie, że mimo tego, że każdy człowiek jakiś jest, to cele, oczekiwania i pragnienia – te u podstaw – zawsze pozostają te same.
Że prawie każdy – oczekuje przede wszystkim pełnej akceptacji, uwagi, oraz bezpieczeństwa. I nikt nie chce być z kimś, kto ma tylko oczekiwania, albo traktuje drugiego człowieka jedynie jako przedmiot zaspokajania własnych potrzeb.
Oczywiście myśli te czasem pokazane i powiedziane są wprost, a czasem wynikają z postaw bohaterów pobocznych, tych z trzeciego planu.
Jeden z prawdziwszych trójkątów w anime. Pomimo, że nadal dosyć mocno wyidealizowany.
Polecam wyłącznie zagorzałym wielbicielom romansów, albo tym, którzy już w swoim życiu przeżyli nieco więcej.
Ocena – gdyby pominąć niedostatki grafiki, albo animacji – falowała niczym amplituda pomiędzy 3 a 7, by w odcinkach kończących wzrosnąć do 8, a może dla niektórych nawet 9/10
I podobnie jak wymienione już produkcje – jednym spodoba się bardzo, a innym wcale.
Podobało mi się
Całkiem niezłe
Mój ulubiony romans
Znajdziemy tu wszystkie elementy jakie szkolny romans powinien zawierać: przyjaźnie, intrygi, dramaty, momenty wzruszeń, dobry humor i zwroty akcji. Przeplatanie się tych elementów sprawia, że serię bardzo dobrze się ogląda, bez jakiegokolwiek uczucia nudy i monotonii (jak ma to miejsce w wielu produkcjach tego typu).
Romantic Story
Anime na sporo wad, praktycznie pod każdym względem:
Bohaterowie- tutaj bardzo nierówno- na początku najbardziej denerwująca Sae z czasem stała się moją ulubioną postacią, natomiast z Kairiego zrobili jakiegoś żałosnego, niezdecydowanego i płaczącego dupka (ale i tak był świetny w sumie xd). Poza tym nie da się ukryć, że zachowują się strasznie nielogicznie, wręcz sztucznie
Fabuła- prosta i schematyczna. Końcówka wydawała mi się na siłę ciągnięta, przez co tytuł wiele stracił w moich oczach.
Muzyka- tragedia, tak beznadziejnej jeszcze chyba nie słyszałam- op i ed ciągle przewijane…
Grafika- no tutaj jest….dosyć specyficznie. Ogólnie tak- same projekty postaci mi się nawet podobały, chociaż ich wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Początkowo szlag mnie trafiał z tymi ich ustami, ale z czasem przywykłam do tego i nawet uznałam, że to dosyć urokliwe. Na tła i inne takie nie zwracałam większej uwagi, ale podejrzewam, że na najwyższym poziomie to nie stało xd
U mnie ma to jak najbardziej subiektywne 6/10, przy czym odjęłam jedno oczko za to rozwlekane zakończenie.
kliknij: ukryte Jakby nie mogła po prostu wyjaśnić sobie wszystkiego z Okayasu wcześniej…Już nawet Sae jej powiedziała, co się stało tamtego dnia, gdy na niego czekała- dosyć ciężko miała skumać, że mu na niej zależy:P
całkiem całkiem
przeciętniak
I kreska nie była dla mnie jakoś tragicznie odstręczająca… widziałam gorsze :P
UWAGA
Płakałam... z zażenowania!
Jestem wielką romantyczką, w życiu nie byłam zakochana, ale dla mnie słowa ,,kocham Cię” – powinny być wypowiedziane tylko jeśli jest się pewnym. Te rozterki Momo był tragiczne! I te niedomówienia! Gdyby w tym anime istniało coś takiego jak ZAUFANIE a nie było NIEDOMÓWIEŃ to by było happy! Postać Sae ubóstwiam, bo mam słabość do tych złych postaci, pewnie dlatego że zawsze się podniosą po porażce, i wydają się silni, duchem. Do końca nie można było przewidzieć z kim będzie. A Ryo niech piekło pochłonie! Chyba że Sae mu zrobiła kochającą rodzinkę, to może niech go oszczędzą. Jak powiedział ,,ciąża urojona” – to już myślałam ze wyjdę z siebie. Wiem, strasznie to przeżywam, ale argghh! I tą cholerę też niech czeluście pochłoną, chociaż w gruncie rzeczy była pozytywną bohaterką ( w miarę ). Mówie o, jak jej tam? Misao? PARSZYWE GRUBE… nie no przesadziłam. Wygląd nie ma nic do rzeczy, ale no kurcze, naprawdę im bardziej coś beznadziejne, tym bardziej przywiązuje się do bohaterów. Na początku myślałam że to słodkie, i zejdzie się z Tou, a biedny kochany chłopaczek komediant… no nie wiem co z nim. Ale nasunęło mi się Lovely Complex, tam też był taki chłopaczek, który wielbił główną bohaterkę za ocalenie jego tyłka, a ona miała swój happy end z głównym bohaterek.
Żeby nie było że tylko patrze na to co opisałam.
Podobała mi się kreska dziewczyn, chociaż czasem myliłam Sae, bo albo mi się wydaje, albo zmieniali jej kolor włosów. Momo w sukience nie zapomnę. Ta jej różnorodność fryzur…
Ale faceci?! O zgrozo! Gdyby nie włosy to często (ZAWSZE) nie mogłabym ich rozpoznać!
Opening? O ZGROZO DO POTĘGI! To już mnie powaliło, po 10 sekundach nie wytrzymałam, już mam trwały uraz w psychice i prawdopodobnie uprzedzenie do końca życia do openingów!
Ktoś porównał to do brazylijskiej telenoweli. Jako młodsza dziewczynka siadywałam obok babuni i oglądałam z nią na Polsacie czy na czym tam to leciało różne głupoty, ale to przewyższa telenowele zdecydowanie! Nawet sytuacje w mojej klasie, którą często przedstawiam jako totalną operę mydlaną!
I wiecie co? ONI WYSZSCY CIERPIĄ NA ZANIŻONĄ SAMOOCENĘ! Kto jak kto, ale ja coś o tym wiem. Albo zawyżoną, też mi różnica. No dobra, różnica spora, ale oni wszyscy mają jakiś problem no!
Uwielbiam postacie takie jak Kairi, ale jak go widziałam z Misao… zaraz, czy tu nie ma aby jakiejś różnicy wieku? Ona jest szkolną pielęgniarką tak? Ile lat jest starszy jego brat? Skoro ma taaaaką znaną firmę, i sam jest taaakim dobrym specem od gier…
I ZABIĆ RYO ZA TEGO PORNOSA! ZABIĆ ZADŹGAĆ POWIESIĆ UTOPIĆ PODPALIĆ USMAŻYĆ UPIEC UGOTOWAĆ POCIĄĆ NA KAWAŁKI SKOPAĆ POBIĆ I WSZYSTKO CO MOŻLIWE! Moją Sae‑chan… co prawda ona ma największy problem z samą sobą, i jest najwredniejszą postacią, ale za to że ich wszystkich ustawiała (z nudów ale jednak) do pionu.
Nie dość że muszę się męczyć z tym idiotyzmem na świecie, w szkole, w życiu, to jeszcze w anime! Kłamstwa, niedomówienia, fałszywa miłość, moje koleżanki zmieniające chłopaków jak rękawiczki, bo a nóż widelec natkną się na prawidzwą miłość, więc próbują. Boże, kiedy ta apokalipsa nadejdzie?
Ten komentarz zamienia się w krytykę świata więc kończę.
Za Saeniątko moje piękne stawiam 4. I o! Jak ktoś to przeczyta to może śmiało dostać ataku śmiechu, nie wiem co napisałam, nie chcę czytać, ale się wyładowałam jakoś. Nie napisałam połowy rzeczy o których powinnam, jeśli chcę to uznać za komentarz o anime, ale psia kostka mam zły dzień, śnił mi się mario i wielki grzyb więc mam prawo. Dobranoc. Zarwałam dla tego moją noc! Psia kostka!
What ?...
Przeciętne, ale nie koszmarne
Główna bohaterka jest niesamowicie płytka, o czym doskonale świadczy jej zachowanie. Jedyną sensowną postacią w tym anime był Kairi, aczkolwiek przeszkadzał mi jego brak determinacji. Za bardzo się poddawał, gdy Momo chciała wrócić do swojego byłego.
Anime dzięki tej pozbawionej sensu monotonii i irytującemu zachowaniu niektórych bohaterów stało się przeciętnym. Jednak dałam 5/10, bo sam fakt, że oglądam anime do końca znaczy, że mnie w jakimś stopni ciekawi.
btw – ocena kreski w recenzji jest moim zdaniem mocno przesadzona. Jest po prostu przeciętna, a ocenę 2/10 traktuję jak „tragiczna” z tendencją ocierania się o dno. No cóż, kłócić się nie będę, bo to w końcu nie mój gust.
...
Mi się baaardzo podobało
bardzo fajne
Nie dalem rady...
Nie przez beznadziejne twarze postaci (nieczesto mnie tak raza jak w tym anime), nie przez srednia muzyke, to nie tak ze nie trafilo to do mnie bo ma inna grupe docelowa (lubie czasem takie proste komedie romantyczne)...
Po prostu od 2 odcinka nie moglem sie oprzec wrazeniu ze zadna z tych intryg tej Sae czy jak ona ma – nie udala by sie gdyby glowna bohaterka i jej wielka milosc ze soba raz normalnie pogadali… Moj umysl nie przyjmie takiej sytuacji iz ludzie moga bys tak niekomunikatywni (juz latwiej wyobrazic moge sobie ze do klasy trafia corka boga i corka krola demonow hehe)
jako przyklad podam: kliknij: ukryte w drugim odcinku powinien miec miejsce dialog:
- czemu nie przyszedles na basen jak sie umowilismy?
- Sae mowila ze chcialas spotkac sie na stolowce…
- Nic takiego nie mowilam??
- Skoro z Toba jestem to Ci wierze, wiec ona cos kreci, wiec juz wiecej jej nie poslucham
ta dam – koniec serii
wiem ze to dzieki temu kreci sie akcja, po prostu ja nie potrafie na cos takiego normalnie patrzec…
wielka szkoda...eh...
polecam