Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,67

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 118
Średnia: 7,8
σ=1,26

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Yumi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Colorful [2010]

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2010
Czas trwania: 127 min
Tytuły alternatywne:
  • カラフル [2010]
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

„Każdy człowiek ma w sobie bardzo wiele różnych barw.” O odnajdywaniu kolorów życia – tych jasnych i ciemnych.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Antanaru

Recenzja / Opis

Szary, odrapany dworzec, kilka kas, tylko jedno wyjście, obok którego widnieje byle jak nabazgrany napis „przystanek”. Ludzie tłoczą się przy kasach, niektórzy siedzą pod ścianami. Ci, którzy mają już bilet, po kolei wchodzą w ciemną otchłań czającą się za jedynym wyjściem. Ich ruchy są powolne, flegmatyczne, brak w nich życia; wyglądają, jakby było im wszystko jedno. Nic dziwnego. To tylko dusze pozbawione prawa reinkarnacji: istnienia ludzi, którzy popełnili ciężkie grzechy. Właśnie tutaj ulegają ostatecznemu unicestwieniu. W takim otoczeniu znajduje się nasz bohater przy pierwszym spotkaniu. Zamierza podejść do kasy, jak wszyscy inni, kiedy drogę zastępuje mu chłopiec. Nie pasuje tu. Uśmiecha się i ma radosny głos. Oznajmia, że bohater mimo popełnionego grzechu otrzymuje drugą szansę – zostanie zesłany na Ziemię, gdzie musi… Uratować jakiegoś niewinnego człowieka od śmierci? Pomóc niesłusznie oskarżonemu obronić się przed więzieniem? Odnaleźć dalekich krewnych biednej osieroconej dziewczyny? Nie. Ma przejąć ciało chłopca, który popełnił samobójstwo, i po prostu żyć. A ponieważ bohater nie pamięta nic z poprzedniego życia, musi także przypomnieć sobie, jaki grzech popełnił. To dla niego taki test – czy będzie potrafił żyć dobrze i zrozumieć poprzednie błędy. Tylko co to znaczy „żyć dobrze”? Gdzie kończy się granica podejmowania kontrowersyjnych, ale własnych i z pewnego punktu widzenia słusznych decyzji, a gdzie zaczyna „grzech”? Do tego każdy musi dojść sam.

Tak właśnie bezimienny bohater staje się Makoto Kobayashim i tak też należy go od tej pory nazywać. Ponieważ nie wie nic o poprzednim właścicielu ciała, z pomocą przychodzi mu wspomniany chłopiec, który przedstawia się jako PuraPura i zostaje przewodnikiem po życiu Makoto. Opowiada, dlaczego chłopak zdecydował się popełnić samobójstwo, jakie były jego relacje z innymi ludźmi, pokazuje, gdzie znajduje się jego pokój czy miejsce w klasie. Oczywiście po pewnym czasie staje się zbędny i pojawia rzadziej, ale zawsze czuwa w pobliżu, trochę jak anioł stróż, za jakiego uznaje go Makoto – może nieco złośliwy i cyniczny, ale jednak. Makoto znajduje się w dziwnej sytuacji. Nagle musi odnaleźć się w życiu osoby, której nie zna – co go obchodzi matka, ojciec, starszy brat, koledzy, wyniki w nauce nieznajomego człowieka? Traktuje to jedynie jako etap przejściowy, stara się nie przywiązywać wagi nawet do decyzji, które zaważą na całym „jego” przyszłym życiu. Na początku wydaje mu się, że trafił idealnie. Rodzina Kobayashich nie narzeka na problemy finansowe, a matka wydaje się bardzo troszczyć o syna, codziennie gotuje obiady, dba, by dieta była zróżnicowana, i sumiennie wypełnia wszystkie obowiązki domowe, a na dodatek chłopak miał duży talent plastyczny. Ale nie ma się co łudzić, gimnazjaliści zazwyczaj nie popełniają samobójstwa bez powodu. Okazuje się, że na dzień przed śmiercią chłopak był świadkiem dwóch nieprzyjemnych scen: widział, jak koleżanka, w której się zadurzył, wchodzi do hotelu ze sporo starszym mężczyzną. Coś takiego nie skłoniłoby go może do odbierania sobie życia, ale chwilę później z tego samego hotelu wychodzi matka Makoto razem z nauczycielem tańca…

Jak się okazuje, Makoto pozostawił po sobie spory bałagan. Sytuacja w domu rodzinnym jest napięta i chociaż bohater stara się tym wszystkim nie przejmować, nie potrafi. Wiedza o zdradzie matki ciąży mu na tyle, że nie potrafi utrzymać z nią normalnych stosunków i nieraz doprowadza ją do łez swoim zachowaniem. Nie pomaga fakt, że od dłuższego czasu pani Kobayashi jest na skraju załamanie nerwowego. Niedługo potem Makoto ma okazję się przekonać, że od zawsze był poza nawiasem społeczeństwa swojej klasy, a plotka o samobójstwie z pewnością nie przysporzyła mu popularności. Jedyne osoby, z którymi w ogóle zawarł bliższą znajomość, to Hiroka Kuwabara, wspomniana już koleżanka, oraz Shouko Sano – natrętna dziwaczka uczęszczająca do jego klasy oraz na zajęcia klubu plastycznego, w którym bohater spędza sporo czasu. Całą sprawą z Hiroką Makoto również przejmuje się bardziej, niż by chciał. Rozważa, czy dziewczyna rzeczywiście robi to, o co ją podejrzewa, czy może źle zrozumiał sytuację. Poniekąd wbrew sobie podejmuje próby rozwiązania zagadki.

Colorful jest raczej tytułem ciężkim, o klimacie od samego początku przygnębiającym. Bohater nie cieszy się z otrzymanej szansy, wręcz przeciwnie: próbuje ją nawet odrzucić. Nie widzi sensu swojego istnienia – musi go dopiero odnaleźć. Wspomniane problemy nie pomagają, ale kto mówił, że będzie łatwo? Z tego względu przez większość filmu panuje nastrój obojętności, przygnębienia, poczucia klęski. Życie wydaje się szare, nieciekawe, bezsensowne. Kolejne dni mijają tak samo, wspomnienia nie wracają, sytuacja w domu staje się coraz gorsza, poczucie wyobcowania i samotności tylko się pogłębia. Nic, tylko po raz kolejny ze sobą skończyć. Ale zazwyczaj nie po to kręci się anime, żeby pozostawić widza z chmurą czarnych myśli w głowie i ten tytuł nie należy do wyjątków. Jednak to nie tak, że w którymś momencie nagle następuje przełom. W gruncie rzeczy wszystkie te problemy to nie sytuacje bez wyjścia, do rozwiązania przynajmniej części z nich potrzeba jedynie trochę dobrych chęci i cierpliwości. Zaczyna się od drobnych rzeczy, rozmów, zdarzeń i nagle okazuje się, że Makoto zaczyna zależeć, a to obce życie, w które został wrzucony, staje się jego. Powoli zaczynają się w nie wkradać kolory.

Zanim to jednak nastąpi, zobaczymy szeroki przekrój różnego rodzaju problemów społecznych. Może i część z nich jest dość charakterystyczna dla społeczeństwa japońskiego, ale wydaje mi się, że w większym lub mniejszym natężeniu znajdą się w każdym bardziej zaawansowanym cywilizacyjnie miejscu. Mamy więc wspomniane wyrzucenie poza nawias klasy – w tym przypadku spowodowane zapewne talentem plastycznym Makoto, a co za tym idzie, zazdrością. Nie jest to fizyczne znęcanie się czy prześladowanie, jak zabieranie lub chowanie rzeczy dla zabawy, ale traktowanie chłopaka jak kogoś niewidzialnego. Nikt nie odważy się nawet do niego odezwać, bo spotka go ten sam los. Niby nic, ale na dłuższą metę okazuje się to męczące i rani bardziej niż fizyczne ciosy. Wyrafinowana forma okrucieństwa popełniana pewnie trochę bezmyślnie, bo kogo obchodzi, jakie skutki wywoła takie zachowanie u obcej osoby? Oczywiście szukanie pomocy u dorosłych mija się z celem tak długo, jak długo de facto nikt nikomu nic złego nie robi.

Jeśli nie ma się normalnych kontaktów z rówieśnikami, łatwo zobojętnieć i przestać się tym przejmować, ale później okazuje się, że Makoto brakuje wiedzy i doświadczenia w relacjach międzyludzkich. To przekłada się na sytuację w domu. Chłopak nie umie poradzić sobie ze wspominanym konfliktem z matką. W ogóle cała rodzina jest w stosunku do siebie bardzo apatyczna – widać, że coś jest nie tak, chociaż nikt o tym głośno nie mówi. Matka, ojciec, brat i Makoto żyją obok siebie, nie ze sobą, bardzo duża bariera dzieli rodziców i Makoto, a także braci. Nikt nikomu nie powie niczego wprost, więc nieporozumienia, zamiast być wyjaśniane, mnożą się. Tego typu problemy z komunikacją i niedomówienia wydają się zresztą bardzo charakterystyczną cechą Japończyków, którzy zazwyczaj robią wszystko, byle nie powiedzieć tego, co myślą. Żadna dotąd widziana przeze mnie produkcja nie pokazywała tego aspektu w tak dosłowny sposób, a jest to przecież dość poważny problem na szeroką skalę, który istnieje także u nas. Nie od dziś wiadomo, że ludziom coraz trudniej się porozumiewać, a bezinteresowność i serdeczność zanika. Ostatnim zjawiskiem wyraźniej wybijającym się w Colorful jest materializm. Widzieliśmy to już wiele razy – w literaturze, filmach. Ludzie gonią za rzeczami, za lepszą jakością życia, ładnymi ciuchami, lepszymi samochodami. W tym pędzie tracą z oczu cele, zapominają o wartościach niematerialnych. Nie zatrzymają się, by pomyśleć. Takie tło stanowi ładny kontrast w filmie, którego głównym wątkiem jest właśnie poszukiwanie utraconego „ja”, odnajdowanie własnych marzeń i celów.

Jednym z ważniejszych atutów Colorful jest brak taniego moralizatorstwa. Dużą zasługę można w tym przypadku przypisać narracji. Owszem, jest pierwszoosobowa, prowadzona z punktu widzenia głównego bohatera, ale widz nigdy nie jest zasypywany jego spostrzeżeniami. Makoto, kiedy zachodzi taka potrzeba, relacjonuje sytuację. Czasem powie w duchu, co o niej myśli, ale częściej jego stosunek do danego wydarzenia obserwujemy poprzez to, co zrobi lub na podstawie rozmowy z innymi bohaterami. Dzięki temu odbiorca nie jest przytłaczany jednym punktem widzenia, ale ma szansę wyrobić sobie własną opinię na podstawie tego, co zostanie mu pokazane bez żadnych komentarzy. To ważne, bo naprawdę skłania do samodzielnej refleksji, zamiast podawać gotową ocenę i receptę na życie. Z tej cechy wynika kolejna – prostota i oszczędność środków przekazu. Wspominane problemy są pokazywane w sposób nienachalny, jedynie poprzez konkretne sytuacje. Brak tu wzniosłych dialogów czy przemówień, więcej się robi niż mówi. Rozmowy dotyczą rzeczy prostych i zwyczajnych, a bardziej wzniosły ton przybierają bodaj raz na cały film – wtedy, gdy pada pointa.

Historia toczy się bardzo powolnym, ale równym tempem. Podobnie jak właściwie wszystkie wymienione wyżej cechy, może to być wada lub zaleta. Z całą pewnością bardzo wielu widzów uzna Colorful za zwyczajnie nudne i mało zajmujące. Takie tempo jest jednak zamierzeniem autorów i ma cel – pozwolić na chwilę namysłu i ocenę sytuacji między poszczególnymi scenami, by każda z nich nabrała odpowiedniego wydźwięku. Dlatego też nie ma sensu oglądać na siłę, jeśli pierwsze dwadzieścia minut wyda się nieciekawe. To nie jest film, który się rozkręci, na to nie ma co liczyć, lepiej od razu dać sobie spokój i poświęcić te dwie godziny na obejrzenie czegoś innego. Colorful to bardzo dobre, ale nie uniwersalne okruchy życia – rzecz raczej dla miłośników gatunku, jego przeciwników może najwyżej utwierdzić w ocenie. Warto dodać, że nie znajdziemy tu nawet odrobiny romansu, co znowu zmniejsza liczbę potencjalnych odbiorców. Zostają osoby, które zainteresują poruszane problemy, bo w gruncie rzeczy Colorful to czysta psychologia i rozważanie nad różnymi aspektami życia. Jeśli dodać do tego charakterystyczny sposób prowadzenia historii, powstaje film specyficzny. I zdecydowanie nie dla każdego, to trzeba po prostu lubić, nie stanie się interesujące ot, tak.

Bohaterowie Colorful są ludźmi bardzo przeciętnymi, ale przez to bliskimi widzowi i realistycznymi. Makoto na początku jest oczywiście zagubiony, wyobcowany i apatyczny, ale będzie się konsekwentnie zmieniał. Jego matka to osoba zmęczona życiem i zupełnie bezradna wobec przytłaczających ją problemów rodzinnych, za które czuje się odpowiedzialna. Bardzo spodobała mi się postać jej męża, który pozornie wydaje się nie dostrzegać problemów, a w rzeczywistości potrafi zareagować w odpowiednim momencie i widać, że los rodziny nie jest mu całkowicie obojętny. Podobnie rzecz ma się z Mitsuru, bratem Makoto – to nie tak, że cały jego wizerunek nagle okazuje się fałszywy, ale on również potrafi czasem pozytywnie zaskoczyć mimo egoistycznej postawy. Bardzo ciekawą i niejednoznaczną postacią jest Hiroka, koleżanka z klubu plastycznego. Żeby nie zdradzić zbyt wiele, powiem tylko, że jej zachowanie budzi sporo wątpliwości i skłania do namysłu, ale wyrobienie sobie opinii na jej temat było trudne, przynajmniej dla mnie. Shouko Sano to dla odmiany dziewczyna bardzo specyficzna i pewnie z tego powodu również została wyrzucona poza nawias społeczności klasowej. Nie skłania to jednak Makoto do bliższego kontaktu z nią, mimo wyraźnych prób z jej strony – bohater uważa ją za natrętną dziwaczkę i traktuje dość nieprzyjemnie. Ostatecznie okazuje się, że jego ocena była mylna i krzywdząca: ze wszystkich postaci Shouko najbardziej zaskakuje. PuraPura, chłopiec­‑przewodnik, jest najbardziej wyrazistym bohaterem Colorful. Cyniczny, złośliwy, ale i służący dobrą radą (paradoksalne, bo przecież nie należy do świata ziemskiego), ma w sobie najwięcej życia i trudno go nie lubić.

Graficznie anime prezentuje się bardzo ciekawie. To jedna z niewielu produkcji, w których bohaterowie rzeczywiście mają jakieś rysy twarzy. Twórcy nie muszą uciekać się do takich zabiegów, jak fundowanie postaciom włosów we wszystkich kolorach tęczy. Przeciwnie, nie będziemy mieć żadnych wątpliwości co do pochodzenia bohaterów – wszyscy, jak na Japończyków przystało, mają ciemne oczy i włosy. Mimo to nie ma żadnych problemów z rozróżnieniem poszczególnych postaci i dotyczy to nie tylko tych pierwszoplanowych, nawet tłum statystów przemykający w tle jest tłumem zróżnicowanym. Co więcej, bohaterowie dzielą się na ładnych i brzydkich – rzeczywiście, kiedy Makoto stwierdza, że Shouko nie należy do dziewcząt urodziwych, trudno nie przyznać mu racji. Sam akurat ma ładne i regularne rysy, więc łatwo mu oceniać innych… Kolejną ciekawą cechą jest delikatnie zaznaczone podobieństwo między członkami rodziny bez uciekania się do robienia z dzieci miniatur rodziców. Wiek postaci także pokazano bez problemów. Dużą zaletą jest bardzo bogata mimika twarzy – jeśli ktoś płacze, nie ogranicza się to do błysku oczu, łzy lecą obficie po całej wykrzywionej grymasem twarzy; uśmiech jest szeroki i zaraz odmienia buzię na o wiele ładniejszą. Sylwetki bohaterów utrzymują stałe proporcje zarówno w ruchu, jak i oddaleniu, animacja również jest staranna. Wnętrza pomieszczeń wypełniają przedmioty, dzięki którym nabierają one indywidualnego charakteru – od razu widać, czy to kuchnia, sala lekcyjna czy pracownia plastyczna. Krajobrazy bywają naprawdę piękne, a uliczki urokliwe, ale… Mam jednak zarzut ogólny do teł. Chwilami widać bardzo wyraźnie, że są one przeróbkami zdjęć. Nie czepiam się samego faktu, ale właśnie tego, że efekt jest tak widoczny. Jeżeli jest to krajobraz, bardzo często postacie zupełnie do niego nie pasują, odcinają się nazbyt wyraźnie, tworząc wrażenie sztuczności. W przypadku pomieszczeń doskonale widać, które elementy są dorysowane, a które pochodzą ze zdjęcia, chociaż w tym przypadku efekt nie jest aż tak wyraźny. Bardzo nie podobały mi się także pojawiające się od czasu do czasu elementy 3D, niefortunnie wplecione w dwuwymiarowy obraz. Najlepiej to widać w przypadku jadącej na tle zielonych pól i łąk trójwymiarowej kolejki – moim zdaniem widok był wręcz odpychający, bo przez toporne wykonanie jedno do drugiego pasowało jak wół do karety.

Muzyka nie prezentuje sobą niczego nadzwyczajnego, ale bardzo dobrze oddaje klimat poszczególnych scen, przyczyniając się do jego tworzenia. Nie sądzę, żeby nadawała się do słuchania osobno, ale jak najbardziej spełnia swoją rolę. Na plus wyróżnia się piosenka towarzysząca napisom końcowym, Aozora w wykonaniu Miwy – brzmieniem i słowami idealne podsumuje całość. Ze swoich ról bardzo dobrze wywiązali się seiyuu, zwłaszcza Aoi Miyazaki wcielająca się w rolę Shouko, której specyficzny sposób bycia w dużej części stanowi właśnie głos. W obsadzie nie znajdziemy ludzi znanych, wielu z nich debiutowało właśnie w Colorful, pozostali mają na swoim koncie niewiele ról, ale wydaje mi się, że właśnie o to chodziło – by seiyuu byli wolni od charakterystycznych ról, które wpływają na odbiór nowych postaci.

Co mogę napisać na koniec? Polecam Colorful wszystkim miłośnikom okruchów życia, to rzecz stworzona z myślą o nich. Nadaje się do obejrzenia w letni wieczór, kiedy nawet po ulegnięciu przygnębiającemu nastrojowi filmu, łatwo będzie się od niego uwolnić – zresztą, ostatecznie przesłanie i końcówka okazują się optymistyczne. Pozostałych nie zachęcam, ale i nie zniechęcam do sięgnięcia po ten tytuł. Jeśli mimo wszystko wydaje się interesujący, to dlaczego nie?

Yumi, 15 lipca 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Ascension, Sunrise
Autor: Eto Mori
Projekt: Atsushi Yamagata, Takuya Satou
Reżyser: Keiichi Hara
Scenariusz: Miho Maruo
Muzyka: Kou Ootani