Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 19 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,42

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 593
Średnia: 8,52
σ=1,04

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek, moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Usagi Drop

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 11×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Bunny Drop
  • うさぎドロップ
Tytuły powiązane:
Widownia: Josei; Postaci: Dzieci, Pracownicy biurowi, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Bycie samotnym ojcem wcale nie jest złe, zwłaszcza kiedy ma się za córkę idealną sześciolatkę. Wyjątkowo ciepłe okruchy życia, dla fanów gatunku i nie tylko.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Trzydziestoletni Daikichi Kawachi nigdy nie przypuszczał, że rodzinne spotkanie na pogrzebie dziadka odmieni jego życie. Jak się okazuje, starszy pan pozostawił po sobie niezwykły „spadek”, sześcioletnią nieślubną córkę, imieniem Rin. Zszokowana rodzina nie bardzo wie, co z tym fantem począć, zwłaszcza że o matce dziewczynki nic nie wiadomo. Tknięty nagłym poczuciem obowiązku i zniesmaczony zachowaniem bliskich Daikichi postanawia zaopiekować się dzieckiem. Szybko jednak odkrywa, że dobre chęci to za mało, żeby samotnie wychowywać pociechę…

To było po prostu urocze, z każdego kadru Usagi Drop dosłownie wylewa się ciepło i słodycz. Chociaż mamy do czynienia z prostymi okruchami życia w najczystszej postaci, seria w żadnym momencie nie nudzi i nie dłuży się. Widz łapczywie pochłania kolejne odcinki, by nagle stwierdzić, że to już niestety koniec. Historia zwyczajnego pracownika biurowego, który przez niezbyt przemyślaną, chociaż słuszną decyzję, musi w ekspresowym tempie przewartościować całe swoje życie, chwyta za serce i nie puszcza do ostatnich minut. Przez jedenaście odcinków obserwujemy, jak Daikichi uczy się być ojcem, a mała Rin powoli otwiera się na świat i poznaje różne jego odcienie oraz niuanse. Opowieść jest w miarę realistyczna, bohater doświadcza wydarzeń, które często przytrafiają się rodzicom w rzeczywistości, zwłaszcza samotnym. Musi podjąć decyzję w sprawie pracy, ponieważ nie jest w stanie poświęcić jej tyle czasu, co kiedyś. Do tego dochodzi kwestia przedszkola i w ogóle wychowania sześcioletniej dziewczynki. Kawachi szybko zdaje sobie sprawę, że czasy całodniowych posiedzeń w biurze, a potem wypadów z kolegami na piwo do baru, bezpowrotnie minęły. Z czasem poznaje nowych ludzi, rodziców, w podobnym lub zupełnie innym położeniu, zaczyna obracać się w nowym towarzystwie, a jego głowę zaprzątają nowe problemy. Także rodzina mężczyzny powoli zaczyna przyzwyczajać się do Rin i początkowa niechęć zamienia się w szczere uwielbienie. Mimo to normalnie nie jest to sytuacja, której byśmy komuś zazdrościli. Tymczasem podczas seansu człowiek zaczyna się łapać na tym, że samotne wychowywanie dziecka to w sumie fajna sprawa…

Przede wszystkim jest to zasługa Rin. Oto dziecko­‑ideał: inteligentna, słodka, ładna, zdolna i pełna energii. Każdy marzy, aby mieć taką córkę. Zresztą nawet jej kolega z przedszkola, Kouki, chłopiec hiperaktywny, uparty i często pakujący się w kłopoty, został pokazany jako sympatyczne dziecko. Reszta bohaterów również daje się lubić. Na uwagę zasługuje mama Koukiego, która podobnie jak Daikichi, samotnie wychowuje syna. To kobieta zaradna, silna, a także pełna empatii. Wydaje mi się, że nie będzie nadinterpretacją, jeżeli napiszę, iż scenarzyści robią wszystko, aby widzowie uznali tę dwójkę za potencjalną parę. Szkoda tylko, iż na podtekstach się kończy, ponieważ nie mam najmniejszych wątpliwości, że byłoby z nich wspaniałe małżeństwo. Niestety tutaj przeszkodą jest mangowy pierwowzór, który kontynuuje historię, choć niekoniecznie w takim kierunku, w jakim bym chciała. Wracając jednak jeszcze na chwilę do postaci, warto też wspomnieć o rodzicach Daikichiego. Początkowo niechętni i zaskoczeni pomysłem syna (chociaż wcale im się nie dziwię), jednak zakochują się w Rin i zaczynają ją traktować jak wnuczkę (pomijam fakt, że zgodnie z genealogią rodu, dziewczynka jest siostrą mamy swojego opiekuna i tym samym jego ciocią). Brak tutaj jednoznacznie negatywnych postaci, nawet matka dziewczynki, osoba skrajnie ekscentryczna, której motywacja, przynajmniej dla mnie, jest zupełnie niezrozumiała, nie wydaje się jednak zła, najwyżej irytująca. Ale cóż, mówimy o okruchach życia, tego typu podziały raczej nie pasują do gatunku.

Cóż, zasadniczo wszystko pięknie i ładnie, świetnie bawiłam się podczas seansu, ale… Po obejrzeniu całej serii naszła mnie mała refleksja. Szkoda, że życie faktycznie nie jest tak lukrowane i miodne, a dzieci nie przypominają ideałów, w każdym razie rzadko, najczęściej jak czegoś chcą… Owszem, problemy bohatera są realistyczne, ale łatwość, z jaką je rozwiązuje, już niekoniecznie, takoż wychowanie małego dziecka z pewnością nastręcza więcej kłopotów niż moczenie się w nocy i kilkudniowe przeziębienie. Rin jest cudowna, wręcz fantastyczna, ale przy okazji skrajnie nierealistyczna. Jasne, opiekowanie się takim maluchem to sama przyjemność, rzecz w tym, że takie maluchy nie istnieją, jak wszystkie ideały zresztą. Dużo lepiej wypadają Kouki i jego mama: tutaj już czuć ten trud zajmowania się dzieckiem i przysłowiowe kopy od życia, dlatego trochę szkoda, że nie poświęcono im więcej miejsca. Niestety długość serii sprawiła, że nie wszystkie relacje zdołano pogłębić, nie wszystkie wątki wyjaśnić (na przykład nadal nie wiadomo, czy Rin faktycznie jest córką dziadka Daikichiego). Na końcu zabrakło mi jakiegoś zwieńczenia całości, podsumowania, poza oczywistym, że bycie ojcem jest fajne. Otwarte zakończenie sugeruje, że możemy spodziewać się kiedyś kontynuacji, choć znając wydarzenia z mangi, nie jestem pewna, czy chcę ją zobaczyć.

Audiowizualnie Usagi Drop prezentuje raczej przeciętny poziom. Co prawda akwarelowe, nieco rozmyte początki każdego odcinka, a także kolorowe i radosne animacje do czołówki i napisów końcowych, utrzymane w stylu dziecięcych rysunków, są absolutnie prześliczne, ale reszta nie prezentuje się już tak atrakcyjnie. Projekty postaci, a także tła są raczej uproszczone, chociaż trzeba przyznać, iż postacie posiadają świetną mimikę. Miłą odmianą są również pełne ubrań szafy bohaterów. Niestety im dalej jesteśmy, tym animacja bardziej kuleje: pojawiają się deformacje i krzywizna. Nie ma tych wpadek strasznie dużo, ale ponieważ anime nie należy do produkcji dynamicznych, rzucają się one w oczy. Muzycznie również jest tak sobie, ścieżka dźwiękowa zdecydowanie nie należy do wybitnych. Utworów nie ma zbyt wiele i zazwyczaj zupełnie wtapiają się w tło, tak że widz nawet nie zauważa melodii, która towarzyszy scenie. Są to „standardowe” kompozycje, spokojne i słodkie, bez dominacji jakiegoś konkretnego instrumentu. Nieco inaczej ma się sprawa czołówki (Sweet Drops w wykonaniu PUFFY) i piosenki towarzyszącej napisom końcowym (High High High śpiewane przez kasarinchu). Obydwie piosenki są szalenie ciepłe i optymistyczne, zwłaszcza ta pierwsza przypadła mi do gustu, przez co ani razu nie przewinęłam początku odcinka. Ot, klasyczny j­‑pop, ale idealnie oddający klimat serialu. Przy okazji warto wspomnieć, że po endingu jeszcze przez chwilę mamy okazję obserwować bohaterów w różnych, zazwyczaj codziennych sytuacjach, dlatego warto obejrzeć każdy odcinek do samego końca.

Usagi Drop to niezwykle pogodna i optymistyczna opowieść, która z pewnością odpowiednio podniesie Wam poziom cukru we krwi. Okruchy życia w bardzo dobrym, chociaż nieco zbyt pastelowym wydaniu. Cóż, miłośnicy takich nieśpiesznych i pozytywnych historii na pewno będą zadowoleni. Tylko proszę nie czerpać stąd wiedzy o dzieciach i ich wychowywaniu. Poza tym: polecam gorąco.

moshi_moshi, 22 września 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Yumi Unita
Projekt: Yuu Yamashita
Reżyser: Kanta Kamei
Scenariusz: Taku Kishimoto