x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Ogromne rozczarowanie
kliknij: ukryte 1. Czemu służyło wycie syren z Kropli Księżyca (centralnej budowli a'la ul)?
2. Dlaczego mieszkańcom No.6 wszczepiono czerwie/poczwarki? Testowana metoda kontroli mieszkańców przy pomocy Elyurias? I dlaczego poczwarki wszczepiono jedynie niektórym?
3. Czy kurs specjalistyczny na którym był Shion i Safu miał na celu wyłonienie idealnej „próbki” Elyurias?
4. Ile wiedziała o prawdziwej naturze No.6 matka Shiona Karan? Czy naukowiec – twórca miasta był ojcem Shiona?
5. Dlaczego starcy (jak babcia Safu) byli mordowani w hospicjum – Domu Spokojnego Zmierzchu?
6. Czemu miały służyć masowe mordy Ministerstwa Pokoju No.6 na ludziach zamieszkujących Zachodni Blok? I czemu zwożono ich do Zakładu Karnego, by potem ich zwłoki zsypywać do podziemi?
7. Jakim cudem Shion zmartwychwstał po zastrzeleniu? I czemu z martwych nie powstali ludzie z których wykluły się osy?
Być może ktoś, kto czytał mangę będącą pierwowzorem anime będzie znał odpowiedzi na powyższe pytania. Ja jestem (znowu) zniesmaczony, człowiek liczy na ciekawą dystopię w stylu Shin Sekai Yori, a tymczasem otrzymuje setki niejasności i żadnych odpowiedzi.
Naprawdę, aby odnaleźć prawdziwą „perełkę” w tym ścieku współczesnych anime, trzeba się nieźle natrudzić, może jeden tytuł na dziesięć się broni.
Na plus No.6 jedynie ending: „Rokutsei no Yoru” w wykonaniu Aimer (w wersji Magic Blue jednak utwór ten brzmi lepiej).
Re: Ogromne rozczarowanie
moje ulubione
Serii na pewno nie można odmówić klimatu. Nie jest to ot tak poprowadzona historia. Dodam jeszcze, że oceniam ją jako odrębną całość, bo pierwowzoru nie znam – i moim zdaniem się broni, choć w sumie też bym wolała, by odcinków (sezonów) było więcej, wiadomo, im więcej tego dobrego anime, tym lepiej. Dla mnie to był bardzo emocjonujący seans i nie jestem w stanie nic złego powiedzieć o tym anime. Cóż, nie ja jedna i nie tylko przy tym anime. Choć trochę dziwię się niektórym bardzo krytycznym opiniom – gdybym je przeczytała przed seansem, myślałabym, że No.6 to jakiś średniak. No nie. Zdecydowanie nie.
Bohaterowie bardzo mi się podobają. Nie jest ich wiele, ale są bardzo wyraziści. Shion i Nezumi to najpiękniejszy duet w anime, jaki znam. Relacja między nimi jest pięknie pokazana. Nie wnikam, czy kliknij: ukryte „to jest przyjaźń, czy to jest kochanie”, ważne, że między nimi jest chemia (a ta niekoniecznie musi być tylko między osobami kochającymi się) i chce się ich oglądać razem. Głosowo idealnie, lubię obydwu seiyu (nie wiem, czy to się odmienia).
Do niedawna myślałam, że Psiara to dziewczyna, a podobno płeć tej postaci nie jest określona, ba, kliknij: ukryte że to raczej facet. Cóż, a myślałam, że w końcu mamy do czynienia z ciekawą żeńską postacią. A w moim przypadku na palcach jednej ręki mogę policzyć bohaterki, które naprawdę mi się podobały i były wyraziste (mówię oczywiście o wszystkich anime, które do tej pory obejrzałam).
Kreski nie lubię oceniać, dla mnie najważniejsza jest fabuła i jej realizacja. Można podać wiele przykładów świetnych anime o „złej” kresce (napisałam w cudzysłowie, bo to pojęcie względne, jednym się podoba, drugim nie). No.6 to jednak nie ten przypadek, bo kreska jest też na plus, mnie bynajmniej nie raziła.
Co jeszcze? Obejrzałam niedawno anime drugi raz – podobało mi się jeszcze bardziej. Ponownie miałam banana na ustach przy każdej scenie Shion‑Nezumi. Ponownie ryczałam na ostatnim odcinku (tu już banana nie miałam, heh). Przeżywanie znowu tej historii było czystą przyjemnością. Dla mnie, jeśli jakaś seria wywołuje emocje, gdy ma „głębię”, to już bardzo dużo. No.6 to ma, jest dobrze zrealizowane, ma bardzo dobrych, ciekawych bohaterów, świetny soundrack. Jeśli ktoś się jeszcze waha, nie powinien.
Jakby to napisać...
Z postaci warte wypisania są jedynie trzy:
1. Inukashi prezentuje się, w moim mniemaniu, najlepiej. Przede wszystkim jest to postać niepozbawiona sensu i logiki, a to w tym anime jest na wagę złota. Psiara ma całkiem ciekawy charakter. Obiektywnie rzecz biorąc, jest postacią raczej przeciętną, ale w „No. 6” wyróżnia się najpozytywniej. Jako jedyna postać przechodzi przemianę w światopoglądzie i zachowaniu w sposób naturalny i nienaciągany. Obecność Shiona- jego naiwność, idealizm i dobroć- sprawiają, że Inukashi zaczyna się otwierać i zauważa, że już nie tylko psy cokolwiek dla niej znaczą, ale również człowiek, który doświadczył ją czymś, czym żaden człowiek, w jej mniemaniu, nie mógł obdarzyć drugiego człowieka. Niestety sama końcówka wykpiła to wszystko, ale o tym później…
2. Następny jest Nezumi. Spodobał mi się po prostu jako postać. Nic w nim wyjątkowego, charakter posiada dość schematyczny, ale jednak nie irytował bardziej, niż przeciętny bohater No. 6. Momentami irytowała mnie ta jego huśtawka humorów, ale, będąc partnerem czasowym dla Shiona, na jego tle wypadał wręcz perfekcyjnie.
3. I teraz Shion… Zdecydowanie numer jeden najbardziej irytującej, nielogicznej i bezsensownej postaci. Nie ma w nim absolutnie nic wartego uwagi. I gdyby to była jedyna jego wada, to świat byłby dla mnie piękniejszy. Niestety, była to jego najlżejsza wada. Jego brak logiki, całkowita uległość wobec Nezumiego, przy jednoczesnym biernym, wyidealizowanym uporze, wołały o pomstę do nieba. Momentami dawał sobą pomiatać jak śmieciem, ale kiedy ktoś wypowiadał się Negatywnie o jego psychicznym dręczycielu, oburzał się jak dziewica na pierwszej randce. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie było tak irytujące.
Zakończenie jest kwintesencją absurdów, niedomówień i fabularnych dziur. To, co działo się w jakichś dwóch ostatnich odcinkach nie da się opisać w cenzuralny sposób. Zakończenie „No. 6” winno być podręcznikowym przykładem tego, czego nie robić z anime. Bezsens goni bezsens, a emocji jest tam tyle, co śniegu w ostatnie święta Bożego Narodzenia.
Po przeczytaniu powieści (a jakże, musiałem) stwierdziłem, że forma pisana niewiele się różni właściwie od formy zekranizowanej. W książce jest po prostu o wiele więcej nic niepotrzebnych wątków, których w anime nie pomieszczono. Jednak jakieś tam różnice są. Zauważyłem, że te nieliczne zalety serii są w książce bardziej wyraziste, a wady dużo bardziej zobrazowane i wręcz wywalone na wierzch. książkowa Inukashi jest jeszcze ciekawsza i książkowy Shion jest jeszcze bardziej irytujący. Przechodzenie przez te wszystkie przemyślenia, idee, uczucia białowłosego były istną katorgą.
Jedna pozytywna rzecz z przeczytania powieści jest taka, że dziki temu udało mi się zrozumieć to, co nie zostało pokazane w anime, czyli wypełniłem sobie te wszystkie dziury fabularne. Cóż, powieść „No.6” może nie posiada zbyt wiele absurdów, jak anime, ale jest równie niszowe i słabe, krótko mówiąc: niewarte uwagi.
Nezumi i Shion dużo analizowałam(na podstawie anime)
Mnie się bardzo podobało
Zaczęłam je oglądać i zaraz po pierwszych odcinkach sięgnęłam po nieoficjalne tłumaczenie powieści. I najpierw faktycznie anime wyglądało dosyć ubogo, bo połowy dialogów nie ma, książka jakoś bardziej naukowo podchodzi do niektórych zagadnień i w ogóle okrojono całość dla potrzeb srebrnego ekranu (tudzież monitora).
Ale potem doszłam w książce do kliknij: ukryte wejścia do Zakładu Karnego, wszystko zmierza do kulminacyjnego punktu, a to dopiero połowa książki (czy serii, zależy jak liczyć). I wszystko się strasznie ciągnęło, męczyło mnie już, szczególne, że pojawiały się rażące błędy logiczne, a początkowo naukowe podejście porzucono na rzecz działających na wyobraźnię scen( kliknij: ukryte góra z ludzi… albo niepotrzebna selekcja do zakładu karnego… albo… długo by wymieniać) i kliknij: ukryte kilku żyć bohaterów (zabili go i uciekł… człowiek po kilku postrzałach raczej nie da rady dostać się na szczyt budowli, zniszczyć Głównego Złego i uciec po schodach przez pięć pięter walącego się budynku… nawet jeżeli ma przy sobie genialnego medyka z wykształceniem podstawowym. Też po kilku postrzałach, notabene)
W anime z wiadomego powodu nie było tych dłużyzn , ale moim zdaniem wyszło mu to na dobre. Brak czasu ekranowego oszczędził też kilku błędów logicznych. Nie wiem tylko czy wyjaśnienia przedstawione w anime były satysfakcjonujące, bo już wcześniej przeczytałam je w powieści.
Za plus powieści można jeszcze zaliczyć No.6 Beyond, kilka opowiadań pokazujących dalsze losy bohaterów. Sprawiają, ze czytelnik patrzy trochę inaczej na całą sprawę. kliknij: ukryte Mniej optymistycznie
Niestety, jako adaptacja powieści, anime jest bardzo słabe. Sporo materiału, bo aż dziewięć tomów novelki upchnięte w 11 odcinkach! Anime jest po prostu.. dziurawe. Pomimo tego, że uwielbiam Nezumiego, Shiona oraz ich historię, anime bardzo mnie zawiodło. Jeśli ktoś się waha miedzy oryginałem a adaptacją, lepiej wziąć się za to drugie.
Mimo wszystko polecam, jeśli ktoś ma czas i chęci, a nuż się spodoba, szczególnie jeśli się nie czytało, bo nie chciało, novelki, nie bedzie się odczuwało podczas seansu tych 'dziur' :)
Nie do końca się zgadzam z jednym
7/10 i ani pół więcej
Manga o jakiś siedem niebios, azgard cały i szczyt olimpu jest lepsza. Naprawdę zabrakło mi wielu, ale to wielu śmiesznych i rozczulajacych scen, ale z drugie j strony…
Oceniam to udając, że No.6 wcale nie ma innych odslon.
Jesli to wam się podobało, to polecam mange. <3
To okrutne jak zostało potraktowane zakończenie, ale z drugiej strony sama nie jestem pewna jak inaczej miałoby wyglądać… Te 11 odcinków mogłoby być samym zakończeniem No.6, gdyby wiernie trzymano się powieści, co jak wiemy jest niemożliwe, nie wiem czy ma sens zastanawianie się nad tym, ciesze się że powstało anime, chociaż do powieści (Moderacja kiwa placem.) to ono się nie umywa, niemniej całkiem przyjemne.
9/10
Tak, jak pisałam tutaj rok temu w swoim komentarzu: z zakończenia anime wynika, że Shion i Nezumi nie mieli wpływu na nic, że wszystko, co z zrobili w poprzednich dziesięciu odcinkach równie dobrze mogłoby się nie wydarzyć, że ich plan dostania się do CF nie miał znaczenia, bo koniec końców Safu zadziałała sama i bez ich pomocy. Czyli dostajemy historię, w której ze snucia się bohaterów pierwszoplanowych po ekranie, ich decyzji oraz dramatycznych akcji NIC nie wynika. Do tego dochodzą absurdy takie jak kliknij: ukryte poważna operacja w walącym się budynku, zmartwychwstanie od czapy, matka Shiona, której nagle urwało od charakteru (świadomie porzuca małą dziewczynkę w środku zamieszek), no i przede wszystkim kupa niepodomykanych wątków i masa zagrywek deus ex machina. Fabuła, jak nadmiar ciuchów w walizce, zostaje dopchnięta kolanami i okrojona ze „zbędnych”, wystających elementów, byle zmieściła się w przewidzianych DWÓCH odcinkach. Chciałam napisać: dwunastu, ale w większości z tych dwunastu scenarzyści woleli postawić na scenki rodzajowe o relacjach Shiona i Nezumiego, ale nie na fabułę, dlatego ostatecznie zostało tak mało miejsca na opowiedzenie historii No 6 do końca. Generalnie, widz zostaje potraktowany jak idiota, któremu można naprędce wcisnąć byle co i też będzie cacy.
A sam problem rozplanowania fabuły w czasie występuje też w książkach – na początku dzieje się sporo i coś z tego wynika, potem mamy dłuuugi przestój wypełniony rozważaniami bohaterów (w kółko o tym samym, tymi samymi słowami), a dopiero na koniec narrator załapuje, że hm, może byśmy jednak poprowadzili tę historię w jakimś kierunku. I przyspiesza gwałtownie, choć niestety, sił starcza mu niemal tylko na główny wątek, reszta (Wyoming, matka Shiona, Elyurias etc.)zostaje sprowadzona do roli nieistotnych popierdółek.
no.6
Postaci były wspaniałe. Sztuką jest zbudowanie wielowymiarowych bohaterów, pełnowartościowych i ujmujących.
Shion – z pozoru bezwartościowy, nic niepotrafiący zrobić nastolatek. Czy jednak nie tak zachowywalibyście się, gdyby nagle wrzucono was w wir walki? kliknij: ukryte Anime świetnie ukazuje to, jak powoli zmieniała się osobowość Shiona. Powoli, powoli stawał się coraz silniejszy i chociaż posiadał wiele chwil zwątpienia, potem próbował i okazywało się, że potrafi wiele zrobić, posiadając swój własny, drogi cel. Nie był tylko nastolatkiem z przypadku. Z czasem przestał widzieć „trzecią opcję”, ale wierzę, że wciąż pozostał tym samym, dobrodusznym chłopakiem. Pomimo, że życie nie poskąpiło mu cierpienia.
Bohaterowie nie byli wszechmogący. Robili wie, ale wygrywali i przegrywali. Nie tylko od nich zależały losy No.6., utopii kliknij: ukryte ukazanej w sposób bardzo realistyczny. Żeby ktoś mógł być bogiem, ktoś inny musi ginąć. Ktoś płaci, ktoś zyskuje. Niczego nieświadome społeczeństwo, usuwane przez najmniejsze podejrzenia, aby nie zachwiać dobra większości. Kolejny punkt dla tego anime, za świetne ukazanie „muru”.
Nezumi także był ciekawą postacią. Przebywanie z Shionem czegoś go nauczyło – nie zrobiło z niego świętoszka i samarytanina, ale z pewnością nauczyło „dostrzegania szarej barwy”. Szczur wiele zawdzięczał Lilii i wcale nie przeszkadzały mi sceny kliknij: ukryte pocałunków – anime ukazuje uczucia w tak delikatny i subtelny sposób, że nawet homofob powinien być w stanie to przełknąć. Dla mnie relacje zostały ukazane pięknie.
Zakończenie… Obcięłabym 5 ostatnich minut (chociaż o takie również się modliłam) kliknij: ukryte to dramatyczniejsza wizja dałaby więcej do myślenia. Chociaż zakończyłoby to możliwości twórców, so… Wiadomo. Ale nie musieli jak dla mnie ożywać, żeby anime było świetne.
Opening i ending nie wybijają się ze średniej, ale stanowią miłe dopełnienie reszty. Nie są zbyt długie, przyjemnie brzmią, są w porządku graficznie. Bardzo podobały mi się projekty postaci. Mówiłam to już…?
Nie jest wybitne. Jest po prostu piękne.
Polecam każdemu.
"Ludzie potrafią pomagać sobie nawzajem. Ty mnie tego nauczyłeś"
Najlepsze anime [powieść cudowniejsza razy nieskończoność] jak dla mnie, zaraz po Kuroshitsuji, a może nawet na równi. Dobra, trochę nie można tych dwóch serii porównywać, ale co tam,
POLECAM W CHOLERĘ
kliknij: ukryte Mój stan psychiczny po oglądnięciu anime był w rozsypce. Ryczałam z ulgi, smutku, rozczarowania, ze wszystkiego, nadmiar emocji. Potem przeczytałam powieść i kliknij: ukryte w sumie do teraz jak sobie przypomnę zakończenie to lecę do łazienki sobie popłakać. Ok, przesadzam, ale miałam taki stan 4 tygodnie po przeczytaniu powieści, jasne? Teraz już mi lepiej, a minął już kolejny miesiąc.
zgadzam sie z toba
Sieczka o niczym
A teraz po kolei, bo muszę w swoim komentarzu odreagować kilka godzin, które doszczętnie zmarnowałam, oglądając „No. 6”.
Pod względem fabularnym to anime leży, kwiczy i błaga o dorżnięcie. Na początku jest jeszcze w porządku, dostajemy spójne zawiązanie akcji, kilka tajemnic, napięcie między parą głównych bohaterów. W okolicach czwartego odcinka to wszystko siada, przestaje dziać się niemal cokolwiek, co popychałoby wydarzenia do przodu. Widz czeka i czeka na konkrety, a tu mija jeden ep za drugim i oto BACH! NAGLE! – zakończenie, o którym napisać, że nielogiczne, że bez sensu, że deus ex machina, to jak nic nie napisać. Bez spojlerowania zaznaczę tylko ogólnikowo, że żaden z wątków pobocznych nie doczekał się domknięcia, ale najbardziej zdenerwowało mnie co innego. Dwaj główni bohaterowie przez pół serialu spierają się, CO należy zrobić, w końcu COŚ robią, a to coś ma ZEROWY wpływ na to, na co chcieli wpłynąć – innymi słowy, gdyby Shion i Nezumi nie zrobili NIC, los No. 6 wyglądałby dokładnie tak samo, ergo: główni bohaterowie nie byli potrzebni w fabule. Drodzy scenarzyści, tak się nie robi. A już ze spojlerowaniem: kliknij: ukryte z końcówki jasno wynika, że Safu mogła sama zniszczyć miasto i zrobiłaby to bez pomocy chłopców. Opozycjoniści też mieli zerowy wpływ na rozwój wydarzeń. Elementy nadprzyrodzone wyglądają na wyciągnięte wprost z tyłka. Nie dowiadujemy się, kim byli ludzie z lasu, skąd wzięły się pszczoły, co dokładnie łączyło Karen z przedstawicielami władz etc., etc. W środku miasta szaleją żółte tornada, a mury pękają samoistnie, chyba od nadmiaru bezsensu. Jeden bohater zabiera się za poważną operację na drugim w budynku, który właśnie zajmuje się wybuchaniem i waleniem w gruzy. Karen, kochająca matka, zostawia kilkuletnią dziewczynkę SAMĄ wśród chaosu, kiedy jest całkiem prawdopodobne, że dziewczynka właśnie została sierotą (a wujka straciła na pewno). Defuq I just watch? *wali czołem o biurko*
Ok, można powiedzieć, że w środku mało się dzieje, bo środek został poświęcony budowaniu relacji między parą głównych bohaterów. Niestety, nie są to ani wyjątkowe, ani odkrywcze, ani nawet szczególnie ciekawie przedstawione relacje. Ot, dwójka nastolatków odkrywa, że wiele dla siebie znaczy, plus jeden z chłopców kurczowo trzyma się młodzieńczego idealizmu, a drugi powoli otwiera swoje wrażliwe serce. Szkoda, że tak wiele rzeczy zostaje powiedziane wprost – zamiast ukazać, co czują postacie głównie przez pryzmat ich zachowania (dobry przykład: kliknij: ukryte Nezumi organizujący akcję uratowania Safu za plecami Shiona), każe im się też rzucać górnolotnymi, wyświechtanymi frazesami w stylu: „jesteś dla mnie najważniejszy” albo „coś mnie w tobie przyciąga”.
Plus, nie bardzo w ogóle kupuję ten związek w takiej formie, w jakiej został podany. Bo ani to platoniczna miłość dwóch kumpli (dwaj kumple nie całowaliby się w usta), ani pączkujący romans – bo co to za romans bez śladu fizycznego pożądania, szczególnie jeśli mówimy o szesnastoletnich chłopcach? Hormony im zastrajkowały? Tak czy inaczej, mam wrażenie, że wśród tagów dla serii zdecydowanie powinien znaleźć się „romans”, bo to relacje Shiona i Nezumiego wypełniają 2/3 czasu antenowego.
Jeśli już o postaciach mowa, muszę napisać, że bohaterowie tacy jak Shion, tak zwane „chodzące dobro”, osoby niezdolne do odczuwania głębszej złości, idealistyczne, altruistyczne do granic, przyprawiają mnie o skrajną irytację. Shion tak twardo obstawał przy swoim światopoglądzie i wartościach moralnych, że przedostatni odcinek, w którym kliknij: ukryte Shion najpierw z zimną krwią dobija rannego żołnierza, a potem błyskawicznie wraca do równowagi psychicznej, zrobił z niego nieledwie wypranego z emocji socjopatę, zamiast ukazać jakikolwiek rozwój postaci. Cyniczny, mocniej stąpający po ziemi Nezumi znacznie bardziej przypadł mi do gustu, choć jeśli przyjrzeć mu się bliżej, on też okazuje się jednym chodzącym stereotypem: wrażliwca, który skrywa wrażliwość pod maską nieczułego twardziela. Głębi w tym bardzo mało, ale przynajmniej „wierzchnia warstwa” nie boli, jak w przypadku Shiona.
Od strony graficznej anime wypada różnie. Z jednej strony, już pierwszy odcinek zachwyca wspaniałą animacją drzew na wietrze czy kropli ulewy uderzających o szybę, a projekty postaci robią miłe wrażenie. Potem jednak zaczyna brakować fajerwerków, w oczy rzucają się natomiast koślawe gęby statystów albo blizna Shiona wyglądająca jak samoprzylepny tatuaż. Drażnił mnie nieco sposób rysowania rzęs na dolnych powiekach – przypominały mi szwy łączące skórę z gałkami ocznymi – ale to już drobiazg.
Muzyka – jakaś chyba leciała, z gatunku tych, które absolutnie nie zapadają mi w pamięć. Opening byłby nawet dobry, gdyby nie to, że został zaśpiewany słodko‑pislikiwym głosem „kawai” sześciolatki, który tak baaardzo pasował do anime o dwójce nastolatków płci męskiej w trudnym, paskudnym świecie… *eyeroll*
Podsumowując: serię połknęłam szybko, ale co z tego? Fanom z minimalnymi wymaganiami, którzy widzieli/czytali już w życiu jakieś dobre sci‑fi albo gejowskie romanse, albo w ogóle wiedzą, co to serial ze spójną fabułą, radzę omijać „No. 6” szerokim łukiem.
Re: Sieczka o niczym
Jeśli komuś z Was się wydaje, że fabuła anime była słaba, bo spłycała dziewięciotomowy oryginał – i w związku z tym warto sięgnąć po książki pani Asano – to macie rację: wydaje Wam się. Papierowy pierwowzór zawiera niemal dokładnie te same treści, co anime; ba, animowany serial wyświadcza wręcz książkom przysługę, skracając rozwleczone do nieskończoności sceny „akcji” w Correctional Facility.
Wyjątkiem jest ostatni tom – przedstawione w nim wydarzenia kliknij: ukryte (to, jak właściwie Nezumiemu udało się przeżyć, jak upadło tytułowe miasto, jak bohaterowie dogadali się z Elyurias) mają zdecydowanie więcej sensu niż idiotyczne deus ex machina zaserwowane w anime. Ale prawa jest taka, że na sensowne zekranizowanie tych wydarzeń zabrakło raptem jednego epizodu.
Z innych plusów powieści wymieniłabym jeszcze kilka scen z udziałem władz No 6. i minimalnie więcej miejsca poświęconego przeszłości Nezumiego czy naturze Elyurias. Z naciskiem na minimalnie – rozczaruje się ten, kto spodziewa się w książkach jakichś nowych rewelacji na ten temat. Poza tym autorka w kółko pisze o tym samym – głównie o tym, jak jakie to No. 6 jest złe, niedobre, paskudne, hiemumanitarne i w ogóle – co sztucznie podbija liczbę stron powieści.
Lekturę polecam tylko i wyłącznie zagorzałym fankom i fanom serii.
niezbyt
Dobra, fabułę mamy z głowy, to teraz grafika. Animacja była płynna, tła całkiem mi się podobały, większość projektów postaci też całkiem spoko. O co więc mam pretensje? Tylko kilka szczegółów- przede wszystkim Shion jako dwunastolatek i w ogóle przed, powiedzmy, zmianą wyglądu. Dosyć wymowny powinien być fakt, że pierwszymi słowami, jakie wypowiedziała koleżanka, gdy zaczęłyśmy serię, były „Ale ta dziewczyna ma krótkie włosy”. No. Nie wspomniawszy jego sposobu rumienienia się. Serio? Dwa różowe jak świnka peppa owale na policzkach? Drugą sprawą była ta „czerwona blizna” wijąca się po całym jego ciele. Ja bym to nazwała raczej „różowym paskiem narysowanym pastelą”, bo, serio, gdyby nie powiedzieli, to bym się nie domyśliła, że jest tym, czym najwyraźniej jest. Hm, wiele scen było okropnie nieruchomych. No bo jak inaczej nazwać chwilę, w której usta jednej postaci zamykają się i otwierają, a każdy pozostały element obrazu wygląda jak zalany betonem? Chyba ostatnim mankamentem, który rzucał mi się w oczy, była ta cudowna gra aktorska Nezumiego. Nie wiem o co tyle zachwytu, bo dla mnie to było bardziej sztuczne niż przedstawienie szkolne drugoklasisty.
Dobra, co nam jeszcze zostało…? Hm, postaci i muzyka. Bohaterowie (oprócz Shiona, którego zrobili jeszcze głupawszym i naiwniejszym niż mandze) bardzo mi się podobali, włącznie z Safu, która, z tego, co zauważyłam, nie cieszy się wielką popularnością. Absolutnie natomiast zachwyciłam się małym Nezumim- zarówno w mandze, jak i w anime po prostu zdobył u mnie miejsce pierwsze w kategorii „nie wiem czemu, ale go uwielbiam”. To tyle. Natomiast co do muzyki, mam mieszane uczucia. Opening jest na pewno specyficzny, ale w sposób na tyle pozytywny, że nigdy nie przewijałam, a nawet parę razy do niego wróciłam. Ending był całkiem ładny, ale nie zapadł mi jakoś szczególnie w pamięć. Śpiew Nezumiego właściwie nie przypadł mi do gustu, czasem usłyszałam lekki fałsz, ale podejrzewam, że po śpiewaniu bez podkładu muzycznego mogłam bardzo niemile się zaskoczyć. Seiyuu brzmiały dla mnie bardzo przyjemnie- chociaż znowu, ta cała gra w teatrze wypadła niesamowicie sztucznie.
No, skoro już tak się rozpisałam, to wspomnę też o sprawie najbardziej spornej, czyli o relacji głównych bohaterów.Osobiście uważam, że, mimo braku oficjalnego wątku shounen‑ai, całość wypadła dość jednoznacznie. Niektórzy twierdzą, że kliknij: ukryte te dwa pocałunki to za mało, by zaklasyfikować ten związek jako romantyczny- ja twierdzę wręcz przeciwnie, ale wciąż dość trudno mi stwierdzić, czy seria powinna mieć status „boys love”, czy raczej zostać tak, jak jest. Wszak nie wiem, czy bym po nią sięgnęła, gdyby w oznacznikach było napisane „shounen‑ai/yaoi”. Aczkolwiek wydaje mi się, że gdyby tak było, twórcy mogliby pozwolić sobie na więcej swobody w tej kwestii, a co za tym idzie, stworzyć anime z tego gatunku z fabułą- a to nie zdarza się często. Z drugiej strony nie wiem, czy nie przesadziliby w drugą stronę, ani czy taki zabieg faktycznie wyszedłby serii na dobre.
Podsumowując, seria moim zdaniem dość słaba. Daję 4/10
No i sorki za taki długaśny komentarz- jeżeli ktoś go przeczyta bez ziewania, będę pełna podziwu ;)
Dobry pożeracz czasu.
Przy oglądaniu tego anime czas przyspiesza w jakiś niewytłumaczalny sposób, a przecież „No. 6” nie jest dziełem szczególnie wyróżniającym się, tym bardziej wybitnym. Jednakże… pochłonęłam tę serię w jeden wieczór, więc coś jest na rzeczy.
Z pewnością fabularny potencjał nie został tu wykorzystany – można odnieść wrażenie, że wszystkie wydarzenia miały tylko pchać akcję do przodu, będąc wytłumaczonymi w stopniu minimalnym, potrzebnym do stworzenia przyzwoitego tła dla relacji Shion – Nezumi. Niewątpliwie ten wzbudzający kontrowersje emocjonalny związek jest tu największą zaletą, ponieważ sami bohaterowie, mimo iż wzbudzają sympatię u widza, nie zaliczają się do grona tych, o których po prostu nie da się zapomnieć.
Według mnie zakończenie „No 6.” nie było rozczarowujące, ale oczywiście seria mogłaby mieć lepszy finał. Przynajmniej twórcy pozostawili „furtkę”, dzięki której kontynuacja tej historii byłaby możliwa. Nie chcę tu niczego zdradzać, aby nie psuć radości oglądania, dlatego uważam, iż każdy powinien wyrobić sobie zdanie na ten temat.
Cóż, w pewnych sytuacjach nie da się wytłumaczyć wysokiej noty, danej mocno przeciętnemu anime…
niby źle, a jednak rewelacja
Całkowicie urzekły mnie postaci i ta cała dość kontrowersyjna między nimi relacja. Tak właściwie nie wiem, czy to, co działo się między Shionem a Nezumim podciągnąć można pod shounen‑ai (bo pod yaoi to w żadnym wypadku). No.6 to tak naprawdę historia, która poza opowieścią o fałszywej utopii, stara się przekazać również, że na świecie nie powinno być żadnych granic – czy to tych tworzonych przez mury otaczające z pozoru idealne miasta, czy tych dzielących ludzi na podstawie ich cech biologicznych. Tak przynajmniej ja odczytuję tę opowieść. Bardzo wyraźnie przekazuje się tutaj, że płeć ma drugorzędne znaczenie, jeśli przychodzi do tego, co ludzie sobą reprezentują. Wystarczy spojrzeć na Inukashi – kliknij: ukryte postać, o której tak naprawdę nie można z całkowitą pewnością powiedzieć, czy jest kobietą czy mężczyzną, czy też na Eve – kliknij: ukryte sceniczne wcielenie Nezumiego, odgrywające w teatrze wyłącznie żeńskie role. I tak właśnie jest z relacją głównych bohaterów – chodzi tu o pierwszą fascynację, o zależność emocjonalną, o to po prostu że bohaterowie spotykają na swej drodze kogoś pochodzącego z kompletnie innego świata, kto uczy ich życia i wartości, których w innych warunkach by nie poznali. Nie ma w tym nic seksualnego, można się co najwyżej sprzeczać, czy jest w tym coś romantycznego. I właśnie ta subtelność, niedookreślenie, próba ucieczki od tego, co skategoryzowane i wtłoczone w granice pewnych pojęć, są tym, co tak bardzo mnie ujęło w parze głównych bohaterów i co zafascynowało mnie w tej historii na tyle, że sięgnęłam po jej literacki pierwowzór.
Pod względem wątków fabularnych związanych z mechanizmem działania No.6, tajemniczą zarazą, czy kliknij: ukryte nieznaną naturą Ludzi Lasu, seria niestety zawodzi i tutaj muszę się w pełni zgodzić z recenzją. Wydaje mi się, że 11 odcinków to po prostu za mało, by z jednej strony opowiedzieć skomplikowaną relację, która połączyła bohaterów, a z drugiej rozwikłać tajemnice dystopijnego miasta przyszłości. Jeden wątek się udał, niestety kosztem drugiego. Zakończenie zbudowane na zasadzie pojawienia się deus ex machina – kliknij: ukryte Safu zamienia się w wielką osę, a mury No.6 nagle upadają – zrobione zostało po łebkach, zawodząc tym samym oczekiwania budowane przez wcześniejsze odcinki.
A mimo tego wszystkiego, dla mnie nadal jest to seria niezwykła, do której chętnie będę wracać i którą bardzo wysoko sobie cenię :) To też jest jakaś sztuka – słabo opowiedzieć historię, ale przy okazji wypełnić ją takimi postaciami, że z ich powodu jest się w stanie nawet wybaczyć te braki fabularne.
Jestem niestety odrobinę rozczarowana faktem, iż nie został rozwinięty wątek miedzy Szczurem a Shionem.
Bo tak naprawdę nie mam pojęcia do jakiego typu ich relacje zaliczyć.
Jednakże w gruncie rzeczy miło spędziłam czas, więc daje 7.
fajne
No.6 i paradoks - amatorka kiepskiego anime
Nie uważam, że No.6 jest kiepskim anime, ale do wybitnych też nie należy. Mam tego świadomość.. Ale jestem jego amatorką. Zresztą mangi i novelki też.
No cóż, braki są, dziury są, akcja za wolna, akcja za szybka, za krótko, etc. – to wszystko prawda, pozostaje nam mieć żal do producentów, że zmarnowali temat, ale chyba pozycji samej w sobie nie należy przekreślać.
I rzecz ważna - nie uważam za słuszne, aby podciągać No. 6 pod kategorię shounen‑ai, mimo, że kliknij: ukryte pojawił się pocałunek. Przyjaźń, miłość, fascynacja drugą osobą (również tej samej płci) to są emocje, uczucia – a te potrafią być wielowymiarowe.. To, że jedynie poruszamy się w znanych nam granicach, nie oznacza, że tak jest w rzeczywistości. Zresztą sama autorka w swoich wypowiedziach nie chciała i nie określiła jaki rodzaj relacji wiąże tę dwójkę – więc proszę tego nie robić za nią!
Postaci mnie zaskoczyły, bo nastawiłam się na stereotyp ‘mocny‑słabszy’.. Nezumi wydaje się być tym szorstkim, więcej wie o życiu, to on tu przewodzi. Sion pochodzi z innego środowiska, dopiero zapoznaje się z twardymi regułami gry, więc jest nieporadny, popełnia błędy.. Ale właśnie nie, oto niespodzianka, subtelnie przemycane sygnały ujawniają, że Nezumi potrafi być delikatny, a Sion wcale nie jest takim bezradnym nastolatkiem, rozwija się bardzo szybko i dokładnie wie czego chce.
Scena końcowa – mmm, to było bolesne.. :) Tak, wiem, zakończenie było idealne, idealne.. Nie chciałabym innego. Ale… I tak uparcie myśl wracała: kliknij: ukryte „Jak to? Jak to? To niemożliwe, oni muszą się kiedyś spotkać, oni muszą.. Tak subtelnie zarysowane relacje, tak delikatna więź.. To byłoby marnotrawstwo”
Cóż, po obejrzeniu anime sięgnęłam po mangę i novelkę. Dlatego jak już jestem przy głosie, pozwolę sobie na dedykację amatorom No. 6:
„Niewidzialna czerwona nić łączy tych,
których przeznaczeniem było się spotkać,
niezależnie od czasu, miejsca czy okoliczności.
Ta nić może się rozciągać lub splątać,
ale nigdy się nie przerwie.”
/przysłowie chińskie/
Re: No.6 i paradoks - amatorka kiepskiego anime
A mnie się wydaję, że ona nie określiła co ich łączy właśnie dlatego, żeby każdy zrobił to za nią według własnego „widzi‑mi‑się” ;P Ale o to można by się kłócić.
Ogólnie anime bardzo mi się podobało, choć manga lepsza. W anime brakowało mi kilku scen mangowych np.u Rikigi z tym „ochroniarzem” no i jakoś ta kreska jest bardziej wyrazista w mandze niż w anime, ale nie mam powodów do narzekania.
Re: No.6 i paradoks - amatorka kiepskiego anime
Można i tak do tego podejść, czemu nie.. :)
Natomiast parę komentarzy poniżej ktoś napisał, że to yaoi i że w recenzji powinno się to zaznaczyć. Odebrałam to tak jakby ktoś się poczuł oszukany, stąd też moje „oburzenie”, bo ja relacji Nezumi i Shiona nie interpretuję nawet jako shounen‑ai. Przynajmniej na podstawie anime.
Chociaż przyznam, że serce mi mocniej zabiło, gdy kliknij: ukryte Shion pocałował Nezumi, a czytając mangę i nowelkę cały czas liczę na rozwinięcie ich przyjaźni ;p
Jeśli chodzi o bohaterów to Shion był naiwnym i tak włąściwie nieznającym świata nastolatkiem. chłonął wszystko co pokazywało mu miasto. Szczur natomiast twardo stąpał po ziemi i widział rzeczy o których Shionowi się nawet nie śniło, dlatego też był moją ulubioną postacią.
Sufa kliknij: ukryte szkoda że zginęła na końcu nie spodziewałam się tego.
W odcinku kiedy wspinali się po tej kliknij: ukryte górze ciał to Shion złapał się czegoś. Czy to nie był drut tej babci Sufu?
Buziaki mi nie przeszkadzały, jako że byłam po pierwsze na nie przygotowana, a po drugie lubię yaoi c:
Ale nie lubię, kiedy anime urywa się w połowie, a tu tak niezaprzeczalnie jest. Uroki anime na podstawie wychodzących mang. Albo mnóstwo fillerów, albo urwane zakończenia.
Przyjemne i lekkie
Obejrzałam owe anime w jeden dzień i wcale mnie nie nudziło, z przejęciem obserwowałam poczynania bohaterów. Fabuła była ciekawa, kreska w bardzo moim stylu, postacie intrygujące, muzyka… hmm ending ładny, opening mniej, ale nie drażni uszu. W trakcie oglądania ostatniego odcinka prawie się popłakałam, dlatego też z czystym sumieniem daję 10/10.
Ktoś już pisał, że gdyby dodano tam yaoi, zepsuto by te anime. Ja w zupełności się z tym zgadzam. Również muzyka, fabuła i postacie jest/są świetna/świetni.
Tej serii daję 9/10.
Dobre, ale nienajlepsze.
Zamaskowano spoilery.
moshi_moshi
Zakończenie i inne sceny
Teraz z innej beczki -wątki końcowe z kliknij: ukryte Safu i powstaniem państwa numer 6 były dla mnie zbyt skomplikowane i paranormalne. Nie podobały mi się.
Za to duet głównych bohaterów był strzałem w dziesiątkę! Niby nie wiadomo, czy czują do siebie coś poważnego, czy tylko przyjaźń. Bardzo mi się podoba, że kliknij: ukryte nie wyjaśniono do końca tego wątku -No. 6 straciłoby na uroku przez dosadne wątki yaoi. A całusy chłopaków były tak subtelne i delikatne, że nie potrzeba mi było nic więcej do szczęścia.
Polecam wszystkim to anime, naprawdę warto, chociażby dla nieziemskiego zakończenia.
Re: Zakończenie i inne sceny
Mi osobiście anime zostawiło niemały niedosyt, ale jestem na bieżąco z mangą i powieścią, którą można szybko i łatwo znaleźć w googlach wpisując w wyszukiwarkę „No.6 powieść pl” (bodaj pierwszy link, ten na samej górze). Przetłumaczonych jest pięć tomów po 4‑5 rozdziałów i pierwszy rozdział szóstego tomu. Więc polecam zacząć czytać i dobrać się do mangi ^^
P.S: Nie martw się też płakałam przy końcu jak głupia a mama nie wiedziała z czego…
Pozdrawiam- Neko a.k.a Naomi
anime ma wielki potencjał…który niestety nie został do końca wykorzystany. liczylam na coś więcej, jednak ogląda się dobrze. kreska jest bardzo miła dla oka, fabuła nie nudzi i chyba tylko muzyka zostawia troche do życzenia.
tak czy inaczej. polecam :]
Samo anime jest za krótkie. Muzyka w op nie podobała mi się (ten kobiecy głos…) a ed bardzo ładny. Mange też wszystkim polecam (bardzo ładna kreska, dużo bardziej na podstawie powieści) Ogólnie wszystkim polecam.
Powieść?!
Odnośniki do nielegalnych źródeł będą usuwane.
Moderacja
PROTESTUJĘ! Nie macie prawa usuwać komentarzy, które NIE ŁAMIĄ regulaminu!
I powtarzam PO RAZ TRZECI: Moderacja nie powinna traktować fanowskich tłumaczeń jako nielegalne, albowiem powieści No. 6 nie ma jeszcze w księgarniach, a i żadne wydawnictwo nie planuje jej wydać! Co innego, gdyby książka była już dostępna na polskim rynku.
Jestem oburzona. -.- I, co ciekawe, na moje zarzuty w prywatnej wiadomości także nie odpowiedzieliście, usuwając jedynie po raz drugi mój komentarz… Ten pewnie też usuniecie, co? [;
Naprawdę zapowiadało się dobrze...
Oglądając pierwszy odcinek liczyłam na wiele, jednak niestety – z biegiem czasu, fabuła zdawała się być niespójna, a relacje Shiona i Nezumiego sprowadzone tylko do jednego kliknij: ukryte (dzięki Bogu – do całusów). Świetne zamierzenia przedstawione w nowelce mają się nijak do tego, jak zostały ukazane w anime.
Całkowicie zgadzam się z recenzją, chociaż zachowanie bohaterów momentami wydawało mi się dziwne i wymuszone – tak, jakby ktoś im powiedział: „macie 10 minut, żeby przedstawić swoje dylematy, czas, START!”.
Moja ocena to 5/10.
"No. 6"
Projekty postaci – śliczne. Muzyka – miód na uczy, przynajmniej ending. Opening nie przypadł mi do gustu ze względu na dziwny głosik wokalistki, niemniej tekst mi się spodobał.
Zwariowałam na punkcie tej serii i myślę, że byłaby bardzo popularna, gdyby nie… Płeć głównych bohaterów. Umówmy się, serie spod szyldu „kryminały/zagadki/tajemnice” bardzo dobrze się sprzedają. Jeszcze lepiej, jak występują w nich elementy przygodowe. No a jak jeszcze występuje w niej romans, to już w ogóle cud, miód i orzeszki, tylko że… Nie sądzę, aby większość męskiej publiczności zniosła widok chłopca robiącego słodkie oczy do drugiego chłopca. Myślałam sobie nawet, że gdyby Shion był dziewczyną, to byłoby całkiem spoko – wszystko by pasowało, piski, wygląd, szybkie czerwienienie się… Czasem tylko zachowywał się trochę demonicznie, no ale myślę że groźna bishoujo też nie byłaby zła ;)
Anyway, super seria, ale za krótka, no i dlatego daję 9,5/10 ^_^
No.6
Seria jest warta obejrzenia,chodziaż nie jest dla każdego.Delikatny wątek Shounen‑Ai bardzo mi się podobał i pytam się:Dlaczego tego było,do cholery jasnej,tak mało?!
Pierwsze odcinki bardo mi się spodobały,a momentami nawet zaskoczyły,zaś następne i następne niebyły równie dobre.Mogę śmiało powiedzieć,że chwilami przynudzały,ale da się dotrwać do końca serii.Co mnie najbardziej denerwowało w No.6?Zdecydowanie postać Safu.Marnowała czas antenowy jej gębą i wypowiedziami.Seria ogółem jest dobrze wykonana,kreska bardzo przyjemna dla oka,postaci tak samo,ale momentami schematyczna fabuła.Nie tyczy się to zakończenia,bo ono to mnie już kompletnie zaskoczyło,niestety negatywnie.
Ale,nie będę tu opisywać końca serii,bo nie chcę zepsuć zabawy osobom,które dopiero zaczynają przygodę z No.6.
Polecam. :)
zapowiadało się dobrze
Re: zapowiadało się dobrze
Re: zapowiadało się dobrze
A poza tym, tyle tego co kot napłakał >.>
Re: zapowiadało się dobrze
Re: zapowiadało się dobrze
Re: zapowiadało się dobrze
Sagara Sousuke jest ciekawą postacią męską, tak. Ale to samo można powiedzieć o niektórych bohaterach serii ze stosunkami męsko‑męskimi, nie ma reguły w tym zakresie, ale jeśli Ty taką widzisz, to nie będę się kłócić.
Re: zapowiadało się dobrze
...
Może napisz, że nie podobała Ci się piosenka Nezumi'ego i nie podoba Ci się sam Nezumi?!
Rozumiem może opening i ending nie są najlepsze ale dlaczego taka słaba ocena ?!
A fabuła ?! Dlaczego tak nisko?!
Spróbuj sam/sama wymyślić coś lepszego i daj to do oglądania innym ludziom niech oceniają Twój trud. Może wtedy zrozumiesz jak trudno wymyślić jakaś orginalną fabułę.
Re: ...
Re: ...
Najmocniej przepraszam za ten długaśny komentarz (gdzieś się muszę wygadać) i pozostaje mi tylko czekać z nadzieją, że ktoś go przeczyta :)
...
Re: ...
Bardzo dobre
Niesamowite.
Po prostu fajne
Ogólnie to sama nie wiem jak ocenić tę produkcję, z potencjałem i ładnie wykonaną, ale niedorobioną. Jako że i tak mi się podobało, jestem w stanie ocenić mocne 7/10. I zachęcam do obejrzenia, bo czytając opinie można albo oczekiwać shonen‑ai‑owego „słitaśnego” cudu japońskiej animacji jak i totalnej porażki – i lepiej bazować na swoim osądzie, po prostu ;)
Mogło być świetne… jest przyzwoicie. Ze względu na ilość odcinków warta polecenia każdemu fanowi s‑f i ogólnie ciekawych historii.
W tym tempie BONES ma szansę zrobić dobre anime za jakieś dwa lata.
Ostatni odcinek – co chwilę się śmiałem rzucając 'lol, ale to głupie'.
zła
A recenzent opisał to tylko na 5 lub 4+ !!!
A TO JEST NA 8+!!!
To wina recenzenta że nie nazwał tego super słodkim ekstra kawaii hitem sezonu z nutką shonen‑ai i akcją!!!
Jestem złamana że przez to nie sięgnęłam po to anime wcześniej.
Ale teraz się rozpłakałam bo je skończyłam *hlip* *snif* *buuu* *hlip*
moja ocena 10/10
Re: zła
To teraz napisz nam, dlaczego tak uważasz?
Re: zła
Re: zła
Waaa *u*
Ciekawa fabuła, super postacie i grafikia .... a do tego shounen‑ai *.* Szczyt mych marzeń normalnie ^^ Ostatni odcinek totalnie mnie zakręcił, nie wiedziałam czy się cieszyć czy płakać xd?
kliknij: ukryte Najpierw ranny Nezumi, po czym śmierć Shiona, a następnie happy end, który wcale nie był taki happy, ponieważ ich drogi się rozeszły T.T
A wszytko w kilka minut xd
Jednakże anime było pro i nic nie może temu zaprzeczyć: 10/10 i do ulubionych ^^
Cierpliwość - kluczem do sukcesu.
Niemniej jednak, jak na tak krótką serię, postacie były dobrze rozbudowane, choć wiele wątków zostało zachowanym w tajemnicy – i to stanowi perwersję do wyczekiwania na ciąg dalszy, o ile to będzie w ogóle możliwe. Nezumi i Sion stanowili skrajnie sprzeczne charaktery, w tym każdy miał w sobie coś, co wzbudzało irytację. Jednak ze względu na to, rozwój ich relacji obserwowało się z niecierpliwością – w dobrym tego słowa znaczeniu. Psiara także była ciekawą postacią i w sumie jestem trochę zawiedziona, że tak mało udało nam się o niej dowiedzieć. Stwierdzam, że stanowiła ciekawy element fabuły, zwłaszcza ze swoim swoistym, całkowicie ludzkim lękiem, który wpasował się w mroczną aurę śmierci, która wisiała nad No.6 od pierwszej chwili.
Co do kreski? Bardzo mi się podoba. Wykorzystali to w należyty sposób i dlatego właśnie jestem rada, że nie odpuściłam sobie tego anime. Przyjemne dla oka.
Co do fabuły – żałuję, że tak skąpo i flegmatycznie ją przedstawili. Gdyby skupili się przeważnie na relacji głównych bohaterów bądź też zagładzie No.6, wszystko potoczyłoby się inaczej. Może byłoby lepiej?
A ostatni odcinek – podobał mi się. Wiem, był trochę patetyczny, ale przynajmniej nieprzewidywalny. Choć postać Safu to akurat bohaterka drugoplanowa (?), której istnienia nie mogę pojąć nawet po zakończeniu serii.
To byłoby na tyle. Oglądajcie. Warto – chociażby ze względu na to, żeby przekonać się o wartościach jakie dzierżą władzę w akcie desperacji. Warto – chociażby dla tych ostatnich odcinków. A jeśli szukacie porywającej za serce historii bądź solidnej „napierdzielanki”, to, niestety, musicie szukać gdzieś indziej.
Anime
Natomiast komentarze cobaltaster i użytkowniczki Anulki406 na temat zakończenia noweli niezle namieszały mi w głowie. No i nic nie rozumiem xD Co z tym kliknij: ukryte jeśli z drugiej strony czytam że
Co Wy tam wyczytałyście xD
Re: Anime
Re: Anime
Bardzo Ci dziękuję za wyjaśnienia, właśnie na takie zakończnie miałam nadzieję :D
Dozgonnie wdzięczna.
Re: Anime
Re: Anime
Re: Anime
Ejże, Aniko, za bardzo przeżywasz xD
Jeszcze raz dzięki za wyjaśnienia :)
nuda
Nie, nie przeszkadzało mi wszechobecne shonen‑ai . Powiedziałabym, że na początku ten tytuł mógłby być nawet czymś nowym w tym gatunku! Ale im dalej tym gorzej.
Już od drugiego odcinka zaczęło mi być obojętne czy obejrzę no.6 czy je porzucę. W zasadzie kolejne odcinki włączałam to tylko dla tych kilku śmiesznych scen, które najprawdopodobniej śmieszne miały nie być. Ale jak nie wybuchnąć śmiechem jak się widzi Nezumiego‑niepokalaną‑dziewicę? Albo Nezumiego śpiewającego swoje wzruszające piosnki? W pewnym momencie złapałam się na tym, że zaczęły mnie śmieszyć nawet osy! Chociaż gorsze było to, że w ostatnim odcinku okazało się, że chyba naprawdę miały mi poprawić humor.
Co najśmieszniejsze, mimo iż na niego marudzę, Nezumi przeszkadzał mi chyba najmniej. Nie to, że chciała bym osobiście poznać takiego osobnika, bo skończyłoby się to zapewne małym spięciem, jednak oceniając go jako bohatera wypada całkiem nieźle. Gdyby jeszcze tak nie zmiękczyli go w tych ostatnich odcinkach byłoby w ogóle fajnie, ale nie… trzeba pokazać magiczne oddziaływanie serduszka jakże cudownego Shiona. I tu zaczyna się problem. Rozumiem, że główni bohaterzy są w większości przypadków nijacy, ale patrząc na Shiona naprawdę mnie mdliło. Kojarzył mi się z jakimś dobrym tatuśkiem, albo (co gorsza) ze świętym Mikołajem (sama nie wiem czemu). Do Mikołaja oczywiście nic nie mam, ale niech zostanie w swojej Laponii.
Safu w ogóle nie potrafiła wzbudzić mojego zainteresowania. Była, albo jej nie było. Trudno.
Opening wybitnie mi się nie podobał. Sama animacja nie była zła, ale głos wokalistki przyprawiał mnie o dreszcze. Z endingiem było trochę lepiej. Był całkiem przyjemny, wokalistka umiała śpiewać. Szkoda tylko, że był przy tym tak zwykły, że nawet nie zapragnęłam przesłuchać go w całości.
Ogólnie to była nuda‑nuda‑nuda x nuda x 1000. Przez większość odcinków nic się kompletnie nie działo, a jak już zaczęło się dziać to byłam już tak znużona, że każdy moment akcji był mi obojętny. Naprawdę liczyłam na coś ciekawszego.
podobało się
eee...
zdecydowanie mogliby sobie oszczędzić kończenie na siłę, takie rozwiązania chyba nigdy dobrze nie wychodzą. ale ogólnie seria zła nie była.
PS. ciekawe ile osób po końcówce wciąż powie, że to wcale nie był shounen‑ai :D
do cobaltaster! i każdego kto potrafi pomóc ;(
Gdzie Ty czytałaś zakończenie? Po japońsku? Jak ja szukałam to było tłumaczenie do 2 tomu ;( i nic dalej, po angielsku…
A chcę wiedzieć, jak się to tam skończyło…
Proszęęęęę *.*
Moderacja przypomina, iż pytanie się o i podawanie odnośników do nielegalnych źródeł jest zabronione.
IKa
Re: do cobaltaster! i każdego kto potrafi pomóc ;(
Re: do cobaltaster! i każdego kto potrafi pomóc ;(
Miłe wrażenie
Historia jest ładna. Sprawnie opowiedziana opowieść, miła dla oka oprawa graficzna i interesujące relacje między dwójką głównych bohaterów sprawiły, że – pomimo nieco przekombinowanego zakończenia – oceniam anime tak, a nie inaczej. Kupiło mnie ono właściwie od samego początku, tylko gdzieś w środku był taki moment, że mój entuzjazm troszeczkę opadł, ale im bliżej byłam zakończenia, tym bardziej chciałam wiedzieć, do czego to wszystko zmierza. Ostatni odcinek był wzruszający, ale w taki pozytywny sposób – kliknij: ukryte widok tych wszystkich ludzi zmierzających ku zburzonej bramie aż radował serce, ale ja już tak mam, że bardzo przejmuję się tym, co oglądam, dlatego chyba nie można mnie nazwać zbyt wymagającym widzem. Nie przeszkadzał mi też wątek shounen‑ai, mimo że raczej się go nie spodziewałam. Jestem nawet zdania, że w jakiś pokrętny sposób dodawał smaczku tej niezwykłej przyjaźni. Jest jeszcze jedna rzecz, która totalnie mnie zauroczyła, mam na myśli ending. Dawno nie słyszałam tak ślicznej, emocjonalnej ballady, której ani razu nie przewijałabym, a wręcz przeciwnie. Cofałam ją, żeby posłuchać raz jeszcze i obejrzeć towarzyszącą jej animację. I nie wiem też, kiedy będę miała przyjemność zobaczyć bohatera takiego jak Nezumi, był po prostu fantastyczny. Mam tylko nadzieję, że niebawem kliknij: ukryte się z Sionem (Shionem?) spotkają, muszą!
Jedyny minus, jaki w tej chwili przychodzi mi do głowy, to brak wystarczających wyjaśnień w ostatnim odcinku, mało konkretów, dużo ogólników i nieco dziwne rozwiązania kliknij: ukryte (czemu w ogóle musieli się rozstawać, skoro wszystko dobrze się skończyło?), ale przecież nie będę przez to przekreślać całej serii. I tak jak nie przepadam za SF, tak cieszę się, że No.6 obejrzałam.
mało...
Dla ciekawskich, informacja o wątku shonen‑ai w książce: kliknij: ukryte Jak pisałam wcześniej, jest on dużo bardziej rozbudowany i nie ukryty, tylko pokazany wprost. Zakończenie jest czyste, proste do zrozumienia i happyendowskie. Sama autorka „No. 6” powiedziała, że chciała w tej powieści pokazać, że związek homoseksualny nie jest gorszy od heteroseksualnego, a jeśli wziąć pod uwagę to, że jedna osoba zmienia całkowicie świat drugiej… Wówczas może powstać coś pięknego, niezależnie od płci.
Natomiast podczas oglądania dwóch ostatnich odcinków, miałam wrażenie, że autorzy chcą wcisnąć w 40 minut cały tom książki i niestety, im nieszczególnie wyszło. Osobiście, chciałabym kolejną serię lub kilka odcinków OVA.
Tej serii daje 6/10 za całokształt, bo nawet jeśli całość była naprawdę świetna i wciągająca, końcówka mnie zawiodła na całej linii.
Re: mało...
Gdzieś Ty czytała tę książkę?
I… co masz na myśli, pisząc happyendowskie? Jak wyglądało? No poooowieeedz :0
Moderacja przypomina, iż podawanie odnośników do nielegalnych źródeł jest zabronione.
IKa
Re: mało...
Co do samej końcówki i mojej interpretacji „happyendu” w tej książce, dobrze zrozumiała mnie anulka406 i świetnie wytłumaczyła to użytkownikowi Aniko. Przeczytaj, co tam jest napisane.
Konieeec? ;_;
Kicz i nudota
Re: Kicz i nudota
Re: Kicz i nudota
A właśnie że mówi – Mówi że seria ta to zwykły shounen ai.
Jako że nie było tego podane w gatunku to podałam.
Uzasadnij chociaż.Co sie podobało,co nie.
Ja się innych komentarzy nie czepiam i nie każe sobie tłumaczyć dlaczego ktoś tak a tak myśli.
Jak chcesz sobie pogadać i potłumaczyć to znajdź sobie forum pogaduszek i ploteczek – Ta strona służy do wystawiania opinii anime – i to była moja opinia o tym anime. Jak ci się anime podobało to napisz pozytywna opinie do tego anime a nie czepiaj się innych komentarzy!!!
Re: Kicz i nudota
Poza tym ja się nie czepiam, nie besztam Cie tylko pytam byś rozwinął tą wypowiedź.
Różnie można odczytywać zwykły Shounen- ai. Jedni mogą go uznać od razu jako schematyczny gniot a inni się tym zachwycają (bez urazy dla kogoś).
Forum pogaduszek, tak? A ja sobie nie tyle co każe, ale proszę. " Zwykły shounen- ai”. Ogólnie bardzo twórczy komentarz. Napewno zachęci część Yaoistek a odpędzi osoby nie przepadające za Shounen- ai.
Po prostu sprzydałoby się jakieś krótkie (albo dłuższe) wyjaśnienie dlaczego według Ciebie jest on „zwyczajnym”.
Re: Kicz i nudota
A ja dalej mówię że taka jest moja opinia – jest całkowicie wyrazista (trudno nie zrozumieć 2 słów) – każdy kto chce zrozumie.
Ci co nie lubią gatunku jako gniot ci co lubią jako reklamę.
Moim głównym powodem było (JAK JUŻ WCZEŚNIEJ NAPISAŁAM), że w artykule nie było wyraźnie podane gatunku więc go podałam.
I dalej uważam że inni nie powini czepiać się innych komentarzy czy to żądając czy to nawet prosząc o jakieś krótkie (albo dłuższe) wyjaśnienie – taka jest czyjaś opinia o anime i naprawdę nie rozumiem czemu musi zaraz się tłumaczyć i wyjaśniać dlaczego tak a tak sądzi – to naprawdę przypomina kółko pogaduszek.
Mam nadzieje, że to cię satysfakcjonuje – ja tak czy siak kończę ten temat – i nie będę już odpowiadać i bawić się w ploteczki.
Pozdrawiam
Re: Kicz i nudota
Każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii, jednakże staramy się zadbać o to, żeby były one choćby w minimalnym stopniu przydatne dla innych użytkowników. „Nie podoba mi się” jest uprawnioną opinią, ale nie mówi absolutnie niczego. Nie mówi, czy nie podobało się, bo jest za mało śmieszne, czy może właśnie za śmieszne, albo też – nie podobało się, bo bohaterka jest tsundere, a ja takich nie cierpię. Ponieważ „jednozdaniówki” mają tendencję do przyciągania się i mnożenia, staramy się trzymać ich ilość w komentarzach na minimalnym poziomie.
Przyznam, że nie odebrałam powyższego komentarza jako zgłoszenia do Redakcji konieczności dodania wyróżnika, chociaż akurat tego rodzaju komentarze bardzo cenimy, bo pomagają utrzymać porządek w bazie. Problem polega na tym, że tu TAKŻE potrzebne jest uzasadnienie. Jeśli współpracująca z nami od lat recenzentka nie dała tego wyróżnika i nie zgłosił takiego wyróżnika także nikt z grona redakcji i osób bliżej z nią związanych, to trudno oczekiwać, żebym dodawała go na podstawie jednorazowo rzuconej i niepodpartej żadnymi argumentami opinii niezarejestrowanego w serwisie anonima.
Mam nadzieję, że to wyjaśnia wszelkie wątpliwości związane zarówno z moderacją jednozdaniowych komentarzy, jak i zgłaszaniem poprawek do bazy.
Re: Kicz i nudota
Pozdrawiam.
Yaoistka.
zemsta trutnia
„tylko dobre” i 4/10? „Tylko dobre” to minimum 6/10, chyba że wykres jakość‑ocena nie jest prosty tylko dziwacznie wypukły…
Czasem nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by go gonić. Końcówka może jest nawet i marna ale reszta była rzetelna.
Ogólnie całe narzekanie do fabuły sprowadza się „NIE JEST DOSKONALE WIEC JEST DO NIECZEGO!!”. Wrzuć więcej na luz i spójrz na rzeczy z innej perspektywy niż trufana książki (której recenzje możesz swoją drogą posłać na czytelnie). Kwintesencją tego jest zdanie
Czytaj: jak twórcy śmieli się starać by 10 odcinków dało mi się przyjemnie oglądać pomimo tego że nie byli w stanie zrobić z tego z JEDNYM?!
Zamiast odpowiedzieć na pytanie „czy twórcy oddali wiernie oryginał w 11 odcinkowym anime” powinnaś się skupić na „czy twórcy zrobili wszystko co się da by historia w formie 11 odcinkowego anime dałaby się oglądać najlepiej, zaczęli oni w końcu po mniej niż miesiącu czasu od zakończenia samego oryginału”. Na pierwsze można odpowiedzieć krótko tak lub nie i co najwyżej jest to winą wydawcy książki, który zlecił by powstało dokładnie takie anime w takim czasie. Drugie jest zasługa jego twórców i ponieważ anime oglądało mi się przyjemnie, wykonali przy tym przynajmniej przyzwoitą robotę nawet jeżeli musieli z konieczności wyciąć rzeczy skomplikowane i zalepić je uproszczeniami a twoja ocena jest imo zwyczajnie niesprawiedliwa. Sama zresztą to pokazujesz po wszystkich ciepłych słowach w recenzji i zauważaniu, że pewne rzeczy twórcy poprawili.
Moja ocena to 7/10, bo mi się spodobało i było ładne, ale obiektywnie może być 6/10. Jak ktoś chce spróbować niech sięgnie po pierwsze 3‑4 odcinki by zobaczyć czy polubią postacie i grafikę. 10 odcinków serii jest dobrych, ostatni jest jedynie słabym naiwnym zakończeniem, ale nie odbiera przyjemności z oglądania całości. Anime jest jedynie gay, ale nie ma w tym nic strasznego.
PS: Tak, to zemsta za to że byłaś pierwszą osobą która nie zgodziła się z mą recenzja >P
Nawet jeżeli sam się do tamtej recenzji dziś nie przyznaję :P
Tęczowe osy.
Pierwszy odcinek zapowiadał się nieźle, do połowy seria miała szansę na 7 nawet mimo wysuwającego się na przód wątku shounen‑ai. Nie mam do niego absolutnie nic przeciwko, ale fajnie by było, aby powstało więcej serii, które oprócz dwójki protagonistów ciągnących do siebie miało coś więcej – no.6 aspirowało do tego, ale potem drastycznie spadł. Każdy następny odcinek robił się coraz nudniejszy, zwłaszcza po początkowych elementach celujących nieco wyżej niż przeciętna seria tego typu. Dlatego nie oceniam przygód Siona i Nezumiego przez jakikolwiek pryzmat tylko po tym, co widziałam. A to było strasznie nudne.
Nie licząc całkiem niezłego zawiązania akcji, niektórych ciekawszych elementów składowych i ostatnich odcinków ( jakie były, każdy widział, ale przynajmniej coś się działo ) anime było o niczym. Szwendanie się po obu dzielnicach, niby za czymś, ale tak na prawdę bez celu, nudne zbieranie informacji, ile można na takie rzeczy czasu poświecić? Picie herbaty i ogólny brak mobilizacji dziewczyn z HTT było dla mnie o wiele ciekawsze od czesania psa.
Postacie raczej na plus – śpiewająca Marina‑Nezumi okazał się całkiem ciekawym bohaterem w swojej klasie, a przynajmniej miał więcej niż 3 przypisane cechy, przez co przyjemniej mi się z nim spędzało czas niż z Sionem. Bo Sion miał w sobie coś takiego ( oprócz osy oczywiście ) co nie pozwalało mi go polubić. Z założenia nie lubię tych rycerzyków na białych koniach walczących o pokój i miłujących wszystkich w koło, ale wyjątki ostatnio zdarzają się coraz częściej. Próba zmiany Siona w bad‑boya wyszła jako‑tako. Krzycząca niewiasta Nezumi i ta thragiczna scena z kliknij: ukryte zabijaniem żołnierza była zbyt dziwna. Sion miał być niby ynteligentny, ale pokazał to trzy razy – wykonywanie operacji nie jest dla mnie oznaką wysokiego IQ. Safu zaskakiwała, ale szybko mi się znudziła, Psiara do mnie nie przemawiała, Detektywa olewałam, matka Siona o dziwo zachowywała się jak na rodzica przystało ( a może po matce Madoki z Puella Magi i ojcu You ze Starry Sky każdy animowany rodzic będzie dla mnie normalnym? ). Ogólnie na plus, nie liczyłam na wspaniałe kreacje bohaterów i dzięki temu się nie zawiodłam.
Poza żołnierzami kopiuj‑wklej kreska na plus. Szkoda tylko, że najbardziej kobiecą z postaci był Nezumi a Safu mogła startować na kolejnego Uta‑Prince'a – wolę jednak, jak chłopcy zachowują męskie cechy fizyczne a dziewczęta żeńskie. Aby nikt mnie jednak źle nie zrozumiał – lepsza szara myszka Karan i jej młodszy klon, Safu, niż cycate wielkooczne hybrydy. Co do podobieństwa do postaci z D.Gray‑mana, wstrzymam się od głosu – to jakby pozywać C.C. z Code Geass za podobieństwo do Amber z Darker than BLACK albo Yui z K‑Onu za fryzurę Megumi z Nodame Cantabile/ Enmę Ai z Jigoku Shoujo za fryzurę Yomi z Ga‑Rei -ZERO-, Mio z K‑Onu czy setkę innych postaci z tym cięciem i kolorem – lepsze bowiem powielenie schematu graficznego niż nieudane eksperymenty z dobieraniem koloru oczu i włosów ( główna bohaterka Uta no Prince‑sama wygląda, jakby zaraz miała wystrzelić beamami z oczu! ). Animacja poprawna, graficznie źle nie było.
Muzycznie gorzej – nie wiem, co gorsze, ending, czy opening. Nie są to jeszcze te wwiercające się w mózg utwory, ale nieprzyjemnie mi się ich słuchało. W trakcie odcinków niczego nie usłyszałam, a jeżeli już, to o tym zapomniałam – a to niezbyt dobrze.
Tęczowe osy, Nezumi – Pocahontas, Nezumi – Lynn Minmay, Nezumi – Dziewoja z wiankiem, Nezumi – Na'vi, Nezumi – Taniec z Pszczołami, żółte huragany, kliknij: ukryte dziwne zmartwychwstania i inne dziwne wymysły jakoś do mnie nie przemówiły. Mimo wszystko uważam, że seria byłaby lepsza, jakby skupić się na przyjaźni/czymś więcej między główną parą bohaterów niż na wątkach science‑fiction. Gdyby nie środkowe odcinki o niczym i wiejąca z nich nuda, seria dostałaby coś więcej – chociażby za Szczura w kiecce. Fankom shounen‑ai na pewno się spodoba – w końcu seria skierowana do nich, która sobą reprezentuje nieco więcej, niż przeciętne produkcje z tego gatunku. Reszta może sobie odpuścić, ale nie odradzam zupełnie, być może komuś spodobają się dzieje mieszkańców no.6.
Zmarnowany potencjał?
Można byłoby to jednak znieść, gdyby wszystko zostało jaśniej wyjaśnione – kliknij: ukryte dlaczego Safu została wybrana, kim dokładnie była Elyurias i o co chodziło z tymi osami. Przyznaję, że sprawa została rozwiązana, ale za mało wyjaśnień – i te ostatnie minuty bez sensu. Myślę, że nie zaszkodziłoby jednego odcinka więcej. Ale ogólnie serię bardzo przyjemnie się oglądało. Wszyscy narzekają na nagłą zmianę stanowiska Nezumiego, kiedy kliknij: ukryte najpierw chciał, aby Shion zrozumiał jego nienawiść do No.6, przejrzał na oczy, mówił nawet, że jeśli się z nim nie zgodzi będą wrogami, a potem w końcu nie chce, aby się zmienił, zabił człowieka, rozwalił miasto, porzucał swoje marzenie o trzeciej opcji… Ale myślę, że jest to wynikiem pewnego dojrzewania uczuć Nezumiego na przestrzeni serii. Na początku nie był tak przywiązany do Shiona… Dopiero później zauważył, czego pragnie, jakie są jego prawdziwe uczucia. Ja szczerze mówiąc nie uważam, żeby bohaterowie faktycznie byli najsłabszym elementem serii… Nie będę się jednak nad tym rozwodzić.
Tak czy inaczej, dużo osób tendencję do kiepskiego oceniania serii, jeśli nie podobał im się ostatni odcinek. Ja również myślę, że zakończenie było niejasne i zbyt nagłe, szybkie, ale całość odbieram pozytywnie. Daję 7/10. Być może byłoby nawet 6/10, ale związek Nezumi‑Shion… Uniemożliwia mi to. Więc to tyle. Myślę, że wrócę jeszcze do tej serii za kilka miesięcy.
Rozczarowująca końcówka.
Jak dla mnie 8/10 do 10 odcinka, za tematykę, rozwój postaci i fabuły.
Całość 7/10 przez moim zdaniem nijakie zakończenie.
11 odc HELP
Re: 11 odc HELP
Na litość, anulka! Spoilery ukryto.
IKa
Szkoda mi trochę, że było tak mało Safu, jak na jej dość ważną rolę. Ale cóż, seria była wyraźnie skierowana do fujoshi, także zakończenie było pewnie dla nich wprost cudowne – kliknij: ukryte wreszcie bohaterka, która ma chęć na spermę głównego bohatera i staje na drodze szczęśliwemu związkowi dwóch homoseksualnych (czasami tylko w marzeniach fanek, ale tu akurat naprawdę) bohaterów, ginie na koniec! Jej perpetualna obecność byłaby zapewne niezłym rage trigger, a i tak kupa fangirlów jej nienawidziła, z tego co widziałam pośród komentarzy tu i tam.
Osobiście postawiłam 6/10.
Miasto przyszłości.
No.6
niezłe :)
na razie ciężko mi cokolwiek o tej serii powiedzieć. póki co wciągnęła mnie tylko do poziomu „nie mam co robić, więc od biedy obejrzę”, choć przy 6‑7 epie już zaczęłam mieć nadzieję, że całość może mi się spodobać bardziej niż na razie ją widzę. przyznam że shounen‑aiowe smaczki są kuszące. w sumie miałam nadzieję, że się pojawią, bo to waliło po okładce zanim wyszło cokolwiek xD oprawa techniczna jak dla mnie bez rewelacji. muzyczna też nie zwróciła mojej uwagi jak do tej pory. ale zobaczymy co pokaże dalej.
:)
Re: :)
Wymień w takim razie swoich znajomych facetów, którzy do podkreślenia swojej przyjaźni robią to co w tym anime. I są 'niby' hetero.
Re: :)
Re: :)
Re: :)
Przykro mi was rozczarować, ale ten tytuł co najwyżej może posiadać wątek shounen‑ai, ale nie jest to anime z tego gatunku, bowiem główna oś fabuły obraca się wokół czegoś zupełnie innego.
Co do kwestii pocałunku- tutaj mamy polską mentalność, która za wszelką cenę broni się przed homoseksualizmem, więc wiadomo, że raczej nie znajdziesz tu ludzi wymieniających między sobą pocałunki, nawet takie na przywitanie. W Japonii do kwestii seksualności podchodzi się zupełnie inaczej i nie nam ją komentować.
Samo anime natomiast może być dobre, ale to zależy jak pociągną fabułę w końcowych odcinkach…mam nadzieje, że nie polecą z nią teraz na szybko, byleby to efektownie zakończyć…
Re: :)
TAK – jakbyś nie wiedział właśnie po to wymyślono oznaczenie gatunków, ażeby ich używać.
oznaczałoby to otagowanie przynajmniej połowy ecchi jako shoujo‑ai (albo nawet więcej zważywszy, że ludzie tak o tym mówią po jednym pocałunku)...ale to pewnie dla was byłoby już nienormalne, bo trafiałoby w wasz ulubiony gatunek xd
Jeśli w ecchi jest shoujo‑ai to tak ma być też być wygatunkowane, nawet jeśli to była by więcej niż połowa.
bo trafiałoby w wasz ulubiony gatunek
Mów za siebie – ja tam ecchi uważam za gatunek dla niewyżytych lub zboczeńców.
Co do kwestii pocałunku- tutaj mamy polską mentalność, która za wszelką cenę broni się przed homoseksualizmem, więc wiadomo, że raczej nie znajdziesz tu ludzi wymieniających między sobą pocałunki, nawet takie na przywitanie. W Japonii do kwestii seksualności podchodzi się zupełnie inaczej i nie nam ją komentować.
Tylko że w serii nie było zwykłych pocałunków – tylko z podtekstami.
Po drugie czytaj uważniej wypowiedzi, kompletnie nie zrozumiałeś wypowiedzi – nikt się nie czepia związków homo i serii shounen‑ai jako takich (więc nie wiem czego bredzisz o to jak się je traktuje w jakim kraju) – CHODZIŁO o ta że w tej serii w gatunku nie podano iż jet to shounen‑ai – niektórych takie rzeczy kompletnie nudzą (ale nie obrzydzają) i zanim zaczną oglądać chcą wiedzieć co oglądają.
Re: :)
A teraz po kolei:
1. Nie, oznaczenie shounen‑ai/ shoujo‑ai pojawia się wtedy, gdy takowa miłość jest głównym wątkiem w anime. Czyli mówiąc prościej- gdy tytuł opowiada o związku dwóch mężczyzn, bądź dwóch kobiet. Tutaj czegoś takiego nie ma. Teoretycznie, gdyby Japończycy robili anime pod rynek europejski to owszem- takowe tagi powinny się pojawiać wszędzie tam, gdzie pojawia się chociaż delikatna aluzja do tego typu związku. Ale wiesz…to jest japońska produkcja, dla japońskich odbiorców, którzy najwidoczniej nie są tak przewrażliwieni na tym punkcie jak społeczność zachodnia:P
2.
Idąc dalej tym tokiem rozumowania każdy tytuł miałby przy sobie milion oznaczeń, co wcale nie ułatwiałoby sprawy.
3. W serii był jeden pocałunek. Z podtekstem „na do widzenia”. Zarówno wygląd (krótkie cmoknięcie), jak i kontekst nawet przez moment nie sugerowały podtekstu seksualnego. Chociaż dla niektórych takowy znajdzie się wszędzie, jeśli tylko bardzo się postarają go znaleźć.
4. Widać kto nie czyta uważnie wypowiedzi. To, co napisałam bezpośrednio odnosiło się do tego cytatu:
Natomiast pośrednio była to odpowiedź na wszelkie uwagi typu: „Był pocałunek- jest shounen‑ai”, tylko najczęściej bardziej wulgarnych.
A poza tym- większość osób się niestety czepia wątków shounen‑ai jako takich. Gdyby to był tylko problem otagowania tego tytułu nie byłoby tylu głosów „obrzydzenia” ze strony wielu osób, które do wiadomego momentu serie oglądały, a potem odrzuciły jako największe zło. Co zresztą widać w wielu komentarzach, wystarczy sobie poczytać.
Potrafię zrozumieć, że kogoś faktycznie może to nudzić, ale osoby z takim podejściem należą do mniejszości niestety.
Re: :)
Re: :)
A teraz po kolei:
1. A właśnie że TAK – oznaczenie shounen‑ai/ shoujo‑ai pojawia się wtedy, gdy takowa miłość jest głównym wątkiem oraz/lub gdy DOTYCZY GŁÓWNYCH BOHATERÓW, oznaczenia może nie być gdy np. miłość dotyczy jakiś pobocznych bohaterów.
2. Od paru do miliona? Jest tyle gatunków? Bądź poważna i trzymaj się choć podstaw retoryki.
3. Powtarzam – Tylko że w serii nie było zwykłego pocałunku – tylko z podtekstami – jak większość relacji między tymi chłopakami – I trzeba być ślepym żeby nie zauważyć.
4. A więc pisz wyraźnie do kogo odpowiadasz – że od tego zdania odpowiedź dotyczy nie ostatniego komentarza ale przedostatniego.
Natomiast pośrednio na wszelkie uwagi typu którego ci się nie podobają odpowiadaj chyba osobnymi ogólnymi „pośrednimi komentarzami” a nie podpiętymi do czyjegoś komentarza
A poza tym co mają do tego inni – ty komentowałaś mój komentarz a nie innych – więc swoje „obrzydzenie” na ich „obrzydzenie” kieruj do nich a nie do mnie.
Poza tym jesteś telepatką? wiesz dokładnie co mieli na myśli – też mogli być po prostu znudzeni i nie zaciekawieni shounen‑ai a nie obrzydzeni samą ideom homoseksualizmu.
Ja w większości negatywnych opinii czytałam tylko, że to jest SHOUNEN‑AI i że powinno być wygatunkowane (o to jest cała afera – że nie było podanego gatunku), chyba nigdzie nie było obrazy samych związków homo.
Mi zaś relacja głównych bohaterów kojarzy z Nabari no Ou. Byle tylko tak to się nie skończyło. A Safu jest świetna, jedna z nielicznych bohaterek płci pięknej, jakie lubię.
A anime – ujdzie. Fakt, oczekiwałem czegoś lepszego, ale… da się obejrzeć. Za to strasznie podoba mi się ścieżka dźwiękowa.
I polecam przeczytać książkowy pierwowzór, a nie brać się za mangę. Jest zdecydowanie lepszy. ~
kiepskie
Mogliby ostrzegać że to nie przygodówka SF a Shounen‑ai z przykrywką SF
Re: kiepskie
Re: kiepskie
Re: kiepskie
Niestety masz racje, że jakąś „kobieta z problemem niedopieszczenia” rozleklamowała chyba shounen‑ai jako gatunek dla kobiet. Bo normalnie tylko raczej osoby Homoseksualne powinny być nim zainteresowane.
Co do jeszcze powyższej wypowiedzi może nie jest złem wcielonym, ale gatunek powinien widnieć – jeśli już jest jakiś romans to jako hetero wole romans hetero a nie dwóch facetów. W poważnej serii takie mizdrzenie wywołuje całkowitą nudę albo ataki śmiechu w środku oglądania – co całkowicie psuje atmosferę i obrzydza serie.
Serie ... ai mogą oczywiście być ale powinny być wygatunkowane.
Pozatym scen mizdrzenia jest całkiem sporo – to jak często (i w jaki sposób) się główni bohaterowie dotykają aż bije po oczach i wiele tym podobnych…
Dobry start... ale...?
Oczywiście gorąco polecam je wszystkim, bo jest warte obejrzenia ;D
____________
Koniec ogłoszeń parafialnych…
Re: Dobry start... ale...?
Re: Dobry start... ale...?
W Safu irytuje mnie jej podejście do życia. Wkurza mnie taki typ człowieka jakim ona jest. ;p
nawrzućcie mi
jak dla mnie to ten motyw z ostniego odcinka jest idealnym przejawem przyjaźni jaka narodziła się między głównymi bohaterami i tyle. tego jest pełno, w książkach, opowiadaniach, a patrząc przez pryzmat „dwóch chłopaków pocałowało się = muszą być homo” jest dla mnnie nieporozumieniem. trochę wyczucia, ludzie.
imho, No.6 to kolejne świetne (nie „zmarnowane” sic!) anime od BONES'ów.
Re: nawrzućcie mi
Re: nawrzućcie mi
Nawet w krajach Arabskich, gdzie np. trzymanie się facetów za rękę jest normalne, taka „przyjaźń”, jak między głównymi bohaterami, by nie przeszła.
Ja dziękuję, postoję.
Re: nawrzućcie mi
Re: nawrzućcie mi
Re: nawrzućcie mi
Re: nawrzućcie mi
Re: nawrzućcie mi
Nie! To co dobre, nie powinno ulegać zmianie ;)
Re: nawrzućcie mi
Re: nawrzućcie mi
Re: nawrzućcie mi
No nie wiem czy to jest do końca „przyjaźń” jak wy mówicie. Jak dla mnie tam to „coś” jest, tylko dobrze ukryte ;)
Re: nawrzućcie mi
Re: nawrzućcie mi
Heteroseksualni chłopcy nie okazują sobie w ten sposób uczuć, serio, bez wzgędu na to jaka przyjaźń ich łaczy. :P Dla mnie to było bardzo wyraźne ale mi nie przeszkadza, bynajmniej – jest całkiem fajne i bardzo dobrze, że taki wątek w nim jest…
Książka - pierwowzór pierwowzoru
Wycięto link do nielegalnego tłumaczenia.
Moderacja
blee...
Do diabła kolejne zmarnowane anime.
Wycięto „wycieczkę osobistą”. Można pewnych rzeczy nie lubić, ale to nie znaczy, że wolno obrażać osoby, które dany gatunek lubią, zwłaszcza w tak niekulturalny sposób.
Moderacja
Re: blee...
W sumie, to dziwne – nic o tym nie ma w opisie anime ani kategoriach do jakich się zalicza. Powinni ostrzegać, że nie mają pomysłu na dalszą fabułę i będę nadrabiać „zakazanymi” związkami, to nie marnowałbym czasu na 4 odcinki :/ A tak miałem ochotę jakieś dobre antyutopijne sci‑fi :(
Serio, nie mam nic do yaoi, czy homoseksualistów, ale ostatnio każdy serial czy film ma takich par więcej niż tzw. normalnych. „Poprawność polityczna”, czy maskowanie niedostatków filmu/serialu/anime ?
Re: blee...
Re: blee...
Re: blee...
Opinia po pięciu odcinkach
Ciekawam tylko, jakiej recenzji doczekamy się tym razem, ostatnie dosyć mocno mnie zawiodły.
Zapowiada się NAPRAWDĘ dobrze
W moim przypadku zazkoczyło juz na pierwszym odcinku. Może ujeło mnie połączenie grafiki i emocji, które się w niej nie zgubiły. Czegoś co wydaje się spokojne a prowadzi do bardzo niepokojacych pytań. A może po prostu lubie zaproponowaną przez animatorów futurystyczną wizję miasta… lub zarysowaną na tym tle przyjaźń pomimo granic.
Na razie cięzko mi na to odpowiedziec, wiem jednak, że będe wyczekiwać na kolejne odcinki i popimo tego, ze w trakcie gdy to pisze wyszły dopiero 2 OGROMNIE POLECAM zapoznać się z tym anime.
Dobry początek
Re: Dobry początek
Re: Dobry początek
Re: Dobry początek