x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Po kolei „odkrywam” teraz anime, które już kiedyś obejrzałam.
Albo to był wówczas urok małej ilości obejrzanych serii, albo faktycznie biblioteka dziadka bywała na tyle klimatyczna, że kilka odcinków dotąd pamiętam. Pierwsza minuta i przypomniał mi się seans :)
Klimat, lokacja i niektóre odcinki – zdecydowanie na tak :)
Z tego anime najbardziej mi zapadł w pamięć odcinek w reżyserii Masaakiego Yuasy, który miał zupełnie inną animacją niż reszta serii. A tak poza tym solidny średniak z poprawką na fakt, że za animację odpowiadał Gainax, który wtedy był jeszcze w niezłej kondycji.
Bez zalogowania
22.03.2023 00:44 Re: Dawno temu...
Tak, to był jeden z odcinków, które mi tez wtedy zapadły w pamięć.
Ogólnie porównując z tym, co jest obecnie robione…
Trochę sobie oswiezylam i muszę przyznać, że teraz podobało mi się chyba bardziej, niż za pierwszym razem :)
Niektóre odcinki przypominają mi dawne książki i filmy grozy, ewidentnie widać było inspiracje, jak choćby kliknij: ukryte z tą rośliną kwitnąca raz w roku
Niektórym osobom może przeszkadzać nieco makabryczny wydźwięk poszczególnych epizodów lub scen, albo motyw „otwierania” biblioteki. Stylistycznie jednak całość stara się być spójna.
No i bohaterowie.. Za pierwszym razem nie zwracałam uwagi na to, czy to loli, czy nie. Przyjęłam konwencję i tyle.
Szczególnie, że jej kliknij: ukryte zamknięte alter ego nie było według mnie lolitkowe
Teraz bardziej polubiłam głównego bohatera, odważnie działającego, ale emocjonalnie wyważonego,
ze stoicyzmem i elastycznie podchodzącego do zmieniających się (czasami w błyskawicznym tempie) zdarzeń.
Taka oaza spokoju pośrodku nieprzyjaznych wydarzeń. Dla mnie był 10/10, wcale nie ciapowaty, tylko mający dużo cierpliwości i tolerancji.
W tle cytaty i klimat sprzed wieku – seans mimo wszystko przyjemny
Zdecydowanie nic specjalnego.
+ są ładne postaci i otoczenia i właściwie to wszystko co mi się podobało.
Fabularnie to było to takie dość płytkie, a poszczególne historie nieskomplikowane i co tu dużo będę owijać w bawełnę cieniutkie. I jak widziałam tą samą kliknij: ukryte przemianę, połączenie czy co to tam było (jakby ktoś zrobił kopiuj/wklej), to mnie mierziło.
Zaczynając tą serię liczyłam, że zrobi na mnie wrażenie jak Gosick, jednak konkretnie się zawiodłam. Jeśli ktoś szuka czegoś podobnego ale zdecydowanie lepszego to polecam wcześniej wymienione przeze mnie GOSICK!!
Przepiękna grafika, boskie udźwiękowienie i dalej już średnio. Główni bohaterowie pokazani zbyt pobieżnie, a każdy odcinek to osobna historia i to aż do przesady, bo głównej fabuły w sumie nie ma, a z kolejnych epków o bohaterach też za wiele nowych rzeczy się nie dowiadujemy. Jaki jest ich sens ? Dobre pytanie. Na 12 epizodów to 3, góra 4 są kluczowe i przedstawiają inne ważne postacie (ważne bo są pokazane w genialnym OPie), ale też w baaaardzo oszczędny sposób. Drażni też brak wyjaśnionej „mechaniki”: kliknij: ukryte kim są dziewczyny z dostępem do biblioteki? kim jest dziewczyna z biblioteki ? po co istnieje biblioteka ?
Ale klimat jest (odcinek z pisarzem!). Ogólnie mocno czuć XXw Anglią co liczę na duży plus. Mimo, że fabuła poszczególnych odcinków jest przewidywalna, a akcji nie ma praktycznie w ogóle to ogląda się świetnie. Czekam na drugą serie, bo sam pomysł z „biblioteką” jak i pomysły na poszczególne odcinki bardzo obiecujące.
Porzuciłam po prostu nie dałam rady . OP piękny . Pierwszy raz od dawna zdarzyło mi się nie przewijać OP. Grafika jest ok chociaż mnie nie powala . Niestety fabuła mnie nie wciągnęła , chyba oczekuję jednak czegoś innego . I nie wiem czemu ale główni bohaterowie troche z wyglądu i może charakteru przypominali mi Oza i Alice z Pandora Hearts ;P
Pierwszy odcinek – czysty zachwyt, wizualne cudo, no i ten klimat, który bardzo przypadł mi do gustu. Potem poziom grafiki ciut spadł, ale i tak klimat pozostał, przyjemnie się oglądało.
Mankamentem jest tu przewidywalność fabuły, praktycznie po kilku minutach odcinka można domyślić się, jak się on skończy. W tej serii nie irytowało mnie jednak tak bardzo.
Niewykorzystany potencjał, pewne absurdy scenariusza. Seria jednak broni się klimatem. Jeśli po pierwszym odcinku komuś się nie spodoba, to nie ma co brnąć dalej.
Można obejrzeć z przyjemnością, ale nie wymagać zbyt wiele. 7/10.
Muszę przyznać, że mnie recenzja również zdumiała niepomiernie. Jednakże w zestawieniu z podobnymi tytułami, które nota bene ukazały się z podobnym czasie, co Dantalian, anime to wypada nadzwyczaj dobrze (przynajmniej dla mnie). Mnie osobiście klimat serii strasznie przypadł do gustu, niestety momenty, w których był on bez litości burzony sprawiły, że seria stała się jak dla mnie kolejnym przeciętniakiem, który można sobie obejrzeć (najlepiej faktycznie w wersji „jeden odcinek na tydzień”), bądź też ominąć na rzecz wielu lepszych tytułów. Niektóre z przedstawionych historii wprost urzekły mnie swoją baśniowością (jak np. ta, w której zmieniona została też oprawa graficzna), przez wiele jednak nie mogłam wręcz przebrnąć. Końcówka serii i wprowadzenie dwóch dodatkowych par bohaterów to totalne nieporozumienie – zrobione na siłę, bez jakiejkolwiek wizji. Co do bohaterów – Hugh faktycznie mógłby się zachowywać bardziej jak na szlachcica przystało, ale nie zgodzę się z recenzentem, że dawał sobie tak całkowicie „w kaszę dmuchać”, zwłaszcza jak go porównać do innych bohaterów, którzy musieli się zmagać z pannicami tego typu. Co do Dalian to również na tle podobnych postaci wypadła nieco lepiej, ale to chyba ze względu na jej seiyuu, która wykonała tu kawał dobrej roboty. Grafika i muzyka to dla mnie największe plusy tej serii, doskonale uzupełniające jej klimat. Niestety nie da się tego powiedzieć o projektach postaci, które niby wydają się całkiem zgrabne, ale jak się jej porówna do mangowego pierwowzoru to szczęka opada. U jak tak na to wszystko patrzę, to muszę jednak przyznać recenzentowi rację, co do oceny tej serii – jak ktoś da się ponieść jej klimatowi, to czeka go w sumie naprawdę przyjemny seans. Ja osobiście nawet miło spędziłam przy niej czas.
Już dawno żadna recenzja tak mnie nie zdziwiła. Na pytanie recenzenta mogę jedynie odpowiedzieć – całkowicie niewykorzystany i spartolony potencjał serii. Jeszcze bardziej zdziwiła mnie ocena Dalian – ona miała być fajną postacią?? Ja na miejscu Hugh'a już dawno sprałabym ją porządnie na kwaśne jabłko za jej bezczelność do wszystkiego co się rusza (dosłownie). Zastanawiam się co uroczego widzą niektórzy w postaci, która jest wredna, pyskata i przemądrzała. Ona nawet jak dostawała jakiś prezent to zamiast normalnie podziękować rzucała tylko jakieś niesympatyczne uwagi. Zdarza się, że takie postacie są na swój sposób sympatyczne jednak tutaj jej charakter został tak mocno wyeksponowany, że po jakimś czasie Dalian stawała się nie do zniesienia. Ratowało ją jedynie oczytanie i wiedza o księgach, dzięki czemu nie była jedynie loli dodatkiem i brała czynny udział w rozwiązywaniu zagadek. Jeśli chodzi o Hugh'a to tu się akurat zgadzam – za bardzo daje sobie w ,,kaszę dmuchać”. Generalnie jest to dość nijaka postać kompletnie nie zapadająca w pamięć. I najgorsza część czyli fabuła. Ja się pytam po co oni robili pierwsze 10 odcinków? I po co w 2 ostatnich odcinkach twórcy wprowadzili fabułę, która oczywiście już z braku czasu nie mogła się wgl rozwinąć? Przecież z 12 odcinków można spokojnie zrobić świetną serię. Klimat jednak jako taki mi się podobał a i od strony technicznej nie można nic zarzucić. Szczególnie design Dalian bardzo mi się podobał.
Ja tej serii zdecydowanie nie polecam. Wynudziłam się na niej strasznie, postacie i konstrukcja odcinków powinny zostać wywalone do kosza i zrobione na nowo. Zdaje się sprawdzać reguła, że kryminał (jakikolwiek) + loli to całkowicie niepasujące i niesprawdzające się elementy, które w połączeniu ze sobą dają zwykle mierny efekt (ten sam los spotkał chociażby Kamisama no Memo‑chou).
kapplakk
3.12.2011 23:21 Re: Gainax się nie popisał
Co prawda komentarz jest do anime, ale jest też o recenzji, więc pozwolę sobie odpowiedzieć.
Nadeshiko napisał(a):
Już dawno żadna recenzja tak mnie nie zdziwiła. Na pytanie recenzenta mogę jedynie odpowiedzieć – całkowicie niewykorzystany i spartolony potencjał serii.
I właśnie o to chodziło, żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie. W przedostatnim akapicie znajduje się informacja, że obydwie odpowiedzi mogą być właściwe – wszystko zależy od widza. Zgodnie z ostatnim zdaniem recenzji – jeżeli komuś spodoba się klimat (mnie przypadł do gustu) – można brnąć, jeżeli nie, seria nie sprawdzi się, bo postaci i fabuła nie mają czym nadrobić niestety.
Nadeshiko napisał(a):
Jeszcze bardziej zdziwiła mnie ocena Dalian – ona miała być fajną postacią??
Rzecz gustu, postaci mają to do siebie, że są bardzo różnie oceniane przez widzów. Pamiętasz Shinjiego z NGE? Ja jestem jego zatwardziałym krytykiem, ale ma on też swoich zatwardziałych fanów. Dalian też może budzić różne emocje. Ciekawostką jest fakt, że ja raczej jestem przeciwnikiem tego typu postaci. W przypadku Dalian było inaczej, między innymi za sprawą Miyuki Sawashiro, co dla innych osób może być zupełnie bez znaczenia. Poza tym w anime było wiele bardziej bezczelnych i irytujących postaci.
Nadeshiko napisał(a):
Zdaje się sprawdzać reguła, że kryminał (jakikolwiek) + loli to całkowicie niepasujące i niesprawdzające się elementy, które w połączeniu ze sobą dają zwykle mierny efekt (ten sam los spotkał chociażby Kamisama no Memo‑chou)
I tu dochodzimy do sedna sprawy – Dantalian no Shoka i Kamisama no Memochou (do której recenzję, jak pewnie zauważyłaś, pisałem rónież ja i o której nie wyrażałem się zbyt pochlebnie) to dwie serie o podobnej konstrukcji, emitowane jednocześnie. Po takim potworku jak Kamisama każdy może zobaczyć, jak bardzo można popsuć serię o epizodycznej budowie fabuły i widać, że Dantalian no Shoka – mimo wszystkich swoich przywar – ma też ewidentne plusy, obok których część widzów nie przeszła obojętnie, a sama Dalian nie sprawiła na mnie wrażenia nie pasującej do całości. Kamisama to seria zrealizowana chaotycznie i bez koncepcji, Dantalian jest bardziej spójna i wyważona. Nie jest to seria idealna i jedni ocenią ją pozytwnie, inni wręcz przeciwnie – nie pierwszy to przypadek i nie ostatni…
Zgadzam się z opinią Nadeshiko. Mnie seria mocno rozczarowała, a spodziewałem się po niej wiele: fajny klimat i grafika, no i jeszcze akcja dziejąca się w „lordowskiej” Anglii. Zaczęło się dobrze (pierwszy odcinek), ale im dłużej oglądałem tym gorzej, a głównie za sprawą jednej rzeczy: Dalian. Tak irytującej bohaterki już dawno nie widziałem, choć są one niestety charakterystyczne dla wielu serii anime. Ale ta to już było przegięcie. Wybaczcie moje słowa, ale na miejscu Hugh najchętniej bym jej mocno przyp… . Ta postać zniszczyła mi całą serię, bo nie cierpię takich przemądrzałych lasek, którym wszyscy inni bohaterowie się, nie wiedzieć czemu, muszą podlizywać na każdym kroku. Te pojedyncze historie niby ciekawe, ale jakieś takie nie wiem…naciągane… a na dodatek, odniosłem wrażenie, że same by się i tak rozwiązały bez pomocy głównych bohaterów, a oni stanowili dodatek, rodzaj statystów, którzy patrzeli tylko co się dzieje, stojąc gdzieś tam w tle…
Ja nie dotrwałem do końca, a szkoda bo liczyłem na tę serię…
Od jakiegoś czasu miałam „na zapleczu” przygotowane to anime, które zaciekawiło mnie ze względu na przewodni motyw książkowy. Tła są bardzo udane, sceneria ma swój klimat. Widoczna jest dbałość o szczegół, zarówno wystrój z epoki, czy wieczorny półcień oświetlany tylko lampką naftową,
Zaczyna się zgoła poprawnie. Bohater przybywa do posiadłości dziadka, zauważa kurz i bałagan w pałacyku, podąża za śladem pozostawionym w kurzu. W piwniczce zastaje księgozbiór i dziewczynkę, którą wziął w pierwszej chwili za dużą lalkę. Tu moim zdaniem realizm potyka się na schodach i ląduje z nogami w górze na cegłach. Huey dziwi się trzy sekundy, po czym zupełnie się uspokaja i bierze dziwne dziecko pod swoją kuratelę nie zadając „zbędnych” pytań. Ilość nagromadzonego kurzu wskazywała by raczej, że ktokolwiek przebywający w domu dawno dogorywał by z głodu, ale bohater nie zaprząta sobie tym głowy. To tylko przykład, ale protagonista każdą niesamowitość przyjmuje do wiadomości jako coś naturalnego w piorunującym tempie. Poza tym, mimo iż są pokazane momenty ładowania rewolweru, jego amunicja zdaje się nie kończyć, a zdolności akrobatyczne przekraczają kompetencje pilota. Dalian przydaje się w ostatecznym rozrachunku, ale w między czasie spełnia wszystkie cechy bezwolnej lalki, którą trzeba nosić, popychać i przestawiać, gdyż sama nie raczy się ruszyć.
Mimo iż mroczny klimat tego anime i dostosowana do tego grafika przemawia raczej na jego korzyść, zaskoczyły mnie dość drastyczne zdjęcia ukazane w kilku kadrach o tematyce wojennej. Nie jestem przekonana czy AŻ takie dramatyzowanie jest konieczne i właściwe.
Ciekawe są różne wzmianki Dalian dotyczące książek. Ona sama jest irytująco grubiańska. Aż ma się ochotę sprać to kapryśne, nieprzyjazne dziecko. Jeśli chodzi o spadkobiercę bibliotecznej spuścizny, wygląda bardziej jak Tamaki z „Ouranu” i ma stanowczo zbyt wiele tolerancji dla rozwydrzonej pannicy… kliknij: ukryte Nawet jeśli nie jest ona do końca człowiekiem.
Mniej więcej po pierwszym odcinku wiadomo, czego się można spodziewać po pozostałych. Jeśli kogoś zainteresuje to dobrze. Jeśli pierwszy epizod nie wywrze specjalnego wrażenia – nie warto brać się za resztę. Zależne od gustu. Książki, które (po jednej czy dwie na odcinek) są również jakoby bohaterkami akcji, stanowią ciekawy zestaw słynnych/legendarnych tekstów całego świata ( kliknij: ukryte mowa jest nawet o wersjach ksiąg utrwalonych w piśmie węzełkowym). Jednakże! Drogi Hugh czyta je bez najmniejszych problemów lingwistycznych choć nie jest powiedziane by ów miał jakieś specjalne ku temu zdolności.
Wydaje się także, że Upiorne Księgi wcale nie są tak tajemnicze, za jakie powinny uchodzić, ba! Można by przypuszczać, że każdy przeciętny mieszczanin coś o nich wie. W dodatku parka bohaterów wcale nie stara się ukrywać ich istnienia. Co ja wygaduję! Oni jawnie rozmawiają o nadprzyrodzonych mocach ksiąg z postronnymi. Jestem pewna, że na łożu śmierci Goethe powinien zakrzyknąć raczej: „Mehr Realismus!”
Czytanie ksiąg to moment, w którym akcja zamiera, a wrogowie spokojnie czekają na swoją turę, żeby przeciwnik mógł się wykazać. Samo „używanie klucza” jest nieco makabryczne i szczerze powiedziawszy wolałam już „bitewną przemianę Princess Tutu” niż te przydługie kawałki.
Muzyka jest bardzo w porządku, zgrywa się z klimatem, lepiej by było zrobić muzyczno‑plastyczną impresję na temat magicznych ksiąg, niż dorabiać do tego kulejącą fabułę.
zaskoczyły mnie dość drastyczne zdjęcia ukazane w kilku kadrach o tematyce wojennej. Nie jestem przekonana czy AŻ takie dramatyzowanie jest konieczne i właściwe.
Może jestem trochę znieczulony, ale nie widziałem tu nic, co by się specjalnie wybijało ponad normę.
Poza tym, mimo iż są pokazane momenty ładowania rewolweru, jego amunicja zdaje się nie kończyć
Gdyby czepiać się czegoś takiego, nie można by nic z Hollywood oglądać ;-) Tu i tak jest względnie nieźle, przynajmniej nie strzela ogniem ciągłym ;-)
Ciekawe są różne wzmianki Dalian dotyczące książek. Ona sama jest irytująco grubiańska. Aż ma się ochotę sprać to kapryśne, nieprzyjazne dziecko.
Oh, daleko jej jeszcze do niektórych innych osobniczek z anime, którym wszystko uchodzi na sucho.
Jeśli chodzi o spadkobiercę bibliotecznej spuścizny, wygląda bardziej jak Tamaki z „Ouranu” i ma stanowczo zbyt wiele tolerancji dla rozwydrzonej pannicy…
Cóż,w przeciwieństwie do innych anime z bohaterkami tego typu nie daje sobie wchodzić na głowę, ba, odcina się skutecznie ;-)
Drogi Hugh czyta je bez najmniejszych problemów lingwistycznych choć nie jest powiedziane by ów miał jakieś specjalne ku temu zdolności.
Stawiałbym na fakt bycia nosicielem klucza do biblioteki – to samo w sobie czyni go częściowo magicznym.
Wydaje się także, że Upiorne Księgi wcale nie są tak tajemnicze, za jakie powinny uchodzić, ba! Można by przypuszczać, że każdy przeciętny mieszczanin coś o nich wie.
No ja na przykład sporo wiem z legend i opowieści o niektórych księgach, które podobno mają być magiczne ;-) To akurat jest dość logiczne, że w świecie w którym magia ksiąg naprawdę działa.
Czytanie ksiąg to moment, w którym akcja zamiera, a wrogowie spokojnie czekają na swoją turę, żeby przeciwnik mógł się wykazać.
To niestety minus, przypominający oczekiwania na transformację z MG.
Samo „używanie klucza” jest nieco makabryczne
Ale za to wyśmienicie pasuje do serii, pokazując że korzystanie z takiej wiedzy to nie tylko „fun and games” ;-) (poza tym kojarzy się z Uteną…)
Ciekawe są różne wzmianki Dalian dotyczące książek. Ona sama jest irytująco grubiańska. Aż ma się ochotę sprać to kapryśne, nieprzyjazne dziecko.
Oh, daleko jej jeszcze do niektórych innych osobniczek z anime, którym wszystko uchodzi na sucho.
aż strach pomyśleć ^^ tego nie lubię właśnie, że w przeważającej części anime facet daje z sobą robić co się dziewczynie żywnie podoba. Tutaj plusem mimo wszystko jest to, że Huey jest dorosłym mężczyzną.
Może jestem trochę znieczulony, ale nie widziałem tu nic, co by się specjalnie wybijało ponad normę.
Czy rzeczywiście? w wersji Nie animowanej: Czachy, trupy i krzyże… W takim razie przeraża mnie ta „norma” ;)
Gdyby czepiać się czegoś takiego, nie można by nic z Hollywood oglądać ;-) Tu i tak jest względnie nieźle, przynajmniej nie strzela ogniem ciągłym ;-)
Po to się ogląda Hollywodzkie produkcje (tego typu ma się rozumieć, który urąga wszelkiemu realizmowi) żeby szydzić z nich i pastwić się nad kreacjami aktorskimi XD
No ja na przykład sporo wiem z legend i opowieści o niektórych księgach, które podobno mają być magiczne ;-) To akurat jest dość logiczne, że w świecie w którym magia ksiąg naprawdę działa.
Oczywiście, ale miałam tu na myśli raczej to, że nawet legendarność przestaje być… legendarna. Zwykli ludzie raczej (zazwyczaj) żyją nieświadomi obecności magii, a Tu nadzwyczajne wypadki przyjmują raczej „znieczulicowo” :]. Och magiczna księga? A tak, widziałam jedną. Sąsiadka korzystała z niej przedwczoraj, choć stanowczo odradzałam. Jakież bywają paskudne te uroki nieprawdaż?
Jej. ;_; Właśnie skończyłam dwunasty odcinek. Jak mi się to szybko oglądało. Świetne anime, zgadzam się jednak że za krótkie… Wszystko mi się podoba. Nawet teraz mi do głowy nie przychodzi żadna usterka, jaką mogłabym zgłosić. Jej, *daje se plaskacza* trzeba się ogarnąć, jakoś przybiło mnie to że kliknij: ukryte tamtą dziewczynę w kitkach – nie udało się wyciągnąć z tego Księgozbioru i to jak powiedzieli że jeszcze nie może odejść, ale kiedyś. Kiedyś. Takie momenty zawsze mnie przybijają. XD Kocham to anime. :'c Chcę więcej takich. Albo nie. Wtedy takie hity jak ten straciłyby wartość. Stanowczo najlepsze anime roku jakie na razie widziałam. Ojej. T_T Daję oczywiście pięć gwiazdek, ulubione, i to wszystko z wykrzyknikiem.
A mi się nie wydaje aby miała powstać kontynuacja. XD Bo o czym by było – nadal w każdym odcinku rozwiązywaliby jakąś zagadkę i łapali nawiedzone księgi? To by było nudne, zazwyczaj – tak sądzę – dlatego właśnie pierwsza seria bywa lepsza. Tu nie chcę drugiej serii. Bo i jakby była, to dokończyliby wątek tej dziewczyny z biblioteki. kliknij: ukryte A moim zdaniem ładnie wypada taki urwany, z nadzieją, „jutro którego nikt nie zna”. Ojej, jak mi się to przypomina to aż mam dreszcze. XD Właśnie zamiast robić kontynuację to chyba lepiej by było jakby ta seria miała o parę więcej odcinków.
Popieram… Może ja popełniłam błąd, że oglądałam po kilka odcinków dzienne, mogłam sobie iść po jednym, ale to tak kusiło. XD I zleciało aż za szybko a naprawdę bardziej by cieszyło gdyby ta seria miała 24 odcinki. ^^
A
Aiane
6.10.2011 21:50 Prawie wspaniale... Prawie.
Jak przedmówca stwierdził, seria ma rzeczywiście sporo zalet. Chodzi tu również o moje osobiste upodobania, bowiem taki klimat bardzo sobie oblubiłam już dawno, a jeśli chodzi o atmosferę to bardzo zacnie się z tym spisali.
Jeśli chodzi o pomysł i koncepcję, to mi się wydał naprawdę pierwszorzędny. Niewiele jest anime w moim (obszernym dość) zbiorze zaliczonych tytułów, które dorównywałyby pomysłem Księgozbiorowi. Naprawdę pomysł godny podziwu. Jednakże tylko liźnięty, prawie że nietknięty niestety.
Myślę że bohaterowie są dosyć wyraziści, nie można im niczego zarzucić, ale niestety tylko główni bohaterowie. O innych mało wiemy i tu pojawia się ten największy minus – braki w fabule. Gdyby seria była dłuższa i bardziej rozbudowana, mogłaby być znacznie ciekawsza. Po każdym odcinku odbiorca może czuć wyraźny niedosyt i przez głowę przechodzi myśl, że w kolejnym odcinku będzie kontynuacja wątku. A tu ciach, nic, nawet słowa, od razu jest rozpoczynany nowy temat, nie skończywszy poprzedniego. Niczego się praktycznie nie dowiadujemy, a w mojej głowie dalej kłębią się pytania i chęć poznania czym jest tak naprawdę Księgozbiór Dantaliana, kim jest Dalian i jak została stworzona, czemu w swym wnętrzu skrywa tyle ksiąg i czemu więzi swoje drugie ja w środku. Czy klucznik jest tylko kimś, kto otwiera bramę czy nie tylko. Niestety, nikt nie odpowiedział nam na te pytania. Tutaj się mocno zawiodłam.
Muzyka i kreska bardzo przypadła mi do gustu, bohaterowie bardzo przyjemni dla oka, w stonowanych ciemnych barwach, niczym nie przypominają typowych shoujo postaci (mimo iż kreska przychyla się do tego stylu).
Podsumowując, oprawa i koncepcja jest wspaniała, ale czuć wyraźny niedosyt jeśli chodzi o fabułę. W takim wypadku należy sięgnąć do mangi lub pierwotnego źródła (VN), może dostarczy nam więcej informacji :).
Seria na pewno ma wiele zalet. Przede wszystkim niesamowity klimat początków XXw., odwzorowany bez żadnych „typowo japońskich” dodatków, a potęgowany piękną muzyką i niewiele jej ustępującą kreską. Bohaterowie, mimo niewychodzenia poza stereotypy, dają się lubić. Szczególnie Huey, któremu daleko do lansowanego ostatnio stereotypu samca omega.
Jednakże na drugiej szali znajduje się fabuła. W takiej serii swoista wariacja na temat „potwora tygodnia” absolutnie się nie sprawdza. Jednoodcinkowe historyjki powielają znane z wielu innych mediów schematy, a niewielki czas trwania sprawia, że nie potrafią rozwinąć się w coś ciekawszego. Każda z tych historyjek zostaje rozwiązana w dokładnie taki sam sposób. Główny wątek zaś niby przez całą serię migocze nam w tle, jednakże nie na tyle wyraźnie, aby choćby zainteresować. Jego rozwiązanie w ostatnim odcinku też rozczarowuje, sprawia wrażenie przekombinowanego, zamkniętego w zbyt krótkim czasie. Moim zdaniem można byłoby przeznaczyć dwa z tych „potworów tygodnia” na większe zagłębienie się w główną oś fabuły, czy angaż w nią ciekawych bohaterów drugoplanowych.
Podsumowując, ciężko mi ocenić tę serię. Piękna forma zdecydowanie przerosła niezbyt ciekawą treść. Szkoda, że na tanuki nie ma połówek, bo 5,5/10 byłoby odpowiednie.
ivanesca
3.12.2011 09:52 Re: Przerost formy nad treścią
pełna zgoda.
A
Tsubaki
3.10.2011 13:56 porażka
Serię zaczęłam oglądać, bo manga (a przynajmniej dostępne rozdziały) bardzo mi się spodobały, nie mogłam się aż doczekać, kiedy usłyszałam o ekranizacji, a tu nagle… Dobra, jeśli chodzi o dobór seiyuu to trzeba przyznać, że świetnie to zrobili, ale schodki zaczynają się dalej. Zacznę od grafiki, w oryginale Huey to przystojny młodzieniec, elegancik z rewolwerem, po prostu cud, a jego zachowanie miód i orzeszki, a tu dostajemy zcukierkowanego pseudo bisha z kędziorkami i wielgachnymi moe oczkami, jego postacią strasznie się zawiodłam. Dalej Dalian, to samo, w oryginale malutka, na oko 8‑10 letnia dziewczynka, wyglądająca bardziej jak lalka, która jest dość oziębła a GAINAX zafundował nam moe tsundere, która nijak nie przypomina oryginału.
Ogólnie kreska całego anime bardziej pasowałaby do czegoś pokroju K‑ON niż do serii, która w założeniu oryginału miała być lekkim horrorem.
Postaci pozostałych chodzących bibliotek były znacznie lepsze niż głównej bohaterki, gdyby Hueya i Dalian zastąpić duetem Flamberge i Hal, to anime zyskałoby, oj zyskało.
O samych historyjkach lepiej nie wspominać, bo są po prostu żałosne, jest sprawa, coś się dzieje, Dalian daje książkę, Huey czyta, po sprawie, i chyba w ten sposób można z grubsza opisać fabułę, napięcie nie było w żaden sposób budowane, a samo cytowanie książek wypadało jak na mój gust średnio albo nawet gorzej niż przeciętnie.
Jeśli ktoś ma na zmarnowaniu 4 godziny życia niech ogląda, ale się wynudzi, a pozostałym serdecznie odradzam tytuł, pozostawił spory niesmak po tym, co mógł zrobić i osiągnąć.
A
bastek
2.10.2011 23:22
Bardzo przyjemne anime, wpadający w ucho opening. Niestety w strefie 11 nie sprzedał się m. in. z powodu odebrania Dalian moe w porównaniu z light novelową wersją.
pzyjemna seria, co prawda spodziewalam sie czegos wiecej… ale calkiem milo spedzilam czas. powtarzalnosc odcinkow jest stanowcza wada kliknij: ukryte choc naprawde uwielbiam recytacje ksiazek przez Hugh'a, czyli Daisuke Ono, uwielbiam jego glos *_*. 12 epek byl naprawde niezly, az tu nagle koniec… czyzby miala powstac druga seria? jestem za ^^ muzyka byla sliczna, naprawde ladnie spiewany op jak i ed, muzyka przy poszczegolnych scenach tez ^^ bohaterzy sa calkiem niezli (powadza Hugh i Dalian). grafika jakos…nie przypadla mi do gust
Straszne rozczarowanie. Zauważyłem ostatnio tendencję to coraz to bardziej pomysłowych serii, które na samym pomyśle się kończą. Gdy dochodzi do realizacji: dno i rozpacz, lecą na jedno kopyto. D: Już wolę oklepane i proste schematy z solidną realizacją, uhm.~
Ostatnio lolitki są w modzie, brr. Ach ta oryginalność.
Jedynymi plusami tego anime jest kreska, muzyka i może bohaterowie. Cała reszta jest do wymiany.
Po pierwsze konwencja „jeden potwór (a czasem dwa) na tydzień” nie służy temu tytułowi a na dłuższy wątek fabularny się nie zanosi.
No, ale gdyby te pojedyńcze historie były ciekawe… ale nie są. Już zdecydowanie bardziej wolę oglądać gagi z Dalian (tylko czemu spaprali jej design? W mandze wyglądała o niebo lepiej) niż główną fabułę poszczególnych odcinków, która jest po prostu durna.
Tytuł jest na razie dla mnie największym rozczarowaniem tego sezonu (oczywiście R‑15 i Blood‑C są zdecydowanie gorsze, ale od tych serii tyle nie oczekiwałem, co od nowego Gainaxa) i chyba się z tym anime pożegnam.
A
r4
21.08.2011 09:53 ^_^
GAINAX znowu pokazuje jak się powinno robić anime. Dla mnie Dantalian, to jak na razie anime roku. Rewelacyjna kreska, muzyka i jaka przyjemność z oglądania. Niby anime zupełnie inne, a odczucia podobne do Mushishi, za którym się bardzo stęskniłem.
Bez urazy – ale porównywanie Dantaliana do Gosicka, to obraza dla tego pierwszego. Nie ta liga.
Czyżbym pierwsza zaczęła komentować to jakże zacne anime? No cóż… Zacznę od tego, że bardzo mi się podoba. Trochę przypomina Gosick tylko tym razem „księżniczka” jest trochę milsza a jej „książę” bardziej się przydaje. Seria bardzo mnie przyciągnęła w szczególności kreską. Jeśli chodzi o muzykę to w miarę dobra ale w niektórym momentach w openingu nie pasuje. Wróćmy do porównywań z Gosickiem: Dalia jak i Victoriqa strasznie uwielbiają słodycze i książki. W sumie książki to nic dziwnego bo właśnie seria o nich jest. Albo Hyu czy jak mu tam tak samo jak Kujo na Victorice polega na Dalii. Może troszkę mniej ale polega choć widać, że się stara tak nie robić ;D Sposób walki jest bardzo oryginalny jak i pomysł z tymi książkami… nie potrafię sobie przypomnieć nazwy, wybaczcie, chwila zaćmienia :3 Zaraz zapewne mnie oświeci :3 Hm, jednym słowem seria u mnie ma baaaardzo duży plus i myślę, że nic tego nie zmieni ;)
Dawno temu...
Albo to był wówczas urok małej ilości obejrzanych serii, albo faktycznie biblioteka dziadka bywała na tyle klimatyczna, że kilka odcinków dotąd pamiętam. Pierwsza minuta i przypomniał mi się seans :)
Klimat, lokacja i niektóre odcinki – zdecydowanie na tak :)
I ten kojący głos seiyuu głównego bohatera.
Re: Dawno temu...
Re: Dawno temu...
Ogólnie porównując z tym, co jest obecnie robione…
Trochę sobie oswiezylam i muszę przyznać, że teraz podobało mi się chyba bardziej, niż za pierwszym razem :)
Niektóre odcinki przypominają mi dawne książki i filmy grozy, ewidentnie widać było inspiracje, jak choćby kliknij: ukryte z tą rośliną kwitnąca raz w roku
Niektórym osobom może przeszkadzać nieco makabryczny wydźwięk poszczególnych epizodów lub scen, albo motyw „otwierania” biblioteki. Stylistycznie jednak całość stara się być spójna.
No i bohaterowie.. Za pierwszym razem nie zwracałam uwagi na to, czy to loli, czy nie. Przyjęłam konwencję i tyle.
Szczególnie, że jej kliknij: ukryte zamknięte alter ego nie było według mnie lolitkowe
Teraz bardziej polubiłam głównego bohatera, odważnie działającego, ale emocjonalnie wyważonego,
ze stoicyzmem i elastycznie podchodzącego do zmieniających się (czasami w błyskawicznym tempie) zdarzeń.
Taka oaza spokoju pośrodku nieprzyjaznych wydarzeń. Dla mnie był 10/10, wcale nie ciapowaty, tylko mający dużo cierpliwości i tolerancji.
W tle cytaty i klimat sprzed wieku – seans mimo wszystko przyjemny
szału nie ma
+ są ładne postaci i otoczenia i właściwie to wszystko co mi się podobało.
Fabularnie to było to takie dość płytkie, a poszczególne historie nieskomplikowane i co tu dużo będę owijać w bawełnę cieniutkie. I jak widziałam tą samą kliknij: ukryte przemianę, połączenie czy co to tam było (jakby ktoś zrobił kopiuj/wklej), to mnie mierziło.
Zaczynając tą serię liczyłam, że zrobi na mnie wrażenie jak Gosick, jednak konkretnie się zawiodłam. Jeśli ktoś szuka czegoś podobnego ale zdecydowanie lepszego to polecam wcześniej wymienione przeze mnie GOSICK!!
Arcydzieło 10/10!!
7/10
kliknij: ukryte
kim są dziewczyny z dostępem do biblioteki?
kim jest dziewczyna z biblioteki ?
po co istnieje biblioteka ?
Ale klimat jest (odcinek z pisarzem!). Ogólnie mocno czuć XXw Anglią co liczę na duży plus. Mimo, że fabuła poszczególnych odcinków jest przewidywalna, a akcji nie ma praktycznie w ogóle to ogląda się świetnie. Czekam na drugą serie, bo sam pomysł z „biblioteką” jak i pomysły na poszczególne odcinki bardzo obiecujące.
Potem poziom grafiki ciut spadł, ale i tak klimat pozostał, przyjemnie się oglądało.
Mankamentem jest tu przewidywalność fabuły, praktycznie po kilku minutach odcinka można domyślić się, jak się on skończy. W tej serii nie irytowało mnie jednak tak bardzo.
Niewykorzystany potencjał, pewne absurdy scenariusza.
Seria jednak broni się klimatem. Jeśli po pierwszym odcinku komuś się nie spodoba, to nie ma co brnąć dalej.
Można obejrzeć z przyjemnością, ale nie wymagać zbyt wiele. 7/10.
Średnio na jeża
Niektóre z przedstawionych historii wprost urzekły mnie swoją baśniowością (jak np. ta, w której zmieniona została też oprawa graficzna), przez wiele jednak nie mogłam wręcz przebrnąć. Końcówka serii i wprowadzenie dwóch dodatkowych par bohaterów to totalne nieporozumienie – zrobione na siłę, bez jakiejkolwiek wizji.
Co do bohaterów – Hugh faktycznie mógłby się zachowywać bardziej jak na szlachcica przystało, ale nie zgodzę się z recenzentem, że dawał sobie tak całkowicie „w kaszę dmuchać”, zwłaszcza jak go porównać do innych bohaterów, którzy musieli się zmagać z pannicami tego typu. Co do Dalian to również na tle podobnych postaci wypadła nieco lepiej, ale to chyba ze względu na jej seiyuu, która wykonała tu kawał dobrej roboty.
Grafika i muzyka to dla mnie największe plusy tej serii, doskonale uzupełniające jej klimat. Niestety nie da się tego powiedzieć o projektach postaci, które niby wydają się całkiem zgrabne, ale jak się jej porówna do mangowego pierwowzoru to szczęka opada.
U jak tak na to wszystko patrzę, to muszę jednak przyznać recenzentowi rację, co do oceny tej serii – jak ktoś da się ponieść jej klimatowi, to czeka go w sumie naprawdę przyjemny seans. Ja osobiście nawet miło spędziłam przy niej czas.
Gainax się nie popisał
I najgorsza część czyli fabuła. Ja się pytam po co oni robili pierwsze 10 odcinków? I po co w 2 ostatnich odcinkach twórcy wprowadzili fabułę, która oczywiście już z braku czasu nie mogła się wgl rozwinąć? Przecież z 12 odcinków można spokojnie zrobić świetną serię. Klimat jednak jako taki mi się podobał a i od strony technicznej nie można nic zarzucić. Szczególnie design Dalian bardzo mi się podobał.
Ja tej serii zdecydowanie nie polecam. Wynudziłam się na niej strasznie, postacie i konstrukcja odcinków powinny zostać wywalone do kosza i zrobione na nowo. Zdaje się sprawdzać reguła, że kryminał (jakikolwiek) + loli to całkowicie niepasujące i niesprawdzające się elementy, które w połączeniu ze sobą dają zwykle mierny efekt (ten sam los spotkał chociażby Kamisama no Memo‑chou).
Re: Gainax się nie popisał
I właśnie o to chodziło, żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie. W przedostatnim akapicie znajduje się informacja, że obydwie odpowiedzi mogą być właściwe – wszystko zależy od widza. Zgodnie z ostatnim zdaniem recenzji – jeżeli komuś spodoba się klimat (mnie przypadł do gustu) – można brnąć, jeżeli nie, seria nie sprawdzi się, bo postaci i fabuła nie mają czym nadrobić niestety.
Rzecz gustu, postaci mają to do siebie, że są bardzo różnie oceniane przez widzów. Pamiętasz Shinjiego z NGE? Ja jestem jego zatwardziałym krytykiem, ale ma on też swoich zatwardziałych fanów. Dalian też może budzić różne emocje. Ciekawostką jest fakt, że ja raczej jestem przeciwnikiem tego typu postaci. W przypadku Dalian było inaczej, między innymi za sprawą Miyuki Sawashiro, co dla innych osób może być zupełnie bez znaczenia. Poza tym w anime było wiele bardziej bezczelnych i irytujących postaci.
I tu dochodzimy do sedna sprawy – Dantalian no Shoka i Kamisama no Memochou (do której recenzję, jak pewnie zauważyłaś, pisałem rónież ja i o której nie wyrażałem się zbyt pochlebnie) to dwie serie o podobnej konstrukcji, emitowane jednocześnie. Po takim potworku jak Kamisama każdy może zobaczyć, jak bardzo można popsuć serię o epizodycznej budowie fabuły i widać, że Dantalian no Shoka – mimo wszystkich swoich przywar – ma też ewidentne plusy, obok których część widzów nie przeszła obojętnie, a sama Dalian nie sprawiła na mnie wrażenia nie pasującej do całości. Kamisama to seria zrealizowana chaotycznie i bez koncepcji, Dantalian jest bardziej spójna i wyważona. Nie jest to seria idealna i jedni ocenią ją pozytwnie, inni wręcz przeciwnie – nie pierwszy to przypadek i nie ostatni…
Re: Gainax się nie popisał
Ja nie dotrwałem do końca, a szkoda bo liczyłem na tę serię…
minirecenzja ;)
Zaczyna się zgoła poprawnie. Bohater przybywa do posiadłości dziadka, zauważa kurz i bałagan w pałacyku, podąża za śladem pozostawionym w kurzu. W piwniczce zastaje księgozbiór i dziewczynkę, którą wziął w pierwszej chwili za dużą lalkę. Tu moim zdaniem realizm potyka się na schodach i ląduje z nogami w górze na cegłach. Huey dziwi się trzy sekundy, po czym zupełnie się uspokaja i bierze dziwne dziecko pod swoją kuratelę nie zadając „zbędnych” pytań. Ilość nagromadzonego kurzu wskazywała by raczej, że ktokolwiek przebywający w domu dawno dogorywał by z głodu, ale bohater nie zaprząta sobie tym głowy. To tylko przykład, ale protagonista każdą niesamowitość przyjmuje do wiadomości jako coś naturalnego w piorunującym tempie.
Poza tym, mimo iż są pokazane momenty ładowania rewolweru, jego amunicja zdaje się nie kończyć, a zdolności akrobatyczne przekraczają kompetencje pilota. Dalian przydaje się w ostatecznym rozrachunku, ale w między czasie spełnia wszystkie cechy bezwolnej lalki, którą trzeba nosić, popychać i przestawiać, gdyż sama nie raczy się ruszyć.
Mimo iż mroczny klimat tego anime i dostosowana do tego grafika przemawia raczej na jego korzyść, zaskoczyły mnie dość drastyczne zdjęcia ukazane w kilku kadrach o tematyce wojennej. Nie jestem przekonana czy AŻ takie dramatyzowanie jest konieczne i właściwe.
Ciekawe są różne wzmianki Dalian dotyczące książek. Ona sama jest irytująco grubiańska. Aż ma się ochotę sprać to kapryśne, nieprzyjazne dziecko.
Jeśli chodzi o spadkobiercę bibliotecznej spuścizny, wygląda bardziej jak Tamaki z „Ouranu” i ma stanowczo zbyt wiele tolerancji dla rozwydrzonej pannicy… kliknij: ukryte Nawet jeśli nie jest ona do końca człowiekiem.
Mniej więcej po pierwszym odcinku wiadomo, czego się można spodziewać po pozostałych. Jeśli kogoś zainteresuje to dobrze. Jeśli pierwszy epizod nie wywrze specjalnego wrażenia – nie warto brać się za resztę. Zależne od gustu.
Książki, które (po jednej czy dwie na odcinek) są również jakoby bohaterkami akcji, stanowią ciekawy zestaw słynnych/legendarnych tekstów całego świata ( kliknij: ukryte mowa jest nawet o wersjach ksiąg utrwalonych w piśmie węzełkowym). Jednakże! Drogi Hugh czyta je bez najmniejszych problemów lingwistycznych choć nie jest powiedziane by ów miał jakieś specjalne ku temu zdolności.
Wydaje się także, że Upiorne Księgi wcale nie są tak tajemnicze, za jakie powinny uchodzić, ba! Można by przypuszczać, że każdy przeciętny mieszczanin coś o nich wie. W dodatku parka bohaterów wcale nie stara się ukrywać ich istnienia. Co ja wygaduję! Oni jawnie rozmawiają o nadprzyrodzonych mocach ksiąg z postronnymi. Jestem pewna, że na łożu śmierci Goethe powinien zakrzyknąć raczej: „Mehr Realismus!”
Czytanie ksiąg to moment, w którym akcja zamiera, a wrogowie spokojnie czekają na swoją turę, żeby przeciwnik mógł się wykazać. Samo „używanie klucza” jest nieco makabryczne i szczerze powiedziawszy wolałam już „bitewną przemianę Princess Tutu” niż te przydługie kawałki.
Muzyka jest bardzo w porządku, zgrywa się z klimatem, lepiej by było zrobić muzyczno‑plastyczną impresję na temat magicznych ksiąg, niż dorabiać do tego kulejącą fabułę.
Zgadzam się z Orzim. Dałabym 5 i pół.
Re: minirecenzja ;)
Może jestem trochę znieczulony, ale nie widziałem tu nic, co by się specjalnie wybijało ponad normę.
Gdyby czepiać się czegoś takiego, nie można by nic z Hollywood oglądać ;-) Tu i tak jest względnie nieźle, przynajmniej nie strzela ogniem ciągłym ;-)
Oh, daleko jej jeszcze do niektórych innych osobniczek z anime, którym wszystko uchodzi na sucho.
Cóż,w przeciwieństwie do innych anime z bohaterkami tego typu nie daje sobie wchodzić na głowę, ba, odcina się skutecznie ;-)
Stawiałbym na fakt bycia nosicielem klucza do biblioteki – to samo w sobie czyni go częściowo magicznym.
No ja na przykład sporo wiem z legend i opowieści o niektórych księgach, które podobno mają być magiczne ;-) To akurat jest dość logiczne, że w świecie w którym magia ksiąg naprawdę działa.
To niestety minus, przypominający oczekiwania na transformację z MG.
Ale za to wyśmienicie pasuje do serii, pokazując że korzystanie z takiej wiedzy to nie tylko „fun and games” ;-) (poza tym kojarzy się z Uteną…)
Re: minirecenzja ;)
aż strach pomyśleć ^^
tego nie lubię właśnie, że w przeważającej części anime facet daje z sobą robić co się dziewczynie żywnie podoba. Tutaj plusem mimo wszystko jest to, że Huey jest dorosłym mężczyzną.
Czy rzeczywiście? w wersji Nie animowanej: Czachy, trupy i krzyże… W takim razie przeraża mnie ta „norma” ;)
Po to się ogląda Hollywodzkie produkcje (tego typu ma się rozumieć, który urąga wszelkiemu realizmowi) żeby szydzić z nich i pastwić się nad kreacjami aktorskimi XD
Oczywiście, ale miałam tu na myśli raczej to, że nawet legendarność przestaje być… legendarna. Zwykli ludzie raczej (zazwyczaj) żyją nieświadomi obecności magii, a Tu nadzwyczajne wypadki przyjmują raczej „znieczulicowo” :].
Och magiczna księga? A tak, widziałam jedną. Sąsiadka korzystała z niej przedwczoraj, choć stanowczo odradzałam. Jakież bywają paskudne te uroki nieprawdaż?
KOCHAM KOCHAM KOCHAM. ♥
Ojej. T_T
Daję oczywiście pięć gwiazdek, ulubione, i to wszystko z wykrzyknikiem.
Re: KOCHAM KOCHAM KOCHAM. ♥
Re: KOCHAM KOCHAM KOCHAM. ♥
Re: KOCHAM KOCHAM KOCHAM. ♥
Re: KOCHAM KOCHAM KOCHAM. ♥
Kompresja potencjału
Re: Kompresja potencjału
Prawie wspaniale... Prawie.
Jeśli chodzi o pomysł i koncepcję, to mi się wydał naprawdę pierwszorzędny. Niewiele jest anime w moim (obszernym dość) zbiorze zaliczonych tytułów, które dorównywałyby pomysłem Księgozbiorowi. Naprawdę pomysł godny podziwu. Jednakże tylko liźnięty, prawie że nietknięty niestety.
Myślę że bohaterowie są dosyć wyraziści, nie można im niczego zarzucić, ale niestety tylko główni bohaterowie. O innych mało wiemy i tu pojawia się ten największy minus – braki w fabule. Gdyby seria była dłuższa i bardziej rozbudowana, mogłaby być znacznie ciekawsza. Po każdym odcinku odbiorca może czuć wyraźny niedosyt i przez głowę przechodzi myśl, że w kolejnym odcinku będzie kontynuacja wątku. A tu ciach, nic, nawet słowa, od razu jest rozpoczynany nowy temat, nie skończywszy poprzedniego. Niczego się praktycznie nie dowiadujemy, a w mojej głowie dalej kłębią się pytania i chęć poznania czym jest tak naprawdę Księgozbiór Dantaliana, kim jest Dalian i jak została stworzona, czemu w swym wnętrzu skrywa tyle ksiąg i czemu więzi swoje drugie ja w środku. Czy klucznik jest tylko kimś, kto otwiera bramę czy nie tylko. Niestety, nikt nie odpowiedział nam na te pytania. Tutaj się mocno zawiodłam.
Muzyka i kreska bardzo przypadła mi do gustu, bohaterowie bardzo przyjemni dla oka, w stonowanych ciemnych barwach, niczym nie przypominają typowych shoujo postaci (mimo iż kreska przychyla się do tego stylu).
Podsumowując, oprawa i koncepcja jest wspaniała, ale czuć wyraźny niedosyt jeśli chodzi o fabułę. W takim wypadku należy sięgnąć do mangi lub pierwotnego źródła (VN), może dostarczy nam więcej informacji :).
Przerost formy nad treścią
Jednakże na drugiej szali znajduje się fabuła. W takiej serii swoista wariacja na temat „potwora tygodnia” absolutnie się nie sprawdza. Jednoodcinkowe historyjki powielają znane z wielu innych mediów schematy, a niewielki czas trwania sprawia, że nie potrafią rozwinąć się w coś ciekawszego. Każda z tych historyjek zostaje rozwiązana w dokładnie taki sam sposób. Główny wątek zaś niby przez całą serię migocze nam w tle, jednakże nie na tyle wyraźnie, aby choćby zainteresować. Jego rozwiązanie w ostatnim odcinku też rozczarowuje, sprawia wrażenie przekombinowanego, zamkniętego w zbyt krótkim czasie. Moim zdaniem można byłoby przeznaczyć dwa z tych „potworów tygodnia” na większe zagłębienie się w główną oś fabuły, czy angaż w nią ciekawych bohaterów drugoplanowych.
Podsumowując, ciężko mi ocenić tę serię. Piękna forma zdecydowanie przerosła niezbyt ciekawą treść. Szkoda, że na tanuki nie ma połówek, bo 5,5/10 byłoby odpowiednie.
Re: Przerost formy nad treścią
porażka
Dobra, jeśli chodzi o dobór seiyuu to trzeba przyznać, że świetnie to zrobili, ale schodki zaczynają się dalej.
Zacznę od grafiki, w oryginale Huey to przystojny młodzieniec, elegancik z rewolwerem, po prostu cud, a jego zachowanie miód i orzeszki, a tu dostajemy zcukierkowanego pseudo bisha z kędziorkami i wielgachnymi moe oczkami, jego postacią strasznie się zawiodłam. Dalej Dalian, to samo, w oryginale malutka, na oko 8‑10 letnia dziewczynka, wyglądająca bardziej jak lalka, która jest dość oziębła a GAINAX zafundował nam moe tsundere, która nijak nie przypomina oryginału.
Ogólnie kreska całego anime bardziej pasowałaby do czegoś pokroju K‑ON niż do serii, która w założeniu oryginału miała być lekkim horrorem.
Postaci pozostałych chodzących bibliotek były znacznie lepsze niż głównej bohaterki, gdyby Hueya i Dalian zastąpić duetem Flamberge i Hal, to anime zyskałoby, oj zyskało.
O samych historyjkach lepiej nie wspominać, bo są po prostu żałosne, jest sprawa, coś się dzieje, Dalian daje książkę, Huey czyta, po sprawie, i chyba w ten sposób można z grubsza opisać fabułę, napięcie nie było w żaden sposób budowane, a samo cytowanie książek wypadało jak na mój gust średnio albo nawet gorzej niż przeciętnie.
Jeśli ktoś ma na zmarnowaniu 4 godziny życia niech ogląda, ale się wynudzi, a pozostałym serdecznie odradzam tytuł, pozostawił spory niesmak po tym, co mógł zrobić i osiągnąć.
Niestety w strefie 11 nie sprzedał się m. in. z powodu odebrania Dalian moe w porównaniu z light novelową wersją.
muzyka byla sliczna, naprawde ladnie spiewany op jak i ed, muzyka przy poszczegolnych scenach tez ^^
bohaterzy sa calkiem niezli (powadza Hugh i Dalian).
grafika jakos…nie przypadla mi do gust
Ostatnio lolitki są w modzie, brr. Ach ta oryginalność.
Ale to słabe
Po pierwsze konwencja „jeden potwór (a czasem dwa) na tydzień” nie służy temu tytułowi a na dłuższy wątek fabularny się nie zanosi.
No, ale gdyby te pojedyńcze historie były ciekawe… ale nie są. Już zdecydowanie bardziej wolę oglądać gagi z Dalian (tylko czemu spaprali jej design? W mandze wyglądała o niebo lepiej) niż główną fabułę poszczególnych odcinków, która jest po prostu durna.
Tytuł jest na razie dla mnie największym rozczarowaniem tego sezonu (oczywiście R‑15 i Blood‑C są zdecydowanie gorsze, ale od tych serii tyle nie oczekiwałem, co od nowego Gainaxa) i chyba się z tym anime pożegnam.
^_^
Bez urazy – ale porównywanie Dantaliana do Gosicka, to obraza dla tego pierwszego. Nie ta liga.
P.S.
I ten opening :)
Re: ^_^
super :D
Zacznę od tego, że bardzo mi się podoba. Trochę przypomina Gosick tylko tym razem „księżniczka” jest trochę milsza a jej „książę” bardziej się przydaje. Seria bardzo mnie przyciągnęła w szczególności kreską. Jeśli chodzi o muzykę to w miarę dobra ale w niektórym momentach w openingu nie pasuje. Wróćmy do porównywań z Gosickiem: Dalia jak i Victoriqa strasznie uwielbiają słodycze i książki. W sumie książki to nic dziwnego bo właśnie seria o nich jest. Albo Hyu czy jak mu tam tak samo jak Kujo na Victorice polega na Dalii. Może troszkę mniej ale polega choć widać, że się stara tak nie robić ;D Sposób walki jest bardzo oryginalny jak i pomysł z tymi książkami… nie potrafię sobie przypomnieć nazwy, wybaczcie, chwila zaćmienia :3 Zaraz zapewne mnie oświeci :3 Hm, jednym słowem seria u mnie ma baaaardzo duży plus i myślę, że nic tego nie zmieni ;)