Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Hoshi o Ou Kodomo

  • Avatar
    A
    Hoshi o Ou Kodomo 6.02.2024 09:46
    Powtórny seans i ocena jeszcze wyższa
    "Jeżeli za mało coś doceniłeś - to otworzysz oczy gdy spróbujesz czegoś, co Twoim zdaniem będzie tylko substytutem. "

    Tak i mój ponowny seans Hoshi o Ou Kodomo zaskutkował podniesieniem oceny, oraz docenieniem filmu od Makoto.

    A stało się to wkrótce po obejrzeniu filmu Miyazakiego Chłopiec i Czapla.

    Tak, wiem, wiele osób będzie mieć na ten temat zdanie przeciwne. Dla nich to właśnie film Miyazakiego będzie arcydziełem.

    Ja natomiast mam nieodparte wrażenie, że Pan Miyazaki skopiował temat i zrobił swoją wersję, łopatologiczną, oraz wyrazistą, ale jak dla mnie pozbawioną nie tylko finezji, ale też ładunku emocjonalnego.

    To niemal zupełnie tak, jakby ekspresjonista odtwarzał obraz impresjonisty.

    Trzeba mi było tu powrócić, zmierzyć się jeszcze raz z Hoshi o Ou Kodomo, aby docenić zarówno oprawę, jak też sposób przekazania tematu. Na tyle subtelny, że być może część osób nie zauważy tych obyczajowych niuansów.

    Trzeba mi było przez te trzy ostatnie lata kilka razy doznać ujmującej (bo nieodwracalnej) straty, żeby film Shinkaia poruszył we mnie także i te najwrażliwsze struny.
    Żeby seans „rozumowy” Hoshi o Ou Kodomozmienił się w „patrzenie sercem”.

    W przeciwieństwie do jego tematycznego następcy ja polecam film Makoto Shinkaia. Nawet jeżeli nie ma aż tak wyrazistej głównej postaci i posługuje się tematyką nie dla każdego interesującą.

    Można spojrzeć na ten obraz
    jak na zdecydowanie niewybitne anime przygodowe.

    Dla mnie jednak stanowi ono najpiękniejszy jak dotąd w anime przekaz o tym, żeby żyć dalej, cokolwiek odeszło i kogokolwiek już utraciliśmy.
  • Avatar
    A
    kwasu 30.07.2016 04:02
    „Podróż do obcej krainy w poszukiwaniu… No właśnie, czego? "
    pogodzenia się ze stratą, ze śmiercią i życie dalej. Jak ci nikt nie umarł to nie zrozumiesz i tyle.
    • Avatar
      Slova 30.07.2016 08:49
      No nie wiem, czy o to właśnie Shinkaiowi chodziło, raczej nie zauważyłem w filmie takiego motywu.
      • Avatar
        Bez zalogowania 14.03.2021 00:06
        Podróż w kierunku życia
        Ja też w przeważającej mierze tak postrzegam ten film, jako podróż w kierunku „pogodzenia się ze stratą, ze śmiercią i życie dalej”
        A zresztą jest to wielokrotnie tu powiedziane, choćby w błogosławieństwie, czy 58/59 minucie filmu i dalej też, zwłaszcza ciut bliżej końcówki.



        Tym samym z opowieści z potencjałem robi się ładna wydmuszka – urzekająca oprawą, ale mało konkretna i pusta w środku


        Dlatego zupełnie nie zgadzam się z powyższym fragmentem z recenzji.

        Pogodzenie ze śmiercią, ze stratą, czy poszukiwanie wewnętrznego spokoju – to nie jest według mnie „pustka w środku”.

        I odwrotnie także postrzegam oprawę graficzną.
        Do czasu otrzymania błogosławieństwa oprawa jest dla mnie dysharmonijna, przykładowo bohaterka ma nieproporcjonalnie dużą głowę zwłaszcza w lekkim oddaleniu, do tego jest znaczący kontrast wczesnych kadrów z tym, jaką będzie po otrzymaniu błogosławieństwa – jaby z brzydkiego nieforemnego kaczątka nagle zaczął robić się łabądek. Raziło to mnie do tego stopnia (zwłaszcza w kontraście do bardzo ładnie skomponowanych ziemskich pejzaży) że aż utrudniało mi ogladanie początku filmu.

        Natomiast w drugim świecie/miejscu było dla mnie dokładnie odwrotnie – bohaterka według mnie bardzo wyładniała, a za to świat był brzydki, smętny, ponury, oszczędny wizualnie, a do niego dodano naprawdę paskudne stwory wszelkiego typu.
        Tak to postrzegam. Chociaż był jeden plus – niby kot przypominający wiewiórkę wreszcie okazał się nie być kotem. No ale już niby koń przypominający osła chyba nadal pełnił funkcję konia ;)

        Do tego wszystkiego została tu wpakowana sterta wierzeń z różnych części świata. A świat podziemny wzorowany na starej cywilizacji, która może i była kiedyś rozwinięta, ale wcale nie taka pokojowa i dobra, jak to naiwnie w tym filmie pokazano.
        Przynajmniej obecny stan wiedzy odziera ten temat z wieloletniego idealizmu.



        Jednym zdaniem podsumowując – wartościowa według mnie treść opakowana w przeważającej mierze w niezbyt estetyczny papier i pakuły ;)



        Z tego co tutaj obejrzałam i posłuchałam akurat fabuła, oraz przekaz – podobały mi się najbardziej. Proste, ale jak dla mnie sensowne. A i tak waham się, jaką wystawić ocenę.
        • Avatar
          Anonimowa 18.03.2021 10:23
          Re: Podróż w kierunku życia
          W tym momencie moja ocena waha się pomiędzy 7 a 8/10.

          Nie jestem zwolenniczką dosyć pesymistycznego spojrzenia na życie, które prezentował w wielu swoich produkcjach Makoto.
          Nie jestem też wielbicielką grafiki w stylu studia Ghibli.

          Graficzne mój zachwyt wzbudził Ogród słów. Tu już się wcześniej wypowiedziałam na ten temat, więc powtarzać nie ma potrzeby.

          Film jest dla mnie obyczajowo­‑fantastycznym ukazaniem wewnętrznego pojednania z własnym życiem, z bólem tęsknoty za tymi, którzy odeszli i z poczuciem wewnętrznej pustki po ich utracie. Zrealizowany w prosty, nieco mityczny sposób – jako droga na końcu której to kliknij: ukryte . Dlatego to nie fabuła, a sam proces jest tu najważniejszy.

          Za grafikę i idealizm mitologiczney odjęłam aż 7 punktów. Za postacie i za fabułę nie przesłaniającą tematu dodałam 4 punkty.

          Po namyśle dodam jeszcze jeden dodatkowy punkt – za to,  kliknij: ukryte  To zindywidualizowane (choć tylko zasygnalizowane, a nie pokazane) poszukiwanie wewnętrznego ukojenia  kliknij: ukryte 

          Prostota fabuły jest tu dla mnie zdecydowanie na plus.

          W efekcie dam 8/10
  • Avatar
    A
    Yui_KuroiTenshi 26.03.2014 09:33
    Piękne
    Hoshi o Ou Kodomo to wzruszający film z przesłaniami. Nie będę się rozpisywać, to jest piękne i tyle. Muszę wspomnieć o grafice, bo to zdecydowanie najmocniejsza strona tego anime. Zdecydowanie polecam, obowiązkowo dla fanów Makoto Shinkaia.
  • Avatar
    A
    Raven 6.05.2012 13:36
    ...brak słów..
    Uwielbiam filmy tego pana.
    ...ale chyba zawsze musi ten moment nadejść – pierwsza wpadka. Co do skojarzeń i zarzutów do Studia Ghibli to nie jest to najważniejsze – twórcze czerpanie ze wzorców nie jest niczym złym. Natomiast co boli to kreacja świata która budzi uśmiech politowania. Tak infantylnej, nielogicznej i wręcz durnej fabuły dawno nie widziałem. Twarz kryłem w dłoniach do połowy filmu – potem się poddałem…
  • Avatar
    A
    May 4.05.2012 09:51
    Pełny spokoju
    wiosenny dzień skąpany
    w miękkim świetle z nieba.
    Dlaczego kwiaty wiśni
    spadają nieprzerwanie?

    Choć jestem pewna,
    że on dzisiaj nie przyjdzie,
    w wieczornym świetle,
    gdy słychać płacz cykady,
    staję przy drzwiach i czekam.
    • Avatar
      sen 4.05.2012 10:15
      I to ma być komentarz?
      • Avatar
        Sezonowy 4.05.2012 10:38
        Rozumiem twoje zaskoczenie, ale tak, to jest komentarz.Poetycki.

        Nie znajdziesz w regulaminie zasady mówiącej, że wyrażać swoje opinie na temat filmu i opisywać uczucia, które wywołał, należy tylko i wyłącznie za pomocą prozy.
        Ciesz się, że ze względu na specyficzną tematykę serwisu i kraj, z którego anime się wywodzi, Redakcja nie wprowadziła obowiązku wypowiadania się wyłącznie przy pomocy własnoręcznie napisanych haiku. Swoją drogą – szkoda, bo może wtedy mniej pojawiałoby się "komętaży" pisanych przez anonimowych malkontentów.
        • Avatar
          May 4.05.2012 11:50
          Mój drogi, cytat pochodzący z antologii literatury japońskiej stanowi dużo lepszy komentarz dla anime Shinkai'a, niż jakakolwiek pseudo­‑fanowska opinia.
    • Avatar
      May 4.05.2012 11:37
      Istotna pomyłka
      Właściwie wiersz powinien wylądować w komentarzu do Byousoku 5 cm, ale przez moje roztargnienie znalazł się tutaj. „Co za różnica?” Zapyta tylko ktoś uważający twórczość Shinkai'a za monotematyczną. Tymczasem radziłabym co najmniej dwa razy przemyśleć decyzję o umieszczeniu w jednym worku wszystkich tytułów kojarzonych z tym nazwiskiem. Chociaż utrzymane w tym samym tonie anime Shinkai'a opowiadają przecież różne historie. Podobieństwo kończy się na tym, że wszystkie postacie łączy wspólny problem. Rozstania bywają bowiem różne, a i ludzie z pewnością nie są tacy sami.

      Co prawda Hoshi o Ou Kodomo to nie Księżniczka Mononoke, ale anime zaspokoiło mój głód tego typu produkcji na tyle, że przynajmniej nie słychać burczenia. Największy żal odczuwam do muzyki, która niepotrzebnie „nadmuchała” klimat, podkreślając w nim to, co najgorsze.
  • Avatar
    A
    Subaru 2.04.2012 14:11
    Makoto Shinkai.. Nie jestem jego fanem, zachwyty nad jego twórczością uważam za przesadzone, ale nie o tym teraz.

    Nie bardzo wiadomo, po co dziewczynka wyrusza w podróż, ale idzie jej nieźle, pomimo potknięć  kliknij: ukryte I całkiem ciekawa kreacja świata. Fabularnie jednak mnie nie zachwyciło, ale wizualnie.. pyszności.

    Graficzne cudo, warto obejrzeć choćby dla tych przepięknych teł i animacji. Widać też wprawną rękę reżysera, ujęcia są dynamiczne, przemyślane sceny.

    Mimo wszystko wypada polecić, choć momentami wiało nudą.

  • Avatar
    A
    kako 19.03.2012 21:52
    ''tylko'' 7/10
    Przeczytałam wszystkie trzy recenzje i chyba pierwszy raz przyjdzie mi się zgodzić z Enevi… A szkoda, bo Shinkai'a lubię i szanuję za to, co do tej pory stworzył. Tym bardziej przykro mi wystawiać ocenę zarezerwowaną dla pozycji lekko ''powyżej przeciętnej'', ale chociażbym nawet patrzyła przez palce – inaczej nie mogę. Zacznę od plusów. Grafika Hoshi… jest bez zarzutu i wysokie oceny wydają mi się w tym wypadku jak najbardziej uzasadnione. Dopieszczone tła, dopracowane szczegóły, nasycona kolorystyka, nawet uproszczone projekty postaci – wszystko to składa się na klarowną, przepiękną wizualnie całość. Shinkaiowskie niebo – majestatyczne, rozgwieżdżone, kosmicznie przestrzenne – zachwyca jak dawniej. Dużym plusem jest też dla mnie pomysł na wątek główny i wszelkie mitologiczne nawiązania (każda scena, w której pojawia się Vimana to wizualny majstersztyk).

    Co w takim razie zawiodło? Fabuła – gmatwanie wątków prostych i oczywistych, spłaszczanie wydarzeń proszących się o rozwinięcie. Uproszczona fabuła sama w sobie nie byłaby zarzutem. Problem w tym, że podczas seansu trudno pozbyć się uporczywego wrażania, że ''coś tu nie gra'' i czegoś ewidentnie ''brakuje''. To samo tyczy się bohaterów – najważniejszym zarzutem wobec nich jest chyba to, że nie mają w sobie jakiejś ''bożej iskry'', która pozwalałaby ich lubić lub przynajmniej im kibicować. Dodatkowym problemem jest wyjątkowa przewidywalność ich zachowań. Jeśli dodamy do tego mocno przeciętne (nie ''proste'') dialogi – efekt końcowy będzie niestety ''tylko'' przyzwoity.

    Podsumowując – zawiodłam się, może stąd tyle narzekania. Hoshi… mogę z czystym sumieniem polecić jako dopracowany wizualnie, piękny <obraz> i ciekawą (ale niestety nie do końca udaną) wariację na temat motywu ''podróży w zaświaty''.
  • Avatar
    A
    zensc 12.03.2012 14:37
    7/10
    Nawet mi się podobało, zawsze sięgnę po filmy tego autora ze względy na cudne pejzaże. Fabuła nie zachwyca, a projekty i rysunek postaci odstaje okropnie od reszty oprawy graficznej. Ogólnie Beyond the Clouds zachwyciło mnie, tu co najwyżej było kilka ahów (te plenery i gra świateł piękniejsze niż rzeczywistość). Na pewno polecam, bo jest czym rozkoszować oczy.
  • Avatar
    A
    Slova 8.03.2012 00:16
    Widać styl Shinkaia, który jednak tu totalnie nie pasuje. Niestety. Takie baśniowe historie to zdecydowanie nie jego brożka, w porównaniu do poprzednich dzieł autora, to jest… w sumie, to nie wiem nawet o czym. Ok, pokonywanie rozłąki dwojga ludzi to już w Beyond the Clouds było. Jej kilka dziur w fabule, które bym wymienił, ale to byłoby czepialstwo.
    W każdym bądź razie albo nie zrozumiałem tego filmu, albo po prostu do mnie nie trafił i nie umiem go odebrać tak, jak trzeba.
  • Avatar
    R
    Damek 25.02.2012 18:59
    Jeśli nie posiadamy wymienionych cech (wrażliwości i inteligencji emocjonalnej), film może wydać nam się wręcz nieudany. Jego powierzchowna warstwa przypomina bowiem którąś z mniej wiekopomnych prac studia Ghibli. [..] W odróżnieniu jednak od kolegów po fachu z wymienionego już studia, którym faktycznie zdarzyło się kilka gorszych dni[...]

    Przepraszam, ale poczułem się urażony tym stwierdzeniem (mam nadzieję, że nie tylko ja). Do jakich „mniej wiekopomnych” dzieł Ghibli nawiązujesz?


    Bohaterowie wędrują więc przez piękną dziką krainę, spotykają zwierzęcych bogów, ścigają ich potwory oraz ludzie, którzy z jakiegoś trudnego do odgadnięcia powodu ich nie lubią.

    W moim odczuciu wskazujesz ewidentnie na Mononoke Hime. Oczywiście odrzucając ostatnią część zdania, która jest stwierdzeniem błędnym (bez problemu można odgadnąć jakie uwarunkowania kierują poszczególnymi postaciami, czy grupami postaci). Może podchodzę do tego zbyt emocjonalnie, ale według mnie to właśnie Mononoke Hime jest jednym z najlepszych, jak nie najlepszym dziełem Studia Ghibli. Łatwo więc dostrzec źródło mojej irytacji. Powiem więcej – w Hoshi o Ou Kodomo – jak sam Makoto Shinkai przyznał – widać inspiracje twórczością Hayao Miyazakiego – co jest wartością dodatnią tego filmu, a nie jego wadą. Każdy widz bez problemu znajdzie wiele wspólnych punktów z Tenkuu no Shiro Laputa, Mononoke Hime, czy nawet z Kaze no Tani no Nausicaä – czyli najlepszymi filmami mistrza Miyazakiego. Od razu sprostuję – Makoto Shinkai wielkim artystą jest, a Hoshi o Ou Kodomo – obok Byousoku 5 cm, Kumo no Mukou, Yakusoku no Bashou, czy Hoshi no Koe są bez wątpienia dziełami wybitnymi. Krytykuję tu tylko i wyłącznie pejoratywne zdanie recenzenta związane z twórczością Studia Ghibli.
    • Avatar
      Zegarmistrz 25.02.2012 20:51
      Przepraszam, ale poczułem się urażony tym stwierdzeniem (mam nadzieję, że nie tylko ja).

      Na zdrowie.

      Do jakich „mniej wiekopomnych” dzieł Ghibli nawiązujesz?

      Opowieści z Ziemiomorza / Gedo­‑senki, żeby daleko nie szukać.

      Krytykuję tu tylko i wyłącznie pejoratywne zdanie recenzenta związane z twórczością Studia Ghibli.

      Proponuje, żeby mnie spalić na stosie.
      • Avatar
        Damek 25.02.2012 22:42
        Nie zamierzam nikogo spalić na stosie (na razie…). Więc chodziło o Gedo senki? Prawdę powiedziawszy nie szukałbym tak daleko, żeby dopatrywać się analogii w adaptacji Ziemiomorza? Naprawdę widzisz tu tak znaczące oddziaływania na Hoshi o Ou Kodomo, czy po prostu wycofujesz się z krytyki na temat Mononoke Hime i Laputy (te dwa tytuły najczęściej przewijają się w rekomendacjach tego tytułu ze względu na podobieństwa)?
        • Avatar
          Zegarmistrz 25.02.2012 22:53
          Nie. Ten film w żadnym razie nie przypomina żadnego dzieła Ghibli. Traktuje o czymś zupełnie innym, zupełnie inaczej wykorzystyje obraz i dźwięk, w odróżnieniu od wymienionego już Ziemiomorza jest filmem dobrym i przy tym dość trudnym (Ghibli zwykle kręci dla dzieci, więc zwykle jego twórczość jest łatwa do odczytania).

          Jedyne podobieństwa między tym, co nakręcił Shinkai i tym, co kręci Ghibli polegają na tym, że w obu są ładne widoczki.
          • Avatar
            Damek 25.02.2012 23:42
            Jeżeli nie przypomina żadnego dzieła Ghibli to czemu napisałeś w recenzji, że przypomina? Na dodatek użyłeś takich sformułować, które jednoznacznie wskazują nie na Gedo Senki, tylko na Mononoke Hime.
            • Avatar
              Zegarmistrz 26.02.2012 00:06
              Żeby podkreślić różnice między obydwoma.

              I przypominam, że napisałem:

              Jeśli nie posiadamy wymienionych cech (wrażliwości i inteligencji emocjonalnej), film może wydać nam się wręcz nieudany. Jego powierzchowna warstwa przypomina bowiem którąś z mniej wiekopomnych prac studia Ghibli. [..]

              A który film Ghibli najbardziej skopało? Ano Ziemiomorze. Nie żeby Le Guin też nie zrobiła wszystkiego, żeby swoją twórczość zepsuć…
              • Avatar
                Damek 26.02.2012 01:17
                Możliwe, że mnie trochę poniosło, bo źle zinterpretowałem Twoje słowa, ale zauważ, że zdanie pojawiające się zaraz po tym co zacytowałeś – Bohaterowie wędrują więc przez piękną dziką krainę, spotykają zwierzęcych bogów, ścigają ich potwory oraz ludzie[...] – nie za bardzo nakierowuje na adaptacje Goro Miyazakiego.
                Powiem szczerze, że gdyby w recenzji pojawił się konkretnie tytuł Gedo Senki nie byłoby z mojej strony tego nieporozumienia.
          • Avatar
            Progeusz 27.02.2012 02:50
            Co? Imo to jest rasowy film Ghibli, z tą różnicą, że fabuła, poza eksploracją, opiera się też na romansie. Asuna jest w 100% typową główną bohaterką kinówki Ghibli, podobnież Shin/Shun – szczególnie nasuwa się tu podobieństwo ze Sprited Away.
            Powiem tak:
            Jeśli ktoś spojrzy na Hoshi wo Ou Kodomo, zakrzyknie – to Ghibli!
            Jeśli ktoś przyglądnie się fabule Hoshi wo Ou Kodomo, zakrzyknie – to Shinkai Makoto!

            Nadmienię zarazem, że spośród prawdziwych klasyków Ghibli, nie widziałem jedynie Mononoke Hime (ale jestem w trakcie zdobywania i niedługo nadrobię zaległości).
    • Avatar
      Progeusz 27.02.2012 02:43
      Oj, jak poczytasz więcej recenzji, to poczujesz się znacznie bardziej urażony, szczególnie jeśli, o zgrozo, nie przeszkadza Ci moe :P

      Też wychodzę z założenia, że nie ma co krytykować Shnkaia za inspiracje produkcjami studia Ghibli (szczególnie widocznymi Nausicą i Laputą) – to raczej hołd oddany tym wielkim produkcjom. Z tą różnicą, że postaci wreszcie służą czemuś innemu niż ogólny przekaz – w dziełach Makoto zawsze motywem przewodnim jest przecież romans, miłość, uczucie miedzy dwiema postaciami. Według mnie, to aż zabójcza dla widza mieszanka pod względem niesionych emocji. Charakterystyka sztuki Ghibli, ich postacie oraz setting, potężnie wzmocnione przez romantyczne elementy i subtelne sugestie dopracowane do perfekcji przez Shinkaia Makoto oraz jego atutowe ujęcia na niebo tworzą wręcz zabójczą mieszankę, przekraczającą wszelkie oczekiwania widzów lubiących produkcje z obu źródeł. Hoshi wo Ou Kodomo jest wg mnie zarówno najlepszym dziełem w stylu Ghibli, jak i Shinkaia Makoto. Zapewne właśnie dzięki połączeniu cech tych wspaniałych nurtów.
      • Zegarmistrz 29.02.2012 09:40:20 - komentarz usunięto
        • Slova 29.02.2012 11:16:40 - komentarz usunięto
        • gaijin 29.02.2012 12:31:12 - komentarz usunięto
          • Zegarmistrz 29.02.2012 13:50:14 - komentarz usunięto
      • Avatar
        616 29.02.2012 13:23
        Też wychodzę z założenia, że nie ma co krytykować Shnkaia za inspiracje produkcjami studia Ghibli (szczególnie widocznymi Nausicą i Laputą) – to raczej hołd oddany tym wielkim produkcjom.


        Nawet w oddawaniu hołdu trzeba znać granice, po ich przekroczeniu zaczyna się bowiem naśladownictwo. I tak jest tutaj.
        • Avatar
          Damek 29.02.2012 14:59
          Nie nazwałbym tego hołdem. Sam Shinkaia Makoto w jednym z wywiadów ustosunkował się do tego tak:

          [...]Hayao Miyazaki jest jednym z największych nazwisk w japońskim przemyśle animacji, więc niezależnie od tego, co robisz w tej branży, to jest prawie niemożliwe, aby być z dala od skutków jego oddziaływania.

          Popieram go stuprocentowo. Dorobek Studia Ghibli jest tak duży i charakterystyczny, że trudno jest stworzyć coś, co nie będzie podporządkowane wpływowi Ghibli. Szczególnie w tym przypadku – gdy wykorzystuje się podobne motywy.
        • Avatar
          Progeusz 29.02.2012 23:17
          Ja nie mam nic przeciwko, szczególnie gdy wykonanie okazuje się lepsze niż w oryginale – a właśnie tak imo jest w przypadku Hoshi wo Ou Kodomo – pod względem przygodowym równie dobre co najwyższy poziom Ghibli, a do tego z świetnie przedstawionymi wątkami romantycznymi głównych postaci.

          P.S. Przegapiłem flejm? pod swoim komentarzem :(
      • Avatar
        Avellana 29.02.2012 14:01
        ŁYP!
  • Avatar
    A
    harpagon 25.02.2012 02:18
    Cóż. Piękna oprawa graficzna przyćmiła pozostałe aspekty tej animacji. Warto obejrzeć dla fantastycznych widoków. Aczkolwiek animacje ze Studio Ghibli maja więcej czaru, urzekają. Tu jest ładnie i chyba tylko tyle.
  • Avatar
    R
    Progeusz 25.02.2012 01:45
    tanuki again...
    Tym samym z opowieści z potencjałem robi się ładna wydmuszka – urzekająca oprawą, ale mało konkretna i pusta w środku.

    No tak, Shinkai Makoto opowiedział podobną historię już wcześniej na parę sposobów, więc MUSI być ona pusta. Oczywiście. Ocenianie filmu na podstawie tego, ze recenzentowi przejadł się styl reżysera imo nie ma najmniejszego sensu.

    W wędrówce towarzyszymy nastoletniej Asunie, która rusza w niepewną i niebezpieczną podróż… nie bardzo wiadomo, po co. Owszem, już na wstępie widać, że jest osobą zagubioną, której brakuje pewności siebie i jasno wytyczonego celu w życiu. To bardzo cicha i spokojna, a przy tym strasznie samotna dziewczynka, korzystająca z pierwszej okazji, by przerwać szarą rutynę codzienności.
    Nie wiem po co zabierałeś się za recenzowanie Hoshi wo Ou Kodomo skoro nie lubisz stylu Shinkaia Makoto i nawet nie starasz się zrozumieć jego dzieł. Na pewno obejrzałeś film w całości a nie zajmowałeś się czymś innym gdy leciał w tle?
  • Avatar
    A
    Madt 23.02.2012 14:32
    8/10
    Bardziej zgodziłbym się z pierwszą oceną, jednak sam wystawiłbym 8/10 (byłoby 7 gdyby nie grafika), bo mimo wszystko film ogląda się przyjemnie do samego końca. Od początku ma się jednak wrażenie, że Makoto Shinakai starał się stworzyć film na podobieństwo dzieł studia Ghibli. O ile oprawa graficzna dorównuje filmom tego studia (a może nawet przewyższa?), to fabuła niestety już nie. Podobnie jest z muzyką, jest dobra, jednak w porównaniu z wcześniejszymi dokonaniami Tenmona nie robi już takiego wrażenia (nawet nie będę jej porównywał do mistrzowskich utworów Joe Hisaishi).
    Mam nadzieję, że w przyszłości MS powróci do tematyki bliższej jego poprzednim dziełom.
  • Avatar
    A
    Costly 5.02.2012 20:09
    A jednak zawód
    Na tle ogółu anime produkcja bardzo dobra, ale na tle innych dzieł Shinkaia…

    Nie spodziewałem się, mówiąc szczerze, tak rozpaczliwej próby nagrania czegoś nowego przez Makoto Shinkaia jak metodą wzornictwa. Ten tytuł namacalnie, w rozpaczliwym stylu próbuje być „Ghiblilowy” – ten charakterystyczny start, polegający na śledzeniu bohaterki eksploatującej piękne, niezurbanizowane okolice, emanującej ciekawością świata, kończąc na podróży w towarzystwie dobrze walczącego młodziana… Bogu dzięki za postać Morisakiego, który jest jakimś oderwaniem od tego wszystkiego.

    Ta konwencja twórcy nie służy, ewidentnie. Oglądając Hoshi no Koe, Kumo no Mukou czy Byousoku 5 cm czułem wręcz namacalnie, jak wszystko co się dzieje zbiega się nieuchronnie w stronę finału, pod który podyktowane są wszystkie dotychczasowe wydarzenia, stanowiąc wręcz pretekst dla niego. W Byousoku 5 cm efekt ten był wręcz zbyt duży, czyniąc „drogę do zakończenia” trochę nużącą (tak na uboczu, biorąc pod uwagę, że Enevi tak samo oceniła Kumo no Mukou, które ja widzę dokładnie przeciwnie, mogę spokojnie założyć, że to element specyfiki autora). Tymczasem tutaj non stop biło mnie w twarz poczucie, że ta historia sama nie wie do czego zmierza. Szybko można było wybić sobie z głowy, że Asuna zamierza sprowadzić Shuna z krainy martwych (jeszcze zanim podróż się zaczęła w zasadzie…) i nie pozostało zupełnie nic, co mogło być celem…

    Widać Mistrz też miewa zastoje i złe pomysły na ich przełamanie.
  • Avatar
    R
    gaijin 24.01.2012 14:45
    trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
    Oto mamy do czynienia z recenzją dobrze napisaną, rzetelną. Bardzo spodobała mi się charakterystyka twórczości Shinkaiego celna, tylko sama ocena chyba zbyt surowa i nieadekwatna. Zastanawia mnie, jaki jest sens pisania recenzji do filmu autora, którego większość dłuższych filmów opatruje się przymiotnikiem „nudne”. Mnie „nudne” nie wydawało się ani Beyond the Clouds, ani Byousoku 5 cm. W obu tych pozycjach urzekł i przemówił do mnie nastrój, dzięki czemu, mimo upływu dużej ilości czasu od ich obejrzenia wciąż pamiętam je dokładnie. I zdaje się, że nie jestem w tej opinii szczególnie odosobniona. Potrafię zrozumieć, że nie do każdego przemówi taki nastrój, ale niezrozumiałe jest dla mnie katowanie się pisaniem recenzji takiego tytułu. Jak nie przemawia, to dajmy napisać ją komuś innemu, do kogo film przemawia i kto podzieli się kilkoma wartościowymi spostrzeżeniami, zamiast narzekać. Mam rozumieć, że ten film jest na poziomie Wedding Peach, które też uzyskało trzy gwiazdki? Taką wskazówkę uzyskuję od recenzentki? Jeśli czegoś chciałabym się dowiedzieć z recenzji, to tego, o czym film jest i ewentualnie, czy warto go obejrzeć. Na podstawie ocen autorki, doszłabym do wniosku, że oglądanie większości anime, to zawracanie głowy.
    Z wieloma kwestiami poruszonymi w recenzji (poza oceną) się zgadzam, więc nie będę ich powtarzać. Anime faktycznie jest mieszanką elementów do których przyzwyczaiło nas studio Ghibli i stylu Shinkaiego. Jest tu więcej akcji, nieco mniej nastroju charakterystycznego dla poprzednich produkcji, w których fabuła nie była najistotniejszym elementem. Bohaterowie wzbudzili we mnie sympatię, a całość szybko wciągnęła. Myślę, że Shinkai jest przede wszystkim mistrzem budowania nastroju, jednak i tu sobie poradził. Niewątpliwie jest to film na wysokim poziomie, godny polecenia każdemu, szczególnie na niedzielne popołudnie, po rodzinnym obiedzie.
    • 1 24.01.2012 15:19:14 - komentarz usunięto
    • Avatar
      Enevi 24.01.2012 15:22
      Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
      gaijin napisał(a):
      Mam rozumieć, że ten film jest na poziomie Wedding Peach, które też uzyskało trzy gwiazdki? Taką wskazówkę uzyskuję od recenzentki?


      Co ma Wedding Peach do Hoshi o Ou Kodomo? Po pierwsze: każdy recenzent ma inne kryteria oceniania. Po drugie: nawet nie oglądałam WP, więc nie mam pojęcia jakbym je oceniła…
      • Avatar
        gaijin 24.01.2012 16:14
        Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
        No właśnie nic nie ma, nawet poziom się nie zgadza. I w tym problem. Przy okazji, nie rozumiem, po co Enevi się katuje oglądaniem anime, skoro większość jej się nie podoba.
        • Avatar
          Enevi 24.01.2012 16:47
          Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
          Skoro „nic nie ma”, to dlaczego odwołujesz się do tego anime, wiedząc, że go nie oglądałam i NIE oceniałam? Może by tak porównać z recenzją, którą napisałam zamiast przywoływać przypadkowy tytuł zrecenzowany przez zupełnie inną osobę, która ma inne gusta i kryteria oceny? Tego nie rozumiem… Na Tanuki nie ma instrukcji czy jednoznacznego kryterium, według których wystawia się oceny, więc każdy recenzent ocenia obejrzany tytuł, kierując się własnym gustem.
          • Avatar
            gaijin 24.01.2012 16:57
            Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
            W sumie, to niespecjalnie mnie interesuje, czy obejrzałaś WP, czy nie. Ja jestem zwykłym użytkownikiem. Wchodzę sobie codziennie na Tanuki, popijając kawkę czytam recenzje i „odmienne gusta” mi jakoś nie przeszkadzają u innych recenzentów, a ich oceny są dość trafne. W każdym razie, po przeczytaniu ich recenzji wiem, czy to anime dla mnie, czy nie. Jedyną recenzentką na tym portalu, której recenzje pod tym względem są zupełnie bezużyteczne jest Enevi. I coś mi się zdaje, że nie jestem jedyną użytkowniczką z tym problemem. Możesz się na mnie obrazić za moje uwagi, albo przynajmniej spróbować się nad tym zastanowić. Twoja sprawa.
            • Avatar
              Enevi 24.01.2012 17:59
              Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
              Ok, w tym momencie wchodzimy na dość grząski grunt, który nazywa się „generalnie”. Ja bym chciała, żebyś podała konkretne przykłady bezużyteczności w tej właśnie recenzji. Czym są „wartościowe spostrzeżenia” w odniesieniu do Hoshi o Ou Kodmo? I dlaczego nie mogę napisać recenzji czegoś, co mi się nie podobało? Ciebie urzekło coś, co do mnie nie przemówiło. Czy w tym tkwi problem? Zdaje sobie sprawę, że sporo osób uwielbia filmy Shinkaia, ale czy to znaczy, że wszyscy muszą się z tym zdaniem zgadzać? I coś takiego jak „nastrój” albo się czuje, albo nie. Czy jakbym napisała „film ma niesamowity klimat i tak dalej” to byłoby dobrze? I czy obecność nastroju można poprzeć jakimikolwiek argumentami, których nikt nie podważy? Mam wrażenie, że nie. A dla mnie, osoby, do której „nastrój” ten nie przemówił HoOK jest mało interesującym zlepkiem przeróżnych motywów, których nie udało się połączyć w całość, prowadzącą do jakiejkolwiek puenty. Bohaterowie wyruszają w podróż, idą, idą, dochodzą na miejsce i właściwie nie wiadomo po co i na co wyruszyli w drogę(pomijając nauczyciela). Czy film ten jest wartościowy tylko dlatego że posiada „klimat”, a fabuła to sprawa drugorzędna?
              I kwestia katowania się… Czy ja wiem? Niekoniecznie. W tym momencie mam wrażenie, że do głosu dochodzi argument „piszmy tylko o tym, co nam się podoba, żeby wszyscy byli zadowoleni”. Czy to ma sens? Chyba tylko dla tych, którzy nie lubią, gdy coś, co im się podoba zostanie skrytykowane.

              P.S. Odwoływanie się do grupy jet wygodne, bo ta teoretycznie wyznacza tredny, ale wolałabym przeczytać kilka zgodnych ze sobą opinii, niż jedną, która twierdzi, że skoro inni myślą tak samo, to jej argumenty mają większą wagę.
              • Avatar
                gaijin 24.01.2012 19:52
                Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
                Już w założonym przeze mnie wątku dość szybko ktoś się wtrącił, wskazując, że jest z Tobą taki problem, więc to nie tylko moje wrażenie.
                Nie jest problemem, że coś Ci się nie podoba, tylko to, że w większości przypadków, gdy oceniasz, to w stosunku do reszty te oceny są o wiele niższe. Jasne, masz do tego prawo, możesz nawet stawiać sobie jeden. Tylko nie miej pretensji, że ktoś potem Twoje oceny uznaje za bezużyteczne.
                Co do tego filmu – przyjrzyj się jak oceniali go Twoi znajomi z redakcji. Jak już wspomniałam – nikt Ci nie broni tak oceniać, ale na litość boską, nie pchaj się z takimi ocenami na recenzję główną, bo fajnie by było, gdyby to zrecenzował ktoś, komu ogólnie dzieła Shinkaiego się podobają i do niego przemawiają. Taka ocena byłaby bardziej pomocna, bo prawdę mówiąc, mało mnie interesuje, co na temat tego filmu sądzi Enevi. Szukam informacji. Jak recenzuje to ktoś, kto uznał jego wcześniejsze filmy za nudę, to co nam czytelnikom pozostaje zrobić z taką recenzją i jej niską oceną? Ominąć – szkoda na nią czasu.
                Tak się zastanawiam: nie lubię filmów Guy'a Ritchiego. Czy brałabym się za ich recenzję na Filmwebie? Nie, bo nie czuję klimatu i coś tam mi w nich umyka. To miałam na myśli pisząc o „wartościowych spostrzeżeniach”. Nie wiem jakie mogłyby być – na tym polega ich wartość – że czytam i mówię: „o faktycznie!”. Jednak osoba, która danego klimatu nie czuje, raczej nie wiele fajnego wyciśnie. Coś jej umyka.
                Nie chodzi o to, by pisać tylko o tym, co się podoba. Moim zdaniem fajna jest postawa Girsznaka. Recenzuje między innymi ecchi i ocenia je w ramach tej kategorii – raz wysoko, raz nisko. Dzięki temu, gdybym bardzo kiedyś chciała obejrzeć jakąś serię ecchi, to chętnie sięgnę po jego recenzję. Jak ktoś nie lubi ecchi, to niech się nie pcha do recenzji, przynajmniej głównej. Dla zwolenników tego gatunku taka recenzja, że za dużo majtek i biustów jest bezużyteczna. Ty analogicznego zabiegu dokonałaś tutaj.

                Twoja recenzja jest fajna i fajnie, gdyby miała charakter polemiczny, była recenzją alternatywną, bo raczej ze swoimi trzema gwiazdkami reprezentujesz mniejszość. Być może piszesz te recenzje tylko dla siebie, nie zważając, na co ona użytkownikom strony. Wtedy – ok. Pisz dalej.

                Już raz Ci to napisałam, ale jeszcze raz powtórzę: nie mam zamiaru Cię atakować, masz świetny warsztat i w sumie szkoda, że przez to jesteś trochę przez niektórych użytkowników niedoceniana. Nie chce mi się z Tobą kłócić. Zawarłam tu swoje spostrzeżenia, osoby, która bywa na tym portalu codziennie. Rób z nimi, co chcesz.
                • Avatar
                  Enevi 24.01.2012 23:47
                  Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
                  Wiesz, ja też nie mam ochoty na kłótnię, a po prostu zdziwiło mnie przywołanie tytułu, który zarówno z tym filmem, jak i ze mną niewiele ma wspólnego.
                  Owszem, nie uważam filmów Shinkaia za arcydzieła, ale nie znaczy to, że mi się one nie podobają. Jedynym tytułem, który określiłam jako nudny było Kumo no Mukou, Yakusoku no Basho. W reszcie nie podoba mi się mielenie w kółko tego samego motywu. Bo ile można? Jak pisałam, Hoshi no Koe, bardzo mi się spodobało, 5 cm/s było przyjemne, ale nic poza tym, a HoOK nie może się zdecydować, czym tak naprawdę chce być. Obejrzałam te wszystkie filmy i nie żałuję, ale mam prawo do swojej oceny nawet jeśli większość twierdzi, że film jest genialny. I nie czuję, żeby recenzja była zła tylko dlatego że mam taki gust jaki mam. Twórczość Shinkaia to nie świętość czy relikwia, że tylko „księża” mogą się nią zajmować. A już na pewno nie jest to klasa sama w sobie, którą można oceniać tylko w obrębie danego podwórka. To tylko anime, które można porównywać do wszystkiego innego, co ma podobną fabułę i traktuje o podobnej tematyce.
                  Co do recenzji alternatywnej. Nie pchałam się, bo jakoś nikt wcześniej nie palił się do zrecenzowania tego filmu. Jeśli tylko pojawi się inny tekst i będzie dobry, niech będzie recenzją główną. Tylko niech ktoś go napisze.
                  • Avatar
                    kamiltrol 28.01.2012 04:19
                    Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
                    ale macie problem, tylko jakiej natury on jest?. Ja widziałem wszystkie filmy tego autora i wszystkie mi się podobały, choć właśnie ten tu omawiany wydaje mi się najsłabszy i to zdecydowanie. Co do waszej polemiki, każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie i przedłożyć ja na forum, ale także każdy ma prawo zgodzić się lub podważyć zasadność tego słowa. I trzeba być przygotowanym na taką krytykę. Tylko, że tu chodzi o recenzje, a tworzą je ludzie, którzy się na tym znają. Recenzja ma na celu naprowadzeniu czytelnika, danie mu jasno do zrozumienia dlaczego za, czy też czemu nie warto. Sam zaś spotkałem się z wieloma recenzjami, gdzie autorzy pisali za dużo, toteż od tego czasu nie czytam ich przed obejrzeniem, żeby się nie sparzyć. Ale także każdy ma swój gust i może w mniej lub bardziej krytyczny sposób wypowiedzieć się o danym dziele. Więc tak naprawdę zależy ona od gustu autora, który wiadoma da więcej jeśli dzieło wstrzeli się w jego gust. Dlatego też trzeba krytycznie przyjmować każdą recenzję z tolerancją błędu.
    • Avatar
      guuchan 25.01.2012 23:59
      Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
      A ja się zgadzam z recenzentką. To tak jak z dzisiejszymi eklerkami :)))-niby ładne, duże i polane czekoladą, a jednak inne od tych z czasów mojego dzieciństwa (PRL). Po prostu czegoś im brakuje, niby te same a jednak inny smak, i nie wiadomo dlaczego, co jest nie tak. Podobnie jest z tym filmem.
      • Avatar
        moshi_moshi 26.01.2012 12:41
        Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
        Ja wiem, że to straszny offtop (może moderacja mnie nie wytnie ;___;), ale dawno nie czytałam tak ładnego komentarza, naprawdę uroczy. I tyle mam do powiedzenia. Pozdrawiam autora/kę. :)
      • Avatar
        kamiltrol 28.01.2012 04:24
        Re: trzy gwiazdki, czyli właśnie odkryto nowe szczyty malkontenctwa
        Dokładnie.
  • Anielski_Pyl 18.12.2011 19:58:51 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Kysz 3.12.2011 20:57
    Inne
    Wreszcie…wreszcie udało mi się obejrzeć ten film i mam raczej mieszane uczucia co do niego.
    Oczywiście oprawa graficzna serii jest jak zwykle na najwyższym poziomie. Uwielbiam grę świateł u Shinkaia i te niesamowicie barwne obrazy, które nam serwuje. Osobiście jest wielką fanką…chmur tworzonych przez niego xd
    Projekty postaci rzeczywiście bardziej przypominają te znane z dzieł Miyazakiego, ale nie uważam tego za minus. Z pewnością do tej historii pasowały bardziej. A dlaczego? Ponieważ zdecydowanie bliżej im do baśniowych opowieści ze studia Ghibli niż do jego poprzednich perełek dramatycznych. Nie jest to wadą tego tytułu, ale po prostu oczekiwałam czegoś zbliżonego do Place Promised właśnie, niźli do Mononoke Hime i dlatego czuję się zawiedziona.
    Co do oprawy muzycznej- stary, dobry Tenmon:P Nic dodać nic ując (chociaż ta ścieżka dźwiękowa akurat nie trafi do mojej playlisty, bo jakoś podczas seansu nic nie chwyciło mnie szczególnie za serce). Natomiast ending to chyba jakiś żart:/ W porównaniu do, no chociażby Kimi no Koe ten tutaj to jakaś kpina.
    Mimo wszystko mi się podobało. Pominąwszy dzieła ze studia Ghibli naprawdę ciężko znaleźć obecnie taką ciepłą, acz lekko melancholijną historie w anime.
  • Avatar
    A
    Malky 2.12.2011 20:34
    prawie Ghibli
    Nie jestem znawca ani krytykiem i podzielę się z Wami zdaniem laika.
    Owszem można się dopatrywać dopatrywać podobieństw czy inspiracji do produkcji studia Ghibli i każdy indywidualnie musi rozstrzygnąć czy jest to dla niego zaleta czy wada. Dostałem piękną opowieść, która przykuła mnie do fotela na prawie 2 godziny i z fascynacją pochłaniałem stworzony świat, czekając co będzie dalej. Co prawda liczyłem że parę wątków rozwinie się inaczej albo zostaną inaczej zakończone  kliknij: ukryte  ale wadą tego bym nie nazwał.
    Ogólnie się nie zawiodłem i myślę, że z czystym sercem mogę polecić ten film każdemu komu podobało się "W krainie bogów" czy "Księżniczka Mononoke"
    pozdro

    Tu byłem. Moderacja.
    • Avatar
      Sebastian 25.01.2012 23:46
      Re: prawie Ghibli
      Zgadzam się z przedmówcą. Film jest ciekawy, z dobrze stworzonym uniwersum i piękna oprawą graficzną. Filmy studia Ghibli stanowią dla mnie rarytas wśród anime. Ten film do nich dołącza. Poleca go wszystkim.

      Co do recenzji tegoż anime to podzielam opinie „gaijin”.
  • Avatar
    A
    Altramertes 2.12.2011 00:01
    "Śmierdzi" Ghibli
    Zasadniczo nie mam zastrzeżeń do tego filmu, bo to pierwszorzędna robota pod absolutnie każdym względem. Fenomenalna grafika, tak bardzo charakterystyczna dla Makoto Shinkai'a zachwyca, choć mam wrażenie, że zniknęło wrażenie fotorealizmu obecne w poprzednich filmach. Ogólny projekt całej Agarthy jest piękny w swojej prostocie, ale bardzo mocno czuć tu inspirację Laputą, czy choćby Mononoke studia Ghibli. Samo w sobie nie jest to wadą, ale… Dźwięk jakoś nigdy nie przemawiał do mnie w filmach Shinkai'a i tutaj jest podobnie. Jest fajny, nastrojowy, ale do wybitnych mu daleko.
    Nastrój jest chyba tym, co wyróżnia tą produkcję spośród innych od tego reżysera. Jest zupełnie inny od poprzednich filmów – ciepły, nastrojowy i nieco melancholijny. I właśnie tej części najbardziej „nie lubię”. Mimo wszystko czułem się tak, jakbym oglądał film studia Ghibli, a nie tego oczekiwałem. Niby wiedziałem, że ma to być coś zupełnie innego, ale jednak… tak, wolę poprzednie filmy. Żeby było jasne, to nie jest zła produkcja, po prostu lubię ten nieco przybijający klimat charakterystyczny dla Shinkai'a. Amen
  • Avatar
    A
    wa-totem 30.11.2011 20:29
    Jak zwykle ładne, i trochę lżejszy nastrój
    Makoto Shinkai rzeczywiście postanowił odejść od dotychczasowej „tradycji”.

    Po stronie technicznej wielkich zmian nie ma. Jego najnowszy film, jak poprzednie, zachwyca pięknem teł i mistrzowskim operowaniem światłem. Kryzysowe czasy widać jedynie w szczegółach animacji, na które zwrócą uwagę wyłącznie czepiający się drobiazgów perfekcjoniści – ja osobiście raczej cieszę się, że w zamian za te drobiazgi, sama produkcja trwała nieco krócej.

    Od strony fabularnej… yay, Shinkai odszedł od ciężkiego, dołującego angstu. Pewnie przestałby być sobą gdyby zrezygnował z motywu rozstania, ale jego poprzednie filmy wypadały straszliwie przygnębiająco, podczas gdy tu dostajemy coś nastrojem, przynajmniej w moich oczach, bliższego to Toki w Kakeru Shoujo.

    Zdecydowanie odmienny jest też klimat – najbardziej „bajkowo­‑mistyczny” ze wszystkich jego produkcji. Niemal cały seans towarzyszyło mi déjà vu – jednak podobieństwa z Laputą Miyazakiego są bardzo powierzchowne, nie ma tu nic z postapokaliptycznej wizji.

    Właściwie należałoby całość określić mianem synkretycznej bajki. Shinkai pełnymi garściami czerpie z legend, historii i dziedzictwa artystycznego całego świata. Echa Podróży do wnętrza Ziemi czy Zaginionej Doliny Dinozaurów? Ależ proszę. Czółna Indian z jeziora Titicaca? Proszę bardzo. Trącące Indianą Jonesem scenki przypisujące Neronowi, Napoleonowi, Hitlerowi itd. wypraw o charakterze równoważnym poszukiwaniom Arki? Ależ proszę bardzo!

    Być może przez to wszystko film może się wydać co poniektórym pozbawiony wyrazu, zwłaszcza wobec dość banalnej konkluzji. Ja jednak bawiłem się dobrze, zmiany w nastroju i sposobie opowiadania mi się podobają. Pozostaje czekać, czym Shinkai zajmie się teraz.

    Na koniec zostawiam zaś kwestie wydawnicze. Film jest kolejnym z rzędu dowodem na to, że Japonia zauważyła istnienie konsumentów jej kultury poza granicami. Tak DVD jak BR jest obrzydliwie drogi, i jeszcze bardziej obrzydliwie drogi jeśli uwzględnić przesyłkę, ale zawiera całkiem przyzwoite angielskie napisy, nie zostawiając zainteresowanych na łasce lokalnych wydawców i dystrybutorów. Yay!
  • Avatar
    A
    zensc 26.10.2011 01:13
    Czy ktoś wie kiedy to wychodzi na dvd albo może do polskich kin?
    • dżon 26.10.2011 08:02:11 - komentarz usunięto
    • Avatar
      Enevi 27.10.2011 19:42
      W Polsce?? Nie liczyłabym… DVD ma premierę 25 listopada (w Japonii, ale z napisami m.in. angielskimi).

      I generalnie P.S, bo nie mogę się powstrzymać.
      Kto tak durnie ten tytuł przetłumaczył? Jeśli jest oficjalny, to moje zwątpienie w Japończyków osiągnie chyba szczyt…
      • Avatar
        zensc 27.10.2011 22:50
        Mnie bardziej zastanawia czemu to ma już 5 ocen skoro nie da się togo nigdzie obejrzeć.
        • Avatar
          1 28.10.2011 00:50
          Da się obejrzeć w Japonii.
          • Avatar
            zensc 28.10.2011 01:48
            To raczej mało prawdopodobne, aby na 5 osób oceniających wszystkie rezydowały w Japonii i były na tym w kinie.
            • Avatar
              Sezonowy 28.10.2011 10:17
              Jeszcze ciekawiej wygląda rozkład ocen wśród użytkowników. Zalogowani oceniają odpowiedzialnie, w sposób wyważony, a niezalogowani albo ubóstwiają, albo nienawidzą. I jak zerkam na rozkłady ocen w innych anime, to wydaje się być regułą, jak choćby w przypadku recenzowanego przeze mnie wczoraj Gatchaman.

              Mam wrażenie, że opinie użytkowników niezalogowanych są po prostu niemiarodajne i w dużej części wystawiane przez ludzi, którzy filmu w ogóle nie oglądali. Dlaczego w takim razie wystawiają oceny, fałszując średnią ? Bóg jeden wie.
              • Avatar
                Eire 28.10.2011 12:10
                Z fanbojsta/hejterstwa? Innych wytłumaczeń nie widzę.
            • Avatar
              1 28.10.2011 15:35
              Jasne, że mało prawdopodobne. Moja odpowiedź odnosiła się tylko do stwierdzenia, że nigdzie nie da się tego obejrzeć.
              • kamiltrol 10.12.2011 12:10:48 - komentarz usunięto