x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
1 sezon klapa ledwo dałem rade 2 sezon trohe lepszy ale dalej to nie to . jedynie 3 sezon niezły pomijajonc to że ih walka była bez sensu mam namiśli to żeuwaga spojler prubowali powstrzymać stwożenie nowego świata mimo że on nieżagrażał ruwnowadze a potem gdy im sie nieudało zamieszkali w nim.PS zgadzam sie z ciku pzez yoshida kazumi miałem olać to anime na poczondku 1 sezonu najgorsza postać
Czyli seria, której oglądanie zajęło mi ponad 5 lat. I to bynajmniej nie z powodu braku czasu. W razie czego owinę całość w spoiler, chociaż podczas pisania komentarza miałem taką chęć zaspoilerować całość, żeby uchronić ludzi przed oglądaniem SnS ;)
kliknij: ukryte Shakugan no Shana jako cała seria jest po prostu bardzo słaba.
O ile pierwsza odsłona jest co najwyżej przeciętna, tak Shana S to porażka na całej linii, a Shana Final tylko wbija gwóźdź do trumny.
Zacznę od tego że pomysł na mange/animu jest nawet dobry, ale jego zrealizowanie to książkowy przykład zmarnowanego pomysłu.
Coś, co mogło być niezłą serią przygodową, stało się crapem, i to strasznym crapem.
A po wstępie lecim z tym koksem ;) Czyli dlaczego taka ocena.
Fabuła.
Tak jak wspomniałem, pomysł nie jest zły, ale jego zrealizowanie to „kop w jajca” od każdej osoby, która przy tym pracowała. Jest nudno, brakuje czegokolwiek, co sprawiało by człowiek chciał włączyć ten kolejny odcinek.
Całą walka Shany z Yuujim jak i powód są głupie, nie wspominając o tym całym dramacie i wielkiej miłości, które są [pewnie zostało by zmoderowane, niech każdy się domyśli ;)]
Walki.
Są słabe,nudne i wszystkie lecą na jednym schemacie, do tego nudnym i bez „fajerwerków” nie licząc iskier w okół tytułowej Shany ;) Sporo bezsensownej gadki, do tego strasznie mdłej. Dla mnie walki w SnS są jednymi z najgorszych, które oglądałem.
Grafika/Muzyka.
Tutaj nie jest źle, grafika z każdą serią była ładniejsza, a muzyka nie przeszkadza, ED Shany Final nawet wpada w ucho.
Postacie.
I tutaj jest pies pogrzebany, specjalnie zostawiłem sobie to na koniec.
Postacie są najgorszymi, najnudniejszymi i ogólnie takimi, których nigdy więcej nie chcę spotkać. Ich się po prostu nie da lubić.
Ale po kolei.
Zacznijmy od tych „dobrych”
Shana – Gdyby „Shana” nie było w tytule, to pewnie nawet bym nie zapamiętał jak się nazywa. Główna bohaterka nie posiada jakiegokolwiek charakteru, jest postacią strasznie bezbarwną, której nie da się polubić, przynajmniej ja nie potrafię, jej zachowanie we wszystkich seriach jest strasznie irytujące.
Yuuji – Przez pierwsze 2 serie dupa i tyle. Kolejny nieudacznik, tyle że troszkę lepszy od typowych łamag z innych shounenów, w 3 serii jego ruchy sprawiają wrażenie że jednak można będzie go polubić, ale koniec końców i tak (tutaj wstaw ostatnią wypowiedź polityka z afer taśmowych) :)
Yoshida – Przez nią chciałem porzucić całkowicie anime jakieś 500 razy, kiedy tylko pojawiała się na ekranie, ta iskierka radości i zainteresowania animu gasła. Gdyby w animu takie postacie częściej się pojawiały, to bym się zastanowił nad zakończeniem tej pasji.
Margery – Jest OK, jedna z niewielu postaci które da się lubić, może pod koniec trochę „zmiękła” ale nie aż tak żeby jej nie lubić.
Tanaka/Satou – Satou da się polubić, Tanaki zaś nie, jest daremną postacią i tyle. Szkoda liter na niego, ale ja po prostu nie lubię postaci, które przez 90% czasu na antenie użalają się nad wszystkim.
Willhelmina – Najbardziej nierówna postać w serii, w jednym odcinku można ją uwielbiać, żeby w kolejnych dwóch nienawidzić, ale nie jest źle.
Sophie – Jak w przypadku Yoshidy, ona również sprawiała że chciałem przerwać oglądanie, nawiedzona stara zakonnica, która myśl że tylko jej działania są słuszne, można powiedzieć że to jedyna postać z charakterem z tych dobrych, niestety ze strasznie irytującym charakterem. Marna postać.
Reszta flame haze – Nudni, nie zrobili nic żebym ich zapamiętał, no może poza Nbhw, on akurat pozytywnie wyróżnia się z tłumu.
Bal Masque czyli tych „złych”
Yuuji+Bóg – Nie wiedziałem czy ich opisać osobno, czy razem, ale niech tak zostanie. Są postacią fajną, w sumie dzięki nim dotrwałem do końca SnS. Cel Yuujiego sam w sobie to oklepana sprawa, ale zachowanie Boga w tym wszystkim jest naprawdę niezłe. Dla mnie postać ponadprzeciętna.
Bel Peol – Kolejna świetna postać, może nie tak jak pozostałe z Bal Masque, ale to chyba tylko dlatego że było jej za mało. Miło się ogląda jej knucia ;)
Sydonay – Gdyby nie jego przesadzone zainteresowanie Hecate, byłby naprawdę świetną postacią, ale czegoś mu brakowało, najsłabse ogniwo w Bal Masque.
Hecate = W sumie nie wiem co o niej napisać, nie oczekiwałem od niej zbyt wiele i też tyle dostałem, więc można powiedzieć że jest OK.
Profesor Dantalion i DOOOOMIiiiiiiNOOO – Powiem tak, gdyby nie oni to 3 serii bym nawet nie ruszył. Najlepsza postać w całym anime, jest po prostu genialna. Jego zachowanie, pomysły to dla mnie istny majstersztyk. Dla Dantaliona sięgnąłbym po kolejną Shane.
Dla mnie całe Bal Masque było tym, co trzymało mnie przy SnS, autorom się chyba pomyliły strony konfliktu, bo zazwyczaj to tych „złych” się nie lubi, ale tutaj jest odwrotnie, co można uznać za plus serii, że w tym segmencie wychodzi ponad przeciętność.
Mimo wszystko największym minusem serii nie są postacie, a wątek romantyczny. Przykro mi to mówić ale to jest po prostu SYF. Najgorszy wątek romantyczny z jakim kiedykolwiek się spotkałem. Na plus można zaliczyć zakończenie, bo jest w sumie zadowalające dla obu stron.
Od siebie nie polecam SnS, nawet fanom takich przygodówek. Jest wiele innych, lepszych animców, które nie wynudzą jak oglądanie obrad sejmu.
Ocena końcowa to 3/10, z tym że cały 1 punkcik przyznaję za Dantaliona.
Na początek trochę psioczenia. Więc jako, że stare sezony Shany oglądałem… no, dość powiedzieć, że dawno – byłem zmuszony do rewatchu dwóch mimo wszystko nierównych i mocno przeciętnych sezonów. I o ile jedynka była w miarę wyważona pod względem akcji i prozy życia, to dwójka kompletnie przegięła pałę serwując wręcz żenujący poziom tych nieszczęsnych akurat dla tej serii okruchów życia.
Ale do rzeczy. Trzeci sezon to z grubsza taki miszmasz najlepszych, najbardziej emocjonujących momentów z jedynki i dwójki. Ma się poczucie, że autorzy wreszcie wiedzieli w co chcą pójść i w to też poszli. Tak więc finalna wersja Shany jest w miarę spójna i nie ma dziur fabularnych pomiędzy poszczególnymi odcinkami. Oczywiście wciąż jest tam kilka nieścisłości uniwersum świata Shany, niemniej – da się to przełknąć. Co ważne na znaczeniu wreszcie zyskał Sakai Yuji. Wcześniej postać jak dla mnie mocno nijaka, matowa – teraz stał się bardziej wyrazisty, szorstki – niemniej wciąż jak dla mnie rażącym jest jego wręcz naiwny utopijny sposób rozumowania i pragnienie uszczęśliwiania wszystkich. Ale nie mieszam się – taki był zamysł autorów – tak mają. Chociaż wciąż nie sposób oprzeć mi się stwierdzeniu, że Sakai Yuji z niewyraźnego i nijakiego gościa, stał się idealistą‑dziwakiem.
Oprawa dźwiękowa i graficzna – tu chyba wiele mówić nie trzeba. Wszystko piękne, ładne, świeci się i błyszczy, nie trąci kiczem czy jakąś koślawością. I o to chodzi.
Oczywiście komuś może nie przypaść do gustu naprawdę zawrotne tempo akcji, dużo wydarzeń i ogólna intensyfikacja przekazywanej treści. Brakuje też poprzedniego klimatu Shany. Nie ma tego poczucia z pierwszego sezonu, gdzie prawda o świecie jest faktycznie czymś niezwykłym, a samo uniwersum bardzo tajemnicze. Tutaj na porządku dziennym jest ostra jatka, bitwy i masowe, walne starcia pomiędzy Flame Haze, a armią Tomogar. Tak więc nie jest to już można rzecz ta sama Shana, z którą mieliśmy do czynienia szczególnie w pierwszym sezonie. Na co by tu jeszcze ponarzekać – a no tak – może na to, że niektóre postacie drugoplanowe mają bardziej naturalne i wyraziste wątki romantyczne, a niżeli główni bohaterowie. Już nawet pomiędzy Sydonay'em, a Hecate zdaje się czuć większy rodzaj ciepła, a niżeli Sakai'em i Shaną – gdzie ma miejsce jakieś takie dziwne, wręcz wymuszone w moim odczuciu – „Będę z tobą na zawsze”.
Tak drogą podsumowania – czy warto to oglądać? Tak. Zdecydowanie tak. Trzecia część Shany jest naprawdę dobra, niemniej jeśli oczekujesz klimatu z poprzednich serii – zawiedziesz się – to zupełnie inna, bardziej dynamiczna Ognistooka Shana. 7/10 jak mniemam to w miarę rozsądna ocena.
A
Borys
24.01.2014 21:47
yuji ma juz chyba z 18 lat a sposób myslenia małego i do tego naiwnego dziecka :mówi zrobie wszystkim dobrze, ale ale nawet nie rozważył czego do tego potrzebuje tylko dał sie namówic dla węza bo ten mu obiecał ze mu pomoze nawet. yuji nawet nie pytał w jaki sposób.
Yuji bije na głowe wsztstkich denerwujacych bohaterów z róznych anime. Nie mam pojecia jak taki ktos mógł podbic serca 2 lasek, mozliwe ze to instynkt maciezynski i chec opieki;)
po co było tworzyc ten nowy swiat skoro ma on miec te same zasady co pierwszy całkowity brak logiki. Tomogara sie przeniosły a razem z nimi flame haze zeby pilnowac przestrzegania prawa o nie zjadaniu ludzi, a w pierwszym swiecie tez zostały tomogara i flame haze czyli tak naprawde nic sie nie zmienilo.
Moim zdaniem jest to najlepsza seria shany. I zdecydowanie lepsza od nijakiej „dwójki”.
Zgodzę się z autorem że seria jest przede wszystkim.. „ładna i kolorowa” czego brakowało trochę w poprzednich „shanach”
Moim zdaniem jednak wątek romantyczny jest trochę „dziecinny” w poprzednich seriach na zasadzie „lubię Yujiego i kropka” tutaj staje się on lepszy bo postacie przynajmniej zadają sobie pytanie „ok lobię ją ale co dalej ?” ich motywy są bardziej skomplikowane niż w poprzednich seriach a ich relacje dużo bardziej się zmieniają i ewoluują, w poprzednich shanach wyglądało to tak „lubię go ale nie powiem mu bo mnie znielubi” tutaj postacie są „odrobinę dojrzalsze”.
Owe efekciarstwo co ciekawe „pozytywnie” wpływa na serie bo jest to generalnie bardziej rozwinięta część pierwszej shany w wątkiem wojennym i lepszą oprawą.
Co do ostatniej walki sadzę is „miała” ona śmieszyć :P
Polecam każdemu kto lubi serie shonenowe z nutką romansu w tle.
Wspomniana w recenzji mnogość zwrotów akcji, nowych postaci, walk itp. rzeczywiście z początku sprawia nawet niezłe wrażenie. Jak wspomniał recenzent, miało to w zamierzeniu maskować fabularne braki, jednak przynajmniej z mojego punktu widzenia nie sprawdza się to zbyt dobrze. Nieustannie pojawiają się coraz bardziej zamotane i dziwne pomysły oparte na zasadzie, że co autor wymyśli od razu wprowadza w życie (bo zakładam, że wina tego zamotania leży po stronie autora light novel). W efekcie oglądając 3 sezon miałem wrażenie, że to jakiś kiepski żart i marnej próby parodia pierwotnej Shany. Drugi sezon swego czasu zebrał krytykę za zbytnie nagromadzenie wątków romantycznych, ale mimo wszystko byłby one sensownie (w skali stereotypów anime) poprowadzone. W sumie bawiłem się nieźle, doświadczając niemal nieustannego śmiechu wywoływanego nagromadzeniem absurdu. Podejrzewam, ze nie o to twórcom chodziło…
A
Nari
29.06.2013 22:37 Shakugan no Shana III (Final)
Całkiem nieźle im to wyszło, z ważywszy na spora ilość odcinków. Jednak między pozostałymi częściami, a ostatnią, to miałem spory zastój, a dokładnie, dopiero teraz obejrzałem, a przedostatni sezon tuż po jego zakończeniu, więc ciężko było mi trochę sie przyzwyczaić, bo mało pamiętałem :D Ale ogólnie, całkiem fajne.
Nie wiem na podstawie czego niby, gdyż zekranizowano do końca cykl nowelek na podstawie których powstało anime (zostały co najwyżej jakieś specjale). Zaś ich autor pracuje teraz nad kompletnie innym projektem.
OAVka jest zdecydowanie bardziej prawdopodobna, choć biorąc pod uwagę, że do tej pory żadnej nie zapowiedziano nie należy sobie robić przesadnych nadziei. Może kiedyś z okazji jakiejś rocznicy lub reedycji zrobią.
TakiTam
9.02.2013 00:08
Wyszła jeszcze niedawno novelka „Future & Hope”, zawierająca historie poboczne i to co działo się po ostatniej części także nic nie wiadomo. Jest na tyle obszerna że OVA raczej nie wchodzi w gre, zresztą pożyjemy zobaczymy.
Jesteś pewien, że jest aż taka obszerna? Na ile widziałam adaptacje light novel jeden tomik przekłada się na maksymalnie 5‑6 zwykłych odcinków. Nie wiem jaka cegła to musiałaby być by starczyło jej chociaż na standardowe 12 odcinków. Dlatego mówiłam, że OAVka brzmi bardziej prawdopodobnie. Chyba, że są jeszcze inne niezanimowane side stories, to może uda im się zebrać materiał na chociaż 1‑coura. Ale boję się, że wtedy otrzymamy coś na poziomie tej nieszczęsnej OAVki lub drugiego sezonu Shany…
to była najlepsza seria z tych 3. Nie wiem czy można ją zaliczyć do komedii ale nieważne.Lubię tą serię ponieważ z tych wszystkich to w tej było najwięcej akcji. Moja ocena to 8/10.
A
NieIstotne
23.09.2012 15:28 Nie bardzo mi się to widzi
Nie będę się rozpisywał. Na plus -Metamorfoza głównego bohatera(staje kimś w rodzaju zero z CG) -Poboczne postacie staja się interesujące(niektóre) -Rozwinięcie romansu(opcjonalne) Minusy: -główna bohaterka, żenada(nie mam siły nawet się wypowiadać) -Motywy działania strony pseudo pozytywnej(ogniste mgły) -za dużo fajerwerków + power upów oraz innych niewyjaśnionych lub źle wprowadzonych rzeczy -ciągła nawalanka też jest nudna Podsumowanie; Wcześniejsze dwie serie wydają mi się być znacznie lepsze choć nie powiem miały swoje wady ale trzecia seria jedynie mnie irytuje.
Czy coś jest ze mną nie tak, że rozumiem postępowanie Sakai? Cała ta wojna to KLINCZ, wojna pozycyjna. Beznadziejna przemoc i nic więcej. kliknij: ukryte Flame Haze nie są w stanie obronić wszystkich, a jedynie minimalizują skutki wojny. To jednak oznacza jedynie tyle, że sumarycznie jeśli nic się nie zmieni, liczba ofiar będzie zatrważająca choćby Flame Haze stawały na uszach. Sakai poszedł inną drogą, zamiast ratować ofiary wojny postanowił zakończyć sam konflikt jako taki. Nie mogę powiedzieć, żebym mu się dziwił.
Tak naprawdę nie wiem co takiego dziwnego ludzie widzą w postępowaniu Sakai. Moim zdaniem on został postawiony pod ścianą. Jego sposób myślenia też nie jest nowy, podobnie myśleli chociażby Alianci w czasie Drugiej Wojny Światowej. kliknij: ukryte Mam na myśli pogląd, że lepiej jest zabić tysiąc ludzi próbując coś zrobić, niż chronić ludzi i patrzeć jak kilkuset ginie każdego dnia pomimo twoich wysiłków. To sytuacja w przypadku której nie ma już moralnego wyboru, bo wybór jest między złem (zabiciem ludzi by przerwać konflikt) a innym złem (pogodzeniem się z faktem, że nie wszystkich możesz uratować i nie robieniem nic w kierunku przerwania konfliktu, ograniczając się do miminalizowania strat). Inaczej mówiąc – jedynie ratując ofiary nie wygrasz wojny.
Z tego punktu widzenia problem z atomówką zrzuconą na Hiroshimę i Nagasaki nie był taki, że zginęli niewinni ludzie, bo oni zginęliby tak czy inaczej. Problem był taki, że Japonia skapitulowałaby i tak najdalej w kilka miesięcy więc użycie bomby atomowej było nieuzasadnione.
Po obejrzaniu ponownie mam wrażenie, że autorzy anime pominęli parę ważniejszych wątków z nowelki. A co dziwniejsze odniosłem takie wrażenie, nawet jej nie czytając. Pierwsza sprawa: jest parę postaci w openingu, która rola była zerowa. Pojawili się tam ot tak sobie tylko raz. Druga sprawa: bitwy…Początkowe były całkiem fajne, ale wraz z rozwojem akcji rosła ich statyczność. kliknij: ukryte Jak widziałem bitwy Cztrech Bogów z Tomogara, karciło mnie, żeby przewinąć, bo wiało nudą. Po trzecie: przez serię przewija się wiele wielkich tytułów i nazw, przez co seria staje się wielkim wykopaliskiem postaci, o których i tak nikt nie pamięta, bo mają (o ironio) 5 sekund sekund czasu antenowego…Gdyby bardziej zwolniono seria by była z pewnością hitem – takie mam odczucie.
Seria bardzo mi się podobała, choć tak jak paru moich poprzedników pisze, nie mogłem się troche połapać w niektórych wątkach, bo dawno ogłądałem pierwszą serię, a drugiej chyba nie ogłądałem (bodaj zacząłem, ale sie do niej zniechęciłem). To co zapomniałem szybko sobie jednak przypomniałem po przejrzeniu wiki Shany.
Jeśli chodzi o serię najbardziej podobało mi się, że dobrzy i źli nie byli tak do końca nakreśleni. Własciwie to pod koniec zacząłem nawet kibicować Bal Masque. Można sie zastanawiać po co oni wszyscy tłukli się miedzy sobą, ale czyż nie na tym polega bezsensoność wojny? Zamiast od razu się dogadać musi zginać wiele istnień, a czasami końcowy efekt i tak będzie taki sam.
W serii było bardzo dużo ciekawych postaci i musze przyznać, że twórca serii naprawdę miał bujną fantazję wymyślajac taki wachlarz różnych dziwów i dziwadeł :P Wrzucił tu dosłownie wszystko: od przeróżnych mitycznych stworzeń, nawiązań do wielu różnych kultur, a na robotach skończywszy. Istny szał! No ale ma to w sumie uzasadnienie w Uniwersum Shany.
Swoją drogą owo Uniwersum ma bardzo duży potencjał, chciałbym przykładowo zobaczyć mini serię o Pierwszej Wojnie, kliknij: ukryte lub co dzieje się w Xanadu po tym jak nasi bohaterowie się tam przenieśli, ale to tak na marginesie…
Wracając do serii: dużo akcji i walk, mało dłużyzn, własciwie tylko przez pierwsze odcinki. Fajna muza i dobra grafika, choć miejscami widoczne były cięcia budżetowe. Fabuła miała troszkę dziur lub niedokończonych wątków, ale w ostatecznym rozrachunku seria bardzo mnie wciągnęła i szybko ją pochłonąłem.
Fajne, lubię takie fantasy o niemal epickiej formie (wielkie wojny, multum postaci). Jak dla mnie 9/10
Cudowne….!!! Najlepszy sezon, wszystko bosko, wzór dobrego anime,.... ...ciekawi mnie tylko jak wygląda ten nowy świat… Fabuła ciekawa, muzyka… BOSKA !!!, bohaterowie… ulubieni jak zawsze, tylko Yuji taki… swojaki XD 10/10 <3 <3
Trzecia odsłona serii i trzecie zupełnie inne podejście do tego tematu.
Tym razem nie jest to ani lekka przygodówka z elementami akcji i humoru, nie jest to także kiepska haremówka przeciągająca się w nieskończoność, jest to czysta akcja fantasy z olbrzymią ilością walk, wybuchów i pomysłami na to jak w najbardziej efektowny sposób rozwalić wszystko wokół.
Takie założenia finałowej serii w prosty sposób przekładają się niestety na wszystkie wcześniej wypracowane dobre elementy tego anime.
Do tej pory w miarę składnie i dobrze zbudowane postaci stają się, no właśnie nie wiadomo tak naprawdę czym. Do tej pory zawadiacka, twarda, nieskora do okazywania emocji i uczuć Shana staje się dziewczynką na każdym kroku krzyczącą wyznania miłości i zdeterminowaną na bycie z Sakaim w każdym momencie. Sakai kliknij: ukryte nagle bez problemowo stwierdza, że należy pozabijać parę tysięcy osób i sprzymierzyć się z Balem w imię miłości do Shany, której to nigdy nawet nie wyznał, w dodatku oboje nie mają problemów by się prawie pozabijać przy tym na śmierć...niemal groteska.
Fabuła – początkowo zapowiadająca się całkiem nieźle, jednak z każdym odcinkiem coraz bardziej dziurawa, wręcz pod koniec absurdalna.
Animacja i grafika – niezły poziom, chociaż czasem chciałoby się zobaczyć więcej, parę razy widzowi rzucą się w oczy te same, kilkakrotnie wykorzystywane ujęcia i kadry. Walki momentami nieco statyczne.
Generalnie już dawno żadne anime nie wywołało u mnie takiego poziomu poirytowania i frustracji co ostatnia seria Shany. Walka dla samej walki, absurdalność i brak sensowności głównych założeń fabuły, dziurawość i częsty brak racjonalności – zupełnie inny charakter tego czego należało się spodziewać po obejrzeniu wcześniejszych serii. Nawet towarzysze guzu Flame Haze potracili swoje indywidualne i charakterystyczne cechy. Dodatkowo mało przyjemne zaczęło być wprowadzanie kolejnych nowych, zawiłych nazw pojawiających się postaci, które nie miały większego sensu, a w połączeniu z dzikimi zaklęciami jakie zaczynały rzucać robiło się dziwacznie.
Wątek Jahanna i Pheles stanowił tak jakby przerywnik reklamowy do toczących się wydarzeń, gdyby został całkowicie usunięty nie wywołało by to żadnych zmian – zła konstrukcja i wplecenie do fabuły.
No i wreszcie kto odpowie na pytanie czemu miała służyć ostatnia walka i kliknij: ukryte śmierć generała? Pozbawiony sensu chwyt pod publikę utrzymujący akcję.
Seria ta jest dla mnie dużym rozczarowaniem, głównie ze względu na idiotyczność scenarzystów. Ubogość wewnętrzna postaci, bezsens i całkowite spartaczenie potencjału pierwszej serii.4/10
Moim zdaniem to również najlepsza dotychczasowa Shana. Od początku do końca coś się dzieje (i to całkiem ładnie się dzieje), nie ma przestojów i jest tylko trochę Kazumi :P
Polecam oglądać świeżo po ukończeniu poprzednich części, bo znaczenie ma spora ilość wcześniejszych wątków i postaci. A nawet z Shanową terminologią może być problem, szczególnie, że twórcy niczego nie tłumaczą w ostatniej serii. Sam oglądałem po długawej przerwie i muszę przyznać, że czasem nie do końca łapałem co, jak i dlaczego. Mam tylko jeden, może dwa zarzuty. Historia jest stosunkowo prosta, ale dość trudna w odbiorze (przynajmniej ja tak miałem), momentami postacie strasznie dużo gadają, zastanawiam się tylko czy mówią z sensem. Po obejrzeniu ostatniego odcinka odniosłem też wrażenie, że na dobrą sprawę fabułę całej serii dałoby radę zamknąć w kilku pierwszych epkach, wystarczyłoby żeby Yujii i Shana odbyli porządną rozmowę i każde z nich dowiedziało się co drugiemu leży na sercu. A tak mamy wodzenie za nos przez całą długość trwania anime.
Swoją drogą, kliknij: ukryte czy tylko mnie dziwi nadspodziewanie dojrzałe rozwiązanie wątku pomiędzy Keisaku a Margery? Bez ściemniania, okrężnych dróg, tylko zwykłe wyznanie uczuć i jego następstwa. Wręcz niezwykła sytuacja, biorąc pod uwagę poziom innych wątków romantycznych w tym anime
W każdym razie jestem zadowolony, jak na tytuł swojego pokroju, trzeci sezon Shany prezentuje się naprawdę dobrze.
Czy tylko ja mam wrażenie, że wszystko tam dzieje się tak deus ex machina? Fabuła jakby po sznureczku zmierzała do jakiejś konkluzji wymyślonej przez autora i nie ważne, czy to logiczne, czy potrzebne, punkt za punktem trzeba ją odhaczyć, bo koniec musi być. Szczerze mówiąc, średnie zupełnie.
Hah, Deus ex machina to był w anime Mirai Nikki. :D Ja tam uważam, że trzecia seria jest właśnie najlepsza z tych wszystkich, trzeba tylko trochę zrozumieć jej sens. ;)
No na to pytanie niestety nie odpowiem. :) Z resztą jednym seria się podobała, drugim nie, nie mam do nikogo wątów. A tak na marginesie, czy postać, którą masz w avku to nie czasem Kurosaki z Dengeki Daisy? :D
Wiesz, ja mam wrażenie, że seria przede wszystkim była zbyt rozwleczona. Jak na ilość zawartej fabuły, spokojnie wyrobiliby się w 13 odcinkach. Reszta to przydługawe naparzanie, na które poskąpiono do tego budżetu. Co gorsza, mam wrażenie – choć mogę być w błędzie, bo nie czytałem nowelek – że do animowanej wersji nie przeniesiono masy różnych detali, relacji między postaciami, scen, przez co niektóre momenty wydawały mi się dosłownie z choinki urwane. Ale bez przesady, seria nie była też tak daremna, żeby się jej nie dało obejrzeć. Ogólnie całą historię o Shanie uważam za łatwą, prostą i przyjemną ;) Sprzedawać w Japonii też się musiała nieźle, skoro ma pełne trzy sezony. Szkoda jednak przy tym wszystkim, że takie perełki jak Chihayafuru nie mają takiego szerokiego grona odbiorców i nie są sobie w stanie zarobić na adaptację dalszych części mangi.
PS. Jeśli chcesz pogadać, możemy sobie siąść przy Kotatsu ;) Nicka mam tam takiego samego, avka trochę innego.
Uwielbiam Dengeki Daisy! ^^ Bardzo przyjemnie się czyta. :)
Co do Shany, to może i masz rację, mogliby to zamknąć w 13 odcinkach. Mnie przeciągane zaczęły robić się ostatnie odcinki i tworzenie tego „drugiego świata” dla Tomogara. Walka Shany i Yuji'ego też się strasznie ciągnęła… Seria jednak jest dla mnie jak najbardziej na plus, tak jak napisałeś, prosta i przyjemna. :)
Zdecydowanie…. Nie ma tutaj durnego fanserwisu ani tanich i naiwnych dramatów.. Wyjęli wszystko co było najlepsze w poprzednich seriach i włożyli to w jedną serie – nawet postacie są lepsze i niektóre bardzo się zmieniły.
Podpisuję się pod tym. Napisałbym to samo, ale najwyraźniej nie trzeba nic dodawać. W końcu koniec z debilną haremówką, tak jak w II sezonie. Dostałem, to czego oczekiwałem. Akcja naprawdę wgniata w fotel, tak jak i 1 opening.
Goro
28.02.2012 22:33 Re: Najlepszy sezon
To jest najlepszy sezon i to zdecydowanie. Dziś jestem po 19 odcinku i powiem szczerze iż z każdym odcinkiem mam coraz bardziej mieszane uczucia kto tu jest „dobry” a kto „zły”. Nawet nie próbuje sobie wyobrazić zakończenia tej serii (książki nie czytałem ale chyba to zrobię jak się seria skończy) – co w wielu anime jest możliwe. Bo wątpię aby twórcy zdecydowali się na coś banalnego – no cóż jeszcze tylko 5 odcinków i wszystko się wyjaśni (mam nadzieję).
A
Zarelli
29.01.2012 18:46
Beznadziejny ten 3‑ci sezon, stanowczo za malo Yuuji'ego, glownego „protagonisty”. Myslalem, ze ten watek bedzie trwal pare epow, jak trwaly one w poprzednich sezonach, ale tworcy postanowili rozciagnac to na caly sezon, ech, porażka:(
Mana
17.02.2012 18:27 a wolałbyś...
Nie twórcy,a autor książki. To wszystko ma swoje uzasadnienie. Wolałbyś znów potwory tygodnia i na końcu kolejny pomysł Ball Masque, wyznanie miłosne i fin ? To musi mieć jakąśkulminację. Sezon jest inny‑i dobrze. Choć do książki nadal mu daleko…
A
PTB
22.11.2011 20:14
Nie oglądałem dwóch sezonów po tych 6 odcinków nadal nie mam ochoty ich obejrzeć.Dla mnie anime jest takie nijakie,no cóż kreska jest nawet dobra,ale postacie są takie nijakie – fabułę już taką gdzieś jakimś anime już widziałem.Mam nadzieje ze dalszych odcinków anime poprawi jak na razie ocena 5-/10
Bart25.11.2011 21:51:06 - komentarz usunięto
Goro
28.11.2011 23:30 re..
Najpierw się uczymy pisać a potem piszemy.. w wypadku tego komentarza mam wrażenie iż było na odwrót. A gdybyś jednak obejrzał(a) dwie pierwsze serie to może by ci się choć troszkę zmienił pogląd na to anime. Ja aktualnie jestem po siedmiu odcinkach – jak dla mnie rządzi, a tym bardziej iż znając to anime akcja jeszcze się nawet dobrze nie zaczęła. Czekam dalej z niecierpliwością na kolejne odcinki.. ;]
Zantax
5.12.2011 00:59
A więc istnieją ludzie, którzy oglądają serie 'od środka'. Niesamowite o.o
Ja się zastanawiam jak w ogóle dałeś radę obejrzeć te 6 odcinków, w sensie, że dałeś radę połapać się w tym, co się tam dzieje :p Muszę przyznać, że choć oglądałem poprzednie serie po kilka razy i znam zawartą tam terminologię na wyrywki, to tutaj często musiałem oglądać sceny po kilka razy by połapać się, o co tu biega :p Cóż, mnie to specjalnie nie zniechęca ale domyślam się, że dla co niektórych może to być ciężkie do przeskoczenia…
Skoro już piszę to może jeszcze kilka słów. Jeśli ktoś się spodziewa czegoś w stylu poprzednich serii to nic z tego. W gruncie rzeczy mamy tylko tych samych głównych bohaterów i ten sam świat. Nigdy więcej (a przynajmniej mam taką nadzieję) szkolnych perypetii, wizyt na basenie, szkolnych festiwali, oglądania jak Wilhelmina gotuje, Margery się upija, a Chigusa udziela życiowych porad. Zaczyna się zapowiadana już w drugim sezonie wojna pomiędzy dwiema frakcjami, których cele nie są jednak do końca jak na razie jasne. Można się spodziewać dużo walk (ale ciekawych, nigdy więcej ciągłego latania w powietrzu i 'strzelania z karabinu'), sporo militaryzmu (aczkolwiek takiego sobie) oraz całej masy scen typu 'nie mam pojęcia o co tu chodzi' :p (mam tylko nadzieję, że to wszystko ostatecznie okaże się mieć jakiś sens…)
Jak na razie (po 9 odcinkach) dla mnie jakieś 8/10.
A
rufus1530
10.11.2011 12:11 powrót do starej, dobrej Shany?
No cóż, Shakugan no Shana było pierwszym anime, które obejrzałem od początku do końca. Do serii mam ogromny sentyment, jednak sezon drugi był dla mnie porażką.
Do oglądania 'SnS Final' podszedłem w zasadzie tylko z chęci poznania zakończenia całej historii. Jakoś nie wierzyłem, że twórcy przywrócą klimat pierwszego sezonu. No cóż, obejrzawszy 5 odcinków mogę stwierdzić, że na szczęście się myliłem.
Fabuła znów nabrała wyrazistości, jest o wiele dojrzalsza (w porównaniu do sezonu 2), trzyma w napięciu. Nad oprawą audio‑wizualną nie ma się co rozpisywać, bo seria zawsze stała pod tym względem na wysokim poziomie.
Na chwilę obecną jestem do 'Shakugan no Shana Final' nastawiony jak najbardziej pozytywnie. Jeśli reszta odcinków jest tak dobra jak te, które zostały już wyemitowane, szykuje się może nie genialne, ale na pewno godne zakończenie serii.
A
Famir
31.10.2011 21:28
Opinia po pierwszych 4 odcinkach: Zapowiada się zmoderowano sezon. Grafika jest szczegółowa i ładna, muzyka idealnie sie wpasowuje (szczególnie ten kawałek co leci pod koniec odcinków tuż przed ed – za każdym razem czuje dreszcze) a fabuła póki co wgniata w podłogę.
Obejrzałem jednym w jeden wieczór 4 pierwsze odcinki i muszę przyznać, że jestem zaskoczony. Pozytywnie. Zaskakujące, z minimum tsundere i chyba nawet z brakiem fanservisu… nie, to nie może Shana.
A
Goro
12.10.2011 20:02 Wrażenia po pierwszym odcinku
Osobiście oglądając pierwszy odcinek III serii – który zasadniczo kończy II sezon – jestem pod niemałym wrażeniem. Jeśli tylko twórcy utrzymają ten poziom to można się spodziewać naprawdę fantastycznej serii. Wielki plus za jakość i szczegółowość obrazu. Co do fabuły.. jak na razie to mogę powiedzieć tylko iż mnie początek zrobił ochotę na więcej.. i więcej.. oraz więcej. :)
Droga przez mękę.
kliknij: ukryte Shakugan no Shana jako cała seria jest po prostu bardzo słaba.
O ile pierwsza odsłona jest co najwyżej przeciętna, tak Shana S to porażka na całej linii, a Shana Final tylko wbija gwóźdź do trumny.
Zacznę od tego że pomysł na mange/animu jest nawet dobry, ale jego zrealizowanie to książkowy przykład zmarnowanego pomysłu.
Coś, co mogło być niezłą serią przygodową, stało się crapem, i to strasznym crapem.
A po wstępie lecim z tym koksem ;) Czyli dlaczego taka ocena.
Fabuła.
Tak jak wspomniałem, pomysł nie jest zły, ale jego zrealizowanie to „kop w jajca” od każdej osoby, która przy tym pracowała. Jest nudno, brakuje czegokolwiek, co sprawiało by człowiek chciał włączyć ten kolejny odcinek.
Całą walka Shany z Yuujim jak i powód są głupie, nie wspominając o tym całym dramacie i wielkiej miłości, które są [pewnie zostało by zmoderowane, niech każdy się domyśli ;)]
Walki.
Są słabe,nudne i wszystkie lecą na jednym schemacie, do tego nudnym i bez „fajerwerków” nie licząc iskier w okół tytułowej Shany ;) Sporo bezsensownej gadki, do tego strasznie mdłej. Dla mnie walki w SnS są jednymi z najgorszych, które oglądałem.
Grafika/Muzyka.
Tutaj nie jest źle, grafika z każdą serią była ładniejsza, a muzyka nie przeszkadza, ED Shany Final nawet wpada w ucho.
Postacie.
I tutaj jest pies pogrzebany, specjalnie zostawiłem sobie to na koniec.
Postacie są najgorszymi, najnudniejszymi i ogólnie takimi, których nigdy więcej nie chcę spotkać. Ich się po prostu nie da lubić.
Ale po kolei.
Zacznijmy od tych „dobrych”
Shana – Gdyby „Shana” nie było w tytule, to pewnie nawet bym nie zapamiętał jak się nazywa. Główna bohaterka nie posiada jakiegokolwiek charakteru, jest postacią strasznie bezbarwną, której nie da się polubić, przynajmniej ja nie potrafię, jej zachowanie we wszystkich seriach jest strasznie irytujące.
Yuuji – Przez pierwsze 2 serie dupa i tyle. Kolejny nieudacznik, tyle że troszkę lepszy od typowych łamag z innych shounenów, w 3 serii jego ruchy sprawiają wrażenie że jednak można będzie go polubić, ale koniec końców i tak (tutaj wstaw ostatnią wypowiedź polityka z afer taśmowych) :)
Yoshida – Przez nią chciałem porzucić całkowicie anime jakieś 500 razy, kiedy tylko pojawiała się na ekranie, ta iskierka radości i zainteresowania animu gasła. Gdyby w animu takie postacie częściej się pojawiały, to bym się zastanowił nad zakończeniem tej pasji.
Margery – Jest OK, jedna z niewielu postaci które da się lubić, może pod koniec trochę „zmiękła” ale nie aż tak żeby jej nie lubić.
Tanaka/Satou – Satou da się polubić, Tanaki zaś nie, jest daremną postacią i tyle. Szkoda liter na niego, ale ja po prostu nie lubię postaci, które przez 90% czasu na antenie użalają się nad wszystkim.
Willhelmina – Najbardziej nierówna postać w serii, w jednym odcinku można ją uwielbiać, żeby w kolejnych dwóch nienawidzić, ale nie jest źle.
Sophie – Jak w przypadku Yoshidy, ona również sprawiała że chciałem przerwać oglądanie, nawiedzona stara zakonnica, która myśl że tylko jej działania są słuszne, można powiedzieć że to jedyna postać z charakterem z tych dobrych, niestety ze strasznie irytującym charakterem. Marna postać.
Reszta flame haze – Nudni, nie zrobili nic żebym ich zapamiętał, no może poza Nbhw, on akurat pozytywnie wyróżnia się z tłumu.
Bal Masque czyli tych „złych”
Yuuji+Bóg – Nie wiedziałem czy ich opisać osobno, czy razem, ale niech tak zostanie. Są postacią fajną, w sumie dzięki nim dotrwałem do końca SnS. Cel Yuujiego sam w sobie to oklepana sprawa, ale zachowanie Boga w tym wszystkim jest naprawdę niezłe. Dla mnie postać ponadprzeciętna.
Bel Peol – Kolejna świetna postać, może nie tak jak pozostałe z Bal Masque, ale to chyba tylko dlatego że było jej za mało. Miło się ogląda jej knucia ;)
Sydonay – Gdyby nie jego przesadzone zainteresowanie Hecate, byłby naprawdę świetną postacią, ale czegoś mu brakowało, najsłabse ogniwo w Bal Masque.
Hecate = W sumie nie wiem co o niej napisać, nie oczekiwałem od niej zbyt wiele i też tyle dostałem, więc można powiedzieć że jest OK.
Profesor Dantalion i DOOOOMIiiiiiiNOOO – Powiem tak, gdyby nie oni to 3 serii bym nawet nie ruszył. Najlepsza postać w całym anime, jest po prostu genialna. Jego zachowanie, pomysły to dla mnie istny majstersztyk. Dla Dantaliona sięgnąłbym po kolejną Shane.
Dla mnie całe Bal Masque było tym, co trzymało mnie przy SnS, autorom się chyba pomyliły strony konfliktu, bo zazwyczaj to tych „złych” się nie lubi, ale tutaj jest odwrotnie, co można uznać za plus serii, że w tym segmencie wychodzi ponad przeciętność.
Mimo wszystko największym minusem serii nie są postacie, a wątek romantyczny. Przykro mi to mówić ale to jest po prostu SYF. Najgorszy wątek romantyczny z jakim kiedykolwiek się spotkałem. Na plus można zaliczyć zakończenie, bo jest w sumie zadowalające dla obu stron.
Od siebie nie polecam SnS, nawet fanom takich przygodówek. Jest wiele innych, lepszych animców, które nie wynudzą jak oglądanie obrad sejmu.
Ocena końcowa to 3/10, z tym że cały 1 punkcik przyznaję za Dantaliona.
Ale do rzeczy. Trzeci sezon to z grubsza taki miszmasz najlepszych, najbardziej emocjonujących momentów z jedynki i dwójki. Ma się poczucie, że autorzy wreszcie wiedzieli w co chcą pójść i w to też poszli. Tak więc finalna wersja Shany jest w miarę spójna i nie ma dziur fabularnych pomiędzy poszczególnymi odcinkami. Oczywiście wciąż jest tam kilka nieścisłości uniwersum świata Shany, niemniej – da się to przełknąć. Co ważne na znaczeniu wreszcie zyskał Sakai Yuji. Wcześniej postać jak dla mnie mocno nijaka, matowa – teraz stał się bardziej wyrazisty, szorstki – niemniej wciąż jak dla mnie rażącym jest jego wręcz naiwny utopijny sposób rozumowania i pragnienie uszczęśliwiania wszystkich. Ale nie mieszam się – taki był zamysł autorów – tak mają. Chociaż wciąż nie sposób oprzeć mi się stwierdzeniu, że Sakai Yuji z niewyraźnego i nijakiego gościa, stał się idealistą‑dziwakiem.
Oprawa dźwiękowa i graficzna – tu chyba wiele mówić nie trzeba. Wszystko piękne, ładne, świeci się i błyszczy, nie trąci kiczem czy jakąś koślawością. I o to chodzi.
Oczywiście komuś może nie przypaść do gustu naprawdę zawrotne tempo akcji, dużo wydarzeń i ogólna intensyfikacja przekazywanej treści. Brakuje też poprzedniego klimatu Shany. Nie ma tego poczucia z pierwszego sezonu, gdzie prawda o świecie jest faktycznie czymś niezwykłym, a samo uniwersum bardzo tajemnicze. Tutaj na porządku dziennym jest ostra jatka, bitwy i masowe, walne starcia pomiędzy Flame Haze, a armią Tomogar. Tak więc nie jest to już można rzecz ta sama Shana, z którą mieliśmy do czynienia szczególnie w pierwszym sezonie. Na co by tu jeszcze ponarzekać – a no tak – może na to, że niektóre postacie drugoplanowe mają bardziej naturalne i wyraziste wątki romantyczne, a niżeli główni bohaterowie. Już nawet pomiędzy Sydonay'em, a Hecate zdaje się czuć większy rodzaj ciepła, a niżeli Sakai'em i Shaną – gdzie ma miejsce jakieś takie dziwne, wręcz wymuszone w moim odczuciu – „Będę z tobą na zawsze”.
Tak drogą podsumowania – czy warto to oglądać? Tak. Zdecydowanie tak. Trzecia część Shany jest naprawdę dobra, niemniej jeśli oczekujesz klimatu z poprzednich serii – zawiedziesz się – to zupełnie inna, bardziej dynamiczna Ognistooka Shana. 7/10 jak mniemam to w miarę rozsądna ocena.
Yuji bije na głowe wsztstkich denerwujacych bohaterów z róznych anime. Nie mam pojecia jak taki ktos mógł podbic serca 2 lasek, mozliwe ze to instynkt maciezynski i chec opieki;)
po co było tworzyc ten nowy swiat skoro ma on miec te same zasady co pierwszy całkowity brak logiki. Tomogara sie przeniosły a razem z nimi flame haze zeby pilnowac przestrzegania prawa o nie zjadaniu ludzi, a w pierwszym swiecie tez zostały tomogara i flame haze czyli tak naprawde nic sie nie zmienilo.
Najlepsza seria Shany
Zgodzę się z autorem że seria jest przede wszystkim.. „ładna i kolorowa” czego brakowało trochę w poprzednich „shanach”
Moim zdaniem jednak wątek romantyczny jest trochę „dziecinny” w poprzednich seriach na zasadzie „lubię Yujiego i kropka” tutaj staje się on lepszy bo postacie przynajmniej zadają sobie pytanie „ok lobię ją ale co dalej ?” ich motywy są bardziej skomplikowane niż w poprzednich seriach a ich relacje dużo bardziej się zmieniają i ewoluują, w poprzednich shanach wyglądało to tak „lubię go ale nie powiem mu bo mnie znielubi” tutaj postacie są „odrobinę dojrzalsze”.
Owe efekciarstwo co ciekawe „pozytywnie” wpływa na serie bo jest to generalnie bardziej rozwinięta część pierwszej shany w wątkiem wojennym i lepszą oprawą.
Co do ostatniej walki sadzę is „miała” ona śmieszyć :P
Polecam każdemu kto lubi serie shonenowe z nutką romansu w tle.
Shakugan no Shana III (Final)
Nie bardzo mi się to widzi
-Metamorfoza głównego bohatera(staje kimś w rodzaju zero z CG)
-Poboczne postacie staja się interesujące(niektóre)
-Rozwinięcie romansu(opcjonalne)
Minusy:
-główna bohaterka, żenada(nie mam siły nawet się wypowiadać)
-Motywy działania strony pseudo pozytywnej(ogniste mgły)
-za dużo fajerwerków + power upów oraz innych niewyjaśnionych lub źle wprowadzonych rzeczy
-ciągła nawalanka też jest nudna
Podsumowanie;
Wcześniejsze dwie serie wydają mi się być znacznie lepsze choć nie powiem miały swoje wady ale trzecia seria jedynie mnie irytuje.
A mi się podoba
Tak naprawdę nie wiem co takiego dziwnego ludzie widzą w postępowaniu Sakai. Moim zdaniem on został postawiony pod ścianą. Jego sposób myślenia też nie jest nowy, podobnie myśleli chociażby Alianci w czasie Drugiej Wojny Światowej. kliknij: ukryte Mam na myśli pogląd, że lepiej jest zabić tysiąc ludzi próbując coś zrobić, niż chronić ludzi i patrzeć jak kilkuset ginie każdego dnia pomimo twoich wysiłków. To sytuacja w przypadku której nie ma już moralnego wyboru, bo wybór jest między złem (zabiciem ludzi by przerwać konflikt) a innym złem (pogodzeniem się z faktem, że nie wszystkich możesz uratować i nie robieniem nic w kierunku przerwania konfliktu, ograniczając się do miminalizowania strat). Inaczej mówiąc – jedynie ratując ofiary nie wygrasz wojny.
Z tego punktu widzenia problem z atomówką zrzuconą na Hiroshimę i Nagasaki nie był taki, że zginęli niewinni ludzie, bo oni zginęliby tak czy inaczej. Problem był taki, że Japonia skapitulowałaby i tak najdalej w kilka miesięcy więc użycie bomby atomowej było nieuzasadnione.
smutłę
Szuper!
Jeśli chodzi o serię najbardziej podobało mi się, że dobrzy i źli nie byli tak do końca nakreśleni. Własciwie to pod koniec zacząłem nawet kibicować Bal Masque. Można sie zastanawiać po co oni wszyscy tłukli się miedzy sobą, ale czyż nie na tym polega bezsensoność wojny? Zamiast od razu się dogadać musi zginać wiele istnień, a czasami końcowy efekt i tak będzie taki sam.
W serii było bardzo dużo ciekawych postaci i musze przyznać, że twórca serii naprawdę miał bujną fantazję wymyślajac taki wachlarz różnych dziwów i dziwadeł :P Wrzucił tu dosłownie wszystko: od przeróżnych mitycznych stworzeń, nawiązań do wielu różnych kultur, a na robotach skończywszy. Istny szał! No ale ma to w sumie uzasadnienie w Uniwersum Shany.
Swoją drogą owo Uniwersum ma bardzo duży potencjał, chciałbym przykładowo zobaczyć mini serię o Pierwszej Wojnie, kliknij: ukryte lub co dzieje się w Xanadu po tym jak nasi bohaterowie się tam przenieśli, ale to tak na marginesie…
Wracając do serii: dużo akcji i walk, mało dłużyzn, własciwie tylko przez pierwsze odcinki. Fajna muza i dobra grafika, choć miejscami widoczne były cięcia budżetowe. Fabuła miała troszkę dziur lub niedokończonych wątków, ale w ostatecznym rozrachunku seria bardzo mnie wciągnęła i szybko ją pochłonąłem.
Fajne, lubię takie fantasy o niemal epickiej formie (wielkie wojny, multum postaci). Jak dla mnie 9/10
Brak recenzji?
Najlepszy sezon, wszystko bosko, wzór dobrego anime,....
...ciekawi mnie tylko jak wygląda ten nowy świat…
Fabuła ciekawa, muzyka… BOSKA !!!, bohaterowie… ulubieni jak zawsze, tylko Yuji taki… swojaki XD
10/10 <3 <3
Tym razem nie jest to ani lekka przygodówka z elementami akcji i humoru, nie jest to także kiepska haremówka przeciągająca się w nieskończoność, jest to czysta akcja fantasy z olbrzymią ilością walk, wybuchów i pomysłami na to jak w najbardziej efektowny sposób rozwalić wszystko wokół.
Takie założenia finałowej serii w prosty sposób przekładają się niestety na wszystkie wcześniej wypracowane dobre elementy tego anime.
Do tej pory w miarę składnie i dobrze zbudowane postaci stają się, no właśnie nie wiadomo tak naprawdę czym. Do tej pory zawadiacka, twarda, nieskora do okazywania emocji i uczuć Shana staje się dziewczynką na każdym kroku krzyczącą wyznania miłości i zdeterminowaną na bycie z Sakaim w każdym momencie. Sakai kliknij: ukryte nagle bez problemowo stwierdza, że należy pozabijać parę tysięcy osób i sprzymierzyć się z Balem w imię miłości do Shany, której to nigdy nawet nie wyznał, w dodatku oboje nie mają problemów by się prawie pozabijać przy tym na śmierć...niemal groteska.
Fabuła – początkowo zapowiadająca się całkiem nieźle, jednak z każdym odcinkiem coraz bardziej dziurawa, wręcz pod koniec absurdalna.
Animacja i grafika – niezły poziom, chociaż czasem chciałoby się zobaczyć więcej, parę razy widzowi rzucą się w oczy te same, kilkakrotnie wykorzystywane ujęcia i kadry. Walki momentami nieco statyczne.
Generalnie już dawno żadne anime nie wywołało u mnie takiego poziomu poirytowania i frustracji co ostatnia seria Shany. Walka dla samej walki, absurdalność i brak sensowności głównych założeń fabuły, dziurawość i częsty brak racjonalności – zupełnie inny charakter tego czego należało się spodziewać po obejrzeniu wcześniejszych serii. Nawet towarzysze guzu Flame Haze potracili swoje indywidualne i charakterystyczne cechy. Dodatkowo mało przyjemne zaczęło być wprowadzanie kolejnych nowych, zawiłych nazw pojawiających się postaci, które nie miały większego sensu, a w połączeniu z dzikimi zaklęciami jakie zaczynały rzucać robiło się dziwacznie.
Wątek Jahanna i Pheles stanowił tak jakby przerywnik reklamowy do toczących się wydarzeń, gdyby został całkowicie usunięty nie wywołało by to żadnych zmian – zła konstrukcja i wplecenie do fabuły.
No i wreszcie kto odpowie na pytanie czemu miała służyć ostatnia walka i kliknij: ukryte śmierć generała? Pozbawiony sensu chwyt pod publikę utrzymujący akcję.
Seria ta jest dla mnie dużym rozczarowaniem, głównie ze względu na idiotyczność scenarzystów. Ubogość wewnętrzna postaci, bezsens i całkowite spartaczenie potencjału pierwszej serii.4/10
Jest ok
Polecam oglądać świeżo po ukończeniu poprzednich części, bo znaczenie ma spora ilość wcześniejszych wątków i postaci. A nawet z Shanową terminologią może być problem, szczególnie, że twórcy niczego nie tłumaczą w ostatniej serii. Sam oglądałem po długawej przerwie i muszę przyznać, że czasem nie do końca łapałem co, jak i dlaczego. Mam tylko jeden, może dwa zarzuty. Historia jest stosunkowo prosta, ale dość trudna w odbiorze (przynajmniej ja tak miałem), momentami postacie strasznie dużo gadają, zastanawiam się tylko czy mówią z sensem. Po obejrzeniu ostatniego odcinka odniosłem też wrażenie, że na dobrą sprawę fabułę całej serii dałoby radę zamknąć w kilku pierwszych epkach, wystarczyłoby żeby Yujii i Shana odbyli porządną rozmowę i każde z nich dowiedziało się co drugiemu leży na sercu. A tak mamy wodzenie za nos przez całą długość trwania anime.
Swoją drogą, kliknij: ukryte czy tylko mnie dziwi nadspodziewanie dojrzałe rozwiązanie wątku pomiędzy Keisaku a Margery? Bez ściemniania, okrężnych dróg, tylko zwykłe wyznanie uczuć i jego następstwa. Wręcz niezwykła sytuacja, biorąc pod uwagę poziom innych wątków romantycznych w tym anime
W każdym razie jestem zadowolony, jak na tytuł swojego pokroju, trzeci sezon Shany prezentuje się naprawdę dobrze.
No to koniec
Re: No to koniec
Re: No to koniec
Re: No to koniec
Re: No to koniec
Wiesz, ja mam wrażenie, że seria przede wszystkim była zbyt rozwleczona. Jak na ilość zawartej fabuły, spokojnie wyrobiliby się w 13 odcinkach. Reszta to przydługawe naparzanie, na które poskąpiono do tego budżetu. Co gorsza, mam wrażenie – choć mogę być w błędzie, bo nie czytałem nowelek – że do animowanej wersji nie przeniesiono masy różnych detali, relacji między postaciami, scen, przez co niektóre momenty wydawały mi się dosłownie z choinki urwane. Ale bez przesady, seria nie była też tak daremna, żeby się jej nie dało obejrzeć. Ogólnie całą historię o Shanie uważam za łatwą, prostą i przyjemną ;) Sprzedawać w Japonii też się musiała nieźle, skoro ma pełne trzy sezony. Szkoda jednak przy tym wszystkim, że takie perełki jak Chihayafuru nie mają takiego szerokiego grona odbiorców i nie są sobie w stanie zarobić na adaptację dalszych części mangi.
PS. Jeśli chcesz pogadać, możemy sobie siąść przy Kotatsu ;) Nicka mam tam takiego samego, avka trochę innego.
Re: No to koniec
Co do Shany, to może i masz rację, mogliby to zamknąć w 13 odcinkach. Mnie przeciągane zaczęły robić się ostatnie odcinki i tworzenie tego „drugiego świata” dla Tomogara. Walka Shany i Yuji'ego też się strasznie ciągnęła… Seria jednak jest dla mnie jak najbardziej na plus, tak jak napisałeś, prosta i przyjemna. :)
A pogadać to bardzo chętnie. ^^
.
Najlepszy sezon
Re: Najlepszy sezon
Re: Najlepszy sezon
a wolałbyś...
re..
Ja się zastanawiam jak w ogóle dałeś radę obejrzeć te 6 odcinków, w sensie, że dałeś radę połapać się w tym, co się tam dzieje :p Muszę przyznać, że choć oglądałem poprzednie serie po kilka razy i znam zawartą tam terminologię na wyrywki, to tutaj często musiałem oglądać sceny po kilka razy by połapać się, o co tu biega :p Cóż, mnie to specjalnie nie zniechęca ale domyślam się, że dla co niektórych może to być ciężkie do przeskoczenia…
Skoro już piszę to może jeszcze kilka słów. Jeśli ktoś się spodziewa czegoś w stylu poprzednich serii to nic z tego. W gruncie rzeczy mamy tylko tych samych głównych bohaterów i ten sam świat. Nigdy więcej (a przynajmniej mam taką nadzieję) szkolnych perypetii, wizyt na basenie, szkolnych festiwali, oglądania jak Wilhelmina gotuje, Margery się upija, a Chigusa udziela życiowych porad. Zaczyna się zapowiadana już w drugim sezonie wojna pomiędzy dwiema frakcjami, których cele nie są jednak do końca jak na razie jasne. Można się spodziewać dużo walk (ale ciekawych, nigdy więcej ciągłego latania w powietrzu i 'strzelania z karabinu'), sporo militaryzmu (aczkolwiek takiego sobie) oraz całej masy scen typu 'nie mam pojęcia o co tu chodzi' :p (mam tylko nadzieję, że to wszystko ostatecznie okaże się mieć jakiś sens…)
Jak na razie (po 9 odcinkach) dla mnie jakieś 8/10.
powrót do starej, dobrej Shany?
Do oglądania 'SnS Final' podszedłem w zasadzie tylko z chęci poznania zakończenia całej historii. Jakoś nie wierzyłem, że twórcy przywrócą klimat pierwszego sezonu. No cóż, obejrzawszy 5 odcinków mogę stwierdzić, że na szczęście się myliłem.
Fabuła znów nabrała wyrazistości, jest o wiele dojrzalsza (w porównaniu do sezonu 2), trzyma w napięciu. Nad oprawą audio‑wizualną nie ma się co rozpisywać, bo seria zawsze stała pod tym względem na wysokim poziomie.
Na chwilę obecną jestem do 'Shakugan no Shana Final' nastawiony jak najbardziej pozytywnie. Jeśli reszta odcinków jest tak dobra jak te, które zostały już wyemitowane, szykuje się może nie genialne, ale na pewno godne zakończenie serii.
Zapowiada się zmoderowano sezon. Grafika jest szczegółowa i ładna, muzyka idealnie sie wpasowuje (szczególnie ten kawałek co leci pod koniec odcinków tuż przed ed – za każdym razem czuje dreszcze) a fabuła póki co wgniata w podłogę.
Zmoderowano wulgaryzm.
IKa
Zaskoczenie
Wrażenia po pierwszym odcinku