x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Guilty Crown
Anime ma wady i zalety jak kazde ale na pewno wada nie jest glowny bohater. Shu moze sie nie podobac, moze byc irytujacy ale czego oczekiwac po nastolatku? Taki mial byc. Inori takze nie jest plytka, taka miala byc skoro kliknij: ukryte zostala przez Gaia znaleziona w jakims laboratorium, pozyla pewnie chwile na tym swiecie i natychmiast zostala wrzucona do ruchu oporu. Anime posiada swietna oprawe graficzna oraz muzyke. Wada na pewno jest splycenie lub calkowite ominiecie pewnych historii, mogli zrobic wiecej odcinkow aby wyjasnic przykladowo dokladnie kliknij: ukryte powstanie Inori i jej uwolnienie przez Gaia czy powstanie calego ruchu oporu ale pewnie tworcy dostali limit czasowy i musieli sie w nim zmiescic. Ogolnie smialo mozna polecic te anime, wrecz uznac je za obowiazkowa pozycje przez soundtrack jaki zostal stworzony/uzyty. Najlepiej najpierw obejrzec a potem czytac recenzje bo nie wiem jak mozna tak jednostronnie ocenic serie, ktora jest dobra jakby na to nie patrzec.
Re: Guilty Crown
Recenzje sluza przekazaniu opinii i przekonaniu czytelnika czy z perspektywy recenzenta dany utwor jest warty obejrzenia, czy nie. Czytanie recenzji po obejrzeniu czegos kompletnie mija sie z zalozeniem czym jest recenzja. Mozna to zrobic w celach rozrywkowych, ale to juz co innego. A tego genialnego soundtracku mozna posluchac na youtubie.
Jednym z zarzutów względem tej serii to główni bohaterowie. Nastawiłam się już na kapustę z grochem i raz jeszcze zostałam zaskoczona. Inori kliknij: ukryte jako w zasadzie sztuczny twór, nieznający emocji, wypadła jak dla mnie bardzo wiarygodnie. Emocji uczyła się przez całą serię od Shu, czego ukoronowaniem był piękny 18 odcinek. Shu, owszem, bywał irytujący i niemogący się zebrać do kupy, ale czego można oczekiwać od nastolatka? Nastolatkowie są uosobieniem niestabilności emocjonalnej, a zwłaszcza poddani takim stresogennym sytuacjom. Więc jego postać i jego rozwój, chociaż nie powiem, że był moim ulubieńcem, były dla mnie całkiem ciekawe.
Przyznaję, że były problemy z tempem i narracją, ale i tak scenarzyści stworzyli kilka scen, które mocno mnie chwyciły za serce. Za te kilka scen wybaczam wszystkie potknięcia. Właśnie za to stawiam zawyżone 8, względem serii, które ruszają mnie w odpowiedni sposób, jestem czasem bezkrytyczna ;)
A użytkownikom polecam po przeczytaniu recenzji czytać przynajmniej po kilka komentarzy, zanim odrzucą jakąś serię :)
Guilty Crown i jego recenzja
Rozdarty
II Nie powiem żebym źle się bawił podczas oglądania, choć bywały nieraz chwile, kiedy miałem dość… Intryga kręcąca się wokół Shu była na tyle dobra, że jej finalne wyjaśnienie stało się również „dobrym” rozczarowaniem. Piszcząc dobrym, mam na myśli wyjątkowo nieprzyjemne rozczarowanie. To co ratowało wiele razy klimat i samą serię GC, to muzyka. Prawdziwie magiczna, głęboka, chwytająca za serce, zapadająca na długo w pamięci. Być może ona była naczelnym płomykiem, który utrzymywał zapałkę stale zapaloną na serię anime.
III Czy mam coś za złe? Wiele rzeczy, zaczynając od niepotrzebnego wykorzystywania motywów znanych z serii wymienionych przez recenzenta jak również popsucie charakterów głównych bohaterów. Inna rzecz jaka mogła uratować Guilty Crown, to przemyślane przedstawienie postaci. Shu nie był wcale ciekawą postacią i często robił rzeczy, które nie tłumaczyła żadna logika. Nawet jeśli był zaszczuty lub manipulowany, ciągle robił rzeczy, których sensu nie było widać. Czasami nadrabiał dziwne pomysły epickimi akcjami jak np: tą, kiedy dokonał zemsty po śmierci pewnej osoby. Ale takich fajnych zwrotów akcji było niewiele i do dzisiaj jedynie co zostaje w moim serduchu to genialne udźwiękowienie a także (o dziwo) Inori, która była z nim powiązana.
IV Uważam, że seria uczciwie zasługuje na mocne 6. Ja daję jej niesprawiedliwe 7 tylko dlatego, że oprawa muzyczna zapadła mi w pamięci najlepiej i najmilej. Tylko dzięki niej potrafię wspominać Guilty Crown bez wielkich żalów. Czy polecam? No cóż… Jeśli nie macie nic lepszego do oglądania, to czemu nie?
Guilty Crown
m2niac@o2.pl
Jeśli oglądał ktoś film „człowiek pies”, to chyba będzie wiedział o co mi chodzi.
Nie miała ani kiedy się nauczyć „czuć” ani nawet od kogo, ponieważ Gai ją tylko wykorzystywał. W sumie nie jestem nawet pewien czy traktował ją jak człowieka czy jak sztuczny byt.
Jednocześnie zarzut że potrafiła tylko przytakiwać i i biegać jak piesek – zgadza się… bo nikt jej nie nauczył nigdy niczego innego.
Dopiero przy Shu poczuła prawdziwe uczucia, które tak naprawdę obudziły się dopiero w 18 odcinku. kliknij: ukryte Kulminacją było jej poświęcenie się dla Shu w finale. Jestem pewien że gdyby nakręcili kontynuację, zobaczylibyśmy całkowicie inną Inori.
Z drugiej strony pytanie mam co do samej Inori – kliknij: ukryte czy ona spała z Gaiem, czy tylko mu dawała krew. Oraz co miało oznaczać te jej dopiero sie do spodni Shu w 18 odcinku – dla mnie to była takie odrealnione całkowicie i zastanawiam się co autorzy chcieli przekazać – że nie jest taka niewinna jak ja cały czas pokazują ??.
GAI: Niektórzy piszą o jego nagłej przemianie – ona wcale nie była nagła. kliknij: ukryte W połowie serii już powiedział że robi to tylko dla kobiety. Kochał Mannę i nie chciał żeby cierpiała, wiedząc jednocześnie że nie ma dla niej ratunku. Przebicie mieczem faktycznie nie pomogło, więc szukał innego sposobu żeby ją uwaolnić. Gdyby chciał przeszkodziłby Shu w ponownym zdobyciu Voida, lecz wiedział że jest on potrzebny by zabić Mannę. Dopiero po wchłonięciu drugiego voida od Gaia, Shu mógł ściągnąć wszystkie kryształy do siebie. Kto wie – może o to samemu chodziło Gaiowi. Gdyby udało by mu się zabić Shu – wtedy zakończenie byłoby podobne z tą rożnica że Manna by się tak nie poswięciła i pozwoliła umrzeć im obydwoje.
Fabuła miała faktycznie blędy – lecz czasami trzeb się chyba też nieco głębił zastanowić dlaczego ktoś robi właśnie to co robi. Patrząc na wszystko wprost czasami nie dostrzegamy tego co jest ukrytę tuż za nim….
SHU: Widziałem że ktoś się śmiał z jego podejścia „emo” do życia. Chyba nwaet jakiś recenzent to napisał. Słowa Shu kliknij: ukryte że jest zagubiony i nie wie co tu robi na pierwszy rzut oka brzmialy banalnie emowato, jak u przeciętnego nastolatka, lecz spójrzecie na to wszys szerzej. kliknij: ukryte Dzieciał w młodości stracił najlepszego przjaciela, siostre i ojca, w strasznych okolicznościach które wyparł. W kolejnych odcinkach macie dokładnie wyjaśnioną jego historię. Jeśli ktoś po obejrzeniu całej serii dalej nie widzi sensu w jego początkowym zagubieniu, i ogromnej pustki która go zzera od środka to jest chyba ślepy. Dla wielu ludzi tutaj tutułowy bochater powinien chyba od samego początku emanować radością i pewnością siebie żeby dostać jakąś moc. Lecz to dopiero te moce dają bochaterom siłę do tego by się zmienić. Polecam seriie Acel World która cięgi zbiera za małego grubego głównego bochatera…
Zakończenia: chciałbym aby było inne – lecz nie można mieć wszystkiego. Inori zasługiwała na to aby dalej żyć i cieszyć się życiem – wręcz jej się to należało po tym co przeżyła. Niestety ona sama została została kliknij: ukryte stworzona z tych kryształów, więc w chwili gdy Shu chce je wszystkie unicestwić musi unicestwić i ją – a tak naprawde nawet o tym nie wiedział, bo nigdy nie widział jej przemian jeśli dobrze pamiętam całą anime. A ona spokojnie odeszła zostawiając w nim malutką cząstkę siebie przy okazji go ratując.
Było mi smutno… lecz zakończnie godnej dobrej serii.
Chciałbym jedynie aby twórca sam się wypowiedział o co mu chodziło :).
Re: m2niac@o2.pl
Guilty Crown
Fabuła: od samego początku postanowiłam tego anime z niczym nie porównywać i potraktować jak zupełnie inną historię. Z tego co widzę, była to dobra decyzja. Same voidy to ciekawa koncepcja i pomysł jest chwalebny, natomiast moim zdaniem, umiejętności Shu rozwijały się zbyt hop‑siup! i już mogę robić coś nowego. Shu w ogóle nie trenował, a nagle zmieniał się w bohatera, gdy przychodziło co do czego. O ile pierwsza połowa serii mówi o ruchu oporu i byłam nią szczerze zaintrygowana, o tyle druga połowa pojawia się znikąd i wygląda na dziwnie naciągniętą. Zgadnijcie, co się dzieje? Trzeba znowu ratować świat! Dodatkowo anime miało wiele, wiele dziur logicznych, na których wyjaśnienie postanowiono nie poświęcać czasu. Od początku wiemy zresztą tyle, co Shu – czyli niewiele.
Bohaterowie:
Shu – rozchwiany emocjonalnie, bo dotąd prowadził normalne życie. Szczerze, na początku bardzo podobało mi się to, że nie jest od razu bohaterem i dostaje wciry. Jednak z czasem jego wielokrotne zmiany zaczęły trochę mi przeszkadzać. Wyglądały mniej więcej: tchórz -> kliknij: ukryte człowiek czynu -> tchórz -> człowiek czynu -> tchórz -> tyran -> szaleniec -> bohater. Oczywiście, ostatni etap był do przewidzenia. Postać Shu czasami mnie irytowała, trzeba przyznać, ale nie jest to najgorsza postać z shounen. Gdy przypomnę sobie poczynania na przykład głównego bohatera Fate/Stay Night, serce mi się kraja. Tutaj nie było aż tak źle, w końcu pokazano jakąś przemianę – co bardzo lubię – chociaż niestety, nie do końca umiejętnie.
Inori – tutaj można siąść i płakać. Dziewczyna, która nie potrafi się postawić, zawsze mówi półgłosem i poza momentami, gdy jest kliknij: ukryte szalona i zabija wszystko na swojej drodze (momentami przypominała mi trochę Yuno z Mirai Nikki), generalnie przeprasza, że żyje. Co bardzo mi się nie spodobało, nie potrafiła postawić Shu do pionu, gdy zaczynał kliknij: ukryte popadać w szaleństwo. Zamiast coś z tym zrobić, pocieszała go tylko, że będzie lepiej, on robi bardzo dobrze i ludzie w końcu go zrozumieją. No i go zrozumieli. Jak cholera.
Inori to tylko lalka, która potrzebuje swojego pana. Jak piesek. Najpierw był nim Gai, a potem przerzuciła się na Shu. Jest bardzo ładną wizualnie postacią i jej piosenki wywołały u mnie skrajnie różne emocje – bo były śpiewane w skrajnie różnych chwilach – ale pozostaje tylko marionetką. Może byłaby ciekawsza, gdyby rozwinęli jej kliknij: ukryte szaleństwo, ale chyba i tego nie potrafiliby porządnie zrobić.
Gai – przez pierwsze 12 odcinków, mój ulubiony bohater. A potem kliknij: ukryte po prostu zginął; zginął godnie i miałam nadzieję, że tak godnie zostanie zapamiętany do końca serii. Co prawda szukając pewnej sceny, wpisałam w yt „guilty crown gai” i wyskoczyło mi „gai resurrection”, ale nie chciałam w to wierzyć. Niestety, druga połowa serii zepsuła tę postać całkowicie. Chyba chcieli odjąć mu tej boskości (albo dodać? Przyda im się ten kliknij: ukryte zły, więc zrobimy z niego kliknij: ukryte badassa?). Szczerze mówiąc, po połowie serii miałam ochotę przestać oglądać. Definitywnie kliknij: ukryte usunęli Gai'a po to, żeby Shu mógł się wykazać i wziąć ciężar na swoje barki. Takie zagranie było dla mnie niefair i w geście protestu byłam gotowa napluć pikselowemu Shu w twarz i po prostu odciąć się od GC. No ale pociągnęłam. I przez to obraz Gai'a zniczył mi się do cna. Dlatego postaram się zapomnieć, co z niego zrobili i zapamiętać go takim, jakim był przedtem. Dla mnie Gai kliknij: ukryte zginął w 12 odcinku i ten, którego pokazali później, był jedynie marną jego imitacją.
Arisa – na początku byłam do niej pozytywnie nastawiona, ale jej obsesja sprowadziła ją na boczny tor. Co prawda dzięki niej mogłam zobaczyć w bodajże przedostatnim odcinku, że Gai to jednak Gai (gdy kliknij: ukryte uśmiechnął się do niej, przed wydobyciem voidów i zniszczeniu sił ONZ), ale po minionych wydarzeniach, nieszczególnie mnie to pocieszyło.
Tsugumi – według mnie, ta postać zasługiwała na coś więcej. Żywiołowa, energiczna, zawsze poprawiała mi nastrój :) Nawet teraz się uśmiecham, gdy to piszę. Niestety, nie została rozwinięta.
Yahiro – postać, która według mnie przeżyła zbyt szybką i diametralną zmianę. Jednak to on tutaj myślał (popełnił wprawdzie błąd w późniejszej współpracy z Shu i za późno chciał zapobiec jego kliknij: ukryte fiksum dyrdum) i zdążyłam go polubić. Dodatkowo scena z nim związana – śmierć kliknij: ukryte Juna była dosyć mocna, mimo, że trochę za bardzo, na siłę udramatyzowana.
Ayase – ją też polubiłam. Trochę sztampowa postać, ale mimo wszystko przydała się tej serii. No i nietypowe, żeby gdziekolwiek pojawiła się osoba niepełnosprawna. Odczuwam mały plagiacik, ale jak już mówiłam – nie chcę tego anime porównywać.
Fanserwis: był, ale mi nie przeszkadzał. Jestem dziewczyną, a mimo to Tsugumi i jej pośladki… cóż, nie wiem, czy określenie „miło mi popatrzeć” jest tym, co naprawdę czuję, ale po prostu nie mam niczego do ładnych pośladków i naprawdę, nie warto robić krzyku o takie rzeczy :D
Hare – sztampowa przyjaciółka ze szkoły. Nic do niej nie mam, totalnie neutralna postać i kliknij: ukryte jej śmierć w ogóle mnie nie wzruszyła. Jakbym jej nie znała – bo przecież jej nie znałam, w ogóle nie była przedstawiona. Wiemy o niej tyle, że to miła koleżanka i nic ponadto.
Daryl „zabij wszystko” – postać, której przemianę miałam ochotę zobaczyć. Niestety, przemiana przebiegła dość szybko. Za szybko. Z szaleńca stał się uśpionym szaleńcem. Liczyłam na coś więcej, bo postać miała potencjał.
Matka Shu – typowa matka, z takim wyjątkiem, że była gotowa ratować syna od przeznaczenia króla, w wyniku czego kliknij: ukryte Gai uciął mu rękę tylko po to, żeby Shu znów mógł stać się królem :). Także wielkie brawa dla tej damy… Jest mi obojętna.
Gość z kręcącym się okiem? jakoś mu było na „c”. Zmarnowany potencjał, tyle powiem. A tak dobrze się zapowiadało.
Zakończenie: rozczarowało mnie. Gai‑podróba kliknij: ukryte zginął, ale nie było mi go żal. Przy pierwszej śmierci oczy mi się zaszkliły, nie płakałam jakoś rzewnie, ale jednak było to dla mnie cholernie smutne. Teraz po prostu musiał umrzeć – to było czuć. Przecież ożywili go właśnie po to, żeby móc na koniec jeszcze kogoś zabić. Shu niby pokazał, na co go stać, ale to tylko kolejna dawna shunenowego schematu. Powinien przechodzić te przemiany płynniej. Inori kliknij: ukryte zginęła, ale z tego byłam wręcz zadowolona. Po prostu już nie mogłam jej znieść. Yahiro i jego krzyk podczas kliknij: ukryte oddawania voidów i zabierania raka dokładnie oddawał moje uczucia. DUŻY PUNKT DLA NIEGO! ;D Reszta… cóż.
Z tego co zauważyłam, kliknij: ukryte Shu jest ślepy. Tylko dlaczego, bo nie ogarnęłam?
Anime ma bardzo ładne dwie, trzy piosenki, a w szczególności tą, którą wielokrotnie śpiewała Inori. Właśnie ta potrafi mnie poruszyć.
Anime zasługuje na obiektywne 7/10, chociaż gdybym oceniała serie po połowie, to pierwsza połowa otrzymałaby ocenę 8/10, a druga 6/10. A zapowiadało się tak ładnie.
Zamaskowano spoilery (to opcja 'ukryj', nie 'spoiler'. Moderacja
Re: Guilty Crown
Re: Guilty Crown
Postacie szczególnie główny rzeczywiście nie byli zbyt ciekawi ale ogólnie naprawdę nie było tak źle
Podobała mi się muzyka a grafika też była niczego sobie
Koniec
Pozdrawiam
Nawet niema sensu zaprzeczanie faktowi, że nie jest to produkt oryginalny, w każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Zrzynka m.in z Code Geass, NGE, Uteny (która btw jest „zrzynką” z NGE), GitS:SAC, Death Note i z pewnością wielu innych.
I tak to oglądając po prostu nie mieści mi się w głowie jak to możliwe, że coś takiego powstało w umysłach twórców (to jeszcze zrozumiem), doszło do skutku i ujrzało światło dzienne. Niestety na swoją obronę pastiszem nazwać się nie może – nic nie niesie za sobą, żadnej polemiki, nie proponuje nowych wartości, nawet nie zrzyna tak jak się powinno to robić, wykazując przy tym choć odrobinę klasy.
Fabuła jest poprowadzono w podobny sposób jak w CG – równie dużo dziur fabularnych, niepotrzebnych wątków, łatwych rozwiązań. Odcinek bez fanserwisu, w postaci skaczących na wszystkie strony cycków Ayase, scen łaźniowych czy jęków przy wydobywaniu voidów, odcinkiem straconym.
Zdecydowanie najwięcej wszelakich motywów GC pożyczyło sobie od NGE. Od kreacji bohaterów (Shu – Shinji, Inori – Rei, Ayase – Asuka) po identycznie opracowane wątki, zerżnięte co do joty. Osoby, które widziały obie serie i nie chorują na jakikolwiek rodzaj amnezji na pewno zauważą wiele podobieństw, w innym przypadku mogą nawet doznać uczucia powiewu świeżości …
A gdy oczom ukażą się miecze wydobywane z serc wiedz, że chodzi o Utenę.
Obecność miecza w sercu Inori – tak tak dobrze wiemy co to znaczy. Pojawiający się pod koniec w jednym i drugim wątek, który stanowi niejako kręgosłup produkcji (pozwalający odpowiedzieć na pytania dociekliwych: dlaczego? kto? po co?) od samego początku skrzętnie ukrywany przez jakże pasjonujące walki i inne wybryki bohaterów. Trochę psychologicznej głębi i kapkę symboliki, takoż udało się po Utenie odziedziczyć – mikstura prawie gotowa.
GitS:SAC – robot wielozadaniowy, którego nazwy nie pomnę, o ile w ogóle była jakaś nadana, Tachikoma.
Death Note – pojawiający się później kliknij: ukryte wątek prometeizmu, grzechu, zbawienia, jabłka ect. Reżyser ten sam, niema się co dziwić.
Ale wbrew pozorom nie wtórność jest największą bolączką Guilty Crown ale nieumiejętne poprowadzenie linii fabularnej, rozłożenie napięcia, szybkości i sposobu odkrywania kolejnych tajemnic historii. Pod koniec została podjęta rozpaczliwa próba ratowana tej serii, która dopiero w ostatnich odcinkach zaczęła być tak jak powinna (wnosząc poprawkę na fakt jej pierwotnej nieoryginalności). Ale to za mało aby móc stwierdzić, że jest to w ogóle dobra produkcja. Nie chce mi się wierzyć, że w pracy nad tę produkcją uczestniczył niejaki Tetsuro Araki, a najchętniej wymazałaby ten fakt ze swojej pamięci ale cóż porażki też trzeba ponosić aby nie było zbyt kolorowo.
Jestem pewien, że jeszcze nie raz wrócę do serii (a przynajmniej niektórych odcinków z pamiętnymi momentami) i samo to stawia GC wysoko w moim prywatnym rankingu.
kliknij: ukryte Inori is love.
Neo-romantyzm
"Nie takie złe, jaki niektórzy malują."
To takie słowa wstępu, ale przed rozwinięciem chciałbym dodać, że porównywanie GC (Guilty Crown) do CG (Code Geass) mija się z celem, bo to zupełna przepaść porównawcza. CG jest praktycznie we wszystkim lepsze od GC. Mimo to Guilty Crown posiada też wspaniały klimat. Akcja po połowie ciągła się szybkim tempem i to mi się podobało.
Fabuła nie była zła, ale też nie była arcydziełem, pomimo tego wciągnęła mnie wystarczająco, żeby mnie zadowolić. Akcja toczyła się szybko, nie było wahań pomiędzy uśmiercaniem osób, co podtrzymywało ciągłe napięcie, końcówka trochę mi namieszała, bo nie lubię połowicznych happy‑endów, ale cóż mocne 8/10.
Bohaterowie. Oj tutaj w jednej sprawie się mocno zawiodłem, a mianowicie tyle wątków i historii ludzkich zostało przemilczanych. Poznajemy postać i tyle się o niej dowiadujemy, czyli, że istnieje i ma swoją rolę w czymś większym – głownie chodzi mi tu o większość członków Domu Pogrzebowego i gdyby nie to zaniedbanie GC naprawdę wywarło by na mnie ogromne wrażenie, no cóż, szkoda, że odstawiono ich na bok. Co do samych postaci to jak dla mnie Shu wcale nie był irytujący, po prostu miał taki charakter i musiał przejść własną drogą do przemiany. Brakowało mi też poświęcenia więcej czasu na postać Inori, no i miałem mieszane uczucia co do Gai'a. Najbardziej charakterem (chodź trudno to wybrać, gdyż historie postaci niezbyt zostały wykończone) spodobał mi się Yahiro i może trochę Ayase, osobiście zawiodłem się na Segai, bo miałem co do niego inne oczekiwanie, a postacie najmniej lubiane, czyli takie, które nie potrafiłem polubić od początku to Arisa oraz Souta. Ogólnie 5/10 za bohaterów, którzy, jeśli by zostali lepiej rozwinięci to anime, mogłoby się starać o wysoki poziom w ocenie.
Co do grafiki i muzyki dla mnie była na tyle satysfakcjonująca, że wystawię 10/10.
Patrząc obiektywistyczne to GC nie robi szału, ani jakoś się nie wyróżnia, są lepsze anime, chociaż nie sądzę, aby czas na oglądnięcie tej serii byłby zmarnowaniem czasu, a więc wystawiam średnie 6/10.
Co do własnej oceny stawiam 9/10, punkcik odjęty za nierozwiniętych bohaterów.
Dziękuję i dobranoc ;)
Re: "Nie takie złe, jaki niektórzy malują."
Re: "Nie takie złe, jaki niektórzy marudzą."
Dobry opis, dobre przemyślenia – już Ciebie lubie.
Ganbatte! Oby tak dalej !
Re: "Nie takie złe, jaki niektórzy malują."
Smutne
ten animiec był wyjątkowy, tak naprawdę od samego początku czuło się coś wspaniałego. Może ludzie nie potrafią już odczuwać słabości wnętrza postaci, mimo to s‑f/sensacja pomieszana z pięknem damsko‑męskim i bólem wewnętrznym bohaterów poruszyła niektóre serca, mam taką nadzieję. Czy zmarnowany potencjał? Na pewno- zmarnowany potencjał w nowym pokoleniu ludzi.
Ahh… i Egoist/Supercell… wspaniałe.
Pozdrawiam ^,.,*
Re: Smutne
Re: Smutne
Pozdrawiam
i życzę mniej marudzenia i więcej dobrych słów na co dzień?
^,.,*
Re: Smutne
Re: Smutne
może w przyszłości zostaniesz analitykiem – człowiekiem, który bierze kilogram betonu poddaje analizie, po czym mówi czy jest dobre czy złe… ale w ogóle nie umie go wykorzystać.
^,.,* pozdrawiam
Zmarnowany potencjał
Fajny pomysł na fabułę zostaje jednak pogrzebany pod kiepskimi kreacjami dwójki bohaterów, wobec których widz pozostaje totalnie obojętny (w skrajnych przypadkach można mieć destruktywne uczucia wobec Shu), a przez to jest średnio zainteresowany ich perypetiami. W drugiej połowie seria próbuje się ratować kilkoma zwrotami akcji, ale jest już na to za późno. Szkoda, seria pozostaje w sferze przeciętności pomimo dobrego wykonania od strony technicznej i świetnej muzyki.
wiele niezbędnych części historii, jak kliknij: ukryte historia ojca shu i to czym się zajmował zostały skrócone i wręcz upchnięte pomiędzy momenty wartkiej akcji. w rezultacie, pozwalając sobie chociaż na chwilę nieuwagi, można łatwo stracić wątek.
na minus oceniam także kliknij: ukryte przemianę gaia, która nie została dokładnie wyjaśniona, a przecież była kluczowa jeśli chodzi o zakończenie! oglądając to co się dzieje, czułam się jakbym oglądała przewijane w szybkim tempie ciekawe wątki, przeplatane zapauzowanymi momentami inorixshu.
jeśli chodzi o postaci, na + wizualnie inori, no i oczywiście ayase, którą uważam za jedną z fajniejszych żeńskich bohaterek (w ogóle)! zaciekawił mnie także daryl, o którym niestety dowiadujemy się dosyć mało, a szkoda bo uważam, że przydomka 'kill'em all' nie dostał ot tak, jakieś wydarzenia musiały ukształtować jago charakter. twórcy niby pokazują jego relacje z ojcem, ale wydaje mi się że to wszystko za mało…
za to obecność daatha wydaje mi się zbędna.
mimo tych potknięć, całość ratuje oprawa graficzna i muzyczna.
ogólnie w przypadku tego anime, twórcy powinni trzymać się zasady less is more, skupić się na tym co naprawdę ważne, a nie dodawaniu kolejnych informacji, które zaczęły tworzyć papkę. niemniej jednak, myślę że warto poświęcić chwilę i oglądnąć te 22 odcinki.
. Przeoglądałem niesamowitą ilość anime nawet na dzień dzisiejszy pamiętam ich mnóstwo : Fairy Tail , Bleach , Naruto, Dragon Ball , eleven 7 , 7 ghost , Code geas , Toradora , Full metal alchemist , Guilty Crown , Sukite li nayo , SAO i naprawdę to nawet nie 1/10 tego . Chciałem tylko powiedzieć , że osoby , które „potrafią' oglądać anime to nie takie , które oglądną i mają w zmoderowano, tylko osoby , które potrafią przeżyć , każdą sytuację będącą w anime .
Jeśli chodzi o Guilty Crown to niesamowicie się wciągnąłem tak jak zresztą w każde inne anime . Chciałem tylko powiedzieć do prawdziwych animijczyków , że niewiem jak wy , ale ja czuje , że wolałbym żyć w świecie anime , a nawet chciałbym – miłość , przyjazn , poświęcenie , oddanie , brak nudy nasze życie jest tak nudne , że to nie pojęte jeśli dałoby się w jakiś sposób spełnić to mażenie , nie zastanawiałbym się ani chwili . Jeśli chodzi o guilty crown tak jak reszte anime zawsze daje 10/10 bo ukazują jak wspaniałe mogłoby być życie , takie jakie dotyka bohaterów.
A propo Internetu
Mniejsza o dyskusję w temacie Internetów…tu chyba się o anime rozchodzi xD.
Ps. Jeżeli chodzi o nudę w życiu… Może mniej Internetów, a więcej wychodzenia z domu coś na to pomoże? Na prawdę gorąco polecam Piotr Fronczewski xD.
Re: A propo Internetu
Co do anime to sięgnąłem po nie zaraz po Code Geass i liczyłem na coś lepszego. Świetnie zrobiony główny bohater i jego przemiana, wystraszony tym co się stało, świetne piosenki i soundtrack, kreska jedna z lepszych jakie widziałem, fabuła też niczego sobie. Solidne 7.5/10
a propo nudnego zycia
A żeby tak całkiem nie odejść od tematu to też się na guilty crown zawiodłam w oczekiwaniach :).
Ocena 7/10
hmm
Co do postaci hmm seria jest trochę za krótka by shu z takiego cóż niezbyt rozgarniętego na początku w końcu doszedł do bycia tyranem i załamania nerwowego , a jeszcze dalej do dramatu miłosnego z Inori która głownie chodziła za nim nie bardzo wiedząc co powiedzieć .
Własnie inori w końcu chyba nawet się nie wyjaśniło do końca kim była człowiekiem ,tworem genetycznym, jakimś mutantem? Najdziwniejsze jest kliknij: ukryte że w filmie gra taka lalkę trochę a niby należy do tego całego zespołu muzycznego , trochę się to kupy nie trzyma bo niby jak
Ogólnie można by tu pisać i pisać o anime tak jak lubię zawsze ale ogólnie oceniłem to anime w całokształcie 9/10
bohaterowie 1 planowi 7/10
(Shu i inori oraz gai podbijający stawkę)
bohaterowie 2 planowi 8/10
(ludzie z ruchu oporu , szkoły itp)
oprawa audiowizualna 12/10 tu się postarali
Fabula od 1 – 13 6/10 -> bieda ale podstawy do reszty
Fabula 13 do końca 8/10
[link][link][/link]
Re: hmm
Re: hmm
Recenzja
>Poprzez napisanie tego nie chcialam byc zlosliwa.
Pozdrawiam Ayoko :')
Re: Recenzja
Nie mogę przestać się śmiać.
Re: Recenzja
Re: Recenzja
Re: Recenzja
Re: Recenzja
GC
Za to oprawa techniczna jest wspaniała. Zakochałam się w niej ^^ Grafika przepiękna, myślę, że głównie dzięki niej udało mi się obejrzeć to anime. Ale najbardziej spodobała mi się tu muzyka. Drugi opening bardzo mi się spodobał, mimo że do tej pory nie lubiłam tego typu utworów. Natomiast wszystkie utwory w tle zwyczajnie mnie porwały, a niektóre wręcz wzruszyły. Słowem, muzyka w GC – coś pieknęgo. Nawet jeśli nie warto go oglądać, ścieżki dźwiękowej dobrze jednak trochę posłuchać.
Koniec konców przyzaję, że to anime ma wady i to liczne (a ja nie wymieniłam nawet połowy). ALE! Oglądanie go sprawiło mi przyjemność i naprawdę nie żałuję spędzonego przy nim czasu. Może jestem już z tej generacji ludzi, dla których najważniejsze jest żeby na ekranie dużo się działo, a mało trzeba było nad tym myśleć… Ale jeśli ktoś szuka serii pełnej akcji i efektów audiowizualnych, nie widzę przeszkód w zapoznaniu się z tym tytułem.
Mnie się on spodobał ^^
Guilty Crown
Re: Guilty Crown
Ze wszystkimi odcinkami anime zapoznałam się w krótkim czasie. Nie miałam nic ciekawszego do roboty, a muszę przyznać, że się wciągnęłam. Do pewnego momentu było fajnie. Jednak nie spodobało mi się, że kliknij: ukryte Gai wstał zza grobu. Wolałabym, gdyby zostawili go w spokoju. Zapewne też dlatego, że wątek Many nie przypadł mi do gustu, no ale chciałam już dokończyć tę serię, więc nie przerwałam oglądania.
Postacie drugoplanowe zyskały więcej mojej sympatii niż para głównych bohaterów. Byłam zupełnie obojętna w stosunku do Shu i Inori, dlatego też zakończenie nie wywołało u mnie żadnych emocji. „Aha. Skończyłaś oglądać, możesz już iść spać, Nidia.” Hm, no nie no, może jednak jakieś uczucie wywołało, ale szybko zniknęło.
Aczkolwiek oglądało się przyjemnie, choć anime nie skłoniło mnie do większych refleksji i zastanawianiem się nad sensem życia. Nie wykluczam, że winna temu jestem ja i moje podejście do Guilty Crown. Dlatego nie mam pojęcia, jaką ocenę wystawić.
Spodziewałem się czegos gorszego...
Myślałem że nie dam radym obejrzeć nawet pierwszych odcinków. A tu dotrwałem do samego końca.
Widać mam fatalny gust, bo mnie to anime wciągnęło.
Oj tam, może i sensu w tym anime nie ma, ale przyjemnie się oglądało.
5/10
gc
Co do recenzji to obydwie sa bardzo stronnicze i z gory daja znac ze recenzent nie jest obiektywny. Znajdzcie mi anime w ktorym schematy sie nie powtarzaja i niema nic co zostalo zaczerpniete innego anime.
Nie powinniscie w ogole porownywac Cg i Gc to dwie inne serie z innym potencjalem i historia a podobienstwa sa zbierzne jsk w kazdym anime Gc u mnie goruje nad Cg ktore z powodu mnogosci stracilo pierwotny sens i jakiekolwiek moje zainteresowanie nim co nieznaczy ze nie szanuje go bo to dobre anime ale tylko 1 seria :-)
Re: gc
No i zapoznaj się z definicją słowa „recenzja”.
Re: gc
Gc i CG to dwa różne anime a obydwie recenzje sa nieobiektywnie napisane bo z góry zakladaja ze Gc to kniot !
Re: gc
Możesz się nie zgadzac z oceną tego ścierwa, ale ograniczanie polemiki do „super anime, a recenzja jest zła” chyba jednak nie sprawi, że ktoś będzie chciał wchodzic z Tobą w merytoryczną dyskusję, zwłaszcza jak używasz słów, których znaczenia chyba do końca nie znasz :P
Re: gc
Zaznaczę, że nie należę do grona fanów tego tytułu. Obejrzałam to anime z lekkiego przymusu. Fabuła to sklejone urywki innych anime, główny bohater nie potrafił zdobyć mojej sympatii, główna bohaterka przez połowę serii, była dziewczyną pustą i bez wyrazu, po części pozbawioną uczuć. Postacie nie były oryginalne, a zakończenie tej serii mogło niektórych nie wzruszyć, a rozbawić.
Potrafię dostrzec jednak też zalety tego anime, a bo i są takie. Pierwszą jak dla mnie najważniejszą jest fakt, że GC nie jest kolejnym do bólu przesiąkniętym ecchi gniotem (Nie mam nic do nich, ale kiedy w niemal każdym anime to napotykasz masz prawo dostać szału), muzyka robi wrażenie, a grafika prócz kilku niedociągnięć jest świetna. Fabuła, fakt kuleje, ale nie jest zaraz taka najgorsza.
Krócej mówiąc, nie zaszkodzi zachować trochę kultury i szanować fanów tego anime. Zupełnie nie rozumiem jak możesz cokolwiek pisać o obiektywizmie, skoro najwidoczniej to TY nie znasz znaczenia słowa „obiektywizm” co idealnie obrazuje twój bardzo kulturalny komentarz.
Następnym razem nie pisz tam gdzie twoja nazbyt negatywna opinia nikogo nie interesuje, a jeśli już musisz to zachowaj trochę kultury; bo trochę tej kultury nikomu nie zaszkodziło.
Re: gc
Nie, jest to hiperbola użyta jak najbardziej z premedytacją.
A gdzie ja ich obrażam? Pokaż mi palcem, bo nie napisałem na ich temat ani słowa :P Chyba że uważasz wytykanie braku argumentów merytorycznych za przejaw grubiaństwa i braku kultury osobistej.
Eee… ale mój komentarz z założenia miał mieć pejoratywny wydźwięk i nawet nie starałem się być obiektywny :P
Twój komentarz pokazuje mi coś zgoła innego, gdyż nie potrafiłeś przejść obok mojej wypowiedzi obojętnie :P I, z całym szacunkiem, nie jesteś osobą, która będzie mi mówiła, gdzie mam pisać a gdzie nie :P
GC
Według mnie, to Anime trzeba zrozumieć, dopiero za drugim razem ogarnąłem pewne fakty, z reszta jak z Death Note. Podobało mi się, choć czułem niedosyt. Początek – jakieś 8 odc – tragedyja – w ogóle klimatu nie czułem.
Ale Gai okazał się prokoksem do potęgi. (przypomina mi Sephiros'a z FF7, może dlatego tak dobrze go odebrałem.
Scroogy – tak powinien wyglądać i zachowywać się główny bohater GC…
Wciągające anime
Merytorycznie niezbyt mi się podobało ciągłe przepraszanie i godzenie się Shuu z całą gównażerią… przez myśl tylko w takich momentach przechodzi „weź się facet w garść i strzel mu przez łeb”. To trochę jakby solidarnościowcy chodzili po roku '89 i przepraszali komunistów.
Moja opinia o GC
Dla mnie Guilty Crown jest dobrym anime. Wiem,że ma swoje minusy kliknij: ukryte przemiana Gai'a mnie nie przekonała,a raczej nie do końca potrafiłam ją zrozumieć.Wahania głównego bohatera nie denerwowały mnie,ale zdaje sobie sprawę,że Shu mógł tym zachowaniem wiele osób irytować.,a także plusy (efektywne walki i dobrze dopasowana muzyka).
LOL
Sorry, płytki i to już było.
Samo zakończenie przypominało trochę Gurren Laga, czy jakoś tak się pisało… ogólnie cały motyw był bardzo podobny.
Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
A z tym Bieberem, to udowodniłeś to o czym piszę,że ta strona jest tylko dla was, recenzentów, a nie dla tych co mają z tych recenzji korzystać.
Re: Ocena jak zwykle...
A i owszem, pisząc recenzje kierujemy się własnym zdaniem, nie zaś opiniami „rzeszy fanów”. Swoją droga, jak jest już jakaś „rzesza”, to może i na fuhrera albo SS czas najwyższy? Ale póki co marnie ci blitzkrieg wychodzi…
Re: Ocena jak zwykle...
A może po prostu dobre anime to obecnie coraz większa rzadkość?
Nikt nikomu nie broni pisać recenzji. Zgodnie z Twoim rozumowaniem dopiero wtedy strona będzie dla niego w pełni użyteczna.
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Co do reszty, to nie wiem, gdzie nie mam racji, chętnie bym się dowiedział.
Re: Ocena jak zwykle...
2) Czwarte zdanie pierwszego akapitu to odznaka zbytniego zadufania. Nieistotne czy pisane na serio, większość osób w necie jest głupia.
3) Trzeci akapit nie ma najmniejszego powiązania z cytowanym fragmentem. To tylko standardowa śpiewka członków redakcji tanuki w reakcji na jakikolwiek rodzaj krytyki, która nie powinna się dziwić, że większość komentujących ma takie teksty w głębokim poważaniu, głęboko wierząc w kolesiowską klikę, nie bez przyczyny zresztą. Nieistotne w tej chwili, czy to naprawdę ma miejsce, czy też nie, gdyż naprawdę wiele na to wskazuje i ciężko by szanownemu gronu temu oskarżeniu było definitywnie zaprzeczyć, skoro najbardziej defensywną postawę zwykle obejmują właśnie członkowie tejże redakcji (zauważam zarazem, że mają oczywiste prawo do obrony, którego i ja bym najprawdopodobniej na ich miejscu nie odstąpił w podobnej sytuacji, aczkolwiek w tej sytuacji argumentacja nie będzie nazbyt przekonująca, szczególnie w formie zwykle preferowanej przez większość* redakcji**, niezależnie od jej merytorycznej wartości). Ja widzę sporo argumentów za, aczkolwiek zdaję sobie sprawę z innych rozwiązań mogących prowadzić do takiego a nie innego stanu rzeczy wynikających z odmiennych pobudek, co wcale nie sprawia, że sytuacja prezentuje się lepiej. Na szczęście w redakcji istnieją jednostki wyłamujące się z tego paskudnego schematu, piszące rzetelne recenzje pozbawione absurdalnych uprzedzeń.
*Nie jestem pewien słuszności użycia tego terminu, mam jednak solidne podstawy by podejrzewać, iż jest to uzasadnione i zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy. Nie znam całej redakcji, część członków niestety też mi się myli. Z biegiem czasu zapominam również kto napisał jaką recenzję i jakie komentarze, a stroną nie przejmuje się wystarczająco, by wszystkie informacje i stwierdzenia na bieżąco weryfikować.
**Nie znam dokładnego składu redakcji, nigdy nie obchodziło mnie to wystarczająco, by ewentualnie sprawdzić skład i tenże zapamiętać, szczególnie, że jest on podatny na personalne zmiany. Pod tym pojęciem rozumiem grupę osób, których recenzje widzę najczęściej (i zwykle bronią tekstów swoich znajomych, najczęściej w żenującym stylu, oscylującym wokół odzywek, jakich zaprzestaje przeciętna inteligentna osoba po ukończeniu gimnazjum). Nazwisk, czy raczej pseudonimów, z oczywistych względów nie zamierzam w tymże komentarzu wspominać.
P.S. Z góry, a raczej z dołu, przepraszam za nadmiernie oficjalny i najprawdopodobniej w znaczącym stopniu przesycony jakże mi dobrze znaną od najmłodszych lat ironią, stanowiącą me główne oręże obok przytłaczającej siły żelaznych argumentów w niezliczonych dyskusjach, styl prowadzenia dysputy. Liczę, iż wszelkie potknięcia zostaną mi wybaczone z racji wciąż wczesnego okresu przyzwyczajania się do nowo nabytej klawiatury, a ewentualni oponenci skupią się raczej na merytorycznej części komentarza, nie zaś elementach wynikających z nadmiernej miłości do mocniejszych browarów, w żadnym stopniu jednak nie zakłócających światłości umysłu, a jedynie wzbogacających elokwencję dosyć nieśmiałego na ogół tychże rozpisek autora.
Re: Ocena jak zwykle...
Nigdy nie twierdziłem, że nie jestem arogancki. Ba, ja się szczerze do tego przyznaję.
Kocham swoje uprzedzenia i je skrupulatnie pielęgnuję.
Ja tam zazwyczaj dostosowuję odzywkę do poziomu tego, na co odpowiadam. Inaczej to mnie za bufona uważają i posądzają o arogancję, bo jak tak można z argumentami na człowieka wyskakiwać.
Co do meritum:
Nikt na tej stronie nie zarabia. Zwłaszcza osoby piszące teksty. Grisznak to chociaż dla Otaku coś czasem naskrobie. Niby komu innemu mielibyśmy pisać recenzje, skoro nie dla userów? Dwa, że dane dotyczące wyświetleń strony doskonale pokazują, że ten argument można rozbić o kant tyłka.
No, ale skoro ktoś uważa, że strona jest dla recenzentów, nie dla userów, to niech zostanie tymże recenzentem i ją wykorzysta w pełni.
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Ale wtedy którą częścią publiki mamy się sugerować, zadowoloną czy tą zawiedzioną?
I kto przeprowadzi stosowne badania marketingowe, bo w jaki inny sposób mamy uzyskać dane na temat tego, co „myśli rzesza fanów anime”?
Re: Ocena jak zwykle...
No cóż reasumując, to ocena powyższego anime, jest wybitnie wypaczona.
Nie chce mi się już prowadzić tej jałowej dyskusji, no bo wiecie jak już ktoś z SS wyjeżdża…
Pozdrowienia.
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Wiesz, co nie gra w Twojej argumentacji? Że wisi alternatywna recenzja anime napisana przez osobę, która ma na swoim koncie tylko jedną recenzję i to właśnie GC. I też oceniła to anime zatrważająco nisko.
Przemyślałem, recenzja dalej jest sensowna. Acz chyba zapominasz, że to po prostu opinia taka sama, jak Twoja, po prostu lepiej naświetlona i odpowiednio zredagowana. Twoje rozumowanie prowadzi do tego, by odebrać recenzentowi prawo do własnej opinii, jeżeli pewna grupa ludzi (nawet nie wiadomo, jak liczna, bo nikt tego nie badał) jej nie poprze.
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Osobiście nie spotkałam się jeszcze z pozytywną opinią o GC, nie licząc shindena, gdzie wszystko jest chwalone pod niebiosa.
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
<facepalm> Chyba żartujesz -_-
Co do recenzji – najlepiej przeczytać obie. W drugiej recenzji (właściwie pierwszej jeśli chodzi o daty publikacji) autorstwa Qualu znajdziesz wszystko czego brakuje w tej głównej, czyli coś więcej o grafice, muzyce, fabule. Jest w czym wybierać – w końcu nie bez powodu wiele produkcji ma alternatywne recenzje. Moim zdaniem lepiej zostawić „na tapecie” tą autorstwa Qualu.
Dlaczego?
Może to zadowoli zarówno fanów jak i hejterów?
zakończenie (a więc - spoilery)
co do drugiego sezonu (który zapowiadano na sierpień tego roku), to w końcu nie wiem czy ma być, czy nie, ale po czymś takim na zakończeniu to jak oni mogli nawet przez chwilę pomyśleć o jakiejkolwiek kontynuacji ?
kliknij: ukryte
Inori nie żyje, co jest chyba nawet większą lipą niż to, że Shu został niewidomy… Jeszcze jakby jakoś razem umarli to by chyba lepiej było…
Jeżeli planowali tak to zakończyć, to powinni w ogóle skończyć po 12 odcinku. Nie to, żeby późniejsze odcinki były złe, no ale to zakończenie…po prostu dobija i pogarsza samopoczucie.
natomiast… prawda jest taka, że zakończenie tak kole w oczy, bo to anime było po prostu bardzo dobre (chociaż brakuje mu do Code Geass i widać że w niektórych momentach jest na żywca zrzynany) i naprawdę niesamowicie wciągające (tu nawet bardziej niż CG, chociaż myślałem że to niemożliwe – obejrzałem całość w 2 dni, podczas gdy przygody Leloucha męczyłem prawie 2 tygodnie). Ogólnie było bardzo sporo sytuacji, gdzie widz nie łapał się w tym, co dzieje się w serii (błędy scenariusza, dziury w fabule, momentami za dużo postaci naraz), natomiast kreska i animacje- rewelacja. No i główna zaleta, o której już pisałem – WCIĄGA !!! na długie godziny
Postacie trochę płaskie, ale Shu można lubić chyba nawet bardziej nić Leloucha, a poza tym wbrew wielu recenzjom, ta postać się rozwija w trakcie trwania serialu i to bardzo. Trochę można się przyczepić do Inori, bo własnie w którejś recenzji napisali, że jej rola sprowadza się głównie do wymawiania imienia głównego bohatera w ultra‑słodki sposób (Szuuuuuuuu….) ale nie jest to do końca prawdą, a bohaterka zyskuje i tak wiele sympatii ze strony widza (i to nie tylko dlatego, że jest ładnie narysowana i ładnie śpiewa). Można co prawda powiedzieć, że troche jest ściągnięta z Misy Amane z DN. Też tak samo wierna Shu, ani przez chwilę nie pomyślała inaczej niż Shu by chciał, a szkoda, bo o ile Misa Amane to postać drugoplanowa, to Inori jest chyba bardziej pierwszoplanowa niż sam Shu i powinna mieć własne zdanie, czy nawet na jakiś czas być przeciwna protagoniście. Dopełnieniem plagiatu jest fakt, że obie postacie to piosenkarki. Natomiast aktorka użyczająca jej głosu podobno naprawdę jest piosenkarką i bardzo przyjemnie się słucha Inori. Ogólnie kawałki zespołu Egoist i Supercell, grające w tej produkcji, wpadają w ucho, chociaż jest taka jedna piosenka (któryś ending chyba) która jest wrzucana wszędzie i w co drugim odcinku ją słyszymy.
Code Geass dostał u mnie 8/10 (1szy sezon) i 9/10 (drugi). Guilty Crown chciałem dać z początku 7/10, bo jednak do Code Geass mu brakuje, przez zakończenie pomyślałem o nawet 5/10, ale postaram się ocenić ten serial tak, jakbym go ocenił nie widząc finałowego odcinka i uwzględniając to coś, co ciągnie do obejrzenia następnego odcinka, mimo, że jest 2. w nocy a jutro do pracy :). 8/10
No to teraz zabieram się za Neon Genesis Evangelion :) (ponoć też sknocili zakończenie, ale wydali alternatywne – zobaczymy…)
Jak są spoilery, to się używa tego taga, co się -ukryj- nazywa. Co też Moderacja czyni na większości tekstu, albowiem w wycinanki łowickie się bawić nie zamierza.
IKa
Re: zakończenie (a więc - spoilery)
I jeszcze pytanie do wszystkich (chociaz pewnie juz takie nieraz bylo :) ) za najlepszą podpowiedz, zapraszam do siebie do Sopotu na wczasy :P
Szukam czegos podobnego do Guilty Crown, Code Geass, chodzi mi wlasnie o science‑fiction, mlodych bohaterow z nadprzyrodzonymi mocami, niekoniecznie mecha, koniecznie jakis watek pseudo‑romansu (cos jak miedzy Shu a Inori, czy Leloucha i C.C.) no i chodzi tez o ukazanie jak bohater ze zwyklego czlowieka zamienia sie we wladce swiata jak w DN,CG czy GC.
Ogolnie jestem poczatkujacym fanem anime, tytuly jakie widzialem mozna policzyc na palcach jednej reki (Daimos, DN, Cowboy Bebop, CG, GC), takze bylbym wdzieczny za sugestie. Pozdrawiam, a dla administracji jeszcze raz przepraszam za spoilowanie.
Kpina
Re: Kpina
Wyjdź...
Rozumiem, że seria się nie spodobała, ale nie widzę najmniejszego powodu by tym samym krytykować jej całokształt i nikomu nie polecać. 'Przez' Pana odwlekałam obejrzenie GC, gdyż zasugerowałam się jakże fachową opinią… A teraz powiem tak. Dla mnie seria była świetna. Spodobał mi się jej klimat jak i wykonanie. Nie mówię, że nie posiada wad. Boli mnie jednak tak brutalne potraktowanie głównego bohatera Oumy Shu. Moim zdaniem jako normalny uczeń liceum zachowywał się dość realistycznie. Dlatego porównywanie go do Lulu z CG jest bezpodstawne. Znamy ciężar przeszłości jaki nosił on ze sobą, zresztą to całkiem inny charakter. Code Geass jest perełką wśród wielu tytułów, więc oczywistym jest, że jeżeli seria porównywana nie będzie równie dobra zostanie spisana na straty.
Do reszty:
Proszę o nie komentowanie mojego wpisu słowami „nie znasz się”, „jesteś amatorem, co ty wiesz o anime…” ... gdyż każdy ma do tego swoje własne podejście. Jedni patrzą na przekaz, inni na fabułę, jeszcze inni na oprawę graficzną i wykonanie. Dla mnie każda seria, czy ta udana czy też nie jest chwilą, w której mogę zagłębić się w ten obcy świat. Nienawidzę hejterów, którzy dobrnęli do 5 odcinka i od razu komentują całą serię. Wstydźcie się!
To wszystko co mam do powiedzenia. Polecam Guilty Crown z całego serca.
Re: Wyjdź...
Re: Wyjdź...
Re: Wyjdź...
Obejrzałam właśnie najgorszy chłam, pisze recenzje i mam jej nie podsumować własnym zdaniem? a może jeszcze polecić? Recenzent uważa Nas za dbających o swój poziom IQ ludzi i ostrzega przed męką oglądania CG. Ja nieposłuchałam i żałuje…
Teraz to Ty moja Droga „wyjdź” jeśli według Ciebie bohater zachowywał się realistycznie. A co do porównań, szkoda, że seria sama sobie na nie zapracowała.
Gdybym przeczytała tą opinie przed seansem z pewnością bym Cię zaskarżyła za zabranie mi tych kilkunastu godzin z życia.
Re: Wyjdź...
Pierwsza recenzja nie zrobiła na mnie wrażenia. Do przewidzenia było, że spotkam się na tej stronie z oceną negatywną. Niestety ostatnio trudno mi znaleźć tu naprawdę obiektywną opinię w której zawarte są nie tylko minusy, a chociaż jeden plus, który miałby przesądzić, czy seria jest do obejrzenia, czy wręcz przeciwnie. Nie trudno zgadnąć, że się zawiodłam. Autor recenzji nie dostrzegł chyba żadnego plusa, a bo i takiego w opinii się nie dopatrzyłam. Poczęstowano mnie za to opinią pełną samych minusów i obelg na temat tej serii. Skierowałam więc swoje zainteresowanie na recenzję jak było wyjaśnione „Alternatywną”.
Tutaj przeżyłam zdziwienie. I zaczęłam zastanawiać się czy tutejsi znają znaczenie słowa „Alternatywa”. Chyba jednak nie, bo druga recenzja w zasadzie niczym nie różniła się od poprzedniej. Tak jak w poprzedniczce, opinia zawierała same negatywy odnośnie fabuły i postaci, które jak to elokwentnie wyjaśnili nam recenzenci; nie miały żadnych zalet. Oczywiście była jedna zasadnicza różnica pomiędzy dwiema opiniami, ale to było za mało, by drugą recenzję opisać jako 'Alternatywną”. Bo autor tej alternatywnej, podobno „lepszej” recenzji na plus dał jedynie muzykę oraz animację. No, a to niestety za mało by jakkolwiek się do GC zachęcić.
Weźmy sytuację; Znajoma kupiła czekoladę, ale całą swoją uwagę skupiła nie na niej, a na jej opakowaniu. To coś podobnego.
Muzyka i animacja owszem są ważne, ale sama muzyka nie sprawi, że pokochamy jakąś serię, ona może jedynie wpaść nam w ucho bądź ewentualnie dodać emocji do danej sceny. Także i grafika jest istotna, ale nie najważniejsza. Bo są przecież genialne, albo chociaż dobre anime z słabą kreską. Ogólnikowo chodzi mi o to, że dać fabule, która przecież jest najbardziej istotna, choć jeden plus to chyba nie grzech. A oglądałam GC bardzo dokładnie i plusów dopatrzeć się można. Mało istotnych lub bardziej, jakieś są. Sama także zajmowałam się kiedyś recenzją, wiem więc, że recenzenci, którzy mają za zadanie, obiektywnie napisać recenzję, serii powinni przyjrzeć się dokładnie. By znaleźć zarówno plusy jak i minusy.
I nie zamierzam czepiać się kogoś z recenzentów. Pisząc ten komentarz, myślałam tylko o tym, że recenzent owszem ma prawo mieć swoje zdanie, jednakże powinien był też ze względu na to, że piszę dla ludzi, a nie dla siebie, utrzymywać równowagę recenzji. A jeśli już naszym zdaniem, seria jest jakimś gniotem nie wartym obejrzenia, może ocenianie zostawmy temu, kogo opinia jest bardziej obustronna. Nie byłoby może takiego oburzenia ze strony userów. Bo przepraszam, ale pisanie, że „Już po pierwszym odcinku widać, że bohater to mięczak” bez podawania wyraźnego chociaż jednego powodu jest żałosne. Skoro to jest tak widoczne w pierwszym odcinku to proszę to uzasadnić, jednym argumentem. To przecież nie spoiler.
i co by tu...
Jak nie ma się nic ciekawszego do obejrzenia, można poświęcić czas…
Miła rozrywka na kilka wieczorów
Pal sześć scenariusz! Przecież sam pomysł, że jakiś przeciętny nastolatek bije się z mechami za pomocą nożyczek czy piłek wyciąganych z ludzi, skacząc przy tym na wysokość kilku pięter, jest na tyle głupi, że już na początku należy zawiesić niewiarę. Potem można już bez mrugnięcia powieką oglądać wyskakujące z ludzi lodówki, dziwaczne wirusy i antidotum w postaci zaśpiewanej piosenki, pseudo‑filozofię oraz morały na temat ewolucji ludzkości.
A oglądać warto, pod względem audiowizualnym jest to perełka. Kolorystyka, scenografia i projekty postaci są bardzo gustowne, podobnie jak soundtrack. Niektóre sceny (a nawet pojedyncze kadry) śmiało określę mianem epickich – są świetnie wyreżyserowane! Choreografia walk wywołuje miłe ciarki na plecach, opcję replay stosowałam wiele razy.
Jest tu sporo fanserwisu. Dla panów obowiązkowo podskakujące biusty i zbliżenia na wypięte pośladki (dość nachalne to było, dlatego mnie raziło). Dla pań cała plejada ładnych chłopców… no dobrze, napiszę wprost, że ranny, cierpiący i półnagi Gai to jest właśnie fanserwis dla dziewcząt.
Po przeczytaniu recenzji spodziewałam się, że para głównych bohaterów przyprawi mnie o wymioty, tak się jednak nie stało. Bałam się ujrzeć emo‑ciamajdę i pustą, przesłodzoną gwiazdeczkę pop, dostałam natomiast… no, może i podobny zestaw, ale budzący więcej dobrych niż złych uczuć. Wewnętrzna pustka Inori była podyktowana scenariuszem, a Shu jakoś tam dojrzewał po drodze (no jasne, że czerpałam złośliwą satysfakcję z wszystkich jego załamań i porażek, ale mimo wszystko nie życzyłam mu źle).
Nie ma w tej serii żadnego bohatera, który naprawdę by mnie drażnił, a to dość niespotykane. Zarówno protagoniści jak i ich przeciwnicy przypadli mi do gustu. Szczególnie Gai. Nie rozumiem, jak można czepiać się długich blond włosów – nigdy nie widzieliście bishounenena? Nie wiecie, czym to się czasem objawia?
Porównywanie tej serii do Code Geass (na korzyść tej drugiej) jest moim zdaniem nieporozumieniem. CG jest podobnym zbiorem idiotyzmów – młodociani terroryści w szkole (i mechy na szkolnym festiwalu), rozwiązania deus ex machina, etc. – na dodatek w cholerę brzydszym.
Podsumowując: polecam obejrzenie tej serii ze względu na przyjemnych bohaterów, prześliczną oprawę audiowizualną i bardzo dobrze zrealizowane walki.
Re: Miła rozrywka na kilka wieczorów
Re: Miła rozrywka na kilka wieczorów
Code Geass jest starszy. O pół dekady. Moim smarkatym zdaniem to dość sporo, jeśli weźmie się pod uwagę technikę, komputery i inne rozwiązania. Bronić go też nie zamierzam, 4 lata temu podobał mi się, teraz wcale by nie musiał. Porównanie zaś nasuwa się samo – te same osoby popełniły oba tytuły, obie serie mają wspólne cechy wyczuwalne na mile – owe „idiotyzmy”. Code Geass przetarł parę rozjeżdżonych ścieżek i zmielił je na całkiem ładną drogę, a Guilty Crown pojechało sobie po gotowcu, nie zbaczając z niego na tyle, aby było to warte odnotowania. Na serio, czasem myślałam, że chłopaki odpowiedzialni za GC mają listę Najlepszych Chwytów Na Najlepsze Anime i w każdym kolejnym odcinku odznaczali po parę punktów jako „zaliczone” ( pewnie jestem kroplą w tłumie z moimi przypuszczeniami ). Aby też mnie źle nie zrozumiano, Code Geass nie jest jakimś tam wielkim przełomem, hitem stulecia czy też wyznacznikiem dobrej serii. Zauważyłam jednak, że jest na prawdę mało osób, którym by się on szczerze nie podobał, pewnie dlatego, że ma w sobie wszystko, co jest potrzebne do stworzenia hitu. Guilty Crown też to ma, ale ani w CG ani w GC nie jest to gwarancja sukcesu. Różnica polega w wykonaniu. Lelouch z jednej strony kliknij: ukryte bawi śmiechem psychopaty w czarnej pelerynce, a Suzaku nie raz przyprawił mnie o ból brzucha, gdy zaczynał swoje monologi o naprawie świata, ale gdyby spojrzeć dalej, niż festyny z mechami i księżniczki z kałachami, tę serię wciąż da się oglądać na poważnie bez większego „co ja paczę” podczas seansu. A Shuu i jego odrastające ręce? Lodówki? „Hohoho, jestem królem, słuchajcie się mnie!”. GC ma prawo się podobać tak samo, jak CG może się nie podobać. Ale z mojego punktu widzenia to trochę żenujące, że seria sprzed pięciu lat jest „świeższą” od tej sprzed kilku miesięcy.
Co do włosów Gai‑dalfa.. Blondi z Ai no Kusabi? Bishounen bishounenem, ale model gościa ze złotą grzywą do pasa odszedł moim zdaniem w zapomnienie. Nawet w takich „perłach” jak Hakuouki, Starry Sky, Uta‑Prince, gdzie napatrzeć się można do woli na oczowalistych bohaterów, osoby odpowiedzialne za design uznały, że „chyba jednak nie”. Tak więc uważam, że jednak można zwrócić uwagę na jego piękne futro ( tak naprawdę przemawia za mnie zazdrość, moje włosy nigdy nie będą tak długie i lśniące jak u Gaia :c ).
Re: Miła rozrywka na kilka wieczorów
Rozumiem, że Crown wydaje Ci się wtórny w stosunku do Geass, jeśli stanowi zrzynkę tych samych motywów. Już samo to może tłumaczyć i osobistą, i obiektywną niechęć do serii, a jeśli dodatkowo masz poczucie, że zrzynka wypadła nieatrakcyjnie, to tym gorzej. Masz rację, że jednak porównywanie obu serii jest uzasadnione.
Sama oglądałam Code Geass przed Guilty Crown i męczyłam się straszliwie. Na Guilty Crown nie męczyłam się w ogóle, wręcz przeciwnie. Widziałam wady scenariusza albo psychologii postaci, ale mi one nie przeszkadzały. Czy to zasługa grafiki (rozumianej jako kreska, nie efekty) oraz muzyki? Może. Co zabawne, nie przypominam sobie w ogóle, żeby fabuła GC jakoś nachalnie kopiowała CG – to znaczy, potrafię od ręki zacząć wymieniać wspólne motywy (supermoc, trójkąt miłosny, magiczna dziewczyna, mechy, „mistrz szachownicy”, wspólna przeszłość, etc., etc.), ale nadal upieram się przy tym, że te motywy w GC lepiej się ogląda, poza tym takie same znajdą się całej masie anime – czy to oznacza, że w takim razie po CG tudzież GC nie można już z przyjemnością obejrzeć nic podobnego?
Co do Gaia – co kto lubi. :) Mnie jego design przypadł do gustu, wcale nie uważam go za „passe” ani przekombinowany, zwłaszcza że „grzywa” nie wypełniała całego ekranu ani nie łączyła się z jakimś teatralnym ubiorem, wręcz przeciwnie. Sama lubię bishów różnych, o różnej długości i kolorze włosów, więc to nie tak, że się na tym biednym Gaiu zafiksowałam – ale tu też podtrzymuję, że twórcy bynajmniej nie przegięli na etapie projektowania postaci, no i nie takie rzeczy się już widziało. :)
Zresztą, wszystko powyższe to kwestia gustu i na tym może poprzestańmy. :)
fantastyczna muzyka
naiwna fabuła
niespójne postaci
Co ogólnie daje rozrywkę na w miarę przeciętnym poziomie.
Najbardziej w tym wszystkim szkoda utworów Supercell, których potencjał nie został wykorzystany nawet w 10%, głównie z powodu okrojonej roli Inori w tej serii. Daje to taki efekt, że muzyka ma więcej do powiedzenia na temat postaci, niż ona sama.
Nazwanie tego parodią czy też ciężką komedią jest jakąś wielką pomyłką. Rozumiem, że można dostać głupawki w czasie oglądania kolejnych niespójnych i nierealnych akcji, ale scen humorystycznych praktycznie tutaj brak, więc niech głupawka pozostanie głupawką, a anime anime.
Generalnie największą porażką tej serii była chęć wpakowania w nią wszystkiego co tylko się da. I w taki właśnie sposób powstaje mieszanka wybuchowa nieskładnych motywów i akcji, przez które poszczególne postaci muszą kolejno przechodzić by móc to odhaczyć w scenariuszu. Anime nie jest zrobione z myślą o przekazaniu czegoś, stworzeniu czegoś z pasją, a jedynie polega na nagromadzeniu wielu pomysłów z których a nuż może coś wypali i ludzie pomyślą że jest to dzieło. Niestety do mnie to nie trafia.
I jeszcze na koniec kwestia Shu.
Nie jest to postać tak beznadziejnie pusta wewnętrznie jak Yukitero. Jego emocje pokazane są w o wiele lepszy sposób, czasem nawet potrafią miło zaskoczyć widza swoim wyrazem. Mimo że często nie podejmuje działań, inicjatywy, nieudolnie błądzi to jednak w jakiś sposób to uzasadnia i szuka odpowiedzi, pyta Inori czy mr. Barbi, okazuje złość, upewnia się czy postępuje właściwie. Yukitero natomiast działał na zasadzie „stanę i poczekam aż mnie ktoś uratuje, bo jestem główną postacią serii, a jak coś pójdzie nie tak to najwyżej się rozpłaczę”, więc to takie porównywanie groszku do pietruszki niby jedno i drugie zielone, a jednak smakują inaczej.
Jedyny błąd przy postaci Shu to niepotrzebne jego gadanie o ostatecznej karze i oddaniu dla dobra innych, jakoś nie pasowało to do niego i było sztucznie naciągane pod scenariusz.
Anime można obejrzeć dla rozrywki, albo raczej wrażeń świetlno‑dźwiękowych.
Logika
Boże...
Re: Boże...
Bez przesady, mów mi JJ
A co do recenzjii‑wkurza mnie porównywanie Shu do Yukiteru i GC do Mirai Nikki…Mirai nikki jest o niebo leprze!Dzięki Yuno i wielu innym!
Hm. Zapowiadało się Codegeassowo, wiadomo. Potem seria otrzymała spore dawki Głupiego Scenariusza, stopniowo się gubiłem, a pod koniec serii już nie wiedziałem, o co tak naprawdę chodzi i po co to wszystko. Nagle wyskakiwały jakieś rozwiązania, bynajmniej nie wiarygodne. Twórcy pakowali kolejne wyjaśnienia fabularne, by akcję popychać do przodu, ale chyba nie mieli pomysłu na to anime, a jeśli mieli, to zgapiony z innych serii.
Seria piękna graficznie, dla niektórych też muzycznie, ale nie dla mnie.
Nie zainteresowało mnie, nie trzymało w napięciu ani przez chwilę. Wynudziłem się, co to za seria akcji, która nudzi? kliknij: ukryte A przemiana charakteru głównego bohatera.. cóż. Zrobiona tylko po to, by coś się działo i jakoś dotrwał do ostatniego odcinka i nie wyszedł na totalnego idiotę, choć wrażenia nie dało się zatrzeć. Główny bohater sam w sobie jest wielkim minusem tego anime.
Nie wiem, komu polecić. Nikomu tego nie życzę. 4/10.
^^
why ?
Re: why ?
Re: why ?
Re: why ?
Jak powiedział Grisznak:
Ale pomijając nawet klasyfikację GC jest niedorzeczne i bez sensu. Dużo się w nim nie zgadza, a fabuła to nieboszczyk. Przed chwilą skończyłem oglądać HsDxD. Na początku miałem bardzo niskie mniemanie i chciałem sobie darować seans, ale kolejne odcinki są coraz lepsze. Główny bohater jest dobrze stworzony z swoimi wadami i zaletami, a jego „moc” odpowiednio wytłumaczona. Nie ma zwrotów akcji typu: z niczego wszystko i na pewno zwyciężę ponieważ „Nie wybaczę ci tego”, a wrogowie nie nie mają zachowania jak Chaosyci z BG I. kliknij: ukryte Dodać tez trzeba, że nawet zakończenie HsDxD stworzono w taki sposób, iż bohater wygrał nie z powodu „od zera do bohatera” tylko rozsądnej strategi oraz intrygi , która ma go zamiar wykorzystać(tak wnioskuję z informacji i zachowania brata brata Rias). W GC bohater wygrał bo był tak słaby, że aż potężny i poświęcił swoje życie na drugi VG więc przeżył…
Jedyne czego nie można źle powiedzieć o GC to grafika i audio.
Jednakowe wady to natomiast głupie utarte szablony ( jak podział i walka frakcji ściągnięta z chrześcijaństwa w HsDxD, która dla mnie jest nudna, odtwórcza oraz od razu powoduje niechęć do anime), jednak na korzyść dla HsDxD gatunek tego anime to komedia, może utarte schematy kogoś rozśmieszą…
Pozdrawiam
Re: why ?
Re: why ?
Tu się zgodzę.
To już trochę ignoranckie podejście.
Ja mam inne zdanie, uważam że trzeba jednak spojrzeć na dany tytuł szerzej i zachować, jak ja to określam, umiarkowany obiektywizm (całkowity obiektywizm to oczywiście utopia), przedstawić sensowne argumenty, a nie wychodzić z założenia, że ja to jestem teraz Bogiem bo piszę recenzję, mam własne zdanie i reszta mnie nie obchodzi. Trzeba jednak uczciwie jasne czy ciemne strony danego anime wskazać, a nie mieszać z błotem czy chwalić tylko dlatego, że seria mi podpasiła/nie podpasiła i wszystko inne się nie liczy – a tak w sumie zrozumiałem Twoją wypowiedź, chyba że co innego miałeś na myśli. Każdy rzecz jasna pisze jak chce, ale recenzent powinien jednak moim zdaniem zachować wobec czytelników chociaż trochę uczciwości. Od personalnych, mocno subiektywnych osądów są komentarze, nie recenzje.
Re: why ?
Recenzent jest wtedy uczciwy wobec czytelnika, gdy przedstawia własne zdanie i nie sili się na jakąkolwiek „poprawność polityczną”. Wyszukiwanie argumentów za albo przeciw na siłę to też oszukiwanie samego siebie i często utrudnia postawienie jasnego osądu – jeżeli ktoś ma wątpliwość w to, jak ocenia recenzowany twór, to znaczy, że nie umie go ocenić i nie będzie uczciwy.
Re: why ?
Zdefiniuj, co to wg. Ciebie jest fakt w recenzji anime.
Ile jest faktów w recenzji, poza opisem fabuły z pierwszego (najczęściej) akapitu? Na podstawie tych „faktów” nie pisze się recenzji.
Przykładowo, nawet jeśli sztampowość postaci w jakimś anime dla 90% będzie faktem, dla innych bedzie kłamstwem i niesprawiedliwym osądem – co wg. Ciebie jest OK, bo recenzent nie musi być sprawiedliwy.
Bzdura – nie chcę się wykłócać, ale w niektórych sytuacjach może pozwolić to na sensowną ocenę tytułu.
Czyli: jako recenzent oceniam anime jako słabe. Ale: w swojej klasie nie jest najgorsze, fani gatunku – i tylko oni – mogą obejrzeć, a do oceny z recenzji dodać dwa oczka. To nie jest silenie się na poprawność polityczną, tylko szersze spojrzenie i wyjście poza swoje cztery kąty gustu.
W sumie już nie rozumiem, recenzent ma być sprawiedliwy i uczciwy czy nie? Bo wcześniej napisałeś, że nie.
Re: why ?
Konstrukcja fabularna – epizodyczna, ciągła etc. Czy są ciągi przyczynowo – skutkowe, czy też losowe wydarzenia i deus ex machina.
Animacja – czy jest lazy animation, deformacje uproszczenia.
Nie chce mi się wymieniać wszystkiego, bo zaraz mi z tego wyjdzie klucz do rozpoznawania gatunków anime.
Jeżeli coś jest dobre, to jest dobre niezależnie od gatunku.
Sprawiedliwość i uczciwość to dwie różne cechy.
Re: why ?
Słownik synonimów mówi inaczej – a kontekst jasno wskazuje że słów użyto w tym samym znaczeniu. Ja natomiast spodziewałem się odpowiedzi na pytanie, a nie odwracania kota ogonem. Ale to tak na marginesie.
Czas chyba kończyć, bo się pokłócimy, a uparte brnięcie w tę dyskusję tylko pogorszy klimat bez sensownych rezultatów. To jeden z tych tematów, które trudno zakończyć konsensusem.
Re: why ?
Re: why ?
Re: why ?
Re: why ?
Re: why ?
Jeżeli coś jest dobre, to jest dobre niezależnie od gatunku.
Niestety nie. W tworzeniu opinii jest coś takiego jak „kontekst” i choć nie zawsze jest konieczne, by rozważać go w pełni, to ignorowanie jego istnienia słusznym podejściem nie jest.
Re: why ?
Re: why ?
Ocena bierze się z upodobań estetycznych recenzenta, jego doświadczenia w temacie, a także tego życiowego, usposobienia, światopoglądu i…dobrej woli. To oglądający decyduje, czy coś jest dobre czy nie. I dzieło (dziełko) musi się z tym pogodzić.
Re: why ?
Re: why ?
To chyba wszystko w moim przelocie.
Re: why ?
Tak tylko pytam.
Re: why ?
Re: why ?
Re: why ?
Re: why ?
Haremówka = anime, koncentrujące się na haremie – opowiada o perypetiach głównego bohatera i wianuszka dziewczyn próbujących zdobyć jego serce (ew. w drugą stronę – w pewnym sensie DxD).
GC koncentrowało się na emowatym Shoe, który się rozwijał, walczył i na końcu zbawił świat. Battle shounen z masą nieprzemyślanie powciskanych elementów majacych na celu zdobycie sympatii różnych grup otaku. No, figurki Inori bankowo się sprzedają. Odchodzę od tematu~
Re: why ?
Re: why ?
Re: why ?
Mam pod ręką listę 67 faili fabularnych na podstawie 18 odcinków. Prawdę mówiąc, mocno wybrakowaną.
Re: why ?
Re: why ?
Guilty Crown po prostu nie ma sobie dobrej, przyciągającej uwagę pierwszoplanowej postaci, a co za tym idzie i epickich momentów jest jak na lekarstwo, ale nie jest to jakieś beznadziejne i niegodne uwagi anime. Z pewnością wyróżnia się na tle innych paroma ciekawymi motywami które pozostają w pamięci i pozwalają je odróżnić od innych szarych produkcji.
Re: why ?
Re: why ?
Spisana przez jakiegoś zagranicznego fana (możliwe, że przez kilku). W każdym razie całkiem zabawna lektura.
Nie do końca zgadzam się ze wszystkimi punktami, ale większość słuszna.
[link]
Z tego co brakuje, przede wszystkim:
kliknij: ukryte Gai w pierwszym odcinku całkowicie zignorował kwestię fiolki. Pomijając już fakt, ze Shu miał ja w kieszeni koszuli i było ją widać, Gai nawet się o nią nie zapytał.
Co mamy w drugim odcinku? Informację, że koniecznie chciał zdobyć Void Genome dla siebie.
Co gorsze, potem jeszcze ochrzanił Inori, że na to pozwoliła. Wysłał ja z niemalże samobójcza misją, ona mimo wszystko przeżyła, wróciła do niego, w dalszym ciągu wierna, a on ma do niej pretensje, że mech przypadkiem trafił we fiolkę. A przecież mógł ją od nich wziąć gdyby chciał…
O ile pierwszy ep bardzo mi się podobał (głównie graficznie, ale fabułę ciężko było na tamtym etapie oceniać) i starałem się bronić serii, licząc, ze niedomówienia zostaną wyjaśnione, tak w drugim się kompletnie załamałem. Najbardziej spektakularny samobój jakiego widziałem w anime.
Kolejna kwestia – w pierwszym epie GHQ puszcza wolno Shu, nic mu nie zrobili. Myślę sobie – ok, może nie mogą krzywdzić cywilów? Jakieś naciski rządowe, nie wszystko da się zatuszować, powinni być jako tako dyskretni, wiec nie podjęli działań wobec nastolatka?
Drugi ep mi mówi „a takiego!” i pokazuje GHQ bezkarnie mordujących mieszkańców miasta…
A za co? Za to, ze są zakażeni. To w takim razie dlaczego utrzymują szpital dla zakażonych (np. brat Yahiro), skoro innych po prostu zabijają? To nie ma sensu…
Inori jako transfer student pod koniec odcinka mnie już kompletnie dobiła, wtedy straciłem wszelką nadzieję, ze ta seria może być dobra. Niestety dopiero koło dziesiątego odcinka nauczyłem się z niej śmiać i miło spędzać czas w trakcie seansu, wcześniej przeżywałem katusze pauzując co parę minut…
Wszystko to było tym bardziej bolesne, gdyż zakochałem się w chara designie gdy ogłoszono to anime i miałem wobec niego naprawdę ogromne oczekiwania. Zaznaczę zarazem, że ciężko je uznać za wygórowane – w końcu za produkcję odpowiadali ludzie, którzy dostarczyli nam Death Note i Code Geass, ciężko było się spodziewać, ze tak spektakularnie zawiodą.
Teraz pozostaje mi jedynie żałować, że na Guilty Crown poszło tyle kasy i tytuł najładniejszej serii TV przypadł gniotowi. Z drugiej strony, thready na 4chanie były naprawdę fajne i w pewnym sensie GC dostarczyło mi dużo więcej przyjemności od wielu innych serii, które uważam za lepsze.
Jeśli kiedyś zapowiedzą drugi sezon (błagam, nie!), to może zaktualizuję tę listę lub nawet zrobię własną…
P.S. Gomen za giga spoiler, ale nie chce mi się szatkować komentarza.
Re: why ?
Serie które opierają się na cyckach mają zawsze nienaturalnie zawyżoną średnią, tak jest na każdym serwisie o anie. Widownia która jest Targetem, daje wszystkiemu co ma fajne cycki 8‑10/10. Z drugiej strony, ludzie szukający sensowniejszej rozrywki mają lepsze rzeczy do roboty niż komentowanie i ocenianie rzeczy pokroju Highshool DxD.
Pierwsze anime
Polecam, jedna z kilku ostatnich produkcji, ktora proboje byc ambitniejsza, i nawet, jezeli ma jakies z tym problemy, to wciaz dobra historia.
A mi się podobało
Audio
Audio zmarnowane...
P.S. Kokuhaku z ED jest w jakości przeciwieństwem fabuły :)
Słowem poparcia
Moje trzy grosze
Schematyzm („Shu, mamy kolejny absurdalny problem, wyciągnij odpowiedniego do tego Voida”), wtopy z odpowiednimi reakcjami („zabiłem niewinną osobę… SPÓJRZ NA MÓJ WYTRZESZCZ”), nie licząc jednego wyjątku słabi antagoniści (na czele z „Jestem rozpieszczonym psychopatą ALE MÓJ TATO MNIE IGNORUJE”), plothole (Inori w szkole, już dość się na to rozpisałem) oraz kwestie obyczajowe dla mnie stanowiły większy problem.
Wrażenie pośpiechu w pisaniu tej recenzji pojawia się raczej nie dlatego, że oprawa została potraktowana zdawkowo, ale z powodu zbyt kolokwialnego i opisowego stylu (które to opisy zawierają sporo ogólników). Odrobina polemiki i mocniejszego osadzenia opinii z pewnością by się przydały. Tekst jest jednak pod względem formalnym jak najbardziej poprawny, spełniający wszelkie kryteria recenzji, może jedynie trochę „nieuczesany”.
Crapem jest nieziemskim, ale tekst, który chce być nazywany recenzją, musi wspomnieć o grafice. Inna kwestia, że ogólnie jest bardzo kiepsko napisany. Do tego stopnia, że może kogoś zachęcić do obejrzenia serii choćby i po to, by sprawdzić te wszystkie dzikie zarzuty recenzenta.
Hanasaku Iroha ma ciekawy styl? Imo to po prostu bardzo dobra rzemieślnicza robota, kreska taka jak wszędzie, ale lepsza.
I can't agree.
Co by nie było – sam również jestem zawiedziony GC jeśli chodzi o fabułę i postaci, ale potrafię jednak dostrzec zalety, które ta seria niewątpliwie ma.
Re: I can't agree.
Choć i owszem, o oprawie coś więcej wspomnieć można. Wyróżniała się naprawdę mocno. Choć tak gwoli ścisłości pięknie ubrana fatalna seria jest dalej fatalną serią, takie więc podejście do tekstu również mogę zrozumieć.
Re: I can't agree.
Tak czy siak, zbycie jednym zdaniem całej oprawy, która jest ogromną zaletą tego anime, uważam za karygodne zaniedbanie.
Re: I can't agree.
Inna sprawa, że od strony technicznej GC jest przyzwoite – daleko mu do czegoś wybitnego. To sprawna, rzemieślnicza robota. Nie razi (co dziś, w czasach, gdy większość studiów animacyjnych opiera się na podwykonawcach, rzadkie), ale nie podnosi poziomu anime na tyle wysoko, aby można było je uznać za zdatne do oglądania.
Re: I can't agree.
Swoją drogą, zdajesz się jednak mieć coś ciekawego do powiedzenia na temat GC, w sensie dużo więcej niż „nie zgadzam się i basta” – dlaczego nie zebrać to w recenzję alternatywną? Szczerze mówiąc to ciekawi mnie w jaki sposób można bronić tego tytułu – bo i samą oprawą, staranną, ale nic więcej, na pewno tego nikt robić nie będzie.
Będę wdzięczny, jeżeli poczujesz się sprowokowany ^^
Re: I can't agree.
Re: I can't agree.
Na to anime po prostu chce się patrzeć i chce się go słuchać. Zawistnym gadaniem jest, że kreska to nic specjalnego, wiele tytułów ma lepszą/porównywalną. Bo to po prostu nieprawda – GC ogląda się niemal jak jakąś kinówkę, a nie zwykłą serię TV. Kreska jest szczegółowa, postaci świetnie narysowane, animacja bardzo płynna, do tego dochodzą świetnie zrealizowane efekty komputerowe, w porównaniu do których większość anime jest 100 lat za murzynami.
Jeszcze większy wpływ na wrażenia ma ścieżka dźwiękowa, która moim skromnym zdaniem jest jedną z najlepszych jakie słyszałem ostatnimi czasy. Wszelkie utwory doskonale współgrają z wydarzeniami na ekranie – gdy ma być epicko, tak właśnie jest, gdy mamy poczuć nutę melancholii, również tak się dzieje. Nie wspominając o świetnie wykonanych – tak muzycznie jak i graficznie – openingach. Muzykę w anime przeważnie dzielę na dwie kategorie – nijaką, nie wpadającą w ucho, z której istnienia w ogóle słabo zdaje sobie sprawę (i tak jest w 90% przypadków), albo na taką, która ma duży wpływ na to jak ogląda się dany tytuł i którą pamiętam jeszcze przez długi czas. Ta z GC zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. Jak już wcześniej wspominałem, to wszystko nie rekompensuje braków fabularnych, ale w dużej mierze pozwala na zapomnienie o nich i cieszenie się seansem.
Bo Guilty Crown to niezaprzeczalnie przeciętniak, jednak taki, którego ogląda się mimo wszystko bardzo miło. I który totalnie nie zasługuje na cały hejt lecący w jego stronę.
Re: I can't agree.
Proponuję zapoznać się z definicją słowa „zawiść” ;]
Re: I can't agree.
Swoją drogą przydałaby się opcja edycji komentarzy.
Re: I can't agree.
Re: I can't agree.
Stąd łatwo wyciągnąć wniosek, że zdaniem recenzentki Macrossa F oprawa tamtej serii jest warta całego akapitu, a moim zdaniem oprawa GC już nie. W czym problem?
Btw, „najlepsza w roku” to gruba przesada. Z nowych serii w tym sezonie widziałem już przynajmniej dwie, które pod tym względem mają o wiele więcej do zaoferowania, niż Guilty Crown.
Re: I can't agree.
Re: I can't agree.
Re: I can't agree.
Re: I can't agree.
Re: I can't agree.
Re: I can't agree.
Jeśli chodzi o wychodzenie poza sztampę – być może i masz rację, ale jakoś nie wyobrażam sobie utworów z Lupina puszczanych w GC i na odwrót. Bo ścieżka dźwiękowa musi być jednak dopasowana do anime i jego konwencji. I wydaje mi się, że w Guilty jest to zrobione doskonale.
Re: I can't agree.
Wiem że to wszystko kwestia subiektywnej oceny, ale oprawa GC jest co najmniej mocno ponadprzeciętna (według mnie świetna) i doskonale zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja tak uważam. Do tego trzyma poziom przez cały czas trwania serii. Wypadałoby więc napisać o tym coś więcej, szczególnie, że to największa zaleta tego tytułu.
Jestem niemal w 99% pewien, że gdyby Guilty było anime fabularnie dobrym i wydźwięk recenzji byłby bardziej pozytywny, to i na zachwalanie oprawy znalazło by się więcej miejsca. A tak odbieram to jak część hejtu lecącego w stronę tej serii, gdzie napisanie paru ciepłych słów o kresce i muzyce mogłoby czasem zburzyć tą całą negatywną otoczkę.
Tak jak pisałem wcześniej – GC jest serią totalnie przeciętną pod względem fabuły i postaci, ale nie bardziej niż 1/2 tytułów wychodzących co roku. Tyle tylko, że ma się jeszcze czym bronić. Gorzej jeśli każdy stara się to na siłę ignorować.
Dlatego napisałem „prawdopodobnie najlepsza”. Nie wiem co to za tytuły z nowego sezonu, które mają aż tyle do zaoferowania, ale po pierwszych epkach nie ma jeszcze co oceniać.
Mimo, że sam uważam GC za anime przeciętne, to jednak będę go bronił, bo to jak mocno niektórzy po nim jeżdżą wydaje mi się niepojęte.
Literówka w recenzji :)
O, a tu druga ;)
Drobny błąd
Utracone Święta to nie nazwa wirusa, tylko wydarzenia, podczas którego został on uwolniony. Sam wirus nazwany został Wirusem Apokalipsy.
Muzyka dobra i odpowiednio dopasowana.
Grafika także dobra, jeśli chodzi o sama akcje ładnie wszystko zostało ujęte
Fabuła jak to lubi w sumie nic nowego nie zostało wniesione ale tez nie mogę powiedzieć ze wszystko to nuda i jakaś powtórka z innej serii. Bo to nie było by prawdą mimo wszystko oglądało się przyjemnie.
Zakończenie i OVA Guilty Crown Lost Christmas
ehehh
Początek – fajny,
„1 finał” – niezły,
Rozwinięcie – początkowo fajne później fatalne,
Końcówka znowu dobra i Finał porażka ...
kliknij: ukryte Więc w gruncie rzeczy fajna Ayase, która mogłaby być już przed finałem z Shuu i nie narzekał bym , a tak Shuu dostaje mega moc, później co odcinek coraz bardziej go gnoją i w finale przeginają ... So bad… no cóż dla mnie scena bodajże w 21 odcinku kiedy Shuu pomaga Ayase i mógłby ją „pocałowywać” mogła by być dobrym wstępem do happy endu tych dwojga a tak mamy crap'owate zakończenie i zmarnowany potencjał bardziej niż się zanosiło
Re: ehehh
Początek: bardzo średni.
finał: taki o
Po 1 finale: zajefajny (Shu zostaje liderem)
i do końca jest już tylko fajny.
A miało być tak pięknie...
Niestety – z każdym odcinkiem było coraz gorzej. Tak jak do wątku „tyrana” akcja trzymała się logiki, tak potem całkowity jej rozwój jedynie namącił i został pozbawiony należytego sensu. Ostatni odcinek kumulował zbyt wiele emocji, w czym cała akcja rozwijała się stanowczo za szybko, a poszczególne sceny wzbudziły patetyczne wzruszenie – tak jak dla przykładu kliknij: ukryte „ratowanie” Inori, co zakończyło się fiaskiem. Jednak muszę przyznać, że chociaż nie jestem zadowolona z efektu końcowego, to jednak sposób, w jaki cała sprawa ucichła był dobrze rozegrany. Względnie dobrze. Hepi ęd, i te sprawy.
Cóż – herosi herosami, ale co z „drugoplanowcami”? No właśnie. Leżą i kwiczą. Każda postać z „tła” była tak wyprana z emocji, bezbarwna i wykorzystywana jedynie na potrzebę chwili, że aż się żal robiło jej istnienia. Zupełnie nie mogłam pojąć roli tego całego Daath'a, który właściwie w żaden sposób nie wpłynął na serię – bez niego również można byłoby to rozegrać, prawdopodobnie w równie beznadziejny sposób.
Były przełomowe momenty. Takie jak ostatnie chwile z kliknij: ukryte Hare albo też wspomnienia Many z Lost Christmas. Reszta była przeciętna – w sumie wszystko opierało się na utartym schemacie.
Anime zyskało bardzo dużo na nieziemskiej grafice oraz poruszającej muzyce, szczególnie jeśli można mówić tutaj o charakterystycznej piosence Inori. Niestety, to przeważa na mojej ocenie. Nie wiem czemu, ale czuję, że na chwilę obecną – póki emocje nie opadły – seria zasługuje na słabą 7, ale z drugiej też nie zasługuje na 6. Za powyżej wymienione elementy oraz Gai'a, który, niestety, w ostatnich odcinkach został całkowicie wyskubany z elementów zwanych SENS i DOBRA KREACJA POSTACI.
Re: A miało być tak pięknie...
Guilty Crown bardzo dobre anime, ale nie arcydzieło
Co im z tego wyszło, naprawdę ciężko powiedzieć i ocenić. Anime jest bardzo nierówne – niektóre sceny zapierają dech w piersiach i są po prostu cudowne, inne natomiast ewidentnie są tworzone tylko na potrzeby rozwoju akcji. Bolączką Guilty Crown podobnie jak i Code Geasse jest dostosowanie fabuły do zmian w charakterze i działaniu głównych postaci. Zarówno jedna jak i druga produkcja traci na tym logiczny sens a odbiorca ma wrażenie, że fabuła która jest nagromadzeniem olbrzymiej ilości pomysłów staje się bez sensu. CG ratuje się w tym miejscu szybkością rozwoju akcji, dzięki czemu odbiorca nie ma zbytnio czasu by pomyśleć i zastanowić się co tak naprawdę ogląda. W GC natomiast akcja rozwija się wolniej, przemiany i wątpliwości głównego bohatera pokazane są stopniowo i bardziej łagodnie (plus za to dla twórców), jednak w tym momencie widz zwraca większą uwagę na rozgrywające się wokół wydarzenia i konstrukcję charakterów innych osób, te elementy w GC są zrobione słabo, stąd też pewnie tyle negatywnych opinii pod adresem tego anime.
Jednak osobiście uważam, że jest to pozycja godna uwagi. Ścieżka dźwiękowa tego anime jest jedną piękniejszych jakie miałem przyjemność słuchać ostatnimi czasy. Główny bohater, Shu został skonstruowany w naprawdę dobry sposób – jako jedna z nielicznych postaci tego anime ma swoją duszą nie zmieniającą się pod wpływem kolejnych dziwacznych pomysłów scenarzysty. Na uwagę zasługuje też Inori, która byłaby naprawdę niesamowitą postacią gdyby poświęcono jej nieco więcej wysiłku twórczego – wyobcowana istota, nie z tego świata, która potrafi wyrazić siebie jedynie poprzez śpiew, jednocześnie starająca się poznać uczucia obecne w otaczającej ją rzeczywistości – pomysł i założenie super, w jej przedstawieniu jednak niestety czegoś zabrakło i do mistrzowskiej C.C z CG jej daleko.
Spoiler
kliknij: ukryte Za perełkę tego anime można natomiast uznać Hare. Pomimo niewielkiej roli jaką przyszło jej odegrać w czasie trwania całej serii, zapadła mi dosyć mocno w pamięci. Być może ze względu na przejmującą scenę jej śmierci wzmocnionej opowieścią o królu – zdecydowanie najlepsza scena całego GC.
Pozostali bohaterowie GC byli dla mnie bezbarwni, poruszali się jak szmaciane lalki wykonujące każde polecenie scenarzysty. Złe charaktery były wręcz tragiczne pod względem budowy, jednak szczyt absurdu osiągnął jak dla mnie Gai, który w tym anime pełnił rolę niemal wszystkiego, co w rezultacie dało okropny efekt.
Mimo to ogólny odbiór anime jest pozytywny, a powyżej wspomniana scena z Hare jest jak dla mnie jedną z najpiękniejszych w zestawieniu z jakimkolwiek innym anime.
Nienajgorsze
Inorimon, wybieram cię~!
Re: Inorimon, wybieram cię~!
Re: Inorimon, wybieram cię~!
Re: Inorimon, wybieram cię~!
Frapuje mnie czy exile zasilane było benzenem czy cykloheksanem?
Re: Inorimon, wybieram cię~!
Czekam na kinówkę!
Re: Inorimon, wybieram cię~!
No tak, przecież jedyne istoty rozmnażające się w tym anime to kliknij: ukryte roboty, a ludzkość musi trwać dalej (dla kinówki).
Re: Inorimon, wybieram cię~!
Exile kliknij: ukryte Adama vel Tritona był napędzany benzenem – na stówę, nazwa myląca, pewnie im się z benzyną pomyliła, ale to musi być benzen a nie cykloheksan. Ale trzeba docenić próbę chemicznej inspiracji u twórców, nie każdy by wpadł na tak odkrywczy pomysł na logo.
Re: Inorimon, wybieram cię~!
Ja w ogóle myślę, że to ktoś z biol‑chemu robił, bo nie dość, że były wzory chemiczne to jeszcze teorie ewolucji!
O! Nawet pamiętam, że wstawka fizyczna też była gdy Shuuuu kliknij: ukryte pokonywał grawitację!
Re: Inorimon, wybieram cię~!
czepiasz się, ale to może było tylko takie niewielkie niedopaczenie, to na sto procentów był benzen! chociaż kreska w logo między g a c wchodzi w głąb domniemanego benzenu, jak myślisz, może to jakieś pseudo fenole?
wgl, to anime jest bardzo fizyczne. przecież to oczywiste, że nosisz między cycami kliknij: ukryte wyrzutnię rakiet, a chłopak z anteną wyciąga ci to poprzez macanie.
Gdzieś w połowie zupełnie wyłączyłam myślenie (dobitnie zdałam sobie z tego sprawę w ostatnim odcinku), przy czym właśnie mniej więcej wtedy anime bardzo mnie wciągnęło i naprawdę świetnie się bawiłam przy seansie każdego następnego odcinka. Fabuła pokręcona w złym tego słowa znaczeniu (ale jak mówiłam – nie zwracałam uwagi, dopiero przy ostatnim odcinku tak sobie pomyślałam „co ja, ku*wa, oglądam?”), postaci denne (szczególnie te główne, Shoe, Inori, Gay… chociaż i tak najbardziej rozwaliła mnie Arisa), muzyka genialna, grafika bardzo dobra… Niby powinno być góra 4‑5/10, ale ja byłabym skłonna postawić nawet 7 za to jak mnie wciągnęło. Stanęło na 6/10, bo ogólna ocena i tak zawyżona. xD
Poza tym thready na /a/ były zaiste wyborne.
Szkoda że ostatni odcinek wyrwał mi serce i na nie po prostu nasrał.
zabawa przednia xD
najgłupsze anime które nie dość, że mnie wciągnęło to jeszcze obdarzyłam irracjonalnym sentymentem xD może to za te wszystkie łzy wylane podczas seansu z gromkiego śmiechu xD
naprawdę jako niezamierzona komedia akcji to się wyśmienicie sprawdza :) dawno się tak dobrze nie ubawiłam x3
Co by tu napisać...
Zaczyna się względnie dobrze – schematycznie co prawda, ale „z jajem”. Ładna grafika, dobry dźwięk, przyzwoici bohaterowie, fabuła… powiedzmy, że nie woła o pomstę do nieba. Takie 6 lub 7.
Następnie przychodzi załamanie. Perfidne spartaczenie wszystkich elementów fabularnych jakie tylko można spartaczyć. Zostaje tylko audio/video, a ocena spada do 2. No dobra za sprawą pewnej pani imieniem Hare, dam 3.
Potem jest już lepiej, ale niestety popełnionych błędów nie da się naprawić i do samego końca odcinki trzymają poziom z przedziału 4 – 7.
Zakończenie. Jest… i chyba to najlepsza informacja o nim. Nie powala na kolana, ale też nie irytuje. Po prostu jest.
Ostatecznie wyszedł taki dość oryginalny serial, który ogląda się… Dziwnie. Jego obiektywna ocena jest trudna, jeżeli nie niemożliwa i dlatego nie będę się jej podejmował.
Jakie są więc moje prywatne odczucia: Kiepsko – morału nie było, rozrywki też, ale mimo to obejrzałem serię z ciekawością. Dlaczego? Bo ktoś włożył trochę serca w różne nietypowe zagrywki. Co prawda ich mieszanka to gniot niesamowity, ale i tak lepsze to niż „ciota wpadająca w piersi wielkości melonów, przy każdej możliwej i niemożliwej okazji”.
Poza tym seria ma dwa elementy, które wypadają naprawdę dobrze. Pierwszym jest postać Hare – pierwsza poprawnie skonstruowana postać nieśmiałej dziewczyny, jaką spotkałem w anime. Cicha, stojąca z boku obserwatorka, która niechętnie wyraża opinie, ale jednocześnie osoba dość inteligentna, zdecydowana w działaniu i potrafiąca sobie radzić z uczuciami – zarówno swoimi, jak i innych. Drugim są niektóre przemiany i decyzje Shu, który to wypada całkiem przyzwoicie, na tle innych znanych mi bohaterów dynamicznych. Szkoda, że tylko te dwie rzeczy zasługują na pochwałę. (Przepraszam – trzy rzeczy – zapomniałem, że jest jeszcze audio/video)
Błeh...
Spód dna...
Za piękny całokształt całe 1/10. Szkoda, że stworzono anime klasy Z, mogło być o wiele lepiej sadząc po pierwszym odcinku.
Bardzo dobre anime
Chciałbym dodać że anime powinno się oceniać po wyemitowaniu i oglądnięciu wszystkich odcinków, ale widać można według was oceniać po 1 czy też 15 odcinku xD Recenzjanci z was tacy jak ze mnie wróżka. POZDRO!
Scalono – moderacja
Re: Bardzo dobre anime
Warta uwagi
Rzeczywiści fabuła wydaje się lekko niedopracowana, ale muzyka, epickość niektórych scen, grafika i zwroty akcji wynagradzają to. Polecam jeśli chce ktoś przeżyć kilka dobrych dreszczyków emocji.
Piękna, ale głupia.
Ten garniec z kupą ubrany jest w naprawdę ładne szaty. Grafika jest fantastyczna, oh‑jak‑wspaniała i generalnie miażdży wszystkie narządy. Soundtrack rządzi, miecie, gniecie itd. Dzięki temu epickie sceny są naprawdę EPICKIE i to właśnie ratuje GC przed totalną porażką. Już nie ważne, że obejrzałem 19 epów i nadal nie wiem o co tu chodzi, ale niektóre sceny wynagradzają po prostu fabularną mieliznę.
Dodatkowo seria „wzięła” mnie na niektóre swoje dramatyczne chwyty – kliknij: ukryte śmierć Hare, przemiana Shu (która o dziwo wypadła całkiem nieźle), to jak odtrącił swoich przyjaciół – Takie rzeczy na mnie działają. Nie wiem czy to dobrze świadczy o mojej inteligencji, ale oglądam to anime z przyjemnością (choć czasem jednak jakaś wyjątkowa głupota zgrzytnie).
Mój Żałościomierz co chwila zmienia ocenę – czasem jest to 4, czasem 6, raz nawet było 8. Póki co wystawiam 7, ale to prawdopodobnie tylko krótkotrwała reakcja na epickość dziewiętnastego odcinka…
Po Waszych komentach nie miałem jakiś specjalnych oczekiwań względem tego animca, więc nie rozczarowałem się zbyt mocno. Jasne, fabularnie ten tytuł leży i kwiczy, ale pod względem rozpierduchy niewiele serii może mu dorównać.
tym razem pochwała
Re: tym razem pochwała - no chyba nie
Re: tym razem pochwała - no chyba nie
Choć co chwilę to się zmienia…
Re: tym razem pochwała - no chyba nie
Co do tego tytuły – obejrzałem 11 epków i nie mam własnego zdania.
Absolutny win sezonu...
Dlaczego? Dlaczego taki gniot ma TAKĄ grafikę i TAKĄ muzykę? Przecież to jest czyste marnotrawstwo. Słuchając OSTa aż się płakać chce na myśl, że utworów takich jak chociażby KrOne, Release my Soul czy przyprawiającego o dreszcze GE 19 można było użyć do pięknej pod względem fabularnym serii, a zamiast tego wrzucono je do miksera beznadziejnych pomysłów. Po dwunastym odcinku widoczna była chwilowa i niewielka poprawa, ale teraz Guilty Crown znowu wraca do swojego poziomu, a nawet więcej – osiąga już absolutne wyżyny idiotyzmów. Oglądam to nadal tylko po to, żeby przekonać się, czy możliwe jest stworzenie jeszcze bardziej absurdalnego zakończenia. I coś czuję, że twórcy mnie nie zawiodą.
Re: Absolutny win sezonu...
Do diabła z tym anime
Inkrementacja głupoty.
Re: Inkrementacja głupoty.
Choć oceny już raczej nie zmienię, to jednak Guilty Crown ląduje do moich ulubionych. Lodówka/zmywarka/pralka wyskakująca z cyców to jeszcze pół biedy, odrastające ręce i mesjanizm Shu mieszczą się jeszcze w normie, koleżanka dająca wdzięki na lewo i prawo w zamian za informacje jest co prawda pewną nowością, ale przemiana z Gai‑dalfa Szarego w Gai‑dalfa Białego skradła moje serce i to głównie ona jest powodem tej, dość kontrowersyjnej, decyzji. Mithrandir‑bishounen – tego w anime jeszcze nie było!
Re: Inkrementacja głupoty.
Re: Inkrementacja głupoty.
Re: Inkrementacja głupoty.
Recenzja Grisznaka w Otaku
Re: Recenzja Grisznaka w Otaku
Re: Recenzja Grisznaka w Otaku
Re: Recenzja Grisznaka w Otaku
Re: Recenzja Grisznaka w Otaku
I teraz zapewne zostanę wyśmiana czy coś w tym stylu, bo w końcu nie ja piszę recenzje do prasy.
Code Geass dla ubogich
W sumie nie wiem jak to jest, że kliknij: ukryte równoletni Gai wygląda starzej od Shu, chyba że twórcy akurat pamiętali, że Japończycy są z reguły mali. Ale lol se odszedł po tym jak spluwa mu eksplodowała.
Najzabawniejsze jest, że po tym jak twórcy określili, że incest jest zły, pozostawili otwartą furtkę w kierunku kliknij: ukryte „to nie incest, jeżeli to klon”, a jeszcze po drodze wyglądało to jakby molestowanie nieletnich byłoby dobre, gdyby nazywać to matczyną miłością. Może bym spróbował jakoś zakibicować Inori, gdyby nie fakt, że była najgorszą główną heroiną jaką w życiu widziałem i nawet ześwirowane yandere, które znaliśmy jedynie z odcinka było bardziej rozbudowaną postacią.
Wciąż nie mam pojęcia jak to jest, że GHQ ignorowało Inori w szkole a Gai ot pozwalał se jej iść. Myślałem też, że matka‑molestant wie coś o Undertakers, ale nie, tylko uznała że kliknij: ukryte podobieństwo jednej osoby do drugiej jest wystarczające by trzymać ją pod dachem.
Ludzie narzekali na Code Geass R2 za to jak ułożony był tam scenariusz, i może było to jedynie rozrywkowe anime, ale w porównaniu z GC CG jest logicznie ułożoną epopeją. Z bardziej wyrazową, liczną i rozbudowaną obsadą.
5/10 i to jedynie za ANIMACJE. I Sagaiego.
Re: Code Geass dla ubogich
Otóż Inori kliknij: ukryte nie jest klonem Many, tylko ciałem stworzonym do komunikacji z nią, w którym źli z odcinka 12 chcieli później umieścić duszę Many, ale jak wiemy im nie wyszło. Więc gdzie w tym wszystkim masz incest?
Natomiast zboczona‑mamuśka (co również mnie uderzyło) tak naprawdę kliknij: ukryte ich biologiczną matką nie jest. Podczas odzyskiwania wspomnień przez Shuu – Gai powiedział, że cała ich trójka przeniosła się do Tokyo dzięki nowej matce Shuu i Many – Haruce Ouma. Więc w tym wypadku mamy 100% molestowania nieletnich. Matczyne uczucia w grę nie wchodzą.
Re: Code Geass dla ubogich
Matka – kliknij: ukryte To że nie jest jego biologiczną matką niewiele zmienia, wciąż się nim niby przejmuje, z resztą chyba nie wiedzieliśmy nawet tego gdy to się działo. Dla mnie twórcy chcieli przekazać z nią jedno – Patrzcie, milf w bieliźnie gwałci swoją shote, rysujcie fanarty, dajemy wam błogosławieństwo ujęciem na jej d!!
Inori – kliknij: ukryte technobable tylko inaczej to nazywa, w końcu są one do siebie podobne co Segai też wypomniał, więc w jakimś stopniu na genach Many się wzorowali. Dla mnie wystarczający klon by przynajmniej w połowie uznać ją za siostrę.
W obydwóch przypadkach twórcy oczywiście zadbali o to, by zboczenia nie były takie zboczone. Ale za morał „zboczenia są złe” wzięli się za od d strony, bo stworzyli sobie coś co można uznać za wyjątki.
Albo też chcieli mieć ciastko i zjeść ciastko: zrobić coś kontrowersyjnego dla szumu i fanartów, a po tym się od tego bezpiecznie odciąć. I szlag mnie trafia na myśl, że takie zagrywki mogą przechodzić.
Widzisz? Idę teraz postawić temu gniotowi 3/10 i cieszyć się, że nie piszę recenzji, bo byłbym zobowiązany do obiektywizmu. Choć nawet nie sądzę, by byłoby mi tak trudno napisać wystarczająco uargumentowaną recenzje by móc postawić te 3/10.
Swoją drogą, przypomniał mi się zielonowłosy psychopata od grawitacji, który miał chyba być po to by pokazać że dla Gaiego pracują bardziej szemrani ludzie od Shu, bezosobowych facetów, fanserwisnych dziewczynek i jednego niewinnego biedactwa. Zastanawia mnie czy po 12 odcinku w ogóle jeszcze się pojawi, bo tylko mi jakoś migał w tle.
ok...
i tak anime to podpieczętowało moje 10, które stawiałam od początku.
polecam, raczej nie będziecie żałować ;]
Nie jest źle
Re: Nie jest źle
To anime jest tak naszpikowane absurdami i totalną głupotą, że brak mi słów. Nie lubię jak robi się ze mnie idiotę a to anime robi to wręcz po mistrzowsku. Tak głupich zachowań już dawno w anime nie widziałem. Najlepszy pokaz kretynizmu to niesamowita przemiana blondyny :) Jak podłączyć blondynkę do mózgu? Nic prostszego… wystarczy ją zaliczyć xD No piękna sprawa ^_^ Coś czuję, że zacznę nieść pomoc wszystkim blondynkom :P
Raczej na plus
Każdy chyba zdaje sobie sprawę że ta seria jest kalką jakich oglądaliśmy wiele pt: „Od zera do bohatera czyli: Dzielny młodzian kontra złe coś tam (rząd, korporacja, najeźdźcy z kosmosu).”
Ale autorzy pomimo że z premedytacją powielają schemat to mogli by okazać trochę szacunku w stosunku do inteligencji widza i nie walić już w pierwszym odcinku fabularnej „perełki” którą jest mi dość ciężko przełknąć. kliknij: ukryte A mianowicie chodzi mi o to że wojacy, tzw „antyciała”, nie aresztują a nawet nie sprawdzają danych głównego bohatera. Mówimy tu o jedynej osobie która była obecna przy zatrzymaniu dziewczęcia‑terrorystki podejrzanej o kradzież strasznej i tajemniczej broni ostatecznej zagłady(tak tajnej że nawet głównodowodzący nie ma prawa wiedzieć czym ona jest, lol)...
Po czym ci sami (biedni ćwierćinteligenci) żołnierze zatrzymują wszystkich włącznie z dziećmi i ich matkami w garażu odległym o parę przecznic dalej. Dlaczego? Bo szukają owej straszliwej broni… DŻIZAS ! Powiedzieć że opadły mi ręce to za mało, wszystko mi opadło…
Ale nie zrażony tymi drobnymi nieścisłościami oglądam dalej…
I cóż się ukazuje moim oczętom w którymś z kolejnych odcinków?
„Tajny” ruch oporu jeździ całymi kawalkadami katiuszopodobnych samochodów po okupowanym przez „antyciała”, inwigilowanym przez kamery, satelity, ufnych we władzę obywateli i bozia jedna wie co jeszcze mieście i o dziwo dojeżdżają (tymi lekko odstającymi od cywilnych pojazdami) bez zatrzymania na miejsce akcji. Szkoda że czołgów nie mieli w tej partyzantce, albo małego lotniskowca…
A jednak pomimo tych „drobnych” potknięć seria wciągneła mnie.
Jakoś tak sympatycznie mi się to to ogląda…
Może dlatego że wizualnie jest bardzo fajnie, a może przewidywalna i lekko kulejąca po skręceniu kostki na dziurze wykopanej przez scenarzystów fabuła przemawia do mojej anarchistycznej chęci dowalenia tym którzy narzucają mi swoją wolę (rząd, korporacja, najeźdźcy z kosmosu). Więc pomimo że właściwie to wiem czego się spodziewać to i tak czekam na malownicze skopanie zadków tym złym przez tych dobrych i ogólny tryumf sprawiedliwości… I oglądam dalej. :D
słabe animu
Prawdziwy produkt naszych czasów, z daleka wygląda piękne, ale przy bliższym zapoznaniu się z tym mina szybka rzednie.
Budżet tej chały spokojnie mógłby starczyć na trzeci sezon Ghost in the Shell S.A.C. i właśnie to jest w tym wszystkim najsmutniejsze. Więcej takich idiotycznych serii na rynku nam naprawdę nie potrzeba.
...
Re: ...
GC wybitnie nie przypadło mi do gustu, zatem wyrażam swoją negatywną opinię, a to jeszcze (o ile mi wiadomo) hejterstwem nie jest. Nie uważam też, że:
Bynajmniej. Chcę po prostu spójnej, logicznej fabuły. Oglądając GC, w pewnym momencie zastanawiałam się, co ja właściwie oglądam i jaki cel mają przedstawione wydarzenia. I szczerze? Nie znalazłam na to odpowiedzi. Świat przedstawiony może i jest na swój sposób ciekawy, ale wpleciono w niego tyle z kosmosu wziętych motywów, że nic się przysłowiowej kupy nie trzyma. Bohaterowie są nijacy i nie wzbudzają we mnie żadnych uczuć, może z wyjątkiem Inori, która za kilka odcinków mogłaby doprowadzić mnie do szewskiej pasji i której przesłodzone „Shuuuu” śni mi się po nocach. I cóż w takim przypadku z tego, że umie ładnie śpiewać? ;) Na domiar wszystkiego anime jest przewidywalne i właściwie ani razu nie potrafiło zaskoczyć – zamiast tego w dwunastym odcinku po prostu zniesmaczyło… Jeśli napiszę, że mam tutaj na myśli kliknij: ukryte Manę i jej shotaconowy incest, liczę, że będziesz wiedziała, o co mi chodzi. Mimo tej litanii wad nie napiszę, że to najgorszy tytuł tego roku, bo najzwyczajniej w świecie wszystkich tytułów tego roku nie obejrzałam, a co za tym idzie, nie mam prawa tak orzec. Jest to za to według mnie jedno z dużych rozczarowań tego roku, spodziewałam się o wiele więcej. Muzyka i grafika są naprawdę godne pochwały, ale to nie wystarczy, żebym na dłużej zatrzymała się przy tym tytule. :)
Re: ...
Jak najbardziej tutaj nawet nie ma się co kłócić. Ja też oglądając Gulity Crown czekałam aż wreszcie ktoś mnie wyręczy i przebije ją jakimś budynkiem… żeby bolało.
Tutaj także się zgodzę. To było naciągane i zupełnie niepotrzebne fabule.
Dobrze, że sprostowałaś, ale to też nie tak, że na kogoś dokładnie napadałam, albo narzucałam swoja opinię. To nie było właściwie skierowane do ciebie, bo tak bardzo jeszcze nie zdenerwowałaś się tym tytułem, jak inni (na innych stronach) umieli. Mi gulity crown podobało się ale raczej pod względem paru nieznacznych dla fabuły postaci i muzyki. Właściwie, to było przeciętne, nie wyróżniające się z tłumu, robione na odwal się względem fabuły, czego właściwie nie lubię. No, ale zwracałam się tutaj nie tylko do niektórych osób na tej stornie, ale także z innych stron, bo niektórzy trochę za bardzo przeżywali CG, co mnie po pewnym czasie zirytowało, ponieważ robili tzn. 'z igły widły'.
Podtytuł
Co ja pacze?
Moje spostrzeżenia
Sama fabuła, mimo że na początku wciągająca to później wraz z kolejnymi epkami zachwycenie opadło, opadało, opadało. Trochę za dużo fanserwisu i tym podobnych rzeczy. Dodatkowo tak jak opisał to @lastwhisper – główny bohater był po prostu irytujący. A piszę, że był bo najnowszy (9) odcinek całkiem zmienia moje spojrzenie wobec niego. Nie chcę zdradzać kolejnych odcinków, ale chyba fabuła staje się trochę poważniejsza, mroczna. Oby. Bo takiego właśnie anime oczekuje :-)
Winny Korony.
Ale, dzięki Bogu, są też znaczące różnice. Główny bohater jest interesujący, choć irytujący – zwróćcie uwagę, że zazwyczaj w tego typu produkcjach pojawiają się przeciętni nastolatkowie, przypadkiem wplątani w fabułę, a jednak zachowujący zimną krew, kiedy sytuacja tego wymaga; zupełnie jakby nagle wiedzieli doskonale co zrobić. Tutaj, nieśmiałość i tchórzostwo głównego bohatera, który do złudzenia zachowaniem przypomina maminsynka, działa na korzyść akcji, bo nie wiemy jak zachowa się bohater. Jego wahanie jest uzasadnione – jak przystało na normalnego, przyziemnego osobnika, który nie może uwierzyć, że jego spokojne życie zmieniło się tak diametralnie. W ten sposób seria zachowuje realistyczne odczucia, a zarazem stanowi serię dla fanatyków science‑fiction. Choć mam szczerą nadzieję, że Shu z biegiem czasu nabierze tego męskiego syndromu.
Akcja nie trzyma w napięciu, ale stawia wiele niewiadomych. Jeśli kogoś niemiłosiernie irytuje główny bohater, to przysłaniają to elementy świata przedstawionego oraz wątki wplecione w fabułę. Sama Inori, nawet jeśli jest niesamowicie podobna zachowaniem do C.C, to jednak stanowi ciekawą zagadkę – i mam nadzieję, że wraz z rozwojem akcji, więcej dowiemy się na jej temat.
Co do oprawy graficznej i muzyki – obłędna. Szczerze powiedziawszy, jest to jeden z głównych elementów, dla którego poświęcam swój czas, oglądając tą produkcję.
A jeśli chodzi o fabułę? Proszę, nie zawiedź mnie!
Re: Winny Korony.
Problem w tym, że im dalej w las tym te podobieństwa maleją aż widz czuje się zrobiony w konia.
Problem w tym, że widziałem ten sam model postaci zrobiony w sposób bardziej przekonujący – Ganta z Deadman Wonderland czy Yuuki z Mirai Nikki na przykład. Shu własnie miejscami wydaje się zbyt opanowany jak na sytuację, jakby autorzy nie wiedzieli, co z nim zrobić.
Nie, nie jest. C.C. była podstawiona jako kolejny standardowy klon Rei Ayanami z NGE, ale bardzo szybko zaskoczyła widza, udowadniając, że nim nie jest, za to jest inteligentna i wygadana. Inori to z kolei boleśnie przepisowy klon Rei i nie udowadnia ani razu, by była czymś więcej.
Re: Winny Korony.
Co do głównego bohatera – może masz rację. Zapewne nie jestem zapoznana z wystarczającą ilością serii, aby stwierdzić czy bohater jest stereotypowy. Dlatego wywnioskowałam to na podstawie własnych, dotychczasowych doświadczeń.
I w moim mniemaniu – Inori wciąż jest podobna. Choć faktem jest, że C.C. była bardziej zaskakującą postacią. Jednak jej nastawienie i zachowania naprawdę przypominają mi C.C. Ale nikt nie twierdzi, że musisz się z tym zgodzić.
coś to mi przypomina
CG
Co dalej?
Ma potencjał
Po obejrzeniu czwartego odcinka stwierdzam, że schematów jest mniej niż przewidywałem i całkiem dobrze się maskują. Ilość nieścisłości nie przekracza norm dla SF (Znaczy się można uznać, że ich nie ma). Natomiast charaktery bohaterów reprezentują poziom wyższy niż zwykle. (Ostatnie zdanie nie dotyczy głównej bohaterki – jest tragiczna).
Seria ma potencjał. Na razie wystawiam 7/10 i wyrażam nadzieję, że ocena wzrośnie.
Re: Ma potencjał
imo, schematy bardzo dobrze się maskują. nawet jeśli jestem pewna co za chwilę się stanie, to seria wyjeżdża z czymś tak zaskakującym, że nawet jeśli po tym deszczu zaskoczeń sytuacja wciąż skończy się tak samo, to nabiera mnie tym i odbieram ten schemat jako coś niesamowicie ciekawego xD nie wiem jak oni to robią, ale już ich uwielbiam za to.
ja już chcę blu‑raya~
Mniej fajnie jest z fabułą. Trochę wszystko jest już oklepane i ssie. Ale z kolejnymi odcinkami pewnie się to zmieni. kliknij: ukryte A przynajmniej mam taką nadzieje…
Jak na razie 9/10 a bo będzie dalej zobaczymy.
Warte uwagi
Łał
kicz
Kolejny przygłupi, ekstremalnie nieśmiały chłopaczek z mottem „przepraszam że żyje” udający bohatera w oprawie spapranej fantastyki „wydobywam broń z ciała przyjaciół”
Koszmar, koszmar i jeszcze raz koszmar… taki koszmar, że animacja, tła czy chara desing nic nie ratuje.
Re: kicz
Re: kicz
Re: kicz
Re: kicz
Tak, ten sezon będzie wspaniały.
Guilty Crown, Mirai Nikki, Fate/zero, Shana III, HxH, Chihayafuru, Persona 4…
Zmoderowano.