x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Nie wiem, może mam nieco inną perspektywę na oglądanie anime.
1. Grafika – dziewczyny były zgrabne, kapitan też był w miarę :) stylistyka z tamtego okresu mniej mi przeszkadzała niż niektóre obecne produkcje,
gdy teraz często twarze z profilu przypominają nosorożce, lub inny, bliżej niezidentyfikowany gatunek.
A ciała albo są zbiorem patyków z nadzianymi na nich piłkami (jak w niektórych kultowych produkcjach)
albo tez przypominają owady.
A tak ogólnie trąciła mi zachodnimi animacjami z lat bodajże 80tych, czy wczesnych 90tych ;) a może wcześniejszych?
2. Animacja – Ekhm, Ekhm… Ale i tak kilka razy widziałam gorszą w anime ;)
Serio.
3. Postacie – w parę sekund dało się pokazać ideę uczłowieczenia cyborgów /androidów, czy co to tam było ;)
I ten rycerski, bohaterski kapitan… Gdybym miała 6, czy 8 lat, mogłabym się rozmarzyć :)
Podobnie dziewczyny. (tu gdybym była małym chłopcem, też bym się być może zachwyciła :)
Mogłabym serio myśleć, że grupa docelowa tego anime to właśnie przedział od 5 do 9 lat,
gdyby nie te stroje i nie te ekhmmm ćwiczenia xd
A z plusów – kilka razy mnie rozśmieszyło. Niezamierzenie, ale jednak ;)
A może to było zamierzone? Kto ich tam wie xd
No i jeden na koniec poważniejszy wątek, czyli rozmowa z ośmiornicą, oraz to, co zrobił głównodowodzący – w sumie jest to kolejne, bardzo pesymistyczne spojrzenie – na część ludzkości i na bezduszność sprawowanej władzy.
Z tego powodu,
oraz z powodu fanserwisu – to anime jednak nie nadaje się dla dzieci według mnie.
Ogólnie nie było aż takie koszmarne, jak się spodziewałam.
Wiele tego typu gniotów już w animacji japońskiej (i nie tylko japońskiej) widziałam, niektóre nawet miały swoją serię ;)
Zwykle nawet nie dodawałam do obejrzanych, teraz jednak zrobię wyjątek.
2/10 ale za kapitana dam dodatkowe dwa :)
A
Koogie
2.12.2016 14:35
Odkopie Wam tego koszmarka, bo miałem przyjemność oglądania tego show wczoraj.
Pragnę nie zgodzić się z recenzentem, były z 3 naprawdę zabawne sceny. Pierwsza to oczywiście scena treningu, która zachwyca samym absurdem istnienia. Druga to scena walki między bohaterkami na ziemi zanim dostały rozkazy, kunszt reżyserski w doborze ujęć i cięć zostawił mnie oniemiałym na dobrą minutę. Trzeci to wspaniała wymiana zdań między androidem stworzonym do walki, a dowódca która wyglądał mniej więcej tak:
-„Słuchaj rozkazów!”
- *krzyk strachu wykonany przez poczatkującą VA*
10/10
W każdym razie fakt jest, że Mars of Destruction posiada większy potencjał komediowy, lecz ta seria na pewno zasługuje na swoją renomę.
To jest jedno z tych anime, których nie można przegapić~! Świetna fabuła, przypominająca trochę „w poprzednim odcinku…”(niestety, a może i stety- nigdy go nie było i nie będzie), które do ostatniej minuty nie zmienia się na „w tym odcinku”.
Tak pięknej animacji z cyklu „jeśli nie masz pieniędzy animować, po prostu zrób ujęcie z jakiejś dziwnej perspektywy i zapętl to, dodając odgłosy w tle” już dawno nie widziałam. No i oczywiście, od czasu obejrzenia AIR'a, co przydarzyło mi się już dość dawno, zdążyło mi się zatęsknić za tymi pięknymi, jakże kształtnymi twarzami- wreszcie znowu miałam ten zaszczyt~!
Oh, no i grzechem byłoby nie wspomnieć o voice acting'u, który onieśmielił mnie swoją jakością. To nie tak, że głos seiyuu powinien się zmienić, gdy np. dochodzi z oddali albo gdy słychać go z głośników. Wcale tak nie jest. Ta seria jest tego najlepszym przykładem.
Jest także przykładem tego jak zrobić dobrego potwora. Nie wiem jak wy, ale ja nie będę wyłączać światła na noc od teraz, bo boję się, że przyjdzie i mnie zje. Tak. Potwór 10/10.
Cała seria ogólnie miała parę minusów, ale przytłaczająca ilość zaskakujących zwrotów akcji oraz bardzo wzruszające historie z przeszłości bohaterów sprawiają, że nie mogłam ocenić tego inaczej. Tak więc mocne 1/10.
Nie wiem jak inni ale według mnie to jest najbardziej wartościowa produkcja jaką kiedykolwiek obejrzałem. Animacja bije na głowę nawet KyoAni, nie wspominając już o zawiłej, pasjonującej, zaskakującej i wprost perfekcyjnej fabule. Myślę że nieobejrzenie byłoby błędem. Czuję się teraz o wiele bogatszy intelektualnie. Nie mogę się doczekać drugiej serii. Jestem pewien że historia rozłożona na 52x 25 minut na pewno porwie miliony fanów na całym świecie, wyznaczy nowe standardy w świecie anime, jeśli nie całym uniwersum kinematograficznym. POLECAM 1/10
Mistrzostwo świata :-) Po prostu dno i żenada w każdym calu :-) Co chwile łapałem się za głowę. W tym anime „leży” chyba praktycznie wszystko. Jak dla mnie to 1/10 i to mocno naciągane :-) Zdecydowanie wszystkim polecam haha :-)
Zastanawia mnie jeszcze ta kosmośniornica… Może cały ten „film” to po prostu hołd złożony Edowi Woodowi? Tfurcy postanowili świadomie zrobić najgorszy film anime w historii, ku chwale wielkiego poprzednika. No bo jaki byłby inny sens w produkowaniu takiej chały?
Jak tylko przeczytałam recenzję wiedziałam, że trafiłam na tytuł w sam raz dla mnie i nie zawiodłam się. Liga podobna do Legend of Duo i Mars of Destruction. Fatalne tła, straszna animacja postaci, beznadziejna CG, patos, tragiczne przeszłości i trauma wylewają się z każdego kadru. Bóg raczy wiedzieć czemu w czołówce zaprezentowanych jest pięć dziewoj podczas gdy w akcji bierze udział dwójka. Bóg raczy wiedzieć, co mają bazooki do kosmitów (swoją drogą ciekawe ile musieli myśleć nad tym genialnym planem). Bóg raczy wiedzieć, co miały znaczyć sceny treningów (mi się skojarzyły z tanim hentaiem, zwłaszcza motyw z podskakującymi krzesłami). Bóg raczy wiedzieć, co w ogóle twórcy mieli na myśli.
Prywatnie najbardziej rozbroił mnie prezenter telewizyjny który nie miał nawet porządnie wykonanego lipsynchro.
Krótko pisząc – dla miłośników kuriozów pozycja obowiązkowa. 1/10
A
Moni
7.12.2011 13:49 Do
Chyba pierwszy raz zgadzam się z recenzją i oceną anime. Prawdopodobnie jeden z najgorszych tworów, jaki japońce zdołali nakręcić.
R
Timino
7.12.2011 13:28
Czy ktoś, a najlepiej recenzent powie mi Czym jest anty‑muzyka?
Przypuszczalnie najgorsze anime, jakie kiedykolwiek nakręcono.
Ktoś tu chyba nie oglądał Mars of Destruction. No i nie wiem czemu redakcja przepuściła tak negatywną recenzję. Autor wyraźnie chciał się zemścić na tytule za to, że mu on nie podszedł. Ja rozumiem, że recenzje na Tanuku są wielce subiektywne ale to już chyba lekka przesada? Każda ocena 1/10? Chyba kpisz! Choćbym nie wiem jak nienawidził tego tytułu to już patrząc na same screeny w recenzji, grafice (tym bardziej patrząc na rok produkcji) dałbym chociaż naciągane 5/10 bo nie jest aż tak tragicznie. Co oczywiście wiązałoby się z podniesieniem oceny ogólnej o chociaż jedno oczko w górę.
Gwoździem do trumny staje się jakość oprawy audiowizualnej, jedynego elementu, który mimo całkowitego braku sensu mógł coś jeszcze zmienić. Animacja jest szczątkowa – bohaterowie ledwo co poruszają ustami przy wypowiadaniu swoich kwestii i od czasu do czasu machają losowo wybraną kończyną. Nawet i bez tego postacie są zresztą szkaradne, zwłaszcza poprzez zniekształcone rysy twarzy i mimikę wyrażającą głównie tęsknotę za rozumem. Jakby tego było mało, kosmici, roboty i inny sprzęt wykonani są w całości w CG, jakościowo chyba wręcz gorszym od tego, co w 1983 roku prezentował film Golgo 13: The Professional
Kadry kadrami, ale recenzja dość dobrze wyjaśnia za co Tassadar wystawił swoją wielką, czerwoną pałę.
Poza tym być może lepiej się wstrzymać z krytykowaniem recki do czasu obejrzenia tego dzieua, tym bardziej że z tego co widzę w tej chwili obejrzały je tylko dwie osoby, spośród których jedna wystawiała jedynkę (Tassadar), a druga dwóję (THeMooN) na dziesięć możliwych.
Że powyższe anime to syf, chyba nikt nie ma wątpliwości. Mnie nurtuje punkt odniesienia dla ocen cząstkowych za grafikę i muzykę. Po pierwsze, czy ocenia się te elementy w sposób uniwersalny, czy historyczny? Jeśli uniwersalny, to zapewne można znaleźć dziesiątki starych tytułów o gorszej grafice czy muzyce. Natomiast oceniając według dzisiejszych standardów, powyższe anime z pewnością ich nie spełnia.
Każdy recenzent oczywiście ma jakieś tam swoje kryteria (i to jego ewentualnie należy dopytywać), ale generalnie oceniamy według dzisiejszych standardów, choć z oczywistych przyczyn nie rewidujemy tych ocen w miarę postępu techniki. Oczywiście recenzent może uznać, że wiek anime (czy cokolwiek innego) jest okolicznością usprawiedliwiającą, ale to już po prostu słabość systemu skalarnego, który niespecjalnie pozwala uwzględnić takie okoliczności. Dlatego też gwiazdki to tylko 'dodatek', zasadnicza ocena znajduje się w recenzji.
Uwzględniając ocenę za grafikę zawsze biorę minimalną poprawkę na rok produkcji (zazwyczaj nie więcej niż 1‑2 punkty), oczywiście podnosząc poprzeczkę dla tytułów nowszych. Przy 1/10 wiele to nie zmienia… Z koeli muzyka to już bardziej kwestia wydania, bo te wznowione maj zwykle dźwięk przepuszczony przez filtry i polepszony jakościowo więc tu rokiem produkcji niekoniecznie warto się kierować.
Ta czytałem ale stwierdziłem, że skoro autor recenzji postawił ten tytuł niżej niż marsa, to chyba go jednak nie oglądał bądź zapomniał już jakim straszydłem jest Mars of Destruction. Może trochę niefortunnie ułożyłem zdanie ale nie to miałem na myśli. No bo bądźmy szczerzy… nie ma gorszego anime niż Mars, tym bardziej, że ów tytuł jest młodszy.
No widzisz, i to jest Twoja subiektywna opinia tak jak moja dotycząca Skelter Heaven. Ja Marsa nazwałbym raczej najsłynniejszym z beznadziejnych niż najgorszym, a wypłynął on głownie na popularności serwisu MAL, co samo w sobie jest ciekawym zjawiskiem społecznym. Mówiąc o anime najgorszych (tak samo jak i najlepszych) trudno reszta o pełną zgodzę, bo każdy ma nieco inne priorytety przy oglądaniu anime.
Cóż, odniosę się do wszystkiego po kolei. Mars of Destruction widziałem, i choć jest on teoretycznie jeszcze gorzej zrobionym anime, to przynajmniej udało się tam przekroczyć pewną granicę, za którą każdy idiotyzm jest śmieszny i dlatego Marsa się nawet przyjemnie ogląda – coś jak filmy Eda Wooda. Skelter Heaven jest zwyczajnie tragiczne i poza jedną jedyną sceną ten niski poziom nawet nie śmieszy, stąd jest to relatywnie gorszy tytuł, bo nie ma żadnego powodu by go oglądać.
Ocena za grafikę – tu pragnę zauważyć, że kadry bardzo, ale to bardzo często są mylące (w pomniejszeniu rysunek zawsze wygląda lepiej) i nie oddają tego jak wygląda ruchomy już przecież obraz. Jak to niżej nieco opisuje Serafin, dokładnie wyjaśniłem jakie elementy spowodowały tak niską ocenę – animacja (a raczej jej brak), paskudne CG i koszmarnie wyglądające twarze. Mógłbym jeszcze wspomnieć o doborze kolorów, stylizacji openingu, rozmystych tłach etc. Co więcej, ocena całkowita nie jest średnią cząstkowych.
I tak gwoli ścisłości – nic osobiście nie mam do tego tytułu. o prostu wśród tych licznych kiepskich serii jakie już miałem okazję niestety widzieć, właśnie Skelter Heaven wypada najgorzej w każdym elemencie.
E tam.
1. Grafika – dziewczyny były zgrabne, kapitan też był w miarę :) stylistyka z tamtego okresu mniej mi przeszkadzała niż niektóre obecne produkcje,
gdy teraz często twarze z profilu przypominają nosorożce, lub inny, bliżej niezidentyfikowany gatunek.
A ciała albo są zbiorem patyków z nadzianymi na nich piłkami (jak w niektórych kultowych produkcjach)
albo tez przypominają owady.
A tak ogólnie trąciła mi zachodnimi animacjami z lat bodajże 80tych, czy wczesnych 90tych ;) a może wcześniejszych?
2. Animacja – Ekhm, Ekhm… Ale i tak kilka razy widziałam gorszą w anime ;)
Serio.
3. Postacie – w parę sekund dało się pokazać ideę uczłowieczenia cyborgów /androidów, czy co to tam było ;)
I ten rycerski, bohaterski kapitan… Gdybym miała 6, czy 8 lat, mogłabym się rozmarzyć :)
Podobnie dziewczyny. (tu gdybym była małym chłopcem, też bym się być może zachwyciła :)
Mogłabym serio myśleć, że grupa docelowa tego anime to właśnie przedział od 5 do 9 lat,
gdyby nie te stroje i nie te ekhmmm ćwiczenia xd
A z plusów – kilka razy mnie rozśmieszyło. Niezamierzenie, ale jednak ;)
A może to było zamierzone? Kto ich tam wie xd
No i jeden na koniec poważniejszy wątek, czyli rozmowa z ośmiornicą, oraz to, co zrobił głównodowodzący – w sumie jest to kolejne, bardzo pesymistyczne spojrzenie – na część ludzkości i na bezduszność sprawowanej władzy.
Z tego powodu,
oraz z powodu fanserwisu – to anime jednak nie nadaje się dla dzieci według mnie.
Ogólnie nie było aż takie koszmarne, jak się spodziewałam.
Wiele tego typu gniotów już w animacji japońskiej (i nie tylko japońskiej) widziałam, niektóre nawet miały swoją serię ;)
Zwykle nawet nie dodawałam do obejrzanych, teraz jednak zrobię wyjątek.
2/10 ale za kapitana dam dodatkowe dwa :)
Pragnę nie zgodzić się z recenzentem, były z 3 naprawdę zabawne sceny. Pierwsza to oczywiście scena treningu, która zachwyca samym absurdem istnienia. Druga to scena walki między bohaterkami na ziemi zanim dostały rozkazy, kunszt reżyserski w doborze ujęć i cięć zostawił mnie oniemiałym na dobrą minutę. Trzeci to wspaniała wymiana zdań między androidem stworzonym do walki, a dowódca która wyglądał mniej więcej tak:
-„Słuchaj rozkazów!”
- *krzyk strachu wykonany przez poczatkującą VA*
10/10
W każdym razie fakt jest, że Mars of Destruction posiada większy potencjał komediowy, lecz ta seria na pewno zasługuje na swoją renomę.
Tak pięknej animacji z cyklu „jeśli nie masz pieniędzy animować, po prostu zrób ujęcie z jakiejś dziwnej perspektywy i zapętl to, dodając odgłosy w tle” już dawno nie widziałam. No i oczywiście, od czasu obejrzenia AIR'a, co przydarzyło mi się już dość dawno, zdążyło mi się zatęsknić za tymi pięknymi, jakże kształtnymi twarzami- wreszcie znowu miałam ten zaszczyt~!
Oh, no i grzechem byłoby nie wspomnieć o voice acting'u, który onieśmielił mnie swoją jakością. To nie tak, że głos seiyuu powinien się zmienić, gdy np. dochodzi z oddali albo gdy słychać go z głośników. Wcale tak nie jest. Ta seria jest tego najlepszym przykładem.
Jest także przykładem tego jak zrobić dobrego potwora. Nie wiem jak wy, ale ja nie będę wyłączać światła na noc od teraz, bo boję się, że przyjdzie i mnie zje. Tak. Potwór 10/10.
Cała seria ogólnie miała parę minusów, ale przytłaczająca ilość zaskakujących zwrotów akcji oraz bardzo wzruszające historie z przeszłości bohaterów sprawiają, że nie mogłam ocenić tego inaczej. Tak więc mocne 1/10.
Nowa Biblia
Perełka :-)
Wyborne
Prywatnie najbardziej rozbroił mnie prezenter telewizyjny który nie miał nawet porządnie wykonanego lipsynchro.
Krótko pisząc – dla miłośników kuriozów pozycja obowiązkowa. 1/10
Do
eghm...
Jednym zdaniem… HATERS GONNA HATE.
Re: eghm...
Khy, a przeczytałeś coś więcej niż „dwa zdania o”? Bo autor praktycznie cały pierwszy akapit poświęca wspomnianemu przez Ciebie anime…
Re: eghm...
Re: eghm...
Re: eghm...
Kadry kadrami, ale recenzja dość dobrze wyjaśnia za co Tassadar wystawił swoją wielką, czerwoną pałę.
Poza tym być może lepiej się wstrzymać z krytykowaniem recki do czasu obejrzenia tego dzieua, tym bardziej że z tego co widzę w tej chwili obejrzały je tylko dwie osoby, spośród których jedna wystawiała jedynkę (Tassadar), a druga dwóję (THeMooN) na dziesięć możliwych.
Re: eghm...
Re: eghm...
Re: eghm...
Re: eghm...
Re: eghm...
Re: eghm...
Re: eghm...
Re: eghm...
Re: eghm...
Ocena za grafikę – tu pragnę zauważyć, że kadry bardzo, ale to bardzo często są mylące (w pomniejszeniu rysunek zawsze wygląda lepiej) i nie oddają tego jak wygląda ruchomy już przecież obraz. Jak to niżej nieco opisuje Serafin, dokładnie wyjaśniłem jakie elementy spowodowały tak niską ocenę – animacja (a raczej jej brak), paskudne CG i koszmarnie wyglądające twarze. Mógłbym jeszcze wspomnieć o doborze kolorów, stylizacji openingu, rozmystych tłach etc. Co więcej, ocena całkowita nie jest średnią cząstkowych.
I tak gwoli ścisłości – nic osobiście nie mam do tego tytułu. o prostu wśród tych licznych kiepskich serii jakie już miałem okazję niestety widzieć, właśnie Skelter Heaven wypada najgorzej w każdym elemencie.