Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 14 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,93

Ocena czytelników

9/10
Głosów: 390
Średnia: 8,85
σ=1,13

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Natsume Yuujinchou Shi

zrzutka

Czy można nakręcić cztery serie o tym samym i nie zanudzić widzów? Twórcy Natsume Yuujinchou udowadniają, że jak najbardziej.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Kolejna część przygód Natsume rozpoczyna się od małego trzęsienia ziemi. Oto nasz bohater wraz ze swoim nieodłącznym towarzyszem, Nyanko­‑senseiem, trafiają do lasu opanowanego przez grupę niebezpiecznych youkai. Pech chce, że w tymże lesie znajduje się także stara siedziba klanu Matoba, w której obecnie przebywa jego młody i niebezpieczny przywódca. Oczywiście bohaterowie szybko lądują w lochach budynku, modląc się, by Seiji Matoba nie odkrył Księgi Przyjaciół.

Po pierwszych dwóch odcinkach Natsume Yuujinchou Shi, opowiadających o ponownym spotkaniu Natsume z potężnym klanem bezwzględnych egzorcystów, miałam już przygotowaną litanię żalów. Problem polega na tym, że potem był odcinek trzeci, a jeszcze później szósty i siódmy oraz kilka kolejnych, i całą litanię szlag trafił. Możecie mi oficjalnie przypiąć łatkę piszczącego fangirla, gdyż mój obiektywizm względem tej serii wyjechał na stałe do Norwegii. Istnieje zaledwie kilka produkcji, do których chętnie wracam i mimo znajomości prawie wszystkich dialogów, zwrotów akcji, zawsze podczas powtórki bawię się doskonale. Z Natsume Yuujinchou mam o tyle dobrze, że za każdym razem na bazie sprawdzonego schematu dostaję coś nowego. Co ciekawe, to właśnie prezentowane po raz czwarty te same historie o demonach potrzebujących pomocy stanowią najmocniejszy element serialu, podczas gdy mroczny i nadal bardzo niejasny wątek klanu Matoba wypada przeciętnie. Tak naprawdę nie dowiadujemy się niczego nowego, młody antagonista głównego bohatera pozostaje zagadką, na dodatek niezbyt interesującą. Czwarta odsłona przygód Natsume, chociaż nadal obfituje w wiele zabawnych scen, jest raczej melancholijna i mocno refleksyjna. Wreszcie dowiadujemy się nieco o przeszłości chłopca, a dzięki kilku wydarzeniom lepiej rozumiemy, dlaczego nie chce nikomu zdradzić swojego sekretu i unika angażowania we własne kłopoty osób, które już coś wiedzą. To dosyć niespodziewany rozwój wypadków. Bohater nie zmienia się nagle, nie widzimy żadnej znaczącej metamorfozy, ale dzięki wyjaśnieniu motywów jego postępowania nie mamy poczucia, że historia stoi w miejscu. Coś się jednak zmieniło i tak jak przyjaciele chłopca, widzowie wreszcie poznają go z trochę innej, bardziej skrytej strony.

Gdybym miała wskazać motyw przewodni w Natsume Yuujinchou Shi, bez wątpienia byłoby to przemijanie. Wszystkie opowieści w jakiś sposób nawiązują do przeszłości, kruchości rzeczy i nieubłaganego upływu czasu. Nic nie pozostaje takie samo, nawet bogów dotyka zmienność wszechświata. Przy czym zawsze gdzieś tli się promyk nadziei i nic nie zostaje zapomniane na zawsze. Przez to całość wypada niesamowicie nostalgicznie i nawet na tle poprzednich części seria wyróżnia się pod tym względem. Bywają momenty bardzo smutne, ale scenarzyści sprawnie potrafią złagodzić to uczucie, ukazując wydarzenia znacznie lżejsze i ciepłe. Oczywiście źródłem takich scen są zazwyczaj Natsume i Nyanko­‑sensei, których więź już dawno wyszła poza zwyczajny kontrakt. Chociaż sympatyczny kot cały czas narzeka, że chłopiec zbyt chętnie zwraca demonom ich imiona, chyba coraz mniej mu to przeszkadza. Takoż pozostali nieludzcy przyjaciele Natsume już jawnie twierdzą, że Księga powinna pozostać w jego rękach i starają się go chronić przed youkai, które jeszcze nie przyjęły tego do wiadomości.

Czy w zachowaniu chłopca zaszły jakieś zmiany? Raczej niewielkie, choć istotne. Natsume wreszcie zaczyna okazywać, co prawda jeszcze nieśmiałe, przywiązanie do obecnego stanu rzeczy. Co więcej, nie ukrywa już tego tak bardzo przed otoczeniem, zwierzając się ze swoich wątpliwości głównie Nyanko­‑senseiowi i czasem Tanumie. Istotny jest również fakt, iż po kolejnym spotkaniu z Matobą, a także Natorim, bohater, przynajmniej na razie, decyduje się kroczyć własną ścieżką, bez opowiadania się po którejkolwiek ze stron. I uważam, że ta naiwność i wiara w możliwość koegzystencji youkai oraz ludzi, jest szalenie urocza i niewinna. Pod tym względem Natsume jest bardzo podobny do Reiko (która znowu pojawia się zaledwie na chwilę), robiącej wszystko według własnego widzimisię.

Skoro przy Reiko jesteśmy, chciałabym oficjalnie odszczekać moje roszczenia z poprzedniej recenzji. Dobrze jest, jak jest. Czwarty sezon Natsume Yuujinchou udowadnia, że wszelkie próby wprowadzenia wątku głównego wypadają blado i nieciekawie. Być może jest to efekt zabiegów scenarzystów, którzy mają problem z przełożeniem oryginału na język filmu i po prostu pewne rzeczy im „uciekają”. Trudno mi powiedzieć, gdyż nie miałam styczności z wersją papierową. Nie zmienia to faktu, że historia klanu Matoba jest najsłabszą częścią serialu i nic nie zapowiada, by miało się to zmienić. Początkowy potencjał drzemiący w młodym przywódcy egzorcystów został na razie całkowicie zmarnowany. Seiji Matoba jest płytki niczym przydrożna kałuża w maju i nie wychodzi poza schemat klasycznego nudnego antagonisty. Wracając jednak do Reiko, tu także mam wątpliwości, czy twórcy powinni litera po literze, opowiedzieć jej historię. Szczerze mówiąc, w tej chwili jest mi to już zupełnie obojętne, zwłaszcza że jej obecność łączy się głównie z Księgą Przyjaciół, a ten wątek został już wyjaśniony. Owszem, podoba mi się, kiedy dziewczyna pojawia się jako ulotne wspomnienie, natomiast nie jestem pewna, czy chcę poznać historię całego jej życia. Czasami niedopowiedzenie i pozostawienie pola do popisu wyobraźni sprawdzają się lepiej niż postawienie kropki nad i.

Chociaż fabularnie seria wypada co najmniej dobrze, nie można powiedzieć tego samego o oprawie graficznej. W porównaniu z poprzednimi częściami jest słabo i przeciętnie. Przebłyski dawnego uroku widać czasami w tłach i zabawach efektami luministycznymi, gorzej z projektami postaci. Sylwetki zdecydowanie straciły na dokładności, a twarze na wyrazie i tylko projekty youkai trzymają jeszcze fason. Nawet tak okrągły i przyjazny rysownikowi kształt, jak Nyanko, miejscami wygląda koślawo i brzydko, a to już „sztuka”. Wielka szkoda, iż Natsume Yuujinchou Shi nie otrzymało większych funduszy na oprawę graficzną. Trochę to zresztą dziwne, bo wydaje mi się, że skoro coś zasłużyło na czwarty sezon, to raczej jest popularne, a w takie serie warto inwestować. Nie warto natomiast rozpisywać się o muzyce, gdyż widz otrzymuje natsumowy standard, doskonale znany i zapewne lubiany. Piosenki wykorzystane jako czołówka i ending to jak zwykle sympatyczny i poprawnie wykonany j­‑pop. Zarówno Ima, Kono Toki. śpiewane przez Hiiragi, jak i Takaramono Mariny Kawano, to udane kompozycje, utrzymane w optymistyczno­‑nostalgicznym klimacie anime. Zwłaszcza ta druga idealnie wpisuje się w nurt spokojnych piosenek towarzyszących napisom końcowym w Natsume Yuujinchou, co podkreśla przeurocza akwarelowa animacja z zimowym motywem przewodnim.

Recenzja Natsume Yuujinchou Shi nie jest długa, ale po co się powtarzać? Czwarta część to dokładnie to samo, do czego twórcy przyzwyczaili widzów w poprzednich odsłonach cyklu. Fani Natsume i jego uroczego kota na pewno zakończą seans zadowoleni. Co prawda nie ma mowy o rewolucji, ale mądre przysłowie mówi, że lepsze jest wrogiem dobrego. Wszelkie próby „umrocznienia” historii kończą się porażką, więc po co brnąć w tym kierunku? Nie mam nic przeciwko, by powstała kontynuacja, zwłaszcza że jakieś postępy są, a rozstawać się z tak sympatycznymi bohaterami szkoda. W każdym razie warto sięgnąć po „numerek cztery”, a nawet zrobić sobie powtórkę całości; seria miodna, więc dlaczego nie?

moshi_moshi, 13 kwietnia 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Brain's Base
Autor: Yuki Midorikawa
Projekt: Akira Takada, Tatsuo Yamada
Reżyser: Takahiro Oomori
Scenariusz: Sadayuki Murai
Muzyka: Makoto Yoshimori