Komentarze
Accel World
- Re: O mój boże jedyny : Daerian : 6.05.2018 16:02:12
- Re: O mój boże jedyny : Keris : 6.05.2018 09:00:25
- Po 20 odcinkach : Byczusia : 29.09.2017 18:11:18
- Re: AccelWorld : Narwar : 22.08.2017 16:18:59
- komentarz : erravi : 20.02.2016 13:45:39
- Re: AccelWorld : Domi-kun : 10.01.2016 20:22:34
- AccelWorld : Anonimowiec : 10.01.2016 20:08:02
- m2niac@o2.pl : m2niac : 29.09.2015 09:06:51
- komentarz : RzonoMoja : 9.04.2015 19:16:55
- Re: O mój boże jedyny : Kenavru : 16.03.2015 21:47:06
Po 20 odcinkach
AccelWorld
m2niac@o2.pl
Całkiem...
O mój boże jedyny
PS: Ale chociaż muzyka supcio.
Sympatyczne anime
Niestety gro z tych wątków pozostało nierozwinięte lub skrzętnie porzucone przez scenarzystów. Przyczyny to chyba brak motywacji do wstrząśnięcia umysłami odbiorców i zagrania w trudną grę tworzenia nastroju i wątku przewodniego.
Ofiarami lenistwa padły postacie i nie mam tu pretensji o głównego bohatera, jemu oszczędzono moralnego nawrócenia, któremu uległ jego kolega i przyjaciel Taku. Po prostu postacią zadano kilkanaście cech wg. których mają się zachowywać: zapominając, że dzieci dojrzewają i nabierają moralnego kręgosłupa, rozwijają swoje ambicje i motywy.
To seria czysto młodzieżowa, fajna w odbiorze ale pozostała jedynie zapychaczem czasu.
Plusy to ładna dla oka grafika, projekty postaci i kilka bardzo ciekawych projektów avatarów w grze. Niestety właśnie avatarów żałuję najbardziej bo tylko kilka z nich zostało starannie dopasowane do postaci i stanowiło sensowne odzwierciedlenie ich wewnętrznego wizerunku.Seria otrzymała u mnie siedem punktów ale to moje odczucie czysto subiektywne, miło spędziłam czas i na pewno nie żałuję, ale raczej do niej nie powrócę. Może to przeczyć polityce punktacji Tanuki, ale seria ma te kilka wątków które zapadły mi w pamięć, niestety głównie jako zmarnowany potencjał i dlatego daje je aż dwa punkty więcej niż to na co realnie zapracowała.
Accel World
Accel world
Nad animacją i muzyką można się zachwycać, bo naprawdę wszystko było ładne, a sceny walk były najlepszym i najsilniejszym punktem tej bajki. Chyba się powtórzę jak poprzednicy, tak przez osiem odcinków byłem, dokładnie mówiąc do kliknij: ukryte pokonania Taku przez Aritę. Przez resztę odcinków jest schemat powielany:trening, potwór/przeciwnik tygodnia, zapetlić do 24 odcinka. Brak jakichkolwiek infomacji czy to autorze Brain Burst,
nawet o przeszłości króli rządzących danym legionem.
Plusem jest dobrze wyjaśniona mechanika Brain Burst, na czym polega i w jaki sposób działa. Dlatego widz nie msui się domyślać, dlaczego tak się stało a nie inaczej, chociażby z
traceniem siły woli przez awatar.
Dużym minusem tej serii są postacie, trójka protagonistów.
W paru słowach: ciepłe kluchy, emo, beksy.
Chiyu, postac żeńska, przez całą serię stara się być aż nadto miła dla dwójki przyjaciół. Bardzo dziecinna, stara się tkwić w przeszłości. Niezdecydowana emocjonalnie, mam wrażenie, że chciałaby obu wziąć na mężów o_O
Taku lub Takumi, mistrz kendo, z początku wydaje się byc zimna i wyrachowaną postacią. Ta, pobożne życzenia. Zdrajca, kreowany przez scenarzystów na typowego geniusza i informatora pozostałej paczki. Oczywiście bez traumy z przeszłości ani rusz.
Udział w fabule animu miał, więc kompletnym randomem nie jest
Arita Haruyuki, recenzentka zachwalała tą postać, ja ją stłamszę.
Chłopak jest odrażający, nie swoim wyglądem, ale swoim zachowaniem. Ile można gadać, że jest się bezwartościowym, pionkiem. Ile można się emować? Progres nastapił w momencie kliknij: ukryte poświęcenia się jego mentorki.
Dopiero w takim momencie? Żałosne. Aż chce się krzyczeć co z ciebie za facet -_- Parę dobrych odcinków i znowu zaczął się emować bo mu jakiś psychol zabrał kliknij: ukryte skrzydełka
Naprawdę, powód do płaczu.
Oczywiście znalazł poceszycielkę, naładował baterie, i jazda z koksem.
Jedyną zaletą w postaciach były dwie postacie żenskie:
Kuroyukihime, mentorka Arity, bardzo przyjazna i ciepła osoba w stosunku do sojuszników, całkiem odwrotnie do wrogów.
Inteligentna, twardo stąpająca po ziemii, honorowa.
Od razu można ją polubić.
Niko, energiczna loli tsundere, zwykle mnie denerwują, ale w tym wypadku postać swoim żywiołowym charakterem, pozwalała umilić
oglądanie animu po kilku emowych odcinkach.
Długi post, reasumując, anime nie jest złe, ale jak to zwykle bywa nie ustrzegło się wad w postaciach i fabule.
Dobre walki i dwie fajne dziewczyny powinny urozmaicić nieco
emowany klimat bijący od tego animu.
Ocena 6/10 na szynach.
Niet...
Zapewne to tylko moja bzdurna teoria, ale wygląda to wszystko tak, jakby niektórzy twórcy tych serii anime leczyli sobie własne kompleksy nieudacznictwa życiowego robiąc tego typu „dzieła”.
Wspaniałość
Usunięto wulgaryzmy. Sugerujemy na przyszłość stosowanie niewulgarnych zamienników słów do wyrażania stanów emocjonalnych. Moderacja
Dla mnie 7/10
jak można
Graj w grę - zachowuj się, jakby od tego zależało Twoje życie
Czemu o tym piszę? Chcę bowiem zacząć od największej (według mnie) wady Accel World. To, jak bohaterowie traktowali ową grę, budziło we mnie niepokój. Owszem, dawała ona możliwości niespotykane na co dzień, ale przekładanie nad grę życia „realnego” jest bardzo niezdrowe i świadczy o uzależnieniu. Tak, pamiętam o trochę innych realiach świata przedstawionego. Nie mniej jednak bardzo mi się to nie podobało. Aż się ucieszyłam, jak kliknij: ukryte Chiyu chciała dołączyć do gry, by pokazać chłopakom, że nie można rozrywki brać aż tak na poważnie. Tylko, że to wyszło jak wyszło.
Bohaterowie są… niedrażniący z dwoma zastrzeżeniami. Po pierwsze: Kuroyukihime. Na samym początku miałam wrażenie, że ona jest tylko fałszywą aktoreczką, żerującą na naiwności Haru. W sumie żałuję, że się myliłam. Ta bohaterka jest splotem kilku cech, które jednak nie łączą się w sensowną, wiarygodną całość. Bardzo mnie irytowała.
Po drugie: główny zły. Może nie tyle mnie denerwował (w sumie to był mi obojętny), co wypadł… żałośnie? Za mało charyzmy miał w sobie, bym zmieniła o nim zdanie.
Do grafiki nie mam zastrzeżeń, była całkiem ładna.
Muzyki nie jestem w stanie sobie teraz zbytnio przypomnieć, co raczej świadczy na jej niekorzyść. Z piosenek otwierających oraz zamykających odcinek jako tako wypadł jeszcze pierwszy opening. O reszcie mam bardzo niepochlebne zdanie.
Tego anime nie oglądało się źle, ale pozostaje po nim niesmak. Generalnie, podsumowuję tę serię jako typowo efekciarską i niezbyt wymagającą… Z lekka gimbusiarską? Patrząc na bohaterów i ich zachowanie, to chyba całkiem trafne podsumowanie moich odczuć.
Pierwsze odcinki – zachwyt, wreszcie coś ciekawego i oryginalnego. A im dalej w las – tym gorzej.
Pomysł, który tak na początku zachwycał, stał się pomysłem totalnie zaprzepaszczonym.
Bohater, który był tak inny wizualnie i nie tylko od innych głównych bohaterów shounenowych, okazał się być koniec końców jednak zupełnie nijaki.
Wątek romantyczny? Przypominał bardziej zauroczenie się kimś z litości nad jego nadwagą i tego wrażenia nie pozbyłem się aż do samego końca. I czy to w ogóle było zakochanie? Raczej nie.
Wykreowany świat staje się z odcinka na odcinek bardziej nudny, choć twórcy robią, co mogą, i wprowadzają wszystko, co tylko miałoby uratować całą tę niemisterna kreację.
Przez drugą połowę serii miałem wrażenie, że twórcy nie bardzo wiedzą, co nowego wprowadzić, jak zapełnić czas. Walki są nużące, a bohaterowie irytujący. Antagonista budzący tylko litość, nagłe wprowadzenie supertechniki, która przeczyła wszelkim zasadom logiki świata stworzonego, ale co tam, widowiskowo ma być. Świetnie.
Oczywiście patetyczne teksty o sile przyjaźni i poświęceniu – obowiązkowe.
Ostatecznie powstało marne anime akcji, które mogło być czymś więcej, ale się nie udało.
4.5/10.
Direct Link.
Na początku serii miałem nadzieję na anime, które zaskoczy i pozostanie na długo w pamięci. Szczególnie ze względu na Haru, który od samego początku wydawał się być dla mnie kimś wyjątkowym – patrząc na niego, miałem wrażenie, jak gdybym obserwował samego siebie.
Cały system, wprowadzony na początku również był intrygujący. Wszędzie sieć, Neuro Linker i tak dalej. Poziom 10, siedmiu króli, punkty, pierwsza intryga (Cyan Pile). Krótko mówiąc, anime wciągnęło, do granic możliwości. Niestety, anime to poszło po najmniejszej linii oporu i wzięło wzór z wielu innych shounenów, a mianowicie potencjalnie świętną fabułę zepchnęło w tło, na pierwszy plan wyciągając dwa główne arc'i (Armor of Catastrophe oraz Dust Taker), w międzyczasie ukazując problemy trójki „przyjaciół na zawsze” i niedoszłej pary ( kliknij: ukryte Kuroyukihime i Haru).
Głównie cała ta akcja mi się podobała, choć przeżyłem pewne momenty „mam tego dość”, gdy zorientowałem się, że do głównego punktu fabuły już nie będzie powrotu, lub gdy kliknij: ukryte Haru stracił skrzydła, czy też kiedy kliknij: ukryte Lime Call rzekomo sprzymierzyła się z Dust Takerem i uzdrawiała go akurat w momencie, gdy Haru miał dać mu nauczkę.
Najbardziej jednak boli zupełny brak zakończenia i pozostawienie rzeczy samych sobie, niewyjaśnionych… kliknij: ukryte Miało być siedmiu króli, nawet w pierwszym openingu było ich siedmiu; nie poznaliśmy większości, a parę widzieliśmy tylko przelotnie (np. purpurową królową widzieliśmy tylko we wspomnieniach Kuroyukihime).
Soundtrack był naprawdę chwytliwy, grafice nic nie można zarzucić (zwłaszcza oprawa związana z grą Brain Burst czy interfejs Neuro Linkera wyglądały świetnie). Co do ulubionej postaci… poza Haru (oczywiście), najlepiej kojarzę Ash Rollera i Fuuko Kurasaki. Tego chyba nie trzeba wyjaśniać.
Koniec końców, ocena… Dam 6/10. Jeśli jednak jakakolwiek kontynuacja ma kiedykolwiek wyjść, sięgnę po nią z radością, mając nadzieję na rozwiązanie pewnych wątków.
Ze względu na wyżej wymienione „atrybuty” nie dalem jednak rady tego dokończyć.Po prostu jest zbyt dziecinne.Ocena 6/10 mimo wszystko bo nawet jeśli dla mnie było to nie do przetrawienia to miało widoczne zalety.
Zmarnowane
Bardzo dobre
Wracając do serii: super grafika, muzyka (muszę namierzyć OST :P). Ale przede wszystkim wciągająca fabuła i losy postaci (zwłaszcza od czasu kiedy pojawia się Nomi, bo myślę, że fabuła dotyka tu poważnych problemów i zagrożeń płynących z rozwoju technologi i internetu). Postacie wzbudziły moja sympatię. Wydaje mi się, że nie były to typowe, „modelowe” postacie. Bohaterowie rozwijali się emocjonalnie, można było z nimi sypmatyzować, a niektórzy być może nawet mogliby sie z nimi identyfikować. W ich relacjach brakowało może tej kropki nad i, ale może wynika to z tego dla jakiej grupy docelowej seria jest, nie wiem…
Ciekawe czy powstanie następna seria, nie wiem jak sprawa wyglada z materiałem źródłowym, ale anime bardzo mnie wciągnęło i kontynuacja byłaby mile widziana.
Serię oceniam na 9/10