x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
... jak jakiś polityk powiedział „że wszystko zrobiły sekretarki”, poryczałem się ze śmiechu, wielowarstwowość tego tekstu jest ambitna ale prawdziwa w swej makabrze od próby zwalenia winy na sekretarki.
Jeśli tak się będziemy bawić to absolutnie będzie 10/10 nieważna grafika, może to być czarno‑białe i w 4D, sam cumor i cięty język wygrywają.
To nie jest film o słodkiej idiotce w krainie wróżek :) To jest postapo w surrealistycznym klimacie „Alicji w Krainie Czarów”, ze sporą dawką satyry na różne zjawiska kulturowe współczesnego świata :) Nie ma tu konkretnej osi fabularnej, co twórcy podkreślają specyficzną kompozycją utworu. Bohaterka to pragmatyczna i inteligentna badaczka (z zawodu „mediatorka”) kultury „wróżek”, której resztki ludzkości wyraźnie się obawiają (regularnie konserwowana „kolekcja” dziadka). Wszystkie fakty wskazują, że „wróżki”, to część biorobotycznego systemu, który powszechnie funkcjonował przed apokalipsą, a obecnie uległ znacznej degradacji i usamodzielnił się na tyle, że może być postrzegany jako „nowa ludzkość”. Ale dość żartów, bo kompletnie nie o to tu chodzi… :) Dla mnie 10/10, nie mogę się przyczepić do czegokolwiek, może jedynie odrobinę do klimatu ostatniej nowelki, który nieco odstawał od reszty serialu.
A
San-san
30.09.2014 02:53 gwiazdki w oczach i miód na sercu
To moje klimaty!
Absurd, logika snu, sarkastyczna bohaterka (tylko jej głos mi odrobinę przeszkadzał)...
Podobało mi się :) 7/10
Najbardziej podobała mi się część z manzinami, a po Mediatorce drugą moją ulubioną postacią był Asystent. Postać tak bardzo drugoplanowa ^^'
I podobały mi się wróżki. Cieszy mnie to, że w gruncie rzeczy były niepodobne do ludzi, podobały mi się ich dziwaczne cechy i creepy uśmiech.
W zasadzie po wciągnięciu 12 odcinków na raz czuję trochę przesyt tęczowymi kolorami i „słodkimi” wysokimi głosikami… Ale ma to swój urok kiedy nagle stadko wróżek z radością na mordkach i w pastelowych kolorkach zaczyna gadać o śmierci XD.
Mediatorka pozytywnie mnie zaskoczyła. Myślałam, że będzie przesłodzoną dziewoją o manierach panienki. A dostałam nieco zblazowanego babsztyla o nieco cynicznym podejściu do niektórych spraw, potrafiącego manipulować i grać… Ah! bynajmniej te cechy nie stawiają Mediatorki w złym świetle. Wręcz przeciwnie, sprawiają, że robi strawniej i ciekawiej.
Minusem może być to, że mimo krótkiej przestrzeni fabularnej niektóre odcinki dłużyły się jak krówka ciągutka, przy tym nie wszystkie kwestie zostają wyjaśnione…
Nie powiem żeby było jakoś super‑komediowo, ale za nagromadzenie pomysłów ---> brawa.
A
MrKrzychu
2.10.2013 20:19 Jinrui wa Suitai Shimashita
Serię Jinrui wa Suitai Shimashita, oceniam pozytywnie. Graficznie, jak i muzycznie jest na dobrym poziomie. Szczególnie ending jest całkiem, nieźle wykreowany. Co do fabuły? Posiada swój własny absurdalny humor, który przypadł mi do gustu. Ocena według mnie 8/10.
R
Yo
6.04.2013 17:00 sztuka recenzjowania
nauczcie pisać się w końcu recenzje :| im dłużej ogladąm Tanuki tym jest gorzej. Praktycznie wszystkie są za długie i koszmarnie przyprawiane próbą zrobienia z nich czegoś zabawnego.
Tak mi przykro, że ktoś próbował umilić ci czas długą zabawną recenzją. Wolałbyś, żeby była sztampowa, krótka i nudna?
Ech
6.04.2013 18:33 Re: sztuka recenzjowania
Takie czasy, gdzie przeczytanie dłuższego tekstu to przeszkoda nie do przejścia.
A
!
5.04.2013 21:48 nieszczególne
Jestem po 6‑tym odcinku i anime jest tak randomowe, że aż męczące. Nie wiem czy dociągnę do końca, zwłaszcza że nie jest na razie aż takie znowu odkrywcze, no i w sumie spodziewałem się czegoś innego po recenzji‑że to niby słodka obyczajówka przemieszana z elementami magii podlana sosem sarkazmu z którego płynie mądry, albo chociaż ciekawy przekaz, i to brzmiało naprawdę ciekawie, a widzę tak naprawdę sieczkę gatunkową spowodowaną wrzucaniem i parodiowaniem schematów fabularnych czy zachowań postaci z różnych mang w otoczeniu właśnie cukierkowatego świata po apokalipsie…Myślałem, że będzie trochę subtelniej. Takie robienie sobie jaj z bohaterskich przemów herosów, albo fanek yaoi już było tyle razy, a to anime jakoś szczególnie nie podejmuje tych tematów…Główna bohaterka też niespecjalnie odkrywcza, po prostu pasuje do tego nowego trendu. Sarkastyczny bohater, niewiele mówi, ale dużo komentuje w myślach, często przy tym ripostując albo docinając, jest dość inteligentny, nie przywiązuje się tak łatwo do ludzi, a nawet ma o nich dość często niskie mniemanie, ale nie jest taki znowu bezduszny. Z takich głównych bohaterów kojarzę Yuushę z Maoyuu Maou Yuusha, Kyona, główny bohater anime Hyouka…to fajny typ, który ostatnio się dość często przewija, ale niestety nie jest już aż tak nowatorski by się nim szczególnie zachwycać.
Może reszta odcinków będzie trochę inna. Ale z drugiej strony już połowa serii za mną, a połowa serii to dużo, niezależnie od długości jest to miejsce, gdzie historie nabierają na tyle kształtu, że chyba można je oceniać… i naprawdę, jak nie bedzie jakiegoś plotwistu czy intrygującej puenty pod koniec (intryguje to, że historie są właściwie prowadzone od tyłu, więc może coś z tym zrobią) to w sumie nieszczególnie spędzę te 4 i pół godziny…
!
5.04.2013 21:53 Re: nieszczególne
O, kliknij: ukryte Bioshock reference, ok. Tu się uśmiechnąłem. Oczko w górę za kliknij: ukryte wyjście poza granice pop‑kultury japońskiej.
R
Omnibus
4.04.2013 21:01
Od razu widać, że ta nowa recenzja pisana przez jakiegoś funboya! Nawet ma Watashi na awatarze. I co to za maniera, żeby recenzja miała być bardziej zabawna od recenzowanego tytułu? Recenzja powinna być czysto merytoryczna, a nie jakimś dowcipnym felietonem.
ukloim
4.04.2013 21:29 Totalny off-top z przesłaniem, który pewnie zostanie usunięty.
Nie chce dyskutować, bo ani nie oglądałem anime, ani nie czytałem wspomnianej recenzji, ale ludzie, nauczcie się poprawnie stosować pojęcia. Nie ma czegoś takiego jak funboy! Podstawowy angielski, nawet samemu można się domyślić, „fUnie”. I na konwentach to samo – nigdy nie zapomnę, jak prowadzący panel o Panty & Stocking Briefa nazwał Greek Boyem. Dżinias.
Gin Gajad
4.04.2013 21:41
Może zanim zaczniesz kogoś nazywać „funboyami”, to chociaż sprawdź, jakiej jest płci?
Jest coś takiego jak funboy. Z fanboyem ma co prawda niewiele wspólnego… W kontekście tego co oznacza termin „funboy” pierwszy komentarz dość śmiesznie brzmi :P Co do recenzji, nie podoba się – nie czytaj.
Starałeś się napisać coś wyjątkowo niemądrego, prawda? Proszę, powiedz, że to tylko żart. ... Kogo ja oszukuję, wszyscy znamy prawdę. No to wyjaśnię, żebyś już więcej, mam nadzieję, nie rzucał takich tekstów. Uważaj, wysil się, to będzie trudne.
Gdyby. Nie. Czytał. Recenzji. Nie. Wiedziałby. Że. Mu. Się. Ona. Nie. Podoba.
„Rada” jaką zaproponowałeś nie ma w sobie za grosz sensu.
Istnieje też opcja, że Omnibus pisał to żartobliwie, choć „funboy” działa na niekorzyść.
Omnibus
5.04.2013 09:41
Kolega powyżej już wyjaśnił dlaczego nie przeczytając recenzji nie mógłbym wiedzieć, że mi się niepodoba. A niepodoba mi się, bo mnie urabia. Po takiej nieobiektywnej recenzji nie jestem w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście tytuł by mi się spodobał, bo zostałem już wcześniej zasugerowany pozytywnym nastawieniem recenzenta. A im recenzja zabawniejsza, tym bardziej przybliża się do roli reklamy serii, a nie jej merytorycznej analizy. Tutaj recenzent nie informuje, tylko zachwala jak jakiś kupiec, a stężenie humoru jest zdecydowanie zbyt wysokie. To trochę tak jakby przyszedł do mnie domokrążca i kupiłbym od niego zupełnie niepotrzebny i bezużyteczny produkt tylko dlatego, że on sam był wygadany, dowcipny i szarmancki.
W zasadzie staram się nie bronić recenzentów (skoro publikujemy ich teksty, to uważamy je za dostatecznie dobre i kropka), ale jedną rzecz chyba powinnam wyjaśnić. To jest recenzja alternatywna – w przypadku recenzji, które z założenia i przeznaczenia mają pozostawać alternatywnymi pozwalam na znacznie większą swobodę formy (czasem nawet kosztem warstwy informacyjnej – która jest w recenzji głównej). Gdyby to miała być recenzja główna, nalegałabym na bardziej przejrzyste opisanie elementów składowych tego anime, tu jednak uznałam, że nie ma sensu psuć bardzo udanej kompozycji.
Celem i zadaniem każdego recenzenta jest przekazać naszym czytelnikom swoją opinię o danym tytule – komentarze umożliwiają im natomiast dzielenie się własną opinią. Nie wydaje mi się, żeby taki tekst, któremu towarzyszy także recenzja główna i liczne komentarze użytkowników, miał kogokolwiek „oszukiwać”.
@Omnibus Co do domokrążcy. Po pierwszych kilku zdaniach już wiesz co on chce sprzedać. Nie mów mi tylko że słuchasz całej tyrady, zamiast powiedzieć – dziękuję, nie potrzebuję, do widzenia.
Tak samo z recenzją – dziękuję, nie czytam, do widzenia. Zwłaszcza że to recenzja alternatywna. Chyba że męczysz się z tym specjalnie żeby skrytykować. To dopiero, według mnie, nie ma za grosz sensu.
Publikację takiej recenzji zatwierdza ktoś, kto chyba lepiej się na tym zna niż ja, cz ty. Wypadałoby to uszanować. W napisanie tego tekstu (jakikolwiek by nie był w twoim odczuciu) ktoś włożył sporo wysiłku, wypadałoby to uszanować. Nie podoba się – nie czytaj, masz recenzję główną.
Kilka słów do Progeusza.
Uważaj, wysil się, to będzie trudne.
Gdyby. Nie. Czytał. Recenzji. Nie. Wiedziałby. Że. Mu. Się. Ona. Nie. Podoba.
Ciekawa maniera, z tym pisaniem jak do tępaka. Odpuść sobie, chyba że drażnienie współdyskutantów sprawia tobie przyjemność. Z drugiej strony to po prostu brak kultury i brak szacunku dla drugiej osoby.
Ja uważam, że Qualu jest mistrzynią recenzji alternatywnych i 'alternatywna' jest tu słowem kluczowym. Jest świetna dopiero wtedy, gdy zapoznasz się z recenzją główną, ewentualnie po obejrzeniu tytułu. Dla porównania masz jej recenzję filmu K‑on, która jest już główna i tam wszystko jest zrozumiałe i zawiera informacje.
R
Samiel
12.03.2013 15:09
Czy recenzent na pewno ogladal to samo anime? -glowna bohaterka jest wymieniona z imienia- nazywa sie Watashi. Nie wiem jakim cudem mozna to przeoczyc po seansie… Moze to szczegol, a moze dowod na to, ze recenzent sobie bezczelnie kpi z innyhc ludzi… -6 za grafike? CUkierkowa kolorystyka moze odstraszac, ale to nie zmienia faktow, ze graficznie anime jest bardzo dobrze wykonane- tla zrobione z nalezyta starannoscia (i bardzo zroznicowane), brak bezczelnej 'leniwej animacji', wszytsko jak najbardziej dopracowane i dobrze przemyslane - co zlego jest w tym, ze odwrocono kolejnosc odcinkow? Biedy recenzent sie zgubil? Toz juz Haruhi bylo zdecydowanie bardziej pomieszane, a tu mamy cale watki po sobie. Rownie dobrze mozna by sie czepiac, ze Fate/Zero wyszlo po Fate/Stay Night i to dla kogos zbyt skomplikowane… - Argument, ze 'nagle pojawia sie parodia komedi shojou''- w parodii pojawia sie jakas parodia? No nie wierze, co za zaskoczenie! Jestem oburzony! -Postacie- za wiele ich nie bylo, ale chocby i np. sondy byly nad wyraz ciekawe, a Y nie raz wywolywala usmiech na twarzy. No i wrozki- te male diably byly glownymi bohaterami i spelnily swoja role.
Jak dla mnie, czlowieka ktory obejzal 700 seri (wedlug MALa), anime zasluguje na 8 lub 9 punktow na 10. Jest to tez jedna z najlepszych (jesli nie najlepsza)produkcji roku 2012.
Główna bohaterka nie ma imienia tak jak prawie wszyscy bohaterowie tej serii. Watashi to po japońsku 'ja' i nikt się tak do bohaterki nie zwracał, poza nią samą. Zwracali się do niej 'ty','mediatorko' bądź inaczej w zależności kto akurat do niej mówił.
Dokładnie. A takie wątpliwości łatwo rozwiać może spotkanie z pierwszym lepszym słownikiem języka japońskiego. Czasem warto sprawdzić takie rzeczy przed oskrażaniem recenzenta o kpiny lub ignorancję…
...natomiast według mnie zasługuje na 6/10, tj. powyżej przeciętnej, ale jednak bez rewelacji. A dlaczego tak, a nie inaczej, jest w tekście. Domniemam, że oglądaliśmy to samo anime (nawet jeżeli nie poznaje niektórych wypominanych uwag z recenzji), co dowodzi, że niewątpliwie posiadane przez serię zalety dla niektórych widzów mogą przysłaniać wady. Ja nie miałem szczęścia być w tej grupie, a szkoda.
A
Erno
11.03.2013 21:33 Grafika
Recenzant dał grafice 6/10 raczej to wyklucza jego poczytalność i wiarygodność recenzji.
To kolejny punkt, który potwierdza, że po prostu oglądał inne anime niż my xd Grafika be, muzyka be, nie śmieszy, nie ciekawi – znaczy nie Jinrui jednym słowem, a tu tylko ktoś przez przypadek przypiął ową recenzję ;p
A
Alart
14.11.2012 14:33 Istotne, zdaje się, obsewacja.
Fabuła dzieje się od tyłu – chyba nikt tego nie zauważył. Historyjka z dwóch pierwszych odcinków jest chronologicznie najpóźniejsza, a dwóch ostatnich – najwcześniejsza. Między poszczególnymi historiami są elementy łączące. Tak piszę, bo widzę tutaj liczne zarzuty i wątpliwe teorie co do fabuły, a o tym nikt nie wspomniał – albo nie zauważyłem. kliknij: ukryte Jest wyjaśnione czemu ścina włosy – na początku ma je ścięte. Jest wyjaśnione skąd bierze pomocnika. Jest wyjaśnione wszystko. Tylko, że odwrotnie niż idą odcinki. Nie sprawdziłem czy dokładnie wystarcza obejrzeć 11,12,10,9,7,8,5,6,3,4,1,2 żeby było chronologicznie, ale chyba tak. Szczerze to dziwię się i myślę, że ktoś, kto tego nie zauważył powinien przemyśleć czy realnie obejrzał tę serię. Jak ktoś nie zauważył słonia w stodole, to chyba do niej nie zajrzał, nieprawdaż? Poza tym nie ma tu wróżek, tylko nieszczęśliwie nazwane krasnoludki i sierotka Marysia. BTW. ode mnie 9/10.
Kysz
14.11.2012 15:31 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
kliknij: ukryte Hm…na pewno nie będą dokładnie w takiej kolejności – chociażby dlatego, że w historii z odcinków 1‑2 wpierw ma ścięte, włosy, co jest bezpośrednio powiązane nie z odcinkami 3‑4, a 5‑6. Poza tym w końcówce ostatniego odcinka jasno widać, że jest już Mediatorem (wróżki są z nią), a o tej decyzji i początkach w „zawodzie” jest „dopiero” w epizodzie 10. Zdecydowanie jest to ciekawy zabieg, nie zmienia on jednak faktu, że jako tako brak tu pewnej celowości, jakiegoś finiszu – znaczy, no można by się kłócić, czy wtedy celem nie będzie wyjaśnienie jak doszło do wszystkich wydarzeń itp. Osobiście nie mam nic do zarzucenia fabule jako takiej, ale po prostu brakło mi…większej ilości odcinków na dopieszczenie wszystkiego^^
Alart
14.11.2012 16:27 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Racja, to jest nieco bardziej skomplikowane niż proste odwrócenie chronologii. Ale i tak zdaje mi się, że ta kolejność będzie całkiem niezła – musiałbym spróbować, a nie chce mi się. kliknij: ukryte Do tego są dwa główne wątki – wątek pracy jako mediator i wątek mangi. Ten pierwszy jest oczywisty, a ten drugi wychodzi w kilku odcinkach na plan pierwszy i wydaje się chronologiczny. Jeszcze odcinek z Voyagerem niewiele wnosi do ogólnej fabuły chyba. No a te braki są, niektórym mogą przeszkadzać, ale ja wolę, żeby tego nie tłumaczyli. Bo i po co? Łatwo tu wypłynąć na manowce, a ocena spadłaby błyskawicznie, dużo serii przez to wiele u mnie straciło. Dzięki temu pytamy się co to za krasnoludki i czy kurczaki nie wydają się tak trochę niepokojące? A tak to byśmy się skupili na tym, że żaden genetyk nie może takich małych ludzików zaprojektować, albo czymś równie nonsensownym.
Fate
14.11.2012 16:17 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Bez przesady, na pewno każdy to zauważył, tylko akurat w tym anime kolejność chronologiczna nie była aż tak istotna, gdyby poukładać ją chronologicznie, to co by to zmieniło?
Alart
14.11.2012 16:39 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
No, mam nadzieję, że każdy zauważył. Zmienia tyle, że nie jest epizodycznie, przynajmniej nie tak całkiem i fabuła nie jest bezsensowna, bo jednak wszystko z siebie wyraźnie wynika. Ależ oczywiście, nie należy układać chronologicznie, bo wtedy frajdy nie ma.
usuniety3
14.11.2012 18:19 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Wszystko zależy jak się do tego podejdzie. Fakt, historie można ułożyć w odpowiedniej chronologii, ale nie ma między nimi płynnego przejścia, co sprawia, że można je oglądać jako odrębne historyjki. Poukładane chaotycznie sprawiają lepsze wrażenie, niż gdyby oglądać je we właściwej kolejności. Taki zabieg spotęgował nietypowy klimat serii.
Alart
14.11.2012 23:22 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Racja. Tutaj warto zauważyć, że można obejrzeć w dowolnej kolejności, bo nic ważnego nie jest w żadnej wytłumaczone. Dzięki temu historyjki są tak samo kliknij: ukryte niezrozumiałe.
Teraz tak myślę, czy to nie jest bezczelna parodia Haruhi Suzumiyi…
usuniety3
14.11.2012 23:29 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Teraz tak myślę, czy to nie jest bezczelna parodia Haruhi Suzumiyi…
Według mnie za mało tutaj podobieństw, chociaż pewnie jakieś (nieco na siłę szukane) się znajdą. Poza chaotycznym układem odcinków te dwie serie traktują o czymś zupełnie innym, akcja dzieje się w odmiennych światach, a i założenia również są odmienne.
Alart
15.11.2012 00:35 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Jeszcze jest pętla czasowa:) Ale sprawdziłem, że jeszcze nie miałaś nieprzyjemności tego oglądać.
Kysz
15.11.2012 08:13 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Nijak się to ma do Haruhi akurat. Pętla czasowa, czy chaos w chronologii odcinków, to mimo wszystko nie są jakieś super oryginalne pomysły (mówiąc oryginalne mam na myśli unikatowe, czyli takie, których nigdzie indziej się nie znajdzie, żeby nie było nieporozumień), więc fakt, że można je znaleźć w kilku seriach nie świadczy o parodii od razu…
Alart
15.11.2012 21:48 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Nieno, niedawno obejrzałem. Toteż się rzuca na mózg trochę. Ja nie znam innych serii, w których ta pętla jest pokazana w przesadnie realistyczny sposób. Książki też nie znam, żeby się akapity/rozdziały powtarzały.
Qualu
15.11.2012 15:55 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Prędzej Steins;Gate. A dokładniej akcja z kliknij: ukryte bananami..
Alart
15.11.2012 21:43 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Tak też można…
Costly
3.03.2013 23:43 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
...to krótko: ułożenie epizodów nie powoduje, w moich oczach, żadnej różnicy. Nadal to, co było śmieszne, śmieszy, a to, co śmieszne nie było, nie śmieszy. I tyle.
Alart
4.03.2013 11:13 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
No dobrze. A tak z mojej strony, to nie wpadłbym na to, że to jest komedia. Rzeczywiście jako komedia dobre nie jest. Nie zmienia to faktu że jako seria mi się podobało.
Kysz
4.03.2013 13:42 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Także bym nie wpadła, ale to pewnie dlatego, iż nie jest to zwykła komedia, a satyra, gdzie nie chodzi o wyświechtane gagi, które mają zrzucać z krzesła. Jak widać jednak recenzent twardo sobie wyznaczył z góry o czym to ma być i tak też to opisał…Szkoda dla niego xd
Costly
5.03.2013 09:59 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
O, znaczy że Jinrui swoją prawdziwą wartość przedstawia jako satyra? No to słusznie mniemacie, nie widzę tej serii w ten sposób. Po pierwsze, tu występują liczne parodie wycelowane w przyjęty sposób widzenia „świata postapokaliptycznego”, ale wywodzenie z tego konstruktywnej satyry to zabieg przesadnie wydumany.
Po drugie, to już ja posunąłem się daleko, windując obecne tu motywy prześmiewcze do roli elementu gatunku. Zaryzykowałem ten zabieg aby podkreślić unikatowość humoru tu obecnego. Twórcy sami nie próbowali nigdy reklamować tej serii inaczej niż jako „komedii” (ew. „komedii sf/fantasy”), słowo „parodia”, nie mówiąc już o „satyrze”, nie pada z ich ust ani razu inaczej jak „z elementami parodii”.
Po trzecie, skoro coś jako komedia dobre nie jest, a komedie ma w gatunku, to jak to świadczy o serii?
Alart
5.03.2013 18:40 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
No hmmm… Niezależnie od tego co „twórcy” chcieli, zrobili serię dobrą, ale na pewno nie komedię w sensie „ubaw po pachy”. Czasem się tak zdarza. Weźmy te kurczaki z pierwszego odcinka – żarcik z tego żaden, a motyw sam w sobie bardzo udany. No i pełno takich sytuacji. Seria igra sobie z widzem, trzeba się połapać w fabule, co jakiś czas dostaje się jakieś wynaturzone elementy, wszystko okraszone słodkim lukrem. Jakoś fajnie się to razem kombinuje i ogólnie działa. A żartów do śmiechu – nie ma.
A to, że coś jako komedia dobre nie jest, a komedię ma w gatunku, sugeruje żeby ten gatunek jakoś zmodyfikować. Niestety nie ma gatunku „wybujałe twory fantazji rodem ze snów po ciężkostrawnej kolacji” i jednak chyba zostaje ta komedia. No i tutaj pojawia się cały problem, bo widz, o ile nie spojrzy na gatunek, wcale nie narzeka, że nie rży ze śmiechu.
Costly
5.03.2013 23:39 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Jestem lekko zagubiony pośród określeń w guście „komedia, ale nie w sensie ubaw po pachy”. Do tego zaczynam się zastanawiać, czy na pewno wypowiedzi powyższe mają bronić Jinrui, bo stwierdzenie „żartów do śmiechu – nie ma”, to druzgoczący (i diablo niesprawiedliwy) zarzut…
No dobra, pozwolę sobie zaryzykować taką interpretacje: te wybujałe porównania mają udowodnić, że humor w serii jest subtelniejszy i ambitniejszy niż miałoby to miejsce w typowej serii shounenowej, a laur za ten efekt należy się zręcznie utkanym motywom parodiowym. Proszę mnie poprawić, jeżeli rozumiem źle.
Jeżeli interpretuje to dobrze, to pewne duże „ale” muszę tu wkleić – śmiechu przy Jinrui miałem nie mało. Zabrakło pewnej dozy pomysłowości na zagospodarowanie settingu, co zaowocowało wieloma zbyt losowymi epizodami, których kompatybilność z mocnymi stronami tego tytułu była bardzo słaba. Gdzie jednak ciągle ocena jest pozytywna, co wynika z obecności również fragmentów udanych, może nie na tyle, aby zatrzeć pamięć o reszcie, ale wciąż serwujących dobrą dawkę bezlitosnego i przezłośliwego humoru.
Alart
12.03.2013 21:30 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Mnie przyjemność z oglądania sprawiło sprawiło przede wszystkim odkrycie zasad rządzących światem i ogarnięcie fabuły. Zasady okazały się spójne, a fabuła w porządku. Ponadto spodobało mi się wykonanie – kolory, głosy, taki „dziecięcy” styl. Bezpretensjonalny styl wskazuje na serię elitarną, która nie próbuje na siłę być poważna, by potem zniesmaczyć widza jakimś babolem. Historie były dość interesujące i można było je jakoś odnieść do rzeczywistości, np. pytania o losy cywilizacji i ludzkości jakie padają w tej serii, dość dobrze korespondują z aktualną stagnacją gospodarczą w krajach rozwiniętych, czy losami antycznych cywilizacji. Ogólnie seria proponuje pewną cyniczną wizję zbiorowych zachowań ludzkich (szczególnie manga, wyspa i szkoła). Mi się to bardzo spodobało. Żarty jeśli, jak piszesz, były lub nie, to nie miały wpływu na powyższe. Zaznaczam, że serię obejrzałem już jakiś czas temu i piszę o tym co jeszcze pamiętam.
Costly
12.03.2013 22:31 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Chyba faktycznie oglądaliśmy dwa różne anime :P
Alart
12.03.2013 23:44 Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Zdarza się :)
Tak, o to chodzi. Ja nigdzie nie napisałem i nie twierdzę, że nie zgadzam się z recenzją – po prostu mój odbiór był zupełnie inny. Stąd też raczej brakuje ewentualnych punktów, w których moglibyśmy polemizować.
Bardzo sobie cenie tego typu poczucie humoru, tym bardziej, że w anime występuje tak rzadko. Te wszystkie absurdalne sytuacje to jedno, ale nic by było po nich gdyby w tej serii nie było tak oryginalnej głównej bohaterki, która świetnie potrafiła poprawić mi humor swoimi błyskotliwymi komentarzami, z pewnością jedna z lepszych postaci tego roku. Wprawdzie gorzej wypadają pozostałe postacie, ale to też trochę dlatego, że dostały znacznie mniej czasu, no cóż może to i lepiej.
O grafice można napisać tylko tyle, że po prostu do tego anime pasowała, a to w sumie najważniejsze. Soundtrack był taki, że raczej w pamięć mi się nie wbił, opening także, ale za to ending już jak najbardziej, działa tak jakoś hipnotyzująco, lubię go sobie dalej oglądać mimo, że serie skończyłem już jakiś czas temu:)
Jedyne co mogę zarzucić, to nierówność poszczególnych historii, ale z drugiej strony są zróżnicowane, więc każdy znajdzie coś dla siebie. kliknij: ukryte Po raz kolejny w anime dostaliśmy zabawę z czasem i chociaż widzę to już któryś raz, to podczas oglądania za każdym razem mam tak samo dużą frajdę.
Szkoda tylko, że nie dowiadujemy się jak doszło do sytuacji gdzie ludzkość wymiera i gdzie na świecie pojawiają się wróżki, no ale to akurat w tym anime nie było aż tak istotne.
Fabuła wydaje się posklejana do kupy z niepasujących do siebie kawałków, a jednak… jest tu jedna idea.
Są odcinki lepsze i gorsze, nudne i interesujące, poziom nie jest niestety stały. Ale gdy zdarza się dobry odcinek, to mamy w nim solidną dawkę czarnego humoru, groteski i naprawdę dobrej psychodelii. Nie ma typowych gagów, są dziwne rozmowy ze zdaniami z pozoru absurdalnymi, ale gdy nad nimi pomyśleć… włos się na głowie jeży.
Same Wróżki są istotkami, które mnie nie bawiły, a budziły raczej niepokój, jakby nagle miały zrobić wielką, krwawą masakrę. Tak je odbierałem, choć można też tego w ogóle nie poczuć.
Z tym nastrojem bardzo kontrastuje oprawa graficzna, mglista, bardzo jasna, delikatna. Momentami mnie drażniła, ale jednak muszę przyznać, że pasuje do tego typu serii. Nie znamy nawet imienia głównej bohaterki, co jest zabiegiem na pewno celowym. Do bohaterki moe jej daleko. Jest inteligentna i przy tym całkiem ładna.
Zdecydowanie jedna najoryginalniejszych serii ostatnich lat, o czym świadczy chociażby fakt, że ze świecą szukać tytułu podobnego do niej. Na pierwszy rzut oka widać bowiem przesłodzoną grafikę, przesłodzone wróżki i w ogóle cukier w kostkach, momentami jednak absurdalność owego świata i wrażenie, że „ja to skądś znam” może wręcz przerazić… Taka japońska wersja Pratchetta, niestety z jednym minusem – brak konkretnego ciągu fabularnego, jakiegoś celu, do którego wszystkie te wydarzenia by zmierzały oraz jedynie subtelnie zarysowane tło fabularne mnie osobiście sprawiły wielki zawód. Nie zmienia to jednak faktu, że całość pochłonęłam zachwycona (z drobnym wyjątkiem kliknij: ukryte pętli czasowej, która mnie lekko zanudziła, chociaż uważam ją za dobrze skonstruowaną właśnie z tego powodu)i szczerze poleciłabym ten tytuł każdemu fanowi angielskiego humoru
A
Tamago-chan
31.10.2012 20:09 Prawie jak tortury...
Główna bohaterka jest naprawdę śliczna, a wróżki takie urocze, ale czy to wystarczy? Raczej nie. Nie wiem dlaczego tak się katowałam oglądając tą serię do ostatniego odcinka, ale nie lubię porzucać już zaczętych serii. Całkiem nie w moim guście, chwilami miałam dosyć, np. przez oskubane kurczaki. Były jednak momenty/odcinki, które nieco pomagały mi w dobrnięciu do końca (podobał mi się np. odcinek, w którym bohaterowie utknęli w mandze). Końcówka też była trochę lepsza i mniej pokręcona niż wcześniejsze epizody. Mimo wszystko jednak nie lubię takiego poziomu absurdu. W moim odczuciu niewiele tu też komedii, no chyba, że kogoś bawi coś takiego. Na mojej twarzy ani razu uśmiech nie zagościł. Obejrzałam, ale żałuję poświęconego na to anime czasu.
A
Kanaria.
13.10.2012 15:03 oryginalność do potęgi n
Za anime zabrałam się zupełnie przypadkiem. Nie mogłam nigdzie znaleźć jakiegoś konkretnego opisu serii (ale też nie przykładałam się do poszukiwań) więc zaczęłam oglądać w ślepo. Pierwszy szok to opening,który słodkością dorównuje całej serii Tokyo Mew Mew.Jednak w tym przypadku mi się podobał.Wywoływał uśmiech na twarzy już po 2 sekundach,co jest ogromnym plusem. Dalej,nieco dziwny początek,ale i tak w miarę normalny biorąc pod uwagę to co zobaczyłam potem. Właśnie,fabuła,tutaj to kompletnie nie wiem co mam myśleć…. Aaaa czy wspomniałam,że serię porzuciłam? Tak,to istotne. Więc zakończyłam oglądanie na etapie odcinka 3. Nie mogłam przekonać się do takiej masy absurdu.Nie mam pojęcia co twórcy chcieli nam przekazać (wiem,powinnam najpierw zakończyć serię by tak powiedzieć) ale nie miałam motywacji i chęci by brnąć dalej. I jestem na siebie wściekła bo miałam kończyć wszystkie serie. Ale dość już tych wycieczek personalnych. Seria na pewno jest oryginalna i z pewnością spodoba się tym,którzy wymagają od serii ciut więcej.
Serii tej nie miałem w ogóle w planach do oglądania ale coś mnie tknęło i zobaczyłem 1 odc. na próbę i no zaintrygowało mnie. Poziom absurdu w tej serii jest spory ale jak ktoś lubi ten typ humoru to z pewnością seria dla niego. Polubiłem gł. bohaterkę, przed obejrzeniem myślałem, że to będzie jakaś typowa nieogarnięta bohaterka z jakiegoś shoujo a tu okazała się ciekawą heroiną z ciętą ripostą. No i wróżki, zdecydowanie były genialne, sam ich wygląd, sposób rozumowania. Co do fabuły to jedne arc'i były ciekawsze inne gorsze jednak całość utrzymywała niezły poziom. Poza tym pod tymi oparami absurdu było pare już może i oklepanych przesłań ale pokazanych w ciekawej formie. No i sam sposób przedstawienia upadającej ludzkości tak barwny i kolorowy fakt niektórym może nie przypaść do gustu acz mi pasował do tej zwariowanej konwencji. Tak więc wg mnie seria ciekawa acz jeśli komuś nie przypadnie do gustu od początku to chyba raczej nie ma co się dalej męczyć.
Sama nie wiem co mi się podobało w tej serii. Czasem nie miała sensu kliknij: ukryte np oskubane kurczaki dowodzące firmą lub krwawiący chleb,ale jednak włączałam kolejny odcinek by razem z panią X i jej małymi przyjaciółmi przeżyć kolejne historie. Czasem były zabawne,czasem nudne kliknij: ukryte ta pętla czasowa mnie trochę mnie zawiodła ,jednak 12 odcinków szybko zleciało. Komu polecić? Hmm, szczerze nie mam pojęcia. Najlepiej będzie jeśli sami to ocenicie.
Anime składa się z kilku odrębnych historyjek, trwających po jeden lub dwa odcinki. Łączą je czasem drugoplanowi bohaterowie, ale każdy wątek można potraktować zupełnie osobno i nie ma znaczenia, w jakiej kolejności się je ogląda. Już w pierwszej opowiastce (odcinki 1‑2) z ekranu wylewa się absurd, ale wcale niegłupi. O dziwo, większość zaprezentowanych w anime szaleństw jako tako trzyma się kupy. Niestety poziom odcinków już nie zawsze jest równy. Niespecjalnie podobały mi się te o kliknij: ukryte sondach oraz zapętlaniu czasu. Ten pierwszy nie był dla mnie ciekawy, a jeśli chodzi o drugi, to wysiadałam już kliknij: ukryte oglądając po raz setny te same wydarzenia. Tak, ja wiem, że na tym wszystko miało polegać, ale walczyłam ze sobą, by nie wyłączyć odcinka. Pozostałe historie trzymały całkiem niezły poziom. Główna, bezimienna właściwie (bo jej imię w anime nie padło nigdy) bohaterka wcale nie jest głupiutka, jak mógłby sugerować jej wygląd. To inteligentna, obdarzona charakterem oraz własnym zdaniem dziewczyna, która choć miła, nie odmawia sobie złośliwego komentowania rzeczywistości. Jej kreacja wypada przekonująco i chwała za to twórcom. Innym ważnym elementem świata są wróżki. Małe, wiecznie uśmiechnięte pyrtki, żywiące się jedynie słodyczami, których, pomimo swoich ogromnych umiejętności, nie są w stanie wytworzyć. Są to stworki dość specyficzne i mogą, niektórych widzów drażnić. Osobiście uznałam je za urocze i bardzo polubiłam. A pesymistyczne zdania, które padają z uśmiechniętego pyszczka takiej wróżki, wypowiedziane jeszcze przesłodkim głosem, dawały sporo okazji do śmiechu. Ciężko mi wyrazić swoje zdanie na temat grafiki, bo choć razi kolorystyką, nie wyobrażam sobie innej dla tego anime. Idealnie wpasowuje się w konwencję. Podobnie jest z ładną ścieżką dźwiękową. O openingu nie mam zdania, chociaż może trochę za bardzo straszy widza tą chordą wróżek. Już nie wspomnę o scenie, gdzie wróżki tańczą w ciemnym pokoju, a główna bohaterka siedząc na łóżku kiwa się w rytm muzyki. To wygląda wręcz… psychicznie. Ending za to wyjątkowo przypadł mi do gustu. Ładnie skomponowany, ciekawa animacja i przyjemna piosenka.
To anime z pewnością nie jest dla każdego. Niektórych odrzuci pewnie niezliczona ilość absurdów, które jednak po nie tak głębokiej analizie, wydają się całkiem niezłym odzwierciedleniem naszego życia. Czasem jest wyśmiewane, a czasem uderzają w nas z nie tak wcale wesołą prawdą. Interesujące. Myślę, że w sumie każdy może spróbować się z Jinrui wa Suitai Shimashita zapoznać i sam stwierdzi, czy trawi taki rodzaj satyry.
Obejrzane ze względu na główną bohaterkę, postać niebywale nieszablonową.
Samo anime nie ma niestety fabuły. Do tego trzeba dodać masę błędów logicznych kliknij: ukryte jak z finałowego epka: Kręconowłosa jest kompletną wariatką niebezpieczną dla otoczenia – lepiej zostańmy bliskimi przyjaciółmi. W ogóle finał jak i każdy ep z osobna, nie ma żadnego przesłania/sensu. Nie może mieć. Próżno szukać w nich konsekwencji/logiki.
To się ogląda dla Watashi, koniec tematu. Miałem apetyt na coś solidniejszego, aczkolwiek na tle innych serii wyraźnie widać, że wystarczy stworzyć jedną świetną postać, by trafić do ścisłej czołówki sezonu. Tak było z A‑channel [Tooru], Ichiban Ushiro no Daimaou [Korone], Ikoku Meiro no Croisée [Yune], czy nawet Usagi Drop [Rin].
Obstawiam, że piszesz jednak o jakimś innym Jinrui, albo po prostu baaaaaaaardzo pobieżnie oglądałeś odcinki. Humor jest absurdalnie ironiczny i nie każdemu się może spodobać – i to mogę zrozumieć. Ale stwierdzenie, że brak tutaj jakiegokolwiek sensu/przesłania jest zwykłą ignorancją – seria jest pełna odniesień do współczesnej rzeczywistości – czasem bardziej sugestywnych, czasem mniej wychwytywalnych, ale przemyślanie skonstruowanych. Logika? Jak najbardziej, ale nie na takiej samej zasadzie, jaką kierują się przeciętne serie anime – jeśli jej tam nie dostrzegłeś oznacza to, że albo nie szukałeś, albo (za przeproszeniem, bo nie chce nikogo urazić w tym momencie) – było to dla ciebie po prostu zbyt skomplikowane…
A
deduch
21.08.2012 23:39
Opis po siedmiu odcinkach.
Jeśli do czegoś miałbym to anime przyrównać to tylko do Świata Dysku Terrego Pratcheta połączonego z „Alicją w Krainie Czarów”. Klimat historii w pierwszym momencie wydaje się słodko animkowy, ale dość szybko okazuje się, że konwencja ta wykorzystywana jest w sposób bardzo przewrotny.
Podobnie jak u Pratchetta fabuła jest pretekstem do satyry na różne aspekty naszej rzeczywistości, ale jednocześnie tworzy odrębną historię i świat.
Nawiasem mówiąc, jest całkiem możliwe, że klasyfikacja anime jako fantasy jest nie do końca prawidłowa.
Wiele szczegółów wskazuje na to, że jest to dość niezwykła forma… science fiction, w której postanowiono zilustrować myśl Artura Clarke'a, że wystarczająco zaawansowana nauka jest nieodróżnialna od magii. W tym przypomina nieco „Kroniki Majipooru” Silverberga.
Komu można polecić to anime? Wbrew hasłu „opowieść o wróżkach” raczej nie zwolenniczkom Sailor Moon, bo albo nie zrozumieją, albo przepali im obwody. Miłośnikom typowej fantasy również nie, podobnie jak osobom ceniacym realizm.
Zadowoleni będą amatorzy parodii, niekonwencjonalnej SF i Fantasy, szalonych historii. Mimo iż seria adresowana jest do młodzieży i miłośników anime, dorośli poszukujący inteligentnej rozrywki, którym nie przeszkadza nieco sielankowy nastrój, powinni obejrzeć ją z przyjemnością.
deduch
24.08.2012 19:18 w uzupełnieniu
Przyzwoita grafika, choć postaci wróżek rzeczywiście są dziwne. Podejrzewam, że kryje się za tym jakiś zamysł ze strony twórców, ciężko mi jednak stwierdzić jaki.
Jeśli chodzi o muzykę, opening nie jest nadzwyczajny, a teledysk do niego kompletnie nie przygotuje na atmosferę animacji, w czasie seansu muzyka w tle istnieje, dość dobrze pełniąc ilustracyjny charakter, to znaczy nie odwraca uwagi od obrazu. Bardzo ciekawy jest za to ending, zarówno muzycznie, jak i wizualnie.Miły spokojny, rozpoczyna się jak jakaś ludowa piosenki, zyskując jednak nowe wariacje nadające mu lekko tajemniczy i oniryczny charakter. Teledysk natomiast moim zdaniem został ściągnięty z jednego ze starszych klipów Enyi, choć nie mogę sobie teraz przypomnieć którego.
Moja ocena końcowa to 7/10. Wyjściowej oceny nie mogę dać wyższej niż 8, gdyż anime – choć dobre i oryginalne, nie jest wybitne. Dodatkowo jedno oczko odjąłem za pewien infantylizm, nie do końca chyba pasujący do tematu.
Niby to komedia ale zdecydowanie nie łatwa i zdecydowanie nie podobna do niczego co już widziałem. Główna bohaterka jest bardzo inteligentna(ostatnio mam wrażenie, że to chyba wychodzi z mody…) i niemalże tak przebiegła jak jej mali przyjaciele. Wygląd i animacje są całkiem niezłe, najwyżej mógłbym ponarzekać na projekt wróżek z ich nieruchomymi uśmiechami. Jednolitej fabuły chyba w tym anime nie ma, bardziej mamy tu przedstawiane 1‑3 odcinkowe historyjki.
Po obejrzeniu pierwszych odcinków kilku serii tego sezonu, mogę stwierdzić, że to anime zapowiada się chyba najlepiej. No i to nawiązanie do Hitmana w drugim odcinku. ;)
Zwariowana komedia… tylko czy aby na pewno tylko to? Jinrui.. jest niewątpliwie szalone, zarazem jednak niepokojąco celnie oddaje rzeczywistość. Stanowiący zagadkę etap pośredni między kurą a potrawką z drobiu, produkty „identyczne z naturalnymi” (czyt. ani identyczne, ani naturalne), bajki dla dzieci nafaszerowane przemocą… seria dotyka tych i innych codziennych absurdów współczesnego świata, z lekkością poruszając się między uroczą bajką a makabreską, nieodmiennie zaś bawiąc widza. A więc: zwariowana komedia? Tak, jak najbardziej. Aż włos się jeży na głowie…
Ep 2 mnie wygrał...
Jeśli tak się będziemy bawić to absolutnie będzie 10/10 nieważna grafika, może to być czarno‑białe i w 4D, sam cumor i cięty język wygrywają.
Genialne
gwiazdki w oczach i miód na sercu
Absurd, logika snu, sarkastyczna bohaterka (tylko jej głos mi odrobinę przeszkadzał)...
Podobało mi się :) 7/10
Najbardziej podobała mi się część z manzinami, a po Mediatorce drugą moją ulubioną postacią był Asystent. Postać tak bardzo drugoplanowa ^^'
I podobały mi się wróżki. Cieszy mnie to, że w gruncie rzeczy były niepodobne do ludzi, podobały mi się ich dziwaczne cechy i creepy uśmiech.
W zasadzie po wciągnięciu 12 odcinków na raz czuję trochę przesyt tęczowymi kolorami i „słodkimi” wysokimi głosikami… Ale ma to swój urok kiedy nagle stadko wróżek z radością na mordkach i w pastelowych kolorkach zaczyna gadać o śmierci XD.
Mediatorka pozytywnie mnie zaskoczyła. Myślałam, że będzie przesłodzoną dziewoją o manierach panienki. A dostałam nieco zblazowanego babsztyla o nieco cynicznym podejściu do niektórych spraw, potrafiącego manipulować i grać… Ah! bynajmniej te cechy nie stawiają Mediatorki w złym świetle. Wręcz przeciwnie, sprawiają, że robi strawniej i ciekawiej.
Minusem może być to, że mimo krótkiej przestrzeni fabularnej niektóre odcinki dłużyły się jak krówka ciągutka, przy tym nie wszystkie kwestie zostają wyjaśnione…
Nie powiem żeby było jakoś super‑komediowo, ale za nagromadzenie pomysłów ---> brawa.
Jinrui wa Suitai Shimashita
sztuka recenzjowania
Re: sztuka recenzjowania
Re: sztuka recenzjowania
nieszczególne
Może reszta odcinków będzie trochę inna. Ale z drugiej strony już połowa serii za mną, a połowa serii to dużo, niezależnie od długości jest to miejsce, gdzie historie nabierają na tyle kształtu, że chyba można je oceniać… i naprawdę, jak nie bedzie jakiegoś plotwistu czy intrygującej puenty pod koniec (intryguje to, że historie są właściwie prowadzone od tyłu, więc może coś z tym zrobią) to w sumie nieszczególnie spędzę te 4 i pół godziny…
Re: nieszczególne
Tu się uśmiechnąłem. Oczko w górę za kliknij: ukryte wyjście poza granice pop‑kultury japońskiej.
Totalny off-top z przesłaniem, który pewnie zostanie usunięty.
...
Kogo ja oszukuję, wszyscy znamy prawdę. No to wyjaśnię, żebyś już więcej, mam nadzieję, nie rzucał takich tekstów.
Uważaj, wysil się, to będzie trudne.
Gdyby. Nie. Czytał. Recenzji. Nie. Wiedziałby. Że. Mu. Się. Ona. Nie. Podoba.
„Rada” jaką zaproponowałeś nie ma w sobie za grosz sensu.
Istnieje też opcja, że Omnibus pisał to żartobliwie, choć „funboy” działa na niekorzyść.
Celem i zadaniem każdego recenzenta jest przekazać naszym czytelnikom swoją opinię o danym tytule – komentarze umożliwiają im natomiast dzielenie się własną opinią. Nie wydaje mi się, żeby taki tekst, któremu towarzyszy także recenzja główna i liczne komentarze użytkowników, miał kogokolwiek „oszukiwać”.
Uważaj, wysil się, to będzie trudne.
Po. Przeczytaniu. Dwóch. Akapitów. Można. Czytanie. Przerwać.
@Omnibus
Co do domokrążcy. Po pierwszych kilku zdaniach już wiesz co on chce sprzedać. Nie mów mi tylko że słuchasz całej tyrady, zamiast powiedzieć – dziękuję, nie potrzebuję, do widzenia.
Tak samo z recenzją – dziękuję, nie czytam, do widzenia. Zwłaszcza że to recenzja alternatywna. Chyba że męczysz się z tym specjalnie żeby skrytykować. To dopiero, według mnie, nie ma za grosz sensu.
Publikację takiej recenzji zatwierdza ktoś, kto chyba lepiej się na tym zna niż ja, cz ty. Wypadałoby to uszanować. W napisanie tego tekstu (jakikolwiek by nie był w twoim odczuciu) ktoś włożył sporo wysiłku, wypadałoby to uszanować. Nie podoba się – nie czytaj, masz recenzję główną.
Kilka słów do Progeusza.
Ciekawa maniera, z tym pisaniem jak do tępaka. Odpuść sobie, chyba że drażnienie współdyskutantów sprawia tobie przyjemność. Z drugiej strony to po prostu brak kultury i brak szacunku dla drugiej osoby.
-glowna bohaterka jest wymieniona z imienia- nazywa sie Watashi. Nie wiem jakim cudem mozna to przeoczyc po seansie… Moze to szczegol, a moze dowod na to, ze recenzent sobie bezczelnie kpi z innyhc ludzi…
-6 za grafike? CUkierkowa kolorystyka moze odstraszac, ale to nie zmienia faktow, ze graficznie anime jest bardzo dobrze wykonane- tla zrobione z nalezyta starannoscia (i bardzo zroznicowane), brak bezczelnej 'leniwej animacji', wszytsko jak najbardziej dopracowane i dobrze przemyslane
- co zlego jest w tym, ze odwrocono kolejnosc odcinkow? Biedy recenzent sie zgubil? Toz juz Haruhi bylo zdecydowanie bardziej pomieszane, a tu mamy cale watki po sobie. Rownie dobrze mozna by sie czepiac, ze Fate/Zero wyszlo po Fate/Stay Night i to dla kogos zbyt skomplikowane…
- Argument, ze 'nagle pojawia sie parodia komedi shojou''- w parodii pojawia sie jakas parodia? No nie wierze, co za zaskoczenie! Jestem oburzony!
-Postacie- za wiele ich nie bylo, ale chocby i np. sondy byly nad wyraz ciekawe, a Y nie raz wywolywala usmiech na twarzy. No i wrozki- te male diably byly glownymi bohaterami i spelnily swoja role.
Jak dla mnie, czlowieka ktory obejzal 700 seri (wedlug MALa), anime zasluguje na 8 lub 9 punktow na 10. Jest to tez jedna z najlepszych (jesli nie najlepsza)produkcji roku 2012.
Grafika
Re: Grafika
Istotne, zdaje się, obsewacja.
kliknij: ukryte Jest wyjaśnione czemu ścina włosy – na początku ma je ścięte. Jest wyjaśnione skąd bierze pomocnika. Jest wyjaśnione wszystko. Tylko, że odwrotnie niż idą odcinki. Nie sprawdziłem czy dokładnie wystarcza obejrzeć 11,12,10,9,7,8,5,6,3,4,1,2 żeby było chronologicznie, ale chyba tak.
Szczerze to dziwię się i myślę, że ktoś, kto tego nie zauważył powinien przemyśleć czy realnie obejrzał tę serię. Jak ktoś nie zauważył słonia w stodole, to chyba do niej nie zajrzał, nieprawdaż?
Poza tym nie ma tu wróżek, tylko nieszczęśliwie nazwane krasnoludki i sierotka Marysia.
BTW. ode mnie 9/10.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Zdecydowanie jest to ciekawy zabieg, nie zmienia on jednak faktu, że jako tako brak tu pewnej celowości, jakiegoś finiszu – znaczy, no można by się kłócić, czy wtedy celem nie będzie wyjaśnienie jak doszło do wszystkich wydarzeń itp.
Osobiście nie mam nic do zarzucenia fabule jako takiej, ale po prostu brakło mi…większej ilości odcinków na dopieszczenie wszystkiego^^
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
No a te braki są, niektórym mogą przeszkadzać, ale ja wolę, żeby tego nie tłumaczyli. Bo i po co? Łatwo tu wypłynąć na manowce, a ocena spadłaby błyskawicznie, dużo serii przez to wiele u mnie straciło.
Dzięki temu pytamy się co to za krasnoludki i czy kurczaki nie wydają się tak trochę niepokojące? A tak to byśmy się skupili na tym, że żaden genetyk nie może takich małych ludzików zaprojektować, albo czymś równie nonsensownym.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Zmienia tyle, że nie jest epizodycznie, przynajmniej nie tak całkiem i fabuła nie jest bezsensowna, bo jednak wszystko z siebie wyraźnie wynika.
Ależ oczywiście, nie należy układać chronologicznie, bo wtedy frajdy nie ma.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Teraz tak myślę, czy to nie jest bezczelna parodia Haruhi Suzumiyi…
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Według mnie za mało tutaj podobieństw, chociaż pewnie jakieś (nieco na siłę szukane) się znajdą. Poza chaotycznym układem odcinków te dwie serie traktują o czymś zupełnie innym, akcja dzieje się w odmiennych światach, a i założenia również są odmienne.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
A tak z mojej strony, to nie wpadłbym na to, że to jest komedia. Rzeczywiście jako komedia dobre nie jest. Nie zmienia to faktu że jako seria mi się podobało.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Po drugie, to już ja posunąłem się daleko, windując obecne tu motywy prześmiewcze do roli elementu gatunku. Zaryzykowałem ten zabieg aby podkreślić unikatowość humoru tu obecnego. Twórcy sami nie próbowali nigdy reklamować tej serii inaczej niż jako „komedii” (ew. „komedii sf/fantasy”), słowo „parodia”, nie mówiąc już o „satyrze”, nie pada z ich ust ani razu inaczej jak „z elementami parodii”.
Po trzecie, skoro coś jako komedia dobre nie jest, a komedie ma w gatunku, to jak to świadczy o serii?
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Niezależnie od tego co „twórcy” chcieli, zrobili serię dobrą, ale na pewno nie komedię w sensie „ubaw po pachy”. Czasem się tak zdarza.
Weźmy te kurczaki z pierwszego odcinka – żarcik z tego żaden, a motyw sam w sobie bardzo udany. No i pełno takich sytuacji. Seria igra sobie z widzem, trzeba się połapać w fabule, co jakiś czas dostaje się jakieś wynaturzone elementy, wszystko okraszone słodkim lukrem. Jakoś fajnie się to razem kombinuje i ogólnie działa. A żartów do śmiechu – nie ma.
A to, że coś jako komedia dobre nie jest, a komedię ma w gatunku, sugeruje żeby ten gatunek jakoś zmodyfikować. Niestety nie ma gatunku „wybujałe twory fantazji rodem ze snów po ciężkostrawnej kolacji” i jednak chyba zostaje ta komedia. No i tutaj pojawia się cały problem, bo widz, o ile nie spojrzy na gatunek, wcale nie narzeka, że nie rży ze śmiechu.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
No dobra, pozwolę sobie zaryzykować taką interpretacje: te wybujałe porównania mają udowodnić, że humor w serii jest subtelniejszy i ambitniejszy niż miałoby to miejsce w typowej serii shounenowej, a laur za ten efekt należy się zręcznie utkanym motywom parodiowym. Proszę mnie poprawić, jeżeli rozumiem źle.
Jeżeli interpretuje to dobrze, to pewne duże „ale” muszę tu wkleić – śmiechu przy Jinrui miałem nie mało. Zabrakło pewnej dozy pomysłowości na zagospodarowanie settingu, co zaowocowało wieloma zbyt losowymi epizodami, których kompatybilność z mocnymi stronami tego tytułu była bardzo słaba. Gdzie jednak ciągle ocena jest pozytywna, co wynika z obecności również fragmentów udanych, może nie na tyle, aby zatrzeć pamięć o reszcie, ale wciąż serwujących dobrą dawkę bezlitosnego i przezłośliwego humoru.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Ponadto spodobało mi się wykonanie – kolory, głosy, taki „dziecięcy” styl. Bezpretensjonalny styl wskazuje na serię elitarną, która nie próbuje na siłę być poważna, by potem zniesmaczyć widza jakimś babolem.
Historie były dość interesujące i można było je jakoś odnieść do rzeczywistości, np. pytania o losy cywilizacji i ludzkości jakie padają w tej serii, dość dobrze korespondują z aktualną stagnacją gospodarczą w krajach rozwiniętych, czy losami antycznych cywilizacji.
Ogólnie seria proponuje pewną cyniczną wizję zbiorowych zachowań ludzkich (szczególnie manga, wyspa i szkoła). Mi się to bardzo spodobało.
Żarty jeśli, jak piszesz, były lub nie, to nie miały wpływu na powyższe.
Zaznaczam, że serię obejrzałem już jakiś czas temu i piszę o tym co jeszcze pamiętam.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Re: Istotne, zdaje się, obsewacja.
Tak, o to chodzi. Ja nigdzie nie napisałem i nie twierdzę, że nie zgadzam się z recenzją – po prostu mój odbiór był zupełnie inny. Stąd też raczej brakuje ewentualnych punktów, w których moglibyśmy polemizować.
O grafice można napisać tylko tyle, że po prostu do tego anime pasowała, a to w sumie najważniejsze. Soundtrack był taki, że raczej w pamięć mi się nie wbił, opening także, ale za to ending już jak najbardziej, działa tak jakoś hipnotyzująco, lubię go sobie dalej oglądać mimo, że serie skończyłem już jakiś czas temu:)
Jedyne co mogę zarzucić, to nierówność poszczególnych historii, ale z drugiej strony są zróżnicowane, więc każdy znajdzie coś dla siebie. kliknij: ukryte Po raz kolejny w anime dostaliśmy zabawę z czasem i chociaż widzę to już któryś raz, to podczas oglądania za każdym razem mam tak samo dużą frajdę.
Szkoda tylko, że nie dowiadujemy się jak doszło do sytuacji gdzie ludzkość wymiera i gdzie na świecie pojawiają się wróżki, no ale to akurat w tym anime nie było aż tak istotne.
Dziwna ta seria.
Fabuła wydaje się posklejana do kupy z niepasujących do siebie kawałków, a jednak… jest tu jedna idea.
Są odcinki lepsze i gorsze, nudne i interesujące, poziom nie jest niestety stały. Ale gdy zdarza się dobry odcinek, to mamy w nim solidną dawkę czarnego humoru, groteski i naprawdę dobrej psychodelii.
Nie ma typowych gagów, są dziwne rozmowy ze zdaniami z pozoru absurdalnymi, ale gdy nad nimi pomyśleć… włos się na głowie jeży.
Same Wróżki są istotkami, które mnie nie bawiły, a budziły raczej niepokój, jakby nagle miały zrobić wielką, krwawą masakrę. Tak je odbierałem, choć można też tego w ogóle nie poczuć.
Z tym nastrojem bardzo kontrastuje oprawa graficzna, mglista, bardzo jasna, delikatna. Momentami mnie drażniła, ale jednak muszę przyznać, że pasuje do tego typu serii.
Nie znamy nawet imienia głównej bohaterki, co jest zabiegiem na pewno celowym. Do bohaterki moe jej daleko. Jest inteligentna i przy tym całkiem ładna.
Pomysłowo i niepokojąco. 7/10.
Na pierwszy rzut oka widać bowiem przesłodzoną grafikę, przesłodzone wróżki i w ogóle cukier w kostkach, momentami jednak absurdalność owego świata i wrażenie, że „ja to skądś znam” może wręcz przerazić…
Taka japońska wersja Pratchetta, niestety z jednym minusem – brak konkretnego ciągu fabularnego, jakiegoś celu, do którego wszystkie te wydarzenia by zmierzały oraz jedynie subtelnie zarysowane tło fabularne mnie osobiście sprawiły wielki zawód. Nie zmienia to jednak faktu, że całość pochłonęłam zachwycona (z drobnym wyjątkiem kliknij: ukryte pętli czasowej, która mnie lekko zanudziła, chociaż uważam ją za dobrze skonstruowaną właśnie z tego powodu)i szczerze poleciłabym ten tytuł każdemu fanowi angielskiego humoru
Prawie jak tortury...
oryginalność do potęgi n
Nie mogłam nigdzie znaleźć jakiegoś konkretnego opisu serii (ale też nie przykładałam się do poszukiwań) więc zaczęłam oglądać w ślepo.
Pierwszy szok to opening,który słodkością dorównuje całej serii Tokyo Mew Mew.Jednak w tym przypadku mi się podobał.Wywoływał uśmiech na twarzy już po 2 sekundach,co jest ogromnym plusem.
Dalej,nieco dziwny początek,ale i tak w miarę normalny biorąc pod uwagę to co zobaczyłam potem.
Właśnie,fabuła,tutaj to kompletnie nie wiem co mam myśleć….
Aaaa czy wspomniałam,że serię porzuciłam? Tak,to istotne.
Więc zakończyłam oglądanie na etapie odcinka 3.
Nie mogłam przekonać się do takiej masy absurdu.Nie mam pojęcia co twórcy chcieli nam przekazać (wiem,powinnam najpierw zakończyć serię by tak powiedzieć) ale nie miałam motywacji i chęci by brnąć dalej.
I jestem na siebie wściekła bo miałam kończyć wszystkie serie.
Ale dość już tych wycieczek personalnych.
Seria na pewno jest oryginalna i z pewnością spodoba się tym,którzy wymagają od serii ciut więcej.
A główna bohaterka jest śliczna. ^^
pozytywnie zaskoczony,
Co do fabuły to jedne arc'i były ciekawsze inne gorsze jednak całość utrzymywała niezły poziom. Poza tym pod tymi oparami absurdu było pare już może i oklepanych przesłań ale pokazanych w ciekawej formie. No i sam sposób przedstawienia upadającej ludzkości tak barwny i kolorowy fakt niektórym może nie przypaść do gustu acz mi pasował do tej zwariowanej konwencji.
Tak więc wg mnie seria ciekawa acz jeśli komuś nie przypadnie do gustu od początku to chyba raczej nie ma co się dalej męczyć.
Cukierkowy świat ó
Absurd kontrolowany
Anime składa się z kilku odrębnych historyjek, trwających po jeden lub dwa odcinki. Łączą je czasem drugoplanowi bohaterowie, ale każdy wątek można potraktować zupełnie osobno i nie ma znaczenia, w jakiej kolejności się je ogląda. Już w pierwszej opowiastce (odcinki 1‑2) z ekranu wylewa się absurd, ale wcale niegłupi. O dziwo, większość zaprezentowanych w anime szaleństw jako tako trzyma się kupy. Niestety poziom odcinków już nie zawsze jest równy. Niespecjalnie podobały mi się te o kliknij: ukryte sondach oraz zapętlaniu czasu. Ten pierwszy nie był dla mnie ciekawy, a jeśli chodzi o drugi, to wysiadałam już kliknij: ukryte oglądając po raz setny te same wydarzenia. Tak, ja wiem, że na tym wszystko miało polegać, ale walczyłam ze sobą, by nie wyłączyć odcinka. Pozostałe historie trzymały całkiem niezły poziom.
Główna, bezimienna właściwie (bo jej imię w anime nie padło nigdy) bohaterka wcale nie jest głupiutka, jak mógłby sugerować jej wygląd. To inteligentna, obdarzona charakterem oraz własnym zdaniem dziewczyna, która choć miła, nie odmawia sobie złośliwego komentowania rzeczywistości. Jej kreacja wypada przekonująco i chwała za to twórcom.
Innym ważnym elementem świata są wróżki. Małe, wiecznie uśmiechnięte pyrtki, żywiące się jedynie słodyczami, których, pomimo swoich ogromnych umiejętności, nie są w stanie wytworzyć. Są to stworki dość specyficzne i mogą, niektórych widzów drażnić. Osobiście uznałam je za urocze i bardzo polubiłam. A pesymistyczne zdania, które padają z uśmiechniętego pyszczka takiej wróżki, wypowiedziane jeszcze przesłodkim głosem, dawały sporo okazji do śmiechu.
Ciężko mi wyrazić swoje zdanie na temat grafiki, bo choć razi kolorystyką, nie wyobrażam sobie innej dla tego anime. Idealnie wpasowuje się w konwencję. Podobnie jest z ładną ścieżką dźwiękową. O openingu nie mam zdania, chociaż może trochę za bardzo straszy widza tą chordą wróżek. Już nie wspomnę o scenie, gdzie wróżki tańczą w ciemnym pokoju, a główna bohaterka siedząc na łóżku kiwa się w rytm muzyki. To wygląda wręcz… psychicznie.
Ending za to wyjątkowo przypadł mi do gustu. Ładnie skomponowany, ciekawa animacja i przyjemna piosenka.
To anime z pewnością nie jest dla każdego. Niektórych odrzuci pewnie niezliczona ilość absurdów, które jednak po nie tak głębokiej analizie, wydają się całkiem niezłym odzwierciedleniem naszego życia. Czasem jest wyśmiewane, a czasem uderzają w nas z nie tak wcale wesołą prawdą. Interesujące. Myślę, że w sumie każdy może spróbować się z Jinrui wa Suitai Shimashita zapoznać i sam stwierdzi, czy trawi taki rodzaj satyry.
Samo anime nie ma niestety fabuły. Do tego trzeba dodać masę błędów logicznych kliknij: ukryte jak z finałowego epka: Kręconowłosa jest kompletną wariatką niebezpieczną dla otoczenia – lepiej zostańmy bliskimi przyjaciółmi. W ogóle finał jak i każdy ep z osobna, nie ma żadnego przesłania/sensu. Nie może mieć. Próżno szukać w nich konsekwencji/logiki.
To się ogląda dla Watashi, koniec tematu. Miałem apetyt na coś solidniejszego, aczkolwiek na tle innych serii wyraźnie widać, że wystarczy stworzyć jedną świetną postać, by trafić do ścisłej czołówki sezonu. Tak było z A‑channel [Tooru], Ichiban Ushiro no Daimaou [Korone], Ikoku Meiro no Croisée [Yune], czy nawet Usagi Drop [Rin].
Logika? Jak najbardziej, ale nie na takiej samej zasadzie, jaką kierują się przeciętne serie anime – jeśli jej tam nie dostrzegłeś oznacza to, że albo nie szukałeś, albo (za przeproszeniem, bo nie chce nikogo urazić w tym momencie) – było to dla ciebie po prostu zbyt skomplikowane…
Jeśli do czegoś miałbym to anime przyrównać to tylko do Świata Dysku Terrego Pratcheta połączonego z „Alicją w Krainie Czarów”. Klimat historii w pierwszym momencie wydaje się słodko animkowy, ale dość szybko okazuje się, że konwencja ta wykorzystywana jest w sposób bardzo przewrotny.
Podobnie jak u Pratchetta fabuła jest pretekstem do satyry na różne aspekty naszej rzeczywistości, ale jednocześnie tworzy odrębną historię i świat.
Nawiasem mówiąc, jest całkiem możliwe, że klasyfikacja anime jako fantasy jest nie do końca prawidłowa.
Wiele szczegółów wskazuje na to, że jest to dość niezwykła forma… science fiction, w której postanowiono zilustrować myśl Artura Clarke'a, że wystarczająco zaawansowana nauka jest nieodróżnialna od magii. W tym przypomina nieco „Kroniki Majipooru” Silverberga.
Komu można polecić to anime? Wbrew hasłu „opowieść o wróżkach” raczej nie zwolenniczkom Sailor Moon, bo albo nie zrozumieją, albo przepali im obwody. Miłośnikom typowej fantasy również nie, podobnie jak osobom ceniacym realizm.
Zadowoleni będą amatorzy parodii, niekonwencjonalnej SF i Fantasy, szalonych historii. Mimo iż seria adresowana jest do młodzieży i miłośników anime, dorośli poszukujący inteligentnej rozrywki, którym nie przeszkadza nieco sielankowy nastrój, powinni obejrzeć ją z przyjemnością.
w uzupełnieniu
Jeśli chodzi o muzykę, opening nie jest nadzwyczajny, a teledysk do niego kompletnie nie przygotuje na atmosferę animacji, w czasie seansu muzyka w tle istnieje, dość dobrze pełniąc ilustracyjny charakter, to znaczy nie odwraca uwagi od obrazu. Bardzo ciekawy jest za to ending, zarówno muzycznie, jak i wizualnie.Miły spokojny, rozpoczyna się jak jakaś ludowa piosenki, zyskując jednak nowe wariacje nadające mu lekko tajemniczy i oniryczny charakter. Teledysk natomiast moim zdaniem został ściągnięty z jednego ze starszych klipów Enyi, choć nie mogę sobie teraz przypomnieć którego.
Moja ocena końcowa to 7/10. Wyjściowej oceny nie mogę dać wyższej niż 8, gdyż anime – choć dobre i oryginalne, nie jest wybitne. Dodatkowo jedno oczko odjąłem za pewien infantylizm, nie do końca chyba pasujący do tematu.
Wygląd i animacje są całkiem niezłe, najwyżej mógłbym ponarzekać na projekt wróżek z ich nieruchomymi uśmiechami.
Jednolitej fabuły chyba w tym anime nie ma, bardziej mamy tu przedstawiane 1‑3 odcinkowe historyjki.
No i to nawiązanie do Hitmana w drugim odcinku. ;)
Po 2 odcinku.
Jinrui.. jest niewątpliwie szalone, zarazem jednak niepokojąco celnie oddaje rzeczywistość. Stanowiący zagadkę etap pośredni między kurą a potrawką z drobiu, produkty „identyczne z naturalnymi” (czyt. ani identyczne, ani naturalne), bajki dla dzieci nafaszerowane przemocą… seria dotyka tych i innych codziennych absurdów współczesnego świata, z lekkością poruszając się między uroczą bajką a makabreską, nieodmiennie zaś bawiąc widza. A więc: zwariowana komedia? Tak, jak najbardziej. Aż włos się jeży na głowie…