Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 6/10
muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,25

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 47
Średnia: 6,98
σ=1,71

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (IKa, Cthulhoo)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Joshiraku

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • じょしらく
Tytuły powiązane:
Postaci: Artyści; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Seria oferująca widzowi jedynie codzienne dialogi, aby mógł w spokoju podziwiać, jak słodkie są bohaterki… Tak przynajmniej zapewniają nas twórcy.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Kultura Japonii wzbudza zapewne ciekawość niejednego fana mangi i anime. Przybliżę więc jeden z jej elementów, czyli rakugo – przedstawienie, podczas którego siedzący gawędziarz (rakugoka) przedstawia komiczną opowieść, wcielając się przy tym we wszystkich jej bohaterów. Joshiraku opowiada właśnie o pięciu gawędziarkach, które czas wolny od występów spędzają zazwyczaj na rozmowach w pokoju za kulisami.

Gdy po raz pierwszy dowiedziałem się o tej serii, spodziewałem się kolejnej lekkiej i przyjemnej, aczkolwiek niewyróżniającej się z tłumu komedii obyczajowej o grupce słodkich dziewcząt, którym czas upływa na robieniu słodkich rzeczy. Jednak postanowiłem trochę bliżej przyjrzeć się tej pozycji i od razu zwróciłem uwagę na fakt, iż autorem mangi jest Kouji Kumeta, który ma na koncie takie tytuły, jak Katte ni Kaizou czy dużo bardziej znane Sayonara Zetsubou Sensei. W tym momencie wzrosło moje zainteresowanie tym tytułem, chociaż nie podchodziłem do serii bez obaw. A wszystko za sprawą niecieszącego się moim zaufaniem studia J.C. Staff, gdyż to właśnie ono, a nie SHAFT (ekranizujący dotychczas prace tego mangaki) zajęło się przygotowaniem anime. Z drugiej jednak strony ciekawiło mnie, jak zaprezentuje się adaptacja komiksu Kumety, pozbawiona reżyserskiej wizji Akiyukiego Shinbou.

Będę szczery, początek przygody z Joshiraku był dosyć trudny i miałem niemałe problemy, żeby poczuć klimat tej serii. Jednak z każdym kolejnym odcinkiem seans sprawiał mi coraz więcej przyjemności. Bynajmniej nie dlatego, że poziom rośnie z biegiem czasu, gdyż seria jest bardzo równa i trudno mi wskazać zwyżki czy też spadki formy. W takim razie dlaczego? Może przywykłem do atmosfery anime i przestałem oczekiwać czegoś więcej ponad to, co miało mi do zaoferowania? A skoro już jesteśmy przy tej kwestii – co pewien czas na ekranie pojawia się tablica informująca, że anime składa się z codziennych dialogów, abyśmy mogli cieszyć się w pełni słodkością piątki gawędziarek. Biorąc pod uwagę, kto jest autorem pierwowzoru, bardziej obeznany widz może bez problemu zgadnąć, że te rozmowy nie są aż takie zwyczajne. Powiem więcej – pełno w nich absurdów, gier słownych, nawiązań i hermetyczności, przez co mogą się wydać niezrozumiałe przeciętnemu polskiemu odbiorcy. Innymi słowy, przy niektórych gagach miałem nieodparte wrażenie, że nie są one kierowane do mnie i nie mam szans pojąć w pełni, co jest w nich śmiesznego. Na szczęście pojawiają się też bardziej przystępne dla zachodniego widza sceny i dialogi, chociaż daleko im do rozmów przy ciastkach i herbatce rodem z K­‑On!. Na koniec dodam tylko, że zabrakło mi jednak ręki Shinbou, który odpowiadał za realizację dwóch innych adaptacji mang autorstwa Kumety. Z drugiej strony jednak cieszę się, że Tsutomu Mizushima nie próbował naśladować stylu charakterystycznego dla studia SHAFT. Takie eksperymenty mogłyby się nie skończyć szczęśliwie.

Na temat fabuły niewiele można napisać, chociaż „fabuła” to chyba za duże słowo. Seria składa się z krótkich epizodów, które nie wypełniają nawet czasu antenowego przewidywanego na jeden odcinek, zaś głównego wątku po prostu brak. Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem, że seria jest o niczym. Jak już wspomniałem, to nie jest klasyczna produkcja z cyklu „słodkie dziewczyny robią słodkie rzeczy”, gdzie główną rozrywką bohaterek jest zbijanie bąków podczas wcinania łakoci (czasem się wręcz zastanawiam, jakim cudem udaje im się utrzymać wagę, przecież słodycze są chyba dosyć tuczące). Joshiraku przyciągnęło moją uwagę ze względu na niegłupie, choć często abstrakcyjne dialogi. Czasem poruszają one całkowicie błahe tematy, czasem pociągają za sobą pewne refleksje, jednak ich największą zaletą jest sam sposób prowadzenia dyskusji. Nawet tak banalna kwestia, jak codzienny ubiór, zostaje rozebrana na czynniki pierwsze, a wnioski z niej bywają zaskakujące. Bo co zasługuje na tę nazwę? Strój, który zakładamy do pracy – taki na przykład, jak mundur czy kimono, czy też może to, co nosimy przez większą część dnia, czyli piżama? Czasem seria nie potrzebuje wartkiej akcji czy wciągającej historii, żeby zaciekawić widza. Wystarczą same dialogi, co udowadniają takie tytuły, jak Joshiraku.

Wnioskując z planszy informacyjnych, postaci powinny stanowić mocną stronę tego anime na równi z dialogami. Pora więc przyjrzeć się piątce bohaterek pierwszoplanowych. Stanowią one ciekawe grono, chociaż ze względu na charakter serii nie można się spodziewać rozbudowanych, realistycznych i wielowymiarowych charakterów. W przypadku produkcji czysto komediowych, które nie zakładają wprowadzania wątków romantycznych czy elementów dramatu, nie można tego odbierać jako mankamentu. Bardziej istotna jest ich rola w serii i to, ile do niej wnoszą. Patrząc pod tym kątem na naszą gromadkę, nie wyrzuciłbym ani nie wymienił żadnej z nich. Ekipa jest dobrze skomponowana, a każda bohaterka stanowi ważny element całości. Oczywiście do jednych postaci można czuć większą sympatię, a do innych mniejszą, lecz to już jest kwestia indywidualnych preferencji.

Jakie więc postaci oferuje nam seria? Pierwsza z nich, Kukuru, żyje na skraju depresji i bardzo niewiele jej trzeba, aby tę granicę przekroczyła. W przeciwieństwie do niej Tetora jest osobą ciepłą i pogodną, która w dodatku posiada niebywałe zdolności unikania wszelkich zagrożeń, a wydarzenia zawsze przyjmują najkorzystniejszy dla niej obrót. Kolejna z nich, Marii, to chłopczyca o dziecinnym charakterze, a jej kobiecość nie raz staje się kwestią sporną. W dodatku jest ona źródłem fanserwisu, a dokładniej jej pośladki, które co pewien czas eksponowane są przez twórców. Czasem bywa też workiem treningowym dla Gankyou, cholerycznej okularnicy, często uciekającej się do przemocy. Na koniec zostawiłem sobie słodką i niewinną Kigurumi… przynajmniej na pozór, gdyż tak postrzegają ją koleżanki. Tak naprawdę jest osobą o mrocznej osobowości, którą skutecznie skrywa przed innymi, chociaż widz dosyć szybko poznaje jej prawdziwą twarz.

Seria wygląda estetycznie i jest pełna kolorów, chociaż studio J.C. Staff nie miało zbyt wielkiego pola do popisu. Większość scen dzieje się w jednym pokoju o bardzo uproszczonym wnętrzu, choć epizody rozgrywające się na mieście po części rekompensują ubogie tła towarzyszące nam przez lwią część czasu antenowego. Projekty postaci są w miarę charakterystyczne, chociaż nie nazwałbym ich atrakcyjnymi. Nie mogę jednak powiedzieć, że kreska jest brzydka. To nie są bohomazy ani karykaturalnie zniekształcone potworki, gdyż wszelkie proporcje zostały zachowane mimo dość uproszczonego rysunku (standardowy brak nosa i kreska zamiast ust). Pochwalę również twórców za różnorodność strojów głównych bohaterek. Kimon wprawdzie nie zmieniają, lecz podczas scen plenerowych żadna z nich nie pojawia się dwukrotnie w takim samym ubraniu. Niby mało istotny szczegół, a jednak zwrócił od razu moją uwagę i bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ cieszę się z każdego przejawu większej kreatywności. To jeszcze tylko animacja i ocenę strony graficznej mamy już za sobą. Jedyne, co mogę o niej napisać, to tylko to, że była poprawna. Seria jest statyczna, pozbawiona dynamicznej akcji, więc nie można oczekiwać cudów w tej kwestii. Od tego mamy inne tytuły, a nie spokojne komedie obyczajowe.

Z istotnych elementów technicznych została jeszcze muzyka. I jak to najczęściej bywa, ścieżka dźwiękowa pogrywała gdzieś w tle, nie przykuwając uwagi widza. Od czasu do czasu słyszałem dźwięki instrumentów, ale po obejrzeniu całej serii w mojej pamięci nie pozostał żaden motyw muzyczny. Pozostaje mi tylko skupić się na czołówce i piosence końcowej. Opening prezentuje się przyzwoicie zarówno pod kątem muzycznym, jak i wizualnym, lecz nie zwróciłem na niego większej uwagi. Co innego ending. Utwór został mi w głowie na dłuższy czas, a gdy go połączyć z tańcem karykaturalnych wersji głównych bohaterek, to dostajemy mieszankę wybuchową, której ani razu nie zdarzyło mi się przewinąć – a robię to zazwyczaj bardzo często.

Joshiraku wyróżnia się na tle taśmowo produkowanych komedii obyczajowych, opowiadających o codziennym życiu grupki dziewcząt z wysokim stężeniem cukru w organizmie, lecz zarazem może odstraszyć hermetycznością i specyficznym poczuciem humoru. Niemniej warto tej serii dać szansę. Nawet jeśli nie zawsze i nie każdemu jest w stanie zapewnić dużą dawkę śmiechu, to można spędzić przy niej miłe chwile.

Cthulhoo, 23 lutego 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: J.C.STAFF
Autor: Kouji Kumeta
Projekt: Masayoshi Tanaka
Reżyser: Tsutomu Mizushima
Scenariusz: Michiko Yokote