x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Są takie serie, po których seansie myślę sobie „ale to było dobre”, siadam w fotelu, składam dłonie, wyciągam nogi i delektuję się tym, jakie to było dobre. Chłonę tę dobroć, by zaraz sobie uświadomić…
że to seria sprzed dekady (biorąc pod uwagę początek seansu, to sprzed piętnastu lat) i im więcej serii oglądam, tym bardziej uświadamiam sobie, że tych dobrych jest niewiele.
Ach, ja nieszczęśliwy, że też nie mogłem tego oglądać na bieżąco, tylko musiałem czekać tyle czasu, by te pokłady dobra odkryć.
To jest właśnie najgorsze w oglądaniu dobrych anime, że uświadamiają widza, jak słabe są inne. Marność…
Jak widać po komentarzach, serię skończyłam w 2008 roku.
Czyli niemal 8 lat temu…
Co wcale, a wcale nie przeszkadza mi regularnie do niej wracać. Niezmiennie od tylu lat ma ona specjalne miejsce u mnie i regularnie do niej wracam, a przygody Lafiel i Jinto pamiętam doskonale. Nie ma jednak to jak dobre anime na podstawie dobrej nowelki, zwłaszcza jeśli nie ogranicza się to do jednego sezonu, a tworzy własne małe uniwersum. Mrrrrrrr…
Zabierając się za OAV, oczekiwałem przedewszystkim zdecydowanego zwięńczenia relacji między głównymi bohaterami. Ciotowata postawa kliknij: ukryte Jintodenerwowała mnie od pierwszej serii, a apogeum osiągneła w ostatnim OAV. Drogie Sunrise, jeśli nie potrafisz kończyć serii to tego nie rób.
Jak dla mnie, tylko wzorowa oprawa graficznowizualna zasługuje na uznanie, cała reszta? KLAPA
55 minut oglądania dalszej opowieści kochanków z nie z tej galaktyki.Ktoś powie,że to dłużyzna a przedstawiona tam dalszy ciąg wydarzeń jest lekko nie dopracowany lub jak kolega Marduk napisał
„mało akcji,szarpana fabuła i niewykorzystanie dramatycznego potencjału powrotu Hrabiego, może świadczyć na jej niekorzyść”
. To prawda,że odczuwa się pewne znudzenie materiałem ale nie psuje klimatu,więc jest ok. Zakończenie nie wprawiło mnie w zachwyt,ale nie jest to znaczące dla pełnej oceny tej OVA. Polecam!!! 7/10
kochanków? Szczerze to powiedziałbym o związku przedszkolnym, ale okey
R
Marduk
15.05.2009 23:21 ostatni odcinek seri...
To chyba najkrótsza, jak i najlepsza recenzja tej OAV‑ki. Jako osobna seria nie może się obronić – mało akcji, szarpana fabuła i niewykorzystanie dramatycznego potencjału powrotu Hrabiego, może świadczyć na jej niekorzyść.
Ale jako zakończenie trzeciego sezonu (ostatni odcinek) sprawdza się znakomicie. Wręcz mogę powiedzieć, że jeśli miało to być tylko 50 minut, to nie wyobrażam sobie innego. Spokojne zwieńczenie całej serii, ukazujące konsekwencje wyborów głównego bohatera, oraz drogę jaką przebyło większość postaci, poznanych przez całą serię. Nie obyło się też bez odrobiny akcji, choć została dodana chyba jedynie po to, żeby pokazać, że OAV miała dość duży budżet i animacja, jak i efekty są tu dużo lepsze :)
Polecam obejrzeć zaraz po 3 serii, po przerwie na kawę – raczej się nie zawiedziecie :)
A
Eli
31.01.2009 07:40 60 minut, sensu niewiele.
Cała seria świetna (zresztą, skoro ją obejrzałem, a nikt mi za to nie płaci, wniosek, że mi się podobała). Niestety, całość nie straciłaby nic, a może nawet zyskałaby, gdyby sobie BoS3 darować. Jeśli ma być ciąg dalszy – w porządku, wtedy rozumiem dokręcanie „opuszczonych” kawałków, ale sama w sobie trójka tylko mnie zdenerwowała. Nie wiem, jak wyglądało to w oryginale, ale ekranizacja, kolokwialnie mówiąc, nie trzyma się kupy. Przeżyłbym jeszcze to dziwne zachowanie sił zbrojnych (rozumiem manewry, ale jeśli jest w takowych nieoficjalne „drugie dno”, to niechże ma ono jakiś sens), ale krew mnie zalała gdy oglądałem tę naiwną, niespójną i sprzeczną z tak pielęgnowaną mentalnością Abhów wizję polityki. kliknij: ukryte Podpisana przez Jinto umowa to potworna klęska dyplomatyczna. Co gorsza, nie chodzi nawet o to, że warunki są złe, ale o fakt, że są uwłaczające! A Lafiel spokojnie patrzy, jak przedstawiciel Imperium coś takiego podpisuje? Byłbym w stanie zaakceptować układ (podpisany w imieniu swoim i wszystkich spadkobierców) dający planecie faktyczną niezależność wewnętrzną względem feudalnej władzy, czyniącą z hrabiego coś w rodzaju brytyjskiej królowej… Ale to coś, co Jinto podpisał? Umowa, że żaden hrabia nie postawi nigdy stopy na powierzchni? Przecież taki warunek to obelga! Tak więc, niestety, polityka w tej części leży i kwiczy. W dodatku, jeśli mam być szczery, te dwa odcinki niewiele mają do zaoferowania na osłodę. Postaci są drętwe (w porównaniu ze swoją normą), a jedyna scena (niekomediowa), która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, to rozmowa ze starym kumplem, o przyszłych błękitnowłosych dzieciach głównego bohatera. To było dobre. Ale to trochę mało jak na dwa odcinki, po których spodziewałem się (patrząc na recenzję i znając poziom serii) ciekawie rozegranego wątku konfrontacji z przeszłością… Uważam, że temat powrotu hrabiego Jinto na rodzinną planetę, jako znienawidzonego zdrajcy i/lub najeźdźcy, posiadał naprawdę ogromny potencjał – zaprzepaszczony, niestety, całkowicie.
Aha, no i na koniec – forma zakończenia, z opisanymi „dalszymi losami pana/pani X”. To było wielkie nieporozumienie. Tego rodzaju podsumowania mają sens, kiedy opisują następne kilkanaście/dziesiąt lat. Tutaj ograniczono się chyba do kilku miesięcy, nie dostarczono też widzowi praktycznie żadnych nieoczywistych informacji… więc po co właściwie to było? Tak, jak całe BotS III uważam za niepotrzebne, tak owa końcówka stopniem bezużyteczności po prostu przebiła wszystko… A może to taki zabieg celowy, żeby na koniec udowodnić, że cała reszta OAVki nie była sadze aż tak niepotrzebna, jakby być mogła?…
Ogólnie – zawód. Dopóki na rynku nie ma kolejnych części BotS III najlepiej sobie odpuścić i poprzestać na, całkiem zadowalającym, finale poprzedzającej OAV serii telewizyjnej. Zaoszczędzi się godzinę czasu, trochę nerwów, odrobinę zdrowego rozsądku i szacunek dla twórców…
Marduk
16.05.2009 00:21 Re: 60 minut, sensu niewiele.
Eli napisał(a):
(...)Nie wiem, jak wyglądało to w oryginale, ale ekranizacja, kolokwialnie mówiąc, nie trzyma się kupy.Przeżyłbym jeszcze to dziwne zachowanie sił zbrojnych (rozumiem manewry, ale jeśli jest w takowych nieoficjalne „drugie dno”, to niechże ma ono jakiś sens), ale krew mnie zalała gdy oglądałem tę naiwną, niespójną i sprzeczną z tak pielęgnowaną mentalnością Abhów wizję polityki. kliknij: ukryte Podpisana przez Jinto umowa to potworna klęska dyplomatyczna. Co gorsza, nie chodzi nawet o to, że warunki są złe, ale o fakt, że są uwłaczające! A Lafiel spokojnie patrzy, jak przedstawiciel Imperium coś takiego podpisuje? Byłbym w stanie zaakceptować układ (podpisany w imieniu swoim i wszystkich spadkobierców) dający planecie faktyczną niezależność wewnętrzną względem feudalnej władzy, czyniącą z hrabiego coś w rodzaju brytyjskiej królowej… Ale to coś, co Jinto podpisał? Umowa, że żaden hrabia nie postawi nigdy stopy na powierzchni? Przecież taki warunek to obelga!(...)
Nie mogę się z tym zgodzić, ale to pewnie dlatego, że zupełnie do inaczej tego podszedłem, jak i nie spodziewałem się po tej OAV‑ce czegoś specjalnego. W każdym razie, spójrz na to z tej strony:
kliknij: ukryte Całość jest trochę niejasna, ale gdy potraktować ją jako zapis wspomnień naszego hrabiego, wszystko można zrozumieć.
Wyraźnie widać, że wszystkie postacie są pokazane z jego perspektywy i daje się im niewiele czasu na ekranie, a całość ma melancholijny charakter i skupia się raczej na przemyśleniach głównego bohatera.
Scena z jego przyjacielem – BA! – nawet polityka imperium jest tu tylko po to, żeby wyraźnie zaakcentować jego decyzje: „Wybrałem Lafiel, choć jestem świadom dzielących nas różnic i nawet jeśli nie będę mógł już nigdy zobaczyć swojej rodzinnej planety, to i tak nie zmienię swojego zdania.”
Próbowali pokazać to przez 50 minut i według mnie nawet im to wyszło. (można spekulować czy nie chciał np. odpokutować za swojego ojca, pozwolić mieszkańcom swojej rodzinnej planety zachować godność itp. – nikt tu nie zobaczył paraleli do sytuacji jego ojca? – ale to było tak niejasno powiedziane, że jak mówiłem, można tylko spekulować)
Fabuła jest niespójna – oczywiście, choć w konwencji wspomnień jednej osoby z kilku miesięcy wstecz (według komentarzy na końcu), to tak to powinno wyglądać.
Czy można to było zrobić lepiej – jasne, że można było. Np. konwencja, gdzie fabuła jest taka poszarpana, jest pójściem na łatwiznę, denerwuje i tworzy sztuczną głębię, ale jest jakaś jedna myśl przewodnia, więc jakoś to można przeboleć
Czy inne postacie mogłyby powiedzieć coś z sensem i wnieść coś do fabuły ? – pewnie, że by mogły. Jeśli mieliby 2 godziny i 3 razy więcej funduszy, to jasne. A tak, wszystkie są tylko tłem dla głównego wątku, a fundusze mogły pójść na poprawę animacji.
Nie wymagajmy dynamicznej OAV (czy może nawet zakończenia) po tej serii, która ciągnie się jak flaki z olejem ;)
Ps. Jeśli powstanie kolejny sezon, to mam nadzieję, że będzie miał duży budżet, bo oszczędność Animacji, przejawiająca się przez całą serię, jest wręcz porażająca :)
Eli
16.07.2009 13:43 Re: 60 minut, sensu niewiele.
Marduk napisał(a):
kliknij: ukryte Scena z jego przyjacielem – BA! – nawet polityka imperium jest tu tylko po to, żeby wyraźnie zaakcentować jego decyzje: „Wybrałem Lafiel, choć jestem świadom dzielących nas różnic i nawet jeśli nie będę mógł już nigdy zobaczyć swojej rodzinnej planety, to i tak nie zmienię swojego zdania.”
Ja nie mam nic przeciwko marginalizowaniu pewnych aspektów czy traktowaniu ich jako tła – problem polega na tym, by owe aspekty nie zostawały przy tym wypaczone. Mocną stroną całej serii było budowanie bogatego – i stosunkowo spójnego, logicznego świata. Czyli właśnie owego tła, na dobrą sprawę. Tutaj tego nie tyle zabrakło, co zostało to całkowicie i kompletnie zepsute. Jak już zresztą napisałem, ta część sagi jest, w najlepszym razie, niepotrzebna – a w najgorszym wręcz szkodliwa. W mojej osobistej opinii lepiej by po prostu było, gdyby w ogóle nie powstała, niż była taka skopana…
PS: Nie wymagałem dynamiki i akcji – spokojna narracja całkiem mi odpowiada i nie przypominam sobie poczucia „ciągnięcia się jak flaki z olejem” podczas oglądania sagi ;) Zresztą, niedostatki techniczne też mi nie przeszkadzały – a w każdym razie w ogóle ich teraz nie pamiętam, więc nie na pewno mogły mi przeszkadzać za bardzo…
Zdecydowanie zgadzam sie z poprzednikiem, również czuje niedosyt! Długo zwlekałam z obejrzeniem tej końcówki, ale to własnie dlatego, że to już końcówka i żal z tego powodu. Niemniej zgrabnie ujęte. Jak dla mnie „właściwa końcówka” będzie z momentem, gdy Jinto zacznie powoli robić sie staruszkiem, a Lafiel nadal piękna i młoda ;)) Co do kwestii dostastania bohaterów, to ten proces jest jak dla mnie bardzo dobrze przedstawiony w kolejnych seriach, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Moim zdaniem ta OAV poruszyła ciekawe problemy, na przykład ograniczenia Cesarzowej Abh, ich niezdolność do łamania reguł, brak widocznej rywalizacji, a z drugiej strony Sobash próbująca wjechać na ambicje Lafiel ;) No i ich podejście do pola bitwy – odniosłam wrażenie, że Jinto jako Lądowiec bardzo poważnie podszedł do sprawy, a oni się tymczasem swietnie bawili, choć oczywiście nie pokwapili sie by go poinformować, że to tylko manewry wojskowe. No i niech żyje super przyśpieszenie kosmiczne :D
A
Liquid.pl
4.09.2007 05:16 Czyje niedosyt
Ogladnolem cala serie od „Crest of the stars” az do konca „Banner of the stars 3” i czuje niedosyt, jakos malo odcinkow i brakujemi historii Jinto i Lafiel, co dalej , tzn co po tym jak wsatpili do armii. Mogliby 4 czesc zrobic.
Wysmienita seria.
A
SvM
24.03.2007 00:47 Słabizna...
Cała seria była świetna, niestety BotS III w żaden sposób nie trzyma poziomu poprzednich części… Po prostu wieje nudą – poza Lafiel i Jinto przedstawiono tutaj postacie co najmniej trzecioplanowe (może poza Samsonem :P). I takie pytanie: po co? :P Dość, że seria jest krótka, to jeszcze wprowadzono niepotrzebne dodatkowe wątki, przez które fabuła jest zawiła na tyle, że staje się nieprzyjemna w odbiorze…
A
Kelly
19.03.2007 10:56 chyba tyle
Chyba tyle serialu, bowiem nie wydaje się, zeby po takim zakończeniu mieli ciągnąć dalej. Kreska mi nie przeszkadzała, ale szkoda, ze takie krótkie. Lepiej zrobiliby, gdyby te odcinki były końcowymi odcinkami Bannera II.
Lepiej zrobiliby, gdyby te odcinki były końcowymi odcinkami Bannera II.
To jak najbardziej SĄ końcowe odcinki Bannera II. Tyle tylko, że kiedy zaczęto go robić, tom powieści zawierający zakończenie tej części historii jeszcze nie był wydany… Dlatego SnS II zakończono po 10 odcinkach, a gdy wydawana dalej powieść poszła naprzód, 'dokręcono' właściwe zakończenie, czyli SnS III właśnie.
A
Maciek
30.12.2006 18:22 Genialne
Seikai no Senki 3 jest to genialna czesc na zakonczenie cales rerii
A
Taur
20.10.2005 12:26 Komputerowy szlif
Niestety mam żal do reżysera za komputerowy retusz postaci, zdecydowanie wypada najgorzej na tle innych części. Po tym jak pokochałam kreskę z Crest już Banner wzbudził lekki niesmak a trzecia część jest pod tym kątem najbardziej odmienna.Naj silniej zmiany są widoczne w postaci Lafil, sylwetka lekko się zaokrągliła – może to kwestia dorastania, ale nie sądzę. Tła, scaneria wyglądają ładniej ale postaciom niestety nie dodano uroku.
Trszke brakowało mi tego napięcia i akcji charakterystycznych dla wcześniejszych części cyklu ale taki obrót na postacie nie razi a tylko wzbogaca serie.
Niestety mam żal do reżysera za komputerowy retusz postaci, zdecydowanie wypada najgorzej na tle innych części(...)
Noo cóż… de gustibus non est disputandum. Mnie fakt że postaci „dojrzewają” bardzo się podoba, a projekty z Bannera III uważam za najbardziej udane w całej serii.
Myślę że warto dodać, że w relacji do książek Morioki, te dwa odcinki oparto o część której nie było jeszcze w chwili gdy powstawał Banner II, a która stanowi de facto jego zakończenie. Z tej perspektywy, Banner III jest tak naprawdę właściwym zakończeniem dziesięcioodcinkowego Bannera II, a nie całkowicie samodzielną pozycją.
No i jeszcze jedno – powieści dalej są pisane, a hyr niesie się również o angielskojęzycznych wydaniach. To może znaczyć, że mimo nieprzyjemnie ostatecznego charakteru, to WCIĄŻ nie jest KONIEC. Czego sobie, i innym fanom, szczerze życzę…
Taur
29.10.2005 23:37 Re: Komputerowy szlif
wa-totem napisał(a):
(...) Mnie fakt że postaci „dojrzewają” bardzo się podoba, a projekty z Bannera III uważam za najbardziej udane w całej serii.(...)
W gruncie rzeczy to dobrze, że dojrzewają to element realizmu sytuacji powiedziała bym, że „pielęgnowany” w tych seriach z wielką uwagą. A „dorosłe” kształysą tego elementem – może zbyt się czepiam na tym polu…
Lekko drażniła mnie jednak „jaskrawość” i ostrość kreski. Jednak na tle wielu nowych i nie tylko, produkcji wypada na plus.
wa-totem napisał(a):
(...) w relacji do książek Morioki, te dwa odcinki oparto o część której nie było jeszcze w chwili gdy powstawał Banner II, a która stanowi de facto jego zakończenie.(...)
Nie zwróciłam na to uwagi, ale to bardzo ciekawe, kolejny dowóg że jest to anime realizowane „z głową”.
A w temacie nowych części, powiem tylko – super…
że to seria sprzed dekady (biorąc pod uwagę początek seansu, to sprzed piętnastu lat) i im więcej serii oglądam, tym bardziej uświadamiam sobie, że tych dobrych jest niewiele.
Ach, ja nieszczęśliwy, że też nie mogłem tego oglądać na bieżąco, tylko musiałem czekać tyle czasu, by te pokłady dobra odkryć.
To jest właśnie najgorsze w oglądaniu dobrych anime, że uświadamiają widza, jak słabe są inne. Marność…
Czyli niemal 8 lat temu…
Co wcale, a wcale nie przeszkadza mi regularnie do niej wracać. Niezmiennie od tylu lat ma ona specjalne miejsce u mnie i regularnie do niej wracam, a przygody Lafiel i Jinto pamiętam doskonale. Nie ma jednak to jak dobre anime na podstawie dobrej nowelki, zwłaszcza jeśli nie ogranicza się to do jednego sezonu, a tworzy własne małe uniwersum. Mrrrrrrr…
Ahh, ten Sunrise
Jak dla mnie, tylko wzorowa oprawa graficznowizualna zasługuje na uznanie, cała reszta? KLAPA
stawiam 8 z szacunku dla wcześniejszych odsłon
hmmm ...;/
To prawda,że odczuwa się pewne znudzenie materiałem ale nie psuje klimatu,więc jest ok.
Zakończenie nie wprawiło mnie w zachwyt,ale nie jest to znaczące dla pełnej oceny tej OVA.
Polecam!!! 7/10
Re: hmmm ...;/
ostatni odcinek seri...
Ale jako zakończenie trzeciego sezonu (ostatni odcinek) sprawdza się znakomicie. Wręcz mogę powiedzieć, że jeśli miało to być tylko 50 minut, to nie wyobrażam sobie innego.
Spokojne zwieńczenie całej serii, ukazujące konsekwencje wyborów głównego bohatera, oraz drogę jaką przebyło większość postaci, poznanych przez całą serię. Nie obyło się też bez odrobiny akcji, choć została dodana chyba jedynie po to, żeby pokazać, że OAV miała dość duży budżet i animacja, jak i efekty są tu dużo lepsze :)
Polecam obejrzeć zaraz po 3 serii, po przerwie na kawę – raczej się nie zawiedziecie :)
60 minut, sensu niewiele.
Tak więc, niestety, polityka w tej części leży i kwiczy. W dodatku, jeśli mam być szczery, te dwa odcinki niewiele mają do zaoferowania na osłodę. Postaci są drętwe (w porównaniu ze swoją normą), a jedyna scena (niekomediowa), która zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, to rozmowa ze starym kumplem, o przyszłych błękitnowłosych dzieciach głównego bohatera. To było dobre. Ale to trochę mało jak na dwa odcinki, po których spodziewałem się (patrząc na recenzję i znając poziom serii) ciekawie rozegranego wątku konfrontacji z przeszłością… Uważam, że temat powrotu hrabiego Jinto na rodzinną planetę, jako znienawidzonego zdrajcy i/lub najeźdźcy, posiadał naprawdę ogromny potencjał – zaprzepaszczony, niestety, całkowicie.
Aha, no i na koniec – forma zakończenia, z opisanymi „dalszymi losami pana/pani X”. To było wielkie nieporozumienie. Tego rodzaju podsumowania mają sens, kiedy opisują następne kilkanaście/dziesiąt lat. Tutaj ograniczono się chyba do kilku miesięcy, nie dostarczono też widzowi praktycznie żadnych nieoczywistych informacji… więc po co właściwie to było? Tak, jak całe BotS III uważam za niepotrzebne, tak owa końcówka stopniem bezużyteczności po prostu przebiła wszystko… A może to taki zabieg celowy, żeby na koniec udowodnić, że cała reszta OAVki nie była sadze aż tak niepotrzebna, jakby być mogła?…
Ogólnie – zawód. Dopóki na rynku nie ma kolejnych części BotS III najlepiej sobie odpuścić i poprzestać na, całkiem zadowalającym, finale poprzedzającej OAV serii telewizyjnej. Zaoszczędzi się godzinę czasu, trochę nerwów, odrobinę zdrowego rozsądku i szacunek dla twórców…
Re: 60 minut, sensu niewiele.
Nie mogę się z tym zgodzić, ale to pewnie dlatego, że zupełnie do inaczej tego podszedłem, jak i nie spodziewałem się po tej OAV‑ce czegoś specjalnego. W każdym razie, spójrz na to z tej strony:
kliknij: ukryte Całość jest trochę niejasna, ale gdy potraktować ją jako zapis wspomnień naszego hrabiego, wszystko można zrozumieć.
Wyraźnie widać, że wszystkie postacie są pokazane z jego perspektywy i daje się im niewiele czasu na ekranie, a całość ma melancholijny charakter i skupia się raczej na przemyśleniach głównego bohatera.
Scena z jego przyjacielem – BA! – nawet polityka imperium jest tu tylko po to, żeby wyraźnie zaakcentować jego decyzje: „Wybrałem Lafiel, choć jestem świadom dzielących nas różnic i nawet jeśli nie będę mógł już nigdy zobaczyć swojej rodzinnej planety, to i tak nie zmienię swojego zdania.”
Próbowali pokazać to przez 50 minut i według mnie nawet im to wyszło. (można spekulować czy nie chciał np. odpokutować za swojego ojca, pozwolić mieszkańcom swojej rodzinnej planety zachować godność itp. – nikt tu nie zobaczył paraleli do sytuacji jego ojca? – ale to było tak niejasno powiedziane, że jak mówiłem, można tylko spekulować)
Fabuła jest niespójna – oczywiście, choć w konwencji wspomnień jednej osoby z kilku miesięcy wstecz (według komentarzy na końcu), to tak to powinno wyglądać.
Czy można to było zrobić lepiej – jasne, że można było. Np. konwencja, gdzie fabuła jest taka poszarpana, jest pójściem na łatwiznę, denerwuje i tworzy sztuczną głębię, ale jest jakaś jedna myśl przewodnia, więc jakoś to można przeboleć
Czy inne postacie mogłyby powiedzieć coś z sensem i wnieść coś do fabuły ? – pewnie, że by mogły. Jeśli mieliby 2 godziny i 3 razy więcej funduszy, to jasne. A tak, wszystkie są tylko tłem dla głównego wątku, a fundusze mogły pójść na poprawę animacji.
Nie wymagajmy dynamicznej OAV (czy może nawet zakończenia) po tej serii, która ciągnie się jak flaki z olejem ;)
Ps. Jeśli powstanie kolejny sezon, to mam nadzieję, że będzie miał duży budżet, bo oszczędność Animacji, przejawiająca się przez całą serię, jest wręcz porażająca :)
Re: 60 minut, sensu niewiele.
Ja nie mam nic przeciwko marginalizowaniu pewnych aspektów czy traktowaniu ich jako tła – problem polega na tym, by owe aspekty nie zostawały przy tym wypaczone. Mocną stroną całej serii było budowanie bogatego – i stosunkowo spójnego, logicznego świata. Czyli właśnie owego tła, na dobrą sprawę. Tutaj tego nie tyle zabrakło, co zostało to całkowicie i kompletnie zepsute. Jak już zresztą napisałem, ta część sagi jest, w najlepszym razie, niepotrzebna – a w najgorszym wręcz szkodliwa. W mojej osobistej opinii lepiej by po prostu było, gdyby w ogóle nie powstała, niż była taka skopana…
PS: Nie wymagałem dynamiki i akcji – spokojna narracja całkiem mi odpowiada i nie przypominam sobie poczucia „ciągnięcia się jak flaki z olejem” podczas oglądania sagi ;) Zresztą, niedostatki techniczne też mi nie przeszkadzały – a w każdym razie w ogóle ich teraz nie pamiętam, więc nie na pewno mogły mi przeszkadzać za bardzo…
W oczekiwaniu na więcej
Czyje niedosyt
Wysmienita seria.
Słabizna...
chyba tyle
Re: chyba tyle
Genialne
Komputerowy szlif
Trszke brakowało mi tego napięcia i akcji charakterystycznych dla wcześniejszych części cyklu ale taki obrót na postacie nie razi a tylko wzbogaca serie.
Re: Komputerowy szlif
Noo cóż… de gustibus non est disputandum. Mnie fakt że postaci „dojrzewają” bardzo się podoba, a projekty z Bannera III uważam za najbardziej udane w całej serii.
Myślę że warto dodać, że w relacji do książek Morioki, te dwa odcinki oparto o część której nie było jeszcze w chwili gdy powstawał Banner II, a która stanowi de facto jego zakończenie. Z tej perspektywy, Banner III jest tak naprawdę właściwym zakończeniem dziesięcioodcinkowego Bannera II, a nie całkowicie samodzielną pozycją.
No i jeszcze jedno – powieści dalej są pisane, a hyr niesie się również o angielskojęzycznych wydaniach. To może znaczyć, że mimo nieprzyjemnie ostatecznego charakteru, to WCIĄŻ nie jest KONIEC. Czego sobie, i innym fanom, szczerze życzę…
Re: Komputerowy szlif
W gruncie rzeczy to dobrze, że dojrzewają to element realizmu sytuacji powiedziała bym, że „pielęgnowany” w tych seriach z wielką uwagą. A „dorosłe” kształysą tego elementem – może zbyt się czepiam na tym polu…
Lekko drażniła mnie jednak „jaskrawość” i ostrość kreski. Jednak na tle wielu nowych i nie tylko, produkcji wypada na plus.
Nie zwróciłam na to uwagi, ale to bardzo ciekawe, kolejny dowóg że jest to anime realizowane „z głową”.
A w temacie nowych części, powiem tylko – super…