Komentarze
Psycho-Pass
- Re: Psycho pass Providence2023 2august : Arek 38TBG : 25.07.2023 06:59:00
- Psycho pass Providence2023 2august : Chucky_tbg38 : 25.07.2023 06:58:31
- komentarz : Bobini : 31.01.2021 04:57:05
- Re: Manga : Nick : 10.10.2019 20:09:58
- Manga : Yuki69 : 10.10.2019 17:31:16
- Do Kysz : Kikinki : 1.06.2017 20:51:16
- Moje podium : Kikinki : 1.06.2017 20:14:04
- Re: Okrutna wizja osądzania ludzi zanim cokolwiek się zrobi : Agatex : 10.01.2017 22:29:28
- Re: Okrutna wizja osądzania ludzi zanim cokolwiek się zrobi : Maxromem : 14.12.2016 00:06:43
- Re: Okrutna wizja osądzania ludzi zanim cokolwiek się zrobi : Saarverok : 13.12.2016 19:46:49
Bardzo dobre anime !
Kontynuacja
Tu znajdziecie więcej informacji [link][link][/link]
system psyho pass to jakiś żart
Dobre, ale to jeszcze nie to.
Poza tym momenty, które miały we mnie wzbudzić jeszcze większą ciekawość, w jakiś sposób zaangażować w losy bohaterów, nie przyniosły zamierzonego efektu.
Mimo to z zainteresowaniem obejrzałam to anime do końca – wciągnęło mnie, jednakże pewnych rzeczy mi w nim brakowało dlatego daję mu 7/10.
he
Jak już wymieniłam Makishimę, to należy o nim napisać parę słówek. I tak, jestem kolejną osobą, która poddała się urokowi tej postaci, jego charyzmie. Inteligenty humanista, wielbiący książki i cytowanie myślicieli i filozofów. Jest to intrygująca postać, a stosunki między nim a Kougami, najbardziej mnie zaciekawiły. Niestety, do tej pory nie potrafię zrozumieć motywy jego postępowania, może po prostu nie zrozumiałam jego osoby. Rzeczywiście był anarchistą, chciał przekazać coś społeczeństwu, dać świadectwo ludzkiej duszy. Jednak nie ważne, jaki miał „szlachetny cel” i do czego tak naprawdę dążył, to jednak używał nieodpowiednich środków. I zgadzałam się całkowicie z myślą Kougamiego, iż był kliknij: ukryte tylko człowiekiem porzuconym przez społeczeństwo, samotnym, był jak dziecko, którego nie zaakceptowali rówieśnicy. Ponadto nie rozwinęli zbytnio wątku z Makishimą, to po prostu tak szybko się stało… szkoda, ale jednak cieszę się, że zamknęli jego wątek – zrobili to prawidłowo, jednak tak „po prostu” to zrobili, że tak to określę. Nie mam też zarzutów, co do postaci Masaoki, bardzo pozytywna, z wielką chęcią ją oglądałam. Ponadto kliknij: ukryte śmierć Masaoki, była piękna wg mnie. „Ars bene moriendi”. Bardzo mnie poruszyło jego poświęcenie, by ratować syna, mimo, iż miał Makishimę w swoich rękach. Uważam, że nie umarł na marne. Jednak oburzyła mnie kliknij: ukryte okoliczność śmierci Kagariego – kolejnej pozytywnej postaci. Realista, będący żartownisiem, ale potrafiący zachowywać się poważnie kiedy trzeba było. Uważam, że kliknij: ukryte jego śmierć, była taka no na odwal się. Umarł, bo ktoś musiał – ja tak to odebrałam. Moim zdaniem, powinni więcej pokazać o nim albo chociażby mógł nie umierać na marne. To takie smutne. Przywiązałam się do tej postaci, tak samo jak do Kou i Akane czy do Makishimy. Co do Yayoi czy Shion – btw. rozwaliło mnie to na końcu, że kliknij: ukryte były w związku xD – to nie mam do nich zastrzeżen, postacie poboczne, w końcu muszą też być te drugoplanowe. Jednak nie rozumiem, czemu ludzie rzucają się o to, że pokazali w jednym odcinku, przeszłość Yayoi. Co w tym złego? Pokazali przecież też czasy kliknij: ukryte za jakich Kou był inspektorem, także ukazali Sasayamę. Moim zdaniem, wcale ten odcinek nie był niezbędny, przecież trzeba też zająć się innymi postaciami, a nie tylko Kou, Makishima, Kou, Akane, Kou kij wie kto tam jeszcze. Są też inni ;) Jeśli chodzi o Ginozę – owszem, miałam początkowo niechęć do tej postaci, jednak polubiłam ją pod koniec. Charaktery są różne, Gino po prostu różnił się i mimo, że udawał kliknij: ukryte zimnego i obojętnego wobec swego ojca, to jednak wyszły na jaw jego prawdziwe i ciepłe uczucia – podczas śmierci Masaoki. Także przeczuwałam już wcześniej, że obierzę podobną drogę ojca – poprzez zostanie egzekutorem.
O to moje spostrzeżenia, jeśli chodzi o postacie.
Końcówka – dobra, nie mam zastrzeżeń, jednak coś w niej brakowało – i nie do końca mogę określić co. Bardzo podobał mi się fakt (jak pewien użytkownik napisał w poniższych komentarzach) że kliknij: ukryte nie zniszczyli w super, zajebiaszczy i bohaterski sposób Sybillę! W końcu, bo to nudne się robi. Pokonanie całkowitego zła, jak to w wielu anime występuje to zjawisko. No przecież systemu nie da się zniszczyć z dnia na dzień. Tak jak to Akane powiedziała – ludzie się kiedyś zbuntują i na pewno znajdą się tacy, któzy wyłączą system nasilania Sybilli. (btw. uważam, że Akane zasugerowała, że będzie dalej wykonywała rozkazy, póki nie wymyśli jakiegoś skutecznego sposobu, na to społeczeństwo ;]).
Tyle jeśli chodzi o całość anime. Akcja interesująca, aczkolwiek nie zauważyłam zbytnio rzeczy absurdalnych, jak to większość pisze. Są minusy, jak w każdym anime, ale jest ich mało. Ale to oczywiście moim zdaniem ;)
Pozdrawiam.
Ps. nie chciałam jakby co urazić kogoś, napisałam swoje przemyślenia, moje zdania, z którymi niekoniecznie każdy się musi zgadzać :)
hacker był najtrzeźwiej myslaca postacia :)
Wygląda na coś bardzo ambitnego, ale niestety nie podołało.
Ogląda się to świetnie, dobra rozrywka, momentami nawet bardzo dobra. Niektóre sceny dosłownie wgniotły mnie w fotel, zrobiły ogromne wrażenie. Fabuła też jest dobra, jest konkretny wątek fabularny, agenci mają się za kim uganiać, a sam Makishima… bardzo mi się spodobał, od razu go polubiłem, a gdy kliknij: ukryte zostaje ujawniona prawda, że być może to nie on jest tym „złym”, to polubiłem go jeszcze bardziej. kliknij: ukryte Szkoda, że tak tragicznie skończył, choć bezsprzecznie swoje na sumieniu miał.
Reszta bohaterów jest zbytnio z szablonu cięta, są stanowczo zbyt przewidywalni. Sam pomysł kreacji świata jest dobry, ale kuleje w szczegółach. Wszystko ogólnie bardzo fajnie, póki nie zacznie się w to zbytnio zagłębiać. Mimo to jest zrobione na tyle dobrze, że nie przeszkadzało mi to w oglądaniu.
Grafika… dobra, momentami nawet bardzo, a chwilami… Koszmarna! Jak dziecko pisakiem po tablicy, straszne bazgroły.
Mimo wad czekałem na każdy kolejny odcinek. Wciąga, dobra rozrywka.
7/10.
1. Społeczeństwo Sybilli to społeczeństwo azjatyckie – z kulturowo wpojoną zasadą prymatu zbiorowości nad jednostką. Stąd taka łatwa akceptacja systemu. Jednocześnie ludzie są tylko ludźmi i mają poczucie, że zasady społeczne to pętający ich gorset, stąd słabsze psychicznie jednostki wykorzystują preteksty pozwalające im się wyrwać z tego gorsetu – czyli tu np. serialowe hełmy
2. System Sybilli uważa się za idealną władzę, dlatego właśnie tak słabe zabezpieczenia na wypadek zamieszek. Sybilla uznała że w idealnym społeczeństwie rządzonym socjotechnikami a nie siłą, takie rzeczy nie mogą się zdarzyć.
3. Jednorodność gospodarki ma swoje uzasadnienie – łatwiej taką gospodarką sterować eliminując niepotrzebne i komplikujące centralnie sterowaną gospodarkę współzależności. Sami znamy to z komuny. Tym miały być przecież kołchozy czy swojskie PGRy. Dodatkowo automatyzacja rolnictwa (znów łatwiej i taniej zautomatyzować jednolite uprawy) pozwala na emigrację ludzi do miast i uzyskanie nad nimi kontroli. W takim świecie tylko zdeterminowane jednostki żyją poza miastem – patrz sensei głównego bohatera.
4. Autor recenzji uważa za kompletnie na siłę dodane rozważania o przeznaczeniu, podczas gdy w tejże recenzji sam niejako mimochodem poruszył wątek, który uzasadnia takie rozważania. Otóż przeznaczenie odnosiło się do tego, że Kougami i Makishima niejako nie mogą bez siebie istnieć, są też jakby dwoma stronami tej samej monety:
- Socjopata‑megaloman nie mający empatii wobec innych, ale dzięki temu chłodowi emocjonalnemu doskonale widzący całokształt relacji społecznych jako poddający się manipulacji system. Paradoksalnie (co zresztą porusza Sybilla) to światopogląd takich ludzi decyduje czy chcą strukturami społecznymi rządzić, czy je obalić.
- Cyniczny nie mający złudzeń policjant, który dzięki wyznawanym wartościom dostrzega niedoskonałości systemu. Jednak silna wiara w ideały sprawiedliwości, wolności zyskuje u niego ludzką twarz za sprawą odczuwanych emocji i empati. Widzi on, że społeczeństwo to nie abstrakt, tylko miliony odczuwających ludzi. Stąd cena za obalenie struktury społecznej (akceptowalna dla Makishimy) jest dla niego zbyt wysoka. Mówiąc inaczej wybiera to co uważa za mniejsze zło.
Osią całego filmu jest ukazanie tej wzajemnej fascynacji i nienawiści zarazem, powodujących że w swoich zachowaniach skupiają się tylko na sobie. Wątek przeznaczenia dotyczył tego właśnie, a nie wagi konfrontacji. Próbując zrozumieć takie podejście musimy odejść od zakorzenionej w kulturze chrześcijańskiej idei opatrzności bożej kierującej losami świata, a bardziej popatrzeć pod kątem hinduistycznej karmy jako przeznaczenia pojedynczych ludzi.
To kilka takich podstawowych uwag, niekiedy moze za bardzo ujętych w formie skrótów myślowych, niemniej już i tak się za bardzo rozpisałem.
Po pierwsze, oglądało się przyjemnie i (niemal wcale) bez nudy. Klimat taki, jak lubię: futurystyczna dystopia, wszystko na poważnie, dorośli ludzie zachowujący się (w większości) jak dorośli, realne problemy, cytaty z filozofów, klasyków literatury (tylko szkoda, że tak oklepane dla zachodniego widza). Ilość „mroku i przemocy” akurat w sam raz, tzn. było dość krwawo, ale bez epatowania flakami. Kreska, klimat – przyjemne. Muzyka – wykorzystanie utworów klasycznych oryginalnością nie grzeszy, ale powiedzmy, że w tej serii pasowało.
Niestety, dziur logicznych oraz ogólnego bezsensu w tym anime jest tyle, co dziur w naszych drogach. Mam wrażenie, że tylko mało wyrobiony, średnio rozgarnięty widz łyknie niektóre głupoty i deus ex machina z pocałowaniem ręki.
Przykład pierwszy z brzegu: gdzieś na początku drugiej połowy serii para głównych bohaterów wspina się na czubek wieży, żeby dorwać sami‑wiecie‑kogo. kliknij: ukryte Kogami wręcza Akane hełm, żeby móc powystrzelać pomocników Makishimy. Zaliczyłam facepalma, bo w pół sekundy zrozumiałam, że hełmy pomocników skopiują niski psycho‑pass Makishimy i plan Ko jest, delikatnie mówiąc, o kant tyłka potłuc. Akane hełm oczywiście zakłada, cała uradowana. Wniosek: rzekomo genialna para detektywów popełnia naprawdę kretyński błąd tylko dlatego, że scenarzystom tak pasuje, pal sześć logikę.
Cały czas najbardziej zgrzyta mi to, jakim cudem Akane, filigranowa dziewuszka bez żadnych testów sprawnościowych i merytorycznego przeszkolenia, w kilka tygodni (?) zostaje supergliną.
Pomijając różne debilizmy w poszczególnych scenach, scenariusz był ogólnie wewnętrznie spójny, zachowano bardzo przyzwoitą ciągłość i dramatyzm – m.in. dlatego połknęłam ponad 20 epów w cztery dni. Spójny z jednym wyjątkiem – straszliwie zgrzytał mi odcinek dwunasty. Scenarzyści przypomnieli sobie nagle, że długowłosa, małomówna dziewczyna z ekipy Enfocerów dostała do tej pory minimum czasu antenowego, dlatego ni z gruchy, ni z pietruchy (!) wrzucili filera nt. jej przeszłości (z którego i tak niewiele wynika). Ep wcześniej oraz ep później mamy Makishimę i główny wątek, a tu nagle takie coś. Porażka.
Co do postaci, wydały mi się względnie udane, zarówno od strony osobowości, jak i chara designu. Żadnej z nich nie zapamiętam na dłużej, są na to zbyt mało wyraziste, ale lubiłam je podczas seansu. Podobał mi się bucowaty Gino (strasznie ludzka postać z tymi wszystkim wadami), jego przesympatyczny ojciec, wyluzowany (kiedy trzeba, i poważny, kiedy trzeba) rudzielec, charyzmatyczny, obdarzony łagodnym głosem i uśmiechem Makishima, wyzwolona seksualnie Shion, cicha Yayoi. Kogami trochę zbyt blady i stereotypowy jak na bohatera pierwszoplanowego; osobowością niewiele się różni od głównych postaci z filmów typu: zabili go i uciekł z jakimś mięśniakiem z Hollywood w roli głównej.
Akane robi za wyjątek. Tę postać zapamiętam na dłużej, niestety. Przez ponad połowę serii to klasyczna Mary Sue. Wszyscy dookoła zachwycają się, jaka to ona niesamowita, dzielna, wyjątkowa, utalentowana, urodzony detektyw itp., a tymczasem jej zachowanie pokazuje coś KOMPLETNIE innego. TO mi w niej najbardziej zgrzyta; nie fakt, że sobie nie radzi (to normalne, że początkująca osoba ma ciężko), ale rozdźwięk między rzeczywistą przydatnością panny oraz panami na jej cześć. Akane dorasta w końcu do swojej roli, ale o wiele zbyt późno, żeby zatrzeć mój niesmak. Gwoździem do trumny okazał się chara design: oczy na pół twarzy z wiecznym zezem, znikające brwi (może wypadek u kosmetyczki, może opaliła je sobie w wybuchu?), proporcje ciała jak u dziesięciolatki.
Last but not least: zakończenie bardzo mi się podobało! kliknij: ukryte Wątek Makishimy zostaje zamknięty, jak trzeba. Ko znika, co jest w jego przypadku najszczęśliwszą możliwą opcją. Gino godzi się ze sobą, z ojcem, z przeszłością. (Przez cały serial żałowałam, że nosi okulary, a kiedy na końcu się okazało, że nigdy nie miał wady wzroku, zapałałam chęcią mordu. ;)) Co najważniejsze: Akane nie rzuca się samobójczo na system, hurra!! Zamiast tego dostajemy dość optymistyczne przesłanie, że system prędzej czy później upadnie sam lub z rąk innych ludzi. Jakie to… normalne, realistyczne i dojrzałe, w przeciwieństwie do setek innych filmów łubu‑du, gdzie główny bohater/bohaterka bez namysłu własnoręcznie rozwala system i wszyscy żyją sobie długo i szczęśliwie. (Bo scenarzyści zapominają o tym, że obalenie ustroju nigdy nie bywa proste i pozbawione konsekwencji.)
niemożliwe ?? .. a jednak!!
Pierwszy ep, jaka bzdura O.o
błąd
Poprawka: Kana Hanazawa.
I like it
CAUSE I FEEEEEEEEEEL
Czy ludzie w przyszłości będą ta tyle ogłupieni, że pozwolą na wprowadzenie systemu, który mógłby rozkazać ich uwięzić lub zabić na podstawie jakiegoś numeru, co do wyliczania którego nie znają żadnej metodologii? W opowiadaniu „Raport Mniejszości” było to korzystanie z usług osób przewidujących przyszłość. System nie idealny, ale zdecydowanie bardziej przejrzysty.
Czy Akane rzeczywiście jest chodzącym ideałem, z najlepszymi wynikami w niemal każdej dziedzinie? Pierwszy odcinek temu zaprzecza. Ma zapewne problemy z logiką, skoro strzela do podwładnego, a nie do „przestępcy”, którego ten chciał powstrzymać przed ...czymś złym.
Idiotycznego już na pierwszy rzut oka. Nawet Makishima, wróg obecnego systemu, korzysta z metod bardzo wątpliwych. Wkładanie mu do ust natchnionych sentencji nie powoduje, że zaczynamy lubić tę postać, tworzy jedynie w dość amatorski sposób tzw. „guembie”. Dobór cytatów do konkretnych sytuacji też nie zasługuje na uznanie, o czym wspomniał recenzent.
Postać białowłosego rewolucjonisty od razu kojarzy się z postacią z GitS:SAC 2nd GIG, Hideo Kuze. Główną różnicą w ich zachowaniu jest fakt, że kliknij: ukryte Kuze nie zabija zwykłych obywateli dla samej satysfakcji, a jego celem są jedynie organizacje rządowe i rządowi decydenci. Między nimi oraz obydwoma seriami istnieje spora przepaść. Szczerze polecam zapoznanie się z GitS‑em.
Poza Makishimą i Akane, o których można powiedzieć coś więcej oraz Ginozą, którego zadaniem było wzmocnienie blasku Kougami'ego,reszta postaci jest nijaka. Osobiście nie oceniłbym postaci tak wysoko, jak recenzent.
Owszem, została poruszona poważniejsza tematyka, jednak w sposób amatorski (głównie mam na myśli kreacje postaci) i odpychający.
Seria może się podobać, jednak do mnie zdecydowanie nie trafiła. 3/10, would not recommend.
Nierówne, ze słabym początkiem i lepszą końcówką
Wróciłem do serialu po jakimś czasie, gdy z lektury komentarza w Sieci okazało się, że pan Lecter to co prawda psychopata, ale taki Lecter – Che Guevara. Kiedy podrzyna ludziom gardła, o coś mu chodzi. O coś walczy i to coś to rewolucja. Dla ludzi i w imię ludzi. Żeby świat był lepszy. Tylko dlaczego przy pomocy brzytwy i chorej estetyki?
No i teraz jestem zdezorientowany: po co w ogóle zrobiono pierwszą połowę serialu o pościgu za psychopatą realizującym swoje chore dewiacje, skoro druga jest już o łapaniu anarchisty? Przejście od jednej tematyki do drugiej jest tak gwałtowne, jak zamiana charakteru głównej bohaterki z cichej płaksy na twardziela w obcasach. Pierwszej (zarówno połowy serialu, jak i wersji bohaterki) w ogóle mogło by nie być i anime tylko by na tym zyskało, bo wtedy więcej było by w nim z „Ghost in the Shell: Stand Alone Complex”, a mniej z „Milczenia Owiec”.
Nierówna, bardzo nierówna produkcja, choć w ogólnym rozrachunku pozostawia dobre wrażenie. Widać pracę, jaką autor włożył w koncepcję świata, brawa należą się znakomitą scenografię, jest kilka widowiskowych scen i ciężki, duszny klimat, od którego niełatwo się uwolnić. Ale najważniejsze: narobiłem sobie smaku na powtórne obejrzenie „GitS: SAC”, którego duch błąkał się po ostatnich odcinkach.
Porządne
Niestety momentami wieje lekką tandetą i niepotrzebnymi słit wstawkami, które psują klimat + jest kilka niedociągnięć (na które można jednak przymknąć oko).
Największy minus serii? Bohaterowie! Akane jest po prostu irytująca i co z tego, że w końcówce się prostuje, skoro wcześniejsze odcinki nijak na taką zmianę nie wskazują. Kougami to totalnie bezpłciowa postać – tak „nudnego” głównego bohatera dawno nie widziałam w serii na takim poziomie. To się po prostu gryzie. O reszcie oddziału nie można rzec za wiele. Niby dostają jakieś fragmenty o sobie, ale to niewiele, by móc ich w jakikolwiek sposób określić. Wielce żałuję tego, co zrobili z Ginozą, bo od początku go polubiłam i ciężko było mi tę sympatię utrzymać (ale na przekór twórco mnie dałam się – a co!:P).
Osobną kwestię stanowi Makishima, który mógłby być świetny, gdyby dano mu więcej czasu, a był po prostu bardzo dobry. Takich antagonistów przydałoby się więcej w anime.
Grafika jest dobra, chociaż osobiście nie podobały mi się projekty postaci. Takie trochę ugładzone były, co gryzło się z raczej mroczną oprawą.
Muzycznie mnie osobiście się podobało, choć w tym momencie mogę zwrócić uwagę tylko na świetne openingi oraz endingi. Żadnego utworu ze środka nie pamiętam, ale nie kojarzę też, by w trakcie seansu psuły mi odbiór, a raczej przeciwnie – całkiem ładnie komponowały się z całością.
Generalnie cieszę się, że powstało takie anime jak Psycho‑Pass, ale jednak ciężko mi przymknąć oko na jego wady. Naprawdę były momenty, w których miałam ochotę rzucić to w diabły i mimo iż cieszę się, że tego nie zrobiłam, na pewno już do tej serii nie wrócę. Wraz z kolejnym seansem doszukałabym się pewnie coraz większej ilości niedociągnięć, co mogłoby zatrzeć jednak pozytywny obraz tej serii. Osobiście oceniam całość na 7/10 – plusy za fabułę, głównego antagonistę i ogólny klimat, minusy za resztę postaci oraz brak czegoś, co by mogło szczególnie do serii przyciągać… a także za totalnie beznadziejne zakończenie xd
Dobre
the end
Po około pół roku, fantastycznej, momentami trzymającej w napięciu kliknij: ukryte szczególnie ostatnie odcinki serii, przyszedł czas, aby się z nią 'pożegnać'. Będę wspomniała i polecała. Bo taka postać jak Kougami to ideał:D
+Kogami
+wciągająca fabuła
+muzyka
+daje do myślenia
+interesujące realia
+dobra kreska
-chcę więcej ^^
Tutaj na wstępie pozdrowienia dla mojej koleżanki tutaj na tanuku:Gin Gajad‑za polecenie mi tej serii, idealnie trafiłaś w mój gust :-*, arigatou gozaimasu!
Uwielbiam postacie, które są „złe”, lub dobre, ale do swojego celu, dobrego z resztą, dążą jednak w zły sposób ;-), tj. Gin Ichimaru z Bleach, Kira z DN, Lelouch Code Geass ... Szkoda, że tutaj nie była pokazana jednak jeszcze metamorfoza tego „głównego, złego” czyli Makishimy, jak u bohaterów powyżej, za co minusik :-P, a takie rzeczy i bohaterów sobie cenię.
Fantastyczna otoczka świata, gdzie system rządzi wszystkim, a przynajmniej tak ma się wydawać. Fascynujące, a zarazem przerażające.
Szkoda mi trochę Kagariego, podobny ogólnie, wygląd i zachowanie do Finny z Kuroshitsuji i też troszkę do takiego jednego z bohaterów z Another (ale imienia nie pamiętam).
Fantastyczny 1 opening i 2 ending : „God.. where did you go? I don't hear any response, but that's how it always is.”
Zakończenie dobre, aczkolwiek lepsze wg mnie by było bardziej brutalne, gdzie kliknij: ukryte w rewolwerze są naboje i Makishima zabija Akane, a potem ... nie wiem :-(, on i Kogami po walce jednak giną razem, wymieniając ostatnie słowa, gdy konają…. Aczkolwiek obecne zostawia wolne pole do kontynuacji, na którą liczę : 3
No i koniec!
Kawał dobrego sci‑fi (coraz większa rzadkość dzisiaj), nie‑taka‑znowu‑odległa‑czy‑nieralna wizja przyszłości w której społeczeństwo jest kontrolowane przez odgórny system, w stylu serialu o policjantach/detektywach. Wciąga, daje do myślenia, nie pozostawia obojętnym (seria stawia sporo pytań na temat funkcjonowania społeczeństwa i człowieczeństwa). Niezbyt orginalni, ale sympatyczni, dający sie lubić bohaterowie (nawet naiwna z natury główna bohaterka się wyrabia w trakcie trwania serii). Ciekawy, charyzmatyczny „główny zły” plus kilku pomniejszych, „intrygujących” psychopatów jako uzupełnienie. Graficznie wyższa półka (nie najwyższa, ale widać tu forsę), świetnie dobrana muzyka (zwłaszcza oba OP i pierwszy ED). Elegancka, klimatyczna, przemyślana seria. Widać tu jakość, a ponadto seria jest utrzymana cały czas w poważnym (można nawet powiedzieć mrocznym) tonie i fanserwis tu nie istnieje (oj, jak ja to lubię!). Oczywiście, jak wszystko, drobne wady też są (np. niektóre wybory bohaterów czy ich zachowanie w pewnych sytuacjach, ale wydaje mi się iż zależy to od osobistych odczuć widza), można się doszukać tu i tam paru niedomówień, ale nie ma przecież serii doskonałych. Zakończenie w stylu kliknij: ukryte „koło się zamyka” pozstawia niedosyt, ale z drugiej strony zgrabnie zamyka fabułę (choć oczywiście pozostawia furtkę dla kontynuacji). Tak czy siak trzyma poziom od początku do końca.
Moja ocena 9+/10 i gorąco polecam, zwłaszcza jeśli ktoś lubi takie klimaty…
Oh ten sprzet... :O
„Bez watpienia usiluja zacierac za soba slady”... ale my ich zlapiemy, z pomoca najnowszej wersji DirectX'a najwyrazniej! :O
...Tak poza tym, calkiem calkiem sie oglada (puki co).