Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 8/10
fabuła: 6/10 muzyka: 9/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,67

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 53
Średnia: 7,57
σ=1,55

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Initial D: Fifth Stage

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 14×27 min
Tytuły alternatywne:
  • 頭文字[イニシャル]D Fifth Stage
Gatunki: Dramat, Sportowe
Widownia: Seinen; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Project D rusza na podbój prefektury Kanagawa, nieoficjalnej kolebki japońskiego driftingu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Po sukcesach w podboju nielegalnych tras wyścigowych w prefekturze Saitama, zespół stworzony przez Ryousuke nie daje sobie ani chwili na odpoczynek. Niemal rok po spektakularnym debiucie Takumiego w świecie pirackich wyścigów samochodowych kompani ruszają do prefektury Kanagawa, gdzie na ich wyzwanie czekają najlepsi drifterzy w Japonii. Sława, której Fujiwara wcale nie pożąda, wydaje się jednak wchodzić z butami w jego życie, nastręczając problemów. Trudno bowiem wyjść na ulice, gdy dopiero co poznana dziewczyna bije w twarz, nawet się nie przedstawiając. Kto by pomyślał, że z takiego nieporozumienia wyrośnie uczucie, wypełniające bolesną pustkę w sercu młodego kierowcy.

Ale amory amorami, a tu czekają wyścigi do wygrania. Niestety na tym polu serial się nieco wykłada. Samochodowe pojedynki nie wydają się już tak wciągające, jak choćby w poprzedniej części, są niekiedy bardzo pospiesznie pokazywane i w wielu przypadkach o wygranej decyduje pech przeciwnika. Oczywiście, gdyby zsumować wszystkie czynniki, zauważyć można, że ów pech jest jedynie wypadkową błędów, jakie popełnia kierowca. Fakt faktem jednak, że Takumi nie ma wielkiego pola do popisu w tej serii, co więcej, dorobił się czarodziejskich na pierwszy rzut oka zdolności. O ile ich wytłumaczenie wydaje się sensowne, tak przedstawienie perfekcyjnego opanowania auta i nienagannego stylu jazdy w postaci nagłego znikania pojazdu za zakrętem przywodzi na myśl jedynie supermoce. Jasne jest oczywiście, że miało to zobrazować mistrzowskie wyjście z łuku, jednak w takiej formie prezentuje się zwyczajnie niewiarygodnie i trochę burzy budowaną skrupulatnie od pierwszych odcinków wizję realizmu serii. Znacznie lepiej wypada Keisuke, trochę zaniedbany w Fourth Stage, który teraz wybija się na pierwszy plan, a toczone przez niego pojedynki są dużo ciekawsze i dłuższe, pełne niepewności i emocji. To właśnie walka z jego udziałem stanowi finał serii, ale nie koniec historii – ta ma bowiem nastąpić dopiero w Final Stage. Owszem, piątą część Initial D cechuje nie tyle otwarte, co urwane zakończenie, wprawdzie dopisane później, lecz wciąż pozostawiające niesmak. Ponadto coraz większy profesjonalizm i doświadczenie, z jakimi prowadzą Takumi i Keisuke, nieco odbierają ich przygodom nutkę niepewności i nieprzewidywalności. Na chwilę na tor powraca też Ryousuke, zmuszony do konfrontacji z bolesną przeszłością i rozwiązania problemu w jedyny słuszny sposób – zza fajery.

Widz, który zdecyduje się zapoznać z całym cyklem Initial D ciurkiem, może przeżyć niemały szok, odkrywając piątą część, wizualnie mocno odbiegającą od poprzedniej, nie mówiąc już o pierwszej serii. Najbardziej w oczy rzuca się zdecydowana poprawa i tak już dobrych komputerowych modeli aut. Nic jednak dziwnego, w końcu w chwili premiery Fifth Stage poprzedniczka miała już osiem lat! Przez ten czas w świecie technologii cyfrowych przeszło kilka generacji. Gdyby nie odświeżona szata graficzna, Initial D prezentowałoby się zwyczajnie przestarzale. Do bogatej już i tak palety rozwiązań wizualnych przykuwających uwagę w czwartej części animatorzy dorzucili szereg kolejnych, poprawili grę świateł, zdecydowanie bardziej przyłożyli się do animacji pojazdów, których nadwozia wyraźnie reagują na przeciążenia, a spod ich kół sypie się kurz. Auta nie odcinają się już aż tak wyraźnie od rysunkowego otoczenia, uwagę poświęcono nawet oponom i subtelnym szczegółom karoserii, dopieszczona została też sceneria wokół drogi. Stonowaniu uległa kolorystyka, przy czym odniosłem wrażenie, że paleta barw jest bardziej urozmaicona, chociaż mniej w niej jaskrawych odcieni. Zauważa się to jednak dopiero porównując piątą część z poprzedniczkami.

Równie wyraźny „lifting” przeszli bohaterowie. Takumi, Keisuke i pozostali prezentują się wyraźnie nowocześniej, niektórym nieco zmienił się odcień włosów, ale nie miałem problemu z rozpoznaniem poszczególnych postaci. Należy jednak pamiętać, że ich aparycja zmieniała się po trochu od czasu premiery Initial D, niemniej różnice między częściami czwartą i piątą są najłatwiej zauważalne. Nie dotyczy to Ryousuke, bo on przeszedł transformację nie do poznania. Gdyby nie charakterystyczna, dojrzała barwa głosu Takehito Koyasu nie wiedziałbym, co ten typ robi wśród zawodników Project D i dlaczego tak się wymądrza. Zupełnie inny, delikatny owal twarzy pozbawionej ostrego podbródka, kompletnie nie taka jak trzeba fryzura, a do tego oczy, tak charakterystyczne, szeroko rozstawione i wąskie, pełne pewności siebie, stały się… jakby to ująć, normalne? Taka aparycja zupełnie nie pasuje do Ryousuke. Wszystkie zmiany wizualnie wyszły Initial D: Fifth Stage na lepsze, ale ta jedna operacja plastyczna to pomyłka.

Podczas seansu trapiło mnie wrażenie, że w ścieżce muzycznej brzmi mniej eurobeatu, który w poprzednich seriach atakował widza w każdym odpowiednim momencie, a tu zarezerwowany został dla wyścigów i to z reguły po jednej piosence na rajd. Więcej jest za to kompozycji bardziej typowych, które też w Initial D występowały od samego początku, lecz dotychczas nie odgrywały aż tak ważnej roli. Nie są one złe, do atmosfery wyścigów samochodowych też pasują jak ulał, ale jednak mniejsza dawka eurobeatu stanowi poważną rysę na jakości serii i może nie zaspokoić potrzeb niektórych widzów (np. moich).

Initial D: Fifth Stage to właściwie dalej, niż półmetek serii. Trudno zrozumieć decyzję o tym, by ostatnie cztery odcinki (jakimi de facto jest Final Stage) oddzielić i stworzyć osobne anime, bowiem w takiej formie cierpią obydwa tytuły. O ile poprzednie części cyklu tworzyły wyraźne epizody, pozwalające zamknąć poszczególne fragmenty fabuły i w spokoju poczekać na kolejne odcinki, tak po zapoznaniu się z piątą odsłoną cyklu nie pozostaje nic innego, jak tylko natychmiast zabrać się za finał.

Slova, 5 stycznia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Synergy Japan
Autor: Shuuichi Shigeno
Projekt: Hideaki Yokoi, Masaki Satou
Reżyser: Mitsuo Hashimoto
Scenariusz: Nobuaki Kishima
Muzyka: Atsushi Umebori