Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 10/10 grafika: 9/10
fabuła: 9/10 muzyka: 9/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 140
Średnia: 8,49
σ=1,35

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

One Piece Film Z

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 108 min
Tytuły alternatywne:
  • ワンピース フィルム Z
Widownia: Shounen; Postaci: Piraci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Supermoce
zrzutka

„Z” jak zadyma, czyli Luffy i jego wierna załoga w ubraniach od Armaniego kontra były marines, pragnący zemścić się na piratach!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Hagane no

Recenzja / Opis

Oto spotykamy bohaterów po dwuletniej przerwie, a do Nowego Świata powraca niejaki Zephyr, były marines, obecnie znany jako Z. Wraz ze swoją miniflotą pragnie zniszczyć wszystkich piratów, a ma mu w tym pomóc tajemnicza broń wykradziona byłym kolegom. Niespodziewane spotkanie Luffy'ego i jego załogi z Z kończy się dla nich bardzo nieprzyjemnie. „Sunny” zostaje poważnie uszkodzona, a Nami, Chopper i Robin młodnieją o dwanaście lat, zmienieni przez członkinię załogi Zephyra. Ale czy główny bohater kiedykolwiek odpuścił jakiemuś przeciwnikowi? Wkurzeni Słomkowi postanawiają urządzić małą zadymę…

One Piece Film Z to drugi po Strong World film, nad którego scenariuszem czuwał Eiichiro Oda i podobnie jak poprzednik, okazał się świetną rozrywką. Historia jest stosunkowo prosta i skupia się na pościgu Słomkowych za Zephyrem, realizującym swój plan „oczyszczenia” mórz z piratów i przy okazji niszczącym co popadnie. Naturalnie Luffy nie ma ochoty ratować świata, ale przecież trzeba odzyskać honor i przywrócić dawny wygląd przyjaciołom. Oprócz wesołej załogi „Sunny”, za antagonistą ruszają całe zastępy marines, z Kizaru na czele, a także Kuzan, który po przegranym pojedynku z Akainu odszedł ze służby. Zasadniczo fabuła składa się głównie z efektownych mordobić i wybuchów, z krótkimi przerwami na zdobywanie informacji i fanserwis. Tak, dobrze widzicie – nie zabrakło kilku scen, do których niektórzy fani i fanki mogą się ślinić, bo przecież nie da się przejść obojętnie obok Zoro, Sanjiego i Kuzana w gorących źródłach czy opalającej się Nami.

Niezwykle trafionym pomysłem okazało się odmłodzenie niektórych bohaterów, ograniczone tylko do postaci fizycznej, ale w żaden sposób niewpływające na ich psychikę i pamięć. Wyobraźcie sobie teraz malutką, słodziutką Nami, rozstawiającą wszystkich po kątach i korzystającą z każdej możliwej okazji do zarobienia pieniędzy… Cudowna wizja, prawda? To nie jedyny koncept wyciągnięty z kapelusza, w zasadzie każda z postaci otrzymała swoje pięć minut, w czasie których może błyszczeć. Dla widza oznacza to przede wszystkim mnóstwo śmiechu i radości, gdyż scen komicznych jest w One Piece Film Z od zatrzęsienia. W ogóle nastrój jest dość optymistyczny, chociaż nie zabrakło kilku poważniejszych momentów.

W najnowszej produkcji z cyklu One Piece znajdziemy wszystko, co kochamy – sprawnie i z pomysłem opowiedzianą historię, fantastycznych bohaterów, przedni humor i mnóstwo scen akcji. Warto wspomnieć, że film przybliża widzom marines – przede wszystkim zasady panujące w marynarce, ale i poszczególnych bohaterów oraz łączące ich relacje. Zephyr nie był szeregowym żołnierzem, ale admirałem, odpowiadał również za szkolenie rekrutów, dlatego większość znanych nam marines to jego uczniowie, świadomi zagrożenia, jakie stanowi Z, ale niezbyt chętni zabić tak bliską im osobę. Cóż, działania antagonisty są wyjątkowo brutalne, a jego plan wiąże się z wieloma przypadkowymi ofiarami. Na szczęście twórcy nie zapomnieli wyjaśnić, dlaczego Z tak bardzo nienawidzi piratów i jest gotów zniszczyć pół świata, byle tylko wyplenić tę zarazę. Te wyjaśnienia są logiczne i satysfakcjonujące, w sumie trudno mieć do pana pretensje, że postępuje w taki, a nie inny sposób.

Dzięki przemyślanej kompozycji i odpowiedniemu zbilansowaniu fragmentów poważnych i komediowych, film nawiązuje do najlepszych epizodów z serialu. Jedną z nielicznych różnic jest podejście do antagonisty – seria przyzwyczaiła nas do wyjątkowo paskudnych czarnych charakterów, którym życzymy długiej i bolesnej śmierci lub przynajmniej porządnego lania. Tymczasem Zephyr bardzo szybko zyskuje szacunek widza, a pod koniec nawet sympatię. Nie jest nikczemnikiem, rozdeptującym wszystko i wszystkich, gdyż nigdy nie zrezygnował z ideałów marines. To człowiek­‑pomnik (choć nie mamy do czynienia z marmurowym posągiem), wzór do naśladowania i idol swoich obecnych, a także byłych podkomendnych. Pan ocieka zajedwabistością – świadczy o tym każdy, nawet najmniejszy element jego ubioru i przede wszystkim zachowanie. Moim zdaniem wypada dużo ciekawiej niż znany ze Strong World Shiki, acz widać też pewne podobieństwo w portretach obydwu panów. Zarówno Shiki, jak i Zephyr, są jakby reliktami dawnych czasów, nie mogą się odnaleźć w nowej rzeczywistości, zdominowanej przez młodych gniewnych w rodzaju Luffy'ego. Swoją drogą, twórcy wyjątkowo umiejętnie podkreślają tę odrobinę nostalgii ukrytą gdzieś na drugim planie – poprzez wspomnienia starszych i bardziej doświadczonych bohaterów (Garp, Yamamoto, Kuzan) czy zwykłą butelkę alkoholu.

Skoro już o bohaterach mowa, to są oni jednym z najmocniejszych punktów tego anime. Wiadomo (chociaż lepiej pasowałoby stwierdzenie, że nie wiadomo), czego można się spodziewać po Słomkowych, zwłaszcza że w filmie nic nie stracili ze swojego uroku. Może dziwić dość oszczędne używanie przez Luffy'ego haki, bo o ile Sanji i Zoro chętnie popisują się swoimi nowymi zdolnościami, kapitan Słomkowych woli bardziej klasyczne rozwiązania – dowodem finałowa walka, znakomita zresztą. Tutaj brawa należą się chyba panu Odzie za wręcz genialne wyczucie i darowanie sobie popisów w sytuacji, w której byłyby one zwyczajnie nie na miejscu. Nieco słabiej prezentują się członkowie załogi Z – ninja Bins i wyjątkowo oddana kapitanowi Ains. W sumie nie dowiadujemy się o nich zbyt wiele, poza tym, że byli rekrutami szkolonymi przez Zephyra i postanowili odejść z marines razem z nim. Mamy za to przegląd co ważniejszych dowódców marynarki, z admirałami na czele – przoduje zachwycająca scena narady u Akainu (że oni się tam nie podusili od dymu…). Cóż, w przypadku postaci dostajemy znany fanom standard, nie zawodzi także ukazanie relacji między nimi. Jak wielką przyjaźnią darzą się Słomkowi, nie trzeba przypominać, ale już stosunek marines do Zephyra wcale nie jest oczywisty. Twórcy z ogromnym taktem przedstawili wszystkie emocjonalne niuanse, obecne zarówno w scenach rozmów, jak i pojedynków. Autentycznie widać różnicę w podejściu żołnierzy, którzy dla odmiany walczą z „jednym ze swoich” i wcale nie chodzi o brak zaangażowania i woli walki.

Podobnie jak Strong World, także One Piece Film Z jest wizualnym fajerwerkiem. Fundusze przeznaczane na produkcję musiały być duże i wykorzystano je co do grosza. Zachwyca już czołówka – ostra graficznie, oparta na kontraście czerni z czystymi kolorami, wypełniona ekspresyjnymi szkicami postaci, a do tego niesamowicie wręcz dynamiczna – jest w niej coś z twórczości studia SHAFT. Potem jest już tylko lepiej – dopracowane projekty postaci, wspaniałe nasycenie kolorów, bogate tła i przede wszystkim świetna animacja. Pojedynki to prawdziwy popis grafików – choreografia i dynamika są niesamowite! Do tego dochodzą drobiazgi, jak wspomniane we wstępie ubrania Słomkowych (mam na myśli eleganckie kreacje, w których chodzą mniej więcej w połowie anime), inspirowane autentycznymi projektami Armaniego. Zresztą czerwone pirackie „uniformy” z finału również robią wrażenie. Jedyną wadą są niektóre wstawki komputerowe, zwłaszcza ujęcia „Sunny” – nie ma ich dużo, ale na tle tak dopieszczonej grafiki, rzucają się w oczy.

Równie wspaniale prezentuje się ścieżka dźwiękowa – niezwykle różnorodna i idealnie dopasowana do poszczególnych scen. W filmie znajdziemy energiczne utwory z dużą dawką elektroniki, kompozycje lekko jazzowe z dominującym saksofonem, a także podniosłe filharmoniczne brzmienia. Jednak największym zaskoczeniem są piosenki – od wpadającego w ucho nastrojowego utworu śpiewanego przez seiyuu Zephyra, Houchuu Otsukę, po dwie piosenki kończące, a właściwie covery w wykonaniu Avril Lavigne. Pierwszy to How You Remind Me (w oryginale Nickelback), a drugi Bad Reputation (hit Joan Jett). Cóż, zdaję sobie sprawę, że dwie piosenki Avril Lavigne w anime mogą robić wrażenie, ale jak to często bywa, oryginały są jednak lepsze. To się tyczy zwłaszcza Bad Reputation, bo chociaż młoda Kanadyjka głos ma ładny, nijak nie umywa się do Joan Jett i jej cudownie aksamitnego, mocnego wokalu. Skoro przy endingu jesteśmy, warto wspomnieć, że towarzyszą mu rysunki, przedstawiające bohaterów One Piece, kiedy byli dziećmi (tak, mówimy o tych uroczych szkicach z mangi, na których byli admirałowie, Supernovy itd.).

One Piece Film Z to kolejna rewelacyjna produkcja, która zachwyci fanów Słomkowych Piratów. Nawet jeżeli film momentami nie trzyma się kanonu, to Eiichiro Oda wiedział, co robi. Anime zawiera wszystko, co powinien zawierać dobry „dodatek” do serialu i przede wszystkim część cyklu One Piece – humor, nieco powagi i dużo akcji. Fabuła jest przemyślana i interesująca, bohaterowie cudownie charakterni, a oprawa audiowizualna wręcz krzyczy do widza: „Zobacz, ile na mnie wydali!”. Jeżeli ktoś jeszcze nie sięgnął po najnowsze animowane dzieło Ody i spółki, powinien to jak najszybciej nadrobić!

moshi_moshi, 16 stycznia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Eiichirou Oda
Reżyser: Tatsuya Nagamine
Scenariusz: Osamu Suzuki
Muzyka: Kouhei Tanaka, Shirou Hamaguchi