x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Bardzo wtórne anime ale miało kilka naprawdę dobrych, zabawnych momentów, które nie zawsze się trafiają w „przeciętniakach”. Dla amatora haremów nada się.
Na plus nawiązania do Jojo i kilku innych, popularnych serii. No i Ai‑chan, jej reakcje były złote.
Pierwszy odcinek zapowiadał się ciekawie. Szkolny romans, niefrasobliwy klimat, urocze bohaterki, pastelowe kolorki – coś co lubię. A do tego lekkie przełamanie konwencji, niby‑związek na początek, protagonista przejawiający oznaki inteligencji.
Niestety, czym dalej, tym było gorzej.
Z każdym kolejnym odcinkiem scenariusz gubił sens, a bohaterowie mózg. W połowie było już naprawdę mdło, wtórnie i nudnie.
Ale czarę goryczy przelał ostatni odcinek, który był po prostu przykry.
kliknij: ukryte Trzy bohaterki, proste charakterologicznie, ale wzbudzające sympatię, wyznają szczerze swoje uczucia, Eita niby je zna, ale udaje że o nich nie wie, i w sposób niczym nie uzasadniony dochodzi do wniosku że jednak najlepsza jest wyrachowana wariatka, która go szantażuje i upokarza. Dla mnie czas stracony, bo od takich serii oczekuję relaksu i rozrywki, a ta, dała mi głównie irytację.
Jako że ostatnimi czasy soboty i niedziele mam zawalone i męczące to na rozluźnienie wybrałem sobie właśnie to anime. Niby przebrnąłem – to tylko 13 odcinków – niemniej seria strasznie oklepana, na dokładkę porażająco denne osobowości bohaterów rodem z zachodnich kreskówek gdzie zachowania w miarę poważne potrafiły się nagle przeradzać w coś zupełnie odwrotnego. W sumie po haremówce nie ma się czego lepszego spodziewać, jednak miejscami anime starało się mieć jakieś namiastki potencjału na nieco poważniejszy – choć wciąż haremowy tytuł. A skończyło się jak to zwykło się kończyć – niejednoznaczną pointą do kupy zebranych 13 odcinków.
Chociaż tyle, że od strony graficznej nie biło po oczach. Słowem… Oglądać można – ale tylko jako bardzo luźny i niezobowiązujący refleksyjnie przerywnik pomiędzy cięższymi tytułami.
A
Michałxcvb
19.09.2013 21:17 bardzo zadowolony
Bardzo mi się podobało – komitywa dwóch kłamców, którzy chcą tylko by się inni od nich odczepili. W ich kłamstwach można wyczytać dużo prawdy. I to, że sytuacja kilku dziewcząt na jednego chłopaka buduje się wokół takiego gościa. On tylko chce by się wszyscy odczepili ale chowa się za „maską miłego gościa” i przez to pakuje się coraz bardziej. Czytam w innych komentarzach, że to bardzo oklepany motyw – cieszę się, że oglądnąłem go z tej bajki.
Michałdopowiedz
19.09.2013 21:18 Re: bardzo zadowolony
I mega podobał mi się motyw wstydu – od wieków tyle się go nie najadłem oglądając coś.
A
God Himself
13.09.2013 22:23 Uśredniona średnia ze średniej,
Akurat mnie nie przeszkadzały „pastelowe” kolory, ale największym mankamentem była spontaniczna, czysta głupota bohaterów. Raz zachowują się jak inteligentni ludzie, raz jak idioci, przy czym dotyczy to całego grona, nie konkretnych bohaterów (którzy mogli być tak na specjalnie napisani).
kliknij: ukryte No i oczywiście tradycyjnie żal miłej, dobrej, radosnej koleżanki z dzieciństwa która zwykle w takich seriach przegrywa z zimną, okrutną nowo‑przybyłą wariatką. Zakończenie trochę jakby przygotowuje drugi sezon, ale lepiej będzie jeśli nas to ominie ;)
1/2.
Kolejna marna seria tego sezonu, o której za miesiąc nikt nie będzie pamiętać.
Ile razy można męczyć ten sam temat, w ten sam sposób? Temat jak temat, komedie romantyczne bywają całkiem fajne, ale dlaczego w tak płytki sposób?
Pierwszy odcinek dał mi nadzieję, że co prawda będzie to kolejna ecchi‑haremówka, ale główny bohater był na tyle sympatycznie skonstruowany, że mógł pociągnąć głupi scenariusz. Niestety, jak to zwykle w takich seriach bywa, nie pociągnął.
Do bólu przewidywalne, twórcy nie silną się ani na minimum oryginalności. Postaci żeńskie irytujące, schematyczne.
Na uwagę negatywną zasługuje też grafika, która… cóż. Bardzo mgliście tam w tej Japonii. Ciągle mgła! Wszystko utopione w pastelach, barwach tak jasnych, że czasem naprawdę niewiele widać, jedynie zarysy postaci. Czemu to miało służyć? Nie mam pojęcia, tylko oczy psuje.
Nijakie i irytujące. Komentarz pisałem po obejrzeniu, ale teraz już nawet nie pamiętam ani jednej fajnej sceny. 2/10.
A
harpagon
30.04.2013 13:41
Może gdyby nie projekty postaci i baaaaaaaaaaaardzo mdłe kolory (jakby jakaś nieprzyjemna mgła), to by się dało obejrzeć. A tak? Męczarnia dla oczu. Podarowałem sobie. Nie polecam.
A
MrKrzychu
10.04.2013 01:46 Ore no Kanojo to Osananajimi ga Shuraba Sugiru
Jak dla mnie seria zrobiona, schludnie i bardzo dobrze. Szczerze powiedziawszy, nie nudziłem się ani minuty. Grafika przepiękna, przyjemna dla oczu. Soundtrack'i również, wręcz znakomicie się akompaniują z całą resztą. Fabuła jak i sami bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu. Szczególnie podobała mi się postać Harusaki Chiwa, oczywiście główny bohater Kidō Eita, również nie należał do najgorszych postaci. Co do oceny końcowej 10/10. Anime OreShura, do jakich odbiorców jest kierowane? Myślę, że fani harem'ówek będą zadowoleni.
Dziwna seria. Skończyła się tam, gdzie na dobrą sprawę powinna się dopiero rozkręcić. Z początku miałam naiwną nadzieję, że ten tytuł wyłamie się z utartych schematów – kliknij: ukryte pierwsze odcinki, zanim jeszcze wokół Eity stworzył się pełny haremik, dość mocno akcentowały jego relację z Chiwą. Sposób, w jaki zostało to podane widzom, naprawdę pozwalał sądzić, że zamiast oczywistego wyboru, a zatem ślicznej, piersiastej i tajemniczej Masuzu, bohater wybierze malutką i dziecinną Chiwę. Później jednak wyrosła z tego klasyczna, w najgorszym tego słowa znaczeniu, haremówka, przyjaciółka z dzieciństwa zeszła na dalszy plan, a ostatecznie wygrała „fałszywa” dziewczyna. I dopiero ostatnie 5 minut z powrotem wprowadza zamęt… i tu się seria urywa. Czy oni liczą na 2. sezon? Ogólnie OreShura to bardzo słaba historia, nudna, schematyczna, z kilkoma raptem zabawnymi momentami, ale patrząc na to, jakie tytuły dostają obecnie kontynuacje, może i coś takiego się załapie? Kto wie.
Na plus trzeba policzyć to, że bohaterowie byli naprawdę dobrze zróżnicowani – każda z uczestniczek haremu Eity miała swój styl i swoją osobowość. Tylko ci główni bohaterowie średnio. Eita to kolejny samiec, wokół którego licznie gromadzą się fanki, chociaż tak naprawdę nie wiadomo, czemu to robią, bo chłopak jest nudny i trochę wyprany z charakteru. Masuzu z kolei – niby tajemnicza, niby na wpół‑tragiczna, w rzeczywistości strasznie wyrachowana, za grosz niewzbudzająca sympatii.
Grafika serii woła o pomstę do nieba. Już pomijam projekt postaci – osobiście nie jestem fanką takiego uproszczenia, ale to i tak nic w porównaniu z kolorystyką. Wyblakłe, jakby zabielone kolory, sprawiające, że wszystko zdawało się ze sobą zlewać. Potwornie męczące dla oczu. Cały czas miałam wrażenie, że coś mi się popsuło z kontrastem w monitorze. Pod tym względem koszmarek.
Muzyka też raczej drażniąca, aniżeli przyjemnie wpadająca w ucho – opening widziałam/słyszałam tylko raz i było to na tyle traumatyczne, że przy kolejnych odcinkach szybko go przewijałam. Ending może odrobinę lepszy, ale i tak słabiutki. Muzyka w samych odcinkach bardzo zgrabnie zlewała się z rozmytą kolorystyką.
Bardzo przeciętna seria – jako haremówka nie pokazuje nic nowego. A wykorzystanie motywu chuunibyou i sekretnego pamiętnika zdecydowanie lepiej wyszło w produkcji KyoAni z sezonu jesiennego. Może gdyby zaskoczyli na koniec, lepiej bym to oceniła, ale i tu polecieli schematem, także ogólnie wyszło słabo.
Seria zapowiadała się całkiem całkiem,ale z komedii romantycznej zrobił się harem po kilku odcinkach. xDDD I znów są podobne schematy jak w innych tego podobnych produkcjach gdzie każda szuka sposobu jak zdobyć dla siebie bohatera serii :P. Po za tym fazy bohatera głównego są pozytywne, choć widać ,że chłopak ma wyobraźnie :D. Na początku motywem zachęcającym miał być pseudo miłość dwóch najlepszych uczniów w klasie. A w rezultacie wyszło coś innego niż można było się spodziewać. Sensownie poprowadzona fabuła,ale liczyłem na coś innego i nowego. Nie do końca… Na razie jest 6/10.
Główny bohater mi się nie podoba. Ogólnie to chyba chodziło żeby zrobić z niego takiego dla potrzeb całego anime że niby się wyróżnia od innych.
A
Hanajii
18.02.2013 22:45 M
Aniem jest fajne i przyjemne, bolą mnie trochę od niego oczy z powodu kolorów ale da się wytrzymać. Jak dla mnie zaczęło się dość normalnie i zapewne będzie takie do końca ale może wytrwam do końca bo lubię czasem obejrzeć coś w tym klimacie.
Na chwilę obecną dno. Odcinki wywołują u mnie chęć rzucenia laptopem w ścianę. Irytujące postacie, masakryczne kolory. Ale czekam. Na cud. Może jeszcze coś z tego będzie…
Nie byłam w stanie obejrzeć w całości pierwszego odcinka, ponieważ tak świecił po oczach że po paru minutach miałam dość. Graficznie użyto jaskrawych kolorów które następnie bardzo mocno rozjaśniono, przez co postacie są zlane z tłem, a wszystko jest niewyraźne. Pod względem fabuły seria zapowiada się na sztampowy szkolny romans/komedię, gdzie rozwinie się uczucie miedzy niepopularnym chłopakiem a nową, popularną uczennicą (tyle ze jego siostra będzie bruździć w ich związku). Niech fani gatunku się katują (najlepiej oglądając to coś w okularach przeciwsłonecznych).
Cthulhoo
11.01.2013 17:08 Re: oczojebne i nic więcej
Ale osananajimi to przyjaciółka z dzieciństwa, a nie siostra :P
Jak na razie tak sobie. Po pierwszej połowie odcinka myślałem nawet o porzuceniu serii. Na szczęście pod koniec poziom podskoczył do góry, a to za sprawą pojawienia się drugiej bohaterki, która dość szybko mnie kupiła. Oby dalej było lepiej, bo początek nie zwala z nóg.
Na plus nawiązania do Jojo i kilku innych, popularnych serii. No i Ai‑chan, jej reakcje były złote.
5/10.
Duże rozczarowanie
Niestety, czym dalej, tym było gorzej.
Z każdym kolejnym odcinkiem scenariusz gubił sens, a bohaterowie mózg. W połowie było już naprawdę mdło, wtórnie i nudnie.
Ale czarę goryczy przelał ostatni odcinek, który był po prostu przykry.
kliknij: ukryte Trzy bohaterki, proste charakterologicznie, ale wzbudzające sympatię, wyznają szczerze swoje uczucia, Eita niby je zna, ale udaje że o nich nie wie, i w sposób niczym nie uzasadniony dochodzi do wniosku że jednak najlepsza jest wyrachowana wariatka, która go szantażuje i upokarza.
Dla mnie czas stracony, bo od takich serii oczekuję relaksu i rozrywki, a ta, dała mi głównie irytację.
Mocno przeciętnie
Chociaż tyle, że od strony graficznej nie biło po oczach. Słowem… Oglądać można – ale tylko jako bardzo luźny i niezobowiązujący refleksyjnie przerywnik pomiędzy cięższymi tytułami.
bardzo zadowolony
Re: bardzo zadowolony
Uśredniona średnia ze średniej,
kliknij: ukryte No i oczywiście tradycyjnie żal miłej, dobrej, radosnej koleżanki z dzieciństwa która zwykle w takich seriach przegrywa z zimną, okrutną nowo‑przybyłą wariatką.
Zakończenie trochę jakby przygotowuje drugi sezon, ale lepiej będzie jeśli nas to ominie ;)
1/2.
Kolejna marna seria tego sezonu, o której za miesiąc nikt nie będzie pamiętać.
Ile razy można męczyć ten sam temat, w ten sam sposób? Temat jak temat, komedie romantyczne bywają całkiem fajne, ale dlaczego w tak płytki sposób?
Pierwszy odcinek dał mi nadzieję, że co prawda będzie to kolejna ecchi‑haremówka, ale główny bohater był na tyle sympatycznie skonstruowany, że mógł pociągnąć głupi scenariusz. Niestety, jak to zwykle w takich seriach bywa, nie pociągnął.
Do bólu przewidywalne, twórcy nie silną się ani na minimum oryginalności. Postaci żeńskie irytujące, schematyczne.
Na uwagę negatywną zasługuje też grafika, która… cóż. Bardzo mgliście tam w tej Japonii. Ciągle mgła! Wszystko utopione w pastelach, barwach tak jasnych, że czasem naprawdę niewiele widać, jedynie zarysy postaci. Czemu to miało służyć? Nie mam pojęcia, tylko oczy psuje.
Nijakie i irytujące.
Komentarz pisałem po obejrzeniu, ale teraz już nawet nie pamiętam ani jednej fajnej sceny. 2/10.
Ore no Kanojo to Osananajimi ga Shuraba Sugiru
siedlisko przeciętności
Na plus trzeba policzyć to, że bohaterowie byli naprawdę dobrze zróżnicowani – każda z uczestniczek haremu Eity miała swój styl i swoją osobowość. Tylko ci główni bohaterowie średnio. Eita to kolejny samiec, wokół którego licznie gromadzą się fanki, chociaż tak naprawdę nie wiadomo, czemu to robią, bo chłopak jest nudny i trochę wyprany z charakteru. Masuzu z kolei – niby tajemnicza, niby na wpół‑tragiczna, w rzeczywistości strasznie wyrachowana, za grosz niewzbudzająca sympatii.
Grafika serii woła o pomstę do nieba. Już pomijam projekt postaci – osobiście nie jestem fanką takiego uproszczenia, ale to i tak nic w porównaniu z kolorystyką. Wyblakłe, jakby zabielone kolory, sprawiające, że wszystko zdawało się ze sobą zlewać. Potwornie męczące dla oczu. Cały czas miałam wrażenie, że coś mi się popsuło z kontrastem w monitorze. Pod tym względem koszmarek.
Muzyka też raczej drażniąca, aniżeli przyjemnie wpadająca w ucho – opening widziałam/słyszałam tylko raz i było to na tyle traumatyczne, że przy kolejnych odcinkach szybko go przewijałam. Ending może odrobinę lepszy, ale i tak słabiutki. Muzyka w samych odcinkach bardzo zgrabnie zlewała się z rozmytą kolorystyką.
Bardzo przeciętna seria – jako haremówka nie pokazuje nic nowego. A wykorzystanie motywu chuunibyou i sekretnego pamiętnika zdecydowanie lepiej wyszło w produkcji KyoAni z sezonu jesiennego. Może gdyby zaskoczyli na koniec, lepiej bym to oceniła, ale i tu polecieli schematem, także ogólnie wyszło słabo.
Jest spoko,ale...
I znów są podobne schematy jak w innych tego podobnych produkcjach gdzie każda szuka sposobu jak zdobyć dla siebie bohatera serii :P.
Po za tym fazy bohatera głównego są pozytywne, choć widać ,że chłopak ma wyobraźnie :D.
Na początku motywem zachęcającym miał być pseudo miłość dwóch najlepszych uczniów w klasie. A w rezultacie wyszło coś innego niż można było się spodziewać. Sensownie poprowadzona fabuła,ale liczyłem na coś innego i nowego. Nie do końca…
Na razie jest 6/10.
M
oczojebne i nic więcej
Re: oczojebne i nic więcej
Oby dalej było lepiej, bo początek nie zwala z nóg.