Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 7
Średnia: 6,71
σ=1,98

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Precure All Stars New Stage: Mirai no Tomodachi

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 73 min
Tytuły alternatywne:
  • プリキュアオールスターズ New Stage みらいのともだち
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Shoujo; Postaci: Magical girls/boys, Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Nowy pomysł na „zbiorczy” film. Czy wprowadzenie dodatkowej bohaterki może rozwiązać problem nadmiaru postaci?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: tsui_mokei

Recenzja / Opis

Fusion, zagrażający (po raz kolejny, jak należy domniemywać) bezpieczeństwu Jokohamy, zostaje pokonany przez zjednoczone siły Pretty Cure (aż się prosi, żeby pisać to wielkimi literami). Dzielne wojowniczki, których walkę dokumentowały stacje telewizyjne, są obiektem podziwu wszystkich, a szczególnie rówieśniczek, okazuje się jednak, że zmiennokształtnej i galaretowatej paskudy nie tak łatwo jest się pozbyć. Kawałki Fusiona, rozplaśnięte po całym mieście, zaczynają własne życie, a Pretty Cure otrzymają zadanie wyłapania i unieszkodliwienia ich. Prośba o pomoc dociera także – za pośrednictwem Candy – do najnowszego narybku, czyli Miyuki, Akane, Yayoi, Nao i Reiki (Smile Precure!), które nie wiedzą jeszcze o istnieniu innych wojowniczek. Tymczasem jeden z fragmentów Fusiona znajduje dziewczynka imieniem Ayumi – w zasadzie miła i sympatyczna, ale teraz rozgoryczona wymuszoną przeprowadzką, zagubiona w nowym miejscu i samotna. Takie połączenie nie wróży najlepiej…

Tym, za co lubię cykl Pretty Cure jest to, że wychodząc z przewidywalnej formuły i poruszając się w granicach tego, co można bezpiecznie pokazać najmłodszym widzom, stara się mimo wszystko eksperymentować i zmieniać. Czasem efektem jest porażka, ale czasem rzeczywiście udaje się stworzyć coś innego, a równie dobrego, jak wcześniej. Filmy kinowe z cyklu All Stars miały za zadanie – zgodnie z nazwą – pokazywać na wielkim ekranie wszystkie bohaterki Precure, jakie w danym momencie istniały. To oznacza, że w przypadku Mirai no Tomodachi w jednej produkcji spotyka się dwadzieścia osiem Pretty Cure – czy zatem dodawanie dwudziestej dziewiątej postaci, czyli Ayumi, można uznać za dobry pomysł?

Oczywiście, ponieważ każdemu filmowi dobrze robi, jeśli ma głównego bohatera, albo przynajmniej postać, wokół której obraca się akcja. Podobnie jak poprzednio, udział samych Pretty Cure jest odwrotnie proporcjonalny do stażu w cyklu. Jako wsparcie Ayumi pojawiają się przede wszystkim bohaterki Smile Precure! i Suite Precure, dziewczęta z Heartcatch Precure! i Fresh Precure! wygłaszają po dwa­‑trzy zdania, natomiast protagonistki starszych serii – Yes! Precure 5, Futari wa Precure Splash Star i Futari wa Precure nie mają nawet okazji, żeby się odezwać. Może to trochę rozczarować ich fanów, ale bardzo dobrze wpływa na tempo wydarzeń w filmie i konstrukcję fabuły, trochę nietypową, bo niekończącą się walką z większą niż kiedykolwiek wcześniej paskudą. Nie będę tego żałować – raz, że ta formuła zdążyła się już wyczerpać, a dwa, że zebranie blisko trzydziestu dziewcząt do wspólnego ataku zajęłoby pewnie z dziesięć nudnych minut. Pokazana tu konfrontacja ma znacznie bardziej kameralny wymiar, a że wokół dzieje się dość, by efektownie zająć czymś stado bohaterek, to już rzecz inna. Dodatkową zaletą jest ograniczenie roli magicznych latareczek, które oczywiście się pojawiają, ale nie mają aż takiego jak wcześniej wpływu na fabułę.

Obecność Ayumi sprawia także, że Mirai no Tomodachi robi to, czego nie mogły zrobić poprzednie filmy All Stars – opowiada konkretną historię konkretnej osoby. Problem polegał wcześniej na tym, że biorące w nich udział bohaterki, nawet z najnowszej serii, były już wciągnięte do grona Pretty Cure, wdrożone do nowych zadań i generalnie świadome tego, co muszą robić i jak się mają zachowywać. Trudno, żeby któraś z nich nagle rezygnowała, przeżywała zwątpienie czy w inny sposób utrudniała innym życie w obliczu zagrożenia ze strony potężnego przeciwnika. Ayumi nie ma w obowiązkach zapisanego ratowania świata, a chociaż może trochę za łatwo się zniechęca i niecierpliwi, jej zachowanie mieści się w granicach rozsądku i realizmu. Nie jest to postać głęboka i złożona, ale jak na film, w którym oprócz niej pojawia się tak wiele innych bohaterek, wystarcza spokojnie.

Nie do końca zachwycił mnie pomysł reaktywowania Fusiona. Ma on wprawdzie trochę uzasadnienia fabularnego, ale ten przeciwnik od początku było mało efektowny i pod tym względem niewiele się zmieniło – Pretty Cure walczą z różnokolorowymi (ale najczęściej czarnymi) zmiennokształtnymi bąblami nieprzyjemnie wyglądającej mazi. Może to była jedna z przyczyn, dla których grafika w tym filmie nie zrobiła na mnie najlepszego wrażenia. Jest poprawna, ale brakuje tu naprawdę efektownych scen – jasne, brak przeciwnika zdolnego wykopać Ziemię z orbity albo połknąć ją na śniadanie może być problemem, ale naprawdę nic nie stało na przeszkodzie, żeby pokazać atrakcyjne wizualnie potyczki z pomniejszymi potworami. Po raz kolejny pojawia się także nieusuwalny problem różnic w stylach projektów bohaterek poszczególnych serii – do tego trzeba po prostu przywyknąć. Coś zgrzytało mi nawet w sekwencji tańca przy napisach końcowych – jakby tym razem animacja komputerowa zrobiła krok wstecz.

O seiyuu poszczególnych Pretty Cure można poczytać w recenzjach odpowiednich serii, warto jednak wspomnieć, że do roli Ayumi zatrudniono doświadczoną Mamiko Noto, która grała między innymi Rin w Inuyasha, Shimako w Maria­‑sama ga Miteru, Enmę Ai w Jigoku Shoujo czy tytułową bohaterkę Nogizaka Haruka no Himitsu. Na plus zmieniła się za to muzyka: wprawdzie pracował nad nią jeden ze stałych kompozytorów cyklu, Yasuharu Takanashi, ale składa się ona głównie z nowych utworów, a nie z przeróbek motywów z dotychczasowych serii telewizyjnych. Dobrze, że w końcu zrezygnowano w czołówce z piosenki usiłującej zmiksować wszystkie istniejące openingi, zastępując ją nową kompozycją – Precure: Eien no Tomodachi, wykonywaną przez Mayu Kudou. Przy napisach końcowych usłyszymy natomiast zmodyfikowany i wydłużony ending z serii Smile Precure!, pod wdzięcznym tytułem Yeah! Yeah! Yeah!, który akurat od początku bardzo mi odpowiadał, więc nie obrażę się o takie jego wykorzystanie.

Ten film jako pierwsza z produkcji „zbiorczych” nadaje się także dla nowych widzów, którzy nie znają cyklu Precure. Jasne, nie będą znali wojowniczek i nie zauważą powplatanych w tło poszczególnych ujęć postaci drugoplanowych z różnych serii, ale to pierwsze nie powinno przeszkadzać, a to drugie stanowi tylko dodatkowy smaczek dla starych wyjadaczy. Osobom cykl znającym zdecydowanie polecam, chociaż muszę standardowo ostrzec: jeśli nie oglądaliście wszystkich wcześniejszych serii, możecie zaspoilerować sobie ostateczny skład osobowy drużyn Pretty Cure. Jeśli oglądaliście, albo jeśli wam to nie przeszkadza – zapraszam.

Avellana, 3 września 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Toei Animation
Autor: Izumi Toudou
Projekt: Akira Inagami, Akira Takahashi, Hisashi Kagawa, Mitsuru Aoyama, Toshie Kawamura, Yoshihiko Umakoshi
Reżyser: Junji Shimizu, Masato Mitsuka
Scenariusz: Yoshimi Narita
Muzyka: Yasuharu Takanashi