Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 5/10 grafika: 8/10
fabuła: 4/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,20

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 162
Średnia: 5,57
σ=2,03

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek, Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

RDG: Red Data Girl

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2013
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • RDG レッドデータガール
zrzutka

Panda wielka, wyjec gwatemalski, pantera śnieżna czy może Izumiko Suzuhara? Ochronę którego z tych zagrożonych gatunków najchętniej byś wspomógł?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Wychowana z dala od wielkiego miasta Izumiko Suzuhara właśnie kończy gimnazjum. Pewnego dnia poznaje Miyukiego Sagarę, syna jej wieloletniego opiekuna Yukimasy. Chłopak zostaje postawiony przed faktem dokonanym i zmuszony do służenia jej, okazuje się bowiem, że ta nieśmiała i pozornie zwyczajna dziewczyna jest jedną z ostatnich osób na świecie, dzięki którym możliwy jest kontakt ze światem duchów, a prócz tego skrywa wielkie moce. Nie ma jednak o nich pojęcia. Izumiko i Miyuki zostają wysłani do specjalnej szkoły Houjou, znajdującej się w Tokio. Jak potoczą się dalsze losy szarej myszki i jej opryskliwego towarzysza?

Na pierwszy rzut oka mamy tu wszystkie elementy potrzebne do stworzenia może niekoniecznie ambitnej, ale wciągającej serii szkolnej z elementami nadprzyrodzonymi i wątkiem romantycznym. Niestety, potencjał to jedno, a wcielenie planu w życie to już zupełnie inna para kaloszy. Biorąc pod uwagę, że pierwowzorem Red Data Girl jest sześciotomowa powieść, można by je podejrzewać o w miarę spójną i ciekawą fabułę. Jednakże z braku dostępu do książki trudno mi stwierdzić, jak wiernie i w jakiej części przeniesiono ją na ekran. Ale jedno mogę napisać na pewno: jeśli oryginał przedstawia się podobnie, to nie warto po niego sięgać.

Książka sobie, anime sobie, a ponieważ większość osób będzie miała kontakt z tym drugim medium, na nim też się skupmy. Pierwszym i bardzo poważnym problemem jest to, że seria zupełnie nie sprawdza się jako twór samodzielny, gdyż nie odpowiada na żadne z ważniejszych pytań postawionych na początku. Owszem, można powiedzieć, że zostaje nam wstępnie przedstawiony świat, ale mimo to ilość niedopowiedzeń i brak rozwiązania najistotniejszych problemów mogą pozostawić niedosyt u tych, których fabuła wciągnęła. Poznajemy sekret Izumiko, a także jej nowych przyjaciół, ale co z tego, skoro zamiast ładnie wykończonego ubrania otrzymujemy coś pospiesznie zafastrygowanego, z ledwo zaszytymi dziurami, w dodatku nie wszystkimi.

Drugi problem jest już bardziej subiektywny, ale podejrzewam, że znajdzie się sporo osób, które podzielą moje zdanie. Żeby poczuć niedosyt po otwartym zakończeniu, trzeba najpierw tą fabułą się zainteresować. No właśnie, poważniejszy problem tego anime stanowi bowiem to, że jest po prostu nudne i nijakie. Sposób wprowadzenia widza w opowieść jest chaotyczny i niezgrabnie zrobiony – od przydługiego wstępu na prowincji poprzez przeprowadzkę, na szkolnym festynie kończąc. Historia krąży między kolejnymi niejasnościami i skupia się przede wszystkim na wątku związanym z nowymi znajomymi głównych bohaterów, Mayurą i Manatsu Soudą, mającym niewiele wspólnego z tajemnicą Izumiko i niewnoszącym praktycznie nic do wątku głównego. Sam w sobie jest zresztą nawet ciekawy, ale niestety wrzucony do tego kociołka jako jeden ze składników sprawdza się średnio. Nawet pomijając bardzo interesujące odniesienia do motywów szintoistycznych (tutaj przedstawionych w sposób bliski realizmowi, przez co może nie aż tak efektowny, jak w wielu innych seriach), w scenariuszu brak wyraźnego punktu zaczepienia i konkretów, bo to, że postaci rozmawiają o różnych rzeczach, niewtajemniczonym w treść książki za wiele nie pomoże. Co z tego, że dostajemy zapowiedź przełomowych wydarzeń, skoro ostatecznie i tak nic z tego nie wynika?

No dobrze, bałagan w perypetiach szkolnych obecny, niewykorzystanie potencjału japońskiego folkloru – jest. Co jeszcze? Wątek romantyczny, a właściwie usilne próby jego stworzenia. Chyba miał się opierać na znanej zasadzie „kto się czubi, ten się lubi”, ale niestety wyszło coś na kształt „on się czubi, ona się kuli ze strachu”. Tym sposobem dochodzimy do trzeciego i najistotniejszego (przynajmniej zdaniem recenzentki) problemu serii, czyli tytułowej bohaterki. Izumiko jest wyjątkowo nieśmiała i niesamowicie bierna, nade wszystko pragnie jednak być zwykłą nastolatką. Niestety, los chciał inaczej i choć dziewczyna nie do końca zdaje sobie sprawę, w jakiej sytuacji się znajduje, to jednak wie, że mimowolne psucie wszystkich urządzeń elektronicznych, które znajdą się w jej posiadaniu, nie jest normalne. Mimo niezwykłych zdolności protagonistka to typowa szara myszka, która ma spory problem z wyrażeniem własnego zdania. Co gorsza, wszyscy z jej najbliższego otoczenia obchodzą się z nią jak z jajkiem. Pierwszym złym znakiem było poruszenie, jakie wywołało to, że Izumiko zmieniła nieco fryzurę. Ja rozumiem irokeza, tatuaż na czole, ale… grzywkę? Co, gorsza, zmiana ta ma znaczenie… fabularne. W dodatku nikomu nie przyszło do głowy, żeby od najmłodszych lat uświadamiać bohaterkę o tym, jak unikatowym i cennym jest okazem. Nie po to, żeby zrobić z niej arogancką księżniczkę, ale jakiekolwiek próby wyhodowania kręgosłupa u tak ważnego osobnika byłyby naprawdę mile widziane. Niestety, w wyniku tak (nie)jawnego zaniedbania wyrosło zahukane i wybitnie niepozbierane dziewczę. Oczywiście na potrzeby scenariusza starano się naprawić ten błąd, stawiając naprzeciw bohaterki chłopaka, który jak się szybko okazało, w dzieciństwie miał do niej równie „przyjazny” stosunek, co obecnie. Spotkanie z Miyukim ma stanowić przełom, a przeprowadzka do nowej szkoły motywację do stawienia czoła „wrogiemu” światu, którego mieszkańcami są nie tylko ludzie, ale również byty nadprzyrodzone, podczas gdy sama Izumiko jest zawieszona gdzieś pomiędzy.

Miyuki to typowy gbur i samolub, który najchętniej wysłałby bohaterkę jednym kopniakiem na Księżyc, byle jak najdalej od siebie. Nie, żebym mu się szczególnie dziwiła. Chłopak ma ambicje zostania yamabushi, czyli mnichem­‑pustelnikiem, szkoli się również w sztukach walki. Niespodziewanie zostaje jednak siłą sprowadzony do prowincjonalnej świątyni, gdzie dowiaduje się, że ma służyć pomocą zawsze i wszędzie „świętej” fajtłapie, a wszelkie protesty jego ojciec ucisza gadką o przeznaczeniu i… pięścią. Bo przemoc w rodzinie to coś normalnego. Fakt faktem, że związek tej dwójki faktycznie się rozwija, a Izumiko powoli wychodzi ze swojej skorupy, ale gdy poczyni pewne postępy, wystarczy jedno niewielkie zdarzanie, by znowu zaczęła się nad sobą użalać. Natomiast Miyuki oczywiście z czasem przekonuje się do bohaterki i zaczyna mu na niej zależeć. Szkoda tylko, że wypada to wyjątkowo nienaturalnie i niezbyt przekonująco.

Poziom średni prezentują na szczęście inni bohaterowie, którzy w przeciwieństwie do Izumiko mają charaktery i faktycznie coś potrafią zrobić, a jeśli nie, to przynajmniej się starają. Mowa tu oczywiście o rodzeństwie Souda, których wątek mógłby być ciekawy, gdyby poprowadzić go nieco inaczej lub po prostu wyrzucić tytułową sierotę wraz z jej rozterkami, a Mayurze i Manatsu pozwolić grać pierwsze skrzypce. Z resztą postaci jest podobnie: niby coś się dzieje, ktoś kombinuje, ma mniej lub bardziej niecne zamiary, a ostatecznie i tak nic z tego nie wynika, bo o wiele bardziej istotna jest grzywka Izumiko. Niektórych bohaterów na pewno dałoby się polubić, gdyby nie pełnili jedynie funkcji satelitów protagonistki, bo nawet jeśli wątek rodziny Suzuhary nie doczeka się konkluzji, to ona sama zostanie wepchnięta wszędzie, gdzie tylko się da. Jej rola zaś ogranicza się zwykle do bezczynnego stania z boku lub magicznego tańca, którym powinna się chwalić najwyżej kilkuletnia dziewczynka, a nie licealistka…

Studio P.A. Works naprawdę dba o poziom techniczny swoich produkcji, co widać chociażby po Hana­‑Saku Iroha czy True Tears. Nie inaczej jest w tym przypadku. Łatwo doszukać się podobieństw, zwłaszcza do pierwszego tytułu, gdyż za projekty postaci odpowiada m.in. Mel Kishida. Bohaterowie narysowani są ładnie i naprawdę charakterystycznie, warto też wspomnieć, że wyglądają na swój wiek. Dbałość o szczegóły można dostrzec przede wszystkim w bogatych projektach tła i płynnej animacji. Muzycznie jest poprawnie, ale szału nie ma. Trudno mi wskazać jakieś bardziej charakterystyczne utwory, a wszystkie melodie wpisują się w obecny standard ścieżek dźwiękowych. Podobnie jest w przypadku piosenek towarzyszących serii, gdyż ani Small Worldrop, ani Yokan nieszczególnie zapadają w pamięć, choć niewykluczone, że znajdą swoich amatorów, bo mimo wszystko są przyjemne dla ucha.

Cóż z tego, że twórcy Red Data Girl mieli możliwość stworzenia niekoniecznie ambitnej, ale przynajmniej oglądalnej serii, skoro nie potrafili wykorzystać dostępnych elementów we właściwy sposób? Bez wątpienia najistotniejszymi problemami tego anime są fabuła i główna bohaterka – obie tak samo niepozbierane i niekonkretne, a co gorsza – nudne. Jeśli ktoś szuka ciekawego wykorzystania folkloru japońskiego, zabawnych perypetii szkolnych czy emocjonującego romansu, tutaj tego zdecydowanie nie znajdzie. Naprawdę, już o wiele bardziej poruszające są reklamy Leroy Merlin, w których pan Iksiński zakłada nowe kafelki lub oświetlenie w domu.

Enevi, 11 czerwca 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: P.A. Works
Autor: Noriko Ogiwara
Projekt: Mel Kishida, Minako Shiba, Misaki Suzuki, Yasuo Fujii
Reżyser: Toshiya Shinohara
Scenariusz: Michiko Yokote
Muzyka: Masumi Itou, Myu