Komentarze
Date a Live
- słabizna : Saber : 10.10.2015 15:01:23
- komentarz : Samek : 14.02.2015 22:51:50
- Da się oglądać : Kysz : 12.09.2014 17:54:42
- komentarz : Madao : 4.07.2014 02:08:53
- komentarz : Madao : 4.07.2014 02:00:32
- Re: Dobre : Cthulhoo : 24.03.2014 09:16:57
- Re: Dobre : Cthulhoo : 24.03.2014 09:14:44
- Re: Dobre : Cthulhoo : 24.03.2014 07:03:04
- Re: Dobre : Alart : 24.03.2014 03:21:13
- Re: Dobre : Alart : 24.03.2014 03:13:21
słabizna
Marność nad marnościami…
Da się oglądać
A tu niespodzianka – to było całkiem strawne. Żaden z tego hit oczywiście, ale seria całkiem przyjemna, którą da się oglądać nie będąc nawet jakimś specjalnie wielkim fanem gatunku. A przynajmniej ja dałam radę – nie odrzuciło mnie, seans uważam za udany i mam zamiar sięgnąć po drugą część, co chyba mówi samo za siebie.
Niemniej jednak nie uważam tego za tak świetną parodię haremowych schematów, jak to niektórzy widzą. Głównie dlatego, że tej parodii było tam trochę zbyt mało. Bardziej więc widzę to jako haremówkę z oprawie nadnaturalnej z parodystycznymi elementami, niż parodię haremów sensu stricto.
I jak to zwykle w haremówkach bywa, to panienki są tutaj najważniejsze. Każda oczywiście wpisuje się w standardowy schemat, ale nie powiem – w większości uważam je za całkiem sympatyczne. Generalnie u mnie to wygląda tak, że z haremetek najbardziej polubiłam Kotori i Origami (pierwsza ma u mnie sporego plusa za akcję z kotkiem, a druga za to, że nie jest klasycznym autystycznym moe blobem – obie generalnie lubię za to, że są mocno pokręcone xd). Touka i Yoshino były takie neutralne – nie przeszkadzały mi, ale też jakoś specjalnie ich nie polubiłam. Za to Kotori to był najgorszy dramat, przez który ledwie przebrnęłam. Zakochana w braciszku loli tsundere, w dodatku z kliknij: ukryte wielką mocą Ifrita? Brrr… tylko nie to!!! Co do innych postaci, to moją faworytką jest dziewczyna, która mówi tylko i wyłącznie „To chore” – ale za to jaki ma repertuar wydźwięku owego zdania!
Ogólnie mnie się podobało, naprawdę seria dostarczyła mi prostej, choć przyjemnej rozrywki, czyli w sumie tego, czego powinna, więc ma ode mnie czyściutkie 6/10^^
Dobre
Dość ciekawa akcja, całkiem udane żarty. Bardzo udany fanservice. Mnie trochę irytowały niektóre założenia, ale potem się powyjaśniało.
Bohater jest źle zaprojektowany. Coś jak byk rozpłodowy, tylko z troszkę rozszerzoną funkcjonalnością. Podstawiają mu krowę (haremetkę), on musi zrobić swoje i tyle. No i jak w tym dowcipie, "to musi być byk". Właściwie miałem wrażenie, że można by tego Shida zwyczajnie z serii wywalić, dziewczyny naparzałyby się bez niego równie skutecznie.
Szkoda, bo bohaterki są dobre. Mają charaktery i cechy, w wielu przypadkach jest to głębsze niż zwykłe „tsundere”, „loli”, czy co tam jeszcze.
Ogólnie to ostatnio serii z udanym ecchi prawie nie ma, więc polecam fanom.
Mimo wszystko do Sekirei brakuje bardzo dużo…
7/10.
Atak zza krzaka!
Tym co wyróżnia to anime od reszty, to miłość twórców do swego dzieła. Już po kresce widać że jest bardzo dobrze. A dalej jest tylko lepiej. Wykręcony, udany humor atakuje zza każdego rogu – „Rada Mędrców” doradzających głównemu bohaterowi, „Atak porannego wirusa”, „trudne” podchody do Origami to tylko parę przykładów scen gdzie przepona dostaje ostry wycisk:) Jeżeli seria jest haremówką (a jest!) to oczywistym jest że podstawa to udane postaci żeńskie. Są bardzo udane. Dziewczęta mają swoje charaktery i charakterki, przy czym potrafią być niesamowicie urocze (zwłaszcza ich żyjące własnym życiem wstążki) ale również pokazać pazurki jak i swoją normalną stronę nie związaną z planowaniem 24/7 jak wyrwać protagonistę. Każda jest kompletnie inna od reszty i każda zdaje się mieć przynajmniej dwie osobowości na stanie (poza Tohką, która za to wyraża swe zdanie „z przytupem”;)
Wisienką na torcie są poważniejsze momenty, gdzie ludzie giną, czy komuś odbija palma i trzeba ratować sytuację, nie zawsze przy użyciu oliwnych gałązek i białej flagi. Co nas sprowadza do scen walk, które też mają się dobrze, bez zbędnej dłużyzny, za to widowiskowo i z przytupem (choć ponownie logika na boczny tor).
Nawet fanserwis jest świetny, gdyż na ogół jest w pewnym kontekście, oprawiony humorem i nieraz potrafi zaatakować zza krzaka wzmacniając gag zamiast go zepsuć. Tylko raz w całej serii mnie zmierził na samym starcie, kiedy siostra (nie rodzona) głównego bohatera dostała ujęcie na swą bieliznę, które nikomu do szczęścia w tej konkretnej sytuacji nie było potrzebne.
Muzyka też jest rewelacyjna. Jest tu wiele perełek, które sprawiają że nie prędko zapomnę o stronie dźwiękowej tego anime, jasno przekazujących że Date a Live nie jest kolejnym przeciętniakiem z taśmy.
Dzięki temu że panuje tu zdrowa równowaga oraz dopracowaniu dziewczyn serię ogląda się jednym tchem, nie wrzucając jej do wora jako „kolejnej średniej komedii haremowej” czy „cycki cycki a jak komu mało to piersi”.
Seria test logiki zdaje marnie – spodziewasz się jednego a tu nagle haremówka, pierwsza dziewczyna z nieufnej i potężnej Valkirii w parę chwil staje się potulna, naiwna i oddana w stosunku do całego świata i zamiast trudnej miłości mamy od razu rakietowy start. Ale jakość i dobra zabawa sprawiają że się to wybacza. Chciałem skoków narciarskich a trafiłem na tor bobslejowy. I co z tego! Zabawa jest równie dobra i to się liczy!
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Date a Live jest świetne we wszystkim, czego się dotknie. Gagi, choć nie oryginalne, zrealizowane są perfekcyjnie. Praktycznie przy wszystkich śmiałem się, co rzadko mi się zdarza. Walki wyglądają bardzo dobrze, wciągają i trzymają w napięciu. Postaci są ciekawe i zróżnicowane. Fabuła jest wbrew pozorom naprawdę dobra, zwroty akcji potrafią zaskoczyć.
Na osobny akapit zasługuje strona wizualna. Sam rysunek jest ładny, choć nie zachwyca ilością szczegółów. To nie ma jednak takiego znaczenia, bo graficy doskonale zastosowali tu kolory. Bardzo mi się podobał efekt dominacji koloru odpowiadającego danej dziewczynie przy ważnych scenach z nią. Ten zabieg pasuje, nie razi, a daje wspaniały efekt. Date a Live wygląda naprawdę pięknie.
Cieszę się też, że twórcy nie boją się poprowadzić fabuły w faktyczny romans. Ten wątek był odsunięty po pierwszych kilku odcinkach i wydawało się, że został w ogóle odrzucony… Co byłoby wielką szkodą, bo szykowała się świetna para. Ostatni odcinek pokazał, że będzie jednak kontynuowany, dzięki czemu jeszcze bardziej czekam na drugą serię.
Nie spodziewałem się wiele po tym anime. Otrzymałem 6 godzin radości.
Ode mnie 10/10.
Oddajcie mi 4 godziny mojego życia
Pierwsze 8 odcinków oferuje strasznie niski poziom, nie potrafię wymienić powodu dla którego nie porzuciłem tej serii. Co więcej główny bohater pobił wszelkie rekordy w nie‑byciu głównym bohaterem. Zazwyczaj protagoniści w komediach (ecchi) mają problem z asertywnością etc. Ale jeszcze nigdy nie widziałem kogoś tak jałowego! Serio, wszystko było ciekawsze i lepiej zapadało w pamięć niż on. Gdyby postawić głównego bohatera obok ściany, ta zyskałaby na głębi i każdy byłby w stanie dostrzec w niej drobne szczegóły i nieistniejącą finezję. Tymczasem <nie pamiętam jego imienia> nikt by nie zauważył.
Muszę za to pochwalić stroje bohaterek. Te zapadną w pamięć na lata. Największym zaskoczeniem jest jednak końcówka anime. Wynagrodziła mi 4 wcześniej zmarnowane godziny. Sam nie wierzę, że to mówię, ale czekam z niecierpliwością na drugi sezon. Na pewno go obejrzę.
-4/10 za pierwsze odcinki, 8/10 za końcówkę
5/10 za całość
Mało parodystyczna parodia, a zbyt mało parodii w parodii powoduje, że nie jest to już parodia.
Nie wiem, co się stało z humorem w tej serii, ale takie gagi były już w tysiącach podobnych tytułów, przy czym nie bardzo widzę, by były one tu wyśmiewane, bo jedynym elementem parodiującym mogłyby być tylko sceny z gry, wybieranie odpowiedzi. Poza tym cała reszta dialogów, postaci, scen jest jak najbardziej na serio. Mnie w ogóle to nie bawiło.
Oczywiście harem dziewcząt, które są niestety zupełnie niewiarygodne, bo wpisuje się je idealnie w schematy postaci im narzucone. Jakieś walki, dziwaczne stroje, ratowanie świata i bohater‑taki‑jak‑ty. Nuda.
Straszliwie nużące, tandetne w wykonaniu. Takie serie i scenariusze można poprowadzić dobrze, gdy ma się sympatycznych, wiarygodnych bohaterów, w innym wypadku wychodzi niestrawny gniot.
Ja tego nie kupuję i szybko wyrzucam z pamięci.
Całkiem, całkiem.
Główny bohater prosty do bólu, ale z drugiej strony nie jest też jakimś tępym zboczuchem. Nie był nawet jakiś bardzo irytujący co często zdarza się w shounenach. Reszta postaci też swoją nadzwyczajnością nie epatuje, ale to już wina fabuły. Przez większość czasu mamy albo walki (dla mnie to akurat plus, tego się spodziewałem i otrzymałem wszystko czego chciałem), albo zwyczajną komedię‑haremówkę z dodatkami ecchi (całkiem przyzwoitego jak na Japońców). Im dalej tym tego drugiego było (imo) za dużo. Oglądało się to nawet dobrze, bez szczególnego zniesmaczenia (nie licząc białowłosej dziewoi), ale zamiast tego wolałbym gdyby twórcy bardziej skupili się na pokazaniu postaci z innej strony lub przyłożyli większy nacisk na fabułę.
Bardzo podobała mi się grafika. Kolory oraz designy postaci smakowały wybornie, czasem zdarzyło się tylko, że twarze niektórych postaci(na przykład Tohki w pierwszych odcinkach) wyglądały po prostu dziwnie przez typowe animcowe oczyska. Nie licząc tego, grafika bardzo ładnie komponowała się z muzyką przy niektórych scenach (walkach w szczególności!). Będę również kolejną osobą chwalącą opening, jest on po prostu winem :3
Podsumowując moje krótkie rozważania na temat tej serii mogę polecić ją każdemu ktoś szuka w anime akcji oraz walk, fani haremówek nie będą mniej zadowoleni. Byłoby mi szkoda potencjału gdyby fabuła bardziej skomplikowana, ale tak mamy całkiem dobrze zrealizowane anime, 6/10.
Date a Live
Zamaskowano spoiler. Moderacja
Date a Live
Całkiem nieźle.
Ale, ale. Źle nie jest, wcale a wcale. Co prawda, potwornie rozdzielono serię na dwie części, urywając fabułę nagle i bez powodu, na której kontynuację przyjdzie nam czekać do następnego lata (bo wątpię by grudniowa OVA coś istotnego dodała). Pomimo tego, bawiłem się dobrze. Pierwszy odcinek wymęczyłem, chyba przysnąłem nawet pod koniec. Za dużo się dzieje, za mało czasu na jakiekolwiek wytłumaczenia, z których i tak nic nie zrozumiałem. Odcinek drugi… Wraz z wyraźnie dobrym openingiem wkracza całkiem raźniejszy klimat.
Summa summarum – za mało Tohki, za dużo haremu, komedyjka jest, fantastyczny jak dla mnie opening… 8/10. Tylko dlatego, że przerwana seria w pół… a można było sklecić coś innego. Gdyby tylko zdecydowano się dokończyć trwający wątek zamiast wtrącać i wykańczać kolejny.
Nie będę się rozpisywał
Opinia :P
Harem
gdzieś już to widziałem
ciemnowłosa obdarzona biustem oraz biało/szaro włosa o skromnych proporcach i względy jednego kolesia .
tyle że tam były demony lisi demon ciemnowłosa i psi demon szaro włosa skończyło się że miał obie
How about no.
Dodatkowo miałem wrażenie, że seria jest „płaska i martwa”. Że mimo szybkich wydarzeń i zwrotów akcji nic się nie dzieje, a wszystko to widziałem już tyle razy, że nie wzbudza żadnych emocji.
:(
J
Oglądam dalej i liczę na godną rozrywkę.