x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
słabizna
Marność nad marnościami…
Da się oglądać
A tu niespodzianka – to było całkiem strawne. Żaden z tego hit oczywiście, ale seria całkiem przyjemna, którą da się oglądać nie będąc nawet jakimś specjalnie wielkim fanem gatunku. A przynajmniej ja dałam radę – nie odrzuciło mnie, seans uważam za udany i mam zamiar sięgnąć po drugą część, co chyba mówi samo za siebie.
Niemniej jednak nie uważam tego za tak świetną parodię haremowych schematów, jak to niektórzy widzą. Głównie dlatego, że tej parodii było tam trochę zbyt mało. Bardziej więc widzę to jako haremówkę z oprawie nadnaturalnej z parodystycznymi elementami, niż parodię haremów sensu stricto.
I jak to zwykle w haremówkach bywa, to panienki są tutaj najważniejsze. Każda oczywiście wpisuje się w standardowy schemat, ale nie powiem – w większości uważam je za całkiem sympatyczne. Generalnie u mnie to wygląda tak, że z haremetek najbardziej polubiłam Kotori i Origami (pierwsza ma u mnie sporego plusa za akcję z kotkiem, a druga za to, że nie jest klasycznym autystycznym moe blobem – obie generalnie lubię za to, że są mocno pokręcone xd). Touka i Yoshino były takie neutralne – nie przeszkadzały mi, ale też jakoś specjalnie ich nie polubiłam. Za to Kotori to był najgorszy dramat, przez który ledwie przebrnęłam. Zakochana w braciszku loli tsundere, w dodatku z kliknij: ukryte wielką mocą Ifrita? Brrr… tylko nie to!!! Co do innych postaci, to moją faworytką jest dziewczyna, która mówi tylko i wyłącznie „To chore” – ale za to jaki ma repertuar wydźwięku owego zdania!
Ogólnie mnie się podobało, naprawdę seria dostarczyła mi prostej, choć przyjemnej rozrywki, czyli w sumie tego, czego powinna, więc ma ode mnie czyściutkie 6/10^^
Dobre
Dość ciekawa akcja, całkiem udane żarty. Bardzo udany fanservice. Mnie trochę irytowały niektóre założenia, ale potem się powyjaśniało.
Bohater jest źle zaprojektowany. Coś jak byk rozpłodowy, tylko z troszkę rozszerzoną funkcjonalnością. Podstawiają mu krowę (haremetkę), on musi zrobić swoje i tyle. No i jak w tym dowcipie, "to musi być byk". Właściwie miałem wrażenie, że można by tego Shida zwyczajnie z serii wywalić, dziewczyny naparzałyby się bez niego równie skutecznie.
Szkoda, bo bohaterki są dobre. Mają charaktery i cechy, w wielu przypadkach jest to głębsze niż zwykłe „tsundere”, „loli”, czy co tam jeszcze.
Ogólnie to ostatnio serii z udanym ecchi prawie nie ma, więc polecam fanom.
Mimo wszystko do Sekirei brakuje bardzo dużo…
7/10.
Re: Dobre
Re: Dobre
Poza tym rzeczywiście, może część bohaterów serii eroge taka jest, ale dużo jest serii, gdzie bohater rzeczywiście coś sobą reprezentuje. Ja tu wspomniałem Sekirei, tak na myśl od razu leci Toaru Majutsu no Index, Amagami SS, The World only God Knows… Konwencja takiego bohatera jak tutaj istnieje głównie w słabych shounenach akcji kliknij: ukryte (Guilty crown?), gdzie harem jest drugorzędnym elementem. Mam tutaj na myśli bohatera, który bez powodu jest tym bohaterem i sobą reprezentuje jedynie unikalną moc, nic więcej.
Re: Dobre
Genialne przykłady eroge, bo te dwa tytuły nie są eroge. Amagami SS to galge, więc od biedy może służyć za przykład, ale reszta wymienionych tytułów pasuje tutaj jak pięść do nosa.
No i zanim mi odpiszesz, uprzejmie proszę o sprawdzenie, jakie pierwowzory mają wyżej wymienione tytuły oraz, jeżeli będzie to konieczne, co oznacza termin eroge :P
Re: Dobre
Czyli eroge to chyba jest po prostu pornografia. W związku z tym doszukiwanie się czegokolwiek więcej w głównym bohaterze jest trochę nie na miejscu. Podejrzewam, że utożsamiłeś termin „eroge” z „dating sim”. Dlatego TWoGK i Amagami SS.
Często elementem dating sim jest eroge i na odwrót, ale nie jest to równoważność.
Specjalnie bezczelnie wrzuciłem w porównanie serię, której wybacza się, że kusa spódniczka Misaki jest wytrwale podnoszona przez Kuroko w wolnych od akcji chwilach, a w ostatnim filmie scena prysznicowa zajęła całkiem dużo czasu. Dałem to dlatego, żeby zauważyć, że fanservice/harem to nie jest domena tylko zrobionych od sztancy dwunastoodcinkowych serii.
Tak żeby udowodnić, to tak na szybko pomyśl o innych seriach o podobnej konstrukcji np. Ao no Exorcist, Bleach czy Soul Eater. Od razu widać, że w tych seriach jest znacznie mniej fanservice'u niż w Toaru Majutsu no Index.
Ja pokazałem, że taki „przeciętny bohater eroge” nie istnieje. Może w takim razie kontrprzykłady?
Re: Dobre
Re: Dobre
Btw: sam jestem w stanie na poczekaniu wymienić sporo bohaterów z VNek, którzy wyróżniają się ponad przeciętną, ale po co mam cię wyręczać?
Nie, nie utożsamiłem eroge z dating simami, bo tylko pewien procenttych gier. Ale ty za to utożsamiłeś eroge z nukige, które też stanowią tylko część wszystkich produkcji.
Reasumując: chcesz coś udowadniać, ale wykazujesz się brakiem wiedzy, żeby podjąć rzeczową dyskusję, a mimo to próbujesz to zrobić. Tylko z każdym kolejnym komentarzem pokazujesz mi, że nie mam z kim rozmawiać.
Re: Dobre
A Fate/stay night przecież zawiera sex sceny. Wtf?
Co do reszty wybacz, wzburzyłem się. Później spróbuję się nad tym zastanowić. Myślę, że narzucasz mi swój odbiór serii, aczkolwiek może ja tu też trochę trolluję :)
Re: Dobre
Dlatego też twoje wnioski nie do końca pokrywają się z prawdą.
Re: Dobre
a) są wypuszczane w wersji all ages (bez scen erotycznych),
b) mające w menu opcję wyłączenia materiałów przeznaczonych wyłącznie dla dorosłych.
Re: Dobre
Re: Dobre
Dosyć częstą praktyką w grach tego typu (ze względu na medium i grupę docelową) jest potraktowanie głównego bohatera jako dodatku do haremu, który nie musi mieć specjalnie rozbudowanego charakteru, bo przecież to dziewczyny są najważniejsze. Oczywiście zdarzają się pozycje, w których główny bohater nie został zaniedbany, ale, jak to zwykle bywa, nie stanowią one bynajmniej większości.
Reasumując: DAL nawiązuje właśnie do tych przeciętnych erogów z wyrazistym i różnorodnym haremem i przeciętnym głównym bohaterem, który jakimś cudem skupia na sobie zainteresowanie tylu dziewcząt. Tylko w tym wypadku jest to nabijanie się z konwencji (patrz zwłaszcza na opcje wyboru, z których to eksperci (gracz), a nie Shidou (bohater), wybierają, co też chłopak ma powiedzieć).
Atak zza krzaka!
Tym co wyróżnia to anime od reszty, to miłość twórców do swego dzieła. Już po kresce widać że jest bardzo dobrze. A dalej jest tylko lepiej. Wykręcony, udany humor atakuje zza każdego rogu – „Rada Mędrców” doradzających głównemu bohaterowi, „Atak porannego wirusa”, „trudne” podchody do Origami to tylko parę przykładów scen gdzie przepona dostaje ostry wycisk:) Jeżeli seria jest haremówką (a jest!) to oczywistym jest że podstawa to udane postaci żeńskie. Są bardzo udane. Dziewczęta mają swoje charaktery i charakterki, przy czym potrafią być niesamowicie urocze (zwłaszcza ich żyjące własnym życiem wstążki) ale również pokazać pazurki jak i swoją normalną stronę nie związaną z planowaniem 24/7 jak wyrwać protagonistę. Każda jest kompletnie inna od reszty i każda zdaje się mieć przynajmniej dwie osobowości na stanie (poza Tohką, która za to wyraża swe zdanie „z przytupem”;)
Wisienką na torcie są poważniejsze momenty, gdzie ludzie giną, czy komuś odbija palma i trzeba ratować sytuację, nie zawsze przy użyciu oliwnych gałązek i białej flagi. Co nas sprowadza do scen walk, które też mają się dobrze, bez zbędnej dłużyzny, za to widowiskowo i z przytupem (choć ponownie logika na boczny tor).
Nawet fanserwis jest świetny, gdyż na ogół jest w pewnym kontekście, oprawiony humorem i nieraz potrafi zaatakować zza krzaka wzmacniając gag zamiast go zepsuć. Tylko raz w całej serii mnie zmierził na samym starcie, kiedy siostra (nie rodzona) głównego bohatera dostała ujęcie na swą bieliznę, które nikomu do szczęścia w tej konkretnej sytuacji nie było potrzebne.
Muzyka też jest rewelacyjna. Jest tu wiele perełek, które sprawiają że nie prędko zapomnę o stronie dźwiękowej tego anime, jasno przekazujących że Date a Live nie jest kolejnym przeciętniakiem z taśmy.
Dzięki temu że panuje tu zdrowa równowaga oraz dopracowaniu dziewczyn serię ogląda się jednym tchem, nie wrzucając jej do wora jako „kolejnej średniej komedii haremowej” czy „cycki cycki a jak komu mało to piersi”.
Seria test logiki zdaje marnie – spodziewasz się jednego a tu nagle haremówka, pierwsza dziewczyna z nieufnej i potężnej Valkirii w parę chwil staje się potulna, naiwna i oddana w stosunku do całego świata i zamiast trudnej miłości mamy od razu rakietowy start. Ale jakość i dobra zabawa sprawiają że się to wybacza. Chciałem skoków narciarskich a trafiłem na tor bobslejowy. I co z tego! Zabawa jest równie dobra i to się liczy!
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Date a Live jest świetne we wszystkim, czego się dotknie. Gagi, choć nie oryginalne, zrealizowane są perfekcyjnie. Praktycznie przy wszystkich śmiałem się, co rzadko mi się zdarza. Walki wyglądają bardzo dobrze, wciągają i trzymają w napięciu. Postaci są ciekawe i zróżnicowane. Fabuła jest wbrew pozorom naprawdę dobra, zwroty akcji potrafią zaskoczyć.
Na osobny akapit zasługuje strona wizualna. Sam rysunek jest ładny, choć nie zachwyca ilością szczegółów. To nie ma jednak takiego znaczenia, bo graficy doskonale zastosowali tu kolory. Bardzo mi się podobał efekt dominacji koloru odpowiadającego danej dziewczynie przy ważnych scenach z nią. Ten zabieg pasuje, nie razi, a daje wspaniały efekt. Date a Live wygląda naprawdę pięknie.
Cieszę się też, że twórcy nie boją się poprowadzić fabuły w faktyczny romans. Ten wątek był odsunięty po pierwszych kilku odcinkach i wydawało się, że został w ogóle odrzucony… Co byłoby wielką szkodą, bo szykowała się świetna para. Ostatni odcinek pokazał, że będzie jednak kontynuowany, dzięki czemu jeszcze bardziej czekam na drugą serię.
Nie spodziewałem się wiele po tym anime. Otrzymałem 6 godzin radości.
Ode mnie 10/10.
Oddajcie mi 4 godziny mojego życia
Pierwsze 8 odcinków oferuje strasznie niski poziom, nie potrafię wymienić powodu dla którego nie porzuciłem tej serii. Co więcej główny bohater pobił wszelkie rekordy w nie‑byciu głównym bohaterem. Zazwyczaj protagoniści w komediach (ecchi) mają problem z asertywnością etc. Ale jeszcze nigdy nie widziałem kogoś tak jałowego! Serio, wszystko było ciekawsze i lepiej zapadało w pamięć niż on. Gdyby postawić głównego bohatera obok ściany, ta zyskałaby na głębi i każdy byłby w stanie dostrzec w niej drobne szczegóły i nieistniejącą finezję. Tymczasem <nie pamiętam jego imienia> nikt by nie zauważył.
Muszę za to pochwalić stroje bohaterek. Te zapadną w pamięć na lata. Największym zaskoczeniem jest jednak końcówka anime. Wynagrodziła mi 4 wcześniej zmarnowane godziny. Sam nie wierzę, że to mówię, ale czekam z niecierpliwością na drugi sezon. Na pewno go obejrzę.
-4/10 za pierwsze odcinki, 8/10 za końcówkę
5/10 za całość
Mało parodystyczna parodia, a zbyt mało parodii w parodii powoduje, że nie jest to już parodia.
Nie wiem, co się stało z humorem w tej serii, ale takie gagi były już w tysiącach podobnych tytułów, przy czym nie bardzo widzę, by były one tu wyśmiewane, bo jedynym elementem parodiującym mogłyby być tylko sceny z gry, wybieranie odpowiedzi. Poza tym cała reszta dialogów, postaci, scen jest jak najbardziej na serio. Mnie w ogóle to nie bawiło.
Oczywiście harem dziewcząt, które są niestety zupełnie niewiarygodne, bo wpisuje się je idealnie w schematy postaci im narzucone. Jakieś walki, dziwaczne stroje, ratowanie świata i bohater‑taki‑jak‑ty. Nuda.
Straszliwie nużące, tandetne w wykonaniu. Takie serie i scenariusze można poprowadzić dobrze, gdy ma się sympatycznych, wiarygodnych bohaterów, w innym wypadku wychodzi niestrawny gniot.
Ja tego nie kupuję i szybko wyrzucam z pamięci.
Odzież dziewczynek jest za to charakterystyczna i każda się od siebie różni, co dla mnie jest plusem.
Nie żebym był jakimś wielkim fanem tej serii, potrafię dostrzec jej wady, ale oglądało mi się to bardzo przyjemnie i nie wcale się nie nudziłem. Dziwię się jak bardzo odmienne potrafią być ludzkie gusta o.o
Całkiem, całkiem.
Główny bohater prosty do bólu, ale z drugiej strony nie jest też jakimś tępym zboczuchem. Nie był nawet jakiś bardzo irytujący co często zdarza się w shounenach. Reszta postaci też swoją nadzwyczajnością nie epatuje, ale to już wina fabuły. Przez większość czasu mamy albo walki (dla mnie to akurat plus, tego się spodziewałem i otrzymałem wszystko czego chciałem), albo zwyczajną komedię‑haremówkę z dodatkami ecchi (całkiem przyzwoitego jak na Japońców). Im dalej tym tego drugiego było (imo) za dużo. Oglądało się to nawet dobrze, bez szczególnego zniesmaczenia (nie licząc białowłosej dziewoi), ale zamiast tego wolałbym gdyby twórcy bardziej skupili się na pokazaniu postaci z innej strony lub przyłożyli większy nacisk na fabułę.
Bardzo podobała mi się grafika. Kolory oraz designy postaci smakowały wybornie, czasem zdarzyło się tylko, że twarze niektórych postaci(na przykład Tohki w pierwszych odcinkach) wyglądały po prostu dziwnie przez typowe animcowe oczyska. Nie licząc tego, grafika bardzo ładnie komponowała się z muzyką przy niektórych scenach (walkach w szczególności!). Będę również kolejną osobą chwalącą opening, jest on po prostu winem :3
Podsumowując moje krótkie rozważania na temat tej serii mogę polecić ją każdemu ktoś szuka w anime akcji oraz walk, fani haremówek nie będą mniej zadowoleni. Byłoby mi szkoda potencjału gdyby fabuła bardziej skomplikowana, ale tak mamy całkiem dobrze zrealizowane anime, 6/10.
Re: Całkiem, całkiem.
Poza tym dziwne było dla mnie, że po pojawieniu się 3 Duszy w mieście ludzie nadal w nim normalnie żyją i nie żadnego przejawu strachu czy obawy, że może stać się coś złego. Przecież takie trzęsienia jakie robiła na przykład Tohka – schron przecież nie mógł zostań nienaruszony. Nie mówiąc już o tym, że białowłosa miała obowiązek zgłosić, że Dusze sobie normalnie chodzą po mieście i w nim żyją. Takie coś nadal pozostawia niesmak.
Date a Live
Zamaskowano spoiler. Moderacja
Re: Date a Live
Tak w ramach uzupełnienia :P
Shido był jej kandydatem na chłopaka, nie pana xD
No wiadomo, szurnięta i przejawiająca braki w logicznym rozumowaniu =/= głupia :P
Polecam Hayate no Gotoku!, zakochasz się w Chomiczku ;3
Date a Live
Całkiem nieźle.
Ale, ale. Źle nie jest, wcale a wcale. Co prawda, potwornie rozdzielono serię na dwie części, urywając fabułę nagle i bez powodu, na której kontynuację przyjdzie nam czekać do następnego lata (bo wątpię by grudniowa OVA coś istotnego dodała). Pomimo tego, bawiłem się dobrze. Pierwszy odcinek wymęczyłem, chyba przysnąłem nawet pod koniec. Za dużo się dzieje, za mało czasu na jakiekolwiek wytłumaczenia, z których i tak nic nie zrozumiałem. Odcinek drugi… Wraz z wyraźnie dobrym openingiem wkracza całkiem raźniejszy klimat.
Summa summarum – za mało Tohki, za dużo haremu, komedyjka jest, fantastyczny jak dla mnie opening… 8/10. Tylko dlatego, że przerwana seria w pół… a można było sklecić coś innego. Gdyby tylko zdecydowano się dokończyć trwający wątek zamiast wtrącać i wykańczać kolejny.
Nie będę się rozpisywał
Opinia :P
Harem
gdzieś już to widziałem
ciemnowłosa obdarzona biustem oraz biało/szaro włosa o skromnych proporcach i względy jednego kolesia .
tyle że tam były demony lisi demon ciemnowłosa i psi demon szaro włosa skończyło się że miał obie
Re: gdzieś już to widziałem
Re: gdzieś już to widziałem
How about no.
Dodatkowo miałem wrażenie, że seria jest „płaska i martwa”. Że mimo szybkich wydarzeń i zwrotów akcji nic się nie dzieje, a wszystko to widziałem już tyle razy, że nie wzbudza żadnych emocji.
Re: How about no.
Po pierwsze: pewna sztampowość jest tutaj jak najbardziej na miejscu, gdyż seria bawi się konwencją erogów, gdzie Shidou to standardowy mc, a cała ekipa doradców to gracze wybierający w kluczowych momentach odpowiednie opcje dialogowe. Jakby do tego wszystkiego wrzucić postaci nie pasujące do haremówki, to ta cała idea zostałaby pozbawiona sensu. Innymi słowy: to nie jest standardowa,sztampowa haremówka, lecz pewna forma parodii tegoż gatunku. Nie tak może oczywista, jak w pierwszym sezonie Seitokai no Ichizon, ale bardziej spostrzegawczy widz nie będzie miał problemów z wychwyceniem tego :P
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
To aż nadto wystarczy. Trudno wyobrazić sobie bardziej jednoznaczne i wyraziste elementy parodystyczne w przypadku filmu odwołującego się do koncepcji eroge.
Ale jeśli to dla ciebie mało, to czy naprawdę jesteś w stanie wymienić jeszcze jakieś inne elementy, które lepiej oddawałyby parodystyczny, prześmiewczy charakter serii, nie zamieniając jej w fabularne czy graficzne dziwactwo adresowane do wąskiego grona schizoli?
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Chociaż w tym przypadku zdanie miałem dobre, bo czytałem mangę która mi się podobała, do czasu aż się skończyła (słyszałem, że choroba autora czy coś takiego) i stąd takie rozczarowanie serią. Była „dynamiczniejsza” na papierze.
Re: How about no.
Kto robi serię nie ma wpływu na gatunek.
Słusznie. W tym wypadku jednak tego nie zrobiłeś.
Ponownie, nie.
Date a Live to light novel. Manga była jedynie kawałkiem adaptacji obejmującym mniej niż anime. Oprócz niej powstały jeszcze dwie spin‑offowe mangi.
Materiały promocyjne a szczególnie PV[link][link][/link] do DAL krzyczały: harem z akcją. Jedyne co mogło zaskoczyć to ilość komedii i jej parodyjny charakter.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
Re: How about no.
I nie mówię tu o pseudofilozoficznych dywagacjach w Ecchi czy Haremie. Raczej o czymś co wyróżni je od reszty i da wrażenie że nie oglądam cały czas tego samego, czasami mniej, czasami bardziej drętwego.
Czegoś jak choćby sympatyczni bohaterowie i ciekawy świat w Isekai no Seikishi Monogatari, dowcipne i autoironiczne gagi w Seitokai no Ichizon czy zakręcona konwencja w np.Highschool of the Dead(ecchi+zombi=XD).
Re: How about no.
Bo po dwóch odcinkach dało się lepiej poznać tylko Shidou, który niezbyt się wyróżnia na tle innych bohaterów haremówek? No, ale nie od dziś wiadomo, iż sensowni bohaterowie do raczej rzadkość w tym gatunku, a postaci na poziomie Sugisakiego ze świecą szukać :P
Bo przerysowuje schematy i bawi się konwencją eroge, co jest przecież tak powszechne…
Wspomniana wyżej konwencja gry erotycznej, w której główny bohater jest kierowany przez ekipę doradcow‑graczy :P Do tego w mało której serii twórcy nie udają, że chodzi o fabułę, a o dziwo DAL mimo tych założeń opowiada pewną historię (i nawet zachowuje zdrowe proporcje między komedią a fabułą), w której pojawiają się pewne niewiadome czekające na wyjaśnienie :P
Sympatyczni bohaterowie to raczej podstawa takich serii :P
O lol, przecież ta seria bazuje na patentach amerykańskich, niskobudżetowych gniotów udających horrory (w wielu z nich pojawia się sporo erotyki), tylko że przełożona na medium anime. Wiem co piszę, bo od dawna siedzę w tych filmach, a inwencja zachodnich twórców zawstydza tę serię :P
Re: How about no.
Re: How about no.
Ew.
Gdybyś po prostu powiedział, że DAL Ci nie podeszło, postaci nie przypasowały, humor nie bawi, trochę bym sie zdziwił, ale trudno, gusta bywaja różne. Ze słowami takimi jak
Re: How about no.
A skoro coś co w zamierzeniu twórców miało być śmieszne a nie jest (powtórzę: dla mnie) to wydaje mi się durne.
Posiadanie własnej opinii nie jest wyadaje i się raczej oznaką niedojrzałości.
Mam 24 lata, własny dom, sam zarabiam na siebie. Więc, mimo że nie jest to szczyt osiągnięć, to wydaję się sobie w miarę dorosły.
Re: How about no.
Mówiłem o mentalności.
Re: How about no.
Porządnie wykonane elementy haremowe, ładne dziewczyny, niezłe walki, całkiem nietypowy i co najważniejsze porządnie zrealizowany styl komedii… czegóż chcieć więcej? Kawał dobrego haremu.
Re: How about no.
Re: How about no.
Btw. zawsze miałem w planach Gundamy, ale najpierw wziąłem się za Code Geass… i tak jakos siły do serii mecha mi przeszły. Mimo że Eureka7 i FMP oglądałem jak zahipnotyzowany…
:(
J
Oglądam dalej i liczę na godną rozrywkę.
Re: J
I tak jest beka. Będę jeszcze oglądał :P