Komentarze
Kami-sama no Inai Nichiyoubi
- odpowiedz : Inori-san : 24.09.2017 13:44:10
- :) : Patty : 8.12.2016 16:48:37
- komentarz : Tamago-chan : 30.04.2016 03:21:18
- Re: Kamisama no Inai Nichiyoubi : Amarette : 21.09.2014 11:09:12
- Re: Kamisama no Inai Nichiyoubi : pozeracz_syfu : 27.06.2014 00:11:58
- Re: Oj nieładnie, nieładnie : pozeracz_syfu : 26.06.2014 23:54:19
- Re: Oj nieładnie, nieładnie : Kysz : 26.06.2014 22:49:15
- Re: Oj nieładnie, nieładnie : pozeracz_syfu : 26.06.2014 20:17:57
- Kamisama no Inai Nichiyoubi : Subaru : 4.04.2014 17:35:19
- Kami-sama no Inai Nichiyoubi : Yuffy : 23.11.2013 17:22:51
:)
tylko szkoda że kliknij: ukryte Jej ojciec umarł
Zaczęłam oglądać Kami‑sama no Inai Nichiyoubi, bo akurat pojawił mi się ładny obrazeczek z losowego anime. Myślę: nie widziałam – obejrzę. I tak ze 3 odcinki. Po drugim co prawda zaświtało, że chyba gdzieś to widziałam, ale powstaje tyle podobnych do siebie serii, że uznałam to tylko za złudzenie. I w końcu, gdy zaczął się ending w 3 odcinku dotarło do mnie, że jest to pierwsze całkowicie zapomniane przeze mnie anime. Sprawdziłam – wystawiłam 7!!! A przez 3 odcinki nie pamiętałam, że w ogóle to oglądałam. Przede wszystkich bohaterów, którzy wydają się mało ciekawi. Po wspomnianym trzecim odcinku zaglądnęłam jeszcze do dwóch ostatnich i jeżeli o postaci chodzi to nadal pustka w głowie. Samo zakończenie już sobie przypomniałam, bo mimo że było odrobinę wzruszające, to też… strasznie głupie. Chodzi mi oczywiście o to kliknij: ukryte wskrzeszenie tego chłopaka (dlaczego się udało, na jakich zasadach, jeśli tak można to czemu nie odkopała ojca itd.) W sumie to chyba powinnam zmienić ocenę, ale odpuszczę, bo chyba nie dam rady tego w całości znów obejrzeć (zwłaszcza z myślą, że prawdopodobnie i tak zapomnę niebawem). Jest to jednak seria (a wywnioskować to mogę po 3 pierwszych i 2 ostatnich odcinkach), która potrafi wzruszyć jeżeli uda się polubić postacie i ogólnie myślę, że można zobaczyć dla zabicia czasu.
Kamisama no Inai Nichiyoubi
Zmarnowana seria ze świetnym pomysłem.
Świat porzucony przez Boga, ludzie, którzy nie mogą umrzeć, Grabarze, miasto zmarłych – bardzo oryginalne i ciekawe, dające całą mnogość możliwości do rozwinięcia, po prostu coś nietuzinkowego, czemu potrzeba tylko dobrego rozwinięcia i pokierowania akcją. No właśnie…
...przepiękne tło, ale z fabułą coś bardzo nie wyszło. Z całego worka intrygujących elementów przedstawionego świata wybrano coś, co jest porażką.
Główny wątek jest nieciekawy, dziewczynka kogoś poszukuje, ale już po kilku odcinkach kliknij: ukryte cały motyw zostaje… porzucony. Po prostu znika, jednocześnie od połowy serii zmienia się też sceneria, przenosząc się do świata alternatywnego, który sam w sobie jest na tyle ciekawy, że spokojnie można by z niego zrobić odrębne anime. Wciśnięcie go do tej krótkiej serii jest kolejnym zabiegiem pt. „Zobaczcie, jaki wspaniały pomysł, pokażemy wam to, to, to i jeszcze to”. Tylko że to jak minigra w grze na PC. Wszystkie te elementy może i są dobre, ale bez głównego wątku, połączenia fabularnego i powodu tego całego zamieszania seria się po prostu sypie i traci cały sens. Bo tutaj niewiele da się opowiedzieć o fabule jako takiej, można jedynie opisać jej realia. Poza tym całkiem sporo scen jest od czapy, a logika postępowania bohaterów pozostawia wiele do życzenia.
Główna bohaterka nie była aż tak irytująca, po dwunastolatce spodziewałem się czegoś gorszego. Reszta daje radę, ale szybko się o nich zapomina, czyli są przeciętni do bólu.
Podsumowując – byłoby fajnie, gdyby. 4/10.
Kami-sama no Inai Nichiyoubi
Postacie. Kiedy o nich myślę to chyba mam chyba najbardziej mieszane odczucia. Z jednej strony były w porządku, bo każdy z nich swoimi cechami sprawiał, że były indywidualne, a więc na swój sposób wciągające. Jednak takie wrażenie odniosłam wyłącznie podczas oglądania, ponieważ po zakończeniu doszłam do wniosku, że bardzo bardzo daleko im było od ideału. Zacznę może od głównej bohaterki – Ai. W trakcie oglądania nie wydawała mi się taka nijaka i bezbarwna, jak teraz. Wówczas sprawiała wrażenie ciepłej osoby, która z odcinka na odcinek poznaje prawdziwe oblicze świata opuszczonego przez Boga. Nie potrzebowała nieustannego ratunku ze strony innych bohaterów ani nie piszczała na każdym kroku. Z pryzmatu czas Ai stała się dla mnie, jak wspomniałam kilka linijek wcześniej, nijaka. Nie miała niczego, co mogłoby sprawić, że dodałabym ją do zakładki z ulubionymi postaciami. Strasznie zawiodłam się na Scar. Tak strasznie, że aż wzdryga mnie na samą myśl, chociaż nie wiem dlaczego. Spodziewałam się, że będzie przykładem nieobliczalnego grabarza, że kupi mnie swoim matowym głosem i przez całe anime będzie reprezentować boską obojętność na sytuację na Ziemi. Ale twórcy i tym razem zaskoczyli, co kompletnie nie przypadło mi do gustu. Chyba jedyną postacią, która pozostawiła po sobie „dobre” wrażenie, jest Kiriko. Bardzo podobało mi się odcinki z jego udziałem i chyba one były – jak dla mnie – jednymi z lepszych w całym anime.
Według mnie największymi plusami Kami‑sama jest świat, kreska i muzyka. Świat jest dziwny i chaotyczny, czego może dobrym przykładem jest miasto Ortus. Sam wygląd miasta jest na swój sposób wyjątkowy, a mieszkańcy noszący weneckie maski, stanowią jakby dopełnienie do dziwności. Dużą rolę tutaj dla takiego wrażenie odegrała, która wydaje się momentami aż nazbyt kolorowa, kreska oraz muzyka (opening zarówno jak i ending wpadają w ucho).
Jak napisałam na początku – nie zawiodłam się – bo seria jest naprawdę znośna. Można ją obejrzeć, jeśli ma się odrobinę więcej czasu. Czy polecam? Tak, chociażby dla samego świata przedstawionego.
Kami-sama no Inai Nichiyoubi
oceniłabym to na 9,5/10
Mały minus za koncówkę tej serii . Dobrze się wszystko skończyło ale według mnie mogli by coś jeszcze dodać tak dla jasności scen i całego zakończenia <3 [/b]
Spoilery się ukrywa.
Moderacja
Mała odskocznia
Co do fabuły. Da się zrozumieć. Na pewno więcej człowiek by się dowiedział z nowelki,ale na razie o ile mnie pamięć nie myli ,to dostępne (przetłumaczone na ang) są 4 rozdziały.
Bohaterowie? Hmmm, jako osoba lubiąca białowłosych, upodobałam sobie bisha. Dlatego też kliknij: ukryte kiedy zmarł,siedziałam tylko przed ekranem i ciągle mówiłam: Co?! NIE, nie giń mi tu. Co ty robisz Ai?! Nie zakopuj mi go.Nieee
Potem przy przypadkowym zobaczeniu go na ekranie (wspomnienia,opening,itp),mówiłam: TAAATUŚ. Co do naszej głównej heroine. Jako 12 letnia naiwna, piszcząca dziewczynka nie była taka zła. Powiem więcej, nawet ją polubiłam. Inni bohaterowie jakoś mi nie zapadli w pamięć. Byli,wykonali robotę i tyle.
Kamisama no Inai Nichiyoubi będę wspominać jako anime o innej tematyce. Co prawda do takich serii jak np. Shinsekai Yori nie ma co porównywać,ale trzyma poziom. Idealne na jakiś chłodny wieczór z kubkiem kawy/herbaty/kakao. Ode mnie 7,5/10
PS Zgadzam się z @Windir. Szpadle były prześliczne.
3/10
Wytłumaczenie dla tych którzy nie rozumieją ostatniej sceny.
Ponieważ życzenie Ai się spełniło. Dlaczego się spełniło?
Ponieważ miasto zatrzymało się w czasie w ostatnim dniu w którym Bóg był na ziemi (~16 lat temu, po jego odejściu przestały się dzieci rodzić)
Anime trochę słabo to przedstawiło.
Błąd
Wbrew pozorom seria jest na swój sposób urocza. Między innymi dzięki pozytywnej energii roznoszonej przez główną bohaterkę, nie można się również zawieść na grafice, która (jak wspomniano w recenzji) szczególnie przy krajobrazach jest wspaniała, uwielbiam ten motyw zachodzącego słońca. Muzyka jest za to świetna i bardzo dobrze podkreśla niektóre sceny, na pewno jest troszczkę bardziej niż średnia, ale to już osobiste sprawy :{
Odnośnie muzyki to wydaje mi się, że niektóre utwory są bardzo podobne do dzieł Akiko Shikaty, szczególnie ten z trailera.
Beati pauperes spiritu
Oj nieładnie, nieładnie
I tak posądzą mnie o czepianie się, no ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zwrócić uwagi na ten (drobny?) szczegół xd
Co do samej serii, to niestety jeszcze jej nie skończyłam, bowiem po mocnym początku, przyszedł czas na mocno kiepskie rozwinięcie i cały mój zachwyt początkowymi scenami gdzieś się wśród tego rozpłynął…
Kami-sama no Inai Nichiyoubi
Bóg opuścił nie tylko ten świat, lecz także twórców.
Zaczynając od strony audiowizualnej.
Grafika wydaje mi się być dosyć dobra, jednakże nie podobał mi się sposób rysowania postaci, dlatego nie mogę w pełni powiedzieć, bym bardzo się nią cieszyła. Muzycznie jest raczej okej, ścieżka dźwiękowa jest nawet dosyć przyjemna. Ending mijał mi, bo mijał (a dosyć szybko stawał się wyczekiwany z powodu znudzenia), z kolei czołówka raczej mi do gustu nie przypadła. Mocno przeciętna, w stronę czegoś słabego.
Podobał mi się motyw przewodni, a może raczej – pomysły ogółem. Świat porzucony przez boga, pozorna nieśmiertelność rasy ludzkiej, grabarze, miasta pełne umarłych, kliknij: ukryte szkoły, które przetrzymywały niezwykle utalentowanych uczniów, utknięcie w pętli czasowej – to wszystko jest fajne, ciekawe i zachęcające.
Wszystko zepsuł sposób połączenia, prezentacja i rozwinięcie tychże wątków.
Nie udało mi się przyuważyć jakiejś szczególnie logicznej próby powiązania ich. Bardziej wygląda mi to na kwestię przypadku czy też po prostu zachcianki. Uczucie oglądania zapychaczy towarzyszyło mi praktycznie cały czas. Fabuła i niby obrany cel głównej bohaterki spada na dalszy plan. To tak jakby autor powymyślał ciekawe motywy i chciał je upchnąć w jedno dzieło, nie wiedząc trochę za bardzo jak tego dokonać.
Żeby jeszcze bohaterowie postępowali logicznie.
Albo chociaż byli sympatyczni.
Z tak bezsensownym zachowaniem postaci i tak chamskim wręcz sprowadzaniem bohaterów do marionetek fabuły dawno się nie spotkałam.
Przykłady?
kliknij: ukryte Co prawda, pół odcinka temu chciałem zabić xyz, bo mi tak jakby zabił żonę, ale co tam, chodźmy go uratować, odwidziało mi się.
albo
kliknij: ukryte - Nie możemy tam wejść. To miasto umarłych. Wam, grabarzom, groziłoby wielkie niebezpieczeństwo.
- Ale ja chcę tam wejść!
- Czy masz ku temu powód?
- Hm… w sumie to nie. Ale i tak chcę wejść!
- Okej. Wbijamy.
Ja czegoś takiego nie trawię. Uważam, że to robienie z widza kretyna. Takich nielogicznych zagrań można wynaleźć jeszcze trochę, jeśli nie sporo.
Charakterami bohaterowie także nie grzeszą. Nawet jeśli mogliby mieć jakieś prześwity czegoś nieco mniej jednowymiarowego, tak w rezultacie są jednak sprowadzani do płaskich ludzików, które drażnią.
Uważam, że ta seria jest wyjątkowym niewypałem. Zmarnowany ogromny potencjał, pchanie się w utarte schematy i braki logiki oraz robienie z widza idioty. Gdyby to jeszcze było jakoś interesująco przedstawione. Ja wierciłam się zanim jeszcze odcinek doszedł do połowy. I już wyczekiwałam piosenki końcowej.
Stanowczo odradzam.
;]
Rewelacyjny odcinek 5. Bardzo często po kilku pierwszych odcinkach grafika jest znaczne słabsza, tu chyba nawet jest odwrotnie. Niesamowity klimat a fabuła bardzo wciągająca. Wszystkim polecam (będzie więcej osób do dyskusji!)
Syndrom 3 odcinka
O dziwo może nie być tak źle