x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Szalone i mocno pokręcone! A wręcz dobre! Mała seria o walczeniu o to co jest nam bliskie, nawet jeśli to jest alternatywny świat stworziny przez mnicha.
Polecam. Ideał to nie jest,ale dobra pozycja.
Genialne anime, łezka w oku mi się kręciła praktycznie przez większość anime (2‑5, 8‑10 odc.), a i pośmiać się można było. Chaotyczna fabuła to coś co wielbię, a Kyousou Giga świetnie spełnia się w tej roli. Anime nie jest jakimś arcydziełem, mimo to niesamowicie mi się to show oglądało i zdecydowanie seria zapadnie w mej pamięci na długie czasy. Jakże piękna opowieść z morałem. No i ten openning! (Jak i cały soundtrack) Cudowny :3
Daję 10/10 z minusem.
Sama seria liczy 10 odcinków. Dodatkowe odcinki to odcinek 0 (powtórzenie ONA z 2011 roku), odcinek 5,5 (dokument o produkcji tego anime) i odcinek 10,5 (streszczenie wydarzeń).
Może trochę zakręcone, ale jednak wciągnęła mnie ta seria. Dobre anime, choć czasami miałam problem z połapaniem się o co tam chodzi. Ale obejrzałam praktycznie jednym tchem. Wzruszająca końcówka, można i łzę uronić, ale też sporo humoru.
Seria na pewno dobra po wieloma względami, na szczególną uwagę jak i pochwałę zasługuje oprawa muzyczna, która jest na wysokim poziomie. Kyousougiga, będę mile wspominał i tylko wspominał.
Fantazyjny świat, teoretycznie nietrzymający się żadnych zasad logiki, można go kreować wedle swej woli, ale… czy na pewno?
Cała seria kipi życiem, swobodą, mimo że na ekranie widzimy co jakiś czas sceny dramatyczne i to po nich widać, że ta sielanka jest tylko jedną z warstw całej tej historii. Twórcy systematycznie i powoli odkrywają tajemnice, w dodatku w sposób niejednoznaczny, nienarzucający się, więc łatwo jest coś przeoczyć. I zapewne przeoczyłem. Albo zwyczajnie by zrozumieć w pełni całą historię, trzeba… obejrzeć to anime drugi raz.
Koto jest fantastyczna, bardzo żywiołowa, przy tym dziecinnie szczera i dojrzała jednocześnie, trudno jest stworzyć bohaterkę o tych cechach charakteru, która nie jest irytująca. Według mnie tym razem się to udało.
Fabuła jest dokumentnie poplątana, o chronologii można zapomnieć, wszystko jest wymieszane i trudno to posklejać do kupy, trzeba się bardzo skupić. Jeśli ktoś lubi takie prowadzenie akcji – dobrze trafił.
Graficznie seria jest piękna, paleta barw, masa różnych świateł, tła są bardzo staranne, sylwetki bohaterów uproszczone, ale świetnie to ze sobą współgra.
6/10.
A
deduch
11.06.2014 23:23
„Gorąco polecam każdemu”... kogo nie zniechęci totalny chaos w historii – przynajmniej w pierwszym odcinku. Może nie miałem fazy, albo co, ale gapiłem się w ten pierwszy odcinek jak sroka w gnat i zastanawiałem się gdzie jest właściwy początek i o czym to anime jest??? Na razie (po drugim odcinku) zrobiłem mały odpoczynek, może za kilka dni poczuję się na siłach znów zmierzyć z historią? Na chwilę obecną uważam że w recenzji dano o gwiazdkę za dużo – za sam fakt że widz nie otrzymuje czytelnego kontekstu w którym osadzona jest historia i bohaterowie.
Wierzę na słowo, że jest sporo miłośników takiego sposobu prowadzenia historii, ale moim zdaniem kiepsko on pasuje do słowa „familijny”.
deduch
11.06.2014 23:36
Może to kwestia bycia CKMem, ale zwyczajnie nie potrafię złapać klimatu historii po szkicowym i kalejdoskopowym wstępie.
Shin Mazinger też miał pierwszy odcinek składający się z przeplatanych przyszłych (i nie użytych) scen.
I to było tak samo AWESOME.
PS: Trza było czytać moją recenzję odcinka pilotażowego, to byś został ostrzeżony że był reżyserowany wg logi wariackiego snu i był umieszczony w środku historii.
Dopóki seria TV rozwija (poprzez dodatkowe sceny, retrosy, stopniowe, subtelne zarysowywanie motywów i rozwijanie charakterów postaci, czyli ogólnie robi to bardzo gustownie) materiał przedstawiony w ONA (od nich powinno się zacząć – w końcu wyszły wcześniej) jest rewelacyjnie. Dla osób które lubiły ONA, seria TV przez pewien czas (bodajże 6 pierwszych odcinków) wygląda nawet na mocnego kandydata do anime roku 2013. Niestety, kiedy kończy im się materiał z ONA, który mogliby rozbudowywać, fabuła się nagle załamuje, postępowanie postaci też, ostatnie kilka odcinków miejscami aż się ciężko ogląda, różnica poziomu między pierwszą a drugą częścią serii TV jest bardzo duża. Wiec coś, co od początku cierpliwie czekało na moją dychę, aż dla formalności zakończę sezon, ostatecznie ze smutkiem błąka się między 7 i 8. Szkoda, uwielbiałem tę serię od dnia, kiedy wyemitowano pierwszą ONA i z radością przyjmowałem kolejne elementy układanki (tak tez można określić poznawanie świata Kyousou Giga stopniowo zabierając się za coraz dłuższe części serii), ale ostatecznie pozostał pewien niesmak, ze przecież nawet w TV długo było super, a jednak zakończyło się bez rewelacji.
I tak warto obejrzeć, bo nawet najsłabsza z tej trójki seria TV wciąż się spokojnie wybija ponad średnią anime.
Dodam tylko, że wskazane byłoby zrobienie pewnych przerw pomiędzy kolejnymi anime spod tego szyldu.
Jak w większości przypadków, zalecany jest porządek chronologiczny, szczególnie, ze całość trwa mniej więcej tyle co jedna trzynastoodcinkowa seria.
ONA z 2011 -> 5 ONA z 2012 -> Seria TV z 2013.
Odcinek 0 serii TV (Special) to ONA w lepszej grafice, ale ze zmienionymi kilkoma scenami.
Bo seria jest ostateczną formą którą zapewne chcieli zrobić od początku?
Pierwsza ONA to bełkot, druga to fragmenty odcinków TV. Wystawienie temu wyższej oceny jest naturalna. I różnica powinna być znacznie większa (a oceny niższe).
Nie „nie zrozumiałem”, tylko „bełkot”. Próbowali zawrzeć więcej niż mogli w zbyt krótkiej onie. Druga ONA zaś nie budowała zbytnio na pierwszej, a była bardziej obok. Dopiero seria TV przedstawia pełną historie w rozsądny sposób, co czyni ją jedyną wartą uwagi wersją.
>Nie do końca.
Zmienili też kissu na huga w kluczowej scenie serii.
I coś tam jeszcze było, teraz już nie pamiętam.
Tak, wiele postaci zostało rozwiniętych i to bardzo dobrze, ale niestety minusy końcówki przeważyły nad plusami początku. ONA były nieskazitelne. Opowiadały wiele, więc brakowało czasu i liczne kwestie pozostawiono w sferze domysłów, to nie jest jednak złe rozwiązanie. Nawet bez pełnoodcinkowego przybliżenia, postaci były interesujące, widać było ich charakter, dało się w pewnym stopniu ogarnąć ich motywację. To w zupełności wystarczyło. Koto po pół godziny pierwszej ONA ma więcej charakteru niż tsundeRie po kilku sezonach i jest jej rewelacyjną rolą, jedną z najlepszych. Anime było zbudowane tak, że czuło się obcowanie z czymś nietuzinkowym. Nie potrzeba do tego kilku godzin materiału. Ciężko to osiągnąć, ale Kyousou Giga to prawdziwa perełka. Seria TV sprowadziła Kyousou Giga na ziemię i w sporym stopniu pozbawiła ją wspaniałego czaru, ale to nie było takie złe, gdyż ją dopracowała. Niestety na późniejszym etapie nastąpiła zmiana klimatu i poziom mocno spadł.
Tak, odcinek pilotażowy i ONA były dobre, nie bez powodu dałem im wysokie noty. Ale choć pozostawianie kwestii w sferze domysłów nie jest złym rozwiązaniem, to jest jednak pójściem na łatwiznę w porównaniu z opowiedzeniem pełnej historii. Myślisz że dlaczego seriale takie jak Lost były fenomenem z początku ale gdy przyszło do zamknięcia historii to nastąpiło rozczarowanie? Półki nie dostarczysz odpowiedzi widz będzie jej szukał w swej sferze domysłów, nierzadko znajdując lepszą niż tą którą wymyślisz sam.
Co do drugiej połowa serii, to prawda że jest ona słabsza od pierwszej. Osobiście zastanawiałem się czy nie wystawić tv 8/10 z jej powodu, ale…
* Zbrodnią drugiej połowy jest po prostu przejście z fenomenalnego anime w zwykłe dobre anime.
* Finałowy odcinek był dla mnie dobry.
* Doceniam determinacje i zaangażowanie twórców, którzy po ~3 latach nie poddają się by opowiedzieć swą historię nawet jeżeli nie byli w stanie zabrać środki na 13 odcinków animacji.
* Spośród wszystkich recenzowanych prze ze mnie anime to jest tytuł na którego mogę z czystym sercem zachęcić absolutnie każdego.
W sensie „od początku chcieli zrobić serię TV”, nie „od początku chcieli zrobić dokładnie taką serię TV jaką zrobili”.
A
Lina
5.06.2014 02:02 Krótkie pytanie...
Czy ta seria jest tak samo oderwana od rzeczywistości jak jej wcześniejsze wersje (zwłaszcza ta z 2011 roku)? Gdzie nie wiadomo czemu świat tak wygląda, skąd się wzięły te postacie i o co chodzi w tym całym zamieszaniu chodzi.
Tak i nie. O budowie świata dowiadujemy się wszystkiego, co potrzebne (i o dziwo, to jest nawet spójne), podobnie jak o najważniejszych postaciach, ale postaci drugoplanowe w sporej większości nie doczekują się żadnego tła ani wprowadzenia.
Generalnie przy odcinku z 2011 miałam wrażenie, że oglądam chaotyczną impresję, w tej serii widać, że – wbrew pozorom – to ma nawet dość sensowny pomysł na fabułę, a poszczególne kawałki tamtego odcinka zostają nieźle wytłumaczone, jeśli widzi się całość.
A
Anonymous
5.06.2014 00:41 Słabe
Niestety Toei spartoliło. Pierwsze odcinki były jeszcze dobre bo materiał z OVA i pięciu ONA był doskonały lecz druga połowa z nowym materiałem to rozczarowanie. Nuda i bezsens. Nawet ta zajebista piosenka „Secret of my life” była fatalnie umieszczona.
A
Noir1
26.02.2014 13:52
W sumie nie wiem co o anime sądzić. Poczałkowo miałem ochotę ja wywalić, ale tym dalej tym lepiej, świat ciekawy, ale też śmieszny, postacie w sumie nie są złe, ale daleko do ideału, klimat całkiem ciekawy, fabularnie nie robi furory, ale trzyma poziom, graficznie, to jest pole do dyskusji, nie każdemu przypadnie otoczka graficzna do gustu, mi nie przypadła, ale to nie znaczy, że to był zły pomysł. Anime na pewno nie tuzinkowe, jak miałbym subiektywnie oceniać, to można dać 7.80, jeśli prywatna ocena to 6.50.
Nie trzeba. „Zerowy” odcinek serii to w zasadzie najstarsza OAV (ta z 2011), a cały materiał z OAV z 2012 jest wkomponowany w odcinki.
A
Bawmorda
23.12.2013 09:25 Kyousougiga
Dawno nie widziałem tak zakręconego anime, do serii podchodziłem aż trzy razy i stwierdzam, że opowiedziana historia jest po prostu wspaniała. Nie każdemu może się ona spodobać, ja osobiście lubię takie zakręcone historie lustrzane miasto to dla mnie odlotowy bajer. Doskonale dobrano do poszczególnych postaci głosy seyjuu. Muzyka w openingu i endingu anime po prostu wzruszyła mnie starego otaku do łez. Dla mnie śmiałe kandydat to anime roku. Serie będę oglądał aż do znudzenia.
Tak dawno już nie wystawiłam żadnemu anime 10/10, ale tym razem nie mogłam się powstrzymać. Cały czas po obejrzeniu tych 10 odcinków gęba mi się cieszy. Początkowo średnio mi się podobało, ale w imię zasady dotyczącej nieporzucania zbyt często anime oglądałam dalej. Nie żałuję wcale. Podejrzewam, że nie każdemu przypadnie do gustu, ale ja jestem zachwycona.
A do mnie to anime nie przemawia zupełnie i pierwszy raz rozumiem zdziwienie osób na wysoką ocenę jakiegoś tytułu. Może to przez to, że bohaterowie koszmarnie mnie irytują, a już szczególny prym wiodą w tej kwestii Koto II i Yase. No chyba, że ktoś mi wytłumaczy, co w tej serii się ludziom podoba, albo rozwój akcji zmieni z czasem moje podejście (miałam tak z Mawaru Penquindrum), to może seans ten nie będzie dla mnie stratą czasu.
W sumie mnie się w tym podoba jakaś taka metaforyczność historii, która jest naprawdę smutna, gdy się jej dokładnie przyjrzeć. Zresztą historia jest tu tak świetnie poprowadzona, że mam wrażenie, iż do samego końca będzie dla widza tajemnicą, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
Mnie osobiście mała Koto również denerwuje, ale akurat Yase to jedna z moich ulubionych postaci^^
Ponadto bardzo lubię taką oryginalność, jaka panuje w tym tytule – to anime jest zupełnie różne od większości obecnie wychodzących i dla mnie to już jest duży plus dla niego!
Do tego dochodzi naprawdę ciekawie wykorzystany motyw Alicji w Krainie Czarów i mnie osobiście bardzo dobrze ogląda się ową serię :)
Bo to anime nieprzeciętne, które zgrabnie łączy ze sobą wiele elementów, a wszystko ma sens i tworzy spójną całość nie będąc przy tym zwykłym efekciarstwem dla efekciarstwa.
Aha: Koto jest pro, jedna z fajniejszych ról Rie Kugimiyi w ostanim czasie :P
Ach, cudeńko – żeby chociaż jedno takie anime na sezon wychodziło zawsze, to by mi wystarczyło!
Pewnie niektórym nie spodoba się fakt, że pojawiają się tu sceny z oavki – a właściwie to cała oavka zostanie tu zapewne wciśnięta żywcem. Cóż… mnie to nie przeszkadza i to z dwóch powodów – ja to uwielbiam, więc mogę oglądać w nieskończoność, poza tym to wszystko jest tak chaotyczne, że nawet dobrze, iż twórcy zdecydowali się wreszcie zebrać wszystko razem do kupy. Na razie historia ładnie się układa, odsłaniając przed nami kolejne części układanki. Żebyśmy jednak nie stracili zapału już na wstępie, zostawia nam nadal mnóstwo tajemnic.
Ja to kupuję w całości, wraz z oryginalną grafiką i całkiem niezłą oprawą muzyczną, bo po prostu kocham takie magiczne anime. Jedyny tytuł w tym sezonie, na którego odcinki wyczekuję z niecierpliwością^^
Po obejrzeniu całości stwierdzam, że się nie zawiodłam.^^ Końcówka była może zbyt kliknij: ukryte „happyendowa”, ale to nic – grunt, że wszystko miało sens i do końca trzymało klimat. Poza tym Inari okazał się genialną postacią – strasznie mi się spodobała jego kreacja!
Aczkolwiek było kilka szczegółów, których nie zrozumiałam: kliknij: ukryte dlaczego Myoue I wyglądał tak, a nie inaczej jako Inari? W sensie dlaczego „musiał” zmienić wygląd? Druga sprawa – co właściwie sprawił Inari poprzez wbicie miecza w Koto i jego brata? Kim była Shouko? Bo miałam wrażenie, że nie została stworzona w tym świecie, a do niego trafiła?
Nie do końca jestem też pewna w którym miejscu znajdowała się Lady Koto przez ten cały czas. Czyż Myoue nie mógł sam opuścić Lustrzanego Kioto i „zamknąć je za sobą”? Zresztą dostała ona ciało, ale wraz z odwzajemnieniem miłości miała zniknąć. W Lustrzanym Kioto obowiązywały inne prawa, więc czy i to jedno nie mogło ulec „wypaczeniu”? Gdzieś tak ten tytuł wymyka się wszelkim próbom zrozumienia go – z jednej strony fabuła jest prosta i logiczna i wydaje mi się, że wiem, o co w niej chodziło, z drugiej – pewne detale nie dają mi spokoju…
Tak samo męczy mnie, że zapewne nie udało mi się wyłapać wszystkich nawiązań pojawiających się w tejże serii. Owszem, taka Alicja, czy tradycja buddyjska jest tu bardzo widoczna, tak samo jak wykorzystanie motywu Chojuu Giga, owoców granatu, ale to na pewno nie wszystko. Gdzieś tak w pamięci miałam też wyraźnie FLCL podczas seansu, także klasyczne mecha anime, gry komputerowe itp. Cieszy mnie jednak, że nie wykorzystano tu symboliki dla samego efekciarstwa, a raczej naprawdę dobrze wkomponowano pewne motywy do oryginalnej fabuły^^
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z seansu. Cieszy mnie, że tak niecodzienne tytuły jeszcze powstają.
Polecam. Ideał to nie jest,ale dobra pozycja.
Aww, dai suki.
Daję 10/10 z minusem.
Ile odcinków to ma?
Re: Ile odcinków to ma?
Re: Ile odcinków to ma?
Re: Ile odcinków to ma?
Kyousougiga
Kyousougiga [2013]
Bardzo fajne, ale nic nie rozumiem :D
Fantazyjny świat, teoretycznie nietrzymający się żadnych zasad logiki, można go kreować wedle swej woli, ale… czy na pewno?
Cała seria kipi życiem, swobodą, mimo że na ekranie widzimy co jakiś czas sceny dramatyczne i to po nich widać, że ta sielanka jest tylko jedną z warstw całej tej historii. Twórcy systematycznie i powoli odkrywają tajemnice, w dodatku w sposób niejednoznaczny, nienarzucający się, więc łatwo jest coś przeoczyć. I zapewne przeoczyłem. Albo zwyczajnie by zrozumieć w pełni całą historię, trzeba… obejrzeć to anime drugi raz.
Koto jest fantastyczna, bardzo żywiołowa, przy tym dziecinnie szczera i dojrzała jednocześnie, trudno jest stworzyć bohaterkę o tych cechach charakteru, która nie jest irytująca. Według mnie tym razem się to udało.
Fabuła jest dokumentnie poplątana, o chronologii można zapomnieć, wszystko jest wymieszane i trudno to posklejać do kupy, trzeba się bardzo skupić. Jeśli ktoś lubi takie prowadzenie akcji – dobrze trafił.
Graficznie seria jest piękna, paleta barw, masa różnych świateł, tła są bardzo staranne, sylwetki bohaterów uproszczone, ale świetnie to ze sobą współgra.
6/10.
Wierzę na słowo, że jest sporo miłośników takiego sposobu prowadzenia historii, ale moim zdaniem kiepsko on pasuje do słowa „familijny”.
Shin Mazinger też miał pierwszy odcinek składający się z przeplatanych przyszłych (i nie użytych) scen.
I to było tak samo AWESOME.
PS: Trza było czytać moją recenzję odcinka pilotażowego, to byś został ostrzeżony że był reżyserowany wg logi wariackiego snu i był umieszczony w środku historii.
>tanuki
I tak, sprawdziłem, przez tę samą osobę.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
I tak warto obejrzeć, bo nawet najsłabsza z tej trójki seria TV wciąż się spokojnie wybija ponad średnią anime.
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Jak w większości przypadków, zalecany jest porządek chronologiczny, szczególnie, ze całość trwa mniej więcej tyle co jedna trzynastoodcinkowa seria.
ONA z 2011 -> 5 ONA z 2012 -> Seria TV z 2013.
Odcinek 0 serii TV (Special) to ONA w lepszej grafice, ale ze zmienionymi kilkoma scenami.
Re: >tanuki
Pierwsza ONA to bełkot, druga to fragmenty odcinków TV. Wystawienie temu wyższej oceny jest naturalna. I różnica powinna być znacznie większa (a oceny niższe).
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
Re: >tanuki
O jeden punkcik w dziesięciostopniowej skali. To nawet nie hardkor, toż to zbrodnia iest!
Re: >tanuki
Straszne, nie? =O
Dopiero tutaj Kurama i Yase dostali zasadniczą głębie a Myoue junior stał się jeszcze lepszą postacią.
Nie do końca.
Chociażby Inari w pilocie z 2012 był kobietą.
Re: >tanuki
Zmienili też kissu na huga w kluczowej scenie serii.
I coś tam jeszcze było, teraz już nie pamiętam.
Tak, wiele postaci zostało rozwiniętych i to bardzo dobrze, ale niestety minusy końcówki przeważyły nad plusami początku. ONA były nieskazitelne. Opowiadały wiele, więc brakowało czasu i liczne kwestie pozostawiono w sferze domysłów, to nie jest jednak złe rozwiązanie. Nawet bez pełnoodcinkowego przybliżenia, postaci były interesujące, widać było ich charakter, dało się w pewnym stopniu ogarnąć ich motywację. To w zupełności wystarczyło. Koto po pół godziny pierwszej ONA ma więcej charakteru niż tsundeRie po kilku sezonach i jest jej rewelacyjną rolą, jedną z najlepszych. Anime było zbudowane tak, że czuło się obcowanie z czymś nietuzinkowym. Nie potrzeba do tego kilku godzin materiału. Ciężko to osiągnąć, ale Kyousou Giga to prawdziwa perełka. Seria TV sprowadziła Kyousou Giga na ziemię i w sporym stopniu pozbawiła ją wspaniałego czaru, ale to nie było takie złe, gdyż ją dopracowała. Niestety na późniejszym etapie nastąpiła zmiana klimatu i poziom mocno spadł.
Re: >tanuki
Tak, odcinek pilotażowy i ONA były dobre, nie bez powodu dałem im wysokie noty. Ale choć pozostawianie kwestii w sferze domysłów nie jest złym rozwiązaniem, to jest jednak pójściem na łatwiznę w porównaniu z opowiedzeniem pełnej historii. Myślisz że dlaczego seriale takie jak Lost były fenomenem z początku ale gdy przyszło do zamknięcia historii to nastąpiło rozczarowanie? Półki nie dostarczysz odpowiedzi widz będzie jej szukał w swej sferze domysłów, nierzadko znajdując lepszą niż tą którą wymyślisz sam.
Co do drugiej połowa serii, to prawda że jest ona słabsza od pierwszej. Osobiście zastanawiałem się czy nie wystawić tv 8/10 z jej powodu, ale…
* Zbrodnią drugiej połowy jest po prostu przejście z fenomenalnego anime w zwykłe dobre anime.
* Finałowy odcinek był dla mnie dobry.
* Doceniam determinacje i zaangażowanie twórców, którzy po ~3 latach nie poddają się by opowiedzieć swą historię nawet jeżeli nie byli w stanie zabrać środki na 13 odcinków animacji.
* Spośród wszystkich recenzowanych prze ze mnie anime to jest tytuł na którego mogę z czystym sercem zachęcić absolutnie każdego.
Re: >tanuki
Krótkie pytanie...
Re: Krótkie pytanie...
Generalnie przy odcinku z 2011 miałam wrażenie, że oglądam chaotyczną impresję, w tej serii widać, że – wbrew pozorom – to ma nawet dość sensowny pomysł na fabułę, a poszczególne kawałki tamtego odcinka zostają nieźle wytłumaczone, jeśli widzi się całość.
Słabe
Kyousougiga
Mnie osobiście mała Koto również denerwuje, ale akurat Yase to jedna z moich ulubionych postaci^^
Ponadto bardzo lubię taką oryginalność, jaka panuje w tym tytule – to anime jest zupełnie różne od większości obecnie wychodzących i dla mnie to już jest duży plus dla niego!
Do tego dochodzi naprawdę ciekawie wykorzystany motyw Alicji w Krainie Czarów i mnie osobiście bardzo dobrze ogląda się ową serię :)
Aha: Koto jest pro, jedna z fajniejszych ról Rie Kugimiyi w ostanim czasie :P
Pewnie niektórym nie spodoba się fakt, że pojawiają się tu sceny z oavki – a właściwie to cała oavka zostanie tu zapewne wciśnięta żywcem. Cóż… mnie to nie przeszkadza i to z dwóch powodów – ja to uwielbiam, więc mogę oglądać w nieskończoność, poza tym to wszystko jest tak chaotyczne, że nawet dobrze, iż twórcy zdecydowali się wreszcie zebrać wszystko razem do kupy. Na razie historia ładnie się układa, odsłaniając przed nami kolejne części układanki. Żebyśmy jednak nie stracili zapału już na wstępie, zostawia nam nadal mnóstwo tajemnic.
Ja to kupuję w całości, wraz z oryginalną grafiką i całkiem niezłą oprawą muzyczną, bo po prostu kocham takie magiczne anime. Jedyny tytuł w tym sezonie, na którego odcinki wyczekuję z niecierpliwością^^
Aczkolwiek było kilka szczegółów, których nie zrozumiałam: kliknij: ukryte dlaczego Myoue I wyglądał tak, a nie inaczej jako Inari? W sensie dlaczego „musiał” zmienić wygląd? Druga sprawa – co właściwie sprawił Inari poprzez wbicie miecza w Koto i jego brata? Kim była Shouko? Bo miałam wrażenie, że nie została stworzona w tym świecie, a do niego trafiła?
Nie do końca jestem też pewna w którym miejscu znajdowała się Lady Koto przez ten cały czas. Czyż Myoue nie mógł sam opuścić Lustrzanego Kioto i „zamknąć je za sobą”? Zresztą dostała ona ciało, ale wraz z odwzajemnieniem miłości miała zniknąć. W Lustrzanym Kioto obowiązywały inne prawa, więc czy i to jedno nie mogło ulec „wypaczeniu”?
Gdzieś tak ten tytuł wymyka się wszelkim próbom zrozumienia go – z jednej strony fabuła jest prosta i logiczna i wydaje mi się, że wiem, o co w niej chodziło, z drugiej – pewne detale nie dają mi spokoju…
Tak samo męczy mnie, że zapewne nie udało mi się wyłapać wszystkich nawiązań pojawiających się w tejże serii. Owszem, taka Alicja, czy tradycja buddyjska jest tu bardzo widoczna, tak samo jak wykorzystanie motywu Chojuu Giga, owoców granatu, ale to na pewno nie wszystko. Gdzieś tak w pamięci miałam też wyraźnie FLCL podczas seansu, także klasyczne mecha anime, gry komputerowe itp. Cieszy mnie jednak, że nie wykorzystano tu symboliki dla samego efekciarstwa, a raczej naprawdę dobrze wkomponowano pewne motywy do oryginalnej fabuły^^
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z seansu. Cieszy mnie, że tak niecodzienne tytuły jeszcze powstają.