Komentarze
Golden Time
- komentarz : Bez zalogowania : 21.01.2023 12:19:19
- komentarz : egzoszkieletor20717265198216491 : 21.01.2023 09:38:09
- komentarz : Saarverok : 8.08.2020 15:45:27
- komentarz : Aktualne oceny dla Golden Time : 8.08.2020 15:03:54
- Re: Toradora a Golden Time w wielkim skrócie : Anonimowa : 3.05.2020 01:41:15
- Toradora a Golden Time w wielkim skrócie : Anonimowa : 3.05.2020 01:31:33
- komentarz : Zachajv : 21.10.2018 23:25:28
- Re: Warto dać szansę tej serii na rozwinięcie się : Slova : 5.05.2018 10:17:04
- Re: Warto dać szansę tej serii na rozwinięcie się : AnimeLove : 5.05.2018 03:09:09
- komentarz : Playboy : 3.04.2018 23:40:15
z oceną się zgadzam, ale recenzja raczej słaba
- znikomą wartość informacyjną. Czytelnik widząc niską ocenę, chciałby się czasem dowiedzieć, co ją spowodowało, a „wszystko” jest mało konkretną odpowiedzią.
- trzeba mieć odpowiedni autorytet, żeby przepchnąć taką argumentację dla kogoś poza „krewnymi znajomymi Królika”. Mówiąc szczerze, Rogera Eberta na tym portalu nie uświadczymy.
Tak więc zamiast toczyć pianę z ust/wylewać swoje frustracje można spróbować znaleźć sedno problemu (ale nie jakiś ogólnik w stylu tak często spotykanej „nierealistyczności” czy „dziur w scenariuszu”) i od niego wyprowadzić dalszy atak, pokazując, jak wpłynęło na jakość innych elementów. Przy takiej strategii nawet osoby nie zgadzające się z końcowym werdyktem mogłyby stwierdzić, że „coś w tym jest”.
W tym wypadku dość łatwo wskazać „najsłabsze ogniwo”, bo podejrzewam, że sporo osób się zgodzi, iż autorka strzeliła sobie w stopę zmieniając przedamnezyjne wspomnienia w ducha Banriego (trochę się zdziwiłem, że autorka poświęciła temu tylko drobną wzmiankę). W ten sposób coś co mogłoby być dość interesującym konfliktem wewnętrznym (czy przeszłość jest równie ważna jak teraźniejszość?) zmienia się w nieświadome przepychanki z wzbudzającym niechęć antagonistą (i ta niechęć przenosi się na Banriego ze wspomnień), który ciągle kombinuje, co by tu jeszcze spieprzyć (przy jego kolejnych wejściach i pozostałe postacie się dziwnie zachowuję, i fabuła się sypie). To że autorka novelek (a za nią twórcy anime) nie potrafi dać sobie siana z tym pomysłem prowadzi do tego, że zakończenie w większym stopniu wywołuje reakcję WTF, niż jest wzruszające.
Najśmieszniejsze jest, że wysiłek potrzebny do wyegzorcyzmowania delikwenta z historii byłby minimalny i przyniósłby natychmiastowe korzyści. Retrospekcje równie dobrze mogłyby być podawane z perspektywy Lindy, dzięki czemu dawny Banri miałby większą szansę być uznany za trochę niedojrzałego, lecz w sumie dość fajnego chłopaka niż płaczliwego gnojka, jakiego poznaliśmy w anime. Zamiast klątw mielibyśmy zwyczajny przedłużający się brak szczęścia (zdarzający się czasem każdemu), który czasem potrafi wpłynąć w istotny sposób na związek (bo przy niepogodzie trudniej być zakochanym, a łatwiej o wątpliwości). Nie muszę chyba pisać, że problemy z ostatnich odcinków i samo zakończenie miałoby w większym stopniu ręce i nogi. Może nie dostalibyśmy produktu z najwyższej półki, ale jakiś potencjał na solidną opowieść dało się tu zauważyć.
Eee, bez przesady...
Autorka po prostu zawiodła się na tym konrektnym anime, bo patrzyła przez pryzmat Toradora! (co sama zreszta podkreśla).
Myślę, że powinna trochę spokojniej podejść do recenzowania tej serii, a nie wylewać aż tyle pomyj.
Fakt bohaterowie mają swoje dziwactwa (np. bohater to straszny mazgaj, no ale wam też by odbijało gdyby nawiedzał was duch „poprzedniego ja”. Tak jak on mają chyba mniej więcej ludzie chorzy na rozdwojenie jaźni). Ale znam parę osób, które zachowują się podobnie jak niektórzy bohaterowie, dlatego też moge powiedzieć, że postacie są całkiem realistyczne.
Ja czerpałem przyjemność z ogladania serii i raz jeszcze powtarzam, że na mój gust autorka trochę za bardzo „zjechała” Golden Time. Z drugiej jednak strony, nie oglądałem za dużo „realistycznych romansów”, więc moja skala porównawcza też moze być niekompletna. CHyba obejrze sobie to Toradora!
Autorowi polecam czasem wyjść z domu :)
Akurat są one realistyczne, to nie znaczy, że interesujące. W sumie da się zbudować interesującą postać, przy której nie da się wytłumaczyć motywów jej działań, ale tutaj tego nie zrobiono.
Mało na świecie takich ludzie, którzy nie wiedzą czego i kogo chcą? Gdzie tutaj brak realizmu?
Mam wrażenie, że autor recenzji czerpie wiedzę o świecie, wyłącznie z produkcji telewizyjnych.
czo te tanuki XD
gwarancja sukcesu?
Przecież tu nei było żadnej gwarancji sukcesu, była za to gwarancja porażki sygnowana nazwiskiem autorki toradory, która dobrych romansów pisać już się nigdy nie nauczy.
Golden time
Po obejrzeniu całości
Zasadniczo rzecz biorąc to nie jest to złe anime, nie trąci jakąs wybitną głupotą czy pospolicie kiepskim wykonaniem. To po prostu przeciętna, średnia seria – wraz z do bólu wręcz oklepanym zakończeniem. Ma swoje wady, ma kilka zalet – jak chociażby przystępność i lekkość w odbiorze.
Oglądać? Szczerze – jak kto chce – jeśli masz ochotę na odskocznię w postaci średniego jakościowo i fabularnie romansu – to oglądaj – w innym wypadku, jeśli po głowie chodzą ci klasyki poważnego kina japońskiej animacji – omijaj to szerokim łukiem, zawiedziesz się, to nie jest poważna seria, a prędzej taka, która w małym stopniu chce pretendować do takiej.
6/10 – to chyba zasłużona ocena. Mniej dać nie mogę, ze względu na w miarę wiarygodne wykonanie, a więcej… cóż… zabrakło tego przysłowiowego miodu.
Wrażenie
Tak czy inaczej – po anime twórców Toradory spodziewałem się czegoś lepszego, bardziej wyważonego. Niby – cholera – złe to to nie jest, człowiek się przez chwilę zastanowi co dalej z tymi bohaterami. Niemniej seria w żadnym wypadku nie wysuwa się poza granicę przeciętności jaką ostatnimi czasy twórcy anime raczą swoich widzów. Perłą okruchów życia ostatnich miesięcy mogę nazwać chyba tylko Gin no Saji – tutaj wiedziałem za co się biorę i właśnie takie wymarzone anime o okruchach codzienności dostałem. Natomiast Golden Time… Golden Time po prostu krzaczy nierównym poziomem, miejscami poważnie zdurniałymi zachowaniami bohaterów i ogólną przeciętnością.
Niech przysłowie posłuży mi za pointę tej wypowiedzi – „Nie trzyma się dwóch srok za ogon”.
Sturm und Drang...
Zawód na całej linii
Całości z pewnością nie ratuje też powtarzalny i mocno naciągany humor – nawet porządnie wyśmiać się przy tym nie da :/
kliknij: ukryte Banri – bo daje się wykorzystywać, jest potulny na każde skinienie Koko i lubi uciekać od ludzi w trudnych sytuacjach (2x Linda, raz z Koko, chociaż to było bardziej uzasadnione).
Koko – na początku jeszcze ją znosiłam. Była całkiem sympatyczną postacią, jak się ją obserwowało z daleka, ale później już tylko irytowała: 1.za ciągle uganianie się za Mitsuo 2. za bycie niesamowicie zaborczą i samolubną dziewczyną 3. za wyznanie miłości ze strachu przed straceniem jedynej osoby, która zdaje się znosić jej towarzystwo.
Do tej pory uważałam, że Mitsuo przesadza w chłodnym traktowaniu Koko, ale jeżeli ona tak się do niego odnosiła od podstawówki, to się w sumie nie dziwię.
W sumie oglądam to anime, bo liczę na kliknij: ukryte rozwój relacji między Banrim a Lindą. Gdyby nie ten wątek i postać, to bym chyba w ogóle porzuciła oglądanie serii.
"Maskarada"
Golden Time a NANA
Pierwszy odcinek
Jak ja kocham romanse!