Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
fabuła: 8/10 muzyka: 9/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 114
Średnia: 7,43
σ=1,7

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

White Album 2

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2013
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ホワイトアルバム 2
Tytuły powiązane:
zrzutka

Kolejny szkolny trójkąt romantyczny? Niby tak, jednak niekoniecznie schematyczny i nudny.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Słowem wstępu: White Album 2 nie jest w żaden sposób związany z dwiema starszymi seriami anime o podobnym tytule, będącymi adaptacją poprzedniej gry z tego cyklu. Mamy tu do czynienia z całkowicie nową historią i bohaterami, tak więc znajomość obu wcześniejszych serii White Album nie jest potrzebna.

Muszę się przyznać, że do tego anime podchodziłem z dość sceptycznym nastawieniem. Zarys fabuły wskazywał, że może to być kolejny sztampowy tytuł, jakich wiele w ostatnich latach. Jak się później okazało, bardzo się myliłem. I dobrze! Haruki Kitahara to początkujący gitarzysta, chociaż trafniejsze byłoby nazwanie go chłopakiem, który właśnie zaczął grać na gitarze, do zdobycia jakichkolwiek umiejętności mu daleko, a talentem również nie grzeszy. Ma jednak przed sobą określony cel – występ klubu muzycznego, którego jest członkiem, na szkolnym festynie. Największym jego problemem jest teraz to, że klub się właśnie rozpadł, a on pozostał jedynym niedobitkiem. Można by rzec – samo życie. Owszem, wielu by się w tym momencie poddało, a typowy „władca haremu” całkiem przypadkiem znalazłby wokół siebie wianuszek uzdolnionych muzycznie dziewcząt, które z niewiadomych powodów zakochały się w nim na zabój. Tu jednak sytuacja wydaje się na pierwszy rzut oka beznadziejna, a Haruki jedynej szansy na realizację marzenia upatruje w tajemniczej osobie, grającej na fortepianie w klasie obok…

Rozwój wydarzeń jest tutaj stopniowy, krok po kroku wywołany działaniami Harukiego. Nie jest to osobnik, który liczy na szczęście czy cud. Nie dręczą go żadne traumy ani inne mroczne wydarzenia z jego przeszłości. Gdyby wrzucić go do typowego szkolnego romansidła, skończyłby jako jeden z uczniów siedzących gdzieś w środku klasy, stanowiąc tło dla innych. Zdaje sobie również sprawę, że nauka gry na gitarze nie jest prosta, a jeśli zaczyna się od absolutnego zera, nawet opanowanie podstaw będzie wymagać ogromnego wysiłku i poświęcenia sporej ilości wolnego czasu. Mimo to Haruki znajduje jeszcze czas na zmaganie się ze szkolną biurokracją i pomoc w różnych przygotowaniach do festynu, nawet nie dlatego, że ma taki obowiązek. Jednak dzięki takiej pracowitości i sumiennemu wykonywaniu powierzonych mu obowiązków poznaje Kazusę Toumę, jak się później okazało, dziewczynę kluczową dla spełnienia jego marzenia.

Kazusa na pierwszy rzut oka nie należy do osób popularnych. Ignoruje świat wokół siebie, odrzuca jakąkolwiek pomoc, a zmuszenie jej do wypełnienia prostego formularza wymaga ogromnego samozaparcia i nieprzebranej cierpliwości. Swoją postawą jasno pokazuje, że jest czymś mocno zmęczona, a szkolne życie to przykry obowiązek. Jej zachowanie jest niezrozumiałe nie tylko dla otoczenia, ale też dla widza – dziewczyna na każdą próbę kontaktu reaguje podniesieniem głosu i odstraszeniem rozmówcy. Także Harukiego traktuje jak natrętnego intruza, którego polecenia wykonuje tylko dla świętego spokoju. Pewne wydarzenie sprawia jednak, że chłopak zaczyna ją pomału intrygować…

W tym momencie zaczyna się właściwa historia. Haruki dowiaduje się o umiejętnościach muzycznych i talencie Kazusy, próbuje więc wciągnąć ją do zespołu, oczywiście z marnym skutkiem. Biorąc pod uwagę jego umiejętności i czas pozostały do festynu, dziewczyna dochodzi do oczywistego wniosku, że wykonalność tego zadania oscyluje wokół zera. Jednak w tym momencie pojawia się nowy element, a w zasadzie osoba, która potrafi zmienić sytuację. Ucząc się w samotności gry na gitarze przy akompaniamencie fortepianu w klasie obok, Haruki odkrywa ukrytą pasję i talent wokalny Setsuny Ogiso, szkolnej idolki, którą wcześniej znał tylko ze słyszenia. Setsuna stanowi całkowite przeciwieństwo Kazusy. Pogodna, popularna i pozytywnie nastawiona do życia, łatwo nawiązuje kontakt z Harukim. Razem postanawiają namówić na wspólny występ Kazusę, co po wielu długich rozmowach (prawda, że nietypowe?) wreszcie się udaje. Cała trójka zaczyna wreszcie wspólne próby.

Głównym wątkiem fabuły są przygotowania do zbliżającego się nieubłaganie szkolnego festynu. Koordynuje je oczywiście Kazusa, ćwicząc indywidualnie z dwójką partnerów. Ponieważ cała trójka poświęca większość wolnego czasu na te próby, niepostrzeżenie zaczynają się tworzyć między nimi bliższe relacje. Ten proces udało się przedstawić w niezwykle naturalny sposób, tak że widz ledwie go zauważa. Z każdym odcinkiem bohaterowie odrobinę zmieniają swoje nastawienie, tworząc zgraną trójkę przyjaciół skupionych na wspólnym celu. Nie mamy tutaj do czynienia ze zmianą charakterów o 180 stopni – Kazusa, Setsuna oraz Haruki zostają dokładnie takimi osobami, jakimi byli na początku, po prostu otwierają się na pozostałych.

Z czasem zaczynają się rozwijać także głębsze uczucia, słusznie skrywane aż do punktu kulminacyjnego, jakim był wspólny występ. Dzięki stopniowemu rozwojowi relacji możliwe było płynne przejście od historii skupionej na muzyce do etapu romansu. Twórcom udało się to pokazać w sposób delikatny i subtelny, nie męcząc widza sugestiami, że jedna czy druga postać cierpi, bo chciałaby już, a musi czekać. Rozwiązanie wątku romantycznego jest tutaj świetnie zgrane z wiekiem postaci. To typowa niedojrzała miłość niedoświadczonych nastolatków wkraczających powoli w dorosłe życie, którzy chwilową fascynację czy zauroczenie mylą z czymś głębszym. Do głosu dochodzą też hormony…

Trójkąty romantyczne w anime mają to do siebie, że bardzo często wybór partnerki zależy od widzimisię scenarzystów, lub też jest oczywisty w zasadzie od pierwszego odcinka, jeśli znamy oklepane schematy dotyczące poznania prawdziwej miłości. Ewentualnie jesteśmy karmieni zakończeniem, gdzie wszyscy są zadowoleni, bo w zasadzie nic się nie wyjaśniło. Także pod tym względem White Album 2 wybija się ponad przeciętność. Wybór ostatecznie okazuje się trudny i dość niespodziewany. Pokazano też, że rozwiązanie jakiegokolwiek trójkąta romantycznego nie może być ani łatwe, ani przyjemne, nie da się przy tym uniknąć skrzywdzenia nie tylko partnerki, ale też i samego siebie. Co więcej, w pełni uzasadniono, że ostateczny wybór miał tutaj sens i nie był wynikiem chwilowego kaprysu. Wspominałem coś o niespodziewanym obrocie wydarzeń? Ano właśnie. Przez całą serię skrzętnie skrywano głębsze uczucia obydwu dziewczyn. Nie, żebym miał o to pretensję, ponieważ było to naprawdę świetne rozwiązanie, pozwalające na odpowiednie tempo rozwoju związków i niezgubienie fabuły gdzieś pomiędzy zazdrosnymi dziewuszkami. W odpowiednim momencie wprowadzono uzupełniające całość retrospekcje, uzasadniające zachowanie i uczucia bohaterów. Dzięki takiemu rozwiązaniu możliwe było pogodzenie wszystkich wątków, zarówno przygotowań do koncertu, jak i późniejszego romansu.

Najtrudniejszą rzeczą do pokazania był właśnie wybór Harukiego, który, zauważając własną pomyłkę, zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Unikając tego wyboru, straciłby wszystko, ale z drugiej strony musiał wziąć odpowiedzialność za swoje wcześniejsze postępowanie, krzywdzące jedną z dziewczyn. Widać, że cała sytuacja mocno przytłacza i ciąży mu, ale mimo to musi podejmować kolejne decyzje, niezależnie od wszystkich trudności. Oczywiste w wielu anime „skoczenie z kwiatka na kwiatek” w rzeczywistości nie jest łatwe, jeśli dziewczyna okazuje się myślącą postacią. W tym przypadku nie mamy słodkiej panienki czekającej w kącie, aż jej książę z bajki zwróci na nią uwagę. Cała sytuacja wymaga poważnej rozmowy i wyjaśnienia wielu kwestii, a później przemyślenia wszystkiego raz jeszcze i podjęcia przez obie strony niełatwej decyzji.

Zdawać by się mogło, że tak przemyślanej i dobrej pod względem dramaturgii fabuły nie da się zepsuć. Niestety, ostatnie minuty pokazały, że nie jest to niemożliwe. Do tej pory nie rozumiem, co mogło zaważyć na takiej, a nie innej decyzji scenarzysty. Do anime, które od pierwszego odcinka zmierzało w jednym kierunku, konsekwentnie przedstawiając logicznie następujące po sobie wydarzenia, nie można przecież wrzucić zakończenia, które do niczego nie pasuje. Sprawiało wrażenie wyciętego z innej serii, było wepchnięte na siłę, nie miało też fabularnych podstaw uzasadniających taki finał. Po prostu pojawiło się, ot tak, bez żadnych dalszych wyjaśnień. Nie mieści mi się to w głowie, że można było tak popsuć coś, co z wielkim trudem i zaangażowaniem budowano od pierwszej minuty.

Wielką zaletą White Album 2 jest jednak klimat serii, stworzony za pomocą bogatej oprawy graficznej i muzycznej. Historia zaczyna się na jesieni, pełnej typowych dla tej pory roku ciepłych barw. Użycie światła w poszczególnych scenach było fantastyczne, dopełniając spokojny, pogodny klimat wątku prób przed koncertem. Z kolei dziejące się zimą wydarzenia spowija mrok, oddający niepewność i zagubienie, ale również nostalgię i tęsknotę za minionymi dniami. Może całość nie dorównuje jakością wykonania filmom Makoto Shinkaia, ale zdecydowanie wybija się ponad przeciętność w stosie sezonowych serii. Postaci rysowane są dokładnie, a twórcy nie próbują odwracać uwagi widza od porządnego tła. Oczywiście animacji mamy tutaj niewiele, ale wykonana jest solidnie, bez różnych sztuczek mających pozwolić na obniżenie kosztów.

No i oczywiście muzyka. W tle pojawia się ogromna ilość utworów, które towarzyszą serii przez niemal cały czas. Cała paleta instrumentów dętych, strunowych i klawiszowych uzupełniała wydarzenia, wprowadzając razem z grafiką niesamowity klimat. Naprawdę dawno oprawa muzyczna nie zrobiła na mnie tak pozytywnego wrażenia, które zapamiętam na długo. Zadbano zwłaszcza o sceny romantyczne, kiedy to muzyka wychodzi na pierwszy plan, przekazując widzowi wszystkie uczucia bohaterów. Oczywiście należy także wspomnieć o muzyce wykonywanej przez zespół Harukiego. Zadbano o odpowiednie dopasowanie jej poziomu, aby rzeczywiście przypominała coś ćwiczonego przez stosunkowo niedługi czas. Grane przez nich utwory brzmiały sympatycznie, jednak daleko im było do profesjonalnej muzyki, stanowiącej podkład dźwiękowy wydarzeń. Całość wypadła realistycznie, dobrze się uzupełniając, i o to właśnie chodziło.

Muszę przyznać, że jestem tą serią zachwycony, a gdyby nie popsute zakończenie, ocena byłaby jeszcze oczko wyżej. Rzadko spotyka się tak przemyślane i dopracowane historie, zaś tej niewiele zabrakło, żebym był całkowicie zadowolony z efektu końcowego. Do ostatnich pięciu minut wszystko zrobiono niemal wzorowo i spójnie, niestety kończąc całość w sposób nielogiczny. To byłoby dobre zakończenie alternatywnej wersji wydarzeń, ale nie tej, którą przedstawiono w serii. Wielka szkoda, choć mimo wszystko White Album 2 będę wspominać raczej pozytywnie, jako jedno z nielicznych anime pokazujących trójkąt romantyczny, w którym zdecydowano się na bardziej realistyczne podejście do tematu.

Piotrek, 9 stycznia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Satelight
Autor: AQUAPLUS
Projekt: Rondo Minakami, Sachiko Oohashi, Satoru Fujimoto, Takeshi Nakamura
Reżyser: Masaomi Andou, Seiya Numata
Scenariusz: Fumiaki Maruto
Muzyka: Shuntarou Kobayashi