x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Daiya no Ace
Gdy już mi się wydaje, że zaczynam w pełni rozumieć baseballa, uświadamiam sobie, że… po co mi to w sumie wiedzieć?
Nie trzeba znać zasad, by mieć frajdę z oglądania anime o tym sporcie. A powstało takich produkcji już wiele. Japończycy kochają baseball, więc i anime o nim muszą się znaleźć. „Ace of Diamond” nie wyróżnia się specjalnie pod względem fabularnym, jest tu oklepany schemat życiowej łamagi, która ma jednak pewną szczególną zdolność, którą wykorzystuje w sporcie i szybko od zera staje się bohaterem i świetnym zawodnikiem. Przy tym oczywiście jest zdeterminowanym w osiąganiu celów przygłupem, co ma dodawać mu uroku. Nie zawsze się to sprawdza, ale tym razem wyszło całkiem sympatycznie, szczególnie gdy dodać do tego jego najlepszego przyjaciela, z którym początkowo oczywiście wcale się nie lubili.
Niewątpliwym atutem „Ace of Diamond” są pełnokrwiści bohaterowie – niektórzy schematyczni, ale mimo to wszystkich da się lubić i są sensownie skonstruowani, a także… ładnie narysowani. Kreska jest dość charakterystyczna i przyjemna dla oka.
Mimo tych kilku zalet seria zaczęła mnie nudzić mniej więcej w połowie przez zbyt rozwlekłe mecze i rozbudowane przemyślenia, slow motion i inne bajery mające podtrzymywać napięcie. U mnie ono spadało. A gdy wieje nudą, krótkie humorystyczne przerywniki to za mało, by to zrekompensować. Więc mimo wszystko dla mnie seria nieudana.
Ta seria od początku była skazana na sukces. Ma wszystko to, co może się podobać i przyciąga do shounenów. Szkoda, że na siłę wydłużona i spartaczona, ale ostatecznie jest kolejny sezon, więc…
4/10.
Jestem zachwycona tym podejściem, chociaż kliknij: ukryte szkoda mi senpaiów. W większości serii taki koniec równa się przewinięciu do początku ( kliknij: ukryte pomijając zapoznawanie się…).
Na minus dałabym tutaj Furuyę, tak wkurzającej, nijakiej postaci dawno nie widziałam… Totalnie płaski, a jego „chcę stanąć na górce” sprawia, że walę głową w co się da. Sawamura, chociaż uwielbia narzucać, czuje tę więź z drużyną – i właśnie za to go kocham.
Ten moment kiedyś musiał nastąpić, ale w tym momencie… no zaskoczyło mnie.
Ma autor jaja.
Finał 10/10.
Emocje
No cóż, większość bajek ogląda gimbaza, a ona się jara „mieczem na linie”, zamiast wrzucić sobie coś porządnego do odtwarzacza.
Serię gorąco polecam, jest coraz lepiej!
No i ten nowy opening wręcz wyborny.
Zmarnowany czas
Odcinki
Póki co obejrzałem 1/3 i seria całkiem niezła, a na pewno znacznie lepsza od tragicznie słabego Kuroko, które trudno nawet nazwać sportówką.
Re: Odcinki
Co do anime, jak dla mnie jest mega. O ile początek był trochę słaby, o tyle potem znacznie bardziej wciąga i więcej się dzieje. Bohaterowie też świetni.
Daiya no Ace
Czyli tak, jak zwykle ;)