Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 3/10 grafika: 4/10
fabuła: 3/10

Ocena redakcji

3/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,20

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 23
Średnia: 4,83
σ=1,86

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Meganebu!

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2013
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • メガネブ!
Widownia: Shoujo; Postaci: Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Wielowarstwowa opowieść o sensie życia i sztuce. Barwny kalejdoskop stylów, nurtów i ukrytych znaczeń – ukrytych tak głęboko, że nie sposób ich wykopać.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Japońska animacja kryje wiele tajemnic – z pozoru nieskomplikowane opowieści, atakujące widza kakofonią dźwięków i barw, na pierwszy rzut oka operujące jedynie schematami, przy bliższym poznaniu okazują się głębokimi i pouczającymi dziełami. Jednakże karmiony popkulturową papką, otoczony oślepiającymi neonami reklam widz po jakimś czasie obojętnieje na subtelny przekaz. Podejrzewam, że gdyby nie czysty przypadek i chwila boskiego natchnienia, przeszłabym obok Meganebu! obojętnie, nie dostrzegając, z jak kompleksowym tworem mam do czynienia. Na dodatek tworem, który w wyjątkowo kreatywny sposób sławi moją ukochaną dziedzinę, czyli sztukę! Nie spotkałam się jeszcze z anime wykorzystującym tak wiele motywów z różnych epok, traktowanych z jednakową estymą. Po seansie Meganebu! moje życie nigdy już nie będzie takie samo.

W przemyślanej artystycznie przestrzeni, łączącej elementy twórczości największych przedstawicieli sztuki współczesnej, takich jak Malewicz czy Kandinsky, twórcy umieścili potencjalnie atrakcyjne wizerunki męskie (potocznie zwane bishounenami), które łączy motyw okularów. Niestety Cesare Ripa milczy na temat personifikacji posiadających ów atrybut, ale nie będzie przesadą, jeśli uznamy ten jakże użyteczny przedmiot za symbol mądrości, charakterystyczny dla ludzi nauki. Biorąc pod uwagę, że bohaterowie uczęszczają do technikum, a więc placówki wymagającej umysłu raczej ścisłego, moje przypuszczenie wydaje się jeszcze bardziej trafne. Wracając jednak do meritum, opowieść o pięciu uczniach zrzeszonych w „Klubie Okularników”, stała się okazją przede wszystkim do ukazania widzom bogactwa sztuki, a także jej miejsca w codziennym życiu. Ale serial oferuje znacznie więcej, gdyż nie stroni od jakże ważnych pytań o sens życia, mówi nam również, że nie należy rezygnować z marzeń i zawsze pokonywać przeszkody. Na dodatek robi to w sposób łatwy i przystępny, tak by nawet jednostki emocjonalnie i intelektualnie ubogie mogły wynieść z seansu coś cennego.

Przewodniczący klubu, Akira, jego zastępca Yukiya, oraz szeregowi członkowie (co nie znaczy, że mniej ważni), Takuma, Mitsuki i Hayato, cały swój czas i umiejętności poświęcają wynalezieniu „okularów rentgenowskich”, które umożliwiałyby ujrzenie tego, co ukryte. I niech nie zwiodą Was okazjonalne próby przeprowadzane na żywych organizmach, ujawniające przemijającą ludzką cielesność (panowie do testów używają głównie siebie nawzajem, bo chociaż kobiece ciało nadaje się do tego lepiej, nijak nie mogą znaleźć jakiegokolwiek modelu), ukrytą pod ubraniami, ponieważ jest to tylko metafora. Próba skonstruowania okularów świadczy o głębokiej potrzebie realizacji marzeń i dowiedzeniu, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko bardzo się tego chce. Bohaterowie uparcie dążą do celu, mimo ciągłych niepowodzeń. Zresztą porażki mobilizują ich do jeszcze wytrwalszej pracy i można to uznać za znak dla widza, by tak jak członkowie klubu, nigdy się nie poddawał. Sam pomysł „okularów rentgenowskich”, chociaż w anime sprowadzony głównie do oglądania nagich ciał, to przecież jasna aluzja do tego, że zawsze należy patrzeć w głąb i szukać wewnętrznego piękna! Jednak mimo propagowania tak pozytywnych postaw, największą zaletą Meganebu! pozostaje jego artystyczne bogactwo.

Ilość nawiązań i zapożyczeń jest tak ogromna, że nawet dla mnie wychwycenie wszystkich smaczków okazało się niemożliwe, zwłaszcza że twórcy nie poszli na łatwiznę i wszelkie motywy wykorzystali w sposób niezwykle kreatywny. Nie zobaczymy w Meganebu! dosłownych cytatów, to byłoby zbyt proste i oczywiste, a także niezgodne z duchem sztuki współczesnej, tak szeroko obecnej w tym anime. Postawiono raczej na pojedyncze elementy, które niejednokrotnie pokazane w większym skupisku nawiązują do konkretnego dzieła sztuki lub nurtu. Da się jednak wyodrębnić pewien motyw przewodni, dominujący nad innymi artystycznymi wtrąceniami. Geometryczne formy w tle, jasne podziały przestrzeni, jak również odważna i żywa kolorystyka, wskazują na prądy artystyczne z okresu lat sześćdziesiątych i początku siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Chodzi przede wszystkim o minimalizm i abstrakcję pomalarską. W tłach widać inspiracje twórczością takich artystów jak Ellsworth Kelly, Frank Stella, Sol LeWitt czy Kenneth Noland. Acz częste zestawienia barw podstawowych z bielą i czernią, jak również uporządkowane podziały w formie prostokątów i kwadratów są zapewne hołdem dla Pieta Mondriana, twórcy neoplastycyzmu. Oczywiście w serii nie brakuje bardziej malarskich ujęć, nieograniczonych mocną linią konturu, gdzie funkcję artysty pełni światło – taki barwny ekspresjonizm abstrakcyjny jest charakterystyczny dla twórczości Marka Rothko. Poza tym użyte środki często zależą od tego, jaki nastrój chcieli uzyskać graficy – w jednym z odcinków Akira toczy zażarty pojedynek z modliszką. Scenę można interpretować na wiele sposobów, ale warto też zwrócić uwagę na ekspresyjny rysunek, wyrażający drapieżną naturę przedstawianego obiektu.

Niestety należy pamiętać, że sztuka współczesna jest niezwykle trudna w odbiorze – drapieżna w formie, atakuje widza, oddziałując na wszystkie zmysły i pobudzając do myślenia. Jakby tego było mało, w Meganebu! otrzymujemy jej kompilację, nieco chaotyczną, ale szalenie treściwą, co sprawia, że bodźców jest więcej niż zwykle – ilość kształtów, mnogość barw oraz ich niecodzienne zestawienia mogą być wyzwaniem dla osób, które normalnie ze sztuką nie obcują lub podobnie jak ja, zajmują się przede wszystkim przedstawieniami figuratywnymi. Trzeba też pamiętać, że mamy do czynienia z anime, czyli dziełem z definicji ruchomym, ale i o tym pomyśleli twórcy, wprowadzając szereg udogodnień, z uproszczeniem animacji na czele. Wspaniała i przemyślana statyka poszczególnych kadrów, jak również niespieszne i subtelne ruchy postaci sprawiają, że widz czuje się niczym w najlepszych galeriach i muzeach świata. Długie ujęcia i oszczędna animacja pozwalają na dokładne przestudiowanie zaprezentowanych obrazów, a co za tym idzie, wychwycenie nawiązań i cytatów z dwudziestowiecznej sztuki. Od czasu do czasu animacja staje się dynamiczniejsza, acz są to wyjątki od reguły, będące zapewne przykładami nurtu video­‑art. Z pewnością znajdą się malkontenci, narzekający na zbyt niechlujną animację, ale czymże jest płynność w porównaniu z wielką sztuką?! Meganebu! niesie przesłanie, spełnia funkcje edukacyjne, stosowanie więc kryteriów dobrych dla produkcji rozrywkowych mija się z celem.

Niestety ocena strony wizualnej wymaga wspomnienia o projektach postaci, które w tak przemyślanym graficznie dziele powinny przykuwać wzrok i stanowić jego wizytówkę. Tymczasem na próżno szukać w serii nieszablonowego podejścia do tego elementu, gdyż bohaterowie to typowy japoński animacyjny produkt masowy. Co prawda starano się uprościć projekty, wzbogacić je kolorystycznie, tak by współgrały z genialnym tłem, ale moim zdaniem to za mało, by zaspokoić wymagającą publiczność. Spodziewałam się jakichś inspiracji Picassem, Baconem lub chociaż Matissem, ale moje nadzieje okazały się płonne. Chociaż ma to pewną zaletę – dzięki takiemu kompromisowi, anime nie jest całkowicie hermetyczne i ma szansę zostać dostrzeżone przez szerszą publikę.

Budując tak wielowarstwowy obraz świata, niektóre rzeczy należy maksymalnie uprościć, tak by nie odciągały uwagi od tego, co ważne. Zbyt wiarygodne psychologicznie i charyzmatyczne postacie mogłyby przysłonić istotne problemy poruszane przez produkcję, jak również zburzyć harmonijny układ nieskomplikowanej fabuły i barokowej w swym bogactwie oprawy wizualnej. Bohaterowie są tylko tłem dla filozoficznej głębi Meganebu! – ich prostolinijność i życiowa naiwność współgra z przesłaniem serialu. Wszyscy panowie to jednostki specyficzne, ktoś pozbawiony empatii nazwałby ich zapewne „debilami”, ale wynikałoby to z niezrozumienia, z jakim często spotykają się osoby przesadnie uczuciowe, podążające za marzeniami. Tymczasem oderwanie bohaterów od przyziemnych realiów jest przejawem ich wyjątkowości i wrażliwości, zostali oni stworzeni do rzeczy wyższych. Ukierunkowani wewnętrznie, odbijają smutną codzienność, zaprzeczając ogólnie przyjętym normom i zachowaniom. Niezrozumiani przez otoczenie, stają się obiektem kpin, co często prowadzi do cierpienia, ale dzielnie je zwalczają dzięki olbrzymim pokładom optymizmu i jasno sprecyzowanym celom. Ostateczna konkluzja jest niezwykle entuzjastyczna, gdyż swoją pasją zarażają największych adwersarzy – samorząd szkolny, złożony z istot równie nieskomplikowanych, acz podchodzących do życia realistycznie, żeby nie powiedzieć – pesymistycznie. Ale nawet oni nie są wolni od artystycznych konotacji, gdyż cały gabinet samorządu wypełniają totemy, czyli mityczne wizerunki, charakterystyczne dla sztuki pierwotnej rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej.

Jednak twórcy nie poprzestają tylko na plastycznych inspiracjach, z równie wielkim zaangażowaniem promując użytkową funkcję sztuki i tak obecnie istotny design, poprzez wprowadzanie nowinek ze świata techniki. Ambitne połączenie funkcjonalności z estetyką odnosi się nie tylko do skomplikowanych maszynerii, ale przede wszystkim do przedmiotów codziennego użytku – świadczy o tym pietyzm, z jakim Akira i jego koledzy traktują kolejne wersje „okularów rentgenowskich”, a także swoje własne okulary. Otaczanie się sztuką jest wyborem bohaterów, nawet jeśli nie do końca świadomym, to jakże godnym pochwały. Co ważne, sztuka nie jest tu jedynie pustym frazesem, zbiorem plam i kresek, które ktoś kiedyś określił jako wartościowe. Wypełnia ona każdą przestrzeń, niekoniecznie w sposób widoczny, staje się dopełnieniem, wraz z technologią tworząc dzieło doskonałe, a także rzeczywistość, w której funkcjonują bohaterowie.

Naturalnie fabuła skrywa dużo więcej niespodzianek, chociaż widz, zwłaszcza niewyrobiony, łatwo może je przegapić. Oprócz wyżej wspomnianych problemów, anime porusza także inne (chociaż w ograniczonym stopniu) – Hayato ma dylemat egzystencjalny, ponieważ jako jedyny nosi „fałszywe okulary” bez szkieł, Takuma nie potrafi powiedzieć braciom, że okulary, które dostał od nich w prezencie, wpadły do pralki i uległy zniszczeniu (brak zaufania w rodzinie), zaś Mitsuki mierzy się z nieodwzajemnioną miłością do Akiry. Ale to nic w porównaniu do kłopotów, które dotykają wszystkich bohaterów, jak zgubienie się w pobliżu Okinawy i niemożność skontaktowania się z światem z powodu awarii tabletu, czyli odwieczny pojedynek człowieka z naturą. Zresztą ten motyw pojawia się w serii kilkakrotnie – protagoniści przynajmniej dwukrotnie muszą zmagać się z deszczem, który krzyżuje im plany i zmusza do współpracy z samorządem. Nie zabrakło także parodii popkulturowej papki, serwowanej widzom na całym świecie – w jednym z odcinków dostało się między innymi Harry'emu Potterowi, Matrixowi i kilku innym produkcjom, schlebiającym plebejskim gustom. Warto jednak wspomnieć, że Meganebu! stara się podejść do podejmowanej tematyki z humorem i na luzie. Nie sądzę, by było to najlepsze wyjście, ale doceniam starania twórców, chcących zjednać sobie jak najwięcej ludzi. Na szczęście nie próbują oni sprzedać widzom niedorzeczności w rodzaju „inteligentnego humoru”, lecz wykorzystują stare, sprawdzone gagi, powtarzając je na tyle często, by każdy miał szansę je zauważyć i docenić.

Cóż, niezależnie od pierwszego wrażenia, opisywana seria nie ma nic wspólnego z prostą i przyjemną rozrywką, a im wcześniej potencjalny widz to zrozumie, tym lepiej dla niego. Zrozumienie Meganebu! wymaga odpowiedniego nastawienia oraz wiedzy o sztuce, dalece wykraczającej poza materiał wykładany w szkole. Aby w pełni docenić rewolucyjny koncept twórców, należy zasiąść do każdego odcinka w stu procentach skoncentrowanym, dlatego sądzę, że półlitrowy kubek espresso przed seansem z pewnością nie będzie przesadą. Specyficzne przesłanie, jak również rzadko spotykana filozofia życiowa, wyznawana przez bohaterów, staną się lepiej przyswajalne, jeśli spróbujemy wczuć się w ich sytuację. Kluczem do poznania są naturalnie okulary – drogi Widzu, załóż je przed seansem, ideałem będą różowe (najlepiej w odcieniu fuksji lub magenty), gdyż tylko one są w stanie złagodzić mentalne oraz fizyczne cierpienie, jak będzie Ci towarzyszyć podczas oglądania. Parafrazując Franza Kafkę – powinno się oglądać tylko takie anime, które człowieka gryzą i dźgają. Anime musi być siekierą na zamarznięte morze w naszym wnętrzu. Meganebu! jest właśnie taką siekierą, a nawet lepiej, morgenszternem, którego ostre kolce w postaci grafiki, fabuły i bohaterów, kaleczą duszę widza, pozwalając mu narodzić się na nowo i docenić piękno otaczającego świata. Mogłabym wystawić tej genialnej serii same dziesiątki, ale nie zrobię tego, ponieważ czuję, że nie odkryłam nawet połowy intelektualnego bogactwa, ukrytego w kolejnych scenach Meganebu!. Dlatego też niech ocena będzie odzwierciedleniem stopnia mojego poznania, ale wierzę, że kiedyś osiągnę jego pinakiel!

moshi_moshi, 21 grudnia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio DEEN
Projekt: Atsuko Nakajima
Reżyser: Soubi Yamamoto
Scenariusz: Deko Akao