Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Gingitsune

  • Avatar
    A
    Bez zalogowania 9.01.2021 23:21
    Po pierwszych odcinkach
    Zanim zabrałam się do seansu przeczytałam wszystkie komentarze – głównie te pełne rozczarowania serią. Wiedziałam więc, że mam oczekiwać „normalnej” obyczajowej serii, bez fantasy, bez romansu, bez wielkich emocji, czy wzruszeń.

    I pierwsze wrażenia takie są. A postaci, które nie są ludźmi robią wrażenie bardziej po prostu zwierząt, niż youkai. Gdyby zwierzęta mówiły ludzkim głosem i żyły dłużej być może to samo byśmy od nich usłyszeli ;)

    Postać lisiego opiekuna świątyni bardziej mi przypomina starego psa – malamuta, wilka, czy owczarka – niż jakiekolwiek bóstwo, czy pośrednika sfery duchowej.

    Świat przedstawiony zawiera głównie elementy świata rzeczywistego, a świat duchowy widziany jest jedynie przez rzadkie przypadki kapłanów /kapłanek, czy przyszłych opiekunów świątyń. A główna bohaterka wcale nie kwapi się chwalić tą umiejętnością w zwyczajnym ludzkim świecie.

    Najwięcej problemu miałam z postacią Gingitsune. To NIE JEST Tomoe z Kamisama kiss, ani podobna postać.
    To połączenie cech starego wiernego psa i starszego człowieka – z racji wieku obdarzonego sporą życiową mądrością, doświadczeniem (np odejścia bliskich osób), oraz pewnego rodzaju zdystansowaniem do różnych błahych problemów. I trochę już zmęczonego życiem.
    W sumie najbardziej przypomina mi Jacka Lemmona w filmie „Dwóch zgryźliwych tetryków” niż jakakolwiek postać z anime. Z tym, że bez kontekstu komediowego.

    Na razie to zwyczajne okruchy życia przedstawione z perspektywy nastolatki, która jest jeszcze niezbyt dojrzała emocjonalnie i uczy się dopiero wielu zasad funkcjonowania w świecie rówieśników i dorosłych.
  • Avatar
    A
    chi4ko 3.11.2014 20:56
    Absolutnie nijakie anime. Nie wzbudziło we mnie żadnych odczuć, ani pozytywnych, ani negatywnych (no może jednak odrobinę tych negatywnych, z racji tego, że powstało). Widać, że chce być jak Natsume Yuujinchou, ale to jednak nie ta liga. Nie polecam, bo mimo wszystko serie ogląda się dla rozrywki, a nie zapychania czasu.
  • Avatar
    A
    Subaru 2.04.2014 16:20
    Gingitsune

    Zdecydowanie zapanowała moda na historie świątynne. Zapewne przekłada się to na częstsze wizyty Japończyków w tych przybytkach…

    Długo nie mogłem się przekonać do wyglądu Gintarou, jakiś taki brzydki mi się zdawał, w końcu przywykłem, ale nadal jego postać jest jakaś na siłę moralizatorska. Główna bohaterka jest dość jednowymiarowa, po prostu do bólu i krystalicznie… miła i mdła. Aż tak mi to nie przeszkadzało, ale może być dla niektórych drażniące.

    W tej serii nie uświadczymy elementów zaskoczenia czy nagłych zwrotów akcji – wszystko toczy się podręcznikowo, wedle utartych schematów. Młoda dziewczyna, która opiekuje się świątynią i widzi bóstwa. Dochodzą do tego kumpele ze szkoły, wspominanie zmarłej matki, tematyka zbyt krótkiego życia ludzkiego w porównaniu z boskim – no i tyle.

    Udało się zapełnić dwanaście odcinków całkiem przyjemnie, choć bez fajerwerków. Okruchy życia w typowym wydaniu, zdecydowanie nie najbardziej udane, ale trzymają jakiś poziom i nie ma się wrażenia straconego czasu.

    Na animację nawet nie zwróciłem uwagi, więc raczej średnia.

    Takie tam. Spokojna seria do jednorazowego obejrzenia.

    Słabe 6/10.
  • Avatar
    R
    Andromeda 2.02.2014 00:46
    Najlepszy fragment recenzji to ten mówiący o tym, że „Tym, co niestety najbardziej zawodzi, są nudni, bezbarwni bohaterowie – gdyby byli oni ciekawsi i bardziej wiarygodni, niedostatki fabularne nie rzucałyby się tak bardzo w oczy”.

    Kobieto, a na czym polega ich niewiarygodność? Na tym,że są dobrymi ludźmi? To akurat jedna z nielicznych serii w których bohaterowie są mega wiarygodni w tym co robią. To nie tak,że wszyscy są idealni,chociaż akurat ty tak to widzisz, bo ja bym jednak Satoru do idealnych postaci nie zaliczyła. Chłopak ma swoje problemy i nie jest szczególnie komunikatywną postacią. Nie jest złą osobą, ale nie jest też wyjątkowo sympatyczny. Yumi też do idealnych postaci bym nie zaliczyła. Każdy z nich ma swoje słabości. Czy oczekiwałaś w serii obyczajowej jednoznacznie złej postaci? Ja nie wiem jak ty oglądałaś to anime, ale chyba coś ci umknęło.

    Poza tym z ciekawości zapytam jeszcze jakie to niedostatki fabularne tak strasznie rzucały się w oczy? Czy pojawiały się jakieś nieścisłości? Fabuła jest nieskomplikowana, ale określenie „niedostatki” jest określeniem na wyrost. Szczególnie w przypadku anime obyczajowych.

    Podejrzewam, że recenzentka wychodzi z założenia, że jak nie ma romansu to jest nudno. Przeczytałam inne recenzje mającej aspiracje zostać stałą współpracownicą redakcji autorki i ewidentnie widać, że w jej opinii jedynie postacie uwikłane w romanse mają szansę zostać uznane za postacie ciekawe.
    • Avatar
      Lin 2.02.2014 13:36
      Odpowiadając na Twoje pierwsze pytanie – zupełnie nie przeszkadzają mi dobrzy ludzie jako bohaterowie. Wychowałam się na Sailor Moon – mam olbrzymią tolerancję, a wręcz sentyment w stosunku do bohaterów krystalicznie dobrych ;) A tak serio. Wiarygodny bohater to dla mnie bohater wielowymiarowy, postać złożona, o której można powiedzieć więcej, aniżeli to, że jest miła i sympatyczna, postać, która w trakcie trwania serii przechodzi jakąś ewolucję, zmienia się, dojrzewa. O postaciach Gingitsune nie mogę tego powiedzieć – zgadzam się z Tobą co do Satoru, ale to również odnotowałam w recenzji. Na tle innych postaci jego rozwój zarysowany został dobrze. Zupełnie nie mogę jednak powiedzieć tego o Makoto, która jest w moim odczuciu postacią papierową, kompletnie jednowymiarową. Co by się tutaj zmieniło, gdyby zamiast niej Wzrokiem był obdarzony np. jej ojciec? Zarówno postaciom, jak i całemu światu przedstawionemu zarzucam to, że są przesadnie wygładzone, ugrzecznione, a przez to i nudne. Absolutnie nie oczekiwałam pojawienia się postaci jednoznacznie złej – nie wiem, skąd to wyczytałaś, zwłaszcza, że wyraźnie w recenzji napisałam, że nie upominam się o „przebiegłych antagonistów pragnących przejąć władzę nad światem”. Myślę więc, że nic mi tutaj nie umknęło ;)

      Druga sprawa, czyli niedostatki fabularne. Nie użyłam tego pojęcia w sensie nieścisłości fabularnych – tutaj takich nie ma i tego akurat Gingitsune nie zarzucam. Niedostatki rozumiem jako budowanie serii na zasadzie zbioru błahych wydarzeń bez wyraźnej myśli przewodniej dla całości. Czy we wspomnianym odcinku o prezencie urodzinowym dla ojca Funabashi nie byłoby ciekawsze ukazanie momentu, w którym dziewczyna wręcza mu ten prezent – przedstawienie relacji rodzinnych panujących w tej familii, ukazanie w jaki sposób dziewczyna odchodzi od swojego sztywnego i restrykcyjnego zachowania na gruncie rodzinnym i czy w efekcie zmieniają się jej stosunki z obojgiem rodziców – zamiast poświęcanie połowy epizodu na zastanawianie się nad tym, czy lepszy będzie krawat w paski czy w groszki? Inny przykład – na początku serii dość mocno zasygnalizowany zostaje wątek samotności Gintaro, od którego odchodzi jego towarzysz, co w świecie głosicieli jest ewenementem. Czy dla widza nie byłoby interesujące ukazanie tego, co się stało z owym towarzyszem i dlaczego się od Gina odwrócił, co przy okazji dałoby lisowi szersze tło? Myślę, że bohaterowie zyskaliby na tym znacznie więcej, aniżeli na odcinku poświęconym dwóm małpkom, które płatają ludziom figle w pobliskiej świątyni… Na tej zasadzie rozumiem braki w fabule.

      Kolejna kwestia. Uważam, że rzucanie hasła w stylu „recenzentka wychodzi z założenia, że jak nie ma romansu to jest nudno” jest bardzo krzywdzące i, szczerze mówiąc, zupełnie bezpodstawne. Jestem w stanie wymienić kilkanaście lub kilkadziesiąt postaci nieuwikłanych w romanse, które uważam za świetnie wykreowane, a przy okazji przychodzi mi do głowy całe morze bohaterów, którzy choć brali czynny udział w wątkach romantycznych, są dla mnie przykładami postaci katastrofalnie skonstruowanych, dlatego nie wiem, skąd przyszedł Ci do głowy taki wniosek. Faktem jest, że lubię romanse i chętnie je recenzuję, ale jedno wynika z drugiego. Trudno, żebym obejrzawszy w życiu dwie serie mecha na krzyż brała się za recenzowanie anime o dzielnych młodzieńcach ratujących wszechświat w swoich humanoidalnych machinach. Logiczne jest to, że recenzuję to, na czym się znam i co lubię, stąd profil moich tekstów jest taki, a nie inny. Nie oznacza to bynajmniej, że oceniłam Gingitsune negatywnie, dlatego, że nie było w nim romansu. Nigdzie tego nie napisałam, dlatego nie widzę powodu, by formułować takie opinie. Więcej nawet – uważam, że w tej serii wprowadzenie wątku romantycznego zakończyłoby się katastrofą. Od początku nie było tutaj na to miejsca i gdyby nie daj Boże twórcy wymyślili sobie, że Makoto i Satoru będą parą, moja ocena serii zjechałaby drastycznie do dołu. Zastanawia mnie jednak, dlaczego nie pociągnięto ich relacji na gruncie koleżeńskim, czy wręcz rodzinnym. Obiektywnie rzecz biorąc łączy ich bardzo wiele – obydwoje w bardzo młodym wieku stracili najbliższych członków rodziny, przez co dość nietypowo jako dzieci zyskali dar Wzroku i mocno związali się ze swoimi głosicielami. Wydaje mi się, że to całkiem solidna baza, na której ci dwoje mogli zawiązać przyjaźń. Jest to jednak kolejny punkt, w którym z jakiegoś powodu twórcy postanowili odpuścić sobie pociągnięcie dobrze zapowiadającego wątku – w efekcie ucięto go, a bohaterowie, choć razem mieszkają i razem chodzą do szkoły, ledwo mają ze sobą jakikolwiek kontakt.
      Jeśli masz jeszcze jakieś zarzuty merytoryczne wobec recenzji, chętnie wysłucham, ale może nie uciekajmy się od razu do przechodzenia z tekstu na temat jednej serii do formułowania tak ostrych, a przy okazji nieprawdziwych opinii na temat moich upodobań co do anime w ogóle? ;)
  • Avatar
    A
    Kysz 1.02.2014 13:02
    Oj bardzo nie zgadzam się z oceną recenzentki odnośnie bohaterów.
    To właśnie nadprzyrodzeni bohaterowie są najsłabszym elementem całości. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że gdyby to ich zabrakło, seria byłaby naprawdę udanymi okruchami życia. Rola Gina sprowadza się właściwie tylko do lenienia się i poszturchiwania Makoto. Wyróżnia się znacząco? Niby jak?
    Haru to natomiast typowa tsundere w lisiej postaci, chociaż akurat za nią przemawia fakt, że jest chociaż trochę słodka.
    Natomiast ludzkie postaci co prawda nie odkrywają w sobie jakichś supermocy, nie zakochują się szaleńczo w sobie nawzajem, nie biegają po mieście rozwiązując skomplikowane zagadki, ani nawet nie zbawiają świata gdzieś po drodze. Ot, po prostu są zwyczajnymi ludźmi. Czy jednak to oznacza brak charakteru? Dla mnie bynajmniej nie.
    Dla mnie osobiście o wiele gorsi są schematyczni bohaterowie Kamisama Hajimemashita – co z tego, że „robią więcej” skoro robią to dokładnie w taki sposób jak x postaci przed nimi? Kiedy przyjrzeć się innym anime spod znaku okruchów życia, żaden tytuł nie ma tak zwyczajnej dziewczyny jako głównej bohaterki. Dla mnie to mega plus na korzyść Makoto!
  • Avatar
    A
    Elfik 26.01.2014 23:20
    Bardzo przyjemne, lekkie. Czasami dobrze obejrzeć coś takiego bez akcji, napięcia. Po prostu na luzie.
  • Avatar
    A
    Adriman 30.12.2013 17:40
    Obejrzałem, polecam. Nie jest to jakieś bombowe(jest bardzo spokojne) anime, jednakże ma w sobie coś co może przyciągnąć. Spokojna muzyka(również przyjemnie słucha się openingu i endingu), problematyka życia codziennego i trochę ciekawostek na temat kultury japońskiej. Postacie są zróżnicowane, każda ma swój odrębny charakter i osobowość. W każdym razie uważam, że trzeba to obejrzeć. Idealna pozycja do relaksu po ciężkim dniu. Osobiście mam cichą nadzieję na kontynuację, bo tak naprawdę „Gingitsune” można jeszcze pociągnąć.
  • Avatar
    A
    asiulenkia 23.12.2013 12:40
    W tym, że jest tam zwierzak, którego tylko nieliczni widzą xD Więcej tam nie ma… Anime nie było takie złe, dzisiaj widziałam ostatni odcinek.. Jak zwykle, nienawidzę otwartego zakończenia. Nic się nie wyjaśnia, kompletnie nic, a nie ma tak, że możesz sięgnąć po coś dalej,bo tego nie ma. Rozumiałabym tworzenie otwartego końca, gdyby planowano coś jeszcze emitować lub wydawać, wtedy miałoby to sens, ale jeżeli wydawcy itp. mają zamiar oznaczyć projekt jak zakończony i wrzucić na dno jakiegoś pudła, to jeszcze raz się pytam: PO KIJ?
    • Avatar
      Antanaru 30.12.2013 18:13
      Bo Japończycy lubią otwarte zakończenia. Zazwyczaj składa się to na karb różnic kulturowych. Czasem jest ten temat poruszany na anglojęzycznych stronach o Japonii, więc polecam poszukać i poczytać.
  • Avatar
    A
    blob 10.12.2013 19:48
    Seria mnie trochę zwiodła. Może dlatego, że za dużo od niej oczekiwałem. Zabrzmi to dziwnie, ale seria jest zbyt obyczajowa, czyli po prostu nudna. Znaczy nie jest nudna tak, żebym nie chciał jej oglądać, ale jest obyczajowa do bólu, w stylu „zwykły dzień z życia zwykłych ludzi” bah nawet w „Klanie” więcej się dzieje. No cóż taka niby miała być, jednak liczyłem na to, że wzbudzi we mnie większe emocje, a tu tak: ludzkie postacie sympatyczne, ale bez polotu, Haru zbyt drażniąca jak na mój gust (choć nie ukrywam, że urocza), a Gin to po prostu nudziarz. Nic nie robi, ciagle leży, a myślałem, że chociaż w stosunku do głównej bohaterki wykaże jakieś większe zainteresowanie (nie mówię tu o relacji niczym w Kamisama Kiss bo to już by było, z racji postaci Gin'a, furry/kemono love :P, a wiadomo jak większość ludzi na to reaguje). Nic, serię obejrzę do końca bo wzbudza moją sympatię, a i odprężyć się przy niej można, bo jest spokojna, wycisza człowieka (oczywiście kiedy na ekranie nie ma Haru, albo tych dwóch małp, ale one były w jednym odcinku). Smuci jedynie fakt, że pewnie po seansie zaraz o Gingitsune zapomnę…
  • Avatar
    A
    ursa 10.12.2013 09:29
    dotrwać do wiosny
    ... czyli do 4 odcinka ;) było nieco trudno, właściwie zarzuciłam oglądanie po 3 odcinku, bo choć urocze i sympatyczne, anime było, nie bójmy się tego powiedzieć, nudne. ale! dałam mu kolejną szansę i wtedy pojawiła się ONA – Haru. z miejsca mnie pokonała, obezwładniła i wzięła w jasyr. te złote oczki i rewelacyjna mimika twarzy… pardon, pyszczka… i do tego charakterek :D cuuuuudo! doczepiony do niej Satoru początkowo wydawał się typowym chmurnookim mrukiem z przerostem traumy nad treścią, ale patrzę na niego z rosnącym uznaniem. budzi oczywiście dość odległe, ale nieuniknione skojarzenia z najukochańszym Natsume, i w sumie nie najgorzej wypada na jego tle – też ma charakter i zaczyna go coraz śmielej pokazywać. w dodatku to, co Natsume zajęło całą serię, czyli zarobienie bury opiekuna za późny powrót (czyt. socjalizacja postępuje ;), on załatwił w 7 odcinków :D jak dla mnie, ci dwoje zdeklasowali główną (?) bohaterkę i chwała im za to, bo przynajmniej mam co oglądać. a co do Gina… jak na tytułowego z kolei bohatera ma wyjątkowo olewczy stosunek do obowiązków. 90 procent czasu ekranowego spędza w pozycji leżącej! jeszcze nie wiem, czy to jego największa wada, czy zaleta, zawszeć to coś nowego. ale teraz wiem, że wytrwam do końca, by to stwierdzić, dzięki małej Haru :D wiwat małe lisiczki!
    • Avatar
      Kysz 10.12.2013 11:13
      Re: dotrwać do wiosny
      Ha! A jak dla mnie najlepszą postacią tutaj jest jednak główna bohaterka – bo ani nie zrobili z niej typowej słodkiej idiotki, ani niedostępnej wariatki. Ot, taka zwyczajna to dziewczyna. Satoru po zmianie w sumie nie jest też zły, ale Haru? Toż to tsundere w lisiej postaci aka irytująca i nudna postać xd W ogóle wszelkie duchowe postaci w tej serii zawodzą mnie swoją tandetą – oglądam właściwie tylko dla ludzkich postaci, bo tych całkiem nieźle przedstawiono (co jest dziwne jak na serię o youkai)...
      I nadal mam zamiar się oburzać na wszelkie porównania do Natsume – tamta seria to zupełnie inna półka wśród anime była… tak z 10 poziomów wyżej od tej xd
      • Avatar
        ursa 10.12.2013 12:50
        Re: dotrwać do wiosny
        nie ma mowy o porównywaniu do Natsume :) wszak z nim nic nie może się równać… no ale skojarzenia są nieuniknione, przyznasz. owszem, Makoto jest zwyczajna i to nie jest jakąś straszna wada, ale sprawia, że jej postać niespecjalnie mnie porywa, bo nie ma w niej żadnej szczególnej cechy (no dobra, widzi Gina, ale wiadomo, o co chodzi ;). bardziej podoba mi się jej ojciec, całkowicie zwyczajny i dobrze sobie z tym radzi ;) generalnie postaci drugo- i trzecioplanowe, jak kierowca Funabashi, chłopak Yumi czy kapitan drużyny kendo (i ich rodziny! oni mają normalne – albo prawie normalne – rodziny!) są wyjątkowo udane, może też dlatego, że zajmują mało czasu ekranowego i coś w tym czasie konkretnego robią, a nie leżą i drzemią…
        i będę bronić Haru, bo IMO żadna ludzka tsundere nie ma tyle uroku ;) wniosła mnóstwo ożywiania do serii, ale też umie (uczy się) wycofać, kiedy trzeba. gdyby nie ona, naprawdę bym się poddała z oglądaniem ;]
  • Avatar
    A
    w1 20.10.2013 17:46
    Po dwóch odcinkach ciężko coś powiedzieć, ale seria wydaje się zwyczajnie nijaka i standardowo nie wyróżnia się chyba niczym z pośród innych, podobnych tytułów. Pożyjemy, zobaczymy, ale jakoś nie oczekuję ogromnych zmian w tej kwestii…
    • w1 20.10.2013 18:17:26 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    TraveltotheMoon 11.10.2013 00:38
    bardzo fajna pozycja tego sezonu, przyjemnie się ogląda. Przypomina trochę Natsume ,ale to jak najbardziej nie wada. Po długim dniu, na odprężenie polecam ;)
    • Avatar
      Kysz 11.10.2013 13:13
      Ech, chciałabym, żeby to przypominało chociaż trochę Natsume, ale już po pierwszym epku widać, że nic z tego… To było dużo bardziej… tandetne? Sam wygląd Gintaro mnie mocno zawiódł i jak na razie ta otoczka wierzeniowa nie wygląda zachęcająco. Za to pozytywnie zaskoczyła mnie bohaterka, bo spodziewałam się większej ciapy, a na razie zachowywała się dość normalnie^^
      • Avatar
        Bawmorda 10.12.2013 14:57
        Gingitsune podobne do Natsume? TraveltotheMoon
        Dokładnie w którym miejscu niby to przypomina Natsume. Obejrzałem 4 epy seria zwyczajnie nijaka.