Komentarze
Aoki Hagane no Arpeggio -Ars Nova-
- Re: Sprzedaż : Cthulhoo : 7.02.2016 22:50:54
- Re: Sprzedaż : Slova : 7.02.2016 22:46:25
- Re: Sprzedaż : Cthulhoo : 7.02.2016 22:43:08
- Re: Sprzedaż : Slova : 7.02.2016 22:37:40
- Re: Sprzedaż : Cthulhoo : 7.02.2016 22:36:19
- Re: Sprzedaż : Cthulhoo : 7.02.2016 22:29:53
- Re: Sprzedaż : Slova : 7.02.2016 22:17:38
- Re: Sprzedaż : Cthulhoo : 7.02.2016 21:49:04
- Re: Sprzedaż : Progeusz : 7.02.2016 21:32:41
- Re: >tanuki : Eli : 7.02.2016 20:44:20
Dla mnie Arpeggio to było anime po którym nie spodziewałem się nic. Nie czytałem mangi, ani prawde mówiąc nie obchodziło mnie specjalnie pomysł dziewczyny statki ani ich tło historyczne.
Podszedłem do tego jako do zwykłego anime akcji i jako takiego nie zawiodłem się. Pierwszy odcinek był trochę trudny bo skupiał się na postaciach ludzkich, które efektywnie w tym anime nie mają żadnego znaczenia, są także najsłabszym elementem.
Anime wyraźnie skupiło się na elementach sci‑fi i skupiło się na temat tego jak AI zyskuje i odbiera cechy ludzkie. Każda z postaci inaczej rozwinęła się emocjonalnie na przestrzeni serii i mimo że ich charaktery są bardzo przerysowane i proste, tak według mnie w tym przypadku wpisuje się do podstawowego zamysłu serii. Są to AI które jak dzieci znalazły coś nowego i idą w tą strone do ekstremum ponieważ to jest jedyne co wiedzą. Każda postać statku była zróżnicowana i widać że ktoś miał na nią jakiś pomysł. Postacie ludzkie z kolei były beznadziejne i ciężko mi cokolwiek o nich powiedzieć poza tym że na szczęście anime nawet nie próbuje zwracać na nie dużej uwagi.
Akcja była taką jaką można się spodziewać po prostej serii akcji. Eksplozje, lasery, gwiazda śmierci itd. Sceny same w sobie były zróżnicowane. Jedna polegała na zaskoczeniu widza, inna była bardziej taktyczna, inne było kompletnie szalone i miały powalać wielkością, ostatnia była… głupia. Nie zapierają one dech w piersiach głównie przez to że emocjonalnie nie były one najwyższych lotów. Lecz były wystarczająco dobre, a fakt że były 3d dawał tutaj sporo pola do popisu i widać że twórcy starali się wykorzystać to, robiąc różnego rodzaju przejścia i dłuższe ujęcia.
Co do samej fabuły, nie jest ona ambitna, prawde mówiąc poza tym motywem AI to jest głupia. Po obejrzeniu anime czytałem mange i jak ona ma więcej sensu tak cierpi na swoje własne problemy. Na pewno fabuła była skupiona na mentalnych modelach i wszystko inne zostało praktycznie olane. Każdy odcinek jest inny, tematycznie czy klimatycznie. Byłem pod dużym wrażeniem że anime dało nam 10 odcinek który był tak spokojny jak się dało i miał klaustrofobiczny, ciężki klimat. Było to trudne biorac pod uwagę że wcześniej jak sporo się zmieniało to klimat był raczej mniej poważny. Na pewno pomogło by przy tym piosenka Silver Sky, które polecam posłuchać, bo jest po prostu ładna.
Nie chce jeszcze bardziej się rozpisywać, ale ogólnie ja widze arpeggio jako ciekawy projekt który został zrealizowany z pasją. Anime ma pewne niedociągnięcia i ogólnie raczej jest niepoważne i głupiutkie, szczególnie pod koniec to widać. Elementy sci‑fi, nie są tutaj na tyle rozwinięte by polecać anime z tego powodu, lecz są one zrealizowane dobrze, dodaja odrobiny intelektu do tej masy, bardzo miły dodatek. Walki są efektowne, postacie kolorowe, muzyka dobrze dobrana, 3d naprawdę da się przyzwyczaić. Jest to głupiutka seria akcji, którą robili ludzie którzy chcieli to robić i czuć to w ich pracy i widać że mieli jakiś konkretny pomysł i swoją wizje. Jeżeli podejdzie się do serii na czysto i przejdzie się proces przyzwyczajania do 3D, to jest to naprawdę przyjemna nie ambitna seria.
Cukier, słodkości i różne śliczności...
Pierwsze, na co zwróciłem uwagę to nietypowa oprawa graficzna. Za dużo przetwarzania wszystkiego przez różne filtry, upiększania na siłę, różnych innych zabiegów i wychodzi to, co wyszło. Innymi słowy – da się przyzwyczaić, ale początki z tym anime to istna tragedia.
Potem przychodzi fabuła. Czyli wielka niewiadoma. Po całym seansie mam nawet więcej pytań, niż po pierwszym odcinku. Mamy tutaj dziewczyny‑statki, które z tego czy innego powodu są takie lub inne (twórcy nawet wysilili się na wytłumaczenie w postaci modułów dogranych przez każdą z dziewczyn‑statków, tylko po co?). I tak oto, zostaje nam przedstawiony młodociany geniusz‑kapitan, jego załoga (o której wiemy tylko tyle, jakiej są płci), jego statek, Ionę, jej dwie siostry bliźniaczki, złe do szpiku kości (dlaczego… zabijcie, nie wiem), Takao, zakochaną po uszy w naszym kapitanie… mam wymieniać dalej?
Pokrótce mówiąc – oryginalność kończy się na grafice, postaci są osobowościowo płaskie jak decha, historia to typowe Deus Ex Machina, a w dodatku twórcy postawili na najtańszą kartę, która po prostu psuje seans – Friendship Is Magic™.
Jedynym plusem dla mnie była strona dźwiękowa. Opening znałem od jakiegoś roku przed rozpoczęciem seansu (szczerze mówiąc, tylko on mnie do obejrzenia zachęcił), czyli 'SAVIOR OF SONG' w wykonaniu nano oraz MY FIRST STORY. Ending, czyli 'Blue field' w wykonaniu Trident, w sensie wizualnym „dupy nie urywa”, aczkolwiek jest przyjemny dla ucha.
Propsy do recenzenta za porównanie ostatecznego 'statku' Kongo do Death Stara – czuć na milę, że twórcy inspirowali się Gwiezdnymi Wojnami przy rysowaniu tego czegoś.
Ostatecznie… 4/10. Dlaczego tak wysoko? +1 za Kongo i całe +3 za stronę dźwiękową. Bez kija nie podchodzić.
Sprzedaż
Do tego ogłoszone są dwie kinówki!
Pierwsza to recap z nowymi scenami, druga to nowy materiał.
>tanuki
Arpeggio of Blue Steel
Miłość i sprawiedliwość zawsze zwycięża. Przynajmniej w anime, tak?
Spodziewałem się, że będzie to seria bardziej militarna, ale gdy zobaczyłem, że wszystko opiera się na okrętach‑dziewczynach, w dodatku wszystkie piękne i długonogie – wyczaiłem bazę.
Tematyka wojenna niezbyt mnie interesuje, ale nawet ona byłaby lepsza niż kit, jaki przez cały seans próbują widzowi wcisnąć twórcy. Niezbyt wiadomo, dlaczego główny bohater ma być głównym, skąd jego siła i wiedza, dlaczego jest niby taki wybitny. Iona także pojawia się znikąd, nie wiadomo, kto i w jakim celu ją wysłał.
Z charakterami bohaterów też nie jest najlepiej – łatwo popadają w schematy, do gustu przypadła mi jedynie blondynka w tym zabawnym płaszczu (gdyby nie sceny humorystyczne z nią w roli głównej, jak nic bym zasnął). Główny cel fabularny jest ledwie zarysowany, w ogóle nie da się odczuć, że bohaterowie mają coś ważnego do zrobienia, że ich działania mogą coś zmienić w porządku świata i że czemuś to służy, mimo że posiadają oczywiście najpotężniejszy z okrętów po swojej stronie. W związku z tym seria nie oferuje też satysfakcjonującego zakończenia.
Anime jest niewiarygodne i w dodatku brzydkie, bo w każdej jednej scenie zastosowano sporo animacji komputerowej, tyle że mizernie wykonanej. Czasem celowo skupiałem się na postaciach w tle i to, co widziałem… to nawet nie przypominało ludzkich ruchów. Grafika jest fatalna, tak topornej animacji komputerowej chyba jeszcze w anime nie widziałem.
3/10.
^^
Czekam na 2 sezon który jak dobrze przeczytałam napisy podczas ostatniego odcinka to będzie 29.06.14 :3
Główny bohater tak jakby przestał istnieć, nie wiem na podstawie czego anime jest oparte, ale można było zrobić to lepiej.
Kłamstwo. Gdybyś obejrzał uważnie odcinek zamiast upajać się swoją zajebistością, jak to wspaniale zjedziesz serię w recenzji, zobaczyłbyś, że jest odwrotnie.
Nuuda
Zapowiadało się na coś ciekawego.
Kim jesteśmy?
Dokąd zmierzamy?
Ars Nova
Więcej anime w klimacie Zaginionej Floty!
Brakuje mi serii wojennych, w których (tutaj miałem jako kontrast, wstawić odniesienie do masy serii gdzie tajną, super bronią są małe dziewczynki w kostiumach – ale równie dobrze mógłbym sobie sam strzelić w stopę…) trzeba liczyć każdą sztukę amunicji w starciu z silniejszym przeciwnikiem – no bo jesteśmy daleko za linią wroga i trzeba brać pod uwagę to, że może nam zabraknąć gadżetów na kolejnego przeciwnika, który czai się tuż za zakrętem.
Jak już napisałem – nie jest bez wad (grafika trochę razi, fabuła nie jest porywająca, postacie [na razie] nie zapadają w pamięć, antagoniści trochę upośledzeni taktycznie [mimo tłumaczeń takie odniosłem wrażenie]) ale ma u mnie dużego plusa na starcie za podjętą tematykę.
P.S. Nie wie ktoś czy była już sobie taka seria w stylu zaginionej floty (chodzi o serię książek Jack`a Campbella – czytałem ostatnio i doszedłem do wniosku że świetne anime by z tego było :D).