x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Daje radę
Dużo magii, trochę dramatu, komedia i light romans czyli Tokyo Ravens
Do tego sensowna fabuła pomału ukazująca kolejne części układanki.
Bohaterowie głowni dający się dosyć lubić oraz sporo swietnych pobocznych postaci. Materiału wystarczająco dużo na dłuższą niż 24odc serię.
Elementy magii zarówno tej tradycyjnej japońskiej i takiej mocno współczesnej, w stylu raczej amerykańskim. Oraz świat współczesny, z jego stylistyką budownictwa dużego miasta.
Raczej nie polecam tego anime dzieciom.
Mnie osobiście ujęły najbardziej dwie postacie, przyjaciela głównego bohatera kliknij: ukryte inteligentny, spostrzegawczy i oddany, z nabytą a nie wrodzoną magią oraz ich nauczyciel wychowawca. Ale sporo także interesujących innych osób, które nie są potraktowane tylko jako tło.
Nawet elementy haremu nie tak nachalnie jak w innych seriach. I sporo ciekawych dla mnie scen walk.
W sumie gdyby nie wiele trików które już widziałam w podobnych anime, to dostałoby 8 na 10.
Po obejrzeniu pamiętam niestety tylko kilka scen, w tym dwie dość dramatyczne ale też jedna tak zabawna, że do tej pory jej wspomnienie budzi uśmiech na mojej twarzy.
Anime nie jest produkcją wybitną, ale dobrą, fabuła ma sens, bohaterowie także (Touji). Muzyka była przyjemna, ale poza openingami niewiele pamiętam. Raziła i jednocześnie zachwycała grafika: piękne kolory i kreska przeplatała się z okrutnym zastosowaniem grafiki komputerowej w bardzo złym wydaniu.
Podsumowując: polecam, można się całkiem wciągnąć, jednak nie jest to anime wysokich lotów.
Trzeba przyznać że nie każdy podziela moje zdanie, dowodem jest wykres sprzedaży tej ekranizacji co powoduje pytania na temat drugiej odsłony…
Mam nadzieje że deweloperzy nie zostawią nas z pytaniami bez odpowiedzi i sprostują tę historię w 2 sezonie, a na to właśnie czekam z całego serca !!!!
Mieszane uczucia, ale i tak polecam
Być może dłuższy czas antenowy i rozbudowa wszystkich relacji w bardziej przystępnym tempie, dodałaby więcej atrakcyjności całej historii. Brakowało mi rozwinięcia tematu Hyouko, wypadku w którym jeden z bohaterów ucierpiał i był długo hospitalizowany, + rozwinięcia wątku Jina. Z pewnością zaliczał się do grona najciekawszych postaci.
No, ale pomijając wiele wątków, które chętnie poznałbym, liczę na kontynuację. Przyjemna historia, czasami potrafiła zaskoczyć, czasami rozbawić i przede wszystkim zaciekawić.
A właśnie. Nie rozumiem tak niskiej noty w recenzji. Openingi był słabe, to prawda, ale ostatni ending trzymał poziom, zaś soundtracki tworzyły klimat, potrafiąc zapaść w pamięci.
Ode mnie zasłużone 7.
Tokyo Ravens
Bohaterowie. Szczerze powiedziawszy bardziej z tej serii lubię dorosłą część niż samych głównych bohaterów. Gdyby nie oni to anime uzyskałoby ode mnie znacznie niższą ocenę. Wyjątkiem od tego byłaby dla mnie Kon. Była często śmieszna, ale też zarazem sympatyczna. Nie odrzucała swoją „słodkością”. Aczkolwiek ogólnie rzecz biorąc, oglądając to anime lepiej się nie nastawiać na barwnych i zapadających w pamięć bohaterów. Grafika – odnośnie tego mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony pamiętam wierzchowca Natsume – Yukikaze (tak mi się spodobał aż go zapamiętałam!) – z drugiej w głowie tkwią dalej obrazy strażników Kyouko. Obie te rzeczy kompletnie od siebie różne. Może to celowe zestawienie. Takiego starego i nowego postrzegania magii, ale mi niestety średnio przypadł do gustu. Chyba jeszcze nie jestem aż tak bardzo przyzwyczajona do 3D w anime. Jeśli chodzi natomiast o muzykę to stwierdzam, że była ok – dobre i przyjemne do słuchania op oraz end.
Ogółem. Przez pryzmat czasu uważam, iż swobodnie mogliby zwęzić całą serię, po prostu wycinając z niej średni środek bądź też zwyczajnie poprowadzić go w bardziej emocjonujący sposób, co osiągnęli dopiero w ostatnich odcinkach. Gdybym teraz pewnie zabrała się za tę serię prawdopodobnie przewijałabym co nudniejsze momenty, wyłapując główną fabułę i dążąc szybko do końca. Pojedyncze epizody pamiętam jako takie, które raczej nie mijają zbyt prędko, bo po prostu nie wciągają aż tak mocno jakby się chciało. Jednakże! To anime ma swój urok, który chociażby mi pozwolił dobrnąć do końca.
Na początku zadałam pytanie, czy warto poświęcić na nie tyle czasu? Moja odpowiedź brzmi: tak! Mnie końcówka rozbroiła kompletnie i była wręcz wyjątkową nagrodą za całą (szczerze powiedziawszy średnią) serię.
Daję mocne i zasłużone 7/10!
8/10
Re: 8/10
b) Trudno powiedzieć, raczej nieprędko.
Yyy...
Szczególnie to drugie… przecież takie zajefajne były OPy i EDy…
No i ogólnie to co… inny recenzent, bo inny recenzent, ale konkretne TR ma 7/10, a gniotowe StB 8/10.
Skomentuję to jednym słowem – Tanuki.
Re: Yyy...
Co do Tokyo Ravens, obydwa zestawy utworów mi się podobały. X‑encounter wizualnie na kolana nie rzuca, ale utwór jest przyjemny dla ucha – to samo można powiedzieć o ~Outgrow~. Pierwszy ending jest trochę dobijający, próbując wywołać pozytywne emocje na siłę, ale drugi to czysta poezja – Kawada Mami znów pokazuje, na co ją stać. Sama fabuła nie jest jakoś szczególnie ambitna, ale oparta na dobrym pomyśle, co się ceni, to samo można powiedzieć o postaciach – każda spełnia powierzoną jej rolę, no, może oprócz okularnika, który po prostu przewijał się między kadrami, nie wiadomo czego szukając. Zakończenie boli, bo jest napisane na kolanie. Nagłe przyspieszenie akcji, seria próbuje wszystko zamknąć na łeb na szyję, a faktyczny koniec to tak praktycznie nie koniec, a jedno z dwóch – reklama mangi albo zapowiedź kontynuacji. Lub obydwa. Naciągnę na 7.5/10, bo całkiem zgrana całość.
Co do samego Tanuki, mój kolega parę lat temu wyraził się dość trafnie – Polacy nie powinni brać się za recenzjowanie czegoś, czego nie rozumieją. Więc i same recenzje biorę nie tyle na poważnie, co po prostu jako opis anime, sugerując się bardziej komentarzami, czy powinienem wziąć się za oglądanie, czy może nie. I w większości przypadków moje oceny rozmijają się z ocenami recenzenta o przynajmniej dwa oczka – co może być przyczyną albo tego, że mam niskie standardy, albo po prostu tego, że Tanuki uważa się za dużą korporację i musi rozebrać każdą serię na czynniki pierwsze, zamiast być skromnym serwisem, który ma za zadanie pomóc widzowi w wyborze, które anime warto, a którego nie warto zobaczyć.
Re: Yyy...
A to i ja uważam za absurd, nie każda seria jest do tego przeznaczona, rozumiem rozkładać w ten sposób fabułę, która ma być skomplikowana i, powiedzmy, „wielowarstwowa”. Jak ktoś próbuje w ten sposób bawić się z prostą komedią obyczajową albo fantasy haremówką to nic, tylko się śmiać.
Co do Tokyo Ravens – Już pomijam openingi i endingi, ale sountrack ogólnie był naprawdę fajny i świetnie dopasowany do akcji toczącej się na ekranie. Co więcej, świetnie się też go słucha tak po prostu, tak więc od jakiegoś gości na moim tablecie :3
A StB nie komentuję, dla mnie jest po prostu słabe, nudne i bez polotu. Może kompletnym gniotem nie jest, ale dałam temu kiedyś 4 i po dziś dzień się zastanawiam, czy aby nie o jedno oczko za dużo.
Re: Yyy...
Bez przesady – o wszystkim da się napisać kilka zdań, co nie oznacza od razu rozbierania tego na czynniki pierwsze. Czyli co? Wolelibyście, żeby recenzje brzmiały na przykład w taki sposób: „Fabuła jest super, fajnie się ogląda, 10/10. Ale bohaterowie nie są tacy super, nie lubiłem ich – 6/10. Za to muzyka spoko, fajnie były openingi i endingi, więc 7/10. A grafika bardzo słodziutka – 8/10”? Rzeczywiście, konkretna byłaby z tego recenzja -.-
Szczerze powiedziawszy nie zauważyłam, by soundtrack był na tyle wybijający się. A specjalnie przed pisaniem włączyłam sobie kilka fragmentów, by może sprawdzić, czy czasem zaaferowana akcją go po prostu nie pominęłam. Ogólnie uważam, że poszczególne nuty były całkiem dobrze dostosowane do sytuacji na ekranie, ale jakoś nie wyobrażam sobie słuchania ich osobno. o.O Jasne, każdy ma inny gust, ale bez przesady – to zdecydowanie nie był muzyczny cud świata i jest sporo dużo lepszych soundtracków w anime.
Re: Yyy...
A teraz powiedz mi, czy ja coś takiego napisałam i z czego to wynika, wtedy pogadamy, bo uczyć czytania ze zrozumieniem nikogo nie zamierzam.
Nigdy nie twierdziłam, że się jakoś specjalnie wybija, twierdzę tylko, że jest dobry i nadaje się do tego, by go słuchać jako samodzielnych utworów. Nigdy nie twierdziłam, że jest genialny czy jest cudem świata.
Re: Yyy...
No nie powiem, kto tu powinien się uczyć czytania ze zrozumieniem akurat -.- Ale dobra…
Co według ciebie oznacza w takim razie rozbieranie serii na czynniki pierwsze? Opisanie w kilku akapitach fabuły, bohaterów, grafiki i muzyki? Bo tak to właśnie wygląda w większości recenzji tutaj. Piszesz, że śmieszne jest, gdy ktoś opisuje fabułę w obyczajówce czy haremówce – a co właściwie w tym śmiesznego? Skoro bierze się za recenzje takiego tytułu, to chyba logicznym jest, że coś musi o nim napisać. I bynajmniej nie oznacza to, że rozkłada serię na czynniki pierwsze…
Re: Yyy...
Bardzo mi przykro, ale nie jestem w stanie podać teraz przykładów, bo zwyczajnie ich nie pamiętam – już dość dawno przestałam czytać recenzje oglądanych tytułów (z paroma wyjątkami od czasu do czasu), więc recenzji tych serii, które obejrzałam niedawno, nawet nie czytałam, także albo uwierzysz mi na słowo, że takie przypadki się zdarzały (zaznaczam, że nigdy nie twierdziłam, że jest ich dużo; zdarza się to sporadycznie ale nie wpływa to na mój stosunek do samego zjawiska), albo mi nie uwierzysz i po prostu darujemy sobie dalszą dyskusję, rozejdziemy się w pokoju bo przyznaję, że po prostu nie chce mi się teraz czegokolwiek szukać. :D
No, mniejsza. W każdym razie przepraszam, jeśli zabrzmiałam agresywnie we wcześniejszym poście. Nie to było moim zamiarem, to raczej efekt lenistwa.
Re: Yyy...
Re: Yyy...
Re: Yyy...
Do recenzji to wam lat świetlnych brakuje.
Re: Yyy...
Za to, co było opisane w recenzji – gdybyś przeczytał, to byś wiedział. A w skrócie – grafika sama w sobie jest średnia, ale niestety kiepskie CGI, w dodatku nie pasujące do klimatu totalnie, psuje całość niesamowicie. Stąd właśnie 4/10 – jak na ten rok, to niestety jest kiepska produkcja.
Co do muzyki – op i ed to nie wszystko (je same oceniam gdzieś tak na 8/10), a ścieżka dźwiękowa wykorzystana w tym tytule była po prostu standardowa. Stąd właśnie 6/10, czyli dla oprawy dobrej, ale nie wybijającej się jakoś szczególnie.
Szczerze powiedziawszy, dla mnie to też jest dobijające, ale nie mogę wystawiać oceny patrząc jak zostały oceniony inne tytuły. TR dostało ode mnie 7/10, bo jest to solidny tytuł, ale z kilkoma niedociągnięciami, no i nie oszukujmy się – poza prostą rozrywką nie oferuje akurat nic więcej i do klasyki gatunku nikt go nigdy nie zaliczy.
Nie podobało mi się kilka rzeczy, zaczynając chociażby od nadmiaru 3D, strasznie tego nie lubię… po drugie cała idea magii jest jakby podciągnięta trochę pod wierzenia, bożków, talizmany itd. inkantacje, gestykulacje i cała reszta jest w pełni zrozumiała ale mieszanie w to duchów trochę się mija z moją wizją istoty magii, to jednak pewnie przez nadmiar fantasy i ogólnie kwestia gustu :)
Bohaterowie ogółem dość przeciętni, każdy z nich czymś tam się wyróżniał ale na pewno nie nazwałbym ich oryginalnymi postaciami.
Fabuła – Przez te 24 odcinki mieli dość czasu, żeby przekazywać widzowi systematycznie istotne informacje, rozciągnąć wątek główny i nie namieszać, wyszło jednak trochę, jakby pod koniec ktoś starał się wszystko przyspieszyć. Na początku wszystko jasne i gdzieś pod koniec nagle nawał różnych pomniejszych wątków, różnych mniej lub więcej istotnych dla fabuły informacji i trochę zaczęło się mieszać… nie było może źle, bo widziałem o wiele gorzej poprowadzone serie nawet przy większej ilości odcinków ale widać było, że twórcy anime „nie dali z siebie wszystkiego”.
Sama seria szczerze mówiąc mocno skojarzyła mi się z Toaru Majutsu no Index, choć na szczęście obyło się bez długich przemówień od głównego bohatera ;p
Seria kończy się w stopniu akceptowalnym, choć niejednoznacznie, pozostało kilka ważnych pytań, na które coś czuję, że odpowiedzi będzie trzeba szukać w mandze albo następnym sezonie(jeśli wyjdzie – choć wolałbym szczerze mówiąc 3‑4 odcinki ova) – znów jednak nie zainteresowała mnie na tyle, żeby szukać ich gdzie indziej, niż na forach jako wolnej interpretacji.
Pomijając wszystkie rzeczy, które nie do końca mi się spodobały nie było wcale źle, całkiem miło spędziłem czas i nie żałuję sięgnięcia po ten tytuł – nie jest to coś, co zapadanie na długo w pamięci ale znowu też nie jest to przeciętniak z bocznej półki.
Ode mnie 6/10.
Swoją drogą drugi ending całkiem niezły :)
Pytania
A teraz czas na pytanie. kliknij: ukryte Jak inni widzowie rozumieją zakończenie, bo sama mam nieco wątpliwości. Harutora w końcu żyje? czy odszedł do innego wymiaru czy gdzieś tam? Dlaczego odszedł? A Natsume? żyje/nie żyje/czemu nie sa razem… Trosze wkurzyło mnie w tej serii, że nagle zrobiło się tyle frakcji, tylu intrygantów, podczas gdy pierwsze 10 odcinków fabuła anime była prosta jak budowa cepa. Nie wytłumaczono właściwie zupełnie intencji większości bohaterów, w tym nawet ojca Harutory, który nawiasem mówiąc, został potraktowany wg mnie po macoszemu.
nasuwa mi się jeszcze pytanie: kliknij: ukryte szalony towarzysz Shaver zaatakował dzieciaki, bo? bo był szalony, czy może miało ta jaki głębszy sens? po za tym, co najmniej intrygujące sa jego stosunki z własnym panem. Czy tylko ja to tak odebrałam? Przyznam się szczerze, że miałam dużą przerwę w oglądaniu, więc możliwe że coś mi umknęło albo nie powiązałam pewnych wątków…
Koniec
Dobre, ale mogło być lepiej.
Powiem tak: intrygujący początek, dalej średniawo, ale po pewnym czasie się rozkręca i jest całkiem dobrze. Następnie dostajemy bardzo emocjonującą końcówkę (najlepsza część tego anime) i… dziwne, słabe i w sumie oklepane zakończenie.
Jestem nim nieco zniesmaczony.
Postacie – było kilka ciekawych i kilka mniej.
MH nawet ujdzie.
Fabuła… trochę szybko i dość zawile toto idzie, ostatecznie nie wiem o czym to w końcu było, ale manga nadal trwa… niestety nie mogę doszukać się angielskich skanlacji, więc pewnie nie jest przetłumaczona i nieprędko dowiem się, co jest dalej.
Oczywiście zakładając, że nie dostaliśmy filler endingu, trudno mi to orzec, po tym zakończeniu.
Oprawa niezła, dobrze dobrane głosy postaci i całkiem efektowne walki.
Drugi OP i ED były MEGA, czego niestety nie mogę powiedzieć o pierwszych.
Reasumując – wystawiam takie całkiem stabilne 7/10 i z chęcią obejrzałbym drugi sezon… ale to mogło być znacznie lepsze.
Potencjał był, niestety nie został do końca wykorzystany.
Re: Dobre, ale mogło być lepiej.
No coś ty – pierwszy opening był wręcz genialny jako całość (to jest wizualnie i muzycznie), za to drugi już tylko muzycznie się wybija. Wykorzystanie scen z pierwszego op dla mnie osobiście jest niezwykle irytujące. ;p
Re: Dobre, ale mogło być lepiej.
Ale chyba zgodzisz się, że Mami Kawada w drugim ED = jest moc?
Re: Dobre, ale mogło być lepiej.
Usatysfakcjonowany
Dobre grafika i muzyka (szczególnie 2 OP, a jeszcze szczególniej 2 ED – Mami Kawado, jesteś boska!), niezłe postacie, dobre walki, całkiem ciekawa i rozbudowana fabuła.
Jedynie dwa bóle – błagam… nie skopcie zakończenia.
I kolejny – na chwilę obecną przetłumaczono tylko 22 rozdziały mangi… a przynajmniej ja nie mogę dokopać się do ich większe ilości wśród angielskich skanlacji… szkoda.
W każdym bądź razie mangę chętnie poczytam, kiedy tylko będzie dostępna.
Samemu anime tymczasowo wystawiłem 8/10… nie skopcie tego – proszę (nadzieja matką głupich).
Fabuła ogólnie jest bardzo ciekawa, coś w stylu Shakugan no Shana. Animacja nie wprowadza w zachwyt, ale można to przeboleć.
Dla mnie jest to jedna z lepszych pozycji tego sezonu.
Oby tak dalej. Zwłaszcza w miarę odsłaniania odpowiedzi na kolejne pytania, bo sporo serii dawało radę, póki fabuła się odsłaniała, a potem z impetem padło, gdy wyszło wątki rozwiązywać i pomysłowość fabuły wreszcie odsłaniać. Bo i całkiem często ta ostatnia na tym etapie wpada, iż nieobecna tak naprawdę była.
Całkiem nieźle
Troszkę boli...
W każdym razie fajerwerków się nie spodziewałam, a i tak na tle dość słabego sezonu (zbyt dużo „faworytów” zawodzi), Tokyo Ravens wypada naprawdę przyjemnie. Zresztą ma to mieć 24 epki, więc jest nadzieja na poprawę nawet. Zwłaszcza liczę na to, że kliknij: ukryte bohaterowie wyjaśnią sobie w końcu te wszystkie nieporozumienia związane z płcią, kto był czyim duchowym towarzyszem i kto kogo właściwie spotkał w dzieciństwie ;p
Podobieństwo
Re: Podobieństwo
Re: Podobieństwo
Re: Podobieństwo
Warto obejrzeć ? Są jakieś nadzieje iż ta „seria” będzie dokończona ?
Re: Podobieństwo
Re: Podobieństwo
Co jakaś seria zaczyna mi się podobać, to albo nie dokończona, albo jeszcze wychodzi albo jest niedokończone, albo wszyscy ważniejsi umierają albo seria jest po prostu kulawa (np. bohatera i główny cel uczuć głównego bohatera, jest debilką z cyckami zamiast mózgu)... (albo odwrotnie bohater kołkowaty i dziecinny a bohaterka niczego sobie)...
Nie rozumiem, czy to tak trudno storzyć serie fantasy/sci‑fi z supermocami która nie jest kolejnym dzieckien Dragon Balla a romans jest w miare dojżały i nie na zasadzie „łosz matko bosko jak mnie pocałuje to się seria skończy ?”
Zaczynam się zastanawiać czy istnienie takiej seri jest możliwe, z solidnym romasem i z długością odcinków na tyle długą że nie można ich skończyć w 1 dzień ...
Ash ... sądze jednak że ta nisza (moim zdaniem doskonała) albo nie istnieje albo jest o tyle mało popularna iż nikt jej nie animuje ..
tak swoją drogą po co animować coś co jest nie dokończone i w 1 sezonie (12‑24 odcinki) można spokojnie dogonić mangę (która wychodzi)nawet jeśli 1/3 to fillery najeżone fanserwisem ?
Re: Podobieństwo
Re: Podobieństwo
2) Anime jest tworzone na podstawie LN, nie mangi (manga jest chyba nawet w tyle z materiałem w porównaniu do anime).
3) Szanse na kontynuację faktycznie są niskie, patrząc na to co studio z tym zrobiło (tj. krojenie materiału i animacja). Wróżę temu tytułowi podzielenie losu the Legend of the Legendary Heroes – zakończenie serii punktem zwrotnym dla fabuły.