x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Jedna z lepszych
Dla mnie to z pewnością jedna z prawdziwszych, bardziej naturalnych serii. Wątki obyczajowe nie są z powietrza, a romans (mimo że jak dla mnie mało romantyczny) to jest jednym z niewielu prawdziwych, zupełnie realnych.
Postacie również. Wiem, że jest pierwowzór, ale oceniam to co na ekranie. I jestem pod wrażeniem. Może za wyjątkiem sióstr, których głosy były przesadne – to reszta, zwłaszcza głowni bohaterowie – świetni.
Zaczynałam z 6‑7/10 a w miarę upływu czasu ocena dryfowala6w kierunku 10/10
kliknij: ukryte Tylko zakończenie sprawiło, że nie dałam najwyższej noty. Zbyt realistyczne.
Stroje, wystroje i tła – bardzo mi się podobały. I choć ktoś wpadl6na dziwny pomysł ozdobników kosmiczno‑duszkowych czasem migających w tle – to chyba tylko po to- by nie było zbyt realnie i poważnie. Choć dla mnie ten zabieg, podobnie jak i użyte deformacje – były zbędne i nieprzystające.
Opening i ending zupełnie nie w moim stylu – ale już muzyka w tle mi odpowiadała.
Błędy w animacji i grafice nie zepsuły na szczęście klimatu.
Ogólnie fanom i fankom polecam oglądania „bliższych relacji emocjonalnych i nie tylko” w tym ujęciu.
Seria nie wybitna, ale według mnie – wyjątkowa
Re: Jedna z lepszych
który moim zdaniem najlepiej oddaje wartość tego anime:
George
I nie tylko tym jak bardzo jest realnie pokazany kliknij: ukryte Charakter, sposób bycia, a nawet emocje ukazane są w nieco dyskretny sposób. I zarazem prawdziwy.
To, że zaproponował wspólny wyjazd do Paryża – to nie było ot tak. To była konkretna propozycja, żeby sprawdzić ten związek i spróbować, co z tego wyniknie.
Obydwoje niełatwo pokazywali swoje wzajemne uczucia. A „Caroline” wydaje mi się, że wybrała zerwanie – bo czuła, że ciągle musiałaby się zbyt mocno starać. Zupełnie jak w relacji z matką.
I być może obawiała, że jeżeli obniży poziom, starania, albo zwiędnie jej uroda – to ten związek i tak zniknie.
Myślę, że zdawała sobie sprawę z tego co realnie sensowne, a co powinno zostać w sferze chwilowo spełnionego marzenia – zupełnie jak piękny motyl który na chwilę przysiądzie nam na dłoni, albo srebrzysty szron na drzewach – który znika w pełnym blasku słońca.
Nie potrafiłam strawić 1 odcinka
Może seria anime i dobra, ale dla osób które mangi nie czytały
paradis kiss
"Pragnę zostać iluzjonistą spełniającym ludzkie marzenia."
-Cudni bohaterowie(mi do gustu zwłaszcza przypadła Miwako, Yukari, Isabella i Hiroyuki), ich działania, motywy nimi kierujące były bardzo dobrze przedstawione. Nikt nie został wyidealizowany, każdy z nich ma swoje wady jak i zarówno zalety, na swoich plecach ciągnie bagaż doświadczeń(m.in. rozterki sercowe, problemy z rodzicami).
-Ogromną zaletą tego anime są kreacje bohaterów, mam na myśli zarówno ich wygląd jak i ubrania, które są naprawdę bardzo ładne.
-Zakończenie kliknij: ukryte słodko‑gorzkie(ostatnio natrafiam na książki, filmy, anime, mangi z właśnie takimi zakończeniami ;.;), które bardzo mi się spodobało.
-Opening, który ciągle mi chodzi po głowie i ending z komiczną animacją.
-Pomysł na „magiczne lekarstwo” wydał mi się bardzo interesujący…tak naprawdę chyba każdy z nas ma takie magiczne lekarstwo. :)
W porządku, a teraz podam parę negatywnych cech Paradise Kiss:
-Szkoda, że scenarzyści wycięli sporo zabawnych fragmentów, które nadawały tej historii również barw.
-Postacie pierwszoplanowe i drugoplanowe całkiem ładnie zostały przedstawione, ale przechodni lub niektóre przedmioty niestety kulały pod tym względem.
-Poza openingiem i endingiem niestety muszę wskazać brak muzyki w tle. Tylko parę razy słychać było muzykę podczas dwunastu odcinków, a to zdecydowanie za mało.
Podsumowując, sądzę, że Paradise Kiss jest naprawdę udaną produkcją, z malutkimi niedociągnięciami. Dla wielbicieli romansów pozycja obowiązkowa, ale nawet Ci, którzy nie przepadają za tym gatunkiem(jak ja) mogą znaleźć coś dla siebie. Wydaję mi się, że osoby, które zaznały choć raz w życiu rozterki sercowej doskonale zrozumieją przekaz filmu i zżyją się z bohaterami.
9/10.
Dość specyficzne.
Co to jest!!!
Miało być tak pięknie, a jest,,, kaszanka
Re: Miało być tak pięknie, a jest,,, kaszanka
Anime dobre ale...
Zakończenie
Zamaskowano spoiler. Moderacja
Re: Zakończenie
Re: Zakończenie
Re: Zakończenie
Re: Zakończenie
Ale dobrze, że kliknij: ukryte Yukari nie była z Drożdże… Dżordżem.
Miwako-chan!
Od razu mówię,że miałam spore wymagania co do Paradise Kiss i ku miłemu zaskoczeniu seria podołała.
Ciekawa historia,a co najważniejsze dobrze poprowadzone i zadowalająco rozwiązane wątki.
Bohaterowie byli nieziemscy.Byli tacy naturalni i pomimo swojej ekscentryczności tworzyli udaną grupę bohaterów,dzięki którym oglądanie anime nie bolało – a dawało przyjemność.Nawet ten nudziarz Hiroyuki dał się polubić.Co nie znaczy,że polubiłam wszystkich.
Szczególne pokłony składam jednej z postaci,która lała miód na moje serce – Miwako.
Uwielbiam tą dziewczynę.Uwielbiam jej różowe włosy,jej dziwaczne,ale śliczne ciuchy,uwielbiam jej dziecinny charakter,jej naturalność i oddanie.To przemiła istota o dobrym sercu.
Właśnie tutaj tkwi sekret tego anime – niesamowicie skonstruowani bohaterowie.Bo np.taka Miwako.Opisując ją jako „dziecinną dziewczynkę o dobrym sercu” wyobrażamy sobie kogoś pokroju Nagisy z Clannada czy Asashiny z Suzumiya Haruhi no Yuuutsu (tak,nie przepadam za tymi bohaterkami),ale tutaj ta zasada całkowicie się nie sprawdza.Tak samo jest w przypadku Arashiego czy nawet Georga (no miał pozytywne cechy…)
Dawno nie widziałam tak pozytywnych bohaterów w anime.
Kolejnym sekretem sukcesu Paradise Kiss jest oczywiście fabuła.Nie skomplikowana,ale przy tym wciągająca.
Szkoda tylko,że tak mało czasu poświęcono wątkowi Miwako,Arashiego i Hiroyukiego.Cieszę się jednak,że pod koniec wszystko zostało rozwiązane.
I zakończenie – nie wyobrażałam sobie innego. kliknij: ukryte Rozstali się.I bardzo dobrze.Od pierwszego odcinka wiedziałam,że tak będzie.Nawet przez chwilę nie pomyślałam,że mogą zostać razem.Ta dwójka zupełnie się od siebie różni.Yukari potrzebuje stabilizacji,to dziewczyna która twardo stąpa po ziemi.To dzięki ciężkiej pracy doszła tak daleko.A George? To typ samotnika.Samolubny,zamknięty we własnym świecie sztuki.Przez całą serię miałam wrażenie,że to co czuje do Yukari to nie jest miłość.To tylko pociąg,bo jest śliczną,mądrą dziewczyną.Nie lubię takich mężczyzn,którzy uważają się za zdobywców.Dobrze,że Yukari przejrzała na oczy i ułożyła sobie życie z ....
Kreska bardzo mi się podobała.Postacie były miłe dla oka i dla ucha ( czy Miwako byłaby Miwako gdyby nie Marika Matsumoto?)
Opening – przecudny.Świetna piosenka,a do tego fajna animacja – podobały mi się wstawki z realnego świata,jak np.bilbordy reklamowe z Ai Yazawą :D
PS: Uwielbiam jak Miwako wymawia imię Caroline ^^
10.
:)
Happy Berry.
Mimo ogromnej sympatii i czystego ciepła głównych postaci czułam między nimi a mną dość spory dystans. Przyznam, uczucie u mnie dość niespotykane, zafascynowana tą dziwną siłą przyciągania sięgałam po kolejne i kolejne odcinki. Spędzanie czasu z ferajną z Yazagaku było dla mnie czystą przyjemnością, każde z nich było dla mnie kimś tak realnym i tak zrozumiałym w swojej zawiłości i niejednoznaczności w uczuciach, że mogłabym podobnych ludzi mijać na ulicy i nawet nie zwrócić na ich odrębność uwagi. Rozpisywać się nie będę, Oczko w swoim „eseju” ukryła bardzo podobne do moich odczucia i przyznam szczerze, że gdybym miała więcej, czasu chętnie jeszcze bardziej zagłębiłabym się w opisie tej historii.
Grafika bardzo mi się podobała, każdy szczegół, każdy detal robił niesamowite wrażenie. Nawet wyskakujące na ekranie pokemony nie były w stanie odebrać mi przyjemności wpatrywania się w ekran. Bardzo lubię anorektyczne tyczki w stylu Clampa, więc kreska Yazawy, podobnie jak w Nanie, przypadła mi od razu do gustu. Muzycznie zapamiętałam genialny, „melancholijny” opening, idealne połączenie dobrego wokalu, dobrej piosenki i dobrej animacji i optymistyczny ending, który od sześciu miesięcy służy mi za dzwonek w telefonie. W trakcie trwania anime może coś leciało, ale tego nie zapamiętałam. Mimo wszystko obie piosenki, otwierająca i zamykająca, to dowód na to, że jednak istnieją anime, które mają jednocześnie dobre dwie piosenki na raz.
Fakt, że zahacza obszerny temat mody tylko narobił mi smaku do seansu i na szczęście i na tym polu się nie zawiodłam. Przerysowane kreacje bohaterów i próbująca się w nich wtopić Yukari ( na prawdę jedna z niewielu animowanych nastolatek którą szczerze polubiłam, która zachowuje się, myśli i czuje jak młódka, jednocześnie dająca siebie polubić nawet po największym wybryku ) tylko podkreślały ulotność chwili i piękna w sztuce ubierania.
Co do zakończenia kliknij: ukryte uważam, że wszystko było na swoim miejscu – każdy zachował się tak, jak powinien, przy okazji oboje zaznali szczęścia. Z jednej strony to nieco smutne, z drugiej uważam, że takie rozwiązanie było najlepsze, zwłaszcza, że choć oboje byli przyciągani do siebie jak magnesy, to jednak wątpię, aby na dłuższej mecie trwały związek wyszedł im na dobre. I właśnie to jest piękne, że oboje dojrzeli do bycia szczęśliwymi.
Przed obejrzeniem Paradise Kiss upierałam się dość długo, ale po pierwszych 5 minutach wiedziałam, ze to jest „to”. Sam fakt, że zdecydowałam się przeznaczać moje skromne oszczędności na zakup polskiej wersji papierowej świadczy niesamowicie pozytywnie o dziele pani Ai. Szczerze polecam każdej kobietce, i małej, i dużej, poza tym myślę, że nawet takie tematy, jak moda czy pierwsza miłość nie powinny odstraszać panów, bo historia, choć prosta, jest wyjątkowo elastyczna w tych kwestiach i nie ogranicza się tylko do nich.
Jesli chodzi o zwiazek glownych bohaterow… Mam wrazenie, ze sie kochali. Tylko wzajemnie sie unieszczesliwiali i nie pasowali do siebie.
Wzruszajace to bylo.
ach...
Re: ach...
Szkoda tylko, że takie krótkie, faktycznie przydałby się odcinek więcej by zamknąć wszystkie sprawy (ostatni odcinek był trochę chaotyczny).
Wkurzały mnie też te dziwne robale na tle miasta na początku odcinków oraz te kwiatowe przejścia.
Opening zapada w pamięć.
8/10 i dodaję do ulubionych. Fabuła była wciągająca, kreska bardzo mi się podoba.
Polecam!
POCHWAŁA TWORZENIA
Pasję tworzenie ukazano w PK jako wartość – jak przystało na serię o młodych artystach. Z kolei główna wartość samego PK jako opowieści zamyka się według mnie w tym, że jako najszlachetniejszy i najbardziej wymagający rodzaj sztuki z mocą proklamuje tworzenie samego siebie: swojego „kształtu”, swojej przyszłości, swojego życia.
Dobór stroju to coś, od czego można zacząć. Najlepszym przykładem, że szata nie tylko zdobi, ale wręcz tworzy człowieka, jest Isabella. Jej obecność w fabule to w moim odczucie nie tyle ekscentryczny dodatek, co ważna wskazówka: ciuchy – wokół których obraca się cała historia – pełnią u Ai Yazawy funkcję subtelnej metafory. Ubrania są jak tożsamości (w przypadku Isabelli one SĄ tożsamością). Można nosić gotowe, seryjne uniformy; można wbić się w to, co uszyją nam inni i udawać, dla ich satysfakcji, że sugerowane wdzianko wcale nas tu i ówdzie nie uwiera, można pokusić się o szukanie bajkowej kreacji, która, choć niepraktyczna, pozwoli nam przez chwilę poczuć się mieszkańcami bajkowego świata. Można wreszcie – i to chyba najrozsądniejsze, najrealniejsze rozwiązanie – pójść na kompromis, czyli zgodzić się na wypadkową powyższych trzech opcji. Za to chyba najbardziej cenię PK, że namawiając do bycia kowalem (krawcem? ;) swego losu, uczciwie pokazuje, iż w procesie „produkcji” siebie i przykrawania życia na miarę nie sposób uniknąć ciśnienia rzeczywistości. Że obok własnych – mniej lub bardziej sprecyzowanych pragnień – zawsze będziemy musieli uwzględnić pragnienia cudze, cudze oczekiwania i potrzeby, zwykłe wymagania szarej codzienności…
RAJ UTRACONY
Bolesne zderzenie młodzieńczych marzeń i realności to temat nierozerwalnie związany z wątkiem mozolnego wchodzenia w dorosłość. Wszak dojrzałość wymaga zaakceptowania faktu, że rajskie tęsknoty to jedno, a prawdziwe życie to zupełnie coś innego. Upojny bal Kopciuszka nie może trwać wiecznie. Akcja PK przypada na moment, kiedy jeszcze wszystko lśni blaskiem czarownej nocy, ale właściwie już słychać, jak zegar wybija północ…. Z drugiej strony ten, kto nie ośmiela się marzyć, kto nie sięga po niemożliwe, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa za małoduszność zapłaci nudną, jałową egzystencją. Jak znaleźć legendarny złoty środek? PK nie formułuje jednoznacznych odpowiedzi. W ogóle unika odpowiedzi, zadając za to mnóstwo pytań. Co jest ważniejsze: bezkompromisowe dążenie do ideału oraz samorealizacja czy efektywność i sukces komercyjny? Kiedy mądrością jest gonić za marzeniem, a kiedy się poddać? Także w życiu osobistym. W którym momencie stanowczość i niezależność zamieniają się w ograniczenie i ślepy upór? Jak odróżnić konformizm od cennej umiejętność pójścia z życiem na kompromis? Co oznacza być sobą? Kiedy trzeba o siebie walczyć, a kiedy cnotą jest z siebie zrezygnować na rzecz drugiej osoby? Urzekło mnie, jak trafnie Ai Yazawa wydobywa na światło dzienne wewnętrzne zmaganie, trud, ból, porażki i dramaty stojące za każdym z tych dylematów. Jak przejmująco mówi o nieuchronności straty związanej z każdym poważnym wyborem (rewersem wyboru jest rezygnacja z niewybranej opcji). Jak plastycznie odmalowuje gorycz konfrontacji z prawdą, iż życie drwi sobie bezwstydnie z ludzkich planów, spodziewań i ideałów. Wszyscy niby wiemy, że nie ma na tym świecie ani błękitnych róż, ani książąt z bajki, a jednak ciągle, jak to pisał Bursa, ich „nieistnienie zabija jak topór”.
MADAME /MONSIEUR BUTTERFLY
Każdy trudny wybór przydaje bohaterom PK mądrości. Zmienia ich! Przybliża do dojrzałości. Oczywiście dotyczy to zwłaszcza Yukari, która ze sfrustrowanej dziewczyny bez właściwości stopniowo przeobraża się w świadomą siebie i niezależną kobietę o konkretnych życiowych celach. To głównie do niej odnosi się szereg przewijających się przez serię symboli metamorfozy. Yukari to Kopciuszek tej historii, to poczwarka przemieniająca się w motyla, to rozkwitająca i nabierająca koloru róża. Przede wszystkim jednak Yukari to Galatea – pieczołowicie tworzona przez okrutnego szarowłosego Pigmaliona, amatora kwiatów niemożliwych, według jego szalonej, idealistycznej wizji. Ociosywanie i przykrawanie bloku marmuru to jednak nie to samo, co ociosywanie i przykrawania według własnego widzi mi się żywego człowieka. Barbarzyństwo całego procesu, jego okrucieństwo momentami ściska za gardło.
Każda opowieść o miłości jest tak naprawdę opowieścią o samotności – o desperackim dążeniu do przełamania osobności, o tęsknocie, o pragnieniu oswojenia drugiego człowieka. Tej tajemniczej istoty, która – z mikrokosmosem swoich osobistych niewypowiadalnych doświadczeń, emocji, ran – i tak na zawsze pozostanie tym Obcym. PK niezwykle wiarygodnie wygrywa ten motyw. Tyleż rozpaczliwe, co daremne próby Yukari, by dotrzeć do George’a, by rozszyfrować jego ambiwalentne zachowania, by odkryć, która z jego rozlicznych twarzy jest prawdziwa, głęboko poruszają. Jest coś niesłychanie smutnego w krążeniu dookoła siebie tych dwojga, w amplitudzie krótkich złudnych zbliżeń i bardzo prawdziwych, raniących oddaleń. Yukari szybko musi się nauczyć, że bliskość fizyczna niekoniecznie przekłada się na bliskość emocjonalną.
George w dużym stopniu pozostaje dla dziewczyny (i dla widza) zagadką. Z jednej strony pewny siebie, arogancki, cyniczny, wraz z rozwojem akcji ujawnia rysy delikatności i emocjonalnej bezbronności. Okrucieństwo i psychomanipulacja zdają się przychodzić mu równie łatwo jak troska i czułość. Delikatna strona jego natury najczytelniej manifestuje się poprzez artystyczny idealizm i bezkompromisowość – wrażliwy chłopiec, który w tym, co tworzy musi być szczery, jakby na przekór wszystkim maskom, które nosi na co dzień. Strasznie mnie to wzruszyło. Jak i jego chorobliwe zanurzenie w iluzji. Ludzie z otoczenia chłopaka szybko zauważają, że mają do czynienia z nieuleczalnym marzycielem, wycofanym i uwięzionym w świecie swoich nieżyciowych projektów oraz przeświadczeń – choćby na temat miłości. Jasne jak słońce, że wszystko to, co czyni z George’a charyzmatycznego geniusza designu: jego niezgoda na wszelkie odstępstwa od ideału, jego maniakalne przywiązanie do własnej wizji i zachłanne pragnienie nieskazitelnego piękna, przeniesione na grunt relacji męsko‑damskich stanowi o jego emocjonalnym kalectwie. Oznacza niezdolność do akceptacji prawdziwego (nie zaś życzeniowego, wydumanego) obrazu wybranki. Warto przypomnieć sobie, jak w pewnym momencie kliknij: ukryte George zabrania Yukari sprowadzić się do atelier, bo nie życzy sobie żadnych śladów życia w przestrzeni poświęconej sztuce. Wydaje się, że podobnie traktuje miłość. Ponieważ jednak kliknij: ukryte ani Yukari – idealnie piękna i posłuszna Błękitna Róża, ani dzielna, niezdobyta Kaori tak naprawdę nie istnieją, są tylko wytworami jego perfekcjonistycznej wyobraźni, nasz szarooki wyznawca sterylnego piękna pozostaje na końcu sam. Kruchy, olśniewająco urodziwy motyl – egzotyczny gość z obcego, kolorowego świata – zbyt delikatny by przetrwać czyjkolwiek dotyk.
NIM OCEAN NASZYCH SNÓW ŁYŻECZKĄ SIĘ ODMIERZYĆ DA
Chodź wielu sarka na zakończenie, mnie wydaje się ono perfekcyjne. Idealna, słodko‑gorzka puenta dla słodko‑gorzkiej opowieści o flircie z niemożliwym, o zachłannościach i odwadze młodości, o pragnieniu uczynienia z życia „czegoś więcej”, nadania mu niespotykanej barwy, o tęsknocie za szczęściem i miłością – trzepotliwymi, delikatnymi, efemerycznymi jak motyle.
Epilog nie tylko jest realistyczny ( kliknij: ukryte głównie w aspekcie romantyczno‑matrymonialnym), ale też nie brak w nim pewnej dozy przewrotności – mam tu na myśli kliknij: ukryte karierę Georga jako projektanta kostiumów na Broadwayu. Wbrew wszelkim oczekiwaniom, wbrew zdrowemu rozsądkowi marzyciel znalazł swój świat, w którym godzina błękitnej róży – dla wszystkich innych postaci rozpaczliwie ulotna – trwa i trwa… Czy nie zmusza to odbiorcy do ponownego zastanowienia się nad kwestią konieczności tzw. realistycznego podejścia do życia? Do przeformułowania wniosków na temat zwodniczości marzeń oraz bezwzględnej przydatności kompromisów? Te ostatnie osadzają w rzeczywistości, dają szansę na konkret, na przysłowiowego „wróbla w garści”, pozostawiają jednak z lekkim posmakiem goryczy. Ja osobiście właśnie ową goryczą tłumaczę sobie kliknij: ukryte łzy Yukari z zakończenia. Jestem też dziwnie przekonana, że gdyby zapytać autorkę mangi, z którą z postaci (a zatem z którą z postaw wobec rzeczywistości) skłonna byłaby się utożsamić, odpowiedziałaby – opowiadając się po stronie baśni, motyli, błękitnych róż i bezkresnych sennych oceanów – „Pan Koizumi to ja”.
8/10
:)
Klimat...
Jednak mam zastrzeżenia co do klimatu. Nie wiem czy tylko ja tak miałam, że ciężko było przebrnąć do połowy anime. Seria do 7 odcinka niemiłosiernie przytłaczała swoim klimatem. Mimo często pojawiających się elementów komediowych, wszystko spowite było depresyjną otoczką. Rozumiem, że miało to być anime z serii 'okruchy życia' i poruszać poważniejsze tematy. Bez wątpienia tak było, jednak…wyszedł z tego bardziej dramat z ogromną dozą negatywnych uczuć. Ta patetyczność nieco przeszkadzała w odbiorze.
Co do postaci, również ciężko jest napisać coś o nich. Najbardziej polubiłam Isabellę.
Bardzo ucieszyłam się, że główna bohaterka nie była słodką i infantylną dziewczynką, myślącą, że tak od razu można wejść do świata show‑biznesu bez żadnych problemów i wyrzeczeń. O ile jej charakter był silny w pierwszych odcinkach, o tyle w odc. końcowych (od 10‑12) kliknij: ukryte zauważyłam nieco zmiękczenie jej charakteru i obdarcie tej postaci z wcześniejszej oryginalności i determinacji. Stała się trochę bezpłciowa i ze wszystkim się zgadzała, od tak bez sprzeciwu.
Zachowanie George'a, według mnie, można najłatwiej -ze wszystkich postaci- wytłumaczyć. Jest zimny, wyrachowany, nie umie okazywać uczuć. Nie trudno jest się temu dziwić skoro wychowywał się w takich 'warunkach' i w takiej rodzinie. Łatwo jest to wytłumaczyć jednak już trudniej pojąć jego zachowanie względem Yukari. kliknij: ukryte Mimo wszystko dało się odczuć, że darzył ją uczuciem.
Najbardziej szkoda mi było Hiroyukiego. kliknij: ukryte Kochał Caroline nie tylko za to, że była ładna (jak często miałam wrażenie w przypadku George'a).
Odnośnie grafiki, najbardziej podobały mi się projekty twarzy (chociaż usta były moim zdaniem zbytnio wyeksponowane), i design ubrań. Gorzej było z sylwetkami i animacją.
Końcówka serii ogólnie była mało zaskakująca. Tylko jeden element był: kliknij: ukryte Isabella :), który mnie wzruszył.
Również kliknij: ukryte w ostatniej scenie miałam nadzieję, że Caroline będzie z Hiroyukim.
Ogólnie anime oceniam dobrze, jak wcześniej napisałam. Tylko dobrze, i aż dobrze. Szkoda, że jest tak mało udanych serii josei.
7/10
Re: Klimat...
Re: Klimat...
Bardzo dobre
Muzyka też jest świetna, od razu zakochałam się w openingu i endingu. Kreska czasem jest troszkę dziwna (postaci wykonują dziwne ruchy albo sie w ogole nie ruszaja) ale jest to bardzo mała wada i tak naprawde w niczym nie ujmuje uroku anime. Polecam każdemu.
kliknij: ukryte Fajnie by było, gdyby jeszcze pokazali, że ten jej facet to nie np. Hiroyuki, tylko jakiś gościu, którego w ogóle nie było w anime. :P
Poza tym, OP i ED były genialne. Oglądałam za każdym razem, a to rzadko mi się zdarza, hehehe.
Ogólnie postawiłam 8/10. Polecam fanom josei.
fajne
Co jest lepsze?
Lovely
„First love can't be forgot… but if it's not strong enough to make two people do everything it takes to be together, then it's not the „true and only” love.
When I first watched this anime I also felt regretable and sad. But know, after few years I can finaly see trough this… There are only few „first love's” which happen to be the last once too.
It surely is… the best romance I ever watched… and the most real – the real love story with some tears and joy at the end of it.”
Nigdy nie lubiłam romantycznych historii… uważałam, że są sztuczne i nieciekawe. Już nigdy tak nie powiem po obejrzeniu Paradise Kiss. Nawet po kilku latach, to anime wciąż mnie urzeka. Chyba każda dziewczyna… kobieta chciałaby przeżyć taki mały „Paradise” ;)
Polecam
Boję się zakończenia tego anime, bo ktoś pisał poniżej, że szkoda, iż anime tak się skończyło i popłakał się.
Tak więc zakończenia się bardzo obawiam.
No i co by tu dużo gadać… Anime naprawdę godne polecenia. Wszystkie jego wady i zalety zostały już wymienione w recenzji, więc może nie będę jeszcze raz ich tu wymieniać.
Wszystkim gorąco polecam to anime .
POLECAM !!!!
na końcu popłakałam się jak bóbr.. co rzadko mi się zdarza nawet w realu..
oglądałam je dwa razy i muszę przyznać że na prawdę wciąga.. na razie odstawie je na kilka lat.. żebym mogła znowu cieszyć się tym dreszczykiem.. podobnie jak inne anime „Nana” które jak dla mnie jest numerem jeden..
zarówno „Paradise Kiss” jak i „Nana” powinny oglądać osoby w moim wieku (ok.18 lat;) które trochę wiedzą już o życiu.. ale jeszcze nie mają określonych marzeń co do miłości, kariery i przyszłości.. dzieci nie bardzo zrozumieją rozterki i decyzje bohaterów a na pewno trudno będzie się im utożsamić z nimi..
tak czy inaczej.. oby jak więcej anime tego typu.. które nie kręcą się w kółko jak pozytywka i opowiadają o tym samym.. tylko przedstawiają niecodzienne i romantyczne (co za tym idzie bolesne) historie
Dobre, ale...
Na pochwałę zasługuje muzyka – co prawda tła muzycznego w tym anime raczej nie uświadczymy, ale zarówno opening jak i ending są po prostu rewelacyjne i ja uważam, że jest to dobra rekompensata ;]
Romans dobry, ale przyćmiony nieco lepszymi produkcjami tego pokroju (a choćby wcześniej wspomniana Nana). 8/10.
Mam mieszane uczucia
Re: Mam mieszane uczucia
Sygoiiiiiiiiiiiii o.O
Ale i tak nic dodac nic ująć poprostu to trzeba zobaczyć, a uwieżcie mi nie jestem miłośniczką romansów. Ale to anime mnie poprostu urzekło jest Sygoiiii *_*
10/10
O muzyka ! Na co dzień słucham ciężkiego brzmienia za co każą mi się z domu wyprowadzić ale ten ending – poszłam pod zlewozmywak, siedziałam i słuchałam 24 h .
*ave* ^^
Do you
p.s – Ale Miwako była najlepsza xD W mandze too ;p
Kocham!
Cudooo...ooo..!!!
10/10
hmmmm
aaaach ;-;
Re: aaaach ;-;
Jesteśmy ze sobą już 10 lat, w tym pięć po ślubie i mamy dwójkę dzieci. Takie jest życie.
kyaaaa....
polecam. nawet, jeśli romans nie należy do ulubionego gatunku.
Kocham ! ! !
Bardzo wzruszająca przynajmniej dla mnie.
Jest jak dla mnie perfekcyjna z wyjątkiem zakończenia bo nie wyszło jak chciałam xD i…nie podobało mi się że praktycznie w jednym odcinku (ostatnim) zamknęli jakieś 3.
Postaci 10
Muzyka 9
fabuła 10
grafika 10
Bardzo polecam
coś niesamowitego..
mimo, że jestem estetką i grafika ma dla mnie dość duże znaczenia temu tytułowi jestem w stanie wybaczyć wszystko.. urzekła mnie fabuła, która nie pozwoliła się od tego anime oderwać.
bohaterowie: cudo! chciałoby się rzec „prawdziwi” i naturalni, czasem zaskakujący i nieoczywiści, dobrano same „orginały” ale czego się spodziewać w świecie mody? ;]
fabuła i jeszcze raz fabuła- to wielki plus tej serii! jest całkowicie przemyślana, zachowanie bohaterów jest spójne z ich charakterem.
muzyka- opening i ending, zwłaszcza ending strasznie mi się spodobał ;)
jak chyba większość osób mogę trochę narzekać na zakończenie ale zawsze pozostaje manga, która bardziej to wyjaśnia.. ale że mam oceniać anime to: kliknij: ukryte gdzie jest mój happy end???? wolę ukryć niż spoilerować nieświadomych jeszcze oglądaczy ;p
odezwa do fanów romansów z ciekawą fabułą! pozycja wręcz obowiązkowa!
dla mnie 10/10
Wysmienite
Warto obejzec, teraz zabieram sie za mange.
EDIT:
Po zapoznaniu sie z mangą, wystawiam całości ocenę 11/10, manga pięknie wszystko wyjaśnia i pokazuje, szkoda ze w anime nie zdobyli się na pokazanie 2 ostatnich stron z mangi.
Świetna historia.
Spoilery się ukrywa.
Moderacja
Paradisse Kiss
Co do samej serii – według mnie wspaniała, szkoda, że tylko „na jeden dzień”. Wszystkie odcinki wchłąnąłem jeden po drugim, bynajmniej nie czując znudzenia. Pomimo tego, że grafika owszem momentami denerwowała, a ruchy ust nie pasowały do dialogów, to jednak są to ubytki, które jestem w stanie wybaczyć i do których się szybko przyzwyczaiłem.
Bardzo ciekawy scenariusz, wygląd postaci doskonały, openning i ending to świetne piosenki, jak dla mnie coś zupełnie nowego jeżeli chodzi o muzykę z anime. Ponadto wspomniana naturalność i bliskość problematyki, a przy tym otoczka dojrzałości, lub też jej całkowity brak buduje dla mnie anime idealne, jedno z ulubionych.
Na koniec dodam, ze po Paradise Kiss sięgnąłem tylko i wyłącznie dlatego, ze byłem/jestem zachwycony „Naną” i przyznam, że w niektórych momentach to pierwsze nawet bardziej do mnie trafiało.
Bez wątpienia polecam.
Re: Paradisse Kiss
hmm
mysle ze kolorystycznie tez troche nie podpasowali ale to moj gust:)
ja polecam wszystkim mange bo na anime moza troche sie przejechac niemniej sam tytuł jest perełka i jest super
oj...
Pierwsze wrażenie - tragedia. Znika po jakimś czasie...
Byłam przygotowana na „szok” po przeczytaniu recenzji. Po 1 epku byłam załamana, potem się jakoś przyzwyczaiłam. Niestety nie do samej postaci Yukari, która w anime mnie po prostu odstrszała:/ Nie podobało mi się także, że w ostatnim epku kliknij: ukryte nie pokazali kto ma być jej męzem a to chyba ważne, jak i kilka innych szczegółów z mangi, chociażby to, że jej matka w końcu była z niej dumna . Ogólnie ciekawe anime do obejrzenia, jednakże jak ktoś ma zamir przeczytać mangę, to lepiej po obejrzeniu animowanej wersji a nie na odwrót.
cienko....
świetne
super
i wcale kliknij: ukryte źle sie nie skończyło! Inaczej, wcale nie byliby szczęśliwi! Takie życie no…
XYZ
Paradise Kiss
Szkoda również, że kreska, która gdy dopracowana prezentowała się ślicznie, nie zachwycała w wielu momentach. Oczywiście drażniły mnie te przeskoki w postaci kwiatków (?) Blee :P
Denerwowało mnie, że w momencie kiedy powinno być oddalenie – tego nie było, a pokazywana została łyżeczka… ?
A tak poza tym… Interesująca fabuła… Nie spotkałam się do tej pory z czymś takim. Polecam Paradise Kiss… Choćby dla fantastycznego George'a :D
Pare zastzrzeżeń
super!!!
świetna:)))))
pozdrawiam :DD