Komentarze
Inari, Konkon, Koi Iroha
- Bardzo przyjemny mariaż z elementami folkloru i magii : A. bez logowania : 14.04.2023 21:04:08
- szkoda : Chmura : 10.09.2016 20:16:09
- Ok : m4RiOn : 11.09.2015 08:27:21
- komentarz : Katasza : 5.08.2015 10:56:55
- Inari, Konkon, Koi Iroha : Subaru : 27.06.2014 19:18:23
- to nie dla mnie ale przeboleje i obejrze : tom kot : 22.06.2014 10:04:35
- komentarz : Corneille : 5.05.2014 16:43:56
- komentarz : Biała : 7.04.2014 03:01:22
- Ze szczerym sercem polecam! :) : NyappyChinatsu : 6.04.2014 10:40:39
- komentarz : Easnadh : 31.03.2014 21:30:18
Bardzo przyjemny mariaż z elementami folkloru i magii
Jest tu wpleciony kawałek solidnych szkolnych okruszków.
Wiadomo, nie dla każdego są szkolne shoujo serie.
Szczegolnie takie.
Ładnie pokazane, że
„u sąsiada trawa jest zawsze bardziej zielona” .
I żeby mieć odwagę do otwarcia się na innych ludzi.
Ode mnie 7/10 a byłoby 8, gdyby nie obaj bracia.
Bajka, ale z tych, które coś dodają do wizualiów.
szkoda
Ok
Inari, Konkon, Koi Iroha
Pierwszy odcinek powala idiotyzmem, kosmiczne zachowania i reakcje, teksty jak z podstawówki. Ostatni też jest tragiczny – kliknij: ukryte całe to oddanie mocy… to nie można było tego zrobić dziesięć odcinków temu?! A jak jest pośrodku? Nieciekawie.
Fabuła jest do bólu przewidywalna, kilka odcinków dało się znieść, ale potem wieje nudą na kilometr. Okruchy życia naprawdę mogą być zajmujące, ale popełniono w tej serii sporo błędów, jakie powiela wiele tytułów z tego gatunku.
Już sama tematyka świątynna jest wyzwaniem, bo przecież całkiem niedawno powstało kilka bardzo podobnych serii.
Nie pomagają bohaterowie – Inari jest naiwna, głupiutka. I tyle można o niej powiedzieć. Oczywiście ma szlachetne serduszko, które łagodzi wszelkie spory i jest lekarstwem na całe zło. Jej przemiana przypomina przeobrażenie magical girl... Serio musi trzymać w ręce pulchne serduszko?
Co do sporów – oj, drama na całego, tyle że przypomina to kłótnie dzieciaczków, a nie młodzieży. Postaci nie wychodzą ani na milimetr poza przypisane im role, są nijakie i wtórne. Wszelkie konflikty, jakie się w serii pojawiają, można po prostu rozwiązać szczerą rozmową, najbanalniejsze rzeczy rozdmuchuje się do granic, by sprawić wrażenie, że… seria coś oferuje.
Jest kolorowo, bardzo słodko, ale nic poza tym. Bohaterowie są na końcu dokładnie tacy, jacy byli na początku, fabuły więc w sumie brak, skoro wszystko stoi w miejscu.
4/10.
to nie dla mnie ale przeboleje i obejrze
Jedynym minusem jest to, że seria jest taka krótka.
Ze szczerym sercem polecam! :)
Inari, Konkon, Koi Iroha
Zaletą tejże serii jest dla mnie również tematyka japońskiego folkloru, której zawsze łaknę jak kania dżdżu. W dodatku chociaż to wszystko było mocno słodkie, to przynajmniej nie tandetne. Tym, czego najbardziej nie cierpię jest zbytnie wymieszanie tradycji z popkulturą, a tu jakoś udało się zachować względny balans – chociaż taka Uka uwielbia gry komputerowe, to ma to logiczne wytłumaczenie w kontekście tego, że jest boginią, a nie sprowadza się tylko do unowocześnienia strefy mitycznej.
A bohaterowie? Cóż… sympatyczna gromada, ale nic więcej. Najciekawszą postacią wydał mi się brat Inari, ale niestety nie dostał zbyt wiele czasu dla siebie. Generalnie to nikt tam go nie dostał na tyle, by móc się rozwinąć (może jedynie sama Inari), ale dało się ich polubić (chociaż wczuć w ich problemy to już nie bardzo).
Gatunkowo seria ta stanowi to, co lubię najbardziej – romans i okruchy życia, połączone z delikatną magią. Dostała niestety zbyt mało odcinków, by móc się zaprezentować w pełnej krasie, ale to, co widzieliśmy, było w sumie dość strawne i naprawdę fajne. Dlatego pomimo jej licznych wad nie jestem w stanie ocenić jej zbyt nisko i jako klasycznemu przeciętniakowi stawiam notę 5/10. Więcej nie mogę, bo za miesiąc już pewnie nie będę pamiętała, że coś takiego w ogóle oglądałam xd
Słodkie!
Uwagi? kliknij: ukryte Sumizone moim zdaniem mogłaby pokazać więcej charakteru. Może to się stanie jak rozwiną wątek jej zadurzenia w przyjaciółce Inori.
O ile fabuła idzie stopniowo do przodu, to jednak obawiam się, czy znowu jej nie urwą, jak w nieszczęsnym przypadku Kuragehime…
...Yuri...?
Podoba mi się!
Przyjemna i zabawna, magiczna komedia z otoczką romansu :)
O!
Od razu skojarzyło mi się z Gingitsune (bardzo podobne „lisie” klimaty), na którym nomen omen się zawiodłem. Mam nadzieję, że tu będzie lepiej, chociaż martwi mnie tylko 10 odcinków. Ostatnio dużo serii ma taki format, zapewne w dzisiejszych czasach „bezpieczniej” jest robić krótsze sezony, zawsze można dołożyć przecież S2 po nazwie :P