Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 167
Średnia: 7,08
σ=1,61

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Mikakunin de Shinkoukei

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Engaged to the Unidentified
  • 未確認で進行形
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Aranżowane małżeństwo, odsłona kolejna. No bo cóż znaczy miłość wobec dziadkowego słowa?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Aranżowane małżeństwa. Ileż to już razy mieliśmy w anime do czynienia z tym jakże ogranym motywem? Usprawiedliwienia tego procederu bywały najróżniejsze… A to pakt z kosmitami, a to swego rodzaju „zwrócenie długu za uratowanie życia”, a to znowu łut szczęścia czy zobowiązania towarzyskie, tudzież próby „zachowania wszystkiego w rodzinie”. W przypadku Mikakunin de Shinkoukei sprawa wygląda dość podobnie. Tyle tylko, że w grę wchodzą słowa dziadka­‑despoty, który gdy mówi rodzinie „skakać”, to rodzinka odpowiada „jak wysoko?”.

Czy czytając powyższe słowa poczuliście się zniechęceni perspektywą kolejnej haremówki, gdzie narzeczona będzie stawać w konkury z przyjaciółką z dzieciństwa, kuzynką, którą główny bohater dotąd traktował jak siostrę, bądź też inną postacią kobiecą? Nie traćcie więc serc i ducha, bowiem tutaj mamy do czynienia z historią nieco innego sortu. A prezentuje się ona następująco.

Główna bohaterka opowieści, Kobeni, jest w gruncie rzeczy zupełnie przeciętną nastolatką. Pomijając wpędzające ją w kompleksy wybujałe atrybuty kobiecości, nie ma w niej nic szczególnie niezwykłego. Uczy się dobrze, acz nie jest prymuską, jest kiepska w sportach i często choruje, ale za to świetnie idzie jej wykonywanie domowych obowiązków. W dodatku jest popularna wśród płci przeciwnej, choć zdaje się tego kompletnie nie zauważać. Fakt ostatni z kolei może być spowodowany wpływami starszej siostry Kobeni, Benio, będącej prymuską, pięknością, aktywistką społeczną, przewodniczącą szkolnej rady uczniowskiej… A przy tym wszystkim osobą totalnie sfiksowaną na punkcie swojej ukochanej młodszej siostry. A także, jak się z czasem okaże, częściowo na punkcie małoletnich dziewuszek, gdyż z czasem zacznie dobierać się do swojej szwagierki. Ale zaraz, jaka szwagierka? Jak już wspominałem, fabuła obraca się wokół zaaranżowanego małżeństwa. Otóż Kobeni, ku rozpaczy Benio, ma zostać w przyszłości ochajtana z chłopakiem o wdzięcznym imieniu Hakuya. Sprowadza się on, cokolwiek nieoczekiwanie, do domu dziewcząt, w towarzystwie młodszej siostry Mashiro.

Sam Hakuya jest… Dość oryginalny. Potulny jak pies, ze swoją pokerową twarzą mógłby stawać w szranki z najtwardszym nawet kamieniem, a do tego wszystkiego zdaje się kompletnie zapatrzony w swoją przyszłą żonę. Nie, żeby to jakoś szczególnie ekspresyjnie okazywał, ot, zawsze chwali jej potrawy, stara się nie odstępować jej na krok (nawet do łazienki szkolnej by za nią poszedł), a przy tym liczy się z jej zdaniem. Mashiro natomiast jest jego przeciwieństwem. Ma dziesięć lat i na tyle też właśnie wygląda, ale jakimś cudem uczęszcza razem z Hakuyą i Kobemi do pierwszej klasy liceum. A co najlepsze, nikogo to w zasadzie nie dziwi… Co więcej, istne z niej żywe srebro, choć przy tym stara się zawsze zachowywać poważnie i dorośle, co w połączeniu z jej dziecinnością daje często gęsto komiczny efekt. Poza tą czwórką najważniejszych bohaterów poprzez fabułę przewija się jeszcze przyjaciółka z klasy Kobeni, a także pomocnice Benio z samorządu szkolnego – jedna zdroworozsądkowa i odporna na urok Benio, a druga ślepo w tę ostatnią zapatrzona. No i mamy jeszcze rodziny głównych bohaterów, które to pojawiają się na ekranie bardzo okazyjnie.

Tak właśnie, mówiąc w skrócie, przedstawia się fabuła Mikakunin de Shinkoukei. Hakuya i Mashiro wprowadzają się do domu Kobeni dokładnie w jej szesnaste urodziny i od tej pory mieszkają z nią pod jednym dachem. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że fabuła prowadzona jest w sposób zdroworozsądkowy i logiczny. To znaczy, absurdalnych wątków fabularnych, zwłaszcza związanych z Benio i jej miłością do tego, co młode i dziewczęce, tu nie brakuje, ale jeśli idzie o kwestię przyszłego ślubu, podejście bohaterów prezentuje się nadzwyczaj realistycznie. Cała rodzina wie, jaki jest mieszkający gdzieś daleko w górach dziadek i nawet nie próbuje się z nim wykłócać, zalecając przyszłemu młodemu małżeństwu mieszkać w jednym domu. Niczym rodzeństwo. W osobnych pokojach. Zalecają poznać się nawzajem, starać się do siebie zbliżyć. Nikt nie wspomina o tym, by ślub miał się odbyć już za miesiąc. A że dziadek swoje lata już ma, to może wkrótce odejść z tego łez padołu, a wtedy sprawa rozejdzie się w razie czego po kościach. Co więcej, Kobeni też z miejsca nie zakochuje się w psio jej wiernym narzeczonym. Przez te dwanaście odcinków obserwujemy, jak młodzi starają się lepiej poznać i nawzajem się siebie nauczyć. W międzyczasie widz raczony jest mniejszymi bądź większymi dawkami absurdalnych gagów, w których lwiej części pierwsze skrzypce grają Benio i Mashiro.

No właśnie, gagi. Potencjalnie największa wada tegoż tytułu, gdyż duża ich część dotyczy nieco więcej niż tylko czysto siostrzanej miłości ze strony Benio. Nie, żeby w tej serii występowały duże ilości fanserwisu, czy też potencjalnie gorszących scen. Kilka bieliźnianych ujęć pojawia się w zasadzie tylko w openingu, a sama historia wolna jest od gorących źródeł (te występują w króciutkiej OAV), wspólnych kąpieli czy choćby przebieranek tudzież unoszących spódnice powiewów wiatru. Nie zmienia to jednak faktu, że obsesja Benio może niektórych widzów zniesmaczać bądź zwyczajnie zacząć męczyć, bo sceny z jej udziałem występują w fabule nader gęsto i często. Na szczęście z czasem humor zostaje wzbogacony wątkami kilku innych postaci, tak więc efekt trochę się rozmywa.

Jak prezentują się kwestie techniczne? Wszystko jest ładne, kolorowe i słodkie, dobrze pasujące do klimatu serii. Postaci nie są może narysowane wyjątkowo sprawnie, ale prezentują się ładnie, a ich animacji na pewno nie można nazwać szpetną. Podobnie zresztą przedstawia się kwestia tła i krajobrazów, które potrafią być naprawdę urokliwe i bywa, że jest na czym oko zawiesić. Do tego dochodzą jeszcze słodkie efekty specjalne, liczne elementy typu super­‑deformed oraz „kwiatuszkowe” tudzież „ponure” cuda, pełniące rolę zastępczych wyrazów ekspresji Hakuyi. A muzyka? Cóż, poza openingiem i endingiem jej obecność zarejestrowałem tylko w ostatnim odcinku. Ale to co jest, jest, podobnie jak grafika, przeciętne acz sympatyczne. Utwory z ostatniego odcinka dopasowują się też do towarzyszących im scen.

Mikakunin de Shinkoukei to tytuł z gruntu przeciętny. Ma kilka oryginalnych pomysłów fabularnych, dość niesztampowe postaci i ogromne pokłady ciepła, podlane nie tak częstym w anime zdrowym rozsądkiem, ale to wszystko nie zmienia faktu, że raczej mało komu pozostanie on po seansie na dłużej w pamięci. Nie zrozumcie mnie źle, czas, który spędziłem z tym anime, był czasem bardzo przyjemnym, często i gęsto radośnie chichotałem pod nosem, chłonąc przy tym miłą, romantyczną atmosferę, ale to i tak nie zmienia mojego przekonania, że serii tej brakuje tego „czegoś”, co zapewniłoby jej trwałe miejsce w pamięci. To rzetelnie wykonany, poprawny produkt, niezawierający jednak niczego naprawdę niezwykłego. I to właśnie stanowi w gruncie rzeczy największą wadę tego tytułu.

Diablo, 25 maja 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Doga Kobo
Autor: Cherry Arai
Projekt: Ai Kikuchi
Reżyser: Yoshiyuki Fujiwara
Scenariusz: Fumihiko Shimo
Muzyka: Jun Ichikawa