Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 10
Średnia: 5,1
σ=2,07

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Cthulhoo)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Saki: Zenkoku-hen

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 咲 -Saki- 全国編
Gatunki: Sportowe
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Supermoce
zrzutka

Jeżeli w mahjongu pojawiają się bóstwa, demony i inne nadnaturalne moce, to wiedz, że coś się dzieje, czyli ciąg dalszy zmagań dziewcząt z liceum Kiyosumi.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Mahjong – pewnie wielu osobom ta nazwa kojarzy się z wyszukiwaniem par na planszy w celu rozebrania jakiegoś skomplikowanego układu klocków. Nie o tym jednak opowiada ta seria, lecz o grze taktyczno­‑losowej dla czterech osób o założeniach podobnych do remika. Powstało wiele odmian tej gry, różniących się między sobą nie tylko niuansami w zasadach, ale również samym zbiorem klocków. A jako że Saki to produkcja z Kraju Kwitnącej Wiśni, mamy tu do czynienia z japońską odmianą mahjonga – Riichi.

Po wygranych eliminacjach przyszła wreszcie pora na mistrzostwa kraju. Czy i tym razem Saki Miyanaga wraz z resztą dziewczyn da radę kolejnym rywalkom i sięgnie po najwyższe trofeum? I czy głównej bohaterce uda się odnowić kontakty ze swoją starszą siostrą, Teru? Niestety, nie znajdziemy tutaj odpowiedzi na te pytania, gdyż fabuła drugiego sezonu nie sięga aż tak daleko i obejmuje wydarzenia do ćwierćfinału włącznie.

Długo mi przyszło czekać na kolejny sezon Saki, a emitowany w międzyczasie spin­‑off Saki: Achiga­‑hen – Episode of Side­‑A okazał się niestety rozczarowaniem. Niemniej w końcu ukazała się pełnoprawna kontynuacja, a akcja znowu kręci się wokół ekipy dziewcząt reprezentującej liceum Kiyosumi. Na szczęście ta ekranizacja nie zawiodła i dostałem to, na co liczyłem, czyli wierną adaptację wydarzeń z mangi, za którą odpowiada Ritz Kobayashi. I tym razem przystępowałem do seansu już nie bez znajomości zasad mahjonga, lecz jako osoba, która ma na koncie sporą liczbę gier oraz parę pomniejszych turniejów na konwentach, dzięki czemu mogłem bardziej cieszyć się samymi meczami. Oczywiście znajomość reguł nie jest niezbędna do oglądania tej serii, lecz pozwala lepiej zrozumieć to, co się dzieje na ekranie. A same mecze mogą dostarczyć sporych emocji, zwłaszcza że poza samą grą widz dostaje również analizy taktyczne samych zawodniczek, a także osób niebiorących czynnego udziału w aktualnie rozgrywanych meczach. Oczywiście, jak to bywa w Saki, poza umiejętnościami graczy dochodzą również elementy nadprzyrodzone, nadnaturalne szczęście do danych układów, czy też aury rodem z jakiegoś shounena. W dodatku bywa to tak przerysowane, że po prostu nie da się tego traktować poważnie. Można oczywiście trochę kręcić głową na takie połączenie, jednak nikt tutaj nie obiecywał realizmu, więc należy to po prostu potraktować jako założenia świata przedstawionego, a nie jako wadę czy zaletę serii.

Niestety, pojawiło się parę zgrzytów, które nie pozwoliły mi ocenić Saki: Zenkoku­‑hen równie wysoko, jak poprzedniej serii. Pierwszym z nich była zbyt duża liczba retrospekcji z obozu treningowego w początkowych odcinkach. Ja wiem… stanowiło to istotny element materiału źródłowego i nie można było tego pominąć, a w kontekście całego cyklu wypada to lepiej (jak zresztą większość rzeczy, o których piszę w tym akapicie), lecz niniejsza recenzja tyczy się tylko nowego materiału. Zabrakło mi również przeciwnika budzącego taką grozę jak Koromo Amae, choć z drugiej strony trudno oczekiwać, żeby w pierwszym ważnym meczu pojawiał się od razu gracz na takim poziomie. Kolejnym aspektem, do którego się przyczepię, jest położenie mniejszego nacisku na rozwój relacji między postaciami, co najbardziej odczuwałem w stosunkach Saki z Nodoką, które bardzo się do siebie zbliżyły w poprzedniej części. Tutaj natomiast czułem pewien dystans między tą dwójką, acz nie mogę powiedzieć, żeby miał tutaj miejsce jakiś reset. Mógłbym się jeszcze uczepić faktu, że widz na starcie zostaje wrzucony na głęboką wodę i po prostu zalany nowymi twarzami, jednak wypadało pokazać przeciwne drużyny, a przecież w jednym meczu bierze udział 20 zawodniczek. Na sam koniec pozostawiłem kwestię fanserwisu, którego trochę jest na samym początku, gdyż mnie specjalnie ten element nie przeszkadzał, ale znajdą się pewnie osoby nieprzepadające za ecchi, więc lepiej je zawczasu uprzedzić, żeby potem nie poczuły się niemile zaskoczone.

Jak już wspomniałem, fabuła drugiego sezonu kręci się głównie wokół meczu ćwierćfinałowego rozgrywanego przeciwko szkołom Miyamori, Eisui i Himematsu, a większość wątków pobocznych służy przybliżeniu zawodniczek z tych właśnie placówek edukacyjnych, dzięki czemu jesteśmy w stanie bliżej je poznać. Oczywiście twórcy nie zapomnieli, w jakim celu Saki przyjechała na mistrzostwa, jednakże historia nie wkroczyła jeszcze na ten etap, aby rozwijać wątek sióstr Miyanaga. I pewnie przyjdzie nam jeszcze na niego trochę poczekać, chociaż już powoli jest przygotowywany grunt pod niego. W samym meczu natomiast emocji i zwrotów akcji nie brakuje, wynik do końca nie jest oczywisty, zaś retrospekcje sprawiają, że nie patrzy się na rywalki jak na kolejne przeszkody na drodze do zwycięstwa, lecz jak na postaci z krwi i kości. Jak można łatwo się domyślić, anime nie kończy jeszcze całej historii i można się spodziewać w bliżej nieokreślonej przyszłości kolejnej kontynuacji. Nie nastąpi to jednak zbyt szybko, biorąc pod uwagę, w jakim miejscu znajduje się obecnie manga oraz jakie jest tempo wychodzenia nowych rozdziałów.

Jak już wspomniałem, na ekranie pojawia się sporo nowych twarzy, a, jak można łatwo zgadnąć, najwięcej czasu poświęcono uczestniczkom meczu ćwierćfinałowego. Muszę pochwalić twórców, że mimo ich liczby i ograniczonego czasu antenowego udało im się poświęcić każdej z nich chwilę i przybliżyć je widzom. Wiadomo, iż nie mieliśmy szans dostać rozbudowanych portretów psychologicznych i szczegółowych życiorysów, lecz wymaganie takich rzeczy byłoby trochę niepoważne. Zwłaszcza że większość z nich ma małe szanse odegrać większą rolę w fabule. Oczywiście nie każda z zawodniczek zyskała moją sympatię, lecz trudno mi wskazać taką, która by mnie wyraźnie irytowała. Natomiast z tej całej ekipy najbardziej przypadły mi do gustu ekscentryczna Hiroe Atago oraz zadziorna Kurumi Kakura. Nie zabrakło również miejsca dla starych i dobrze znanych postaci z pierwszego sezonu, co mnie cieszy, gdyż są wśród nich bohaterki, do których żywię dużą sympatię i zawsze miło je ponownie zobaczyć.

Graficznie seria prezentuje się przyzwoicie i bardzo kolorowo, chociaż kreska nie wyróżnia się ani oryginalnością, ani też jakością wykonania, chociaż efekty podczas meczów mogą robić wrażenie. A trochę ich tutaj jest. Projekty postaci są całkiem ładne, chociaż pozbawione większej ilości szczegółów. Ścieżka dźwiękowa, skomponowana przez Takeshiego Watanabe, trzyma dobry poziom i świetnie oddaje atmosferę rozgrywek. Przyznam się, że rzadko kiedy muzyka w anime przykuwa moją uwagę, jednakże w tym przypadku seria wiele by bez niej straciła. Kiedy trzeba, potęguje ona napięcie przy stole, by w odpowiednich momentach uderzyć mocniej, adekwatnie do aktualnego stanu rozgrywki. Niestety, za wiele dobrego nie mogę powiedzieć o openingu New Sparks! w wykonaniu Miyuki Hashimoto, który wydał mi się zbyt pompatyczny i w ogóle nie przypadł mi do gustu. Podobnie się miała sprawa z endingami, True Gate i Glossy:MMM, zaśpiewanymi przez tę samą wokalistkę. Na szczęście zabawna piosenka Kono Te ga Kiseki o Eranderu, którą zazwyczaj słychać pod koniec odcinka, wypada już zdecydowanie lepiej. Nie będę podawał nazwisk wykonawczyń, gdyż pojawia się ona w trzech wersjach zaśpiewanych przez seiyuu podkładające głos pod konkretną drużynę przeciwniczek (czyli Miyamori, Eisui i Himematsu).

Komu można polecić Saki: Zenkoku­‑hen? Na pewno fanom cyklu, gdyż kontynuacja zawiera kolejną porcję mahjonga z supermocami. Nie należy się zniechęcać słabszym spin­‑offem, gdyż Ritz Kobayashi w klasycznej serii trzyma wysoką formę, a anime stanowi wierną adaptację mangi. Te osoby, których nie przekonał do siebie pierwszy sezon, nadal pewnie będą kręcić nosem i mała jest szansa, żeby po obejrzeniu sequela zmieniły zdanie na temat tego tytułu. Ja jednak zaliczam się do fanów Saki i z przyjemnością będę dalej śledził losy reprezentantek liceum Kiyosumi.

Cthulhoo, 27 kwietnia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Gokumi
Autor: Ritz Kobayashi
Projekt: Masakatsu Sasaki
Reżyser: Kenji Setou, Manabu Ono
Scenariusz: Tatsuhiko Urahata