Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Księżniczka Kaguya

  • Avatar
    A
    Himeko 9.12.2019 13:00
    to ja się wyłamię...
    Film jest słaby, rozwleczony i nudny – liczyłem na artystyczne scenerie a'la teatr kabuki albo „duchowe”, mgliste nastroje a'la teatr no, ale się przeliczyłem. Poza sceną ucieczki nic tutaj nie przykuwa uwagi, ilość bieli w filmie zamiast kojarzyć się z artyzmem, robi wrażenie braku lepszego zamysłu. Morał prościutki – życie na Ziemi cudem jest, a prostota życia jest dobra. Szkoda tylko, że dostajemy to przesłanie w formie tak rozwleczonej, wizualnie rozwodnionej, mdłej i bez charakteru.
    Nuda.
    • Avatar
      Slova 9.12.2019 18:28
      Re: to ja się wyłamię...
      wracaj do swojego miyazakiego
  • Avatar
    A
    Gutosaw 2.11.2018 14:56
    Legendy
    Być może to wina adaptacji, ale wydaje mi się, że Polsce brak dobrych legend. Arturiańskie, rzymskie, greckie, japońskie, niemieckie… moim zdaniem wszystkie biją na głowę te najpopularniejsze polskie o Twardowskim, smoku Wawelskim, Warszawie, czy Popielu.

    Odnośnie do filmu. Moim zdaniem to najlepsze japońskie dzieło obok Sennen Joyū i zdecydowanie zasługuje na wszystkie pochwały, które spływają ze wszystkich stron. Piękna legenda, wspaniałe zakończenie i zapierający dech w piersiach kierunek artystyczny.
    • Avatar
      Tablis 2.11.2018 16:08
      Re: Legendy
      Sytuacja w Polsce jest inna. Mitologia słowiańska została wypalona ogniem przez kościół katolicki, grecka i rzymska miały więcej szczęścia. Legendy arturiańskie zostały utrwalone przez etos rycerski. Tradycje słowiańskie przetrwały głównie w baśniach, a z tymi wydaje mi się nie jest tak źle. Przynajmniej mi bardzo się podobają.

      Trzeba też pamiętać, że patrząc na inne tradycje, ot, choćby Księżniczkę Kaguję wrażenia są inne choćby przez egzotykę. Będą robić większe wrażenie bo to coś dla nas nietypowgo. Poza tym niestety w Polsce nie było dość motywacji, talentu i pieniędzy, aby zrobić filmy, które dobrze by oddały lokalne motywy.
      • Avatar
        Gutosaw 2.11.2018 16:22
        Re: Legendy
        Już tyle tego widziałem, że nie uważam tego za egzotykę :). A wspomniany kościół rzeczywiście rozwodnił oryginalność kultur Europy, poprzez włączanie ich świąt do własnego kalendarza. Swoją takie mniejsze legendy i baśnie mi się podobają. Kunegunda z Chojnika np. Chodzi mi bardziej o stopień ich rozbudowania. Abstrahując od poziomu wykonania, to historia Kaguyi jest bardziej dojrzała i rozbudowana od tych, które ja znam. Ale może to wynikać z mojej niewiedzy.
      • Avatar
        wszystkimi wszystko się miesza 3.11.2018 15:46
        Re: Legendy
        Mitologia słowiańska to głównie XVIII­‑XIX wiek. Pierwszy polski tekst­‑zdanie to w ogóle dopiero druga połowa XIII wieku. Pierwsza kronika – Gall Anonim XI wiek.

        Historia Polski i naszej kultury związana jest KK – po prostu. To co było wcześniejszej było prymitywne, nasze wyobrażenia o mitologii słowiańskiej pochodzą głównie z ostatnich dwóch wieków.

        Ogólnie różne opowieści dziwnej treści :)
        • Avatar
          BlaXk Magic Mushroom 3.11.2018 18:28
          Re: Legendy
          Mitologia słowiańska została wypalona ogniem przez kościół katolicki
          Bo ten zły kościół zawsze miażdżył inne kultury zwłaszcza przez Interpretatio Christiana, czy metodą inkulturacji.
          • Avatar
            wszystkim wszystko się miesza 3.11.2018 19:00
            Re: Legendy
            Ta interpretacja historii nie jest prawdziwa, ma nikły związek z rzeczywistością. Takie tezy bardziej podpada pod politykę, ideologię, propagandę.

            Podałem proste fakty, które podważają tezę o wypalaniu przez KK jakiejś mitologii słowiańskiej. Kultura słowiańska była prymitywna. Obraz, który mamy to wytwór głównie ostatnich dwóch wieków.

            Miażdżenie… używanie słów negatywnie nacechowanych znamionuje emocje, a co za tym idzie brak wiedzy, dowodów, faktów, a z drugiej strony silne przekonanie do swoich tez.

            Tymczasem jedne kultury zastępują drugie, porządki, systemy wartości, które tworzą fundament pod organizację społeczną, narodową, państwową.

            Jesteś tak empatycznym człowiekiem – właśnie dzięki chrześcijaństwu, nauki chrześcijańskie są pod tym względem w zasadzie unikatowe :)
            • Avatar
              Slova 4.11.2018 09:28
              Re: Legendy
              Ale zaraz, przecież to, że kultura słowiańska była prymitywna nie oznacza, że nie miała własnej mitologii. Z resztą – w czasach ukazanych w Kaguyi to też ludzie żyli w domkach z g…
              • Avatar
                wszystkim wszystko się miesza 4.11.2018 11:06
                Re: Legendy
                Wpis @Grisznaka jest świetną odpowiedzią. Kultura słowiańska nie była na odpowiednim poziomie i powiedziałbym, że sporo jej brakowało. No i kojarzy nam się z kwiatkami i życiu w zgodzie z naturą, idyllą no a tak to nie było. Grinszak zwrócił też uwagę na to co robili komuniści, mieliśmy promowanie słowiańszczyzny, panslawizm z czasów carskich, a późnej ZSRR, który wspierał jej imperialne cele (swoją drogą Rosjanie nie są Słowianami).

                Nasze wyobrażenia ukształtowane są przez brak wiedzy o faktach, propagandowe oddziaływanie np. PRL, polit­‑ideolo tworzenie poręcznych narracji, fantazje XVIII­‑XIX.

                Mamy 1000 lat niezwykle ciekawej i skomplikowanej historii, powiązanej z chrześcijaństwem. Tak czy siak nie można jej odrzucać – należy z niej czerpać.

                To trochę tak jakby dzisiaj Japończycy kłócili się, dezawuowali Wojnę Gempei :)

                Na potrzeby kultury i popkultury nasze baśnie, legendy, ale też postacie historyczne można niesamowicie wykorzystać. Powoli jest tego coraz więcej, a na kilku przykładach widać jaki to ma potencjał kulturowy i finansowy ;)
                • Avatar
                  Grisznak 4.11.2018 11:47
                  Re: Legendy
                  Tu nie tyle idzie o dezawuowanie, ile o problem naszej tożsamości. Opisała to dokładnie (i bardzo trafnie) Maria Janion w „Niesamowitej Słowiańszczyźnie”. Polacy są narodem, u którego źródeł tożsamości leży wyzucie z jego naturalnej kultury. wiele narodów słowiańskich miało osiągnięcia przed chrystianizacją, toteż słowiańszczyzna stała się częścią ich tradycji. U nas tę słowiańską pępowinę odcięto na samym początku Narodził się naród dziwny, słowiański w formie, chrześcijański w treści. Stąd też znamienne jest, że często w dziejach naszej kultury, w momentach, kiedy szukaliśmy nowego mianownika (romantyzm, młoda polska, PRL), odwoływano się właśnie do słowiańskiej przeszłości, by znaleźć punkt zaczepienia odróżniający nas od „wrogów”. Nigdy jednak słowiańszczyzna nie wygrała tu u nas z katolicyzmem, który umacniał się jako opozycja do wrogów chrześcijańskich (protestantyzm, prawosławie) jak i innych (komunizm, nazizm, wcześniej – islam).

                  Mimo to, ten słowiański aspekt naszej tożsamości, gdzieś tam wciąż się kołysze i nie daje nam do końca spokoju. Nawet, jeśli przyjmuje formy kulturowo groteskowe (XIX wieczne opracowania odnośnie pogaństwa bezkrytycznej powtarzające historie z Długosza, Zadruga i Rogate Serce Wacyka i Szukalskiego z lat 30, Lechici dzisiaj), to pozostaje igłą wbitą w katolicką z grubsza tożsamość. Igłą, której przez ten tysiąc lat wyrwać się nie dało. Takim dobrym przykładem w skali mikro jest choćby historia z mojego rodowego gniazda, czyli Kruszwicy, gdzie znajduje się jeden ze starszych kościołów w Polsce. Od wieków krąży legenda, że w dach tamtejszej kolegiaty wmurowano fragment obalonego posągu Światowita. I choć badania jasno stwierdziły już w XIX wieku, że nie ma tam nic takiego, to ludzie dalej to powtarzają.
                  • Avatar
                    wszystkim wszystko się miesza 4.11.2018 12:15
                    Re: Legendy
                    Moim zdaniem ten konflikt z chrześcijańską tożsamością jest wynikiem polityczno­‑ideologicznych celów. To jest klucz. Formułowane są ogólne, a jednocześnie radykalne tezy, oceny – oparte przeciwieństwa, dualizm, konflikt, walkę. Takie uproszczenia naznaczone przesłaniem emocjonalnym służą ideologii, są poręczne we współczesnym konflikcie ideowo­‑kulturowym.

                    Ogólna ocena wydarzeń jest trudna nawet względem współczesności, a co dopiero odnośnie procesów, które miały miejsce 1000 lat temu. Według współczesnej nomenklatury to co się wtedy wydarzyło było po prostu postępem, rozwojem (chociaż te słowa są zarezerwowane tylko dla jednego postępu).

                    Zresztą osadnictwo Słowian zniszczyło to co tu było wcześniej – może trzeba cofnąć się jeszcze wcześniej, jeszcze głębiej szukać korzeni, tożsamości :)

                    My w ogóle mamy problem z tożsamością, historią na każdym etapie – przynajmniej od czasu zaborów. Nasze wyobrażenia, tożsamość podlega ciągłej presji, manipulacji.

                    Zresztą ta współczesna wojna kulturowa sięga głębiej i w inne miejsca – co dziś pozostało z greckiej filozofii ? Niewiele, współcześnie do zaakceptowania są sofiści, a taki Platon to jest pierwszy faszysta w historii :)
                    • Avatar
                      Grisznak 4.11.2018 13:06
                      Re: Legendy
                      Koncepcja państwa jako wspólnoty, własności wszystkich obywateli, obywatela jako człowieka mającego swoje prawa i wpływ na kształt państwa – to wszystko Grecja. Nawet w formie zwulgaryzowanej i uproszczonej, mity greckie są częścią popkultury do dzisiaj – Xena, Herkules, powieści i filmy eksploatują te wątki do dzisiaj, podobnie jak mity celtyckie czy nordyckie. Wierzenia słowiańskie nie miały tego szczęścia, nie stał się częścią wielkiej europejskiej tożsamości kulturowej. Jest w niej miejsce na bogów irlandzkich, ale nie dla Peruna czy Świętowita. I to też jakoś tam daje się odczuć. Co gorsza, gdy ktoś to próbuje eksplorować, to szybko zderza się ze ścianą – bo albo musi korzystać z tego, co ustaliła nauka (ta poważniejsza, a tego jest niewiele), albo tworzyć samemu i po prostu iść w regularną fantastyką, luźno inspirowaną tematem (tak robi 90% autorów).

                      Niektórzy z naszych filozofów próbowali ustalić słowiańskie źródła naszej cywilizacji i wskazać jakiej jej szczególne cechy (Stachniuk et consortes ze swoją koncepcją słowiańskiej zadrugi), ale nic z tego się nie przyjęło. Żyjemy w modelu, którego źródło tkwi w greckiej polis, zaś nasze życie reguluje prawo, które u swych podstaw ma prawo rzymskie. W codzienności otacza nas kultura, która czerpie z chrześcijaństwa z jednej strony, a z mitów zachodnioeuropejskich z drugiej. Nic dziwnego, że czujemy, iż czegoś tu brakuje.

                      Każdy element kultury może stać się środkiem walki/konfliktu – to nic nowego. Ale sprowadzenie tego problemu Polski wyłącznie do kwestii wojen ideologicznych jest znacznym spłyceniem problemu, wygodnym naturalnie dla drugiej strony sporu, która mówi z pozycji zwycięzcy. Ja zgodzę się tu raczej ze wzmiankowaną Marią Janion, która uważa, że to co nam zostało, to nie jakaś wymyślona (w większości w XIX wieku – vide ten nieszczęsny Świętowit ze Zbrucza) kultura słowiańska, ale „pogłos słowiańskiej rozpaczy” i podświadoma tęsknota za tym, co utraciliśmy, połączona z zazdrością w stosunku do tych, którym udało się to ocalić. Tak jak ten wspomniany przeze mnie Świętowit z Kruszwicy – wiadomo, że go nie ma, ale w świadomości ludzi tkwił przez wieki jako łącznik z tym, co było.
                      • Avatar
                        wszystkim wszystko się miesza 4.11.2018 13:48
                        Re: Legendy
                        Grecja to siła, głębia kulturowa, cywilizacyjna. Sam zauważyłeś, że pisanie o mitologii słowiańskiej to pewna przesada. Grecja to filozofia, sztuka, myśl państwowa, mitologia była w tym zakorzeniona, dlatego jest tak głęboka, tworzy system wartości. Między Grekami, a Słowianami jest przepaść.

                        To jest konflikt ideologiczny, a odwoływanie się do słowiańszczyzny jest rekwizytem, narzędziem. Ogólne oceny Janion nie są naukowe, nawet nie są neutralne, formułowane są nacechowanym słownictwem, niosącym ładunek emocjonalny, a dalej ideologiczny i polityczny.

                        Sformułowanie, że wyjątkowo utraciliśmy jakiś dorobek, tożsamość nie jest prawdziwe. Raz że niewiele tego było i nie straciliśmy więcej niż inni w procesie historycznym.

                        Jeśli ktoś chce, może wracać do słowiańszczyzny, czy to szukając prawdy historycznej, czy odwołując się do zmitologizowanych opowieści ze znacznie późniejszych okresów.

                        Tworzenie narracji o konflikcie słowiańszczyzny z chrześcijaństwem, narracji o utraconej tożsamości, to narzędzie walki ideologiczno­‑politycznej. A prostą konsekwencją tego jest podział na zwycięzców i pokonanych.

                        No i po 1000 lat mamy spadkobierców Słowian, którzy przegrali ze zwycięskim chrześcijaństwem, cierpieli okupację pod butem opresyjnego KK przez 1000 lat… A tak naprawdę mamy wykorzystanie Słowian we współczesnym konflikcie ideologicznym.

                        No i co ze spadkobiercami, tych ludów, które żyły tu przed słowiańskim osadnictwem, które ich wyparło :)

                        Swoją drogą Hitler chciał powrotu germańskości – to ciekawe, wszyscy to mają przed oczami, a w zasadzie nikt nie zauważa. Hitleryzm to nazizm – a sam Hitler był przecież Austriakiem, w rzeczywistości podbudowa systemu nie była nacjonalistyczna, a szersza, obejmowała ludy germańskie.

                        Wszystko jest pomieszane, uproszczone, ujęte w formuły nadające się do politycznego, ideologicznego wykorzystania.

                        Nie dość, że OT – to jeszcze dygresje :)
                        • Avatar
                          Grisznak 4.11.2018 14:51
                          Re: Legendy
                          I Hitler… serio? Prawo Godwina się kłania.

                          Janion pisze o tym szerzej (ciężko się dyskutuje o książce z kimś, kto jej nie czytał), wskazując choćby na różnice między społecznościami słowiańskimi, które przyjęły słowiański obrządek chrześcijański, a tymi, które przyjęły jego rzymską formę. W tym pierwszym przypadku mieliśmy do czynienia z pewną kontynuacją, w drugim – z całkowitym przerwaniem więzi kulturowych. Wymowne, że nie powstał nawet jakiś charakterystyczny dla Polski styl architektoniczny w temacie sakralnym – w odróżnieniu od np. skandynawskich stavkirke czy prawosławnych cerkwi. My wszystko przyjęliśmy z modelu katolickiego, zaimportowanego z zachodu via Czechy. Ale mimo tego, gdy rozpoczął się okres pierwszy kształtowania się świadomości narodowej elit państwowych, bardziej atrakcyjny okazał się sarmatyzm, będący jakimś tam echem tej pogańskiej przeszłości. Nasi szlachcie nie szukali swych przodków wśród świętych katolickich ani wśród rycerzy króla Artura. Krucjaty, będące jedną z podstaw tożsamości chrześcijaństwa zachodniego, u nas nie stały się czymś takim.

                          W wykorzystaniu słowiańszczyzny w konflikcie ideologicznym dominowała nie tyle sprawa kultury/konfliktu religijnego, ile kwestii czysto politycznych – tu w grę wchodziły tendencje słowianofilskie i panslawistyczne, obecne w polskiej myśli politycznej gdzieś tak od czasów koncepcji antynapoleońskich ks. Czartoryskiego, potem zaś rozwiniętych przez Adama hrabiego Gurowskiego. Jednakże te koncepcje nie znalazły szerszego odzewu, jako że immanentną ich częścią był sojusz Polski z Rosją, co w okresie kształtowania się współczesnej świadomości narodowej w XIX wieku było w zasadzie niemożliwe, a przynajmniej bardzo trudne do realizacji (acz historycy wskazują przełom XIX i XX wieku jako moment, kiedy było to relatywnie bliskie spełnieniu). Żadna jednak z tych koncepcji nie odwoływała się do słowiańszczyzny jako opozycji wobec chrześcijaństwa. To na dobrą sprawę znajdziemy dopiero w koncepcjach Szukalskiego czy Stachniuka, szczególnie tego drugiego.

                          Natomiast dzisiaj te koncepcje są drugorzędne, pozostają zabytkami polskiej myśli, nikt ich nie traktuje inaczej niż jako ciekawostek. Tym, co ludzi bardziej interesuje, jest kwestia tego, ile w nas wciąż ze Słowian pozostało. I o tym pisze także Janion. Nie tyle przeciwko katolicyzmowi, ale obok niego. Jako coś, czego nie ma powodu się wstydzić ani odrzucać. Bo to wciąż w nas tkwi. I praktycznie w każdym pokoleniu powraca, jak fala. Jest często wyszydzane lub wykorzystywane groteskowo, ale mimo upływu wieków, nie udało się tego całkowicie wyrugować z naszej tożsamości. Pamiętam, jak obserwowałem rozwój polskiego podziemia metalowego w latach 90 – i jak szybko w nim przyjęły się właśnie kwestie słowiańskie, silniej nawet niż dominujące wtedy na zachodzie tematy satanistyczne. Gdy zaczęły powstawać polskie gry RPG, pierwszą był bodaj właśnie słowiański „Zły Cień”, a jakiś czas potem „Arkona”. Jedną z pierwszych „dużych” polskich gier komputerowych byli „Polanie”. W komiksie mieliśmy Kajka i Kokosza albo Domana. Gdy narodziła się polska fantastyka, szybko zaczęła zwracać się także ku słowiańszczyźnie i robi to do dzisiaj. Nie widzę w tym wszystkim jakiejś wojny politycznej. Po prostu echo, które wciąż gdzieś tam słychać.
                          • Avatar
                            wszystkim wszystko się miesza 4.11.2018 15:37
                            Re: Legendy
                            Nawiązanie do Hitlera, innego systemu totalitarnego jest z kilku względów ciekawe – po pierwsze u nas renesans słowiańszczyzny, u nich powrót do korzeni germańskiej tożsamości, a po drugie powszechnie hitleryzm to nazizm, a jak widać na pierwszy rzut oka wcale nie za bardzo, to bardziej germanizm :)

                            Ogólnie to zabawa rekwizytami na potrzeby współczesności, mitologią – dlatego propagandowo to wdzięczne narzędzie, faktów co kot napłakał, można budować nieweryfikowalne twierdzenia, niosą duży ładunek emocjonalny. Można jednoczyć i dzielić.

                            Przenieś te spostrzeżenia na te analizy na ogólne twierdzenia jak np. Janion. O utraconym dziedzictwie, tożsamości, żalu, zazdrości. One są po prostu nieprawdziwe. Wygłaszane są pod założoną tezę, która ma zastosowanie ideologiczno­‑polityczne.

                            Można je obalać kierując się zasadami logiki, dowodzenia i formułowania twierdzeń. Przesłanki tego wnioskowania też można obalać. Ale jak ktoś chce wierzyć, że tak było – to i tak się go nie przekona.

                            Gdyby prowadzić rozważania z perspektywy naukowej, to byłyby interdyscyplinarne, obarczone byłby szeregiem znaków zapytania, wątpliwości, założeń, przypuszczeń, kontekstów, wskazań na brak podstawowych informacji. Z naukowego punktu widzenia – doszlibyśmy do wniosku, że wiemy niewiele, garść faktów.

                            A gdyby formułować życzliwie neutralne hipotezy – byłyby one tworzone za pomocą neutralnego języka i znowu naznaczone wątpliwościami.

                            Tymczasem mamy narrację o zniszczeniu w Polsce słowiańszczyzny przez chrześcijaństwo, wypaleniu, że ślad nie został. Słowianie ofiary chrześcijan, utracona tożsamość, zagubione dziedzictwo, podcięte korzenie. Czyli mamy współczesny konflikt kulturowy z wykorzystaniem rekwizytów para­‑historycznych, w ramach walki ideologicznej mamy opresyjnych chrześcijan, uciśnionych Słowian, no i wnioski wyciągają się same :)

                            W każdym razie, z faktu, że scena metalowa, czy polskie RPG nawiązuje do słowiańszczyzny, czy scena metalowa nawet szuka tam tożsamości, nie wynika ani mitologia słowiańska, ani wypalenia słowiańskiej kultury przez chrześcijaństwo.
                          • Avatar
                            wszystkim wszystko się miesza 4.11.2018 16:36
                            Re: Legendy
                            A tak w ogóle, to rzeczywiście jest to smutne, jeśli ktoś jest emocjonalny to dojmująco smutne.

                            Utracona, zamazana tożsamość, przerwana ciągłość w polskich rodzinach, w lokalnych społecznościach, narodzie, pogubione społeczeństwo z rozbabraną historią ostatnich 200 lat, pozbawione dużej części pamięci historycznej, oszukiwane, manipulowane, wynaradawiane, przerabiane i fizycznie wybijane.

                            Poszukiwanie utraconej tożsamości, podciętych korzenie 1000 lat temu – podsuwane nierzadko przez tych, którzy na bieżąco wycinali, rozmywali, wymazywali tożsamość i dziedzictwo narodowe, rodzinne… i jeszcze teraz porwani przez pędzącą nowoczesność, która dodatkowo wykorzenia, atomizuje czasem w sposób systemowy, zaplanowany, a czasem niejako przy okazji rozwoju.

                            Ogólnie, mamy problemy – i to by było na tyle z mojej strony.

                            Pozdrawiam :)
                            • Avatar
                              Grisznak 4.11.2018 18:05
                              Re: Legendy
                              Czy ja mam wrażenie, że próbuje tu imputować jakąś teorię spiskową, iż zainteresowanie słowiańszczyzną to efekt jakichś wielopiętrowych i wieloletnich spisków żydowsko­‑masońskich? Co ciekawe, wśród neopogan nie brakuje teorii, że właśnie niszczenie słowiańszczyzny, wykpiwanie jej itd to właśnie efekt podobnych spisków.
                              • Avatar
                                no nie tylko nie tak 4.11.2018 19:24
                                Re: Legendy
                                Nie miałem na myśli wielopiętrowych i wieloletnich spisków żydowsko­‑masońskich – tylko rusyfikację i germanizację oraz komunizm, zabory, okupację niemiecką i sowiecką. Towarzyszące im systemowe procesy inżynierii społecznej.

                                Nie pisałem o zainteresowaniu słowiańszczyzną, ale o twierdzeniach o zniszczeniu słowiańszczyzny przez chrześcijaństwo i o pozbawieniu nas w ten sposób dziedzictwa, tożsamości.

                                Bo tak pozbawiono nas dziedzictwa, tożsamości, historii – ale nie 1000 lat temu tylko w ciągu ostatnich 200 lat. Nawet współczesnej swojej historii nie znamy dokładnie. Ile kłamstw funkcjonuje.

                                Inna sprawa, że ludziom z rozmytą tożsamością, pozbawionym tożsamości można podsunąć nową ofertę, np. utraconą słowiańską tożsamość zniszczoną, a jakżeby inaczej przez chrześcijaństwo.

                                Nie atakuję słowiańszczyzny tylko piszę o tym jak ją wykorzystywano w procesach inżynierii społecznej, budowania nowego społeczeństwa.
                                • Avatar
                                  Grisznak 4.11.2018 22:33
                                  Re: Legendy
                                  Jako historyk muszę zaprotestować przeciwko stwierdzeniu, jakobyśmy nie znali naszej historii współczesnej. Znamy ją nie lepiej i nie gorzej niż inne narody. Gorzej jest właśnie z tą dawną – o ile bowiem w wielu krajach ta dawna historia jest częścią tożsamości i tradycji, to w Polsce niespecjalnie. Współczesny naród polski powstał w XIX wieku, po samobójstwach powstańczych szlachty. I był to naród chłopski w swej genezie. A wśród chłopów nie istniała tradycja pamięci historycznej. To próbowały wypełnić różne izmy – socjalizm, nacjonalizm, ruch ludowy itd. Historia nie była dla tych ludzi punktem odniesienia – bo nie była to ich historia, ale historia klasy im obcej, nierzadko wręcz wrogiej. Dopiero z czasem zaczęło ulegać to pewnym zmianom i potomkowie chłopów pańszczyźnianych utożsamiać się zaczęli z husarzami i zagończykami. Ale nie mieszałbym do tego żadnej tam „inżynierii społecznej” (mówienie o niej w odniesieniu do XIX wieku tchnie jakimś absurdem). Zwyczajny proces historyczny, żaden spisek.

                                  Naziści się w nic takiego nie bawili, ich celem była eksterminacja i eksploatacja, nie mieli dla Polaków żadnej oferty (acz tu byli wybiórczy, bo nie przeszkadzały im wszak państwa satelickie Słowian,takie jak Słowacja czy Chorwacja, które łączyły katolicyzm z nazizmem – co ciekawe, ich twórcy nie wykorzystywali wątków przedchrześcijańskich, ale stawiali na ścisły związek państwa z kościołem). To komuniści jako pierwsi próbowali wykorzystać słowiańską tożsamość jako przeciwwagę dla tradycji katolickiej. Robili to zresztą krótko, nieudolnie i niekonsekwentnie (charakterystyczne, że taki Stachniuk siedział w komunistycznym więzieniu). A przy okazji zrobili nawet coś pożytecznego, gdyż dzięki temu po raz pierwszy w Polsce historycy zaczęli poważnie i szeroko zajmować się tematem, powstało wiele pomnikowych prac poświęconych temu zagadnieniu, z „Początkami Polski” Łowmiańskiego na czele. Władza szybko straciła tym zresztą zainteresowanie (bodaj szczyt mieliśmy w połowie lat 60), stawiając raczej na dogadanie się z kościołem niż walkę o rząd dusz. Stąd też dopiero po 1989 poważnie rozbudziło się u nas na nowo zainteresowanie tym zagadnieniem.
                                  • Avatar
                                    no nie tylko nie tak 4.11.2018 23:33
                                    Re: Legendy
                                    Właśnie, po blisko 30 latach wykopujemy ofiary terroru stalinowskiego i ustanawiania władzy ludowej. Na temat okresu przemian lat 80, wyjścia z PRL, transformacji też dopiero teraz się dowiadujemy.

                                    Na temat ostatnich 80 lat wiedza zawiera wiele błędów i luk, a dodatkowo okres PRL wypaczał nasze postrzeganie przeszłości i podporządkowywał je panującemu totalitarnemu systemowi.

                                    Przykładowo pojęcie „inżynierii społecznej” w politologii, możesz sprawdzić sobie chociażby na wiki. Upraszczając istotą jej jest manipulacja, w tym tożsamością, pamięcią historyczną, tradycją, kulturą.

                                    Jesteśmy homosovietucami, ludźmi postkomunistycznymi. Jako prawnik widzę to wyraźnie.

                                    Jako historyk znasz wydarzenia, fakty historyczne, ale nie znaczy to, że potrafisz je należycie zinterpretować, a w szczególności wyciągać w oparciu o nie wnioski z zakresu politologii, czy nauk społecznych. Poza tym znasz tylko część faktów, do tego dochodzi istotna wiedza z zakresu społeczeństwa, ekonomii. Do wyciągania ogólnych wniosków potrzebna jest wiedza interdyscyplinarna, z szeregu dziedzin. Stawianie ogólnych tez jest przekraczaniem, własnych kompetencji. Cenię prace historyczne, ale to co mnie w nich interesuje to informacje o faktach, do analiz pochodzę ostrożnie, szczególnie gdy obejmują szerokie zagadnienia. Jedną z najbardziej irytujących mnie sytuacji są różne oceny Powstania Warszawskiego dokonywane przez historyków.

                                    Właśnie kawałkami czytam pracę Drugi Rozbiór Polski – R.H. Lorda. Fakty, fakty, fakty – praca historyka fakty i dowody na ich poparcie, źródła. Oceny, wnioski w szczególności daleko idące – bardzo ostrożne. Wspaniałe analityczne spojrzenie, nie tylko dlatego, że poczynione z dystansu, ale takie czyste, klarowne.
                                    • Avatar
                                      Grisznak 5.11.2018 09:48
                                      Re: Legendy
                                      Serio, dziwią czy irytują cie różne oceny danego wydarzenia? No na litość, tylko w modelu totalitarnym możliwa jest sytuacja, w której masz do czynienia z absolutną jednością ocen i zdań. W normalnych warunkach historycy dyskutują, spierają się, stawiają oceny różniace się niekiedy diametralnie. Ba, nawet w czasach komunistycznych, ale już nie stalinowskich (tzn. po 1956) Polscy historycy potrafili się spierać o pewne fakty (naturalnie, nie te najważniejsze dla władzy ludowej, te były bowiem dogmatami), zaś po 1989 mamy pełną swobodę dyskusji – i to jest właśnie podstawa swobody naukowej. Co się tyczy rzeczonego powstania – każdy kraj ma swojej historii wydarzenie, wokół którego historycy przez dekady, czy nawet wieki, spierają się – Francuzi mają np. Wielką Rewolucją Francuską, Amerykanie – wojnę secesyjną, Hiszpanie – wojnę domową 1936­‑1938 itd. U nas przez dekady były to zabory i powstania XIX­‑wieczne, a teraz jest to powstanie warszawskie. Poważnie, chciałbyś tu narzuconej odgórnie jednomyślności ocen? Za takie coś każdy historyk zabiłby cię śmiechem. I bardzo byłbym ciekaw twojej miny, gdybyś zobaczył XIX­‑wieczne spory o powstanie styczniowe czy listopadowe. Wcale nie ustępowały one zajadłością i rozbieżnością ocen tym, które toczą się wokół powstania warszawskiego.

                                      Mam wrażenie, że się gubisz – najpierw masz pretensje to komunistów, a potem piszesz, że irytuje cię, iż ktoś wystawia różne oceny danego wydarzenia, czyli robi coś, co jest sprzeczne z komunistyczną wizją świata.

                                      Historyjek o homo sovietkus w zasadzie szkoda komentować. Nie bronię ci się utożsamiać z takim stereotypem, ale rzucanie tego na całe społeczeństwo dobrych 30 lat pod upadku komuny (a nawet dłużej, bo taka hardkorowa, totalna komuna, a'la Związek Radziecki skończyła się u nas 1956) jest zwyczajnie pozbawione podstaw, sensu i logiki.
                                      • Avatar
                                        to ostatni wpis obiecuję :) 5.11.2018 12:13
                                        Re: Legendy
                                        Ponownie źle mnie zrozumiałeś, chodzi mi o poziom tych sporów, ich jakość. Rzadko coś dobrego z nich wynika, bo wiedza, zrozumienie – z różnych względów, jakby nie były ich zasadniczym przedmiotem. I nie chodzi mi tylko o emocjonalność czy polityczne zabarwienie, a o powierzchowność, niedokładność, schematy myślowe. Przykładowo ta praca Lorda uchodzi za fenomenalne opracowanie dotyczące drugiego rozbioru Polski.

                                        Jesteśmy społeczeństwem postkomunistycznym, przemielonym i obciążonym przez totalitaryzm – ze wszystkimi tego konsekwencjami dotykającymi praktycznie każdej sfery życia społecznego, od kwestii materialnych, ekonomicznych przez kwestie intelektualne po kulturę, tożsamość.

                                        30 lat to niewiele z perspektywy wytworzenia się społeczeństwa, potrzeba kilku pokoleń. Upadek komunizmu, poprzedniego systemu – to sformułowanie na wyrost. Ofiary komunizmu zaczęliśmy odkopywać dopiero po 25 latach od jego „upadku”. Gdyby komunizm upadł, to od razu byśmy się za takie sprawy zabrali. Lepszym słowem jest „transformacja”, celniej oddaje istotę procesów z lat 80/90.

                                        Swoją drogą zarzucasz, że nonsensem, śmiesznością są historyjki o homosovieticusach, bo to było już 30 lat temu, a sam powołując się na Janion przychylasz się do twierdzenia, że rozpaczamy nad utraconą tysiąc lat temu słowiańską tożsamością. Zrzucasz mi też uogólnienia, choć sam je czynisz. Nie wyśmiewam ludzi, którzy się mylą, mają błędne wyobrażenia. Cenię życzliwość w dyskusji, intelektualną uczciwość.

                                        Powrócę do pierwotnej myśli, tezy – tożsamości systemowo, planowo pozbawiano nas na przestrzeni ostatnich 200 lat, a szczególnie w XX wieku. Nie 1000 lat temu. Ból, żal za stratą, poczucie krzywdy, niekompletności ma źródło w tym co się stało w nieodległych czasach.

                                        To przekłada się też na kulturę, w tym popkulturę, na to jako korzystamy z naszego dorobku, legend, baśni i niezwykłej, dramatycznej historii. Jak stopniowo ją odkrywamy i czerpiąc z niej, tworzymy na jej bazie nowe, uwspółcześnione opowieści.

                                        Pozdrawiam.
                                        • Avatar
                                          Grisznak 6.11.2018 07:34
                                          Re: Legendy
                                          Dobra, też już kończę, bo generalnie widać, że w temacie mrocznych sił, które miały nas pozbawić tożsamości i skuteczności tychże mrocznych sił mamy odmienne zdecydowanie zdania.

                                          Jedno jeszcze do wyjaśnienia – nie jest tajemnicą (i powtarzają to na pierwszym roku historii), że ktoś piszący z dystansu (geograficznego/kulturowego) będzie miał lepsze, a na pewno bardziej obiektywne spojrzenie, niż ktoś co całe życie spędził w danym miejscu i nasiąkł danymi sporami. Dlatego np. za najlepsze opracowanie dziejów Francji Vichy uważa się książkę Paxtona, a w Polsce taki hałas wywołały opracowania Daviesa czy Snydera. Podobnie jak to, że np. najlepsze opracowania poświęcone niewolnictwu w USA powstały w Europie, a najlepsze książki o prześladowaniach Żydów w Europie – w USA. Sam zaś np. bardzo sobie cenię polskie czy niemieckie książki na temat Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Inna sprawa, że taki historyk musi się liczyć z konsekwencjami – Paxton nie raz wspominał o szykanach, jakich doznawał podczas swoich badań we Francji, zaś Davies czy Snyder zostali potraktowani z buta przez aktualne władze polskie, gdyż nie pasują do obowiązujące odgórnie narracji (podobnie jak np. Anne Applebaum nie ma szans na wjazd do Rosji za jej książkę o Gułagu).
                              • Avatar
                                Gutosaw 4.11.2018 19:48
                                Re: Legendy
                                Dziękuję wszystkim za tę merytoryczną dyskusję, ale kwestia, która najbardziej mnie nurtowała nawet nie została poruszona. Jak sama legenda ma się do tego filmu. Czy adaptacja dała aż tyle od siebie? Przeczytałem więc legendę i wychodzi na to, że nie. Sama historia jest ciekawa i rozbudowana, a ten film dodał od siebie piękny styl oraz zmienił parę szczegółów (albo opierał się na lekko zmienionej wersji tej samej legendy.
                                Cała moja pierwsza wypowiedź poddała w wątpliwość, czy można znaleźć choć jedną polską legendę na tyle wielowątkową, rozbudowana, ciekawą i uniwersalną by wykonać na jej podstawie świetny pełnometrażowy film.
                                • Avatar
                                  Tablis 5.11.2018 15:09
                                  Re: Legendy
                                  Teraz dopiero zwróciłem uwagę, że porównujesz rzeczy, które nie do końca powinny być porównywane. Opowieść o zbieraczu bambusa to nie tyle legenda, co monogatari. W tradycji europejskiej najbliższym chyba odpowiednikiem byłyby eposy. Patrząc na to w ten sposób, najbliższym co mamy w Polsce wydaje mi się „Stara baśń”.
          • Avatar
            wszystkim wszystko się miesza 3.11.2018 19:03
            Re: Legendy
            A co do miażdżenia – odnotowałeś jak teraz dokonuje się systemowe zmiażdżenie europejskiej kultury, porządku wartości, nawet na poziomie biologicznym ?

            Ciekawe, że w świetle tego co się dzieje obecnie, można tak emocjonalnie pisać o „zmiażdżeniu mitologii słowiańskiej” przez kościół
            • Avatar
              BlaXk Magic Mushroom 3.11.2018 19:30
              Re: Legendy
              Chyba się nie zrozumieliśmy, nie łapiesz sarkazmu :) Następnym razem takie „miażdżył” zawsze będę wsadzał w cudzysłów. To nie miejsce na dyskusję o takiej tematyce, lepiej zakończyć ten wątek zanim wejdzie moderacja cała na biało.
              • Avatar
                wszystkim wszystko się miesza 3.11.2018 19:44
                Re: Legendy
                Faktycznie nie załapałem, choć miałem wątpliwości :) ale dziś ludzie z pełną powagą i zaangażowaniem wygłaszają radykalne tezy jako fakty. Ogólne panuje mętlik. Pozdrawiam.
          • Avatar
            Grisznak 4.11.2018 09:25
            Re: Legendy
            Generalnie, historycy mają wątpliwości, czy można mówić o jakiejkolwiek konkretnej mitologii słowiańskiej – bo mitologia sugeruje jakiś usystematyzowany zbiór mitów, hierarchię bóstw, jak u Celtów, Skandynawów, Rzymian czy Greków. Zaś nawet w tych krajach, gdzie tradycja słowiańska nie została tak dokumentnie zniszczona jak w Polsce, nie zachowały się jakieś szczególnie doniosłe zabytki kultury materialnej czy literackiej, jeśli chodzi o przedchrześcijańskie wierzenia Słowian. Po prostu ta kultura została rozjechana zanim zdążyła osiągnąć poziom analogiczny do wspomnianych wcześniej.

            Problemem jest dodatkowo to, że w niektórych krajach (Ukraina, Serbia), władze popierają kreowanie takiej tradycji i nikomu nie przeszkadza, jak lokalna profesura radośnie wymyśla najróżniejsze bajki i mity (nierzadko opierając się na XVIII­‑XIX wiecznych fałszywkach), publikując je jako oficjalne odkrycia naukowe. U nas przez pewien czas robili tak komuniści, ale dali sobie spokój.
    • Avatar
      Cintryjka 2.11.2018 22:49
      Re: Legendy
      A ja trochę wezmę w obronę naszą rodzimą kulturę. Polskie legendy to nie tylko Pan Twardowski. Krew się leje, trup ściele się tam gęsto, ale legend, a właściwie klechd mamy dość sporo.

      To raczej mitologii słowiańskiej dostało się ostro po uszach.
    • Avatar
      Daerian 3.11.2018 22:13
      Re: Legendy
      Proponowałbym poszukać legend i mitów lokalnych. Historie diabłów polskich czy upiornego rycerza z Grodźca w niczym nie ustępują legendom zachodnim…
    • Avatar
      IKa 3.11.2018 22:33
      Re: Legendy
      Proszę bardzo, tu jest link do polskich legend i baśni.

      „Legendy polskie” Wandy Chotomskiej [link][link][/link] pod spodem są „Baśnie i legendy polskie – opracowanie zbiorowe”, o „Klechdach domowych” już nie wspomnę.
      A tu taka mała zbiorówka: [link][link][/link].

      Jak widać na Twardowskim się polskie legendy i baśnie nie kończą.

      A poza tym polecam udanie się do najbliższej biblioteki i zajrzenie na półkę z baśniami i legendami w dziale dziecięcym – i spojrzenie na te grubsze i starsze tomy…
      • Avatar
        Gutosaw 4.11.2018 19:40
        Re: Legendy
        Przeczytałem około 10 najdłuższych i przejrzałem na szybko około 1/3 wszystkich z listy, a wiele z nich znałem już z wcześniej. I właśnie o to mi chodzi. Są one jednowątkowe i daleko im do historii z tego filmu. Nie chodziło mi o ilość legend i różnorodność między sobą, a o jakość i rozbudowanie konkretnej legendy.
        Mimo nawału odpowiedzi na mój komentarz, to nie dostałem informacji na temat najbardziej mnie interesujący. Czy adaptacja tej historii jest tak dobra, czy historia sama w sobie? Trochę poszperałem i wydaje mi się, że jednak ta podstawa, którą jest legenda, jest napisana bardzo dobrze.
        W każdym razie dzięki za tę listę. Trochę poszerzyłem swoją wiedzę w tej dziedzinie.
        • Avatar
          Daerian 4.11.2018 20:07
          Re: Legendy
          Już na przytoczonego przeze mnie upiornego rycerza z Grodźca można by kilka filmów nakręcić.
        • Avatar
          Avellana 4.11.2018 20:21
          Re: Legendy
          Uwaga, ściana tekstu!

          Rzeczywiście, dyskusja Grisznaka z gościem­‑o-długim­‑nicku, chociaż ciekawa, zboczyła trochę w inną stronę. Tak się składa, że chyba mogę spróbować Ci odpowiedzieć.

          Problemem pierwszym jest to, co zdefiniujesz jako „polską legendę”. Polska, w odróżnieniu od Japonii, nie jest tak fajnie wyizolowanym geograficznie kawałkiem świata, a jej granice jeździły nieco po mapie. Z tego wynika, że jeśli pominąć pewną niewielką grupę opowieści „założycielskich” i lokalnych, duża część opowiadanych u nas baśni to warianty historii powtarzanych za każdą z naszych granic. Co ważne, one nie stają się od tego „mniej polskie”, po prostu pochodzą z tego samego pnia. Problemem drugim jest to, że baśnie i legendy, pochodzące z tradycji ustnej, to tak naprawdę pewne schematy fabularne, na których opowiadacze i pisarze opierają swoje wersje. Nie ma jednej prawdziwej wersji danej baśni, choć oczywiście bywają wersje, które zyskują ponadczasowy status (osobną rzeczą są baśnie „autorskie”, wymyślone przez konkretnego pisarza, ale nie o tym mówimy). To dotyczy także baśni o księżniczce Kaguyi.

          Tu się kryje odpowiedź na Twoje pytanie o to, co jest dobre – baśń czy adaptacja. Baśnie ludowe z natury swojej nie są skomplikowanymi, wielowątkowymi analizami charakterów. Opowiadają proste historie, często po to, żeby poprawić humor albo poczucie wartości słuchaczy (wszystkie opowieści typu „z chłopa król”), pokazać, jak sprawiedliwości staje się zadość i tak dalej. Baśnie z innych kultur, takich jak dalekowschodnie, są tworzone przez ludzi z nieco innym systemem wartości, dlatego dla nas wydają się bardziej skomplikowane i egzotyczne, ale to w dużej mierze kwestia tego, że nie łapiemy odpowiedniego kodu kulturowego (przykład na to strasznie rozepchnąłby tę ścianę tekstu, więc sobie daruję). Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, by twórcy współcześni wykorzystywali te „szkielety” do opowiedzenia historii pięknych i złożonych. Tak właśnie jest w przypadku tego filmu – to dzieło autorskie, luźno osnute na prawdziwej baśni.

          Czy w polskich baśniach jest podobny potencjał? Jak najbardziej. Jeśli ciekawi Cię, jak *mogą* wyglądać baśnie, to poszukaj nie w prostych zbiorkach, ale właśnie wśród literackich interpretacji, bo Księżniczka Kaguya to też interpretacja artystyczna i z takowymi należy ją porównywać. Na dzień dobry polecam Klechdy polskie Bolesława Leśmiana (przy których wszystko inne blednie), ale żeby do nich się nie ograniczać, dorzucę jeszcze chociażby Baśnie spod Gorców Antoniny Zachary­‑Wnękowej. Więcej na razie nie, bo musiałabym odsunąć stół i dostać się do reszty półki, ale jeśli ciekawią Cię nie tylko ludowe, ale i bardziej współczesne rzeczy, to jest taka cieniutka książeczka Baśnie Jerzego Afanasjewa… Z każdej z tych rzeczy dobry reżyser zrobiłby perełkę!
          • Avatar
            Gutosaw 4.11.2018 21:35
            Re: Legendy
            I to jest właśnie najbardziej rzeczowa i interesująca mnie odpowiedź. Mimo mnogości zainteresowań, moja uwaga nigdy nie spłynęła w stronę legend i baśni. Dziękuję za tę uwagę, bo zawsze dobrze poszerzyć swoją wiedzę, choćby o szczątkowe informacje.
            Ale ten wątek stał się tak obszerny, że podwoił ilość komentarzy dotyczących tego świetnego filmu. Nic tylko się cieszyć.
    • Avatar
      Grisznak 4.11.2018 09:32
      Re: Legendy
      Gdy jeżdżę po Polsce, to praktycznie w każdym regionie, który odwiedzam, szukam książek z lokalnymi legendami. Wbrew pozorom jest tego trochę – ostatnio nabyłem całkiem gruby zbiór legend z pomorza wschodniego. I znajdzie się w tych legendach wszystko – krwawa jatka, humor, duchy, magia a nawet jakieś dalekie przebłyski pogaństwa. Tylko owszem, trzeba poszukać i wyjść poza schemat bajek i baśni, które owszem, częstokroć są współczesnymi wymysłami i nie mają nic wspólnego z faktyczną tradycją danego regionu. Dlatego przed zakupem danej książki warto sprawdzić, co ona faktycznie zawiera.

      Co ciekawe, wiele zachowanych dawnych baśni zawdzięczamy niemieckim naukowcom i amatorom, którzy w XIX wieku jeździli i zbierali te wszystkie opowieści od chłopów.
    • Avatar
      Himeko 9.12.2019 13:03
      Re: Legendy
      Może poczytaj Chestertona, to pomoże Ci ujrzeć realną stronę tych niby dobrych legend, gdzie z Wenery zostaje choroba weneryczna, itd. Naprawdę polecam jego eseje – trzeźwe i humorystyczne spojrzenie na kulturę, literaturę, itd.
  • Avatar
    A
    Slova 19.08.2017 22:31
    Takahata>Miyazaki, po tym seansie jestem już tego pewien.
  • Avatar
    A
    blob 8.10.2016 17:18
    Wspaniały film. Przepięknie zobrazowana przyroda, piękna muzyka i niepowtarzalna animacja. Muszę przyznać, że chyba najbardziej podobały mi się pierwsze plus­‑minus 30 min i późniejsze epizodyczne wypady  kliknij: ukryte .

    Na zakończenie zareagowałem jak spora część z tu obecnych, pierwsza myśl wtf?, ale zajrzałem do źródła i wychodzi że była to dosyć wierna adaptacja ( kliknij: ukryte ). Więc wińcie Japończyków bo 'taki mają klimat': czytaj na to co dla Europejczyka czy Amerykanina może wydawać się  kliknij: ukryte . Dodam, że mi sama baśń prawdopodobnie pomyliła się z inną, dlatego miałem przeświadczenie, że skończy się to trochę inaczej…

    Swoją drogą trochę nie rozumiem jaki jest morał tej baśni jako takiej:  kliknij: ukryte . A może morału wogóle tu nie ma?

    Dam temu 8/10, bo film przepiękny i wzruszający, ale chyba sama historia do mnie po prostu nie przemawia całościowo, a w moim odczuciu nie ocenia się czegoś przez pryzmat niewątpliwie wielu interpretacji (bo jest to mimo wszystko bardzo stara baśń ludowa więc jest pewnie mielona nawet w szkołach), a przez własne wrażenia. Swoja drogą bałbym się to puścić komuś nieobeznanemu z japońską kulturą, bo mógłby przeżyć szok.
  • Avatar
    A
    Klemens 12.05.2016 01:01
    Nie dziwię się, że jest tak mało komentarzy. Brak mi słów po prostu…
    • Avatar
      Slova 12.05.2016 09:00
      Miałem to obejrzeć dawno temu i cały czas zapominam : E
      • Avatar
        Klemens 12.05.2016 14:58
        No tak, jak Slova coś skomentuje, dopiero wtedy zaczyna się zabawa w komentarzach. Zapomniałem.
    • Avatar
      Sanvean 12.05.2016 11:04
      Ja się nie dziwię. Najwidoczniej ten film jest tak dobry, że w każdym zdaniu po kilka razy powtarzałoby się słowo „wspaniały” wraz z jego synonimami, więc ludzie chcą tego uniknąć :)
      • Avatar
        Klemens 12.05.2016 12:11
        Właśnie to miałem na myśli :P
        • Avatar
          Sanvean 23.05.2016 18:48
          Hah, faktycznie. Nie odpisywać zaraz po wstaniu, zapisane!
  • Avatar
    A
    Naija1 9.01.2016 20:52
    Zawiodłam się
    Muzyka, animacja, rysunki -wszystko śliczne i wyjątkowe. Ale poza tym film jak dla mnie średni. Na początku mi się podobało, jednak z biegiem akcji moje pozytywne odczucia zaczęły zanikać.  kliknij: ukryte  No cóż. Rozumiem, że to adaptacja legendy, jednak moim zdaniem można by lepiej i logiczniej przedstawić historię.
  • Avatar
    A
    ukloim 20.09.2015 23:05
    Arcydzieło
    Piękny, wysmakowany, wysublimowany. Arcydzieło, wizytówka japońskiej animacji. Aż boli, że przegrał pojedynek o Oscara z miałkim, ckliwym i komercyjnym produktem amerykańskim, tak samo zresztą jak Zrywa się wiatr rok wcześniej. Pod płaszczem tej genialności skrywa się jednak dość smutne pytanie – czy specyfika dzisiejszych czasów nie sprawi, że nie narodzą się już tacy mistrzowie jak Miyazaki i Takahata? Ja obecnie na rynku nie widzę nikogo z potencjałem, by im dorównać. No, może poza Hosodą, ale to chyba nadal nie ten poziom magii.
  • Avatar
    A
    manami 15.08.2015 16:12
    Naprawdę dająca do myślenia historia…
  • Avatar
    A
    ukloim 31.07.2015 23:45
    Wydanie DVD i polski tytuł
    Warto dodać do bazy polski tytuł i informację o wydaniu dvd.
    • Avatar
      ukloim 9.08.2015 22:52
      Re: Wydanie DVD i polski tytuł
      Coś nie widzę odzewu. Info na stronie wydawcy: [link]
      • Avatar
        IKa 10.08.2015 09:24
        Re: Wydanie DVD i polski tytuł
        Dodane.
        Dziękujemy za informację.
  • Avatar
    A
    tajakjejtam-ona 9.07.2015 21:32
    baśń dla dorosłych
    O pogoni za szczęściem i spokojem, o trudnych wyborach, zawiedzionych nadziejach, o miejscach i ludziach, do których czasem nie możemy wrócić i o tym, że mimo wszystko kochamy życie, choć układa się różnie.
  • Avatar
    A
    Bia 5.07.2015 00:02
    Klimat
    No i to się nazywa stworzyć klimat! Muzyka, kreska i dobrze przemyślana i rozplanowana fabuła… to właśnie złożyło się na ten baśniowy obraz. Ale niestety jak to w starych baśniach bywa,  kliknij: ukryte  Ogólnie film był raczej spokojny, akcja rozwijała się powoli, jednakże przy tej baśniowej formule to jak najbardziej pasowało. Urzekła mnie również postać Kaguyi: nie tylko miała ciekawy i przemyślany charakter, ale również doskonale pokazano jej emocje i rozterki. Poza tym… cóż, chciałabym napisać coś więcej, ale po prostu brak mi słów. Ten film trzeba zobaczyć na własne oczy! Tylko zabierając się za niego należy pamiętać, że w ostatecznym rozrachunku jest to raczej smutna historia.
  • Niewierze w co widzę 25.03.2015 06:09:26 - komentarz usunięto
    • Not sure 25.03.2015 15:50:26 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Antychrystka 24.03.2015 12:55
    Majstersztyk!
    Jestem zachwycona zakończeniem! Jeszcze przez dobre pół minuty wpatrywałam się w napisy zanim poukładałam myśli w głowie. To co w legendach najpiękniejsze to ich uniwersalne przekazy.
    Mimo bycia tak bardzo baśniową – nadal była prosta w przełożeniu na realia.  kliknij: ukryte  tylko spotęgowało u mnie poczucie przyziemności tej legendy – życie to nie jest bajka. Nie bez przyczyny eksploatowano też  kliknij: ukryte  Jakkolwiek na to nie patrzeć – ludzie nie żyją ani marzeniami ani płonnymi nadziejami.
    Kurczę, naprawdę – dla mnie ten film był przedni w swojej zabawie emocjami. Uderzyło mnie to szczególnie przy zestawieniu miłej muzyki z  kliknij: ukryte  Przecież tak naprawdę – cały film wyglądał dokładnie jak sama końcówka. Oglądałam, uśmiechałam się, czerpałam przyjemność z seansu – a przecież cały czas obserwowałam życie nieszczęśliwej księżniczki.
    Majstersztyk!
  • Avatar
    A
    Lina 24.03.2015 11:44
    A mogło być tak pięknie...
    Przez blisko dwie godziny był to naprawdę świetny film i bez wątpienia mógł być najlepszy od Ghibli.
    Niestety Ghibli nie byłoby sobą gdyby czegoś nie zepsuło żeby nie powiedzieć spieprzyło, a mianowicie pomysłu na zakończenie (nie znam się specjalnie na legendach tamtejszych kultur więc nie wiem jaki był pierwowzór, ale nawet jeśli taki jak w anime to aż się prosiło żeby je zmienić). Trochę tak jak z końcówką trzeciego filmu Madoki (tyle tylko, że w przypadku Madoki klimat i charakter poniekąd końcówkę usprawiedliwiał).
  • Avatar
    A
    harpagon 23.03.2015 23:41
    To niesamowite, że dzisiaj mogą powstać jeszcze takie arcydzieła. Nietuzionkowy film, nawet jak na Ghibli (!).
  • Avatar
    R
    tamakara 22.03.2015 19:53
    Tablis, dziękuję Ci za tę recenzję. Film wywołał we mnie tak głęboki zachwyt, że potrafiłam wyrazić go jedynie wykrzyknikami (i zalaniem się łzami, ale to już całkowicie prywatnie…)
    • Avatar
      Tablis 23.03.2015 22:33
      To ja dziękuję za podziękowania i łączę się w zachwycie. Co będę ukrywał – też mi się oczka zeszkliły…
  • Avatar
    A
    Mirollz 15.03.2015 04:07
    Najgorszy
    Zdecydowanie najgorszy film ghibli, szkoda, bardzo szkoda :(
  • Avatar
    A
    1 15.01.2015 16:16
    Nominowany do oskara w tym roku.
  • Avatar
    A
    tamakara 6.12.2014 20:42
    Idealny, piękny, absolutnie zachwycający, w każdym calu doskonały, najlepszy film Ghibli…
    • arsena24 16.01.2015 16:00:44 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Nigihayami 31.07.2014 20:39
    Ktoś już oglądał?