x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Miałem nadzieję na sensowną serie sportową, a dostałem komedie bardzo niskich lotów, gdzie sumo jest tylko dodatkiem.
Plusy:
+ OP.
+ Oryginalna tematyka (sumo).
+ Lektor przed OPem.
+ Zakończenie, bo zaskoczyło i domyka wszystkie wątki.
Minusy:
- Humor. W skrócie: cham i prostak robi co chce i to jest niby śmieszne. Mamy „zabawnego” furiata, który okładania wszystkich dookoła i sporo pierdów. Rynsztok.
- Główny bohater. Jest naprawdę beznadziejny i przykro się na niego patrzy.
- Absurdalny poziom tolerancji wybryków głównego bohatera przez osoby postronne.
- Wątek miłosny.
- Mało sumo. Smutne to, bo zaciekawiła mnie tematyka. Treningi, przygotowania do walk czy same walki trwają baaardzo krótko. Albo w ogóle są pomijane i z wypowiedzi bohaterów dowiadujemy się o wynikach walk.
- Grafika. Osobiście mi nie przeszkadzała, lubię oldschool, ale momentami jakość jest naprawdę bardzo słaba. Esteci się odbiją.
Zapowiada się na świetne anime, jedno z najlepszych, jakie miałem okazję oglądać ostatnimi czasy. Rozkręca się powoli, ale akcja jest logiczna, uporządkowana i bardzo przemyślana. Nic nie dzieje się bez przyczyny, dzięki czemu przemiana nieokrzesanego brutala w odpowiedzialnego sportowca (któremu pozostało nieco dawnej spontaniczności) może być ciekawym doświadczeniem.
Styl jest nieco leciwy, ale wciąż sprawdza się znakomicie. Może nieco odstraszać widzów nieprzyzwyczajonych do takiej narracji i oprawy, stąd popularności na miarę innych anime sportowych nie przewiduję (a szkoda).
Spodziewałem się raczej serii sportowej…a jak do tej pory dostajemy dość durną komedię ;/ Zobaczymy jak się rozkręci ale po pierwszym odcinku szału nie ma.
Cóż za archaiczna kreska, staromodna animacja i podwórkowy humor. Fabuła bezdennie głupia, a główny bohater tak odpychający, że wręcz obleśny. I do tego ta muzyczka jak z Czechosłowackich kreskówek… Tylko dla koneserów!
Mocno specyficznie
Swoją drogą ktoś tu chyba naprawdę miał dosyć japońskiego rygoryzmu i uwielbienia dla pracy, skoro taką postać uczynił pierwszoplanową ;)
Jednym słowem : antymoe
3/10
Plusy:
+ OP.
+ Oryginalna tematyka (sumo).
+ Lektor przed OPem.
+ Zakończenie, bo zaskoczyło i domyka wszystkie wątki.
Minusy:
- Humor. W skrócie: cham i prostak robi co chce i to jest niby śmieszne. Mamy „zabawnego” furiata, który okładania wszystkich dookoła i sporo pierdów. Rynsztok.
- Główny bohater. Jest naprawdę beznadziejny i przykro się na niego patrzy.
- Absurdalny poziom tolerancji wybryków głównego bohatera przez osoby postronne.
- Wątek miłosny.
- Mało sumo. Smutne to, bo zaciekawiła mnie tematyka. Treningi, przygotowania do walk czy same walki trwają baaardzo krótko. Albo w ogóle są pomijane i z wypowiedzi bohaterów dowiadujemy się o wynikach walk.
- Grafika. Osobiście mi nie przeszkadzała, lubię oldschool, ale momentami jakość jest naprawdę bardzo słaba. Esteci się odbiją.
Styl jest nieco leciwy, ale wciąż sprawdza się znakomicie. Może nieco odstraszać widzów nieprzyzwyczajonych do takiej narracji i oprawy, stąd popularności na miarę innych anime sportowych nie przewiduję (a szkoda).
Hmm...