Komentarze
Akuma no Riddle
- komentarz : Celestyna : 11.12.2015 18:48:16
- Fajne yuri bez yuri : m4RiOn : 2.09.2015 08:29:40
- Całkiem przyjemne. : Xaven : 25.01.2015 20:26:20
- komentarz : Qareer.D.Sword : 4.01.2015 00:50:46
- AnR : Sliviss : 17.07.2014 00:28:28
- Akuma no Riddle : MrKrzychu : 12.07.2014 19:38:23
- komentarz : thorn : 7.07.2014 22:34:29
- komentarz : KonekoDxD : 5.07.2014 11:33:26
- komentarz : zmrol : 28.06.2014 23:01:57
- komentarz : zmrol : 28.06.2014 23:00:46
Opis fabuły spodobał mi się i postanowiłam, że przecierpię dla niej całą możliwą falę lesbijstwa.
Oglądam, oglądam i – a cóż to! – owego safizmu nie ma tu prawie wcale, poza kilkoma naprawdę lekkimi scenami.
Dla mnie miłe zaskoczenie, yuriści za to zapewne poczuli się oszukani.
Według mnie główną zaletą tej serii są postaci – odpowiednia ilość, odpowiednie relacje, odpowiednie charaktery. Gdyby coś było inaczej – to już nie byłoby to. Owszem, w większości są dość oklepane, nie mogę powiedzieć, że nie, ale mimo wszystko bardzo je polubiłam. Szczególnie cenię sobie Mahiru/ kliknij: ukryte Shin'yę Banbę, Sumireko Hanabusę oraz Kouko Kaminagę, chyba najoryginalniejszą z całej ferajny. Wątki z przeszłości dziewcząt również dość sztampowe ( kliknij: ukryte no z wyjątkiem Isuke i jej rodziców‑gejów, spotkałam się z czymś takim pierwszy raz, ale to może też wynikać z tego, że zwyczajnie nie siedzę w anime o homoseksualistach… w sumie historie Kouko i Haruki również były dość dobre), ale przedstawione w na tyle ciekawy sposób, by nie zanudzić widza i by miał po obejrzeniu do powiedzenia coś więcej, niż tylko ,,Ale to już było”. Kreska ciekawa i nietuzinkowa, grafika okej, projekty postaci też ładne. Fabuła (jak i niektóre postaci) wydaje mi się być mocno inspirowana ,,Danganronpą” i jest to dostrzegalne od samego początku. Od ,,DR” jest zdecydowanie dużo słabsza, ale dla zabicia czasu naprawdę może być. No i muszę podkreślić, że autorka nie przekopiowała wiernie rzeczonej serii, a jedynie się nią zainspirowała – to różnica, bo możemy oczekiwać niespodzianek. Zresztą co jest złego we wzorowaniu się i to na tak dobrej serii?
Jeżeli chodzi o sprawy muzyczne, chyba nikogo nie zaskoczę mówiąc, iż według mnie główną zaletą soundtracku jest ilość endingów. Podoba mi się fakt, że mimo wszystko szli bardziej na jakość, niż na tę właśnie liczebność – każdy tekst jest dobry, ładnie napisany i pasuje do postaci, o której opowiada. Zresztą sam pomysł z endingami niejako w roli character songów również wydaje mi się bardzo trafiony. Do openingu również nie ma się o co przyczepić, lubię specyficzny wokal, a Maaya Uchida właśnie taki ma. Do tego dochodzi fajny tekst i ładny, pasujący do klimatu serii ,,teledysk”. Daję mocne 7/10.
Fajne yuri bez yuri
Całkiem przyjemne.
Co do fabuły Akuma no Riddle to nie zaprzeczam było dużo błędów logicznych i mało tego poczucia „napięcia w powietrzu” – zbyt spokojnie jak na 12 zabójczyń w jednej klasie. Co do samej końcówki to mnie usatysfakcjonowała, chociaż ta niezniszczalność postaci jednak nie wpasowywała się w klimat i główny wątek fabularny. Wyszła seria z typu mniej mrocznych, niż wskazuje na to temat przewodni serii. A przynajmniej tak było w moim odczuciu.
kliknij: ukryte Tak naprawdę byłem tylko pewny co do dwóch niezaprzeczalnych śmierci, a mianowicie „Romeo i Julia”, no, bo po wypiciu trucizny czy przebiciu ciała dziewczynki wyglądającej jak z podstawówki śmierć nie powinna przejść obok, ale cóż bez tej (żyjącej) dwójki „happy end” nie byłym tym samym.
Bohaterowie, a raczej bohaterki były naprawdę ciekawe i każdą bez wyjątku darzyłem sympatią. Szkoda trochę, że nie rozwinięto bardziej ich motywów czy przeszłości, bo to mogłoby wyjść na dobre dla całokształu anime. Swojej ulubionej postaci niestety nie zdołałem znaleźć, a toż to przez powód pisany wcześniej – za mało wiedziałem o nich samych, aby sobie jakąś upodobać. Ewentualnie, jeśli miałbym podać to swój wzrok skierowałbym na Banbe lub Nio. Wielkim plusem jest też to, że główne bohaterki nie psuły balansu całej rozgrywki – Haru nie była zabójczynią, więc nie miała prawa mierzyć się z którąś bezpośrednio w walce i tak było do końca. Tokaku był zabójczynią z sławnej rodziny, więc miała podstawy, żeby ostatecznie radzić sobie dobrze w takim klimacie – przynajmniej nie unicestwiała swoich wrogów jak co po niektórzy protagoniści.
Co do oprawy graficznej to była całkiem dobra, kreska mi się spodobała, a zastojów animacji jakoś nie odczuwałem.
Z sceny muzycznej to openning mi się spodobał, endingi też były całkiem przyjemne do ucha. W samej serii jakoś nie skupiłem uwagi na efekty dźwiękowe, co oznacza, że nie były one ani złe ani dobre, czyli takie nijakie *.*
Ogólnie mi się spodobało i bardzo miło się oglądało. Jestem zadowolony z udanego seansu ^.^
Subiektywnie:
Bohaterowie: +8/10
Fabuła: 7/10
Grafika: -9/10
Muzyka: -8/10
Całokształt: 8/10
Moim zdaniem Akuma no Riddle zasługuje na ocene 7+/10 , oczywiście z moim nastawieniem na ostatni odcinek ;P
polecam na wolne chwile , Qareer.
AnR
Wiadomo, było trochę nielogiczności, no ale co poradzić.. Z tego co widzę, pierwowzór idzie trochę innym tropem, tam wszystko ma większy sens. Jeżeli skończy się tak samo jak anime, to na pewno znajdą na to jakieś wyjaśnienie. W anime mało rozwinięto postaci, nie przedstawili w pełni motywów nimi kierujących. Mogli wplątać w serię więcej shoujo‑ai, bo w porównaniu do mangi to wypada trochę kiepsko. Ale mimo wszystko miło było zobaczyć moją kochaną mangę w wersji animowanej. Oceniając subiektywnie, to 10/10, bo ubawiłam się przy serii, z niecierpliwością czekałam na każdy czwartek (zwłaszcza po tym, jak anime wyprzedziło mangę ;)). A obiektywnie to takie 8/10.
Akuma no Riddle
Za spory minus uważam też fakt, że jakakolwiek próba zespolenia fabularnego miszmaszu kliknij: ukryte (widz dowiaduje się o czymś takim jak klany i królowa) następuję dopiero w ostatnich odcinkach (wprowadzając zresztą więcej pytań niż odpowiedzi: kliknij: ukryte skoro Haru mogła podświadomie manipulować Tokaku, to czemu nie była w stanie w ten sam sposób wpłynąć na inne zabójczynie? Czemu Tokaku „zabija” Haru?). O zakończeniu była już mowa w komentarzach poniżej- jeśli to faktycznie samowolka twórców, to trzeba liczyć, że manga przyniesie na tym polu coś bardziej strawnego (poprzeczka zbyt wysoko zawieszona raczej nie jest).
Co ciekawe, mimo wszystkich swoich wad serię naprawdę ogląda się przyjemnie, epki zlatują błyskawicznie, co jest zasługą wspomnianych wcześniej zabójczyń, z których przynajmniej kilka naprawdę zapada w pamięć(Nio, Banba, Isuke), jak i również wartkiej akcji i dynamicznych, przyjemnych dla oka scen walk.
Niestety muzyka jest chyba jedną z niewielu rzeczy w tym anime, która mi się spodobała. Jedno ze słabszych ( jeśli nie najsłabsze ) Anime tego sezonu.
Niemniej, oglądało się to naprawdę fajnie. Cieszyły oczy nawiązania, sporo hintów, które w epoce większej kreatywności fanów zawocowały by pewnie masą fanfików, do tego gromadka oryginałów w rolach zabójczyń, z których co najmniej kilka udało mi się polubić – a to w dzisiejszych anime rzadko się mi zdarza. Do tego fajna muzyka (poza openingiem, który mnie zupełnie nie porwał) i przyjemnie zrobiona grafika, choć sceny walk mogłyby być nieco dłuższe – pytanie tylko, czy wtedy nie przypominałyby sami‑wiecie‑co z muzyką sami‑wiecie‑kogo.
Ulubione odcinki? Zdecydowanie ten z bombową meganekko oraz ten z Romeo i Julią. Choć Bamba też była bezbłędna… właściwie to wyjąwszy debila z kostkami, chyba nawet żadna postać w tym anime nie wywoływała u mnie szczerej niechęci, a to istotne.
Świat jest wypełniony (______)
Rozumiemy frustrację, ale prosimy bez wulgaryzmów… Moderacja
Czyli co? 13 odcinek to będzie klasyczny arc plażowy/onsenowy, albo coś w ten deseń?:P Nie jestem pewna, czy bym to zdzierżyła xd
Ciężko mi wystawić temu jakąś ocenę – pod względem założeń i rozwiązań fabularnych, było to kiepskie, ale znowuż bardzo przyjemnie mi się to oglądało. Kilka postaci udało mi się nawet polubić, nawet pomimo tony schematów i przewidywalnego zakończenia dla nich. Jednak dla równowagi Haru mogłabym udusić na miejscu, najlepiej już w pierwszym odcinku – co prawda zepsułoby to nieco koncepcję, ale za to podniosło poziom całości o mocne dwa oczka. Ogólnie daję 6/10, choć gdyby nie zakończenie, to zastanawiałabym się nawet nad 7, bo zabawa była przy tym przednia^^
Ale postacie! Naprawdę, podejrzewam, że pogodziłabym się z dziurami w fabule, gdyby twórcy sprawili, że losy bohaterek zaczęłyby mnie chociaż trochę obchodzić („Noir” :) ). No ale serio? Haru? Udusiłabym ją tą zawieszką na telefon już w pierwszym odcinku. Jak rozumiem miała to być to postać z serii „chociaż poznałam cały mrok tego świata, wciąż mam nadzieję na normalne życie”. Oklepane, ale mi nie przeszkadza, chyba że jak w przypadku naszej heroiny twórcy inspirują się wielką kreacją Pinkie Pie z kucyków Pony (dobra, w późniejszych odcinkach jest trochę lepiej, ale – stało się – nie da się wymazać tych pierwszych scen). Tokaku tak nie irytuje, bo to po prostu niemożliwe w przypadku tak nijakiej postaci.
Cała reszta zabójczyń? Rozumiem, że pomysł był taki, że każda miała swoje powody, by znaleźć się w Czarnej Klasie. Ba, widz miał choć trochę rozumieć kierujące bohaterkami pobudki. Tylko co za geniusz wpadł na pomysł, że zamiast kilku odcinków na rozwinięcie danej postaci wystarczy parę randomowych flashbacków i krótki opis w połowie odcinka? W zasadzie to nie warto w ogóle było się w to bawić i zrobić same takie bohaterki jak Bamba (chyba najfajniejsza postać :P) i ta wariatka z nożyczkami – sprowadzić kwestię motywacji do: „bo były walnięte”.
Yuri? Bogowie Nieśmiertelni! Najwięcej Yuri to tam było, jak się okazało, że dyrektorka ma tak na imię. W zasadzie, gdyby tego anime tak nie otagowali, to mogłabym w ogóle nie zwrócić uwagi.
Szkoda. Może gdyby to anime miało dwa razy tyle odcinków i każdej z bohaterek poświęcono by więcej czasu (i zatrudniono by scenarzystę), byłoby naprawdę niezłe. A tak to było po prostu ładne. Mętne wyjaśnienie całej sytuacji składam na karb niedokończonej mangi. kliknij: ukryte Dla kawaii zakończenia przy całej swej pobłażliwości nie znajduję żadnego uzasadnienia. Szkoda, że wszystkie nie wybrały się na klasową wycieczkę albo nie zorganizowały pikniku wśród opadających płatków sakury. Awwwfff! Może to będzie w tym trzynastym odcinku, co ma wyjść razem z DVD.
Co do zakończenia – jakoś serię trzeba zakończyć, skoro manga nadal wychodzi. Finał był wiadomy, choć do końca miałem nadzieję, że kliknij: ukryte to nie była Nio, tylko Tokaku i spodziewałem się najpierw dramatycznej ucieczki, a potem walki, która kończy się śmiercią Haru albo Tokaku. Ale happy end w reklamówce mangi musi być.
Całą serię oglądało się nawet przyjemnie, zwłaszcza ostatnie odcinki. Moim zdaniem skromnym seria zasługuję na 7.
Świat wypełniony jest Miłością - ostatni odcinek - SPOILER
Jestem bardzo zawiedziona, bo spodziewałam się dramatu, śmierci albo kosmitów, a najlepiej wszystkiego naraz… A dostałam… Ech, żeby jeszcze była jakaś nadzieja, że to był tylko jakiś narkotyczny sen pana nauczyciela Czarnej Klasy, może wtedy byłabym mniej zdenerwowana i… I nawet nie wiem, jak ładnie po polsku nazwać to co czuję po obejrzeniu 12 epizodu „Akuma no Riddle”, słowa takie jak „niesmak” i „rozczarowanie” nie oddają tego w pełni…
Czy wam podoba się to szczęśliwe zakończenie, czy to raczej ja po raz kolejny dramatyzuję i przesadzam? >_>'
kliknij: ukryte Aczkolwiek zawiódł mnie bardzo odcinek Hanabusy, bo liczyłam, że w jej przypadku będzie konkretniej. A tu nagle Haru pokazała pazurki – zachowała się lepiej niż niejedna zabójczyni wcześniej, ciekawe…
Nie chce nawet zgadywać do czego to wszystko ma prowadzić, ale przyznam, że chętnie widziałabym tu jakiś bad end – nie ukrywam, że od początku kibicowałam zabójczyniom (moją faworytką była zdecydowanie Shutou), chociaż wiadome było, że żadna z nich nie ma szans. Jedyna nadzieja w Nio^^
Bosche...
Ta seria leży w każdym aspekcie. W związku z debilną naturą Haru nie mamy tu dramatu psychologicznego. Żeby chociaż ta dziewczyna udawała, że jej życie jest zagrożone i okazywała jakiś strach. Tokaku jest taką „obrończynią”, że w całej serii może z raz miała wpływ na przeżycie Haru, tak jej pilnuje, że już dawno by wąchała kwiatki od spodu gdyby nie miała szczęścia (badź jej zabójczynie nie były takie „profesjonalne inaczej”). Ta seria miała jakiś tam potencjał, gdyby nie była tak straszliwie naciągana (choć juz sam pomysł od początku wydawał mi się kretyński – wszyscy wiedzą kto jest ofiarą, ofiara wie, że wszyscy są jej wrogami i nikt z tym faktem nic nie robi). Dociągne anime do końca, bo po siedmiu odcinkach już nie wypada porzucać serii, ale naprawdę, dawno już nie widziałem takiego gniotu…
Plan był nawet cwany, ale to trzeba przyznać, na tle większości poprzednich wyróżniał się i dawał realne szanse na sukces. No i Haru się wreszcie na coś przydała…
Odcinek ponadto wyraźnie lżejszy od poprzedniego, trochę więcej humoru sprawiło, że traktowałbym go jak relaks po kliknij: ukryte trzech trupach w szóstym. Ciekawe, czy oznacza to powrót do zabijania w siódmym? Zobaczymy…
Zmoderowano spoilery. Moderacja uprzejmie prosi, by stosować spoiler‑tag przy bieżących odcinkach. Psujecie innym przyjemność z oglądania.
Aha i Rip van Vinkle na zdjęciu!!!
Anime roku, jak na razie. Ciekawe, czy Sailor Moon Crystal zdoła je zdetronizować.
Zastanawiają mnie też te dziwne smsy z łamigłówkami. Być może to wszystko ma doprowadzić do przebudzenia się drugiej, zabójczej osobowości Azumy, albo ją przetestować. Slajdy z openingu również nie dają mi spokoju (przede wszystkim jej spojrzenie w momencie obejmowania Haru – za tym kryje się coś, co na chwilę obecną daje poletko do snucia domysłów). Być może będzie chciała zabić dziewczynę na końcu, gdy wyeliminuje konkurencję. Może w dalszych epach zostanie wyjaśnione, o co chodzi.
Jeżeli chodzi o kreskę, jest całkiem przyzwoita, choć nie przepadam za takim stylem rysowania postaci. Na szczęście twórcy oszczędzili nam widoku wściekłego różu, który leje się strumieniami w wielu innych seriach, to też nie będę narzekać. Seiyuu mi pasują, a muzyka nie drażni, więc na chwilę obecną jest dobrze. Nie spodziewam się fajerwerków po serii, nie traktuję jej również zbyt poważnie, ale mam nadzieję, że nie zostanie spaprana na sam koniec, jak to przerabialiśmy tysiące razy.
Mogliby zasugerowąć (acz może zrobią to dopiero na końcu) co się dzieje z tymi, co nawaliły. Bo po klapie psycholki z początku spodziewałem się czegoś ponurego, a dwie kolejny przegrały i po prostu zniknęły, bez żadnego wyjaśnienia czy sugestii nawet względem ich dalszego losu.
Blondyneczka jest ewidentnie szykowana na finał, takie przynajmniej mam wrażenie.
Aha, scena balkonowa była urocza, podobnie jak nauczyciel w końcówce odcinka.
P.S.
Czy tylko mi koleś z kośćmi przypomina Giovanniego z Dogsów? Podobna fryzura, okulary i wywołuje podobną chęć dania mu po mordzie.