Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Tokyo Mew Mew

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    madziorek 17.07.2006 22:32
    słooodko słooodko jeszcze słooodziej
    Mdlące. Tyle mam do powiedzenia.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    krecik_26 21.06.2006 15:21
    ^^''
    Troche zbyt przeslodzone… no moze bardzo ^^
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    mira 10.02.2006 17:58
    chyba jednak pomoże
    Temu anime może tylko pomóc czarnobiał telewizor.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 1
    Kisara 8.02.2006 15:13
    No, to mnie przybiliście ;(
    Hej ta recenzja mnie dobiła. Właśnie zabrałam się za tą serię (na razie 7 odcinków) a recenzator już na dzień dobry wystawia taką złą ocenę?????? Czy mam sobie je podarować chlip (T­‑T)
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    Alira14 4.02.2006 19:30
    Glebnięcie raz!
    Dragon Ball? Naruto? Litości! Może zaraz się dowiem, że jestem fanką Mortal Kombata?
    Ja lubię magical girls, ale DOBRE magical girls. Bez nie potrzebnego kiczu, z sensem i jakimś ciekawym pomysłem. To, że coś należy do tego gatunku, nie znaczy od razu, że musi być oblane lukrem i cukrem pudrem! Sailor Moon też była skierowana do istot młodszych, a jakoś starszy bratoid nie wstydził się ze mną tego oglądać. Zaś jak oglądałam Tokyo Mew Mew, bał się nawet wejść do mojego pokoju.
    To anime miało by dużo więcej sensu, gdyby one NAPRAWDĘ korzystały z mocy zwierząt. Co taki np. budyń ma wspólnego z małpami to nie mam pojęcia. W zoo karmi się nim biedne zwierzaki na siłę?
    Zaraz… Czy właśnie Tokyo Mew Mew zostało porównane do Mozarta?
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 2
    fillip75 4.02.2006 18:24
    Zbyt dorośli? Czy czerstwi?
    Czytając tą recenzję, a później komentarze do niej odniosłem wraźenie, że grupa dziadków przysiadła się do anime i zaczęła wracać do dobrych czasów z Bolka i Lolka, gdzie i kolory były wyblakłe, i fabuła nie była cukierkowa (przypomnę, że cukierki były na kartki i drażnienie dzieci cukierkami byłoby niehumanitarne, więc nikt o nich nie wspominał w bajkach). Dopiero później mnie olśniło. Tak! To muszą być fani Dragon Ball, albo też innej pyskówki, gdzie potwory są „wypasione”, a fabuła „mocno” rozbudowana. Mając na myśli „mocno”, kładę nacisk na okładanie gęb biednych postaci z anime typu DB. Wydaje mi się, że osoby które tutaj się wypowiadały w ogóle są na anty wobec gatunku „magic”. No cóż, skoro tego nie lubicie, to nie przekonujcie innych do swej „wiary”. Właśnie tak Tokyo Mew Mew ma być cukierkowe, ma być jaskraworóżowe i ma być lekkie, bo skierowane jest do młodszej widowni w wieku akurat Ichigo. Ba, nawet i mnie zafascynowała mnie ta seria, chociaż jestem nie tylko po gimnazjum, ale po studiach. Dlaczego? Bo ma coś w sobie i można się odprężyć. I co najważniejsze, nie trzeba siedzieć pół metra od monitora, bo właśnie ma jasną kolorystykę i każdy szczegół wyraźnie widać. I to jest wielki plus. Seria jest fajna i wbrew temu co tu napisano, akcja często się zmienia. Chociażby fizyczna przemiana Ichigo w kota. Także odcinek chorobliwie zazdrosnego ojca Ichigo nie można nazwać nudnym! Powiem tyle, ten kto lubi „magical” polubi tę serię, natomiast fani „Naruto” oraz „DB” i reszta bandy nie, bo TMM nie jest do nich skierowana. I bardzo dobrze. To tak jakby zarzucać serialowi „Panio Panio Di Gi Charat” zbytnią dziecinadę. Przecież „PPDGCh” właśnie skierowana jest do pięciolatków, więc jaka ma być, jak nie barwna i pełna piosenek? Czyli wniosek jest jeden amator HipHopa nigdy nie doceni Mozarta.

    P.S. został skasowany. Komentarz bardzo niewiele mówi o samej serii (sporo natomiast o jego autorze), zostaje jednak nieusunięty. Wolimy jednak komentarze, omawiające anime, a nie preferencje autora recenzji. Moderacja.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    IKa 4.02.2006 17:26
    it is soooo sweeeeet.... _^_
    Zdecydowanie Tokyo Mew Mew jest słodkie… aż ZA słodkie – przede wszystkim zdaje się, że dominującym kolorem jest róż, jakby twórcy zapomnieli, iż istnieja także inne kolory… róż i serduszka (zwłaszcza w kawiarence), plus straszliwe stroje potransformacyjne. Straszliwie paskudne, jedynie Ichigo ma na sobie coś w rodzaju sukienki­‑bombki, reszta wyglada jakby krawcom zabrakło materiału i starczyło go jeno na coś w rodzaju stroju kąpielowego z podwiązką.
    Drugą sprawą jest Aoyama­‑kun… i Ichigo… i marzenia Ichigo o Aoyamie, i randki z Aoyamą… i Aoyama wyglądający z połowy czasu antenowego każdego odcinka… oraz okrzyki Ichigo „Aoyama­‑kun!!!” Jako żywo stanęła mi przed oczyma inna seria, z tego samego rodzaju okrzykami, tylko okraszona mniejszą ilością pinku… Gdyby powycinać tą część lub ją ograniczyć, fabuła (ekhem) spokojnie zmieściłaby się w 26 odcinkach.
    Gdzieś w środku pojawia się dodatkowo nowy bohater pozytywny – na którego „wejście” mozna spaść z krzesła… dosłownie! i stwierdzić  kliknij: ukryte  który wypowiada tak standardową formułkę, że az strach…. „I was born…” (wiecie co dalej ;))
    Sama seria jest schematyczna i przewidywalna aż do bólu – 5 dziewczyn ratuje świat przed kosmitami (skąd my to znamy), ba! Nawet transformacje i pozy Ichigo podczas likwidacji wroga sa prawie identyczne z „Moon Heart Attack!” i przemianami czarodziejek.

    Ja sie tylko zastanawiam, co w tej cukierkowatej­‑lukrowości robili Midorikawa i Ishida… i czy ich potem zęby nie bolały.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Luchianka 4.02.2006 13:53
    Tego anime nie da się zrozumieć
    Zanim mangi nie zobaczy.Lepsze jest Mermaid Melody
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime