Komentarze
Gokukoku no Brynhildr
- ja w tem : prawy mistrz : 28.10.2019 16:44:09
- Re: Może ktoś w końcu zdejmie te wypociny : Daniel bix : 28.10.2019 16:34:14
- komentarz : shadow of older : 21.06.2016 15:45:48
- komentarz : shadow of older : 20.06.2016 17:09:38
- "Wszystko przed ale nie ma znaczenia" ? : Pulllak : 24.07.2015 01:17:37
- komentarz : Pierce : 1.06.2015 13:30:33
- Re: Może ktoś w końcu zdejmie te wypociny : Pierce : 1.06.2015 12:27:32
- Re: Może ktoś w końcu zdejmie te wypociny : NieChceMiSieLogowac : 1.06.2015 11:38:28
- Re: Może ktoś w końcu zdejmie te wypociny : Kysz : 1.06.2015 09:45:12
- Re: Może ktoś w końcu zdejmie te wypociny : Pierce : 1.06.2015 09:04:14
ja w tem
"Wszystko przed ale nie ma znaczenia" ?
Ogólnie anime jest całkiem niezłe, może wiele schematów jest już wytartych, ale mimo wszystko wypada to OK. Gdyby nie ta końcówka, to może dałbym 7‑8/10, ale przez nią ocena spada do szóstki, jeśli nie piątki. 6 daję z sentymentu, gdyż było to jedno z moich pierwszych anime ;)
Może ktoś w końcu zdejmie te wypociny
siemka mam pytanie
Tylko mi się podobało? :P
Pierwszy opening genialny, drugi wgl mi się nie podoba. Postaci moim zdaniem są naprawdę fajne, szczególnie Kuroha przypadła mi do gustu. Niby fabua nie jest jakaś nadzwyczajna, ale mimo to bardzo miło mi się oglądało. Były całkiem zabawne sceny, oraz te które trzymały w napięciu i ciekawość kazała mi sięgnąć po następny odcinek. Ostatnie dwa odcinki – taki napływ akcji, kliknij: ukryte zabierają Kotori, jacyś dziwni ludzie przychodzą, nagle Kuroha wszystko sobie przypomina, potem zapomina… – ciężko było to ogarnąć… Mimo to seans mi się podobał i czekam na drugi sezon (jeśli jedna ze stron mnie nie okłamała :p)
O matko.
Murakami, młody miłośnik astronomii z Traumatyczną Przeszłością™, który nie potrafi dużo więcej od płaczu, no, może raz czy dwa wpadnie na jakiś błyskotliwy pomysł. Tyle wiem o głównym bohaterze. Co do samych wiedźm (czy czarownic, jakkolwiek by to nie było), mam parę dość istotnych pytań na temat ich pochodzenia/powstania, które nie zostały nawet poruszone podczas seansu. No, trudno. Tylko, że to nie jedyna bolączka – kilka rozpoczętych wątków nie doczekało się zamknięcia, i to takich dość istotnych. Jak np. kliknij: ukryte co było w tej 'probówce', którą Murakami oddał wujkowi do badań, jak zamierzają powstrzymać kreatury w wiedźmach przed wykluciem itd.
Większość tego anime to nudna jak flaki z olejem opowieść o płaczku, który nie potrafi zostawić przeszłości za sobą i żyje marzeniami. Nie jest źle, ale po prostu nudno.
Co do soundtracku, jest on całkiem porządny. Muzyka użyta w tle całkowicie pasuje do danej sytuacji i wpada w ucho. Obydwa openingi, czyli dubstepowaty „BRYNHILDR IN THE DARKNESS -Ver. EJECTED-" w wykonaniu Nao Tokisawy, jak i utrzymany w bardziej 'hardkorowych' klimatach „Virtue and Vice” w wykonaniu Fear, and Loathing in Las Vegas są dość chwytliwe i wpadają w ucho (przynajmniej mi), natomiast wizualnie wypadają po prostu… słabo. Pierwszy z nich to po prostu pokaz slajdów, a drugi, mimo że stoi dużo lepiej od pierwszego, bezwstydnie się urywa po minucie i 28 sekundach (jak gdyby producentów nie było stać na wykorzystanie dwóch sekund więcej i zamknięcie openingu po ludzku).
Jak brakautora już wspomniał, 'jak się wyłączy mózg po ciężkim dniu, to można oglądać i nawet czerpać z tego przyjemność. 5/10.' – podtrzymam tą ocenę. 5/10 w powyższych warunkach. Jednak, jeżeli przypatrzeć się z boku, czy może przypadkiem tego mózgu się nie wyłączy, ocena spada do 2‑3/10. Zasada trzech odcinków – jak się spodoba, ciągnąć do końca, jak nie, wyłączyć i nie żałować niczego.
'Gokukoku no Brynhildr', czyli 'Code:Breaker' w wersji z czarownicami
Co do postaci mam mieszane uczucia. Z jednej strony były strasznie nieprzemyślane, modele były nędzne, zachowania i logika działania… nie żartujmy :D Nie było logiki :D Z drugiej zaś strony, jakoś podeszły mi te grafiki (pomimo swojej tandety), przede wszystkim oczy. Cała seria zawiera sporo niedociągnięć, wiele niejasności, nie wyjaśnionych wątków… Czyli zapowiada się świetna (a na 100% lepsza niż pierwsza) część! E‑e. Nic bardziej mylnego.
Zakończenie było po prostu O‑KRO‑PNE! Ostatni odcinek – walka finałowego bossa z protagonistą (współprotagonistką w tym przypadku), po drodze masakrowane jest pół obsady, bez większych sentymentów (aż School Days mi się przypomina) i jest fajnie. Jednak – kliknij: ukryte główna bohaterka traci całkowicie wspomnienia, dwie z trzech bohaterek pobocznych zmartwychwstają niczym Jezus i feniks z popiołu razem wzięci, a główny bohater, pomimo tego, że zrozpaczony po tym, jak jego ukochana straciła o nim wszystkie wspomnienia, cieszy się dalej z nią wspólnym życiem, jakby nic się nigdy nie stało. Zakończenie dosłownie masakryczne – w ogóle nie trzymające się kupy…
Jedyne co mi się podobało obiektywnie, to tła i muzyka, ale na grafice się zbytnio nie znam, więc moja ocena to tylko luźna refleksja. Ale muzyka była spoko, oryginalna jak na ten typ anime. Odważny pomysł, który 'dał radę'.
Jak już wspomniał blob, anime jest jednym z tych, które miałoby ogromny potencjał do dalszych serii, gdyby nie to, że służy jedynie promocji mandze (coś pokroju Code:Breaker). I tak samo jak blob, nie polecę tego NIKOMU, bo strasznie się zawiedzie, tak także nie czuję, że czas poświęcony na obejrzenie tego, jest czasem straconym. Nie wiem dlaczego, ale pomimo wszystkich złych rzeczy (których jest zdecydowanie więcej)oglądało mi się przyjemnie. Może dlatego ta seria ma aż tak pozytywną ocenę?
Podsumowując, jeśli przeczytałeś/aś moje wypociny, anime nie oglądaj, bo nie ma sensu – zawiedziesz się jak większość ludzi. No chyba, że jesteś strasznie 'na głodzie', to może Cię to jakoś zaspokoi. Jednak śmiem twierdzić, że raczej zapadniesz w głęboką depresję po seansie Gokukoku no Brynhildr. A może nie, tak jak to było ze mną? Kto wie. Wybór należy do Ciebie.
Dysonans poznawczy
4/10
Mogło być gorzej
Ale tak na serio. Nie wiem co myśleć o zakończeniu, ale zakładam, że drugiego sezonu nie będzie. Myśłałem, że twórcy kliknij: ukryte lekką rączką wyrżną pół obsady, ale jakimś cudem wskrzesili Kazumi, więc nie jest tak źle :/. Ogólnie seria mogła być gorsza, ale myślę, ze jedno słowo ją scharakteryzuje: „sieczka”. Jest to jedna z tych serii, które chyba służą jako promocja mangi (skądinąd dosyć słabej), więc za wiele nie było się co po niej spodziewać. Niemniej nie żałuje czasu z serią spędzonego, ale raczej nie polecę jej nikomu, bo jest za dużo lepszych serii, a za mało czasu, żeby je wszystkie obejrzeć :P
Porażka
kliknij: ukryte 1. Umierasz. Czym się martwisz? Że giniesz jako dziewica. No przecież to najważniejsza sprawa.
2. Wszyscy ochoczo oddają życie za główną bohaterkę. głównego bohatera.
3. Amnezja Neko w 13 ep -_- bez komentarza.
Warto obejrzeć tylko po to żeby się pośmiać. Innego celu nie widzę.
kliknij: ukryte 1. Za wszystkim stoją kosmici! Nie, po prostu nie mogę, nie potrafię przestać się śmiać gdy tylko o tym pomyślę – przecież coś takiego jest klasycznym najgłupszym rozwiązaniem tajemnic jakie można sobie wymyślić. Nawet zwykła zła organizacja pragnąca podbić świat „bo tak”, byłaby lepszym rozwiązaniem. Ale obcy? Serio? To naprawdę jeszcze ktoś, kto uważa, że takie zakończenie będzie fajne? xd
2. Kotori roztapia siebie, by pokrzyżować plany Chisato. Ale, ale – na szczęście zajmuje jej to na tyle długo, by mogła jeszcze uraczyć Murakamiego wzruszającą przemową…
3. I tak jednak wymięka ona w porównaniu do Kazumi – ta, nawet przecięta w pół, będzie żyła dopóty, dopóki nie powie swojej wzruszającej mowy pożegnalnej
4. Super kop Murakamiego i niezwykle żywotna Kana (bo przecież ona jest sparaliżowana, gdyż sama tego chciała, ale w każdym momencie jest w stanie to zmienić), to już w ogóle – nie mam nawet zielonego pojęcia co o tym myśleć… Ciekawe w ogóle do kogo „gadała” w obserwatorium xd
5. I wisienka na torcie – wskrzeszenie Murakamiego i Kazumi przez Hatsunę. Ale żeby nie było – pal licho, że powinna sama umrzeć – jest jakiś myk, że jednak się nie roztapia xd O tym jednak dowiadujemy się w samej końcówce, by nie zepsuć nam wzruszającej sceny, w której poświęca swoje życie dla ledwie poznanego chłopaka…
A to tylko fragmenty dwóch ostatnich odcinków…
W kategorii totalnych syfów, które chcą udawać coś poważnego, Brynhildr plasuje się w samej czołówce. W przypadku tej serii dobra zabawa jest gwarantowana – no chyba, że ktoś chce to wziąć na serio, aczkolwiek nijak nie widzę, kto mógłby traktować poważnie coś takiego ;p
Ode mnie ma to czyściutkie 1/10, ale z zaznaczeniem, że naprawdę warto się z tym tytułem zapoznać, bo jest to seria z gatunku tych tak głupich, że aż śmiesznych. A wynajdywanie kolejnych idiotyzmów, jakimi raczą nas tu twórcy, jest naprawdę świetną rozrywką^^
Hahaha
huehue
Nierówne
Na szczęście zostały tylko 3 odcinki i można o tym zapomnieć.